środa, 31 maja 2017

Środa #1192

Co jakiś czas natykam się na przeróżnych blogach, że piszący o wynagrodzeniu nie piszą o nim, bo tajemnica spółki czy pracodawcy u którego np. pracują.
  Po pierwsze chwila, przecież moja kasa, to moja sprawa. Chyba spółki za daleko z tą tajemniczością wychodzą. Kasę nie przelewają na jakieś firmowe konto, tylko na np. moje prywatne lub płacą mi do kieszeni i jest to prywatne konto, prywatna kieszeń stąd jak chcę to mogę obwieścić wszem i wobec ile na to konto, czy do kieszeni wpływa co m-c kasy, czy przegram w sądzie, bo np. okaże się, że moje prywatne  konto, czy moja prywatna kieszeń nie jest tak do końca prywatna?
  Po drugie, czemu spółki tak ukrywają wynagrodzenia. Stare przysłowie mówi:
- jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o kasę.
  Ale o czyją kasę chodzi? Przecież nie tego pracownika na dole, tylko tych na górze, czy z dozoru. Gdyby spółki czy pracodawcy byli tacy uczciwi to wynagrodzeń by się nie tyle nie wstydzili, co ich nie ukrywali. Ale jak nie ukrywać jak w firmie np. 9 osobowej, właściciel zarabia miesięcznie np. 15 tysi, a pracownik 2 tysie/m-c. Wtedy jak najbardziej upowszechnianie takiej wiadomości nie jest na rękę, bo pracownik może się zbuntować i wymóc większą stawkę. I chyba tu jest sedno tego ukrywania stawek. Jak pracowałem kiedyś na kolei i mój naczelnik zarabiał 3x tyle co ja, tzn. na m-c w 2010r. miałem ok. 1700zł/m-c, a naczelnik 5 tysi, to jak przychodził na kontrolę to tak średnio mi się robiło, bo patrzał jak pies gończy, za co by tu premie jebnąć i odnosiło się wrażenie, że jeszcze mu mało i potrzebuje więcej, choć wiedziało się, że kasa nie idzie do jego kieszeni bezpośrednio, to jednak było niefajnie. 811 też w swojej firmie zarabiała 5.500zł/m-c przed odejściem na macierzyński i teraz dostaje tyle na macierzyńskim. Ale jak kiedyś mi opowiadała, jak chciała podwyżki dla swoich pracownic o 200zł, to takie sceny robili byle tylko nie dać, w sumie wymogła podwyżkę dla nich chyba 150zł/m-c.
   I dlatego dobrze, że nas się tak mało rodzi, bo kończą się czasy, że na Twoje msc. jest 10 innych Edków. Dziś nie ma nawet czasami tego jednego Edka. 811 jak odeszła ze stanowiska głównego logistyka w firmie, w której pracowała 2 lata, a odeszła we wrześniu ub. r., to na jej stanowisku jest już 3 logistyk. Czyli nie ma Edków, czy Zosi do załatania dziury. No może są, w sensie osób, ale to tyle, bo nie jest to zastąpienie jednego mózgu następnym o podobnej wiedzy. Jak widać, to już nie następuje tak łatwo. Co za tym idzie rosną stawki za pracę i będą rosły kosztem właśnie mniejszego rozchylenia nożyc płacowych. Kończą się też czasy pomiatania pracownikami, zwłaszcza tymi dobrymi. Pracodawcy co raz częściej się cieszą, że w ogóle ktoś przychodzi.
  979 opowiadał, jak był na szkoleniu w firmie i jakiś tam "trener" namawiał pracowników do zmiany pracy to zarząd firmy obecny na zebraniu zaczął blaknąć, szczególnie głównodowodząca. No tak, wystarczyło by, gdyby z magazynu zniknęły nagle 3 przeszkolone osoby i byłby nawet nie mały dramat. 979 czasem opowiada, że ubytek jednego na L4 już powoduje opóźnienia w wysyłkach, bo czasem nie mogą się wyrobić z zamówieniami. Wiadomo, prywaciarz nie przyjmuje nadmiarowo pracowników. Ma być na styk i tyle, liczy się maksymalizacja zysków, ale nie dla pracowników, a właśnie dla zarządu. I tu wracamy do tego co pisałem na początku. Ukrywanie zarobków zarządu. Znowu by pracownicy się nie buntowali, bo zarząd dostaje np. 10 tysi na m-c/na rękę.
  Tak na szybko popełniłem dodtkową notkę. Narka.
 

wtorek, 30 maja 2017

Wtorek #1191

  Wreszcie jakieś normalne temperatury, wczoraj w cieniu było 27C, dziś ma naciągnąć nieznacznie więcej. Zabrałem się za porządki na balkonie, ile tam gratów..., dwa razy robiłem kurs do śmietnika, nawet 979 stwierdził, że się przerzedziło. Może bym i tego porządku nie robił, ale przewiewa mi okna i chcę rozebrać stare mocowania, by sprawdzić co jest tam nie tak zrobione. Blok z 1984r to wtedy robili, jak robili. Można obejrzeć na filmach St. Bareji. Przy pracach trochę się poopalałem, bo jednak balkon nasłoneczniony. Oczywiście mieszkanie było już nagrzewane, temp. wzrosła do 23C. Dziś kolejne nagrzewanie, by było przynajmniej 25C.
  Po za tym był wczoraj 172. Ten to już w klacie łazi po wiosce, zresztą on tak ma co roku. Praca fizyczna, mięśnie, żyły na rękach i innych częściach ciała podniecają. Trochę to z nim przedłużałem, ale ile można przy takim wyglądzie.
  Po dłuższej przerwie polazłem do 820, jakoś kiedyś chodziłem tam często, ale później symek skutecznie poucinał część wyjść do ludzi. Inna sprawa, że oni sami z siebie nie przylezą tu i nie odwiedzą. Tylko jakby nieliczni utrzymują sami z siebie kontakt. Dziś większość ludzi żyje w internecie, po za tym jakieś spotkania.
  Czy w autobusie, czy w poc. 50%, jak nie więcej, ma komórki z dużymi wyświetlaczami i świat zawiera się w komórce. Otoczenie mogło by nie istnieć, wzdłuż torów mogły by być ciągiem ekrany akustyczne i w ogóle by im to nie przeszkadzało, byle była zapowiedź, jaka będzie stacja, bo tak by mogli przejechać. Wyłączenie dziś internetu, to dla większości była by katastrofa.
  Oprócz tego codzienność. Relacje z 979 dobre, choć jego z niby laską znowu się popsuły, co mogłem doświadczyć w pn., bowiem przyjechał naładowany i po pierwszym zdaniu wiedziałem, że trza go omijać i czasem nie tykać. Tak położyłem się spać, by został sam ze swoim problemem. Za to wczoraj już umyłem worek do napierdalania, bo łazi taki naładowany, to jeszcze jak przyniesie wiertarkę, bo będzie już mógł się wyładować i napierdalać w wór. Ostatnio stękał, że już by się przydał. Przynajmniej mu trochę energii skumulowanej zejdzie, a może i ja kiedyś w niego przydupię jak się wqrwię.
  Tyle, bo pogoda, 28C, to do działań, bo wreszcie czuję się jak ryba w wodzie. Powyżej 25C, to zaczynam dopiero normalnie funkcjonować. Narka.

sobota, 27 maja 2017

Sobota #1190

   Ale wczoraj dałem czadu. Jakoś popo dobrałem się do żołądkowej gorzkiej klasycznej i tak ją opróżniałem, że wieczorem urwał mi się częściowo film. Aby tak samemu, tak bardzo się nawalić, to dawno nie miałem. Nawet nie wiem co 979 se pomyślał, komentarze pewnie będą dziś. Oczywiście było trochę spawania, nawet bezpośrednio po sobie posprzątałem, na dziś niewiele pozostało. W każdym razie łykanie mam na razie "z gowy". Za to dzień na rozruchu żoładka. Dobrze, że w obiegu z cysternami zjechał ryż, to na dobry początek w małej ilości zeżarliśmy jedną porcję, w trakcie dnia następną wchłoniemy.
   Łykanie "z gowy", a tu wino się przelało. Tak zabrałem się za przelewanie, że sam bym się zalał. Jednak dwie osoby powinny być do tego, bo z węża za mocno płynęło i nie nadążałem podstawiać butelek i ich korkować. Wyszło 24 flaszki, ale różne. Od małej jednej 0,5 ltr., 0,7ltr, do 1 litrowych. Muszę policzyć ile tego łącznie wyszło. Podobna ilość będzie z czerwonej porzeczki. W bu. roku było 13 litrów.
   Oczywiście kolor, klarowność jak zwykle powala. To nie to co dostaję od innych. Tylko dwie butelki są z białego szkła, to przez nie widać ciemnoczerwony, intensywny kolor. W smaku też dobre, choć to raczej nie była delektacja, co szybkie upijanie, by korkować butelki, jak się za dużo nalało. Ważne, że rozlane i "z gowy" (jak co raz powszechniej społeczeństwo mówi, kolejna naleciałość słowna). Jednak wiśnie są wdzięcznym materiałem do produkcji wina.
  W pt. byłem kierowcą, bowiem w kato rozpoczęły się juwenalia. Po igrach w Gliwicach czas na kato. Scena podobnej wielkości jak ta w Gliwicach, nagłośnienie, pod względem ilości głośników, większe, ale sam dźwięk najgorszy z trzech imprez. Nie wiem co ten akustyk robił, ale to było żenujące. Na scenie kapela Łąki łan. Wokal nie był wyciągnięty ponad instrumenty i zlewał się z nimi. Perkusja, czy organy zbyt mocno wyciągnięte, praktycznie przester na nich było słychać co objawiało się charakterystycznymi pierdnięciami w zestawach głośnikowych. Sam wokal też źle wybarwiony, przez co trudno było zrozumieć co śpiewał. Myślałem, że przynajmniej od strony wizualnej będzie na telebimach dobrze, ale ktoś sobie wymyślił, przeróżne przeszkadzacze błyskające kratki, kółeczka, inne figury, w tym filtry różnobarwne na obraz intensywne, przeto nie dało się na to patrzeć z powodu męczenia oczu. Ogólna katastrofa - ani posłuchać, ani popatrzeć. Po Łaki łan, ktoś tam występował i było podobnie. Nawet dla sprawdzenia czy może ze mną jest coś nie tak, stanąłem za namiotem akustyka w odległości, by oba zestawy głośnikowe słyszeć i nie były niczym zasłonięte i nie zmieniłem zdania. Wpierw stałem przy jednym zestawie, następnie przeniosłem się obok namiotu akustyka, by być na jednej linii z nim, następnie za. Prawie jakbym widział usterkę i zmagania akustyków z wykonawcami. Paradoksalnie najlepiej wypadła z tych trzech imprezek wioska. Niby do wioski, to żaden jakiś tam z górnej półki akustyk nie trafia, ale kapela, mówili mi jak się nazywała, ale zapomniałem, była nagłośniona rewelacyjnie. Aż przyjemnie się słuchało.
  Po rozebraniu się na stacji, po imprezce przy lesie, jakoś więcej zacząłem dotykać 826. W pierwszym dniu nawet to trawił, ale w drugim znowu włączyły mu się blokady. Hmm, będziemy napierać i zobaczymy jak się to rozwinie. Najlepiej trza by go dorwać nawalonego po jakiejś imprezce. Tyle teraz, do następnego, bo jakoś na rozruchu to jestem taki przydupiony. Narka.

środa, 24 maja 2017

Środa #1189

   Ach ten 172 i jego ostatni wygląd. Dziś też wszedł na stację i chciałem zrobić to na jego plecach. Położyłem go na pufach, a ręce dałem na krzesło przed nim. Jak wsparł się na rękach na krześle i zaczęły pracować mięśnie utrzymując jego w powietrzu i mnie, to żyły wyszły dość szybko na wierzch z powodu naprężonych mięśni. Oczywiście mało nie spałem z niego, na ten widok, musiałbym zrobić następnym razem zdjęcia rąk, bo widok niesamowity. Jednak w tej pozycji nie dane mi było skończyć, dlatego przewróciłem go na plecy i leżał z jednym punktem podparcia w okolicach lędźwi, a reszta tułowia zwisała z pufy w kierunku podłogi. Ręce przywiązałem mu z jednej strony do imadła, z drugiej do kaloryfera i w tej klasycznej pozycji poszło już dość łatwo.
  Tyle z wizyty 172, dla notki, a mózg będzie widok rąk pamiętał długo. Wracając do weekendu to w wiosce w sobotę też włodarze dla tłuszczy zorganizowali imprezkę. Postawiono scenę, nagłośnienie i grała jakaś kapela, jak przyjechaliśmy tam z 979 i jego niby laską. Co zwróciło od razu moją uwagę, to pomimo mniejszej sceny, jakby mniejszego nagłośnienia wypadło ono lepiej od tego w Gliwicach na igrach. Grała jakaś kapela z laską śpiewającą i bardzo dobrze dźwięk był wybarwiony, a może głośniki były lepszej jakości. W każdym razie efekt był słyszalny. Następna kapela pierwsze nagranie w ogóle matowo z dźwiękiem, natomiast w drugim już było lepiej, a w połowie słyszałem, że akustyk już poradził sobie z kapelą. Za to dupy dał oświetleniowiec. Kapela, czy dwu wokalistów, śpiewali hip-hop, a oświetleniowiec światłami przez większość nagrań robił stroboskop z lamp. No przecież to nie mayday. Nie wiem co o tym sobie pomyśleli wokaliści. Może skojarzyli, że w grają w wiosce i wioskowe trendy.
   Pomimo tego, że 979 chciał być na koncercie kapeli, to jednak laski go odciągnęły, a następnie miała być jakaś akcja ściągania innej laski z autostrady A4 od strony Kędzierzyna K. Laska złapała tam gumę i nie miała rezerwy lub ta rezerwa była nie napompowana. Oczywiście trochę już cyknięty 979, że jedziemy, a mnie się to w ogóle nie uśmiechało, do tego jeszcze to, że znowu on brał na klatę koszty zabawy, czy nieudolności innych. Kiedyś też tak miałem, a od czasu jak odciąłem od siebie lokalnych ssaczy to okazało się, że można się bilansować i to nawet nieźle. Brakuje tego 979, ale to trudny temat, jak zresztą prawie wszystko co u niego trzeba zmienić, czy wypadało by zmienić. Idzie opornie, ale jak się da zmienić to jest radość.
  Dobrze na razie tyle, bo tel. od 825 to zejdzie jakieś 30 min, to już nie będę blokował puszczenia notki. To narka.

wtorek, 23 maja 2017

Wtorek #1188

  Zawsze powtarzam, że alko nasz przyjaciel, ale do rzeczy. Z sob/nd odbyła się przy okolicznym lasku imprezka połączonych urodzin od dwu samców z wioski. Na poprzedniej edycji nie byłem, na tą za namową 979 i innych się wybrałem. Przyszliśmy jak już znaczna część była dobrze wstawiona, bowiem imprezka od 15:00, a my dołączyliśmy ok. 21:30. Ponieważ do tego czasu byłem kierowcą i to inni byli już wstawienie przeto postanowiłem trochę nadrobić, ale z tym tak łatwo nie szło, bowiem jak to na takich imprezkach, lało się wszystko co było pod ręką, a to soplica, żołądkowa biała, krupnik. Po takiej mieszance to miałem wstępnie dość. Na imprezce był tez 897 ze swoją laską, 979 ze swoją niby laską oraz 826. Imprezka zaczęła się jakoś k/01:00 wykruszać i pozostałem z 826 i jego kolegą mięśniakiem również kolegą od 181 oraz jeszcze inny mięśniak (nie ma swojego numerka). W każdym razie jakoś przed 02:00 zaczęliśmy się zbierać. Przed wioską na rozwidleniu rozeszliśmy się, tzn. koledzy poszli w swoją stronę, a ja z 826 na stację.
  Jako, że ostatnie dni ciepłe to i w budynku stacyjnym się na grzało. Weszliśmy na stację z 826, a na grupie A był 979 z niby laską. Nawet nie zauważyłem kiedy, a tu 826 się rozebrał do klaty. No qrwa widok przedni, a ponieważ sam byłem po alko to co chwilę przechodząc k/niego na początku to go tylko głaskałem niby przelotnie po plecach, barkach, a później to już go prawie obłapiałem. Wszystko to odbywało się w kuchni, bowiem na grupie A ten 979 z nią. Ponieważ z imprezki znieśliśmy jeszcze resztę wódki to on zaproponował dopicie reszty, ale na jednym kieliszku się skończyło, bowiem jakoś nie mogłem w siebie dalej wlewać. Za to dotykanie go trwało bez wlewania w siebie dalszych dawek. On się nie opierał, nie wyginał się, bo czasami to się zachowywał po dotknięciu, jakby przyłożono 230V. Nic, po prostu biernie to znosił, a w polu rażenia rąk, były całe plecy, barki, bicepsy, oraz częściowo klata. Plecy u niego to powalają, podobnie to miał 973. Wszystko na nich było widać. Każda grupa mięśni doskonale widoczna. Do tego 826 ma tez skórę przyjemną w dotyku, ale to też nie taka jak u 222. A co do głaskania to nic, żadnych reakcji, co mnie zszokowało. Do spania ułożyłem go k/siebie, ale chciałem wytrzymać jakieś 10, 15min i dobrać się do niego, jednak poległem chyba na równi z nim i przebudziłem się dopiero rano, a taki ciekawy był plan.
   Natomiast cała ta sytuacja była daleko dziwna. Normalnie 826 to jak się go chwyci za przedramię to się jakoś wygina, a tu się rozebrał i mało tego dawał się znacznie obłapiać.
  Wydaje mi się, że jest takim ukrytym biseksem, nawet z większą częścią homo, tylko jakby nie może się z tym ujawnić, bo jak to prawie skurwiel, a przynajmniej aspirujący, a tu taka wpadka by była. To też czai się jak może, by nie wyszło. Sam 979 kiedyś stwierdził, widocznie coś musiało się wydarzyć, ale nie powiedział co, że on już sam nie wiem co z tym 826 (w sensie, że może jest nasz). W ten sam dzień jak się obudziliśmy, to 826 gadał z 979, kiedy ten pierwszy siedział przed nim na torze, ten drugi na krawędzi peronu i w pewnym momencie położył na chwilę dwie ręce na jego kolanach, gdy 979 był w majtkach. No prawie jakbym sam tak zrobił.
  Mało tego, w ostatnich rozmowach, co już zauważyłem kiedyś, dość szczegółowo opisuje budowę swoich kolegów mięśniaków, mięśnie brzucha, mięśnie rąk. Nikt oprócz niego tak nie robi. Czyżby trza go było kiedyś spić w lecie lub wyciągnać nawalonego z imprezki i sprawdzić jak jest? Choć nie tacy przechodzili przez moje ręce i czasami to wiele nie świadczy, ot taka mała niedyspozycja u nich, jakby to pewnie wyjaśnili.
   Wracając do sprawy, to napatrzałem się, nagłaskałem 826 tyle co przez cały ub. rok nie nastąpiło. Może jeszcze w tym roku jakiś taki przypadek się zdarzy, a może i więcej.
  Zaś tyle, bo zgłosił zajęcie szlaku 172, a też ostatnio wygląda to trzeba go przyjąć na tor stacyjny. To ewentualnie do jutra, bo lato się zaczyna, to też ciągle też się coś dzieje. Narka.

sobota, 20 maja 2017

Sobota #1187

Wybrałem się z 979 na igry do Gliwic, to odpowiednik juwenalii. Impreza tygodniowa, ale dziś udało się organizatorom, bowiem pogoda dopisała. Ciepło, o 23:15 20C. Trawniki wokół politechniki pełne młodych ludzi, w zasadzie jak na to patrzyłem to wydawało mi się, że 1/3 młodej populacji Gliwic jest właśnie w tym miejscu, głównie samce, wszak politechnika. Byłem na koncercie Tabu, ale później przed Kultem wyszedłem, bowiem musiałem wracać do 824. Na samych igrach towarów, że dostawałem oczopląsu. Kilka sztuk było przejebanych, a było co oglądać, bowiem przy takiej temperaturze ubrani byli w krótkie spodenki, często koszulki na ramiączkach. Jednak, nie wiem czy mi się gust zmienia, ale raczej nie, wybór był trudny. Niewiele osobników mieściło się w górnych widełkach wyglądowych, ale też pisałem o tym kiedyś, to niestety nie wioska skurwieli, to też mózgowcy nie wyglądają jak skurwiele. Podobnie z ochroniarzami, którym trochę współczułem. Stali jak kołki przed sceną, część przed zestawami głośnikowymi. Tylko jeden z nich miał w uszach zatyczki przeciw hałasowi, widać, był już na jakiś imprezach i hałas na niego podziałał. To jeden myślący. Za to na przeciw zestawu głośnikowego, na co zwrócił mi uwagę 979, bo nie widziałem bezpośrednio, była mama z dziećmi, w tym ze swoją córeczką małą, coś ok. 2 letnią, która, nie wiedząc chyba co się dzieje stała przy napierdalającym zestawie głośnikowym ubrana w niebieską sukienkę i jeszcze ze smoczkiem w ustach. Obok wózek dla niej. Niskie tony, bo staliśmy niedaleko to można było poczuć w jelitach, to to nadupiało. Pomyślałem:
- matka z kalafiorem zamiast mózgu.
  Ciekawe, czy córeczka będzie wiedziała komu za jakiś czas dziękować za np. wadę słuchu, czy innych dysfunkcji, bo jeżeli w tym jednym przypadku matka nie myśli i to tak rażąco, to w innych też.  Coś jak żona od 971, która wpierw małej larwie dawała serek homogenizowany, a gdy ta po nim dostawała sraki, to na zatwardzenie ładowała jej dwie kostki gorzkiej czekolady.
  Ale pod zestawem głośnikowym z drugiej strony barierki stali również, nie wiedzieć czemu tam, ratownicy medyczni w postaci trzech lasek i jednego synka. Wiek ratowników ok. 20 lat. Wszyscy bardzo ładni, laskami by się zainteresował 979, a ja sanitariuszem. Patrzałem na niego i na nie, i zastanawiałem się czy wiedza jest u nich wprost proporcjonalna do ładnego wyglądu. Ratowany przez niego przy lekkich obrażeniach chętnie bym mógł być. Szkoda, że dziś nie robi się już bezpośrednio usta - usta.
   Samo nagłośnienie robiło dopiero wrażenie za namiotem akustyka, choć nie wiem jak to zrobili sam namiot nie był ustawiony prostopadle i w środku sceny, lekko był przesunięty w prawo, może ktoś nie zauważył, a rozstawionego już trudno przesuwać. Jak staliśmy pod samą sceną to dźwięki nie były pełne, bas zagłuszał trochę środki, zresztą i tak odbiór mieliśmy z jednego lewego zestawu.
  Po imprezie eldorado mieli zbieracze butelek. Stały dziesiątki butelek przy śmietnikach, głównie po piwie, w tym znaczna część zwrotnych, czyli za 30gr. można je w sklepach pooddawać.
  Do teraz w pamięci utkwiło mi trzech przejebanych mięśniaków, bardzo ładne sztuki. Zasypiając zastanawiałem, który ładniejszy od którego, ale każdy miał jakieś swoje walory.
  Telefon od niby laski od 979 zadzwonił ok. 00:30 więc zebrałem się i ruszyłem w drogę. Poinformowałem 824, że już nie wracam, bo wcześniej były dwie opcje, jedziemy bezpośrednio odwieźć niby laskę od 979 lub nocleg u 824 i zbieramy się rano.
  Po przyjeździe do wioski, co przewidywałem już na odjeździe od niby laski, 979 został spać w aucie. Na szczęście noc ciepła 15C, to nic mu się nie stało, zresztą za drugą próbą obudzenia, wiedziałem już, że i tak się nie uda, to przykryłem go kocem, który jest na ewidencji w aucie. Na stację wszedł o 06:20 spragniony picia i po chwili wyglebił dalej spać.
  Sam trochę odsypiając wczesne wstanie wczoraj u 824 obudziłem się już ostatecznie o 11:40.

piątek, 19 maja 2017

Piątek #1186

   Dopiero po wizytach u 824 widzę jak ważne jest stworzenie odpowiednich warunków do spania. Brak takowych sprzyja bezsenności u 824 i jak przebywam u niego to i mnie.
   Dziś przebudziłem się o 07:05 i już dalej nie zasnąłem. Za jasno, za wróblasto. U siebie też mam taki układ, że okna od wschodniego południa, to grube zasłony pozwalają, jak w poprzednich dniach, spać np. do ok 10:00, a jeszcze chcę zamontować drewniane żaluzje, które rok temu ktoś wyciepł na śmietnik, by było jeszcze ciemniej. A u 824 cienkie stylonowe zasłony, które spełniają tylko jedną funkcję - nie widać przez nie. A druga sprawa to napierdalające od rana wróble, które skutecznie powstrzymały dalsze zaśnięcie. Jakoś nie wiem, wioska a u nas, przynajmniej k/naszego bloku wróbli nie ma. Są gołębie, ale na szczęście napierdalają z drugiej strony od grupy D, to na grupie A, B, C tego nie słychać.
  Oczywiście przez to poranne wstanie jestem niedospany i lekko przydupiony. Z tego też względu odmówiłem koledze jeżdżenia autem, po jego zabiegu na kręgosłup, bo wizja wstawania przez 2 tyg. o 04:40, kiedy potrafię wstać o np. 06:45 i być chlaśniętym do 09:30 spowodowała rezygnację z oferty. Po za tym w myśl zasady - jest dobrze, na chuj to zmieniać, jeszcze se pogorszysz - nie wchodzę w takie oferty. Podobnie jak ostatnio rozmawiałem ze znajomą, bo jechałem akurat do biura pracy na termin i przekazuje mi, że ciotka chce się ze mną widzieć (już mi to przekazywała w ub. roku), ale po raz kolejny powiedziałem:
- to nie jest jednokierunkowa, chce to niech przyjedzie.
  I to samo co wyżej. Na chuj mi jakieś rodzinne stękania i dodatkowe problemy na głowie. Już mi starczy 824 ze swoimi ekonomicznymi rozwiązaniami. Wolę mieć u boku 979, a jak się wyprowadzi, to wtedy będziemy myśleć co dalej.
  Ja nie wiem, ostatnio mam ciągle sny erotyczne, dziś w nocy kolejny. Może dlatego, że wczoraj wszedłem na felka po przerwie 3 tyg. Właściwie to tylko u 824 odwiedzam witrynę, na stacji to zawsze jest co robić i tam nie przychodzi mi do głowy otworzyć i siedzieć jak pająk w sieci. Trzeba przyznać, że niektórzy to mają wygląd i aż dziw, że nie potrafią sobie kogoś znaleźć.
  W pn. byłem z 979 u stomatologa znajomego. Wreszcie zaczął chodzić i mimo panicznego lęku jakoś tam wytrzymuje, choć z powodu paniki np. nie operuje ssakiem i jak mu go wsadzą do ryja, tak tam leży. Powiedziałem mu, że ja w zasadzie ciągle nim operuje i czyszczę dolną część jamy ze śliny. Następna wizyta 12 czerwca, bo brak funduszy. Teraz bulnął 200 zyla, bo dwa zęby, szóstkę i siódemkę robił mu obok siebie na jednym znieczuleniu. W trakcie jak tam siedział zadzwoniłem do 672 i gadaliśmy chyba z 30min. Uaktualniłem informacje, w zasadzie bez zmian.
  No dobrze, bo trza opublikować, a 824 się kręci wokół to trzeba to pchnąć. Narka.

wtorek, 16 maja 2017

Wtorek #1185

    Polską specyfiką są walki między ludźmi w tych samych klasach społecznych, choćby scenariusz z filmu "Dzień świra" - "moja racja jest mojsza niż twojsza" i na kanwie tego dochodzi często do wyjaśniania spraw.
  U mięśniaków skurwieli wyjaśnia się je argumentami jakie mają, czyli rękami i mięśniami. Różnie z tych potyczek mięśniaki wychodzą, niektóre są kalekami do końca życia jak np. 826, który pobił 371 uszkadzając mu jedno oko, a inne mięśniaki skurwiel chodzą np. z krzywymi nóżkami, czy rączkami. By nie było, że tylko na dole się tłuka i wadzą, wyżej również się to dzieje.
  Opisywałem jak uruchamiałem od sierpnia ub. roku symek kolejowy. Otóż tu również doszło do starcia, ale że chłopaków łączył kabel internetowy, to nie było bezpośredniego starcia.
  Sprawa w zasadzie banalna - poszło o laskę. Owa laska to, nazwijmy ją, królowa, która jest z królem.
  Teraz wstęp, by zrozumieć dalsze wydarzenia.
  Król kiedyś brał udział w tworzeniu symka ISDR, ponieważ doszło tam też do spięcia to odszedł od tego projektu i założył własny, z jakąś tam grupą ludzi. Na początku była już królowa, choć jeszcze wtedy nie miała tej funkcji, była znajomą. W trakcie rozwoju symka król z królową zaczęli zbliżać się do siebie i choć królowa w rozwoju nowego symulatora td2 z czasem brała co raz mniejszy udział, to będąc bliżej króla  nabrała wiatru w skrzydła i zaczęła się rządzić, jak to królowa. Nie spodobało się to współtworzącym projekt, o czym zgłaszali do króla, ale ten będąc związanym emocjonalnie z królową jako samiec bronił samicy. Sprawa się rozwijała, królowa będąc bezkarną u boku króla, swoje rządy stopniowo rozwijała niekoniecznie dla dobra projektu. Współtworzącym się to na tyle nie spodobało, że wystosowali list otwarty do tłuszczy, by poinformować ją, że źle się dzieje w państwie duńskim. Jednocześnie król dał przyzwolenie na osądzenie przez tłuszczę królowej, czy spalić ją na stosie jak czarownicę, czy ułaskawić.
  Tłuszcza zaczęła się na forum wypowiadać, często pisać banialuki, jak to tłuszcza, ale ponieważ w większości złożona z samców, bo te się interesują w większości koleją, to raczyła też wydać swoją opinię. Ponieważ samce raczej samic nie krzywdzą to w głosowaniu 38/29 przesądzono ułaskawienie królowej.
  To nie spodobało się współtworzącym symulator i w nocy z nd/pn zaczęli wycofywać się z projektu i zabierać to co zrobili, a ponieważ sporo tego było, to symulator uziemili, wraz z forum. Poniżej jeszcze ostatnie screeny z działającego forum.

 A w pn. przed południem było już coś takiego:
  Niby na dole jest, że będzie używany program SWDR, ale już popołudniu się to zmieniło, bowiem tworzący ten program był jednym z odchodzących i komunikat wyglądał tak:

   Szkoda, że znowu wyszła nasza słowiańska bitna natura. Może jakby sobie chłopaki dali po ryju, to symek by przetrwał. Tak z trzech symulatorów darmowych będących obecnie na rynku, ten najmłodszy, najprężniej się rozwijający się zwinął. Obecnie są:
- ISDR, prowadzenia ruchu z poziomu nastawni przy pulpicie kostkowym, realizowany na jednym komputerze użytkownika;
- maszyna, prowadzenia składów pociągów, realizowany na jednym komputerze użytkownika;
- (jeszcze) train driver 2, z opcjami prowadzenia ruchu poc. z pozycji nastawni przy urządzeniach mechanicznych i komputerowych (te drugie za pomocą osobnego programu scs), prowadzenia pociągów, budowania własnych scenerii, po których mogą przejeżdżać poc. innych użytkowników. Wszystko to (oprócz budowy scenerii) jako multiplayer, co w zasadzie jest połączeniem dwu poprzednich symulatorów.
  Ze względu na innowacyjność symka, znaczna część osób z dwu pierwszych przeszła do td2 choćby tylko dla sprawdzenia, a część została na stałe biorąc udział nieodpłatnie w rozwoju symulatora. To dawało mu przewagę na pozostałymi, nadto multiplayer, kiedy nie gra się z komputerem, a wreszcie z innymi graczami był w symkach PL epokowym skokiem.
  Teraz przez jedną królową to zostało zaprzepaszczone. Ludzie współtworzący projekt zniesmaczyli się i pewnie część zniechęciła do dalszej pracy. Wszak niektórzy tworzący piękne scenerie, spędzili przy nich godziny. Sam przy swojej siedziałem dość sporo, zachowała się na niektórych filmikach na yt.
   Jak teraz czuje się królowa, kim teraz rządzi, skoro nie ma już kim rządzić, co myśli sobie król, z pozostawiona u boku królową, z uziemionym najprężniej rozwijającym się dotąd symulatorem?
  Nawet jeżeli uda się coś tam uratować to już nie będzie to i szybki dotąd rozwój symka został przez jedną królową zaprzepaszczony. Nie jest to w historii nic nowego, przez kobiety zaczynały się konflikty, może i nawet padały inne.
  Nic wracam do żywych, choć ostatnio i tak co raz mniej siedziałem przy symku to też jego nagłe zniknięcie nie jest aż tak dużą stratą.

poniedziałek, 15 maja 2017

Poniedziałek #1184

  Dziś to już nie tak jak ostatnio, że zostałem obudzony, bo przezornie wyłączyłem dzwonek z pod wjazdowego, ale jak wstałem i odsłaniałem zasłony, to patrzę, a tam pod wjazdem 172. Ubrałem się i poszedłem ułożyć drogę przebiegu by wszedł na grupę A. Spytałem ile czeka - ok. 15min.
  Ostatnio 172 znowu przeżywa swój złoty okres. Dziś jak się rozebrał, bo wpierw pokazał, że się spalił na plecach (powiedziałem mu - co roku to samo), to zrobiło mi się lekko słabo. Praca fizyczna jednak z mięśniaków wyciąga wszelki nadmiar tłuszczu, uwydatniają się mięśnie, żyły, poprawia się sylwetka. Jak siadłem na niego to od razu poczułem ciepło jego ciała, odchudzonego z tkanki tłuszczowej. Nadto, jak ręce miał za głową to na brzuchu widziałem dwie duże żyły po bokach idące na nogi i w ogóle jak widziałem barki, bicepsy, przedramienia, to prawie mdlałem.
  Starałem się jak mogłem przedłużyć czas siedzenia na nim, ale jak go przywiązałem to już prawie odpływałem. Mimo włączonych lekkich hamulców długo to nie trwało. Pewnie po krótkim przestoju zrobiłbym to z nim drugi raz, a później może i trzeci. Tak dobrze nie wyglądał od czasu wyjścia, a czas z nim jest już odliczany, bowiem ma ponownie bilet na 5 czerwca i znowu na lato go nie będzie.
  Czasem sobie tak myślę, jak to się  ułożyło, że tak dobrze się ułożyło i tak dobrze leci. Sam jestem w szoku i jest to jeden z najlepszych okresów w moim życiu, bo nie pamiętam, by tak ogólnie było kiedyś dobrze. Zawsze było coś nie tak, a teraz te cosie nie tak zostały w zdecydowanej większości wyeliminowane i w miarę poukładanego bytu nic nie zakłóca.
  Miałem to też opisać, ale jakoś ostatnio z tymi wpisami krucho. Otóż, może to z powodu wiosny, bo zbiorniki też jakoś częściej są opróżniane, miałem sen erotyczny. Nie było by w tym nic dziwnego, gdyby nie miejsce, w którym się dział. Otóż był to domek wspólnej znajomej ode mnie i od 811. Historia była, że oni gdzieś wyjechali i zostawili mi klucze bym doglądał czy wszystko w domku jest ok. Wiadomo w wiosce lepiej mieć kogoś, kto jest obecny, często dogląda, by się nic nie stało, bo włamy to nic nowego. Ponieważ na stacji jakby zawsze ruch pociągów, to poszedłem z mięśniakiem własnie do domku rodziców od koleżanki. Staliśmy, on bez koszulki, oczywiście mięśniak, twarz, jak w poprzednim śnie, nieokreślona, nie spersonalizowana. Tak staliśmy, ja do niego przylgnąłem, głaskałem go po plecach, z przodu odbierając ciepło jego ciała. Czułem się jakiś bezpieczny, ukojony, taki bardzo błogi stan. W końcu powaliłem go na podłogę i położyłem się na nim. Leżąc tak spojrzałem na duże okna z pokoju w których nowoczesne firany zawiązane w połowie okien na supły. Powiedziałem do niego:
- chwila muszę coś z tym zrobić, bo nas tu wszyscy będą widzieć.
  Nie dałem jeszcze istotnych info. Nie było by to taką przeszkodą, gdyby nie domek położony trochę poniżej chodnika, stąd ludzie lezący z kościoła, bo akcja działa się w niedziele, by nas widzieli na podłodze kopulujących się.
   Wstałem niechętnie z niego i zabrałem się za wieszanie dodatkowych firan, by ograniczyć możliwość podglądania nas przez lezących z kościoła.
   I właściwie na tym sen się urywa, ale ta chwila stania z nim, odczuwania jego skóry, mięśni, to chwilowe leżenie na nim spowodowało bardzo pozytywne odczucia mózgu. Jak się przebudziłem to od razu przypomniała mi się scenka, z filmu Shrek, jak on z osłem podeszli do zamku Dulop i osioł uruchomił kukiełki śpiewające posienkę powitalną i po tym, jak teatrzyk się zamknął i nastała cisza osioł powiedział:
- ja chcę jeszcze raz....
   Po tym śnie jak się przebudziłem to miałem dokładnie to samo:
- ja chcę jeszcze raz...
   Wczoraj, bo jeden dzień ładnej pogody akurat trafił na nd. pojechałem sfocić nastawnię KMO, kop. Makoszowy, bowiem kop. już zamknęli i obecnie jest wygaszana. Bardzo miło spędzony czas, świetnie się jechało tam, bo lekko z góry na większości trasy, bezwietrznie ale to może opiszę dokładnie jutro, wraz ze zdjęciami, bo oczywiście zrobiłem.
  Teraz tyle, bo wnet wróci z pracy 979. To narka.
 

środa, 10 maja 2017

Środa #1183

  Nie ma to jak prawie pobudka zrobiona przez mięśniaka. Obudziłem się i wylazłem z łózka ok. 09:55. O 10:03 pod wjazdowym stanął 172. Zapowiadał się wczoraj, ale jeszcze się nie rozbudziłem. No cóż, ponieważ nie miał dużo czasu to przyszło mi rozbudzanie się na nim. Trwało to trochę dłużej niż zwykle i praktycznie zrobiłem to w dwu pozycjach, bo przy pierwszej już niewiele brakowało, to też poszło na standardzie, czyli on na pufach i z przywiązanymi rekami prawie jak na krzyż.
   Fajnie tak zacząć dzień od mięśniaka z rana.
   Siada mi dysk twardy na kompie. Teraz to się zaczyna robota archiwizacyjna i zaległościowa. Wypychanie tego co do uratowania na pocztę, na yt. przeglądanie co do uratowania, co można olać. Poprzednia taka akcja zamknęła się w trzech dniach, po kilka godzin siedzenia i archiwizowania, przenoszenia na inny HDD. Teraz na szczęście tego aż tyle nie ma.
   W sob. zawiozłem do kato 979 więc umówiłem się z 825 na spotkanie. Poszliśmy wpierw na tereny k/filharmonii śląskiej, ale nie dość, że silnie wiało, to mu jeszcze powiedziałem i na co do cyca, mam tu patrzeć? Nie ma nawet czego podziwiać. Zaproponowałem peron 5 katowickiego dworca i tam poszliśmy. Przynajmniej widoki przejeżdżających pociągów, trochę manewrów, tereny kolejowe i było fajnie dla mnie.
    825 opowiadał, że rozrysowywał kiedyś pętle tram w Zawodziu, bowiem jakby zajmuje się zawodowo tramwajami. Narysował ją z jakąś tam jedną niedoróbką, nie celowo, ale nie zdążył tego poprawić, i dał kierownikowi. Sprawa na jakiś czas ucichła, aż po jakimś czasie wróciła w postaci projektu pracowni architektonicznej z taką samą pętlą jaką narysował 825 na kartce w kratkę, tyle że opatrzoną pieczątkami i z tą samą niedoróbką którą zrobił 825, tylko jeszcze z fakturą na 32 tyś. złotych. Nie dziwię się jemu rozgoryczeniu. Żyjemy nadal w kraju, w którym nie warto się wychylać, robić coś więcej niż jest wymagane, bo inni na tym zarobią. A czy ktoś tam wsadził w to jakiś większy wysiłek, oprócz przerysowania tego, nadto jeszcze z tą niedoróbką, do programu komputerowego i wydrukowaniu tego? Intencją rysowania w ogóle tej pętli przez 825 było dostosowanie jej do wariantów układania RJ dla tramwai. Nie chciał po raz kolejny pętli, która nie spełnia oczekiwań zmienności ruchu w sytuacjach nietypowych. Większość dzisiejszych pętli ma tą ułomność. np. pętla w Brynowie, w Zaborzu, w Biskupicach, Stadion Śląski, pl. Sikorskiego w Bytomiu. Wszystkie one kiedyś przy innym układzie torowym były dobre, dziś przy zlikwidowanych przejściach między torami, nie spełniają oczekiwań i wymogów wariantowości ruchu.
  Wiem, że to przykre jak ktoś jedzie na czyiś plecach, ale co zrobić..., no własnie można prawie nic nie robić.
  Wczoraj obieg z cysternami w (uwaga, jeżeli to ktoś będzie po latach czytał) zimie. Temp. 3C więc strój zimowy, czapka, szalik, rękawiczki, kurtka zimowa. Rano wczoraj padał śnieg. Coś nam się te pory roku przesuwają. Rzadko zima zaczyna się w grudniu, najczęściej śnieg to w styczniu, za to zimy ostatnio też jakoś wydłużone, obecna sięga już 10 maja. A na majówkę miałem jechać do wawki i liczyłem na 15C i słoneczną pogodę, a w dzień wyjazdu 27 kwietnia było 0,5C i walił śnieg, a w pt. 6C i przez większość dnia waliło deszczem.
   Tyle, bo zajęcia czekają dalej, ciągle tego czasu nie ma, doba powinna wynosić 36h, może bym się zmieścił (i inni też). Narka.

wtorek, 9 maja 2017

Wtorek #1182

   I miałem pisać i pisać, i pisać, i nic z tego nie wyszło, bo ciągle coś.
   979 pojechał na majówkę do wrocka. Z jego brakiem orientacji w terenie podejrzewałem, że się zgubi, ale 3-go maja ok. 12:00 dzwoni niby laska z wrocka, że 979 się totalnie zgubił i od wczoraj nie ma z nim kontaktu, nadto bym jej dał znać, jakby się pojawił czy ona ma na niego czekać, bo ok. 16:00 ma poc. powrotny na Górny Śląsk. No ok, dam znać.
   Może nie od razu, ale zaczęły mi po głowie chodzić myśli, że zamknęli go na izbę, że bo pobili, bo przecież jak łyknie to konfliktowy jest, i leży gdzieś w szpitalu. Oczywiście z drugiej strony przebijały się nieśmiało myśli pozytywne, że przecież skurwiele się tak łatwo nie wykańczają i w zasadzie rade sobie dają i wróci. Te myśli może tak przez godz. mi się pałętały po głowie, bo po tym czasie pod wjazdowym stanął 979. Cały zdrowy, może tylko jeszcze nie wytrzeźwiał do końca. Jak już się rozpłaszczył to przekazałem, by zadzwonił do niby laski i jej przekazał, iż jest na miejscu, by na niego nie czekała. Niechętnie, ale to zrobił, bowiem pospinał się z nią we wrocku i nie chciało się mu z nią gadać.
   A we wrocku trafił na jakąś imprezkę, domówkę, bowiem laski wcześniej poszły do kapeli, która gdzieś tam grała, a on nie mógł wejść, bo nie miał wejściówki, to też je olał i poszedł w swoją drogę. Wracał oczywiście nie prosto, bo jakby to było, jakby znowu nie zwalił powrotu i z wrocka do Katowic jechał przez Kraków Główny. Tam zeżarł obwarzanka, rozbudził się i powrót na kato, a następnie do wioski.
  3-go zjechał też na kilka godz. 371, który po wysępieniu wolnego do końca tyg. z powrotem pojechał do wiochy w góry na majówkę.
  Ale nietypowe były dwa dni, kiedy stacja była pusta. Ponieważ większość wypierdoliła się na majówki to też oprócz 834 nikt tu nie zaglądał. Dwa wieczory i dwie noce spędzone samemu, bez odgłosów zasypiania 979, bez słyszenia jego oddechu w momentach przebudzenia się, tak jakoś nietypowo cicho było, do tego świadomość, że cała stacja jest pusta, bowiem 371 też pozostawił grupę C wolną. Dziwny stan, bo b. rzadko się zdarzał przez ostatnie dekady, wszak 979 tu juz sporo przebywa. Będąc samemu, trochę wczuwałem się w role tych, którzy codziennie zasypiają w pustych domach, no może z TV. 979 przeważnie zasypia z TV, dziś jest funkcja nastawiania czasowego wyłączenia to z niej korzystamy, bo jakby nie ja, to jak u 371 TV leciałby do samego wstania rano z łóżka.
   Dobra, kończę, bo nadciąga 172, a później zaś tego nie skończę. Narka.

piątek, 5 maja 2017

Piątek #1181

  Akurat jak popełniłem poprzednią notkę to przylazł 172. Niby nic nowego, bo przecież wchodzi okresowo na stację, ale jakoś mu się śpieszyło, to w ciągu 30 sek od wejścia był już rozebrany, a krótko po nim i ja. Już ostatnio wymyśłiłem nową pozycję, w związku  z wymianą starych puf na nowe, niestety niższe. Ale wykorzystałem tą niższość i ułożyłem dwie, jedna na drugiej, to już były wysokie i tam położyłem 172 biodrami, a jego ręcę dałem na krzesło i na nich był wsparty z drugiej strony. Siadłem na nim. Po chwili naprężyły się ręce, na których się wspierał wraz ze mną. Przedramienia napięły się, żyły wyszły na wierzch, podobnie z bicepsami, na których bardzo dobrze była widoczna główna żyła na nich. Podobnie z barkami. Jak chwyciłem za biceps, nadto widziałem przedramienia to myślałem, że zemdleje, a następnie z niego zlecę jak kiedyś z 975, ale tam zleciałem z powodu poślizgu na mydle. To nie trwało długo, bo ten widok, do tego trzymanie w ręce naprężonego bicepsa, czy przedramię to było już na granicy wytrzymałości. Po trzech dniach kiedy robię wpis, nadal przed oczami mam te naprężone mięśnie rąk.
  No nic, poszedł 172 zająłem się jakby własnym sprawami, a popo zadzwonił 972, by przyjść do niego do pracy, bo jest w niej mimo wolnego teoretycznie, ale na chwilę. Polazłem ok. 16:00. Z pracy od niego przyszliśmy do mnie, bo miałem mu dokonać wpłaty na konto. Już po wpłacie zająłem się i nim. W polu rażenia moich rąk znalazły się jego plecy, barki i szyja. On ma taką fajną chudą szyję, bo 172 to trochę taki bezkarkowiec. Po jakiejś chwili głaskania go, postanowiłem, podobnie jak u 172 zrobić to na jego plecach. Ułożyłem go w podobną pozycję jak 172 i siadłem na nim. Gładka skóra 972 robi wrażenie, 172 takiej nie ma. Głaskanie go jak siedziałem po barkach, bicepsach i szyi robiło wrażenie, do tego jeszcze lekki spanking i też za długo na nim nie posiedziałem. W ramach rewanżu, bowiem 972 lubi jak się go bierze od tyłu, postanowiłem zrobił mu masaż pleców. Położyłem go na łóżku, ległem obok niego i zabrałem się za masowanie. Oczywiście po raz tam już nie wiem który, w trakcie masowania go myślałem o tym, czy mnie kiedyś się trafi, że ktoś z takim uczuciem mi taki masaż zrobi? Choć ten nie był już taki, jakie robiłem ileś tam lat temu, to nadal pozostały na poziomie. Po pół godzinie masowania, czy głaskania powiedziałem:
- tyle bo ręce mi opadają, a mnie też by mógł ktoś kiedyś tak wymasować.
  Posiedział jeszcze chwilę, zapalił fajkę i polazł.
  W trakcie masażu rozmawialiśmy m.in. o trzecim mały skurwielu, którego przenoszą jednak do Kamieńca. Dojazd tam jest fatalny, jeden autobus w dni wolne co 2h, do tego z RJ wyszło, że albo wizyta 45 min, albo 2h 45 min. Do tego jazda jednym autobusem godzinę i 15 min innym, by dojechać na ten właściwy, to już się zamyka prawie w dniówce. Po tym wszystkim 972 mówi:
- a to tam pojedziemy raz w m-cu, albo raz na 3 tyg.
  No to się maly 3-ci skruwiel będzie cieszył, że rodziców będzie widział w takiej częstotliwości. Zresztą i tak miał do nich stosunek ambiwalentny to teraz może się on pogłębić.
  Dobra, bo jakby dziś wstałem o 11:00 to trza się zabrać za inne rzeczy, tym bardziej, że dziś ciepły dzień, ma być do 20C, a obecnie jest 17C to chcę wejść do pomieszczeń stacyjnych, które normalnie w zimie nie są przeze mnie odwiedzane, bo zimno, bo nie zaglądam tam i nie porządkuję.

wtorek, 2 maja 2017

Wtorek #1180

  Majówka i w zasadzie pusto na stacji. 371 wyjechał już w pt. w nocy na wiochę rodzinną, a 979 pomknął wczoraj o 14:45 (sam go odwoziłem) do Katowic na poc., a dalej do wrocka na coś tam, coś tam, ze swoją niby laską. Korzystając z okazji umówiłem się z 825, który wybierał się do mnie, ale wsiadł do tram i jak powiedział - jebało trupem, to wysiadł bo by tyle w trasie nie wytrzymał w tram. Po za tym miałem wyłączone telefony, bowiem dzień wcześniej posiadówa 979 z laskami, z jedną niby coś tam zrobił i niby zeszło z krzyża. No w końcu, bo mu ten organ przestanie działać.
  Po tej posiadówie pogadaliśmy trochę z 979. Po raz kolejny przypomniałem mu, że traktuje go jak przybranego syna i zajmuje się nim, jakby nim był. On, że mu to trochę przeszkadza, bo jednak jest CS-em, po za tym nie wytrzymuje jak go dotykam, choć też mu to tłumaczyłem, że dotykam go, bo to takie trochę by był kontakt większy niż tylko mijanie się. Oczywiście wypomniał mi, że kiedyś tam, to już będzie z ok. 9 lat temu, zrobiłem mu gałę i do dziś nie może tego przeżyć, ale jednocześnie jakby się coś działo niedobrego, to oczywiście jako skurwiel mnie jak najbardziej obroni, co jest miłe z jego strony. Zresztą to częściowe zajmowanie się mną widać, głównie jak skądś wracam z jakiejś imprezki gdzie razem jesteśmy to odprowadza mnie na środek lokomocji lub jak ostatnio od 897 w skarpetach na stację.
  Co do traktowania go jak przybranego to powiedział, bym ukulał sobie własnego, a nie nim zajmował, ale na to mu, że on zajmuje się larwą od 174, a to przecież nie jego i też może sobie ukulać swojego, a nie zajmować się czyimś. Podobnie robi 897, który zajmuje się dość mocno larwą od swojego brata, więc nie jest to jakimś wielkim ewenementem zajmowanie się 979, bardzo skromne, wszak jest dorosły. Nadto przecież przebywa, czy mieszka u mnie 10 lat, a to robi swoje.
  Dawno tak szczerze nie pogadaliśmy, a szkoda, że tak rzadko to wypada. Oczywiście w ciągu dnia też pogadamy, ale są to krótkie jednostki czasu. Na szczęście nie bredzimy i jakiś ciulstwach, nie nawijami ciągle do siebie o bzdetach jak np. 834, czy 371 którzy zalewają mnie stosem niepotrzebnych informacji.
   Teraz o porniolach. Wczoraj natknąłem się na PL porniola i znowu jakaś klapa. To jest tak, że jak rynek ich się nie rozwija, nie ma różnorodności to i trudno wybić się jakiemuś dobremu reżyserowi, czy kamerzyście. Źle to jest kadrowane, podstawowe błędy jak kadrowanie pod światło, źle umiejscowiona kamera, wreszcie brak koncepcji co pokazać i co powinno być widoczne, a na samym końcu - nienaturalność aktorów.
  Ściągnałem kiedyś jeden filmik zagraniczny na kompa i mam go nazwany "niewykorzystany mięśniak". Tam też popełniono szereg błędów, głównie kadrowania i ustawienia kamery i w zasadzie jest film, który oprócz zajebistej budowy mięśsniaka nie robi prawie żadnego wrażenia.
  Nie wiem czy o tym kiedyś pisałem, ale dawno temu, jak wchodziły porniole jeszcze na VHS to przychodziły do nas filmy Cadinota - francuskiego reżysera. W jednym z nich, była scena w oranżerii. Widziałem tą scenę pierwszy raz i od początku zrobiła na mnie wrażenie z powodu ról aktorskich rewelacyjnie zagranych. Scena ta wyróżniała się wśród innych w filmie i była chyba najlepiej odegrana. Dopiero kilka lat później czytając jakieś artykuły o filmach natknąłem się na art. dot. własnie tego filmu i wyczytałem, że pierwotnie do tej sceny (nazwijmy to) pierwszy aktor miał być, ale drugi miał być inny. Natomiast w trakcie filmu pierwszy zakochał się z czwartym i poprosili reżysera, czy mogą w tej scenie wystąpić razem. Reżyser przystał na to i wyszła piękna scena dwu zakochanych w sobie chłopaków, która do tego została dobrze skadrowana i wyszła na przysłowiową 5 z +. Szkoda, że tak mało wychodzi takich scen, a ok. 90% filmów to szkoda czasu i (kiedyś by się powiedziało) taśmy filmowej. Może ta łatwość kręcenia dziś powoduje, że tyle chłamów wychodzi. Wszak nie trzeba już zużywać drogiej taśmy filmowej, a film źle nagrany po prostu się kasuje lub wciepuje do netu, a może się przyjmie.
  A w ogóle to od niepamiętnych czasów spałem sam na stacji, tzn. wiedziałem, że nikt nie przylezie. Bo czasem lezę spać sam na stacji, ale wiem, że 979 na imprezce i nad ranem ściągnie. Korzystając z pustej stacji zabieram się za zaległe sprawy, bo nagromadziło się tego trochę to może nadgonię. Narka.