środa, 30 września 2015

Środa #730

   Yes, yes, yes. Znowu od niepamietnych czasów obudziłem się sam na stacji. Tzn. w nocy standard - 172, 573, 979, ale już o 09:45 jak wstałem było pusto. Prawie od razu po wstaniu włączyłem nasłuch kolejowy, aby wiedzieć co się wokół na torach dzieje, też jakby wreszcie, bowiem nie korzystałem z niego już ponad m-c, jak nie dłużej.
   W nocy miałem sen. Nie jest w tym nic dziwnego, bo jakby część z nas śni, ale zakończenie było już niecodzienne. Otóż śniło mi się, że jechałem na rowerze po ulicy, która obecnie ma od jakiś 4 lat oświetlenie, ale wcześniej go nie miała i sen był umieszczony w czasie kiedy owego oświetlenie nie było. Jechałem odcinkiem lekko z góry, z małą prędkością. Z przeciwka jechał samochód, szybko pomyślałem mam odblaski to mnie widzi. W świetle reflektorów zauważyłem z tyłu kogoś biegnącego. Były to końce nóg tak od połowy łydek w dół, z czarnymi butami, coś jak lakierki lub podobne, ponieważ patrzałem z roweru trochę z góry. Pomyślałem o tej porze jeszcze ktoś biega i to tak szybko. Odwróciłem się i patrzałem do przodu i w tym momencie się przebudziłem. Leżałem na prawym boku, przykryty kołdrą po samą głowę tak, że koniec kołdry leżał na uchu. W momencie przebudzenia poczułem wpierw tak jakby coś przeniknęło pod kołdrę co spowodowało jej jakby nadmuchanie się. Poczułem jak odkleja się od moich pośladków, części pleców, z przodu od kolan, nadto na uchu wyraźnie słyszalem jej przesunięcie się o kilka milimetrów do przodu. W ciągu 2 - 3 sek. obudziłem się tak jakby zadzwonił budzik i mógłbym iść np. do pracy lub robić coś innego. W tym samym czasie pokryłem się cały "gęsią skórką". Leżałem totalnie obudzony i myślałem jak Kowalski z pingwinów z Madagakaru myśląc co przed chwilą zaszło. O ile sam efekt napompowania się kołdry mógłbym olać i stwierdzić, że mi się zdawało, to już przesuwanie się do przodu kołdry na uchu nie, bowiem dźwięk był wyraźny. Myśląd na logicznym wytłumaczeniem tego dźwięku, pomyślalem - skoro był efekt przesuwania się kołdry na uchu do przodu, to przeciwnym ruchem było by przesuwnia sie ucha do tyłu. Spróbowałem i gdyby nie to, że głowy mamy okrągłe jak jajka to by się udało, ale chcąc osiągnąc ten efekt musiałem głowę zacząć obracać w lewo do tyłu, a to spowodowało się "odklejanie się" twarzy od poduszki, a takiego efektu wcześniej nie było. Ponieważ byłem rozbudzony to włączyłem komórkę i była 03:38, więc to zdarzenie mogło być ok. 03:25. Już kiedyś, jakieś 15 lat temu, co tu chyba opisałem miałem podobne zdarzenie, z tym że wtedy efekt był przeciwny, tzn. wydawało mi się, że ktoś za mną siada na łóżko i charakterystycznie naciąga się przy tym kołdra, która zaczęła mnie "opinać", co też podobnie jak dziś nagle mnie obudziło. Wtedy aż bałem się odwrócić, leżałem jak zamurowany, a naprężenie kołdry po krótkim czasie minęło. Po tym pierwszym zdarzeniu, jak czasami ktoś się tam zapytal o duchy, czy pokrewne wydarzenia mówiłem, że nie wiem czy są czy nie ma. Wcześniej takie opowieści brałem żartobliwie i raczej je wyśmiewałem. Po dzisiejszym wydarzeniu nie wiem co myśleć. Dziś leżałem plecami do ściany w pok. B, wtedy przodem do ściany w pok.C. Chwilę po przebudzeniu w C za ścianą słyszałem jak wiercił się 573, a prawie jednocześnie na łóżku, bowiem na nim ruchy słychać, poruszył się w pok. A 979. Spytam się go popo, czy nie przebudził się około tej godziny. Z 573 rozmawiać o tym nie bedę, bo (no właśnie) jeszcze mnie wieźmie za wariata, a jednak w jakimś tam stopniu, na szczęście niewielkim, przejmuję się opinią innych.
   Tyle teraz, bo zaś dzień pełen zajęć, a czas mnie już gniecie.
   Jakoś się udało dzień zamkąć, ale wolny jestem o 22:22. W ciągu dnia odwiedziłem  na nowym mieszkaniu 373. Jest na parterze, ale blok lat 70-ych z ciepłą piwnicą więc aż tak nie ciągnie od niej. Są dwa pokoje, umeblowane starymi meblami. W dużym pokoju coś przełom lat 50/60, natomiast w małym poczatek lat 70-ych. W przedpokoju szafa jakoś z lat 50-ych lub nawe starsza. Mieszkała tam jakaś babcia, ale jak to laski, to ta od 373 koniecznie te meble chce wymienić pewnie na nowe badziewia. Meble choć stare to zrobione z drewna nie jakiś wiórów prasowanych i powiedziałem im, że jak będą dbali to jeszcze i ich przeżyją. Niestety pewnych trendów i oddziaływania reklam nie zmieni się stąd ludzie podatni na nie mają nawyk kupowania ciągle nowych rzeczy, a wywalania "starych", choć niejednokrotnie jeszcze dobrych. Mieszkanie nawet, jak na pierwsze, dość dobre, do tego jest jeszcze piwnica ze starym byfyjem. W zasadzie prosto od 373 pojechałem w obieg z cysternami przez stację macierzystą podpiąć skład cystern. Wszystko dziś na szybko, a jak wracałem od 373 to zrobiło się już zimno, to też w dalszą drogę ubrałem inauguracyjnie czapkę i rękawiczki. Obieg w przyśpieszonym tempie, bo za raz po nim kolejny wyjazd.

wtorek, 29 września 2015

Wtorek

   Tak wcześnie dawno nie robiłem wpisu, ale to za sprawą 972. Otóż jeszcze wczoraj zadzwonił ok. 22:30 z zapytaniem o kurs poranny zawiezienia kogoś tam do Zabrza. Jazda o 05:00. No pięknie qrwa - pomyślałem, ale zgodziłem się, bo co robić...
   Zaraz po rozmowie uruchomiłem procedury wyłączeniowe, aby jako tako trybić. Budzik nastawilem na 04:40 i ok. 23:00 wyglebiłem. Długo nie pospałem, bo już o 02:40 przebudziłem się z powodu żoładka i jelit. To po pobycie w szpitalu jeszcze one nie doszły do siebie. O 02:50 siedziałem na muszli. Ponownie się położyłem, ale z zaśnięciem nie było tak łatwo. Jakoś się udało i wydawało mi się, iż chwilę po tym ktoś stanął pod wjazdowym oznajmiająć to trzema dzwonkami. To 972 przylazł, budząc śpiącego w A 979, który jak szedłem do drzwi powiedział:
- kogo popierdoliło o tej porze? (była 04:39).
  Krótko po przebudzeniu 979, wstał też 172, jeszcze w C spał 573, ale temu przypadło zamknięcie drzwi za 172 wychodzącym o 05:50 do pracy.
  Odjazd do Zabrza faktycznie odbył się o 05:33, mogłem spać dłużej, ale czy 972 się tym przejmuje? W drodze, okna w aucie pootwierane, bo oni po imprezce i muszą dojść do siebie, a ja ciepłolubny to mnie chuj strzelał. Na placu rano było 6C, więc prawie zima. Od razu pomyślałem o ostatniej ofercie pracy i stwierdziłem - wypierdalać ode mnie z ofertami. Będzie tylko użeranie się z ludźmi, temu za zimno, temu za ciepło, temu za jasno, temu za ciemno, temu za szybko, temu za wolno. Już o porannym wstawaniu nie wspomnę, więc na razie - nie. Ludzie się nie rodzą w dużych ilościach to praca będzie. Tylko u nas w wiosce ubyło 1/6 populacji przeto zostali bez pracy tylko rasowi zbieracze złomu, resztę skurwieli niezależnie od poziomu intelektualnego wchłonął rynek pracy.
  Zeżarłem zupkę ze szkolnictwa to lezę dalej spać.

poniedziałek, 28 września 2015

Poniedziałek

  Ewenement na stacji jest pusto od 10:15. 573 gdzieś polazł, chyba wymienić telefon na inny, bo ten mu się zawieszał. Nieszczęśliwy nowy nabywca, bowiem dostanie coś o czym wszystkiego nie wie. W trakcie eksploatacji wyjdą wady przedmiotu, ale na szczęście my mamy stare sprawne telefony.
  W nocy też nie było tłoku na grupach, spał 573 na C, w B - ja, a 979 w A. Wyspałem się jak wyspałem, bowiem poszedłem spać ok. północy, a wstałem po 08:00, bo mnie do WC wzywało. To po szpitalu trochę mi się żołądek od antybiotyków rozstroił i częściej tam bywam. Po za tym testowo podpięty zamiast monitora 17' mam TV JVC 25' więc tak obserwuje i przyzwyczajam się do większych gabarytów. Tak wszedł na styk, większy model byłby nie do ustawienia.
   Czasami się zastanawiam czy obecne utrzymywanie kontaktu z tyloma ludźmi jest dobre. Zalega jeszcze na stacji 573, na szczęście okres się kończy. Reszta zasadniczo przychodzi popo, ale np. dziś 834 przylazł już o 15:00, bo jemu się nudzi. Czy to jest jakaś świetlica dworcowa dla nudzącej się młodzieży do cyca? Czy jestem od dawania im rozrywki i utrzymywania tu, aby im było weselej. No chyba jednak nie. W ogóle to wpis powstaje, bo znowu robię kompa znajomemu kierowcy autobusu, bowiem na poprzedniej skórce nie dawał rady. Tak nic by z wpisu nie było, bo 834 okupuje kompa, bo "wpuść mnie na chwilę", przy czym ta chwila to trwa do oporu, aż nie zostanie zgoniony z siedziska.
   Po za tym 573 w ramach pozyskiwania kasy oddał swój telefon do lombardu. Dotykowy w miarę nowy, ale jak powiedział, wziął za niego 70zł, bo łatwiej mu będzie oddać. Niby 6zł na tydzień jest więcej. No niech będzie, ale to jakieś ok 45% miesięcznie. Oczywiście jak komuś brak ekonomii na podstawowym poziomie to tak jest. Nadto za pozyskaną kasę nakupował ciulstw do żarcia w stonce. Powiedziałem mu, co będzie żarł za 2 dni, bo ciulstwa zeżre i tyle. Ale co się będę wypowiadał. Od początku jak tu jest brak mu elementarnej ekonomii na podstawie bytowania. Jest kasa, to się ją przepierdala natychmiast, a jutro... no to będzie jutro i wtedy będziemy się martwili. Ponieważ ma już z góry to nie wtrącam się, niech robi jak uważa. Następnie ma dwa dni niejedzenia bo nie ma czego. Doraźne zarabianie dupą też jakoś nie wychodzi, zresztą kto mówił, że to łatwy kawałek chleba. Nawet z nim o tym nie rozmawiałem, bo i tak by zaprzeczył, podobnie jak spytać się faceta czy robi w.k. Większość odpowie, że nie, choć jest inaczej.  (Szał macicy - 834 poszedł na wiochę, może zauważył, że jakoś nie pałam entuzjazmem do jego pobytu akurat teraz. Co innego na wieczór jak stacja i tak pełna.) A zarabianie w ten sposób to w sumie tylko w takim wieku, no chyba że ktoś jak 975, 972, 172 czy inni bardzo dobrze się trzymają fizycznie. Nie należy tu wnikać co jest powodem ich dobrego wyglądu, tylko poprzestać, iż tak jest.

niedziela, 27 września 2015

NIedziela

  Aby była chronologia to wpiszę to w nd. choć powinno być dopisane jeszcze do sob. Po raz n-ty już okazało się, że jest o jeden skład za dużo na stacji. Tak się złożyło, że składy tradycyjnie wchodzące na stację w weekendy odeszły na imprezkę do m-ta ościennego i w zasadzie powinien być spokój na stacji. Nawet 172 wybrał się na lokalna imprezkę. Za to przyszedł 174, który z racji ostatnich wydarzeń za bardzo nie może oficjalnie imprezować. Nadto po tym co ostatnio słyszałem to się oczywiście podjarałem sytuacją, że jest tu, mało tego nie ma za dużo innych. Już było dobrze, tzn. 174 pił piwa, ja u znajomego, któremu postawiłem system na nowo dwa drinki dość mocne, bo w wiosce to piją jak ruscy i po przyjściu na stację jest 174. Szybkie planowanie - dalsze picie ze 174 i wreszcie dobranie się do niego.
   No fuck, ok. 20:00 przyszedł lokalny pijący i zawalil całą imprezkę. Szybko wycofałem się z lania wódki, bowiem to i tak nie miało sensu, choć sam 174 łykał dalej, a nawet nawoływał mnie kilka razy do powiększenia swojej fazy przez rozlanie przeze mnie jeszcze reszty flachy. Byłem jednak nieugięty z pok. B nie odpowiadałem na nawoływania. Po 02:00 postanowili wyjść, przy czym na zachęte powiedziałem 174, że jak wróci to flachę rozlejemy do końca. No cóż, teraz jakby czekam na jego powrót, choć sam już prawie wytrzeźwiałem.
   Trwało jakieś 15min, ale wrócił. Wyciągnąłem więc flachę, bowiem, jak już pisałem, alko naszym przyjacielem. Lejąc do kieliszka, bo spytałem się  czy chce osobny, ale powiedział:
- a co nie chcesz ze mną pić z jednego?
- nie robi mi to różnicy, a zasadniczo będzie mniej do mycia.
  Tak rozlewałem do kieliszka żoładkową gorzką klasyczną, a tu po 15min przylazł 172. No myślałem, że mnie rozdupi po ścianach. Nie dość, iż wcześniej siedział ten co tyle pije, to teraz z nieudanej imprezki wrócił 172. Czy tu (na stacji) będzie kiedyś normalnie i ten ruch się w jakimś stopniu zmniejszy? Wraz z przyjściem 172, już bez pośpiechu dopilismy żołądkową. Miałem jeszcze w zanadrzu kłosówkę i choć 174 pytał się czy coś jeszcze mam, to odpowiedziałem, że już nic. Dalsze picie i tak nic by nie dało, bo jak miałem się niby dobrać do 174, jak w pok. A też spał 172? Kolejna okazja może będzie za tydzień, a może już nigdy. Do cyca, kiedyś tu oszaleję. Po 03:00 poszedłem spać ponownie do B, zostawiając jeszcze rozmawiających 172 i 174. Wcześniej też w kuchni rozmawiałem ze 174 o jego obecnym życiu. Trochę się wzruszył tym co się dzieje, wspomnieniem swojej byłej laski. W chwili dość mocnego wzruszenia on siedział na krześle w kuchni, przytuliłem go do siebie stojąc dość mocno, swoją głowę położyłem na jego głowie, wdychając powietrze z pomiędzy włosów na głowie. W tym momencie zastanawiałem się czy dobierając się do niego w nocy dobrze bym zrobił? Tego się nie wie, to są takie pytania bez odpowiedzi. Z drugiej strony chęć dość mocnego napicia się i wstawienia u mnie, choć wcześniej nigdy tego nie robił nasuwa mi przypuszczenia o chęci spróbowania przez niego. Może się myle, ale czasami intuicja robi nam psikusa.
   Po dziewiątej przebudził mnie 172 lezący na wioskę. Zamknąłem za nim i położyłem się ponownie, ale wcześniej sprawdziłem czy jest 573 w pok.C. Był i powiedział, że nie pojechał do szkoły.

sobota, 26 września 2015

Sobota

  Zainicjuję, bo ruch może nie tyle duży, co przy deszczowej pogodzie parcie na kompa duże, to też akurat teraz wypadło, że przez chwilę jestem przy klawie sam.  
  Sob. upłynęła pod kątem sprzątania po przestoju w tych czynnościach spowodowanych pobytem w szpitalu. Jednak ludzie, którzy nie sa nauczeni czynności porządkowych nie robią ich dobrze i cały czas trzeba ich nadzorować, aby zrobili to porzędnie. Nie chce mi się ciągle stać nad nimi i pilnować, głównie chodzi o 172 i 573. O ile jeszcze 172 mogę strawić, bowiem np. dziś po dłuższej przerwie zrobiłem to znim. 

piątek, 25 września 2015

Piatek #725


     Wiedziałem, że leżenie w szpitalu przełoży się na późniejszy zapierdol po za nim. Przecież nikt tego co pozostało do załatwienia nie zrobi i tak pozostanie to dla mnie, nadto jeszcze dojdą tradycyjnie inne sprawy. Dziś jak wychodził do pracy 172 o 05:53, a później 979 o 06:20 to zastanawiałem się czy spać dalej, czy już funkcjonować, aby wyrobić się. Jednak po spaniu 6h byłbym przydupiony to też po w.k. na 826 spałem jeszcze 1,5h, ale już obudzenie sie o 08:25 było na styk. Zresztą nie wiem czy wszystko zdążę zrobić. Za to wieje optymizmem, bo jeszcze tydzień i „przygoda” z 573 się skończy i wreszcie przynajmniej rano będę sam w mieszkaniu z dowolnością zajęć. Tyle teraz, bo czas mnie gniecie, później jeszcze coś wpiszę. Narka.   '
   Aktualizacja 17:00.
   Spiętrzenie zajęć było do 17:00, teraz popołudniowe zamieszanie prze demną, zresztą tradycyjnie, ale co zrobić piątek. Stomatolog załatwiony, tzn. ząb rozwiercony, na nowo lek założony, ale niestety uczucie obrzęku, czy opuchlizny dziąsła utrzymuje się nadal. Zresztą jak mówił znajomy stomatolog, to niekoniecznie musi być ząb. Za rozwiercenie, założenie leku - 60zł. Jak do pn. nie przejdzie trzeba będzie myśleć dalej. Sam proces decyzyjny stomatologa być trudny. Stukanie w ząb nie dało efektu, sam ząb żywy, nie trzeba leczyć kanałowo więc teoretycznie do uratowania. I dobrze, bo czymś gryźć muszę do cyca. 
  Przed wyjazdem do PIekar do dentysty poszedłem jednak do szpitala. Dziadek jeszcze leżał, ale najwżniejsze mam telefon od niego.    
    Już o tym pisałem, że 979 poznał starszą od siebie kobietę z dwójka dzieci. Nie było by w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że jeszcze nie uregulowała spraw związanych z poprzednim facetem, a tu poznała nowego. W pewnym sensie to rozumiem, bowiem nie zawsze taki jak 979 się trafia, albo inaczej mało ich chodzi po ulicach, stąd należy korzystać póki się nadarzyli. No i skorzystała. 979 po okresie przestoju bez laski takiej, z którą się chodzi wreszcie poznał i z tego co widziałem zaangażowanie rosło. Niestety wczoraj (jak dobrze zarejestrowałem) jej obecny (ona chce aby były) odebrał jej tel w czasie jej rozmowy z 979 i zajarzył, że rozmawia z innym mięśniakiem. Dziś jak szedłem z 979 to było mi go trochę szkoda. Urosło zaangażowanie, coś tam w sercu jednak czuł, a tu nie może z nią teraz gadać przez tel. bo nie wiadomo kto z drugiej strony słuchawki nadto, nie może się z nią spotkać, bowiem ten drugi zaczął ją nadmiernie kontrolować. Widać było po 979, że nie wie co z sobą zrobić i jak długo taki stan będzie trwał.
Po za tym o dziwo nie było dziś imprezki, widocznie stałe składy poszły na imprezki w teren. Nawet dobrze uruchomiłem symka, trochę pograłem. Ale aby nie było tak zupełnie pusto to nawinął się 826. Nie byłbym sobą, gdybym go trochę nie podotykał. Ach takie mięśnie czuć w rękach to sama rozkosz. Idzie do pracy od pn. na telemarketing, ale jak pytałem się co by chciał robić to nie miał sprecyzowanych planów, jednak po kilku minutach powiedział, że chciałby przy sporcie, nawet jako dozorca obiektu sportowego lub coś w tym stylu. Tak się zastanawiałem – to po co tam lezie, skoro to przejściowe i nie czuje się tam?

czwartek, 24 września 2015

Czwartek

  No już tak późno, a dopiero piszę. Przyjechał trochę później jak zapowiadał 825. Nie widziałem się z nim ponad pół roku chyba, ale zawsze ma niedosyt rozmawiania. Rozumiem to, jak ktoś jest sam w domu lub nawet wychodzi do ludzi, ale oni są obcy, są tłem. To tak jak chodzę do lekarza i czekam w poczekalni, bo babcia w środku przyszła wię wygadać, bo nie ma do kogo i nawija tam, nawija, a czas leci. Czy to tylko u mnie jakoś normalnie leci i jest to w miarę zorganizowane?
   Miałem iść do dziadka do szpitala, ale jest juz 16:00 to jak tam teraz iść, jak jeszcze pranie w kolejce, popołudniowy ruch składów, obieg z cysternami, zbieranie wody, bo jutro ma być dzień bez niej, ponieważ sąsiadom na ścianie skrapla się woda, a jeszcze 573 zabrudził mi w komorze 20 ltr. czystej wody. Jutro będzie korzystał z deszczówki jak spanie. Niech już stąd jedzie do krk i tam żyje, zarabia, wydaje wszystko co zarobi, a nawet więcej itp. Dziś, co ogólnie jest wiadome, młodzież na starcie chce mieć prawie wszystko. Umeblowane swoje mieszkanie, brykę, pracę, w której na m-c na rekę dostaje się 5 tysi, a tam 5, 10 tysi, po co się rozdrabniać, i miesięcznie przepierdalać wszystko, bo tak wypada. Następnie rozczarowania, wieszania się lub prowadzenie życia długiego szarego i do dupy, i zmaganie się z tym. Ale co tam, świat reklam nas wyprowadzi z marazmu, bo przecież ciągle jest nowe, lepsze, inteligentniejsze, bardzie przyjazne, nie oddziałujące szkodliwie, dojebane, wypasione, zajebiste, dostępne dlatego nasze życie też kiedyś takie będzie (tak se myślą). No to niech se tak myślą, tylko to myślenie z daleka ode mnie, choć o tym wiem to jednak niech se tak żyją obok, a niekoniecznie tu.

środa, 23 września 2015

Środa

 
Dziadek się rozgadał na tematy kolejowe, wreszcie. Opowiadał o wjechaniu samoistnym poc. odhamowanego z pod semafora wjazdowego z toru 3-go z Ch-wa M-ta. Szla jest tam z góry, drużyna pociągowa stanęła pod semaforem, skład wyluzował i stoczył się na tor 14-ty stacji i dziadek jako dyżurny pyta się nastawniczego z CB4 co tam się świeci na torze, a to się okazało skład wjechał bez semafora, ale wciągnęli go do stacji i spr. została zatuszowana. Inne to odbiegi go Ch-wa M-ta 16 minutowe, bo szlak pod górę, ale dziadkowi zdarzyło się, że wysłał towarowego, którego zatrzymali w mieście pod semaforem i Wielkopolaniń do Pozniania przywalony, a na drugi dzień wyjaśnienia. Co do nastawni to w Batorym było 6 nastawni. Jedynka kierowała na Kleofas i na Obroki, dwójka była w peronie jako budynek, nastawnia dysponująca bramowa nad mostem, następnie trójka, czwórka przy wjeździe od Ch-wa i dzisiejsza 5-ka od Świętochłowic. Inna sytuacja ruchowa, to zagadał do mechanika czy w luce dąży przez pośpiechem, ale się wlókł i dziadek zadzwonił do Rudy Śląskiej, niegdyś stacji aby wzięli go na bok, bo pośpiech będzie przydupiony. Inna sytuacja to jechała osobówka do Katowic, droga utwierdzona, ale w nastawni była zdjęta osłona bezpieczników na urządzeniach suwakowych. Nasz dziadek kopnął w blachę aby zamknąć skrzynię i w tym momencie na styczniku z drugiej strony była ułamana blaszka, co spowodowało przełożenie zwrotnicy jeszcze przed poc. i ten skierowany został na tor w stronę Obroki. Oczywiście komisja dochodzenie itp. Może jeszcze jakieś opowiastki się usłyszy za nim stąd odejdę. Wczoraj jak się kładłem to myślałem czemu dopiero teraz na koniec, kiedy on szuka słuchaczy, a ja mogę takich opowieści słuchać godzinami. Albo opowieść o układaniu drogi jak wjeżdżał poc. na Kleofas to szło się (nastawniczy, czy zwrotniczy) z torbą kluczy, bowiem tam były wajchy jakieś 20 sztuk i semafor na klucze, i drogę trzeba było ręcznie w terenie ustawić, a następnie podać semafor.
  Dziadkowi dali już tabletkę przed zabiegiem to się go nie wypytuję, co tam jeszcze za jego czasów się działo na kolei, bo za chwilę wyjedzie na stół. 
   Aktualizacja 12:15.
  Już w domu, nawet tu tak strasznie nie wygląda, ale zagonie ich popo do przynajmniej zamiatania i zanoszenia śmieci na swoje miejsca. Za chwilę jadę do PUP zawieźć L4, wszak trzeba jeszcze trochę "wypoczywać", bo i tak roboty mam sporo. 181 nie jedzie ze mną, bowiem nie znalazł świadectwa ze szkoły, to nie ma co w PUP pokazać oprócz dowodu osob. Jak Ci ludzie funkcjonują bezwiednie to jest straszne. Wszystko na zasadzie, a nuż się uda - nie połamać się, nie zachorować na coś poważniejszego, nie obić się. Jak się zdarzy to życie lega w gruzach, bo na konto idzie do zapłacenia droga służba zdrowia. Tyle, że o siebie dbam i pilnuję rejestracji w terminach.  
  Aktualizacja 22:32. Opustoszało na stacji, tradycyjnie w torach 172 i 573, czy wejdzie jeszcze 979 nie wiem. Adaptacja do warunków po przerwie śrenia. Po za tym 979 mnie wyciągnął na znoszenie na śmietnik łóżka od swoich sąsiadów z 4 piętra. Po 4 dniach leżenia i małej ilości ruchu, jak trzeci raz schodziłem z elementem do wyciepnięcia to już mnie trzęsło z wysiłku. No niestety, leżenie i brak ruchu robi swoje. A dzień po wyjściu ze szpitala napięty. Po trasa do PUP, wyniesienie tego łóżka na tradycyjnie wąskiej klatce schodowej, obieg z cysternami, przy czym po przerwie dziś skład załadowany ponad plan, przeto na odcinku musiałem w drodze powrotnej ograniczyć prędkość ze względu na brak wymaganej rzeczywistej masy hamującej w stosunku do wymaganej. No tak prosto, miałem za bardzo obciążony rower, bo cysterna jedna z pt., z wczoraj 2 i z dziś 3, to więcej już bym i tak nie zabrał. 
  Ze względu na te małe urodzenia i na wyludnianie się, prawie wszyscy pracują, to też wczesniej lezą do domów, przeto mogę też wcześniej kończyć. Poprzednio to tak ok. północy, dziś może uda się do 23:15.  
  Zastanawiam się czy do dziadka do szpitala jeszcze nie iść i nie posłuchać, bo wszak sam szuka słuchaczy to chętnie kolejowych tematów mogę wysłuchać, ale jutro to chyba jakoś popo, bo po 10:00 ma przyjechać 825, którego dawno nie było. To też zajmie mi przynajmniej 3h, bo to tak wypada przeważnie, jak nie więcej. Tyle dziś, bo jeszcze jutro trzeba będzie obudzić rano 172 do pracy, bo oni się sami nie budzą jak mają parasol ochronny. Tymczas.

wtorek, 22 września 2015

Wtorek #722

    Dzień w szpitalu zaczyna się przed 06:00. Wpierw salowe przed procedurami, krótka rozmowa, następnie o 05:50 wchodzą sprzątaczki i po 06:00 też zaczynają pracę. Po za tym spałem jakieś 4,50h, przebudziłem się ok. 04:10 do WC, a ponieważ mieliśmy chrapacza w pokoju to już nie zasnąłem, może mnie dziś wypiszą to w domu się wyśpie. Za dużo w pokoju, jednak 4 osoby, której każdej coś dolega, to uciążliwe. Ktoś źle oddycha, ktoś ma robione zatoki i smarka no i nie jestem przyzwyczajony do spania w hałasie. 972 to w domu śpi w hałasie wśród napierdalających się dzieci, grającego telewizora to jest przyzwyczajony. Choć teoretycznie mieszkam sam, to jednak też śpią, ale zawsze się ulokuje sam w pokoju to warunki są optymalne. 
   No i zostaje do jutra na oddziele, może to i dobrze, wypocznę jeszcze, do tego na garnuszku państwa, zresztą przez lata łożyłem na to, to jakby zwrot może się odbyć. Jak to w salach męskich, dyskuje prowadzone są ciągle, oczywiście ktoś musi przejąć pałeczkę nawijania i przejął ją siedemdziesięcioparoletni dziadek. Opowiada o swojej rodzinie, o znajomych. Polityka jako nieśmiertelny temat jest na pierwszym planie. Trochę mu się tematy wyczerpują i o co raz większych pierdołach nawija. Zbawieniem jest laptop ze słuchawkami odcinającymi od słuchania tych banałów.
   Dziś jeszcze odwiedzić mnie ma 824, bo jakby wypadało go poinformować o leżeniu to ma być na ok. 14:00.
   Tradycyjnie rozmowa z 811, 975 też naciągnąłem i jeszcze do 672 zadzwonię. Jak to dobrze, że w pleju za 10zł można gadać przez 40 dni no limit. 
   Był 824, pogadaliśmy tradycyjnie przy windach, bo to najepsze msc. do rozmów. Wyciszone, z rzadka przewijającymi się ludźmi to swoboda rozmowy jest spora i dobrze, że takie msc. wyczaiłem. Czas tu nawet szybko leci, już po obiedzie, krupnik, na drugie ziemniaki, kura gotowana (udko) marchewka, kompot. Na śniadanie 5 kromek weka, dwa plasterki padliny, masło. O ile masła starcza na 5 kromek, jak się rozsmaruje odpowienio to podliny już nie, ale zużyłem na ostatnią kromkę pasztetową z nd. która została. Teraz symek kolejowy poleci, kolacja i dziś może się popo prześpię, bo chrapacz w nocy może się dać znowu we znaki. 
   Kolejny dzień w szpitalu mija, dziadki się rozgadują co raz bardziej, dobrze że popołudniu udało mi się godzinę przysnąć, bo chrapacz dziś może się ponownie dać we znaki. Po za tym rozmowa popołudniowa z 672 i dłuższa udała się z 975, u którego od dziecka pochorowała się cała rodzina. Mały przyniósł z przedszkola anginę i 975, i żona chora. Rano jeszcze śniadanie i później już wypisanie. Powrót do domu, a tam nie wiem jak wygląda, czy przypadkiem się za głowę nie chwycę. Jeżeli tak będzie to zaprzęgnę tym razem 172 do pracy i 573 też, bo przecież nie będę sprzątaczką zaraz po wyjsciu ze szpitala. Zresztą okaże się jak będzie. Ze 181 kontakt sms-owy, bo do niego rozmów nie mam.  
   Rozmawiałem jeszcze z 979 i mam się bać jak tam wygląda, sprzątania będzie trochę, ale jak pisałem zaangażuje w to 172, w końcu pomieszkuje to niech się czymś wykaże no i oczywiście liczę na coś więcej. Po takiej przerwie się należy.  
   No i na koniec się okazało, że dziadek, który tak nawija okazał się być kiedyś dyżurnym ruchu na kolei, ale to wyszło dopiero po 22:00 czyli na koniec. No szkoda, bo trochę bym z nim pogadał o starych czasach, a tak no trudno. Przy jego gadaniu coś by się wyciągnęło, no szkoda.

poniedziałek, 21 września 2015

Poniedziałek

    Plan był aby pozostać w szpitalu, bo teoretycznie z pokoju, w którym byłem z jednym panem tego dziś mają wypisać, to zostałbym sam w nim. No niestety po 07:00 zapełnili wszystkie łóżka i zrobił się kmpl. 4 osób. Się zastanawiam co mówić lekarzowi, bo to będzie zasadnicze. W sumie trochę jak w sanatorium. Wypoczynek, leżenie, dają jeść no i mogę w końcu, co wczoraj przez 3h robiłem, pograć w symulator. Co prawda na lapie tylko stacja Testowo, bo odpalenie tu Liskowa mogły być problematyczne – brak drugiego moniotora. Testowo rozkładam na dwa okna ustawione pionowo i starcza. Bez podglądu sytuacji w terenie trudno się gra z dużym ruchem.
Gardło nadal mnie boli dość mocno. Przełykanie jest bolesne z lewej strony, msc. obrzęku. Nadal dostaję leki dożylnie i zastrzyk domięśniowo, do dupy oraz wapno rozpuszczone w wodzie. Mamy pewne przywileje w Sali 305. Na poranne badania przychodzą do nas ostatni, czyli nagle nas nie budzą bo maszyna mierząca ciśnienie, wydająca charakterystyczne dźwięki jakby alarmu budzi nas już wcześniej dochodzącym odgłosem z innych sal. Posiłki znowu dostajemy pierwsi na piętrze, co ma plus, bo nie czekamy, minus bo dają mało, zostawiając dla innych, a na końcu to pewnie mają wypas, bo część nie je tego lub tamtego. Po za tym na Sali są gniazdka, bo np. jak 172 leżał w szpitalu w Chorzowie na jakimś oddziale to nie było gniazdek, tylko jedno centralne na korytarzu dla wszystkich. To tu jakby mamy XXI wiek., przy czym oddział w Chorzowie był po remoncie, ale ktoś wpadł na pomysł obniżenia rachunków za prąd pozbawiając go pacjentów. Na Sali nie ma te telewizora i dobrze, bo musiałbym oglądać jakieś głupie programy, tak każdy ma to co sobie przyniósł. Dziś rano wszedł jeden z tych nowo przyjętych dziadek i od razu na wejściu spytał się czy jest TV choć wystarczyło się obejrzeć dookoła, aby to samemu stwierdzić. Mogło by być gorzej, ale technologia, czyli laptop znacznie uprzyjemnia pobyt. Elektronika zresztą wszystkim tu uprzyjemnia, jeden ma tableta 7 cali z możliwością odbioru TV i od rana do wieczora podpina się pod kanały na szczęście na słuchawkach, też mam do lapa słuchawki, bo nie będę nagłaśniał niepotrzebnie Sali.
Z innych spraw to w sobotę w nocy, właściwie w nd. kiedy tu dotarłem okazało się, że później do mnie przylazł jeszcze bardziej wstawiony 174. Jak bardzo żałowałem, bo tym razem bym się już do niego dobrał. Skoro poprzedniej nocy jak wstał i poszedł do kuchni, następnie położył się na legowisku 172 tego nie pamiętał, to tej mojego dobierania się też mógłby nie pamiętać, a może dało by się go przeciągnąć na naszą stronę choć w części jak innych. Zawsze to podkreślam, że alko naszym przyjacielem. Do tego bardzo dobrze wygląda, bowiem ostatnio schudł, co jak podkreśla nie jest dla niego dobre. Skąd oni biorą te wzorce, aby wyglądać jak lochy?
    No i zostałem w szpitalu na kolejny dzień. Głównie za sprawą pozostającego w tym samym stanie gardła i choć piszę wieczorem to stan jest jak wczoraj. Nie wiem co na jutrzejszym obchodzie powiedzieć. Za to podłaczyłem się ponownie do sieci, za sprawą aero2 przyniesionego przez 979. Wreszcie mogę posprawdzać informacje, napisać tu posty i być jak to się mówi on-line. Przy okazji wizyty 979 mimo jak powiedział braku czasu posiedzieliśmy i rozmawialiśmy jakieś 40min. Poszliśmy do pomieszczenia przy windach w miarę wygłuszonego, bo od korytarzy szpitalnych odgrodzonego podwojnymi szybami więc ludzi za pomieszczeniem i nas u nich nie było słychać. Co jakiś czas, niezbyt często z wind wychodzili, czy wchodzili ludzie. Co już kilka razy pisałem dobrze nam się rozmawia, coś jakby zastój z poprzednich lat został przełamany. Oprócz rozmowy z 979 dosłownej i trochę w ciągu dnia przez telefon w sprawie ustalenia szczegółów, rozmowy telefoniczne z 811 i 672. Do tego za nim nadeszło aero2 to odpaliłem symka kolejowego. Jak tu się rewelacyjnie grało. Nikt mi nie przeszkadzał, choć panowie prowadzili w pokoju romowy, ale po wyczerpaniu tematow teraz zrobiło się już cicho. Teoretycznie mają mnie wypisać jutro lub pojutrze, właśnie nie wiem co będzie z tą niezmieniającą się sytuacją z przełykiem.

Niedziela #720

A więc stało się, po raz pierwszy w życiu wylądowałem w szpitalu. Co mnie tu sprowadziło opiszę później, ale mogło by trafić do serialu Śmierć na 1000 sposobów. Otóż zacząłem się źle czuć ok. północy to też wdrożyłem proces decyzyjny. Nie łatwy, bo jednak przyczyna banalna, ale analizując skutki mogły być poważne to też zdecydowałem się pojechać do pobliskiego szpitala. Nie zajęło mi to długo, pojechałem na rowerze, bo przez myśl mi nie przeszło, że tam zostaną. Na szczęście starym zwyczajem do poczekalni służby zdrowia biorę książki, to też zapakowałem jedną. Rejestracja w przychodni i pierwszy problem. Komputer, w którym się rejestruje pacjentów czegoś tam nie zapisywał, właśnie Pani z długoletnim stażem usiłowała problem rozwiązać, ale nie umiało to też młody facet z ratownictwa medycznego zarządził mądrze ruchem. Do pielęgniarki, która czekała na wolny komputer powiedział, aby zadzwoniła po dyżurującą lekarką, a za nim ta przyjdzie będę już zarejestrowany. Świetna decyzja. Lekarka przyszła za 10min. Minutę trwało omówienie przyczyny wizyty, pół minuty zbadanie tego co powiedziałem, a dalsze 8 czy 10min procedury biurokratyczne. Rozumiem, że są one narzucone przez wymyślaczy biurokracji z góry, ale trzeba było, a to była młoda lekarka coś ok. 30lat, podobnie jak facet z ratownictwa, przekazać pielęgniarce wezwanie dyżurującej, ale z Katowic dr laryngolog, a następnie zająć się biurokracją. Za nim ta by przyjechała papierologia była by załatwiona, lekarka wcześniej by przyjechała, wcześniej byłbym obsłużony. Teraz co mnie tu sprowadziło. Otóż chciała mnie zabić tabletka clindamycin 600. To duże tabletki i od pt. wieczora rozcinałem je na pół, ale łatwiej je łyknąć. W sob. też tak zrobiłem. Pierwsza została przełknięta, natomiast druga ugrzęzła w dolnej części przełyku. Dalsze picie napoi, aby spadła dalej, zeżarcie bułki dużymi kęsami nie pomogło. Tabletki łykałem o 22:40, a krótko po północy sytuacja wyglądała nie najlepiej to też postanowiłem pojechać po pomoc. Na msc. lekarka z powodu dużego już obrzęku postanowiła mnie zostawić na oddziale, aby w nocy nie udusił się puchnącym przełykiem. Po zabiegu, zresztą nieprzyjemnym, bowiem grzebanie w gardle obcymi przedmiotami jest nieprzyjemne i powoduje u mnie odruch zwrotny, dlatego zostałem miejscowo znieczulony, poszedłem przypiąć obok rejestracji do kaloryfera rower. W sumie banalna sytuacja i standardowe dla wielu procedury łykania tabletek u mnie wypadła inaczej i gdyby nie właściwy proces decyzyjny mogło by się średnio skończyć. Na izbie już z dużym trudem porozumiewałem się z personelem.
   Ok. 10:00 porozumiałem się z 979, przekazałem listę rzeczy potrzebną do w miarę normalnego funkcjonowania tu i po jakiś 4h się zjawił, a za nim przyszedł 897. Ponieważ zapomniał klapek, to rowerem pojechał po nie, wracał już pieszo, bo umówiony z laską. W czasie kiedy obracał po klapki rozmawiałem z 897. W ogóle dość sporo rozmawiałem, bo i z 672, 811, 373, 374.

sobota, 19 września 2015

Sobota

   No oczywiście, że wczoraj była imprezka, skoro nie było jej tydz. temu. Trwała gdzieś do 03:00, troche wcześniej udało mi się położyć w B, choc z reszty nadal dochodziły odgłosy dość głośnej rozmowy 897 ze 174. Mimo tego, a może z wygasającej imprezki udało się zasnąć. Długo nie było dane spać, bowiem o 05:45 miałem obudzić 172 do pracy, nie wiem zupełnie czemu jestem w to ożeniony, aby w dni robocze go budzić. W czasie imprezki największe napełnienie stacji to 10 torów zajętych. Konsumpcyjnie byłem z niej wyłaczony, bowiem żrę antybiotyk na zęba - Clindamycin 600. A sporo piw było i jak dobrze widziałem to poszły dwie żołądkowe gorzkie miętowe, które sprzedają obecnie z dodatkiem kieliszka. O 05:45 zadzwonił budzik. Udało się obudzić w A 172, a spał w nim jeszcze 174. Spał tylko w majtkach i zastanawiłem się czy go dotknąć czy nie. Leżał na boku i nie miałem koncepcji. Poszedłem do B. Jak leżałem słyszałem jak wstał polazł do kuchni i wrócił. Postanowiłem z ciekawości sprawdzić co dzieje, nadto cały czas myślałem o jakimś kontakcie dotykowym. W kuchni zostawił światło, a w pok.A spał na msc. 172. Czemu się przeniósł tam - nie wiem. Tym razem przykrył się kocem co uniemożliwiło bezpośredni kontakt, to też zrezygnowałem, zgasiłem światło w kuchni, które w części oświetlało podłogę w A, na ktorej na materacu po 172 leżał teraz 174 i poszedłem do B spać.
   A wczoraj jeszcze przed imprezką i przed wyjściem do lekarza przyszedł 181. W czasie kiedy byłem u lekarza pomalował drugi raz ramy okienne z kuchni i pok.D, później przyszedł jeszcze 826, a ponieważ było chłodniej to już nie chodził bez koszulki (no szkoda), ale co mieliśmy zapamiętać to zapamiętałem. Pozostaje jeszcze 181 przebierający się do pracy no i oczywiście jak się przebierał to moje ręce wylądowały na jego plecach, na chwilę, pretekstem był umieszczony na lewej łopatce tatuaż. Cały czas jest plan, aby zrobić z nim flachę przed południem, bo po to już zajmują się tory stacyjne większą ilością składów. Odtworzyć zapasy, które kiedyś z nim zrobiłem, ach można mieć marzenia, ale jednocześnie dązyć do ich realizacji.

piątek, 18 września 2015

Piątek

   Jeszcze trochę, a wpis chciałem zrobić w starej interii, bowiem były problemy techniczne z googlem i nie chciała sie strona otworzyć przy czym inne się otwierały.
   Wczoraj ze szkolnictwa w obiegu z cysternami zjechała pomidorowa. Jedna z ulubionych zup, ale ta zwieziona jakaś taka średnia. Szału nie robi, dupy nie urywa. Może dlatego, że poczatek gotowania to taka wyszła lub kucharkę jakąś wymienili. Nie wiem, ale byłem trochę zaskoczony.
  Rano, po wczorajszych doznaniach dotykowych i wzrokowych musiałem "przerobić" 826. No taki okaz, to rzadko. Za to jak przejeżdżałem niedaleko innego bloku jadąc do stony, to na dachu ekipa wymieniała poszycie. Z powodu temp. oczywiście w klatach no i jeden, to mało się na rowerze nie przewróciłem dosłownie, bo przestałem patrzeć gdzie jadę, a wzrokiem zawiesiłem sie na jego sylwetce wyglądał jak z reklam Calvina Klein'a. Dobrze, że jakaś część nie myśli usilnie nad tym jak tu przytyć, a nadto nie realizuje tego. Przynajmniej, choć co raz rzadziej, jeszcze na jakieś okazy można popatrzeć. 

czwartek, 17 września 2015

Czwartek

    Nastawianie budzika dwa racy w ciągu jednej nocy, czy jednego spania to o raz za dużo. O 05:30 po raz pierwszy, bo 172 do pracy, to trzeba go obudzić i za nim zamknąć, drugi raz o 08:30, bo oddanie krwi i moczu do badania.
   Wczoraj wieczorem w teren poszedł 573, jak już się opróżniło i ostatni odszedł 979 to podszedłem do leżącego 172 czy coś zrobimy, ale nie chciał, bo jak uzasadnił za bardzo się rozbudzi, ale możemy zrobić rano. Nastawiłem więc budzik na 05:00 i położyłem się. Długo nie leżałem dzwonek i przyszedł 573. Powiedziałem do 172:
- no to porobione
  i przestawiłem budzik na 05:30 i położyłem się spać.
  Wczoraj wcześniej pojechałem do stonki po mleko dla 172 i tam spotkałem brata od 974, który kiedyś tak wyglądał, że nogi się uginały. Proporcjonalnie zbudowany, z ładnymi nogami, płaski brzuch z wklęśniętym pępkiem, ładna klata i prawie zniewalające ręce. No poprostu szał macicy. Wczoraj przechodząc między regałami w stonce, a on był z kolegą, wpierw kolega powiedział cześć, następnie on. W piewszej chwili zastanawialem się kto to jest, dopiero po 3 sek przypomniało mi się, że to on. Z dawnej figury prawie nic nie zostało. Dziś to synek z brzuchem, napęczniały na rękach, twarzy, nogach, no a ten odstający brzuch to jakaś porażka. Już chciałem się spytać "coś Ty z sobą zrobił?", ale oddalałem się od niego. Jednak nie dawał mi spokoju jego wygląd i z za regału ze słodyczami jeszcze raz wychynąłem zobaczyć jak wygląda z odległości - no porażka. Powiedziałem to w domu 172, jak można tak siębie zniszczyć w tak krótkim czasie, to samo powtórzyłem wieczorem 979. Przecież jeżeli chodzi o klatę, nogi to on wyglądał ładniej jak 979, a teraz ... Nie wiem skąd oni biorą wzorce wyglądowe. Zresztą kiedyś 979 też chciał zrobić wiele aby przytyć, na szczęście udało się go od tego odwieść w ciągłym powtarzaniu, że dobrze wygląda i ma nic nie zmieniać. Dziś, kiedy wokół niego jego koledzy raczej brzydną czy wprost pisząc tyją, on utrzymuje swoją dawną figurę i zaczyna to procentować w spotkaniach z laskami. W jakimś stopniu mogę to sobie przypisać za kolejny sukces.  
    Dziś kolejny taki ciepły dzień temp. sięgnęła 29C o 14:00 co na tą porę jest ewenementem. W związku z tym mięśniaki dziś występowały w klatach zarówno 826, który przyszedł ok. 11:00 jak i 181 wchodzący na stację 20min później. Ponieważ to ostatni taki ciepły dzień to postanowiłem się mniej ograniczać i trochę ich podotykać. Jak 181 się przebierał to postanowili pokazać sobie na wzajem swoje bicepsy naprężone. Przypadkowo stałem k/nich no i widok powalający. Różnią się między sobą, bo 826 jest wyższy i ogólnie większy, natomiast 181 jest niższy mniejszy, zresztą waży 57kg. Ale bicepsy mieli proporcjonalne do budowy ciała. Z takimi mięśniakami pourzędować to była by rozkosz, a przynajmniej najprawdopodobniej.
    Dzień zleciał jak inne, ale od jakiegoś czasu, mimo iż nie pracuję, to jestem przemęczony. Nie mam dnia wolnego, tymbardziej popołudnia zajęte składami na stacji. W mieszkaniu jest mnóstwo pracy, choćby bieżącego utrzymania, bo jednak stacja jest dość pełna. Do tego dochodzą zaległości utrzymaniowe z przed dwu i więcej lat, kiedy pracowałem na dwa etaty i mieszkaniem się w ogóle nie zajmowałem. Teraz przychodzi kolej na remontowanie, które na szczęście powoli następuje, a mięśniaki powodują moje większe zaangażowanie, bo tak to niewiele bym zrobił. Niestety jest to okupione wiekszym zmęczeniem, które balansuje na granicy i mam tylko nadzieję, że kiedyś przyjdą dni większego wytchnienia. Pozytywnym aspektem jest zluzowanie się rynku pracy i wchłonięcie lokalnych mięśniaków do pracy w tym 172, 174, 834, którzy mniej zalegają na torach stacyjnych, a to może się przełożyć na większą ilość wolnego czasu gdzieś do 15:00. Liczę jeszcze na rozwiązanie w jakiś sposób sprawy ze 181, za nim jego również wchłonie rynek pracy, na razie płacę mu za pomoc u mnie co trochę odsunie w przyszłość szukanie pracy przez niego. 

środa, 16 września 2015

Środa #716

   No już przeniesione wszystko tutaj, to dalsze pisanie tylko tu.
  Obudziłęm się k/dzięwiątej. W nocy ok. pierwszej ząb mnie tak napieprzał, że musiałem wstać i zeżreć tabletkę, po 20min bół osłabł i mogłem się wyspać. Rano jak wstałem śniadanie przy kompie, a ponieważ wszędzie jest o uchodźcach to przeczytałem dwa dłuższe artykuły nt. nich:
http://nowadebata.pl/2015/09/09/wedrowka-ludow-do-europy-czyli-panowanie-obludy-i-zdrada-wyborcow/
http://nowadebata.pl/2015/06/04/europa-i-katastrofa-migracyjna-jedyne-wyjscie-uczyc-sie-od-australii/
  jak ktos ma czas to można jako jedno ze zdań.
 Po za tym dziś termin w PUP, mam nadzieję, że żadnej oferty mi nie przedstawią, choć na rynku co raz luźniej, to presja będzie.
   Nie wiem dlaczego jak ten ząb mnie napieprzał to miałem ochotę wstać i położyć się obok 172, który leżał na materacu na podłodze, ale w pok.C 573 to mnie powstrzymało. Natomiast jakaś wewnętrzna siła mnie do niego wyciagała. No fakt, dawno tego z nim nie robiłem, bo na stacji ciągle pełno torów stacyjnych zajętych.   
   Z popędem seksualnym to u mnie jakiś dramat. Po okresach względnego przestoju, jak mnie weżmie to jakbym był młodszy o 15 lat. Rano, jeszcze przed wyjściem z łóżka przerobiłem na w.k. 826, a jeszcze przed wyjazdem do PUP, obejrzałem filmik. Do tego na dworze 0 11:30 jest 24C to prawie jak w lecie. Dlatego więc jadę póki ciepło.    
   Biuro pracy usilnie stara się nas gdzieś wepchnąć do pracy, my usilnie bronimy się przed jej dostaniem. Chętnie bym się potraktował jako uchodźca i niech mi dają 1000 euro, tj. 4000zł. Tu nawet na etacie tyle nie zarobię. Na razie z powodu stękania o lekarzu i badaniach mamy termin przesunięty do pn., a w pn. jak nam da ofertę to poleziemy kiedyś tam do pracodawcy i grzecznie mu wyperswadujemy, że się nie nadajemy. Jeszcze tego brakowało, abym się dorzucał swoimi podatkami do ich rozrzutności. Zarabiam sam, gospodaruję sam, oszczędzam sam to chyba najlepsze rozwiązanie na teraz.   
   Jadąc do PUP spr. czy są jakieś cysterny do włączenia. W sezoenie letnim to kupują świeże to nie udało się na razie nic włączyć. Bazujemy na zgromadzonych na wiosnę tego roku. Nie jest źle, kilka składów mamy gotowych do drogi.  
 

15-09-2015 Wtorek 715 notka na interii



Obudziłem się sam - yes, yes, yes. To gest Marcinkiewicza, a w notce w sob. pomyliłem z Kozakiewiczem, ale już poprawiłem. Nie abym sam spał w nocy, jeszcze nie tak dobrze, bo był 979 i 172, ale oboje rano wyszli do pracy, bo obudzenie się już samemu. Jakie to fajne uczucie być samemu przez jakiś czas, ale abym się tym nie cieszył tak długo to wyjście do lekarza, przewinął się już 374, a popo wyjazd do stomatologa. Pojechałem ok. 09:00 do aldika po masło i wracając spotkałem strzyżącego trawę 222. Od razu nagłe hamowanie, zawrócenie i podjazd do niego. Serce zaczęło mi mocniej bić. On się uśmiechnął. NIe pogadaliśmy długo, bowiem był inny pracownik z wioski, a jak to w takich przypadkach każdy jest ciekawy co też oni mówią i był koło nas. Zarówno 222 jak i ja powiedziliśmy, że chcieliśmy do siebie zadzwonić. W tyg. jak się uda to do niego zadzwonię. Szkoda, że przez 224 się tak wszystko z serią 200 spierdoliło, oprócz 230, bo ten jakoś przetrwał, był w krytycznym momencie po drugiej stronie sprawy.   
    Planowałe wczoraj zrobić coś ze 172 i wyszło by, gdyby nie spanie tu 979, ale też 172 poleciał po 22:00 na wiochę i powiedział, iż nie wróci to też nie naciskałem na 979, aby poszedł do domu, a nawet go zachęciłem aby pozostał, no i został. Zaś przeleciał kolejny moment kiedy mógłbym pourzędować swobodnie, bez ograniczenia czasowego, jak to często ma miejsce. Uda się jeszcze pewnie, tylko nie wiem kiedy do cyca.   
    A wczoraj byłem u 972, ponieważ żona była w pracy. Trochę mu się przytyło, ale górna część jego klaby z barkami i rękami trzyma sie dobrze, to też jak poszliśmy do łóżka to było się jescze czym podniecać. Oczywiście gra wstępna, choć on zawsze potrzebuje być zdominowany, sam nie ma inicjatywy w ogóle. Jak gra wstępna zaczynała się przedłużać i z jego strony nie było żadnej reakcji to powiedziałem, że za chwilę muszę jechać do domu. To przyśpieszyło sprawę i poszlismy do łóżka. Ułożyłem go w mojej ulubionej pozycji. Brzuch i nogi na łóżku, klata z plecami już po za nim wsparta na łokciach. W tej pozycji mam zarówno w dostępności plecy, jak i klatę, a także całe ręce. Trochę przeciągnąłem, bo wiem, że lubi długo, to też nie chciałem zrobić falstartu. Ach te jego plecy, ramiona i ręcę... Dobrze się trzyma jak na swój wiek. Po wszystkim kiedy spuściłem mu się do odwłoka, co on bardzo lubi, zebrałem się i pojechałem do siebie, bo było już dość późno.
   Obiegu z cysternami nie było, nie zamówili składu, może dziś będzie. 
   Jak zwykle pojawił sie problem logistyczny, ten wpis jeszcze tu czy już przenieść do googla i tam jutro pisać. Wyjdzie na to, że jeszcze tu, a jutro będą dwa wpisy tam.   
   Popołudnie minęło tradycyjnie. W roku szkolnym obieg z cysternami, dziś grzybowa, to po remoncie zęba rewelacja, bo jak wiadomo zupę mało się gryzie to tez szczęka trochę sie zaoszczędziła. I tak nie obyło się bez ibuproma, bowiem 6-ka miał 3 kanały i dłubanie w nich wywołało reakcję bólową już po zejściu z fotela i jeździe na rowerze do domu. Teraz (23:00) pierwsza tabletka przestała działać i położe się bez następnej, najwyżej jak nie będę mógł zasnąć to zeżrę następna.
   W pok.A śpi 172, który poprzeniej nocy (nazwę to tak - był pobudzony) mało spał, to teraz odsypia. Chętnie bym z nim coś zrobił, ale jest troch z waty szklanej bo poszedł na budowlankę i w pierwszym dniu pracował przy tym materiale.   
   Jutro termin w PUP. Może uda mi się ściągnąc na chwilę 181, wszak nie moge go tak olewać, bo jeszcze se polezie gdzieś indziej, a to jeden z ostatnich mięśniaków, którzy są w zasięgu, cokolwiek to znaczy.

wtorek, 15 września 2015

Wrzesień 2015



Poniedziałek 2015.09.14 12:25
   Dziś 573 jedzie znowu do krk i jutro ma wieczorem wrócić. Ach trochę odetchnę, no i może wreszcie zrobię coś ze 172, bo już mnie nosi. W ogóle wczoraj taka dziwna sytuacja, ale 172 w nocy jak przyszedł ok. 00:30 to polazł do pokoju C gdzie przebywa 573. Tzn. poszli razem, bo udawałem, że śpię. 172 od jakiegoś czasu sugerował czy może w żartach mówił o spotkaniu z 573 i może wczoraj wyszło. No niech ma, bo mnie 573 się nie podoba. Może zweryfikuje te informacje jeszcze kiedyś.   
    Po za tym rano nie było prądu, choć ogłoszenie wisiało na pobliskiej latarni, to nie odczytalem go wczoraj, ale dzis po sprawdzeniu bezpiecznika głównego i tablicy rozdzielczej. 573 jak się obudził to był mocno zdziwiony z braku prądu i właściwie nie miał co ze sobą zrobić. Jesteśmy dość mocno uzależnienie od tego nośnika co po młodych ludziach widać bardzo dobrze. Bez otaczającej ich elektroniki, internetu, telefonów po prostu nie żyją.  
   Wczoraj wieczorem trochę pooglądałem inne blogi na interii i większość przechodzi na googla, jednak chyba tu dają dość spore możliwości. Nie sądziłem zakładając bloga na interii, że kiedyś to zostanie zlikwidowane. Najprawdopodobniej jutro nastąpi tu ostatnia notka, bowiem dziś przeniosłem już sierpień 2015, to jak się uda przenieść wrzesień 2015 jutro, to pojutrze już powinny notki być na http://baltazar221.blogspot.com i tam bedzie można śledzić dalsze moje poczynania.
NIedziela 2015.09.13 21:44
   Może się uda. Otóż dziś wstałem jakoś wcześnie, bowiem przed 09:00, po tym jak wczoraj właściwie wstałem o 14:25 to nawet wyczyn. Niestety, bo czasem chciałbym być już sam przez dłuższy czas, prawie ciągle ktoś był, wraz z 573, który na szczęście niewiele wychodził z pok.C. W planie na dziś było uszczelnianie domu, ale jakoś, mimo tego, że było ciepło 24C, nie wyszło. Za to pomyłem naczynia, posprzątałem na stanowisko, bo wyglądało tu już okropnie i odkurzyłem. Przed 18:00 źleźli się, bowiem derby, to z dwu drużyn oglądali na laptopie podłaczonym do TV. Na koniec meczy przyszedł 174 ze swoim dzieckiem, z którym tu jest prawie codziennie, ale wieczorami.
    Rano odpaliłem windę, to w ciągu dnia pograłem trochę w symka EU07, ale wieczorem musiałem przełączyc na linuxa, bo tam coś jest niedoinstalowane i nie mogę robić wpisów, ale tylko na interri, bo na blogu googla to już normalnie. Niektóre scenerie w symku mi się zawieszały, ale w jakieś udało się pograć. 172 dziś biegał po wiosce, załapał się na jakąś imprezkę, zresztą teraz (22:00) nadal gdzieś biega.
    Ze spraw domowych, to 573 i 172 z braku żarcia, bo przecież nie będę im serwowal darmowych noclegów i jeszcze jedzenia, robili sobie herbaty z dużą ilością cukru. Właściwie dziennie znikało pół kg. Postanowiłem zapasy wynieść do garażu i więcej nie serwować im cukru. Jak wcześniej herbaty były prawie ciągle robione, tak nagle ustało. Właściwie jeszcze zastanawiam się nad ponownym zamknięciem spiżarki, ale w sumie są zupki ze szkolnictwa to się na to łapią. Dobrze pamietam, jak kilka m-cy temu 573, jak chciał pożyczyć kasę na jedzienie i mu powiedziałem, że są zupki, to powiedział:
- zupki to se możesz sam jeść.
  Czas minął i zaczął je jeść z braku innego żarcia. Jak to czas weryfikuje początkową butność i wyobrażenia. Nie życzę mu źle, ale raju w krk mieć nie bedzie. Nikt nie nauczył go ekonomii, rozsądnego wydawania kasy. Jak ją ma, to zaraz całą wydaje, a w następnym dniu nic nie je, bo brakło, przy czym w pierwszym dniu kupił pełno ciulstw. Ale nie tylko on tak ma, bo podobnie wychowywane są dzieci w wioskowych rodzinach. Następnie mają problemy z domykaniem budźetu, często zadłużając się w początkowym orkesie samodzielnego funkcjonowania.
  Na koniec przypomnę, bo już niedługo wpisy będą się tam pojawiały, o przenosinach bloga, z powodu likwidacji bloga na interii. Nowy adres: http://baltazar221.blogspot.com, zresztą nie dziwię się jego likwidacji, bowiem jak go zakładałem to w dziele od +18 dla facetów było 712 blogów i obecnie po dwu latach prowadzenia nadal jest 712, jedynie w opowiadaniach urosło o 7 (siedem) przez 2 lata i obecnie jest 1008.
Sobota 2015.09.12 00:14
      Czas tak zapierdala, że nie umiem się ogarnąć, cokolwiek to znaczy. Miałem dokończyć wpis z piątku, a tu stacja ciągle pełna i nie ma kiedy. Jest chwila przerwy i już lezie flacha, a tu po północy do cyca.  
     Byłem wczoraj, bo w pt. odebrać dzieci z domu dziecka od 972, a pojechałem z jego żoną. Dzieci mają czwórkę co już kiedyś pisałem. W ub. tyg. ten 3-ci licząc od najstarszego wrócił do domu jakoś ok. północy. Nawet się nie pytałem co mu zrobili jak wrócił ok. północy, ale mogę się domyśleć. Nie wiedzieć czemu, tzn. domyślam się, żona od 972 całą sytuację zrelacjonowała pingwinom prowadzącym ośrodek. Pingwiny oczywiście to zdarzenie, plus to co ten 3-ci zrobil połączyły i nie wypuściły go na przepustkę. Jak przyjechaliśmy do ośrodka i siostra (pinwgin) poinformowała żonę od 972, że 3-ci nie pojedzie do domu to ta powiedziała:-
- yes,
 i zrobiła gest Marcinkiewicza. Od razu jak to zrobiła pomyślałem - faktycznie pierdolnięta. Takim zachowaniem Daje dowód, że nie chce własnego dziecka w domu, a pingwin to zarejestruje. W samochodzie jadąc z powrotem mówiłem jej o tym, ale jak widziałem w ogóle nie czaiła o co biega. No cóż, niski poziom wykształcenia to nie ma analizy sytuacji i związku przyczynowo-skutkowego. Powiedziałem jej wprost, że to iż powiedziała pingwinom co się stało odsuwa w czasie ich oddanie do domu, ale jak tak patrzę na nich, to chyba w ogóle się cieszą, że dzieci są w domu dziecka i mają je tylko na weekend, a w tygodniu wolne od nich i od kolejnych problemów. Smutne to, ale jak widzę - prawdziwe. Szkoda dzieci, bo jakby są skazane na niepowodzenie i nie wiem czy zdają sobie z tego sprawę, a także z tego, że rodzice ich za bardzo nie chcą w domu.
   Po za tym, to 172 poszedł na imprezkę, co jakby jest naturalne, bo ile może tu siedzieć bez imprezki i bez napierdalania się. 979 pojechał na randkę do Ka-ic i będzie jutro, to na stacji jest tylko 573. 
    Mimo iż nie pracuję na etacie, to jestem przemęczony. Chyba tym, że stacja jest ciągle zawalona składami i nie ma jakiegoś odetchnięcia. Jestem u siebie w domu, a jakby czuję się nie swojo. Nie mam kąta do którego mógłbym się zaszyć i odetchnąć od tego zgiełku, nieustającego przewijania się osób. Odpadło ostatnie msc. spokoju, czyli mieszkanie od 979, gdzie ostatnio się zapuszczałem. Czy wytrzymam do końca września, kiedy to termin ma 573 na wyprowadzenie się? Wszak ma jechać do krk, ale jak widzę te jego przygotowania to chyba zakończy się tym, że wyleci na ulicę i tyle będzie z jego pobytu na Górnym Śląsku. Ale co od niego dużo wymagać, jak jest dzieckiem z domu dziecka. Nie ma wpojonych wartości, obycia w pomieszczeniach mieszkalnych, tzw. (teraz) ogarniania się. Od razu zastanawiam się czy podobnie będzie z dziećmi 972. Na ile pingwiny staną na wysokości zadania i wpoją im odpowiednie zachowania, umiejętność poruszania się w świecie, czy własnym otoczeniu oraz dbaniu o czystość, bo to jest dużym mankamentem u 573 i widzę, że może być u dzieci 972.
   Wczoraj w wiosce 972 spotkałem złomiarza, który miał u mnie jednodniowy epizod. Dalej taki brudny, zbierający złom. Patrząc na niego, analizująć zachowanie 573, dzieci od 972, 172 dochodzę do wniosku, że tacy ludzie są nie do uratowania, bo sami się blokują. Nie abym był jakąś ostatnią alternatywą dla nich, ale w jakimś stopniu mogę im pomóc to oni tą pomoc odrzucają. No chyba nie jestem nienormalny do cyca? Ale cóż, swiata się nie zbawi, pewnych ludzi się nie wstawi na właściwe tory, może uda się przeprowadzić przez nasz kraj emigrację z Syrii dalej do krajów bogatych.  
   Też to pisalem wielokrotnie, jak tory stacyjne zajęte wieloma składami to nie da się zrobić coś z indywidualnymi. Tak jest obecnie ze 172. Mimo, iż mam go pod ręką od paru tygodni, to również od paru tygodni mam innych na głowie to też nic się między nami nie dzieje. Szkoda, czas leci, w końcu podobnie jak 573 w zbliżonym czasie nastąpi wyprowadzenie ze stacji 172. Muszę w końcu odetchnąć od natłoku tutaj. Nawet nie mam kiedy zająć się 181, który może być ostatnim mięśniakiem zdobywanym przeze mnie.   
    No i pięknie qrwa, polezę spać przed 04, bowiem teraz jest 03:20. Ale za nim jeszcze polezę spać, to w kronikarskim zapisie. Był dziś (właściwie przyszedł w pt.,ale przeciągnął po połnocy to piszę dziś) 230. Na początku porozmawialiśmy, a następnie jak na stację ok. 00:10 weszły kolejne składy to poszedł do pok.B ze swoją laską "podtrzymać gatunek". Dzis, z powodu porannego wstawania do pracy, poszło im to nadzwyczaj szybko, oby nie wpadli, bo pok.B celuje w produkcji larw.   
   Na koniec tego wpisu info o przenoszeniu bloga na adres: http://baltazar221.blogspot.com To przenoszenie na razie idzie wolniej jak planowałem, ale do 12-10-2015, kiedy to blog na interii zostanie zamkniety powinienem zdążyć wszak już maj 2015 przeniosłem.
   A w ogóle to kupiłem po długiem nieobecności wódkę "Kłosówkę". Jak ktoś pije alkohole to polecam. Nie wyrkęca pół ryja, czy całego po napiciu się, moc ma więc jest spoko w cenie 24,85zł.
Piątek 2015.09.11 10:39
      Z powodu zapełnienia stacji, nawet jakbym chciał, to wieczorne wpisy są niemożliwe, z podowu stale patrzących na ekran osób ciekawych tego co robię. Czasami myślę nad wyciągnięciem laptopa i zrobienia na nim wpisu, ale też rano jest krótki okres kiedy można zrobić wpis.   
     Wczoraj wpierw o 17:50 odjechaliśmy z 979 do Ka-c Ligoty. On do laski, ja na stację kolejową. Napisałem wpierw bowiem w drodze odkręcił sie pedał w rowerze 979 i trzeba było zjechać dokręcić i klucz zabrać ze sobą. Drugi raz odjechaliśmy o 18:10. Czas jazdy na msc. 50min, czyli utrzymaliśmy rozkładowy, choć w drodze 979 ciągle stękał, mimo braku orientacji w terenie, że jedziemy nie tak ja trzeba i w zasadzie okrężną i jemu się to nie podoba. Zachowywał się czasami jak 972 o czym mu powiedziałem. Tzn. dla jakby uwiarygodnienia swojej racji zaczynał krzyczeć. Powiedział wtedy
- nic takiego, nie krzyczę,
- a właśnie, że tak.
   Po tej uwadze faktycznie mniej już krzyczał, ale trasa nadal mu się nie podobała. Rozłączyliśmy się niedaleko domu, w którym mieszkała jego laska. Pojechałem dalej, jakieś 5min jazdy na dw. Ka-ce Ligota. W drodze wlazłem do marketu simply, ale drogo tam. Kupiłem maślankę truskawkową 3,50zł i czekoladę terravitę tiramisu 3zł. W sumie za cenę jakiegoś fast fooda miałem picie i czekoladę. Drogie u nas te używki. Na stację zabrałem z soba radiotelefon. Usadowiłem się na górze podkładów drewnianych, z których był i widok, i dobre msc. na ustawienie radiotelefonu. Nastawiłem na częstotliwość stacji i przyległych szlaków i już wiedziałem co jedzie, co się dzieje na stacji. W ciągu godziny przejechało 14 poc. w tym 4 towarowe to nawet sporo. Pijąc maślankę i delektując sie czekoladą, mózg delektował się stacją. Jeżdżacymi pociągami, samą bytnością na niej, obserwowaniem ściemniania się, zapalenia lamp, a następnie widokiem stacji w oświetleniu lamp sodowych. Jak już wielokrotnie pisałem na stacjach mógłbym siedzieć godzinami i czuć życie takiej stacji, choć jak jeżdżę na drezyny to Chrzypsko jest martwą stacją, choć nadal z dwoma torami stacyjnymi. Jest szansa, że w przyszłym roku pojadę ponownie do Chrzypska, bowiem znajomy tego od drezyn kupil dwie stację dalej czyli w Nojewie dworzec wraz z wieżą wodną. To może i tor uda się podkładać do Nojewa i jeździć na nim.   
   Od piątku nadal męczę się z górną prawą szóstką. Po tym jak została otwarta i przepłukana i tyle, jak nią nagryzę to mi ma pół ryja urwać. Dobrze, że są zupki ze szkolnictwa to tylko chleb gryzę.
Czwartek 2015.09.10 09:21
     Zdecydowana większość mięśniaków się cieszy - Matki Boskiej Pieniężnej.
    Na stacji standard w nocy 172, 174 oprócz 573, który w krk szuka new mieszkania czy pokoju do wynajęcia. Niech już tam jedzie, niestety nikt go tu nie lubi, przynajmniej nikt mi tego nie powiedział, a większość właśnie go nie trawi. Zresztą ze swoimi księżnymi nawykami ja też. Nie wiem jak da radę w krk, ale współlokator może mieć z nim problemy i wojnę o porządki. U siebie zaglądam do C spr. czy robaki tam nie łażą i czy coś się nie rozlewa. Po za tym mówię mu to, że może mieć tam jak chce. Księżnej nie da się zreformować, bo - księżna i do pewnych czynności ma problemy ze zniżeniem się. 
    181 przylazł wczoraj jak zwykle opóźniony, to prawie jak ze mną w dawnych czasach, choć i w tych mam problemy z punktualnością. Następnie wyganiam na trasie, jak się da. Ach wyglądać jak 181, mieć swój mózg i świat branżowy zawojowany. Tak schodzimy już na emeryturę. Jakies podrygi jeszcze są jak ze 181, ale to chyba ostatnie mięśniaki zdobywane przeze mnie.
Środa 2015.09.09 11:25
     To takie prozaiczne, ale 4-ch samców w mieszkaniu powoduje większe zużycie mediów co zaczyna wychodzić. Kapanie wody już mało starcza, a przynajmniej jest na styk. Jenak rano 4-ch lezie do WC, wieczorem przed spaniem też to woda leci. Ach, już myślę o październiku kiedy ma się zluzować, bowiem 573 jedzie do krk, zresztą nawet dziś tam jedzie oglądać mieszkania na wynajem. Oczywiście nie ma kasy na ten wynajem i myśli nad tym kiedy mu owa zleci z nieba w wystarczającej ilości. No szlag - jakoś nie leci, a do pracy, bo przecież księżna, to też nie bardzo iść i się zmęczyć.
   Odeszli o 11:02 172 i 174, w wannie już jest 573 więc też za niedługo zniknie i w zasadzie, bo ma przyjść 181 będzie pusta chata. Wreszcie do cyca od niepamiętnego czasu.
   A wczoraj zainaugurowałem pierwszy przejazd w new roku szkolnym składem 49282 po cysterny. Odszedł ze stacji o 18:02, a wejście o 18:50 - nawet sprawnie. W pierszym kursie zjechała grysikowa z kalafiorem. Na stacji czeli już żarłacze, bo wszyscy przebywający tu czasowo niedojadają. Więc na zupę nawet 573 się załapał, choć jeszcze przed swoim urlopem mówił:
- zupki to se możesz sam jeść (jak mu kiedyś zaproponowałem kiedy brakło mu kasy).
   Czas pokazuje, że to nie zawsze tak jest jak chcemy.
  Wczoraj po obiegu z cysternami byłem umówiony na piwo z 622 i 672. Już w obiegu z cysternami zaczęło padać i tak z przerwami padało mocniej i słabiej. Przyjechałem już mokry na stację, a po przyjeździe upewniłem się czy spotkanie aktualne. Wobec potwierdzenia zeżarłem zupkę z chlebem, ubrałem się, zabrałem gumę na siebie jakby padało i poszedłem na spotkanie. Wpierw chcieli w tesco kupić piwo, ale tam strasznie drogo, to wyciagnąłem ich do kaufla to wszak 200m dalej, a taniej. Nie będę dopłacał aż tyle, na butelce 40groszy różnicy. Z kaufla poszliśmy na skałkę. Siedliśmy na zrobionych niedawno przy remoncie altankach. Jak zwykle ktoś nie pomyślał przy projekcie i nad stołami i ławami zrobiono bolki, ale ułożóne w poprzek, które nie tworzyły dachu tylko ewentualnie minimalizowały promienie słoneczne i wzmacniały konstrukcję. Jak to zobaczyłem to od razu pomyśłałem, czemu nie zrobiono nawet drewnianego zadaszenia, skoro i tak te bolki tam umieścili. Efekt na wiosnę będzie taki, że stoły i ławy będzie można wyciepnąć, bo padający deszcz je poprostu zniszczy. Czy miasto tworząc coś nie potrafi zadbać też o długotrwałość tego, czy to ma być tak, że ma się rozlecieć i za chwilę zaś przetarg, zaś koperty, zaś wszyscy zadowoleni oprócz tych co płacą podatki. To jakiś narodowy dramat to oddzielenie się rządzących od ludzi. Oni tam sobie, ludzie po za rządzącymi sobie.
Wtorek 2015.09.08 11:43
       O 09:05 obudził nas, tzn. mnie i 172, 174, który umówił się ze 172 na ponowny wyjazd do PUP dla zarejestrowania się. Zapomniałem się spytać czy zabrał papiery od małego, aby i jego wciągnięto na ubezpieczenie, tymbardziej, że dziadkowie zabierają go gdzieś na wiochę i nie wiem dlaczego wietrzę w tym jakiś spisek. Przecież wiadomo, że źle są nastawieni do 174 i winę za powieszenie się ich córki zwalają w pełni na 174. Dopiero przekazali mu dziecko, bo nie dawało im spać w nocy, a już po 3 dniach chcą go zabrać z powrotem. (w trakcie pisania postu zadzwonił 979 i powiedział, że jestem nienormalny wietrząc w tym spisek to spr. zamknieta - oby).  
    Na razie tyle, bo ma zjawić się 975 i dowiem się co się u niego dzieje do cyca, bo to wygląda na kolejny rozpad pożycia.  
    Spotkałem się z 975. Jak to ja, nie mogłem się powstrzymać i w pok.A, bo w C był 573 rozebrałem z koszulki 975, aby spr. jak wygląda. No jak na swoje 35 lat to b. dobrze i gdyby nie 573 to bym z nim coś zrobił.
    Jego pożycie małżeńskie ma silne wzloty i upadki. Jak sam mi powiedział, może być nawet, że przed wyjazdem wręczy żonie papiery rozwodowe. Jest już wyczerpany ciągłymi kłótniami i małą ilością spokoju w domu. Rozmawiali ze sobą nt. ratowania pożycia małżeńskiego, ale z tego co wywnioskowałem zatargi biorą górę. O ile 174 mówiłem o przerwie, to u nich ona jest nawet zbyt długa w czasie jego pracy w Niemczech. Nie wiem co z tego wyniknie, myślę, że spotkam się z nim jeszcze przed wyjazdem, a po 15 ma wracać tam do pracy. Jednocześnie on widzi też rozwiązanie rozejścia się (podsunąłem mu pomysł separacji, bo po co od razu rozwód), bowiem jego siostra pojechała też do Niemiec opiekować się jakimś dziadkiem i będąc tam mężowi tu, czyli ojcu od 181 wysłała pozew rozwodowy. 975 trochę był tym zdziwiony, że tak to się odbyło, ale będąc skłóconym ciągle, czasami tak jest lepiej, niż mówić to tu i doprowadzać do kolejnej wojny co powiedziałem 975.
   573 nadal tkwi przy planie wyjazdu do krk i dobrze, będę go miał z głowy, ale jak w takich przypadkach niepracując jest brak kasy. Już dziś pytał się czy mam jakieś rozwiązanie, odpowiedziałem prace dorywcze, ale jak widzę jakoś mu się to nie widzi, zresztą zachowuje się jak księżna to do jakiej pracy by mógł iść. Przy takim zachowaniu wiele odpada, a czas leci, a kaucję trzeba zapłacić.   
Poniedziałek 2015.09.07 08:46
      Już wczśniej mówiłem 824 o rozmrażaniu jego lodówki, która od ponad roku nie była rozmrażana ani myta. Po przyjeżdzie od 812 zapakowałem do dwu reklamówek mrożonki i dałem dwu sąsiadom do przetrzymania do dziś. Kiedy po zeżarciu zajebistego loda z lidla zabrałem się za pakowanie rzeczy z niej i wynoszenie na balkon przy chyba drugim kursie on dostał jakiego nerwowego ataku. Mówił:
- nikt Cie nie prosił o rozmrażanie lodówki, grzebiesz bez pozwolenia w moich rzeczach
- przecież niczego nie będę wyrzucał, wszystko będziesz miał z powrotem, po za tym to są czynności porządkowe
- ja Ci nie grzebie w domu w rzeczach (tu prawie krzycząc)
- możesz przyjechać do mnie i posprzątać jak chcesz
- zobacz jak w środku wygląda
- gówno Cię to obchodzi.
  Coś w tym stylu, już mu chciałem powiedzieć, że jeszcze zawału dostanie, ale powstrzymałem się. Powynosiłem wszystko na balkon i poszedłem się kąpać. W wannie zastanawiałem się czy nie będzie tego znosić z powrotem, ale powiedziałem, że rozmraża się od godziny to nie da się tego teraz ponownie właczyć, bo już odcieka. W wannie tradycyjnie troche posiedziałem i po jakiś 30min przylazł i zaczął normalnie gadać - znak, że mu przeszło. Nie wiem skąd takiego ataku dostał, podobnie było w ub. roku przy dywanie z dużego pokoju. No prawie tak samo, tylko przedmiot był inny i tez mu go nie wyciepłem tylko dałem poskładany do drugiego pokoju.  
    Oczywiście każdy z nas ma jakieś przyzwyczajenia do przedmiotów bedących w mieszkaniu, sam takie mam. Ale tu sprzątam mu, robię sobie więcej roboty to jeszcze nie. Dziś umyję lodówkę, powkładam ponownie nadmiar żarcia i jazda do wioski. A z niej 172 i 174 mieli jechać zarejestrować sie do PUP. Się okaże po przejeździe czy wszystko zabrali z papierów, bowiem urzędy są nieubłagane w tych sprawach.  
    Wczoraj dzwonił 573 w spr. pożyczki 15zł, bo nie ma już co jest. Nie zrobiłem mu przelewu, do ręki dostać nie mógł ze względu na odległość, po za tym, co mu muszę dziś przypomnieć, pożycki się skończyły w czerwcu i ma ich nie być. To nie jest noclegownia z wyżywieniem do cyca. Jeszcze ze 172, że nocuje coś jest, a z 573 nic, po za tym po przyjeździe z wakacji w Olsztynie wydaje mi się, iż jeszcze gorzej wygląda. To z czym do ludzi? Ani mózgu, ani wyglądu. Poprzednio był pomysł wyjazdu do koleżanki do Londynu, juz na początku października miał jechać, ostatnio przeniosło się na Kraków z jakimś innym branżowcem. Niech jedzie w pizdu gdziekolwiek.   
    Aktualizacja 11:25.
   Lodówka umyta, czas operacyjny 2,30h. Była tak zabrudzona, z zatkanym spływem z części niemrożonej, że aż strach. Jakieś gluty się zrobiły k/spływu, aż myślałem że cheftnę. Jest sukces, przez następny rok będzie mogła działać myślę bez problemu.   
    Do domu jechałem wcale szczęśliwy. Słusznie obawiałem się jego stanu po przyjeździe. 172 i reszta jak zwykle zachowują sie jak neandertalczycy. Co tam sprzątanie, co tam czystość skoro zostaliśmy wychowani w brudzie i tak nam się dobrze żyje i tego nic nie zmieni. Oni już tacy zostaną, tylko czy ja mam ich trawić u siebie? Pozostaje jeszcze kwestia popołudniowego wejścia składów, na razie jestem na nie, bo tu tak wygląda, że jak ich tu wpuścić. No ogólny dramat. 
    Oczywiście zadziałało brak asertywności. Ludzie weszli, nawet nie oponowałem, zresztą to nie ja się brudziłem. Jutro zaprzęgnę do sprzątania, a przynajmniej zamiatania 172. Wybrałem się do 975, bowiem 181 zakablował, że jest na miejscu. Byłem u niego w mieszkaniu 5min i źle się tam dzieje. Jutro umówiłem się na rozmowę w terenie przed 13:00, bowiem o tej porze odbiera małego z przedszkola. Jakieś chyba trudne czasy są lub ludzie nie potrafią się dogadywać. Rozmawiałem o tym wieczorem przez tel. z 672, z którym wstępnie jutro na wieczór jestem umówiony na piwo, ma być tam też 622, o którym pisałem przy okazji nieudanego wyjazdu do Holandii.    
     W mieszkaniu tradycyjnie wpierw grali w karty, następnie oglądali mecz PL - Gibraltar, po którym 979 i 834 poszli do siebie.
     Ogólnie dzień zajęty i nie wiem jak to w najbliższych poustawiać. Chyba nadmiar ludzi wokół mnie z problemami, które w części przenoszą na mnie, albo chcę im pomóc z powodu takich odruchów. Seksualnie przerwa, no bo gdzie i jak, skoro na stacji pełno, ale w tym tyg. w nocy tylko 172 i 573. Ponieważ po pogrzebie 174 "dostał" swoje dziecko z powrotem to teraz mieszka awaryjnie u 979 to też 979 śpi u siebie pilnując własnego mieszkania. Tej nocy spał, jak powiedział, może 2h, bo mały 2 latek ciągle się budził. Dziś 979 ma spać w małym pokoju, to jak się obudzi to nie powiniem mu aż tak przeszkadzać. Dziadkowie go oddali 174, bo u nich robił to samo i po tyg. nawet się między sobą powadzili.
   Tyle na dziś, bo też chcę się wyspać, a rano 172 jedzie ponownie ze 174 do PUP się zarejestrować. Dzis nie mieli odpowiednich dokumentów, a nadto 172 został karnie wyrejestrowany na 270, to dopiero będzie się mógł zarejestrować 02-12-2015.
Niedziela 2015.09.06 13:41
   No to miałem "radosną" noc. Przebudziłem się krótko przez 02:00, a położyłem się jeszcze przed 22. Otóż jak się przebudziłem to było mi gorąco, a jednocześnie po za kołdrą było zimno. Ponieważ jednak wyczuwałem temperaturę wstałem i poszedłem do pokoju gdzie spał 824, przebudził się i poprosiłem o termometr. Mierzyłem dwa razy o 02:27 było 38C i 02:45 też tyle termometr pokazał. No nie było dobrze. Podejrzewam, że to z powodu zęba, który trochę mnie pobolewał. Ach ci nieznajomi dentyści i to co nam robią...
    Przez przerwę w spaniu obudziłem się, a właściwie mnie obudził, po za trzeci spłuczką w ubikacji 824. Nie ma zwyczaju jakoś ciszej się zachowywać jak ktoś śpi. Ciągle zamyka drzwi od ubikacji i do łazienki, jakby przez okres spania nie mógł tego sobie darować. Była 11:35 kiedy wylazłem z łóżka. Po godzinie sprawdziłem temperaturę, było 36,8C więc już bardziej normalnie.   
     Po rozruchu porannym, a właściwie przedpołudniowym i zjedzeniu obiadu u 824, zadzwoniła 812 i umówiliśmy się na 16:00 i na tą godz. dotarłem do niej. Jak zwykle rozmawiało się rewelacyjnie, takich osób potrzebowałbym więcej, ale niestety jest ich mało, a przynajmniej w moim kręgu przewaga jest tych mniej rozgarniętych. 812 zrobiła ciasto z jabłkiem w szklanym naczyniu w/g przepisu (już zapomniałem, ale) jakiejś celebrytki. Nawet, nawet. Przymierzam się chyba od roku do zrobienia babki, kiedy to nastąpi to nie wiem. Przy rozmowie, po raz kolejny obejrzałem "Ratatuj" no i było tyle wizyty, bo trzeba było jechać do 824, bo lodówka do rozmrożenia, a jeszcze do sąsiadów trzeba było wynieść zamrożone mięsa i jarzynkę.