piątek, 26 stycznia 2024

Piątek #2027

    Usiłuję utrzymać ten interwał tygodniowy ukazywania sie notek, ale jest ciężko. Dni mijają szybko, czasem za szybko. Sprawa mówienia do tel. i konwersji tego na tekst, nadal leży, ciągle o tym zapominam, choć dziecko okresowo wpada i widujemy się. 
   Spraw, które dzieją sie wokół, jakiś bieżących spostrzeżeń jest sporo, kwestia zapisywania myśli, a później rozszerzania ich na "papierze". 

  To teraz trochę o autobusach, ale pewnie jakby ucho przyłożyć to sprawa dzieje się w innych działach równie. Teraz jest już cieplej, ale wpis dot. ogrzewania powstał jak były mrozy.
  Albo jestem odklejony od rzeczywistości, albo Ci konstruktorzy autobusów. W starym 12 letnim mercu, jak chciałem se puścić ogrzewanie w kabinie, to płynął wężami płyn do nagrzewnicy pode mną i stąd nadmuchem ciepłe powietrze dostawało sie do kabiny. Najwyraźniej płynęło to osobnymi rurami lub bez ograniczeń (elektrozaworów na rurach).
   W nowym, dwuletnim mercu, by zrobić ciepło w kabinie, muszę podnieść temp. w całym wozie, bo najwyraźniej moje węże są podpięte do tych z wozu i jak tam jest niższa temp. ustawiona, to do mnie też płynie letni płyn. No co za zjeby. Tera muszę w całym wozie zrobić saune, by mieć ciepło w kabinie, bo oczywiście nagrzewnica u mnie w kabinie jest mało wydajna, nie tak jak w MAZ-ie 10 letnim, efektem czego i tak jest cieplej na wozie jak u mnie w kabinie! Plan domontowania dodatkowych nagrzewnic już jest, tylko musi nastąpić wiosna i ciepło by sie do tego zabrać.
   Oczywiście dobrałem się do komory nagrzewnicy i... Nawet mnie nie zdziwiło, że jest ona mała! W Jelczu M11 miałem 2x większą nagrzewnicę na kabinę, a tu takie małe ciulstewko otoczone plastikowymi rurami, które mają kierować ciepłe powietrze na różne części kabiny. Na szczęście po oględzinach doszedłem do wniosku, że nie trzeba będzie nic dziurawić, by wyprowadzić dodatkowe nagrzewnice, bo oczami wyobraźni wiem, że jakby powiedzieć na warsztacie, że chcę dziurawić 2 letniego merca, to by im włosy na gowie stanęły. 

   W Jelczu M11 ok. 3o lat temu zrobiłem ogrzewanie w kabinie tak, że bez dmuchaw do temp. ok. -5C można było jechać. Dziś bez stale napierdalającej dmuchawy nie da sie jechać. Efekt - jak przy pierwszych komputerach, kiedy wszystkie wentylatory chodziły stlae na maxa i jak się wyłaczało po kilku godz. kompa to bylo takie - ufff, cisza, cisza w końcu. A dziś 2024 rok i w każdym autobusie nieustający szum napierdalających dmuchaw. Przypomnę, że już w tramwajach typu N 1950 r. ogrzewanie było beznadmuchowe - ciche. Podobne później było w wozach 102N oraz 105N i 105Na. bylo cicho od ogrzewania, choć przetwornice szumiały. Dziś wyciszono przetwornice, w nowych wozach w ogóle je skasowano, technologia poszła do przodu, za to w ogrzewaniu pojawiły sie napierdalające nagrzewnice. 

  Podglądam mięśniaczków-głuptaczków. Kiedyś ich zdj. dawałem. Nadal występują. Co ciekawe, jestem w zasadzie pewien, że to heterycy, ale za kasę to se nawet obciągają, jak ktoś zapłaci. Zastanawiam się ile ich kanał przetrwa. Już takich widziałem ileś. Były takie, gdzie nawet para się kochała, choć jak to w życiu bywa, jeden był więcej zakochany w drugim, jak ten drugi w pierwszym. Było to widać na ekranie. Tu co ciekawe, oni są po prostu kolegami, którzy założyli se kanał, bo jakoś nie zauważam  by to ktoś nadzorował. Ratuje ich na pewno wygląd, bo konkurencji nie mają dużej. Dziś, co już wielokrotnie pisałem, takie mięsniaki to na wymarciu. 
   I teraz przy okazji nich kwestia, która jest jakby ciągle żywa. Ładność osobnika i czy on wykorzystuje to w życiu, jak to poprawia jego dalszy byt. 
   Otóż mięśniaczki-głuptaczki korzystają z tego bezpośrednio. Tzn. mając mało rozwinięte mózgi, pokazują to co mają, czyli mięśnie i tyle. Zderzam to z innymi ładnymi osobnikami, którzy mają mózgi, do tego ładnie wyglądają i połaczenie tego pozwala im osiągnąć lepsze efekty. Czasu wiele nie mam, ale czasem na yt takich ładnych pooglądam, co u nich dzieje. Na ile są oni świadomi tego, że ladny wygląd znacząco ułatwił im start kanału - nie wiem, ale na pewno tak jest. Wszak na piękno lepiej nam sie patrzy jak na brzydotę i nie jest to żadne odkrycie. 
  We wiosce jest taki jeden (tzn. jest ich wiyncyj, ale ten szczególnie ładnie wygląda) i obserwuje go od iluś tam lat. Z obserwacji zewnętrznych wynika, że on akurat mało skorzystał z tego, że jest ładny. Owszem, "modnie' się ubiera, ale to jedynie dla mnie świadczy, że nie jest człowiekiem sukcesu, bo Ci ubierają się ładnie, ale niekoniecznie markowo, bo mają swoją pozycję, są tego świadomi, więc bieżąco nie muszą chodzić w butach z łyżwy, trzech pasków, czy skaczącego kota etc. Ten natomiast większość z wymienionych ma. Czyli oprócz tego, że ładnie wygląda (budowa ciała) reperuje jeszcze swoje notowania "markowymi" częściami ubioru. 
  Kiedyś z wioski chciałem wypchnąć 230 na szerokie wody. On nie był jakby w czołowce, ale, jak na tamte czasy, lubiał sie ładnie, niestandardowo ubierać, a to już dużo, przeto namówiłem go na sesję zdjęciową. Gdzieś to opisywałem u się nawet kilka zdjęć było zamieszczonych, ale nie potrafię tego tera znaleźć. W każdym razie robilismy 3 sesje. Jak pamiętam z pierwszej 2/3 w/g mojej i jego oceny, zdjęć poszło do kosza. Z drugiej już połowa, a z trzeciej 1/3. Progrres więc był b. szybko. Część z tych zdjec porozsyłał i odezwała sie do niego agencja z Gdańska. Tyle pamiętam, bo to już lata temu było. Pamiętam, że pojechał tam do nich, ale skończyło sie jakoś (nie pamiętam jak). 
   Widzę, że wygląd + mózg, pewna wiwisekcja i sukces prawie gotowy. Nie będą tego miały napewno mięśniaczki-głuptaczki, bo pewnego progu nie przeskoczą. Skoro prawie dziennie ileś godz. spędzają przed kamerką, to niestety czas, który mogli by poświęcić na rozwój umysłowy mija, a wiemy, że później to już rzadko wraca się do nauki. 
    Tyle, bo czas mnie goni, jeżeli chcę tą notkę wyprawić dziś ze st. mac. 
   Zdjęcie.

  Pamiętam, jak pierwszy raz (oczywiście kasą) wymusili, by ten ciemny obciągnął temu białemu. Jak go wsadził do ust, to pojawił mu sie odruch zwrotny, wyglądał jakby za chwilę miał puścić pawia i zastanawiałem się kiedy zejdzie z planu, nim zrobi to przed kamerką. 
   Wytrzymał. Czegoż nie robi się dla kasy...
    
  p.s. powyższy tekst z pobieżną korektą (brak czasu) więc sorry za błędy. 
   Narka.

piątek, 19 stycznia 2024

Piątek #2026

    New praca. W zasadzie to stara, tylko miejsce wykonywania inne, firma też. Sensownie o tym czy było warto będzie można napisać ok. marca. Teraz, jak to zwykle bywa, jest fajnie. Tzn. przeważnie w new pracy jest fajnie, bo nowe otoczenie, inny tabor, inni ludzie, inne msc. zaczynania, kończenia. No większość jest nowa, przeto działa to pozytywnie na mózg. Na razie widzi sie więcej pozytywów jak negatywów, co naturalne. Oprócz tego docierają do nas, bo przecież pozostawiliśmy sobie kontakty z Katowicami, info n.t. tego co się tam dzieje i nie jest ciekawie, co utwierdza nas w przekonaniu, że ruch był dobry, do tego umieszczony dobrze w czasie. Nas dopadły by już zmiany na linii, zmiana wozu, co w warunkach katowickich jest mało stabilne, a my lubimy jeździć swoim wozem, porobionym odpowiednio, zadbanym itp. Warunki wykonywania pracy są istotne, bo to również bezpieczne poruszanie się na drogach. Na weekend miałem dwa inne wozy, choć nowe BMC, to każdy chodził inaczej, co dziwne, bo one mają jakies pół roku i już takie zmiany, chyba, że od nowości, jak za komuny, każdy wóz miał swoje szczególne uwarunkowania poruszania się. 
   Na stałem dostaliśmy również mercedesa, dwulatka. Akurat model który dostaliśmy jest średnio utrzymany. Jeździ ze mną Ukrainiec i jakiś abdullach, z którym sensownie można sie jedynie po ang. porozumieć. Jest motywacja do przypomnienia sobie języka. 

    W pn. 15-go zaskoczenie. Abdull przyjeżdża na zmianę wozem MAZ. Jak w nagraniu Blenders - Czarny ciągnik - zawsze chciałem mieć takie coś... Zawsze chciałem się takim MAZ-em przejechać. Wóz 10 letni i teraz nie uwierzycie. Serio, jakby zaproponowali mi takie coś na stałe, to biorę. Po pierwsze sauna w kabinie, jak to w ruskich sprzętach. Co, być może pisałem kiedyś, jeździłem Kamazem, tam też. Silnik miał 40 C, a w kabinie już było ciepło. Nie sposób było w zimie zamarznąć. Tu podobnie. Wóz ma 10 lat, a tak sauno. I jak to tera porównać do nowych (półrocznych) BMC, które mamy i którymi jechałem już 2x i w których, jak zwykle marznie mi lewa noga. Ale w "moim" mercu to samo. W tym poprzednim 12 letnim (w poprzedniej notce na zdj.) był wywiew z lewej strony w podłodze i było ciepło. W nowym to już zlikwidowali i... i powrót do przeszłości dalekiej, lewa noga zmarznięta. Ale by nie było, co pisałem w nowych, również półrocznych wolmo, też lewa noga zmarznięta. Serio!? Ci konstruktorzy są dziś tacy zjebani? To jakaś idiokracja w projektowaniu autobusów już jest? Czy to zamawiający są nieogarnięci? Mam niecny plan kiedyś o tym w obecnej firmie z kimś pogadać. 
   Oprócz tego MAZ wypadł nawet, jak na swój wiek, dobrze. Silnik - ok, zawieszenie - ok, oprócz tego, że abdulle i inni sie przepierdalają po dziurach, to w tych wozach są elementy obluzowane, które "dzwonią", "trzaskają" w czasie jazdy. W śniegu to idealnie widać, kto jak jedzie. Są dziury, studzienki zapadnięte i widać, jak ślady prowadzą po tych studzienkach zapadniętych, po tych dziurach, to wiadomo jak kto dba o sprzęt. Skrajne przypadki są po mnie, kiedy widać na ulicy slalom między dziurami, no ale sprzet uratowany, a kierownice dziś "chodzą" na tyle lekko, że nie ma problemu z omijaniem dziur, tylko trza chcieć. W ogóle abull, który przyprowadził mi wóz, mówi po ang. - not good, not good. Po kilku godz. pomyślałem. Niech spierdalają do swojego kraju, gdzie jeżdża jakimiś badziewiami i tam gderają - not góod, not good. A tu im dali nowy sprzęt, który oni zajeżdżają, jak król Julian w Pingwinach z Madagaskaru i jeszcze stękają. Te abdulle swoimi roszczeniami nas kiedyś wykończą i nawet se nie zdajemy z tego sprawy. 
   Tyle, bo tydz. przeleciał niesamowicie szybko. Dwa dni wolnego miałem, ale szczególnie niewiele zrobiłem. Zima, to praktycznie jak niedźwiedzie zapadam prawie w letarg zimowy, a moja wydajność na st. mac. spada znacząco. Najchętniej obudziłbym się na wiosnę, kiedy było by już powyżej 14C. 
   Zdjęcie.

  Kawka po komunistycznemu. Szklanka, spodeczek, tylko (jak na Misiu) nie ma szminki na szklance. Obok rurrosy, już obecne. 
  W jakiejś filmie komediowym PL, kiedyś była taka scena, że kobieta przeniosła sie w czasie do czasów właśnie komunistycznych i weszła ze swoją matką, czy babką do lokalu, zamówiły kawę i obsługa podała właśnie taki zestaw. Laska mówi wtedy:
- kto jeszcze podaje kawę w szklance.
   I tak se pomyślałem - jakby największym problemem transformacji było to w czym pijemy kawę. 
   Narka.

piątek, 12 stycznia 2024

Piątek #2025

    Tradycyjnie notka przeleżała 3 dni, choć była gotowa do wyprawienia. Ciągle coś i niby planowo, ale... mogła być wcześniej.

   Obejrzałem, jak zwykle w biegu, serial "Twój Victor". Zrobiłem to po obejrzeniu filmu "Twój Simon", na podstawie, którego zrobiono serial. Pisałem to już kilka razy. Robiąc seriale filmy, dobrze jest niezbyt przesadzać z doborem aktorów. Jeżeli robimy film o 16 latkach to może dobrze w ich rolach obsadzać aktorów starszych, ale wyglądających młodziej. W części się to udało, ale obsadzanie Masona Goodinga, syna Kuby Goodinga Jr., było porażką. Akurat on wyglądał na swoje 24 lata, które miał grając w filmie, a nawet starzej, ale rozumiem, stary załatwił mu rolę. Jeszcze jeden główny aktor miał 24 i grał 16 latka, ale na szczęście wyglądał młodziej niż miał. Reszta to w zasadzie dwudziestolatki, więc można było strawić. 
   Scenariusz w końcówce serialu już mnie rozśmieszał. Nagle w jednym czy dwu kolejnych odcinkach wszyscy się rozchodzili, później znowu wszyscy  się łączyli, serio? Nie można były czegoś bardziej wzniosłego wymyśleć? No i gra aktorska, a w zasadzie jej brak lub miałkość. Kiedyś aktor był w stanie przekazać uczucia zawarte w scenariuszu, dziś on jest (aktor) a pokazywanie uczuć załatwia scenariusz. Aktor nie pokazuje, że jest smutny, radosny, zaskoczony, tylko to mówi z niewiele zmieniającą się mimiką twarzy. Mógłby miec maskę na ryju i mówić: tera jestem smutny, tera jestem radosny itd. Odbieram to, bo obejrzałem ostatnio (dla przypomnienia) PL film "Pociąg" 1959 z Leonem Niemczykiem więc możecie se wyobrazić jak wypadło porównanie. Więc po cóż brać starszych aktorów, którzy i tak nie są w stanie odegrać swoich ról. Może trza było wziąć faktycznie 17-to, 18 latków i też by załatwili sprawę, a nie patrzeć na chłopa z zarostem, golącego się, zarośniętego odgrywającego 16 latka. 
   Jakieś podsumowanie... Film Simon, do strawienia, serial..., może ten pierwszy sezon jeszcze, ale drugi to tak oglądałem robiąc już coś innego i jakby przy okazji. 
   Jeszcze wrócę do filmu "Twój Simon". W jednej z ról branżowca był obsadzony Keiynan Lonsdale. Wtedy miał 21 lat. Jak się okazało, po niewczasie, to faktycznie jest branżowiec, do tego bardzo ładny, a po filmie, który był o comming oucie, zrobił własny. No szkoda, bo można by go było obsadzić w głównej roli i jako branżowiec pewnie zagrałby to znacznie naturalniej. Opisywałem to w m.in. w tej notce przy okazji aktora Dereka Efraina Villanueva oraz filmu "Mając 17-cie lat". Zastanawiające jest, że reżyser filmu "Twój Simon", jest branżowcem, o czym wiadomo, a niektóre sceny jakby je robił heteryk. No nie dało się, skoro wziął dorosłych aktorów, wiyncyj od nich wycisnąć? Po co przechodzi przez montaż scena całowania sie dwu (niby) nastoletnich branżowców, skoro jednemu wykrzywia przy tym ryj, jakby miał za chwilę puścić pawia. Serio?! Nikt tego nie zauważył?
   Można wybrnąć z sytuacji jak w filmie.... w którym grali aktorzy w bliżej nieokreślonym wieku. I to jest dobre rozwiązanie. Grają jak byli młodzi i tyle. Nie ma podane, że mają 21, 22, czy 28 lat. Akcja dzieje się jak byli młodzi i już. Jest to wtedy naturalne. Nie musi mnie razić aktor 27 letni grający 17 latka, bo takie rzeczy się już działy. 

   Miałem to już napisać kiedyś, bo po tych kato latałem do pracy. Dowoziciele żarcia na rowerkach. No praca jak nic dla imigrantów, to też ten dział wyróżniał sie wybitnie jeżeli chodzi o wyglądowość. Wiadomo gruba locha w takiej pracy se nie da rady, więc szczupłe mięśniaki zagraniczne szybko wyparły rodowitych ujeżdżaczy rowerków. Abdullachy to, jak było cieplej, to, jak u nich w kraju, zapieprzali w klapkach, ale przez jakiś czas jeden, chyba jednak nasz, jeździł na ścigaczu. Ile razy go mijałem na ulicy myślałem - błyskawiczny dowóz. Szybciej się da chyba jedynie dronem. 
   Po za tym, new praca w której sie adoptuje, ale o tym już w następnej notce. 
   Zdjęcie. 

W ramach dawno nieużywanych linii w Katowicach, tablice na moim starym wozie. W późniejszej wersji napis był "Mikołów Reta Auchan" widocznie zapłacili by reklama jeździła na autobusach. 
   Narka.

piątek, 5 stycznia 2024

Piątek #2024

    Z różowym, bo nie wiem na razie jak go nazwać i czy w ogóle nadawać mu numerek, kontakt utrzymujemy. Jak napisałem w poprzedniej notce zacząłem od sms-ów, bo to dziś najprościej. Później w tym ostatnim dniu pracy, czego już nie napisałem w poprzedniej notce, gadaliśmy ok. 2h. Tzn. równolegle, jak miałem 37, on miał 0-ę do 00:33 więc kończylismy podobnie. Tym razem z mojej strony było mniej słowotoku, dawałem mu się wiyncyj wypowiedzieć, bo przecież na tym ma polegać rozmowa. Znowu nam się rewelacyjnie rozmawiało. Czaicie bazę? Mój dział p.s. oczywiście się wzbudził, choć nie wiem po co qrwa, ale z jakiś tam przyczyn już w takim stanie pozostał. Zarząd ogranicza jego działania na szczęście na razie skutecznie, by to jakoś dziwnie nie wyglądało. Kontakt nadal mamy, obecnie w z zasadzie to dzienny, ale umiarkowany. Na razie rozmawiamy, piszemy o sprawach neutralnych, ale jest już plan, by delikatnie przejść na sprawy branżowe. Tym planem jest, bo o preferencjach kinowych rozmawialiśmy, podrzucenie mu tytułu z wątkiem branżowym i poczekanie na jego reakcję. Jak to u mnie trochę to potrwa, bo nwm. jaki film i musiałbym sobie przypomnieć jakąś produkcję, która nie jest w całości nasza, a właśnie ma tylko wątek nasz. 

   Po za tym obiegówka, która miała być 2-go przesunęła sie na 3-go. 2-go robiłem badania do nowego msc. pracy. Badania to jakaś fikcja, może dlatego że pokazałem lekarce poprzednie wyniki badań z przed trochę ponad roku i na tej podstawie niczego ode mnie nie chciała. Mój stan zdrowia oceniła z wywiadu i tylko wywiadu. No można i tak. W każdym razie mam na kolejne 3 lata spokój z badaniami. Odbierając od kadrowej obiegówkę, na biurku u niej, wraz z moją leżało ok. 10 teczek osobowych, ludzi którzy odchodzą z pracy. Jak powiedziała kadrowa, a później potwierdził to kierownik ruchu - głównie emerytury, ale to i tak duży ubytek. No cóż, będą mieli wiyncyj nadgodzin. Równolegle już dzwonią z new pracy kiedy przyjdę. Napierają delikatnie, nie nachalnie. 

   Był 972. Jak to u niego i w filmie idiokracja, proste sprawy czasem doprowadzają do prostych kłótni. Ona do niego dzwoniła jak tu siedział i pyta się (mają taki zwyczaj, że dają na głośnomówiący)
- kiedy przyjdziesz do domu pedale?!
- uj Cie to obchodzi
- to spierdalaj pedale.
 Przyniósł ze sobą 4 paka, a po tym paku jeszcze miałem resztę amuna, którą rozlałem. On  zaczął sugerować, by coś zrobić. Starałem się mu wytłumaczyć, że to mało realne. Jednak gadanie z osobą, która jest na niezbyt wysokim poziomie ma mało sensu. Powiedziałem, że u mnie te potrzeby ewoluowały, ale po tym jak to wypowiedziałem, to żachnąłem się, że to przeca za trudny wyraz dla niego i go nie zrozumie. No i nie zrozumiał, bo dalej się do mnie dobierał. Obciągnie nic nie dało, wiec powtórzyłem mu, że nic z tego nie będzie. Starałem sie wytłumaczyć, że rozeszliśmy się odnośnie potrzeb, ale chyba i tego nie zrozumiał. No cóż. Jak już się kapnął, po ok. 2o min, że nic nie bydzie, to poszoł na busa. 

   Zdjęcia. 
   One będą dziś uzasadnieniem czemu nie chodzę na wybory, Otóż we wiosce wymyślili se, na co wydać kasę i.... weszli z drewnem do lasu. Konkretnie z nasadzeniami do lasu. 

  Tu na pewno jest potrzebne następne drzewko. Serio?! Mi się wydaje, czy oni tam są nieźle pierdolnięci, do tego wydają moją kasę na takie ciulstwa. Przeca to ich bonzai, jak te drzewa obok dostaną liści, to zginie. Tam jest obok tyle samosiejek, że po chuj tam wchodzić z następnym drzewkiem?

  Nie wiem czy pomijać to, że trza mieć nieźle nasrane w gowie, by tam sadzić kolejne drzewko, ale wypierdalanie mojej kasy na takie coś?! A co na to Ci co na nich głosowali? Pewnie się cieszą, bo przeca na nich głosowali, to ich działania są zewszechmiar zajebiste. 
   Narka.