Zabrałem się za oglądanie filmu branżowego "Kraina burz" (na cda). To nie jest jakiś wysokobudżetowy film, a jednak zupełnie inaczej ogląda się go jak PL "Płynące wieżowce". Choćby scena z 28'42 min jest nagrana prawidłowo. Ile to razy dobierałem się do nieznanych mięśniaków i tak właśnie jest jak w scenie. Jak mięśniak wciąga brzuch tzn. dopuszcza do siebie. Tam reżyser odrobił lekcje, a jeżeli nie on to przynajmniej konsultant. Po za tym nie ma scen sztucznie wydłużających film, ale za to jakimś reżyser postanowił, że informacje o branżowcach przenikają do światka lokalnego i z tego powodu głównych bohaterów biją. Po co w filmie mięśniak zwierzał się mamie z tego co się stało, tego za chu*a nie mogę zrozumieć. To chyba tylko dla urozmaicenia fabuły i nadania sensacyjności. Bez tych scen i tak film by się obronił, a tak wychodzi na to, że ludzi odmiennych, z niewiadomych powodów (one są wiadome, ale nie ukazywane) należy bić. A może właśnie powinno się nakręcić film ukazujący mechanizm niewytłumaczonego w filmach bicia naszych. Tego tematu jeszcze w filmie nie widziałem. Oprócz tego nie jest kreowane rozmawianie ludzi ze sobą. To jedynie widziałem w filmie francuskim "Miłość". Dopiero tam u schyłku życia ze sobą rozmawiali,a przynajmniej ukazał to reżyser. Czy to teraz będzie taki standard? Chyba tylko ja jeszcze w wiosce jakoś normalnie rozmawiam z mięśniakami. Jeszcze pozostała ostatnia scena. Tu znowu zakończenie mogło być mniej dramatyczne. Że też w filmach z heterykami się to tak nie dzieje. Ogólnie film warty obejrzenia, mimo tych kilku negatywnie przeze mnie odebranych scen.
Co po za tym. Od kilku tyg. boli mnie lewy bark. Nie wiem z jakiego powodu, ale postanowiłem go wczoraj usztywnić. Po tym usztywnieniu, tzn. ograniczeniu mu ruchów, prawie nic w domu nie zrobiłem. Taki totalnie wolny dzień od większych zajęć, za to dziś mam kaca dot. wczorajszego przestoju w pracach i oczywiście postanowienie jakiegoś nadrobienia. Już południe to z tym może być duży problem.
No i wczoraj pierwszy obieg z cysternami bez deszczu. Przez 3 dni w godz. jazdy padało, a przez 2 to intensywnie. Kurtka suszyła się do rana.
Jeszcze na chwilę powrócę do umocowanej lewej ręki, aby ograniczyć ruchu barku. Wiem, że mięśniaki to o mnie dbają, ale trochę przesadzają. 979 prawie się zdenerwował, bo twierdzi, że to nie ten kierunek. Zamiast jej ograniczać ruchy, powinienem nią machać i ją "rozruszać". Natomiast 230 wczoraj zaczął nawijać o zaniku mięśni. Czy oni poszaleli? Przecież dopiero ją wczoraj na cały dzień unieruchomiłem, a tu teksy o zaniku mięśni, czy machaniu nią aby przezwyciężyć ból. Zresztą mięśniaki w wiosce to na punkcie rozruszania zwichniętych, naderwanych, zerwanych ścięgien to mają coś nie tak. Wszystko chcą rozruszać z efektem częściej złym jak dobrym i mimo tego nadal to wśród nich, bo jednak skurwiele obowiązuje. Boli - to ch*j - trzeba rozruszać i tyle. Trza być twardym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz