Weekend zaczyna się od niedospania, bowiem przebudziłem się o 04:30 i do odejścia 979 do pracy już nie zasnąłem, dopiero po jego wyjściu do 10:00 udało się przespać, za nim nie zbudziły mnie dzwonki pod wjazdowym. I tak ciągle ktoś coś. Przed chwilą wyszedł 174, którego zwolnili z pracy, bo firma upada, ale, co już pisałem, ponieważ rynek pracy się zluzował to od pn. lezie do pracy do budowlanki. Nieprawdaż, że fajny okres? My jeszcze z pracą poczekamy, nie ma się co śpieszyć, gorzej nie będzie.
Wczoraj obieg z cysternami odwołany, bowiem na stacji zwrotnej tylko jedna cysterna to w warunkach po opadach białego g*wna trudno by się jechało, tak mamy co żreć, a odbierzemy w korzystniejszych warunkach.
Dziś 979 jedzie na koncert kameralny Janka Samołyka do Katowic. Wczoraj jak pojechał kupić bilety, bowiem były tańsze niż w dniu koncertu, to o 20:00, bo tak kupował, sprzedało się 5 biletów. Sala będzie pękać w szwach.
Niekiedy parodie innych nagrań są fajne, jak np. Chwytak - "Zajebały żule mi", co wczoraj puścił jeden z gości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz