Kiedyś napisałem, że seria 200 prawie sama się usunęła ze stacji, ale za sprawą jednego z serii dwieście, reszta jakby jest ułaskawiona. Otóż byłem wczoraj u 222. Dostał new mieszkanie, czy wynajął, nie wiem, bo jak poszedłem w odwiedziny, to była tam laska od niego i ojciec. Jako, że new mieszkanie to remont, w pokoju intensywny pomarańcz, nie wiem kto to wybrał, ale dostaną pierdolca od tego koloru. Kuchnia jeszcze nie rozpoczęta, ale już zamówiona. A sam 222. Na nieszczęście wygląda, jak wyglądał. Dalej ponętny, w dobrym wyglądzie, nawet za dobrym. Oby mu się dobrze powodziło, bo szkoda, jakby z takim wyglądem miał mieć problemy, a życie miało mu się potoczyć z dupy.
Niestety 222 nie ma dobrych wzorców. To podobnie, jak wczoraj napisałem, że msc. urodzenia determinuje przyszłe życie u 3-go. U 222 też msc. urodzenia nieszczególne, wzorce to bycie skurwielem, ale czy w domu to przejdzie? Ale 222 na szczęście do miana przejebanych skurwieli nigdy nie pretendował. Jest raczej cichym skurwielem, to taki rodzynek wśród innych (rodzeństwa) skurwieli. Coś jak (w filmie) Piękny bokser (oczywiście nie nakładał makijażu i nie przebierał się, ale ładny i potrafi dokopać).
Zastanawiałem się wczoraj nad możliwością pingwinów oddziaływania na 3-go. Normalnie stosuje się, nawet w rodzinach, zastraszania typu:
- jak będziesz niegrzeczny to źli ludzie Cię zabiorą (nie wiem dlaczego mną 174 straszył swoje dziecko, zawsze mu mówiłem:
- nie strasz tego małego mną)
- jak nie będziesz grzeczny nie dostaniesz tego, jak coś tam, to coś tam.
A co się dzieje wtedy, kiedy taka zastępcza forma bicza nie działa lub nie można jej użyć? No właśnie, jedyne argumenty wytrącone z ręki pozostawiają osoby sprawujące nadzór, wychowujące (hodujące) bez wpływu na działania tych podwładnych. Sam przerobiłem to kiedyś. Pracując w państwówce na pełen etat równolegle prowadziłem swoją firmę, z której doskonale się utrzymywałem. Ponieważ po kasę z państwówki należało jechać do kasy oddalonej od msc. wykonywania pracy o 8 km, to nie chciało mi się tracić czasu i specjalnie tam jechać tym bardziej, że miałem kasę na bytowanie. Zbierałem paski do segregatora i tyle. Po 8 m-cach pracy przyszedł na kontrolę kierownik, jak to nadzór czegoś się tam dopatrzył i mówi:
- jak jeszcze raz, to odbiorę Panu premię,
- a niech Pan bierze i tak wypłat nie odbieram.
W tym momencie widziałem jego konsternacje, bo bicz został wytrącony z ręki i ... chuj. Pozostało mu jedynie zwolnienie mnie, ale za jakieś pierdoły to nie tak. Rad nie rad, poszedł z kontroli.
Jest to częsta forma dyscyplinowania pracowników - premia - i zdecydowana większość na to reaguje, bo ta większość ma problemy finansowe. Gorzej jak trafi się jeden, który ich nie ma i co mu wtedy zrobić, nadto to źle oddziaływuje na innych, bo oni widzą tą niemoc przełożonego wobec podwładnego. Na innej kontroli przyszła za-ca kierownika. Biuro wydawało, zupełnie zbędny, papierek umożliwiający pracę na danym stanowisku. Tego papierka długo nie miałem, bo znów trza było jechąć te 8km po niego, a poczta służbowa docierała do pkt. wykonywania pracy i jakby nie można było tą pocztą służbową przesłać owego papierka, tylko zwalanie na pracownika obowiązku przyjazdu po niego do biura. No i ta zastępca kierownika będąc na kontroli, kiedy akurat dwa dni wcześniej owy papierek odebrałem, pyta się:
- a co jakby Pan tego papierka nie miał?
- ja bym poszedł do domu, a Pani pracowała by na moim msc. jako uprawniona do wykonywania tych czynności.
Zamurowało ją. Dokładnie to widziałem, bo odpowiadając patrzałem jej w oczy. Nie drążyłem tematu dowozu tego papierka pocztą służbową, bo to bez sensu. Wiadomo, wymuszone przejazdy tam, to taki bicz na pracowników. My wam mówimy (w sensie przełożeni), to Wy tak macie robić bez szemrania.
W pingwinarium jest podobnie. Jedyną skuteczną formą oddziaływania są przepustki do domu. Jak w wojsku kiedyś. Będziesz grzeczny pojedziesz do domu. Tylko co w sytuacji, kiedy delikwent naoncznas nie może jechać do domu. Podobnie, bicz zostaje z ręki wytrącony i ... chuj. Pingwinom straciło się oddziaływanie na 3-go, bo więcej już mu nic nie zrobią. Jest odebrany rodzicom (zamknięty), nie może jechać do domu, na rodziców ma wyjebane (i słusznie, bo oni na niego też). Matka się wczoraj pyta (bo grał w grę na telefonie i co jakiś czas odzywał się: no qrwa mać):
- a tabletki na (tą niby) nadpobudliwość żresz?
- a chuj Cie to obchodzi
- jak ty się do mnie zwracasz?
to pozostało już bez odpowiedzi, 3-ci nadal zajmował się grą na telefonie.
Później jeszcze powiedział jej: Ty głupia pizdo i coś tam jeszcze.
Biorąc teraz po uwagę powyższe, co mogą jeszcze zrobić pingwiny? Może indywidualna terapia, a przynajmniej zajęcie się nim dały by efekt, ale jak to zrobić jak w DD jest pełno, a inne to będą widzieć i stękać, czemu nie my, tylko on?
Dziś tyle, bo ładna pogoda, to jadę na tereny kolejowe zrelaksować się. Narka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz