New praca. W zasadzie to stara, tylko miejsce wykonywania inne, firma też. Sensownie o tym czy było warto będzie można napisać ok. marca. Teraz, jak to zwykle bywa, jest fajnie. Tzn. przeważnie w new pracy jest fajnie, bo nowe otoczenie, inny tabor, inni ludzie, inne msc. zaczynania, kończenia. No większość jest nowa, przeto działa to pozytywnie na mózg. Na razie widzi sie więcej pozytywów jak negatywów, co naturalne. Oprócz tego docierają do nas, bo przecież pozostawiliśmy sobie kontakty z Katowicami, info n.t. tego co się tam dzieje i nie jest ciekawie, co utwierdza nas w przekonaniu, że ruch był dobry, do tego umieszczony dobrze w czasie. Nas dopadły by już zmiany na linii, zmiana wozu, co w warunkach katowickich jest mało stabilne, a my lubimy jeździć swoim wozem, porobionym odpowiednio, zadbanym itp. Warunki wykonywania pracy są istotne, bo to również bezpieczne poruszanie się na drogach. Na weekend miałem dwa inne wozy, choć nowe BMC, to każdy chodził inaczej, co dziwne, bo one mają jakies pół roku i już takie zmiany, chyba, że od nowości, jak za komuny, każdy wóz miał swoje szczególne uwarunkowania poruszania się.
Na stałem dostaliśmy również mercedesa, dwulatka. Akurat model który dostaliśmy jest średnio utrzymany. Jeździ ze mną Ukrainiec i jakiś abdullach, z którym sensownie można sie jedynie po ang. porozumieć. Jest motywacja do przypomnienia sobie języka.
W pn. 15-go zaskoczenie. Abdull przyjeżdża na zmianę wozem MAZ. Jak w nagraniu Blenders - Czarny ciągnik - zawsze chciałem mieć takie coś... Zawsze chciałem się takim MAZ-em przejechać. Wóz 10 letni i teraz nie uwierzycie. Serio, jakby zaproponowali mi takie coś na stałe, to biorę. Po pierwsze sauna w kabinie, jak to w ruskich sprzętach. Co, być może pisałem kiedyś, jeździłem Kamazem, tam też. Silnik miał 40 C, a w kabinie już było ciepło. Nie sposób było w zimie zamarznąć. Tu podobnie. Wóz ma 10 lat, a tak sauno. I jak to tera porównać do nowych (półrocznych) BMC, które mamy i którymi jechałem już 2x i w których, jak zwykle marznie mi lewa noga. Ale w "moim" mercu to samo. W tym poprzednim 12 letnim (w poprzedniej notce na zdj.) był wywiew z lewej strony w podłodze i było ciepło. W nowym to już zlikwidowali i... i powrót do przeszłości dalekiej, lewa noga zmarznięta. Ale by nie było, co pisałem w nowych, również półrocznych wolmo, też lewa noga zmarznięta. Serio!? Ci konstruktorzy są dziś tacy zjebani? To jakaś idiokracja w projektowaniu autobusów już jest? Czy to zamawiający są nieogarnięci? Mam niecny plan kiedyś o tym w obecnej firmie z kimś pogadać.
Oprócz tego MAZ wypadł nawet, jak na swój wiek, dobrze. Silnik - ok, zawieszenie - ok, oprócz tego, że abdulle i inni sie przepierdalają po dziurach, to w tych wozach są elementy obluzowane, które "dzwonią", "trzaskają" w czasie jazdy. W śniegu to idealnie widać, kto jak jedzie. Są dziury, studzienki zapadnięte i widać, jak ślady prowadzą po tych studzienkach zapadniętych, po tych dziurach, to wiadomo jak kto dba o sprzęt. Skrajne przypadki są po mnie, kiedy widać na ulicy slalom między dziurami, no ale sprzet uratowany, a kierownice dziś "chodzą" na tyle lekko, że nie ma problemu z omijaniem dziur, tylko trza chcieć. W ogóle abull, który przyprowadził mi wóz, mówi po ang. - not good, not good. Po kilku godz. pomyślałem. Niech spierdalają do swojego kraju, gdzie jeżdża jakimiś badziewiami i tam gderają - not góod, not good. A tu im dali nowy sprzęt, który oni zajeżdżają, jak król Julian w Pingwinach z Madagaskaru i jeszcze stękają. Te abdulle swoimi roszczeniami nas kiedyś wykończą i nawet se nie zdajemy z tego sprawy.
Tyle, bo tydz. przeleciał niesamowicie szybko. Dwa dni wolnego miałem, ale szczególnie niewiele zrobiłem. Zima, to praktycznie jak niedźwiedzie zapadam prawie w letarg zimowy, a moja wydajność na st. mac. spada znacząco. Najchętniej obudziłbym się na wiosnę, kiedy było by już powyżej 14C.
Zdjęcie.
Kawka po komunistycznemu. Szklanka, spodeczek, tylko (jak na Misiu) nie ma szminki na szklance. Obok rurrosy, już obecne. W pn. 15-go zaskoczenie. Abdull przyjeżdża na zmianę wozem MAZ. Jak w nagraniu Blenders - Czarny ciągnik - zawsze chciałem mieć takie coś... Zawsze chciałem się takim MAZ-em przejechać. Wóz 10 letni i teraz nie uwierzycie. Serio, jakby zaproponowali mi takie coś na stałe, to biorę. Po pierwsze sauna w kabinie, jak to w ruskich sprzętach. Co, być może pisałem kiedyś, jeździłem Kamazem, tam też. Silnik miał 40 C, a w kabinie już było ciepło. Nie sposób było w zimie zamarznąć. Tu podobnie. Wóz ma 10 lat, a tak sauno. I jak to tera porównać do nowych (półrocznych) BMC, które mamy i którymi jechałem już 2x i w których, jak zwykle marznie mi lewa noga. Ale w "moim" mercu to samo. W tym poprzednim 12 letnim (w poprzedniej notce na zdj.) był wywiew z lewej strony w podłodze i było ciepło. W nowym to już zlikwidowali i... i powrót do przeszłości dalekiej, lewa noga zmarznięta. Ale by nie było, co pisałem w nowych, również półrocznych wolmo, też lewa noga zmarznięta. Serio!? Ci konstruktorzy są dziś tacy zjebani? To jakaś idiokracja w projektowaniu autobusów już jest? Czy to zamawiający są nieogarnięci? Mam niecny plan kiedyś o tym w obecnej firmie z kimś pogadać.
Oprócz tego MAZ wypadł nawet, jak na swój wiek, dobrze. Silnik - ok, zawieszenie - ok, oprócz tego, że abdulle i inni sie przepierdalają po dziurach, to w tych wozach są elementy obluzowane, które "dzwonią", "trzaskają" w czasie jazdy. W śniegu to idealnie widać, kto jak jedzie. Są dziury, studzienki zapadnięte i widać, jak ślady prowadzą po tych studzienkach zapadniętych, po tych dziurach, to wiadomo jak kto dba o sprzęt. Skrajne przypadki są po mnie, kiedy widać na ulicy slalom między dziurami, no ale sprzet uratowany, a kierownice dziś "chodzą" na tyle lekko, że nie ma problemu z omijaniem dziur, tylko trza chcieć. W ogóle abull, który przyprowadził mi wóz, mówi po ang. - not good, not good. Po kilku godz. pomyślałem. Niech spierdalają do swojego kraju, gdzie jeżdża jakimiś badziewiami i tam gderają - not góod, not good. A tu im dali nowy sprzęt, który oni zajeżdżają, jak król Julian w Pingwinach z Madagaskaru i jeszcze stękają. Te abdulle swoimi roszczeniami nas kiedyś wykończą i nawet se nie zdajemy z tego sprawy.
Tyle, bo tydz. przeleciał niesamowicie szybko. Dwa dni wolnego miałem, ale szczególnie niewiele zrobiłem. Zima, to praktycznie jak niedźwiedzie zapadam prawie w letarg zimowy, a moja wydajność na st. mac. spada znacząco. Najchętniej obudziłbym się na wiosnę, kiedy było by już powyżej 14C.
Zdjęcie.
W jakiejś filmie komediowym PL, kiedyś była taka scena, że kobieta przeniosła sie w czasie do czasów właśnie komunistycznych i weszła ze swoją matką, czy babką do lokalu, zamówiły kawę i obsługa podała właśnie taki zestaw. Laska mówi wtedy:
- kto jeszcze podaje kawę w szklance.
I tak se pomyślałem - jakby największym problemem transformacji było to w czym pijemy kawę.
Narka.
Jak ja dawno nie piłem kawy w szklance! Nawet nie potrafię sobie przypomnieć kiedy to było ostatni raz :D
OdpowiedzUsuńA w naszych zbiorach posiadamy także szkło (grube) z lat 60-ych. Później już w latach 70 oszczędnościowo robiono z cienkiego.
Usuń