czwartek, 21 kwietnia 2016

Czwartek

   Dni zapierdalają jak głupie, tyle do robienia i tak się ze wszystkim wyrabiam, że aż strach...
  No ale co, jak ciągle jakiś skład na stacji. Był 975 na torze stał 3h, będzie jeszcze jutro, ale już krócej. Rozmawiałem z nim m.in. o jego związku, na kanwie jego szczęśliwości wyjazdu do Niemiec. Okazuje się, że oboje doszli do wniosku, że są w małżeństwie z przyzwyczajenia i z powodu larwy i tyle. Seksu nie uprawiają już od dłuższego czasu, choć 975 nadal wygląda atrakcyjnie, to ja go tu prawię przelatuje, a z żoną nie robi nic. To trwanie w takim przyzwyczajeniu już od jakiegoś czasu jest u 971, a także później u  972. To tak idzie widzę z wiekiem, i po przekroczeniu trzydziestu paru lat zaczyna się emerytura związkowa. Związki trwają z przyzwyczajenia, z niechęci przemodelowania swojego życia, bo trzeba by się było rozejść, a ludzie boją się, czy sami podołają, choć często te związki to już jest trwanie prawie samemu. Przecież 975 jest za granicą, to jego żona jest tu sama. 971 jeździ notorycznie w delegacje i zjeżdża lub czasami nawet nie, na weekend do domu. 972 jakby mija się z żoną, a jak nie mija to ciągle się wadzą i to wadzenie chyba powoduje stan uniesienia, napływ adrenaliny i jest częściowo odpowiedzialne za doznania emocjonalne w życiu. Bez tego wadzenia to było by jak u 971 i 975 przeto zauważam, że co raz częściej mięśniaki (te w nieudanych związkach) mi zazdroszczą, mówiąc wprost:
- Ty to się masz dobrze (jak choćby dziś 975)
  No mam się, ale mając pakiet standard jak Wy nie miałbym się i dlatego dobrze, że jestem taki a nie inny, bo pewnie bym się w podobny pakiet standard uwiązał.
   Chciałbym jeszcze opisać jakieś inne sprawy, ale ciągle nie ma czasu. Jutro wyjazd do 824 i trudne rozmowy. Wpis powinienem zrobić, jaki będzie obszerny nie wiem, jak będę sam przez jakiś czas to postaram się nadrobić zaległości.
   No i od pn. miał być plan ponownych ćwiczeń. Jest czwartek, a ćwiczenia nie ruszyły, nadto mam znowu przywiązaną rękę i nie wiem na ile. Już mnie zaczyna trochę brać z tą sytuacją. Remont jakikolwiek się zbliża wielkimi krokami, a ja jak inwalida. Mało tego 979 ma problemy z kręgosłupem. Pozostanie w razie czego uśmiechnięcie się do 181, jak nadal będzie bez pracy i do 228 jeżeli sytuacja będzie podobna. No z kimś tu część rzeczy muszę zrobić, a wiadomo, nie dość, że z mięśniakami się fajnie robi to jeszcze patrzy. Dwie pieczenie na jednym ogniu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz