sobota, 30 stycznia 2016

Sobota

     Czasami nawet nie pracując można mieć dzień z dupy. Wczoraj, zupełnie nieoczekiwanie pod wjazdowym stanął 811. W pierwszej chwili nie wiedziałem co zrobić? Telefony załączone, za chwile zacznie na nie napierdalać, godz. była 13:16 więc i na spanie za późno (jako alibi), no dramat. Otwarłem. 5h, 40min z głowy. tyle okupował tor stacyjny na grupie A. Na szczęście ruch innych składów, jak na piątek, był prawie żaden. Dopiero ok. 17:30 przewinęli się 174 i 979 idący na siłownię. 811 zaraz zaczął się ślinić na widok 174. Ci widząc go chwilę byli, na tyle tylko, aby przepakować rzeczy i zaraz wyszli.
     Po jego wejściu nie zdążyłem zdemontować radiotelefonu kolejowego, ani wyłączyć zegara matki, do zegarów wtórnych, to też jak mówił i przeskoczyła minuta, zaraz pobiegłem do niej wyłączyć ją, aby nie widział co robię. Przynajmniej w tym dziale uniknąłem 100 pytań do, przy radiotelefonie już się nie udało i pytania padały. Dzień stracony, bo najlepsze godziny, aby cokolwiek zrobić zostały zaprzepaszczone. W ogóle ten tydz. jest upiorny pod tym względem. Jeden dzień odpadł po rewolucjach żołądkowych, drugi odpadł z powodu najazdu 811, trzeci (jutro) odpadnie, bowiem 824, któremu jak się chce pokazać np. co jak zrobić, to nie - mnie to jest niepotrzebne, ja z tego nie korzystam i w ogóle zostaw mnie w spokoju, teraz nie potrafi wydrukować z pdf-a dokumentów i jutro awaryjnie muszę tam jechać. Już zainstaluję od razu program do zdalnego pulpitu, co w przyszłości wyeliminuje takie wyjazdy, bo to kolejny cały dzień z głowy. Choć wyjazd planowany będzie na 4h, to są to oczywiście te środkowe najbardziej produktywne 4h. Do tego jeszcze mam rękę nadal przywiązaną do korpusu, plan był aby dopiero w pn. ją uwolnić i zacząć rehabilitację, i zastanawiam się czy jechać tam z rowerem czy środkami komunikacji publicznej. Pierwsze zajmie mniej czasu, ale obciąży zupełnie niepotrzebnie dla mnie bark, drugie wydłuży podróż do owych 4, a nawet więcej godzin.
     Mało tego siedziałem prawie 5h w krześle przy kompie, no bo nie będę biegał jak 811 mówi, to też jak wstawałem po kilku godz. zrobić herbatę to ledwo wstałem, tak się zasiedziałem. Normalnie w takich jednostkach czasowych nie siedzę bezruchu. Jeszcze do tego dziś w czasie dosypiania, najlepszego snu (zapomniałem wyłączyć jednej komórki) zadzwonił ok. 09:00 811 znowu podnosząc mi ciśnienie. Już nie zasnąłem dalej, a miałem taki głęboki sen do cyca. No trza go będzie jakoś odciąć od stacji, tylko jak to zrobić? Pozytywnie nastraja tylko temp. na placu. O 10:30 jest 8C.
    A po odejściu 811, zrobiła się posiadówa. Wpierw wszedł na stację 897, następnie 979, po nim 826, a na koniec 834, który na flachę przyniesioną (krupnika przez 826, fuj nie lubię), z sokiem pomarańczowym, się nie załapał. A'la imprezka skończyła się ok. 23:00 kiedy to ostatni skład 826 został odprawiony, bowiem 979 dziś do pracy, za to w przyszłym tyg. bierze dwa dni wolnego, w tym ma być wyjazdowa imprezka w Katowicach.
   (aktualizacja 13:25)
  Matka ruszyła, ale jak to u mnie ma 10sek poślizgu, teraz albo nadbiegnie, albo odpadnie. Po za tym napisał na gg 824 w spr. kompa. Chciałem mu pomóc i napisałem:
- jak wszystko zminimalizujesz, czy zamkniesz (to najlepiej wychodzi) to jak już będziesz na pulpicie wciś F3
- na sproboje (a chwilę po tym), bez efektow dajmy sobie spokoj predzej zlikwiduje kompa bo szkoda mi sie denerwowac
- może to dobry pomysł, też sie nie będę denerwował
- no wlasnie masz racje
- ależ z tego są same pozytywy. Nie będziesz robił pracy w domu, bo i po co, od tego jesteś w Katowicach, a jak coś będą chcieli, to - nie mam kompa w domu. Spadnie zużycie prądu - czyli zaoszczędzisz kasę, odpadnie kupowanie części zamiennych do kompa - znowu oszczędność. Czas spędzony przy kompie zużyjesz na coś bardziej pożytecznego. Nic tylko go odłączyć i tyle w temacie.
  Po tym wpisie wyłączył się z gg. Pozostał znak zapytania czy jutro tam jechać i jednak pomagać na siłę?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz