Dni tak szybko mijają... Jutro wyjazd do 824, widzenie z 811, znowu 3 dni z głowy, jeszcze chwila i już wiosna będzie.
Wczoraj "chłopcy" ściągnęli pleja do grania. Jakieś tam gry pouruchamiali, a na części czasu byli sami, bowiem zadzwonił 972, by do niego przyjechać, bo żony nie ma, w domyśle aby go przelecieć, ale jak przyjechałem to ona już była. Jakieś błędy informacyjne co do jej pobytu na zewnątrz. W zimie to dobrze, bo jak jadę do wioski 972 przez las to jasno od śniegu. W mrocznych dniach musiałem ograniczać znacznie prędkość jazdy, choć drogę znałem, ale zawsze ktoś mógł coś ciepnąć lub jakaś gałąź z drzewa mogła spaść przeto przy braku widzialności poruszam się z prędkością ok. 5km/h. Wczoraj jednak mogłem śmignąć szybciej. Wydeptana ścieżka w śniegu było doskonale widoczna. Ludzie mało rozgarnięcie to specyficznie żyją. Zainwestowali kiedyś w centralne ogrzewanie, ale żona od 972 jak to kobieta zadysponowała, aby kaloryfer był nad szafką bo szafka się nie mieści, to też jeden wylądował na wysokości dolnej krawędzi 1,2m a górna jest na wysokości mojego wzrostu. Co więc grzeje ten kaloryfer - sufit. Następny w kuchni jest podobnie umieszczony na wysokości 1m, ale ten jest mniejszy 4 tzw. żeberkowy nowszej konstrukcji z górną częścią kierującą wywiew ciepłego powietrza pod kątem 30 stopni od pionu, ale fachowiec zamontował go tak, że ten wywiew jest skierowany na ścianę, więc założył go na opak. Do tego w pokojach mają je o za małej powierzchni. W pokoju, gdzie siedzą, ale za to rogówka w bloku mają jeden długi, za to niski pod oknem, w większym pokoju jakieś 28m2 dwa niskie pod oknami. Efekt, wczoraj jak przyjechałem to ona siedzi na kanapie zawinięta w kołdrę, bo zimno i jak to powiedziała:
- nie idzie zagrzać tego mieszkania.
Powiedziałem, że kaloryferów nie daje się wysoko, podobnie jak światła nie daje się na podłodze, tylko na suficie. Aby winę odrzucić od siebie odpowiedziała:
- to fachowiec robił.
Tylko, że z tym fachowcem kiedyś przy flaszce rozmawiałem o montażu tego centralnego i powiedział jak to z kaloryferami w kuchni było. Sie tam gotuje to jest ciepło (sie nie gotuje, jest zimno. Dobrze, że mieszkam sam, sam zrobię, sam przemyślę, sam do siebie będę miał pretensje, sam przerobię, a nie że tu nie pasuje bo mebelki stoją, a następnie siedzi się w kołdrze, bo zimno.
Nic to, na dobry początek dnia był 172. Znowu trochę pourzędowałem na nim, choć jakoś nie miałem dnia dziś. Na dworze ciemnawo, też średnio mi się chciało, to też trochę więcej niż zwykle go wymęczyłem. Organ mu przy tym stanął. Obecna laska chyba się cieszy z takiego narządu, choć ostatnio mu go ugryzła przypadkowo czym 172 się wkurwił i tyle było z seksu z nią w tym dniu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz