czwartek, 31 marca 2022

Czwartek #1885

 Nie ma to jak się odciąć, czasem może za mocno, od mediów, i nie mieć bieżących info. Ofiarą tego odcięcia padło ostatnio przesunięcie czasu. Nie wiecie, że dopiero we wtorek rano kapłem się, że to nastąpiło. Katalizatorem tego kapnięcia było, co już tu kiedyś opisywałem, poranny wyjazd ułomków z osiedla do szkoły i ujadanie psa, od rodziny, która tego ułomka odprowadza. Pies, jak zwykle w dni nauki szkolnej zaczął ujadać pod blokiem, czym mnie obudził. Patrzę na zegar na przeciw łóżka i widzę 06:17. Pomyślałem - co to ułomki na jakąś wycieczkę jadą i godz. wcześniej do budy?
   Następnie leżąc zacząłem łączyć fakty. Jak przyjechałem na st. zwr. to zegar elektroniczny, który wyświetla godzinę był godz. do tyłu. Pierwsza myśl, to robili coś z prądem, wyłączyli i po godzinie załączyli i na tym myśl się urwała. Dalej nie analizowałem. Nie zwróciła mojej uwagi droga ze st. mac. na st. zwr., bowiem akurat komunikacja jeździ w cyklach, co godz. więc poszedłem na zgodne minuty, mniej zgodne godziny. Zegary na st. mac. też nie zostały przestawione. Dopiero wt. rano i wyjazd ułomka do szkoły + ujadający pies zainicjowały składanie układanki. Dopełniła konstatacji myśl, że to był ostatni weekend marca, następny jest już w kwietniu.
   Wracałem ze st. mac. przeziębiony. Taka paranoja ma rzadko miejsce, ale jakoś się wydarzyła. Nie miałem się od kogoś zarazić, bo nie było ruchu na st. mac. Żaden skład nie wszedł na stację jak na niej dyżurowałem. Jedyna możliwość załapania czegoś w autobusie do st. mac., ale siedzę zawsze z tyłu, a ciąg powietrza w autobusach, co kiedyś pisałem na blogu, przy okazji początków zarazy, jest od tyłu do przodu, więc małe prawdopodobieństwo podłapania czegoś na końcu wozu. Faktem, że na placu zrobiło się ciepło i część mięśniaków-głuptaków latała już w koszulkach i krótkich spodenkach, zresztą 303 jest prawie non stop przeziębiony. Jest jeszcze jedna możliwość. W czasie resetu, tańczyłem sobie na grupie A w samych batkach. Było ciepło, bo nagrzałem, ale może dla organizmu nie aż tak. Efekt jest taki, że od 3-ch dni, mam 37,7 bez zmian w ciągu dnia mierzone na dwu termometrach. Mało tego, jak wyjeżdżałem ze st. mac. to było ciepło i przykręciłem ogrzewanie, bo niby miało być dalej ciepło. Teraz ma jutro walić śniegiem i być 0C. To fajnie zamarznę na st. mac. Po przyjeździe będę siedział przy grzejniku z tą gorączką. Przydałby się jakiś mięśniak do grzania w realu. 
    Gram trochę w ETS 2, co pisałem. Zgadałem się z gościem, który, jak się później okazało ma 32 lata. W grze ma założoną wirtualną firmę, do której pościągał kilkunastu innych graczy, przeważnie młodych, bo tacy w większości grają. Osoby, mające po np. 14, 15 lat mówią do tego 32 latka - "ale Ty stary jesteś...". Nawet im nie mówię ile mam lat, bo było by duże zdziwienie, a nie wiem jakie dziś są określenia na tak wiekowe osoby. 
   Zdjęcie.
Wiele dziwnych czynności, z perspektywy czasu, robiliśmy na kopalni. Na zdjęciu zwożenie dobrych podkładów z terenu hałdy. Miałem się wtedy zajmować ratowaniem tego w urzędach, a nie takimi, jak dziś już się wie, pierdołami. Takich podkładów dziś można by mieć sporo, po przebudowach linii kolejowych. No trudno. Nie było merytorycznej pomocy. 
   Na zdjęciu widać oczyszczone rowki przy szynach, by drezyną można było podjechać pod sortownię. W głębi tory, na których raz do roku miały się odbywać wyścigi drezyn kolejowych. 
   Narka.
   

sobota, 26 marca 2022

Sobota #1884

    Jak zwykle czasy mamy z jednej strony fajne, z drugiej - nie. Dziś będzie o tych fajnych stronach czasu. Jest nim m.in. youtobe. Choć widać w nim pozycje monopolistyczną, zdobytą trochę drogą dumpingową, to jednak można w nim znaleźć ciekawe przekazy, konkurencyjne dla TV. Nie mamy na st. mac. TV naziemnej już od paru lat i nie narzekamy z tego powodu, za to mamy ntlx, i inne internetowe portale. Na ntlx znaleźć dobry film jest trudno. Szperam, oglądam różne produkcje m.in. ostatnio włączyłem japońską produkcję "Miłość jest jak opadające płatki kwiatów". Oglądając przypomniały mi się obejrzane na yt. materiały Nhana tu próbka -> 

   Warto zauważyć, że są to materiały bardzo przyjemne w odbiorze, nadto reżyser, scenograf, oświetleniowiec, scenarzysta to jedna i ta sama osoba. Mimo tego są to bez większych wpadek produkcje, czasem nawet lepiej się je ogląda jak profesjonalnie zrobione, przez sztab osób. Chyba tworzy się konkurencja dla mediów ogólnokrajowych. Ona jest już od paru lat widoczna na rynku mediów. Młode pokolenie nie ogląda lub w niewielkiej ilości, media publiczne (zakładam, że trend panujący w PL dzieje się również po za PL) wchodząc właśnie w media internetowe. Skoro media publiczne, przynajmniej u nas, propagują shit, to naturalnym jest ucieczka od nich. Mnie już mało obchodzi kiedy się z tego trendu gównianych produkcji wydobędą, bo przestałem ich oglądać kilka lat temu i nie planuję powrotu. Zakładam, że nie jestem odosobniony, zresztą 979 też jest na tej drodze. 
   W piątek pojechałem do 172 do Strzelc Opolskich. Siatka połączeń tak zrobiona, iż nie da się załatwić czegoś w S. O. i wrócić po np. 15 min, tylko trza czekać 110 min na następny poc. Poszedłem więc na rynek miasteczka, ale co ja qrwa będę oglądał nieruchomości na rynku, jak mnie to jebie. Będąc na tym rynku doszedłem do wniosku, że jednak tereny kolejowe i poszedłem najkrótszą drogą w ich stronę. Przeszedłem przez dworzec PKS pamiętający stare dobre czasy, przynajmniej zachowany jak w dawnych czasach, z 7 peronami do odjazdów autobusów, choć dziś wystarczyły by dwa. Jak to dawniej bywało, zaraz obok dw. PKS był dworzec PKP. Wchodząc na tory poczułem się od razu lepiej. Świadomość przebywania na torowiskach, wśród infrastruktury kolejowej bardzo mnie relaksowała, byłem jak ryba w wodzie. Tego mi trza było, choć sama stacja Strzelce Op. została mocno, jak inne, zredukowana. O jej dawnej świetności świadczyły jeszcze nie zagospodarowane tereny po torowiskach. Ruch poc. został zredukowany do dwu peronów, trzeci choć wybudowany, w zasadzie nieczynny, nic z niego nie odchodzi, ale kasa wzięta, koperty przyjęte i jest ok. Poszedłem na tor wyciągowy, nieczynny od strony Szymiszowa. W drodze powrotnej zgonił mnie z torów nastawniczy nastawni wykonawczej, ale za 200 m i tak wlazłem na tory. Nie ma tu jednostki SOK więc nie będą mnie gonić, tym bardziej nastawniczy. Przechadzając się wśród ostawionych, czekających na złomowanie wagonów towarowych, platform, talbotów, krytych, szedłem w stronę peronów stacji myśląc gdzieś tam daleko o utraconej inicjatywie kolei drezynowej w rejonie kop. Pokój w Rudzie Śl. Jadąc do S. O. mijałem skansen w Pyskowicach, a tam niszczejący tabor i tak myślałem, że demografia, czasy komórek, załatwiły nawet takie inicjatywy jak skanseny. Kto tera z młodych będzie się bawił w restaurowanie unikalnego taboru, jak można kciukiem przewijać po ekranie telefonu. O ileż to mniej angażujące i mniej odpowiedzialne, a także mniej wymagające energetycznie. 
    Ok., bo tradycyjnie się resetuje, a więc za chwilę musiałbym pisać na czerwono. To idzie to w stanie w jakim jest. 
    Za zdjęcie posłuży film wcześniej umieszczony. 
    Narka.

środa, 23 marca 2022

Środa #1883

     Byli w nd. 302 i 303. No cóż... Można by napisać, że to dramat, ale z drugiej strony czegoż można by się innego spodziewać. Szczególnie nie utrzymuję z nimi kontaktu, bo trudno z tymi rocznikami się jakoś dogadać. Jak są to mówią, mówią, mówią..., tak nieskładnie, chaotycznie, jakby nie mieli się przed kim wygadać. Co się da obracają w żart, czego nie, to stają się agresywni (słownie), do tego nie mają pomysłu na życie. Są jak flagi na wietrze, skąd zawieje tak się ustawiają. Nowym pomysłom nie ma końca, kompletnie nie przemyślanym, na których ucierpią nie tylko oni. 302 wymyślił sobie, że chce psa - pitbula oprócz tego chce przeprowadzić się do Sulejówka pod Warszawą, by zarabiać tam gruby hajs. Genialne. 303 dopiero co przyjechał z niewolnictwa z Niemiec, to chce tam jechać ponownie robić, bo nie będzie tu robił na Ukraińców, przy czym mam mu napisać CV do jakiejś firmy w PL. W CV ukończona podstawówka w wieku 17 lat i brak doświadczenia zawodowego. Dla pracodawcy znak - przyjmuję debila, trza uważać.
    Serio, to ma być to pokolenie, które będzie robić na moją emeryturę. Jakoś tego nie widzę. 

    Oglądam na weekendy filmy na ntlx. Trafić na coś sensownego jest trudno, może źle szukam. Widziałem m.in. "Sługi wojny". Film PL. Mamy dobrych kamerzystów, którzy są znani w świecie, ale dźwiękowców tragicznych. Ile jeszcze będzie filmów, kiedy muszę przewijać, wzgłaśniać, by usłyszeć co mówią, a nie mam nic ze słuchem. Czemu tak nie jest w filmach zagranicznych? Chyba z powodu lektora, który czyta jednostajnym głosem. Ale przecież nie jestem jedynym narzekającym na dźwięk w PL filmach. Do tego wpadki dźwiękowe np. z branży. Jedzie poc. a tu podłożony dźwięk z amerykańskich lokomotyw. To nie ma w PL nagranych dźwięków naszych lokomotyw? Już przemilczę nielogizmy w scenariuszu, ale przecież, bo właśnie o tym pomyślałem, przecież seria 300 jakieś filmy musi oglądać, to taki film jest chyba idealny dla nich. 
   Napomknąłem o tym filmie, bowiem kiedyś przepisałem tu (do bloga) pytanie z Angory chyba z 2018 r. (brzmiało mniej więcej tak) - czy naukowiec może wymyśleć szczepionkę, która zabije konkretną osobę. Film w/w jest z 2019 r. (premiera z sierpnia) Więc jeszcze z przed zarazy. Otóż w filmie tym pobiera się, dokładnie jak to teraz ma msc. przy zarazie, patyczkami materiał DNA, ludzi, którzy dobrowolnie zgłaszają się na jako dawcy szpiku kostnego, ale również od żołnierzy, którzy tego już dobrowolnie nie robią. W produkcji pada zdanie, że mając czyjeś DNA można zrobić patogen, który zabije konkretną osobę, nie mówiąc już o tym, że mając czyjeś DNA można kogoś wrobić w różne rzezy, co w jakiś tam wiadomościach z TV pojawia się, niby mimochodem, że jakiś tam żołnierzy amerykańskich gdzieś tam wrobiono w coś tam, na podstawie znalezionych ich DNA. Jest też kwestia i to główny wątek filmu, handlu bazą DNA ludzi. 
    Pisałem o tym, że na interii wyłączyli komentarze pod artykułami. Jest to ucięcie przepływu informacji. Już na początku zarazy, niektórzy ludzie pisali w komentarzach, że tworzy się gigantyczna baza danych DNA społeczeństwa. Oglądając ten film przyszło mi do głowy stwierdzenie "mamy to". w sensie oni mają nasze DNA i jak na Shreku, nie zawahają się go użyć. Jest to smutne, bo tłuszcza tego oczywiście nie ogarnia.
  
   W związku z nadchodzącym remontem na grupie A, zabrałem się za porządki. Rok praktycznie mnie tu nie było. Teraz wydłużyłem pobyt na st. mac. to też więcej czasu mam na czynności np. porządkowe. Zabrałem się za sprzątanie kątów na stacji w tym takich po szczurach. Wiem, nie ma ich już kilka lat, ale nie wszystko po nich jeszcze posprzątane. Pozostały jeszcze niektóre gniazda w stanie nienaruszonym, jakby szczury dopiero co z nich wyszły, postaram się zrobić zdjęcia, by jakaś tam jeszcze pamiątka po nich została. 
    Roboty na st. mac. jest f chuj. Przeraża mnie to, ale z drugiej strony, po ponad roku nieobecności, ruch na niej jest znikomy. Był w nd. 826. Jak zwykle okresowo, pobił się z bratem, do krwi. Jak mu dalej mówiłem, że są takie typy osobowości, które potrzebują okresowego wpierdolu, adrenaliny, wyżycia się, to on, jakby nic się nie stało, że to taki towarzyski sparing, z tym że wcześniej pokazywał mi rozwaloną nogę, opuchliznę na piszczelu; na plecach i klacie był cały. Mówienie mu, że już nie ma 20 lat, i te urazy kiedyś mu wyjdą bokiem, to jakby ciepać grochem o ścianę, więc z dalszego wywodu zrezygnowałem. Skoro chce się świadomie uszkodzić, to przecież mu tego nie zabronię. Kiedyś brat jego lub on brata uszkodzi trwale i wtedy przestaną się do siebie zupełnie odzywać, bo jeden będzie miał żal do drugiego, że jest nie w pełni sprawny, tylko że wtedy to będzie, że mleko się właśnie rozlało. 
    Powrót na st. mac. planowany chyba 8 kwietnia. Wcześniej pozostaną do zwiezienia jeszcze graty stąd, w tym komputer, rzecz dziś bardzo ważna.
    Zdjęcia.
Dobrze, że w tych czasach można jeszcze ładnych mięśniaków pooglądać.
Takie widoki poprawiają humor na cały dzień. 
    Narka.

sobota, 19 marca 2022

Sobota #1882

   Pisałem kiedyś, że czasem oglądam mięśniaków na necie, gdzie nadają livy z jakiś tam pomieszczeń. 
   W zasadzie to mamy stereotypy różnych nacji ze świata, a o tych z za wsch. granicy myślimy, że oni często łykają. Coś w tym jest, bo czasem patrzę na takich mięśniaków własnie z za wsch. granicy, bo co jakiś czas, nadając na żywo, łykają przed kamerą wcale się z tym nie kryjąc. Zresztą nie są w tym odosobnieni. Inni, również stamtąd też czasem na ekranie łykają. Stereotyp, stereotypem, ale jak widać coś w tym jest. 
   Patrzę na nich, bo to trochę tak jak patrzyłem kiedyś na Gochę z Torunia i sceny jakie się tam działy, a shoty na necie pewnie dalej są do obejrzenia. 
    Teraz, w pewnym zastępstwie, można obejrzeć trochę wstawionych młodych mięśniaków z za wsch. granicy, mimo wojny.
    Własnie. Ukraińcy zalewają nasze miasta. Widać ich już wszędzie. W zasadzie gdzie bym się nie obrócił to oni są. 811 mówi, że na placach zabaw jest ich pełno. Konsekwencje już są widoczne, bo w zasadzie w dużych miastach zamknęli rynek wynajmów. W wielu miastach już nie ma co wynająć. To, co pisałem wcześniej, podbije ceny wynajmów, które przez jakiś czas takie pozostaną, więc jak ktoś myślał o wynajęciu mieszkania, to ma pozamiatane, nie mówiąc o tym, że niektórzy muszą się liczyć z podwyżkami. 
   Miasta wydają, mamy początek roku, w znacznej ilości rezerwy budżetowe (w razie kryzysów) i jak coś się stanie na jesieni, najnormalniej nie będzie na to kasy. Niby ma to zrefundować rząd, ale czym? Nadrukowaną kasą? Jak tak, to znowu utrzyma wysoką inflację, która uderzy w nas. 
   Wracając w pt. do wioski w autobusie siedział dziadek (stałem nad nim trochę z tyłu) i przeglądał na komórce wiadomości na onet, interii, wp. Na którymś tam był nagłówek: "Niemcy zwracają pociągi z uchodźcami do PL." Od razu przypomniała mi się sytuacja migracji 2015-6, o której też wspominałem. Oni się nauczyli, my dopiero dostaniemy lekcję, Niby trudno jest zamknąć granicę, ale też czy jesteśmy przygotowani na przyjęcie np. dodatkowych 3 mln ludzi? Będzie niewesoło, szczególnie jeżeli chodzi o ceny. Większy popyt przełoży się na wzrost cen podstawowych art. żywnościowych. Jak pisałem oni dziennie muszą zeżreć i się wysrać. 
   Kolejnym problemem, totalnie nie dostrzeganym przez większość, mogą być problemy z wodą. Jesteśmy świadkami zmieniającego się klimatu i w związku z tym np. znacznie mniejszej ilości opadów atmosferycznych. Zimę jaką mamy każdy widzi. Śniegu prawie w ogóle nie było, nie będzie więc roztopów wiosennych, pola będą suche, mało tego wody gruntowe nie zostaną zasilone, bo nawet nie ma deszczów, przy dodatniej temp. choćby w lutym. Teraz oprócz naszego zużycia wody w dużych m-tach nałoży się zużycie wody przez dodatkowych ludzi, a miasta pewnie nie rozpoczynają wiercić studni głębinowych, bo jakoś o tym nie słyszę. Był już przypadek, że w PL. (chyba 3 lata temu) w środkowej PL w małym mieście w lecie brakło wody. W wiosce też jest kilka domów niekorzystnie umiejscowionych, które latem mają problem z wodą. To też z jedna z przyczyn, że akurat te bloki się szybko wyludniają. 
    Obecnie na interii komentarze są wyłączone (dla Waszego dobra i bezpieczeństwa). Wlk. szkoda, bo czasem to było większe kompendium wiedzy niż sam artykuł. Pamiętam chyba z ub. roku, art. dot. naszych wód, lakoniczny, że znikają z powierzchni bagna, małe jeziorka itp. W komentarzu wpierw ktoś napisał, że jednak mimo tego w kranach ciągle leci woda, to jako odpowiedź napisał pracownik związany pewnie z wodami miejskimi, że w studniach głębinowych poziom wód też obniżył się o 2m. Czyli nie jest tak, że mamy nieskończone zasoby wodne. A tu w miastach dodatkowo kilkanaście tysi ludzi wodą pitną spłukuje swoje kupy. 
    No i jak czegoś jest mało, czyli mniejsza podaż to co się dzieje? Rosną ceny. Tylko czy teraz, w znacznie mniejszej presji demograficznej na podnoszenie wypłat, one będą nadążały za tymi podwyżkami? Wątpię. 
   Żona od 975 zjechała z Niemiec na stałe już do PL z dwójką dzieci. Jedno urodziło się tam. Przyjazd z powodu niemożności dopięcia budżetu z dwójką dzieci jedno w wieku szkolnym. Po przyjeździe kilku mln Syryjczyków, co jest oczywiste, płace zamroziły się na lata, bo za płotem jest kolejny do roboty. Ona zjechała tydz. przed wojną na Ukrainie. Nie wiedziała, że teraz wpakowała się dokładnie w to samo, tylko w wersji PL. 

    Oglądam serial Rita. Do 3-go sezonu było ciekawie. Odcinki miały dynamikę, były z zębem, czasem wybuchałem śmiechem. Nagle w 4 sezonie się zepsuło. Dynamika się straciła, sceny zaczęły się dłużyć, były przeciągane, zaczęto umieszczać tanie chwyty filmowe. W drugim odcinku porównałem scenarzystów i zaszła zmiana. 
    Hmm, coś jak w Pingwinach z Madagaskaru. Tam scenarzysta był rewelacyjny, a na Królu Julianie już nie. W Ricie podobnie. Szkoda, bo 3 sezony oglądało się świetnie. Teraz oglądam jakby z rozpędu, często robiąc coś równolegle, bo mniejsze zainteresowanie. 811 powiedziała, że 5-ty sezon jest znośny. No zobaczymy. Na razie męczę 4-ty. 
   Zdjęcia nie będzie, nie chce mi się szukać, a chce to wypchnąć jeszcze dziś. Więc narka.

środa, 16 marca 2022

Środa #1881

    Nasz rząd, ale pewnie nie jest w tym odosobniony, lubi chodzić na skróty. Pisałem o tym wielokrotnie, że inflacja to głównie dodruk pieniądza. W "Business insider" ujęto to jak zwykle ładnie - "nadmierna - w porównaniu z podażą dóbr - ilość pieniądza w gospodarce". Czyli skąd się wzięła nadmierna ilość pieniądza? No dodrukowano. Nie wiem czemu o tym wprost się nie mówi, ale może by nie drażnić tłuszczy? 
   Ok. jak już wiemy co powoduje inflację, to teraz kto ją produkuje. Ano banki. Mechanizm jest prosty, uproszczę go, bez nowomody słowotwórczej. Przychodzi Zdzich do banku po kredyt. Bank sprawdza czy Zdzicho nam spłaci kredyt na podstawie obowiązujących % w bankowości i jak tak, to daje mu kredyt. Tylko jest jedno ale. Jak Zdzicho chce np. 100 tysi, to bank swoich ma 10 tysi, a resztę (tak w skrócie) "dodrukowuje" stukając na klawie cyferki i zatwierdzając je ENTEREM. Czyli 90 tysi cudownie dodrukowali. Zdzicho dostał wirtualną kasę, kupił mieszkanie, ale wprowadził właśnie do obiegu świeżo wydrukowaną kasę. Developerka przekazuje ją w dół do firm, pracowników i już mamy na rynku nowe papierki. 
   Można by inflację zatrzymać natychmiast zakazując bankom "dodruku" kasy. Inaczej przychodzi Zdzicho do banku po 100 tysi, a bank mówi, ale mamy tylko 10 tysi i tyle możemy dać. Było by tak normalnie. Problem polega na tym, że gdyby od wszystkich wymóc teraz spłaty zadłużenia, to nie ma tyle kasy w obiegu, by spłacić zaciągnięte kredyty, inaczej trzeba ją dopiero nadrukować. Takie błędne koło.  
  Wracając do Zdzicha i do momentu w którym bank sprawdza w/g właśnie obowiązujących % zdolność kredytową Zdzicha, to teraz nasze jastrzębie wpadły na genialny pomysł, jak nie ubrudzić sobie rączek i nie wqrwiać społeczeństwa. KNF nakazała bankom, by teraz sprawdzając zdolność kredytową Zdzicha nie sprawdzały jak dotychczas w/g obecnie obowiązujących % tylko tych obecnych + 5 pkt. procentowych wiyncyj. Nieprawdaż, że fajne. 
   Gdyby podnieśli o te 5 pkt % wiyncyj stawki, to ubili by już znaczną część tłuszczy niemogącej spłacić nabranych kredytów, a tak wirtualnie na papierze stworzyli wytyczne i sztucznie zmniejszają dodruk kasy, bo głównie o to chodzi w podnoszeniu stóp %, bo teraz znacznie mniej Zdzichów dostanie te 100 tysi i wprowadzi do obiegu dodrukowaną kasę. 
    Niby należy się cieszyć, bo to zmniejszy o ileś inflację, ale jak zwykle mamy dwie strony medalu. Ten mechanizm zamyka drogę dla wielu Zdzichów, ale nie zamyka drogi dla państwówki, która dalej będzie mogła nabierać kredyty, czy przez się wprowadzać świeżo drukowane papierki do obiegu. W skrócie my się (jastrzębie) będziemy dalej bawić za świeżo dodrukowane papierki i dobrze wypadać przed tłuszczą, ale tłuszcza już się bawić nie będzie. 
    A na co te świeżo wydrukowane papierki np. mogą iść? No na pomoc ludziom z za wsch. napływającym do nas, bo przecież w budżecie nie ma pkt. - kasa dla uchodźców. Jest rezerwa finansowa, ale jej pewnie nie wystarczyło by dla 2 mln. uchodźców, stąd ruch KNF, by przekierować strumień nowo wydrukowanych papierków. 
   No cóż.... W efekcie końcowym i tak pokryjemy te dodrukowane papierki, bo kto inny to ma zrobić?

    Teraz coś zupełnie innego. Na placu są dwie kotki, wykastrowane. W lutym nie było zimy, za to jest teraz w marcu. Przez ostatnie noce jest ok. -6, -4C na placu i koty trochę marzną. Gdy wychodzi słońce, a w marcu trochę już grzeje, kotki przenoszą się na miejsca eksponowane na słońce i zaczynają się grzać, krótko po wschodzie słońca. Trochę gorzej, bo przesiadują na półce za oknem, na której mam żarcie i opóźniają śniadanie. Trudno, przeżyję, niech się grzeją. Zeżrę później. 
    Zdjęcie.
 Nie chciało mi się szukać jakiegoś wymyślnego zdjęcia, to przesuwnica (pewnie już nie istniejąca) z kop. Pokój w Rudzie Śl., na którą miałem plan wykorzystania, jakby spr. pykła. 
   Btw. Dziś słyszałem w radiu, że kolejne osoby z SRK zostały zamknięte za branie łapówek. Poprzednie zamknięto w grudniu 2021. Echhh....
   Narka.

niedziela, 13 marca 2022

Niedziela #1880

   Wiem, że opisując sprawy, które będą poniżej trochę się narażę innym na ogólnej fali pomocowej uchodźcom. 
   Zacznijmy od jakiegoś początku. Wczoraj na interii obejrzałem krótki materiał eksperta dot. migracji Ukraińców. Expert stwierdził, że zasadniczo celem ich podróży będą duże m-ta i tyle. Nic więcej nie powiedział w tym temacie. Serio, trzeba być ekspertem by na takie coś wpaść? 
   Bez wysłuchania tego materiału kilka dni temu napisałem do 979 "Chciałeś zmienić pracę. Myślę, że masz na to czas 2, góra! 3 m-ce nim szarańcza rozlezie się po kraju. Najbardziej dla nich atrakcyjnymi terenami i zresztą gdzie rząd będzie ich kierował, są te, które ostatnio się mocno wyludniły, czyli Górny Śląsk i te, w których jest małe bezrobocie, czyli też my. Wiync nie osiedlą się na wsiach, w małych miasteczkach, tylko będą uderzać w duże m-ta, w tym do nas. TEż mam w związku z tym dylemat co robić?"
   Po wysłuchaniu eksperta na interii też chyba zostanę expertem. Ostatnio napisałem, że zdemolują nasz rynek pracy, o czym tłuszcza nie ma zielonego pojęcia, albo nie czai zagrożenia. Mechanizm tej demolki jest prosty. Otóż żyjąc w PL i chcąc mieć w pewnym wieku zabezpieczenie zdrowotne muszę być ubezpieczony zdrowotnie. Czyli są 3 opcje. Pracuję i pracodawca mnie ubezpiecza, jestem zarejestrowany w biurze pracy i państwo to robi, na lewca zatrudniam się w jakiejś małej firmie i sam sobie opłacam ubezpieczenie. W pierwszej wersji, najpopularniejszej godzimy się, że z naszej wypłaty jest potrącana składka na owe ubezpieczenie, przeto mniej dostajemy do ręki. W drugiej musimy trochę lawirować, by się utrzymać na statusie bezrobotnego, a w trzeciej trzeba mieć kasę, by samemu opłacić składki. 
    Teraz jak ta demolka będzie wyglądała. Nie jest żadną tajemnicą, że dla pracodawców tańszy pracownik to połowa sukcesu. Najlepiej jakby mieli tanich niewolników i będą się bardzo cieszyć, przeto w mediach pełno jest wypowiedzi, że generalnie to dobrze, że ich tyle przyjeżdża, bo odżyje nasz rynek pracy. Serio!? Odżyje rynek pracy, czy pracodawcy, którzy o tym bębnią w mediach. 
   Przykładowo mamy pracownika PL, który dostaje 3000 na rękę. Wykonuje proste prace jak np. w budowlance, zamiatanie ulic, skwerów, sprzątaczki itp. Wpisujemy tą kwotę w kalkulator płac i mamy całkowity koszt pracodawcy 4.777,86 zł.(to z jednego, bo one inaczej pokazują). Mamy więc np. zatrudnioną panią Zosię, która sprząta i tyle nas kosztuje. Musi nas tyle kosztować, bo pani Zosia potrzebuje ubezp. zdrowotnego, mniej już chce płacić inne podatki, ale jest zmuszona, bo skoro ubezp. zdrowotne to w pakiecie i inne, więc się godzi na to. Ale np. za 2 tyg. po klepnięciu kolejnej super ustawy, do naszych drzwi puka Ukrainka, która mówi, że też będzie sprzątać, bo potrzebuje kasy, by wyżywić się i dzieci, i nawet będzie pracować za mniej np. 2.800 na rękę, nadto ma darmowe świadczenia medyczne, bo państwo jej to obecnie gwarantuje. Więc podobnie jak pani Zosia ma ubezpieczenie zdrow., ale nie chce płacić innych podatków, bo jej to zwisa, a obchodzi ją tylko to ile dostanie na rękę, więc krótko myślimy i wychodzi nam, że na tych samych czynnościach które wykonuje obecnie pani Zosia, po zamianie na Ukrainkę mamy w kieszeni co m-c 1977,86. Długo się nie namyślamy i pani Zosi dziękujemy za dotychczasową współpracę. Mało tego Ukrainka nawet nie będzie chciała wiyncyj kasy, bo przecież jeszcze fundujemy im darmowy dojazd do miejsca pracy komunikacją publiczną (u nas w autobusach są ogłoszenia dwujęzyczne, że mogą jeździć za darmo). 
   Jako pracodawca nie przepuszczę takiej okazji, bo m-cznie przycinać na jednym pracowniku 1900 zyla, to se lepiej pożyje, a jak przyjdzie kontrola, to zawsze można powiedzieć, że Ukrainka właśnie przyszła 2 dni temu i umowę o pracę właśnie płodzimy (mamy na to do 7 dni). Znamy to z lat 90-ych (wiem, młodzież niestety - nie). Teraz wymieniamy tak 5 ludzi i mamy 5x1977,86=9889,3 miesięcznie. Nieprawdaż, że fajnie. No to se teraz pożyjemy, a nawet możemy przyjąć jeszcze jednego Ukraińca to i tak zostanie nam jeszcze wolne 7 tysi. 
   Mało tego. W firmach, które mają Ukraińców już zatrudnionych ruchy relokujące też mogą się odbywać, bo dajmy na to mamy ich już, bo przyjechali wcześniej. Zwalniamy ich, oni nawet nie muszą iść się rejestrować do biura pracy, bo z automatu mają przez państwo ubezp. zdrow.  Powiedzmy, że na umowie Władimir miał te 3 tysie. By go już nie wqrwiać, to mówimy:
- Władimir. Dostajesz u mnie 3 tysie na rękę. Jak Cię na koniec m-ca zwalniam, ale będziesz dalej pracował, dostaniesz 3,5 tysia, ale bez umowy, bo ubezpieczenie teraz masz od państwa i doszły Ci darmowe przejazdy komunikacją. Mało tego, dzwonili do mnie z agencji, czy nie chcę następnych pracowników z Ukrainy, bo mają ich teraz na pęczki, a ci zgodzili się pracować za 2800. Władimir co ty na to?
  I myślicie, że się nie zgodzi? A my mamy w kieszeni na jednej gowie 1477,86, a jak głów mamy 5 to wykonujemy działanie matematyczne j/w.
   Oczywiście nasz durny ZUS myśli, bo gdzieś mi to mignęło, że będzie miał wiynksze wpływy. Oni chyba kompletnie zapomnieli o kombinatoryce rodaków. 
   I teraz jakby ktoś myślał, że pieprzę jakieś bzdury, to w ekonomii jest takie prawo Kopernika-Greshama - gorszy pieniądz wypiera lepszy. 
   
   Ze mną jest coś nie tak, czy otoczenie działa inaczej. Pisałem z 979 odnośnie zajmowania się kotem i on stwierdził, ze kot będzie miał surwiwal, bo go mnie go nie da, chyba się obraził.
   Jemu coś z mózgiem się stało, czy mnie. Będzie się wyżywał na kocie, zwierzu futerkowym, bo ja się nim dobrze zajmuję. Mnie pierdolnęło, czy jego? 
   Pisze mi, że dziewczynki, w sensie córki od jego niby laski nowej, zajmują się kotem właściwie. To znowu mnie podupiło, czy mnie się tylko wydaje, że kot po pobycie tam ma jakieś schizy. 
Zastanawiam się czy mamy się powadzić o kota, którym osoby dorosłe i dzieci nie potrafią się zająć, czy to tylko mnie się zdaje.A może olać sprawę, niech się wyżywają na kocie, wszak tyle zwierząt ubijamy byśmy mieli co żreć, więc jeden kot, który się źle czuje nie jest żadnym problemem, tylko ja se coś ubzdurałem. Przeca męczenie zwierząt jest wpisane w naturę homosapiens. Kto inny jak nie czleko podobne by męczyły inne zwierza.
   Jak już na czerwono, to wycofuję się z obrony 303. 820 miał rację to debil jest i tyle. Był u mnie po swój rower, w sumie dobrze, bo mam wiyncyj przestrzeni, z takim chudym mięśniakiem z wioski, który go naciągnął na wyjazd do richtich fajnych Gebelsów. Okazało się, że na tego chudego mięśniaka miałem oko wcześniej, bo mi się podobał, a tu z nim przylazł na st. mac. Imię zaczyna sie na K. Nie nadaję mu numerka, bo on wie o mnie, ja o nim wiync wiyncyj nic nie bydzie. W każdym razie pół debile robią w/g nich wlk. biznesy, a tak na prawdę, dobrze że w ogóle udało im się wrócić do kraju z tego niewolnictwa.
   Co z 979? Jestem w kropce. Oczywiście, że chcemy utrzymać relacje, bo kto się nami zajmie na starość, z drugiej strony też chcemy mu jakoś ułatwić życie doczesne i to późniejsze naszą wiedzą. 303 jej totalnie nie chce przyjąć, to mamy na niego wyjebane, ale na 979 nam zależy. Podwójnie. By mu się dobrze wiodło i by się kiedyś tam zainteresował nami. Jednak jest ostatnio trudno. Rozjeżdżamy się poglądowo, mało ze sobą rozmawiamy, mimo komórek i tej dzisiejszej łączności i pozostaje taki, przynajmniej dla mnie, niedosyt przepływu informacji. 
    Dobra, wyglebiam, bo na czerwono, to jutro i tak cenzury nie zrobię (takie zasady). Wyglebiam, bo poprzedniej nocy się nie wyspałem, bo budynek st. mac. wychłodzony i obudziłem się z zimna o 05:15 (na placu było -5.5 C), i nie zasnąłem już dalej, to dziś zamierzam nadrobić. Z tego na czerwono - narka, chyba, że dopiszę coś normalnie jutro.
 
   Z tym pisaniem na czerwono to trochę problemów, bo następnie nie wiadomo, czy puszczać, czy wstrzymać i odstawić na bok. 
   Niech idzie tym razem.
Budynek stacyjny trochę zalany po opadach. 
   Narka.

piątek, 11 marca 2022

Piątek #1879

    Tyle się dzieje, a ja tu mało piszę. To nadrabiamy zaległości.
   303 zjechał z niewolnictwa, czym zaskoczył mnie 3 dni temu. Zadzwonił i jakoś bardzo dobrze było go słychać. Okazało się, że jest już w wiosce 972, tzn. zjechał z niewolnictwa. Oczywiście wypłaty za prace nie dostał, bo jakby inaczej, tyle, że starczyło mu na bilet do PL. W rozmowie tel. stwierdził, że tego pracodawcę, czyli jakąś tam firmę poda do sądu. Nie chciałem wybuchnąć śmiechem do słuchawki i musiałem się dobrze powstrzymywać. 
   Że co qrwa?! On do sądu kogoś poda?! No fajne żarty.
   No nic, będziemy dalej śledzili jego wymysły, tym razem na terenie PL, choć stwierdził, ze pojedzie tym razem do Holandii, bo tam jest wyjebiście f chuj. No qrwa niech jedzie.
   Wczoraj byłem na widzeniu u 972 w Strzelcach Op. Musiałem tam dojechać poc., a jak to poc. u nas mają często opóźnienia, to byłem tam 10 min po planie. Widzenie planowo na 12:00, poc. miał być 11:40, więc ze stacji musiałem napierdalać do więzienia. Tu kolejne prawidłowe działanie ludzi w PL. Widzenie umawia się na 12:00, a oni na 12:00 mają zmianę i wpierw przyjmowali pracowników. Oczywiści to trwało 20 min, nim się nami zajęli. Czemu qrwa nie zrobią widzenia na 12:30? Pewnie dla "waszego dobra i bezpieczeństwa".
   Jak już wleźliśmy, to poszliśmy po przeszukaniu do budynku pamiętającego początek ub. wieku, do lochów znajdujących się w podziemiach. Szedłem tam z innymi i trochę wyobrażałem sobie jakby w lata 50-e. Weszliśmy do takiej salki, w której stoliki stały na przeciw siebie, a miedzy nimi pleksa, bo zaraza. Oczywiście wszyscy siedzieli obok tej pleksy, a nadzorujący strażnik nie zwracał na to uwagi. Widać, że tą zarazę już większość ma gdzieś, tym bardziej, że w czasie wojny na granicy wschodniej już jej nie ma. 
   172 wygląda dobrze, choć, jak wszyscy chcę wyglądać lepiej. No w sumie ja też. 
   Jako ostatniego wprowadzili 172, a na uwadze miałem poc. powrotny 13:40, następny za 90 min. Trudno jechać na widzenie i stękać, ze właśnie z powodu 3 min będę kiblował półtorej godziny dłużej, ale jakoś się powstrzymywałem. Rozmowa ze 172 o pierdołach, bo o czym by ważnym, skoro się nie widzimy przez tyle czasu. Powiedział, ze jak dobrze pójdzie to na święta bożonarodzeniowe 2023 będzie już w domu . Przekazałem mu, ze mogą się do tego przyczynić Ukraińcy, których mogą teraz za wykroczenia zamykać wiyncyj, to będą musieli zwolnić miejsca dla nich rodakami, to faktycznie może liczyć na wyjście przedwczesne. Ale co będę robił w grudniu 2023r.? Tego to za Chiny Ludowe nie wiem. 
    Po widzeniu już się nie pierdoliłem z przepuszczaniem kobiet, bo tak wypada, tylko jak otwierali kraty, drzwi to pierwszy się ładowałem, by tłuszcza lazła za mną. Trochę przyśpieszyłem opuszczenie murów przez przyjeżdżających na widzenie. Jak już wyszedłem za nie, to właściwie po chwili bieg na stację. Biegnąc do niej, i będąc przy niej widziałem już wchodzący na peron 1-szy poc., którym miałem jechać. Przyśpieszyłem bieg i właściwie wpadłem na peron kiedy gady już właziły do poc. 
   Ufff, udało się. 1,5h uratowane, m.in. dlatego, że powrotny poc. też był 4 min po planie. Jakby było jeszcze ciepło, to bym se po Strzelcach Op. połaził, ale było 3C, wiało wiync dla mnie to niesprzyjające warunki do spacerowania po mieście. 
   Poc. w zasadzie w dwie strony pusty. Mógłby jechać SN81 i wszyscy by się zmieścili, ale..., no właśnie... Przez tyle lat się przejmowałem,że komunikacja publiczna jeździ pusta, a ostatnio się okazało, że na tym też można robić kasę, więc jeździ pusta a UE do tego dopłaca. Nieprawdaż, że fajnie. Więc się już tym w ogóle nie przejmuje, również tym, że w słoneczny dzień w jednostce EN57 było zapalone całe światło jakby była noc. No przeca prądu mamy f chuj, to tylko komuna była taka głupia i oszczędzała. W kapitalizmie państwowym to nie działa i w zasadzie nie istnieje. Jest system zerojedynkowy. Albo się jest i wypierdala się kasy ile się da, albo się nie jest i też jest dobrze. 
   Smutne to, ale co zrobić, skoro zdecydowana większość się godzi płacić wyższe podatki w imię wypieprzania tej kasy w kosmos. 
   Ukraińcy rozleźli się jak mrówki. Słyszę ich już prawie wszędzie. Na dworcu kolejowym, jak jechałem na widzenie, w autobusach, tramwajach, nawet w wiosce jak wysiadłem z autobusu to lazła jakaś zabłąkana Ukrainka z dwójką dzieci. To co przez lata udało nam się uzyskać na rynku pracy, zostanie zdemolowane w ciągu kilku m-cy. Szkoda. 
    Tą notkę pcham dalej, a resztę opiszę w następnej. 
    Zdjęcie.
To z wakacyjnego wyjazdu do Mieroszowa zdj. odremontowanego budynku dworca stacji Wałbrzych Główny.
A to ujęcie na st. Mieroszów z kładki, która jest na zdjęciach w innych notkach. 
   Narka.

poniedziałek, 7 marca 2022

Poniedziałek #1878

   Wiem, wiem. Jakby ktoś myślał, że do wioski nie dotarło info o wojnie. Mnie w sumie z tej wojny interesuje w zasadzie tylko ilu przyjmiemy na klatę i jak bardzo zepsują rynek pracy oraz finanse państwa i nasze domowe. Już przyjęliśmy na klatę 600 tysi, ale na szczęście 25 tysi pojechało tranzytem do Angeli (wiem, jej już tam nie ma, jakiś inny chopek, ale tak mi utkwiła). W sumie muszę tu pochwalić naszą kolej, że za freekulca tranzytem wozi ich do Angeli. to bardzo dobre posunięcie. Niech tam se z nimi dają radę, choć jeżeli faktycznie 600 tysi tu zjechało to nie jest za dobrze. Tak jakbyśmy postawili w PL następny Wrocław. To bardzo zaburzy rynek pracy i można będzie w niektórych działach zapomnieć o podwyżkach w najbliższym czasie to jest w perspektywie kilku lat. Nawet nie wiem gdzie taka ilość znalazła miejsce pobytu. Nie śledzę tych info na bieżąco, ale umieścić gdzieś 600 tysi ludzi to wyzwanie. 
   Teraz trza by się zająć podstawowymi potrzebami ludzkimi. Żarciem i sraniem. Wiem, że żarcia się u nas marnowało sporo, to jakby tu część się nie zmarnuje. Niekoniecznie zostanie kupiona, bowiem kantory już się zatkały hrywnami, to oni nie mają za co kupić, a zeżreć trzeba. Jak wiemy, człowiek głodny jest zdesperowany, a mogliśmy czytać z nieoficjalnych kanałów co działo się u Angeli, jak nagle napłynęło 2 mln Syryjczyków. Komunikaty co się działo, były przez media wyciszane, ale w dobie internetu nie wszystko da się wyciszyć. Wiync jak im się żarcie skończy, a nie będą mieli za co kupić, to kradzieże w sklepach staną się normą na jakiś czas. Kto za to zapłaci? No nie oni.
   Teraz druga sprawa. Jak zeżrą, to muszą walnąć kupę. Wyobrażacie sobie co musi się dziać w Przemyślu w kanalizacji miejskiej, kiedy sra tam kilka tys. ludzi nadmiarowo. Stacje benzynowe, galerie handlowe pewnie są oblegane przez ludzi potrzebujących się wysrać, spłukać to, więc hektolitry wody, umyć się częściowo, kolejne hektolitry no i zużyć darmowe mydło i tonę ręczników jednorazowych. Kto za to zapłaci? No nie oni. A nie można przed nimi zamknąć sraczy, bo zaraz zamykający będzie obsmarowany gównem, że im nie pomaga. A te potrzeby rozlewają się wraz z nimi na PL. 
   Kolejna sprawa. Kolej umożliwiła im podróżowanie za darmo po kraju. Fajnie, ale... No właśnie. Większość ma samochody, to wie, że co roku należy zrobić przegląd i przygotować do niego auto, czyli jak ono jeździ to ponieść koszt by ten przegląd przeszedł. Na kolei wygląda to trochę inaczej. Tu liczy się przebieg w km. Jak wagon stoi, to teoretycznie może stać i do przeglądu kiedyś tam pójdzie. Jednak jak już jeździ to owszem, bo mu kilometry wychodzą (tak się mówi na kolei). Teraz z ekonomicznego pkt. widzenia nikt nie jest pierdolnięty, by do pociągów latających po sieci dopinać na pusto latające wagony, bo to zbędny koszt przeglądów po wyjeżdżeniu określonego limitu km. Ktoś powie, ale nie latają na pusto, bo Ukraińcy w nich jadą. No tak i to jest jeszcze gorsze, bo gdyby tylko na pusto latały, to koszty były by mniejsze, bowiem tylko zużycie części biegowych wagonu, a tak jeszcze wody, mydła, ręczników, odfekalniania na stacjach końcowych, bo to nie jest tak jak kiedyś że gówna lądowały na torowisku i się rozkładały, tylko dziś spływają do zbiornika z mega naładowaną chemią niebieską wodą, by pachniało. Mało tego, jeszcze te wagony trzeba posprzątać i czasem naprawić zniszczone wyposażenie, a przecież za przejazd nikt nie zapłacił. Kto za to zapłaci? No nie oni. 
   Mało tego. Oni muszą gdzieś przebywać, bo przeca jest zima i na placu nie będą siedzieć. Jakby mi powiedzieli, że mogę sobie przez tydzień lub wiyncyj pojeździć kolejami w Niemczech, to na tydzień się tam przenoszę do ichniejszych pociągów. Ludzie płacą by tydzień być w pociągu kolei transsyberyjskiej, a tu taka gratka za freekulca. Przy odpowiedniej siatce połączeń można mieszkać w tych wagonach za darmo, przez tydzień, a w tym czasie dowiadywać się od rodaków, gdzie najlepiej wylądować i się osiedlić. Kto za to zapłaci? No nie oni.
    Teraz kwestie finansowe bezpośrednie. Wiemy już, że ludzie głodni są zdesperowani, a przecież nie mają za co kupić żarcia, bo kantory już ich papierków nie chcą. Co można zrobić, by nie działy się sceny jak u Angelii? Dać im nasze papierki w formie socjali. Tylko, że nie ściągniemy z rynku finansowego nagle papierków by im dać ot tak, bo to mogło by spowodować niepokojące ruchy rodaków, to pozostaje im wydrukować kolejne papierki i w formie socjali przekazać do łapki. Alternatywą jest przemarsz szarańczy przez niektóre regiony. Tylko, że nie trzeba kończyć studiów ekonomicznych, by wiedzieć, że dodruk kolejnych papierków to jeszcze wiynksza inflacja. 
   Teraz podsumowując ten niezdarny wywód o niektórych aspektach najazdu imigrantów, przypomnę że jak Angelę najechało 2 mln Syryjczyków, to okazało się, że budżet na następny okres 7 lat Unii Eu. będzie mniejszy do rozdania, bo Angela musi z czegoś wyżywić te 2 mln, tylko że ona mogła se grzebać w budżecie, bo to w zasadzie był jej budżet. My takiej szansy nie mamy, a zresztą budżet jest klepnięty. Oczywiście, że ktoś będzie myślał, że znaczna część pójdzie do pracy. Tak, tylko że ten czas nim oni się tu wchłoną będzie dłuższy niż krótszy, a oni dziennie muszą zeżreć i się wysrać. 
   811 w rozmowie, bo ona stoi przed decyzją zmiany mieszkania, a to miało nastąpić w tym roku, mówię, że na dobrą sprawę zostało jej 2, 3 m-ce na podjęcie decyzji, bowiem po tym okresie zaczną działać podstawowe prawa ekonomiczne podaży i popytu. Obecnie, przed napływem ze wschodu ludzi, rynek nieruchomości zwalniał, mimo napędzających art. w mediach, opłacanych przez deweloperkę. Ogłoszeń o kupnie nowowybudowanych nieruchomości, przynajmniej u nas, na ulicach zaczęło się pełno pojawiać na bilbordach. Ceny do wynajmu, nie licząc kosztów eksploatacyjnych też zaczynały w miastach maleć, bo popyt, ze względu na demografię wygasał. Obecnie się to zmieni, bo wraz z rozlokowywaniem się ludzi z za wsch. granicy, popyt ponownie będzie rósł, bo nie będą ciągle mieszkać w pociągach latających po kraju i innych przybytkach. W ramach podejmowania pracy, nastąpi normalizacja ich życia w tym fundusze na wynajmy. Niestety to zamrozi płace w niektórych działach, a przypomnę, że płace ostatnio rosły szybko, nie z powodu rosnącej naszej wydajności, automatyzacji, innowacyjności tylko znowu prostego prawa popytu i podaży. Zmniejszała się drastycznie podaż siły roboczej (demografia) a to wymuszało wzrost cen po stronie popytu (pracodawców). Teraz to się zmieni, bo napłynęła tania siła robocza w ilościach dla nas niewyobrażalnych. 
     979 chciał zmienić pracę. Też mu powiem, że ma podobny czas, nim zaczną się rozlewać po kraju i zamrażać wynagrodzenia. 
   Na razie piszemy o 600 tysiach. Przypomnę tyle ma Wrocław, który, ludnościowo, jest większy od Poznania. Ale czytam na necie, że ma ich się tu zjawić ok. 2 bańki. Jest to realne, bo to będzie tylko 5% ich populacji, ale naszej już 7%. 
  Nie wiemy jak to się skończy, bo przecież oni jeszcze napływają. Ile ich docelowo ściągnie, też nie wiemy. Wiemy za to, że na granicy i w rejonach przygranicznych zaraza się skończyła, bo przecież nikt nie sprawdza czy zdrowi, czy zrobić kwarantannę i inne wymysły. Po prostu płyną do kraju i tyle. 
   Nie znamy też konsekwencji długofalowych, bo do tej pory nikt w takich ilościach nas nie najeżdżał. 
   Zdjecia.
Dobrze, że są pasjonaci ratujący jeszcze takie perełki.
Ciekawie musiała praca na czymś takim wyglądać w porównaniu do dzisiejszych pojazdów.
Narka.

niedziela, 6 marca 2022

Niedziela #1877

    Oglądam filmy na ntlx, w tym serial Rita. W zasadzie w większości można zauważyć, że nie ma dialogu konstruktywnego między bohaterami filmów, seriali. Nie wiem z czego to wynika, bo na pewno nie z braku czasu antenowego, bowiem aktorzy nie rozmawiają ze sobą na planie, bo tak jest w scenariuszu, ale następnie są sceny w filmie, tzw. wypełniacze czasu. Czemu zatem nie promuje się rozmów między ludźmi?
    Niezmiernie się cieszę, że udało mi się relacje, niepromowane w mediach, osiągnąć z 979, a także z 811. To jest w tym obecnym świecie dużo. Ta możność rozmowy, szczerej rozmowy, bez obłudy, fałszu to jest coś. Nie muszę tu grać politycznie, zważać na uwarunkowania itp. Owszem, czasem przemilczę pewne sprawy, ale nie okłamuję. Jakby się partner rozmowy (811, 979) zapytał, to padnie prawdziwa odpowiedź. To jest na prawdę dużo móc dziś do kogoś się odezwać, porozmawiać szczerze. Możność powiedzenia np. wczoraj 3x zwaliłem konia jest dobra. Ale nie chodzi tylko, że ja się uzewnętrzniam, ale zadaję również trudne pytania, na które - wiem, dostanę prawdziwą odpowiedź. To jest fajne, bo w dzisiejszych czasach, myślę że mało osób ma z innymi takie relacje. 
   Wiem, ktoś może napisać, że z 811 mnie łączą inne relacje, bo wiadomo... Ale z 979? Przecież przez ileś lat mnie pociągał seksualnie i to mocno, a jednak doszło do etapu, którego inni mogą pozazdrościć. Mimo tej cienkiej linii przez lata, dziś jest to gruba lina i myślę, że naszej relacji niewiele czynników zewnętrznych może zaburzyć. 
   Na weekend zjechałem na st. mac. Wraz z moim przyjazdem okazało się, że na st. mac. również zjawi się ponownie kot. 979 ze swoją kolejną niby laską, pojechał w Beskid. Miał zabrać kota ze sobą, ale odradziłem, bowiem nie wiem czy koty lubią takie częste zmiany lokalizacji, do tego dość długą podróż autem. Zważywszy, że tu już zna teren zarówno st. mac., jak i zewnętrznej przestrzeni, na którą uwielbia chodzić, czuje się tu dobrze. Mało tego, tam też by siedział nadal sam. Oni poszli by w góry, a kot zostałby na większość dnia sam w nieznanym sobie środowisku. Jeszcze mógłby odnieść wrażenie, że go wywieźli, by zgnił w jakimś zamkniętym pomieszczeniu. A tu..., pierwszej nocy zachciało mu się wyjść na zewnątrz o 01:35. No wypuściłem go, bo co zrobić. To był chyba najdłuższy jego nocny pobyt na zewnątrz. Dopiero jak poszedłem po chleb rano ok. 08:00 to wołałem go w okolicznych ogródkach i był tam. A na placu -2C więc temp. taka średnia, przynajmniej jak dla mnie. On też nie ma jakiejś grubej sierści, bowiem to nie kot placowy, a domowy. Następnej nocy już trochę lepiej, bo 03:25. Gorzej dla mnie, bo później jestem na standby-u do właściwie, albo wpuszczenia kota, albo gdy samoczynnie się obudzę. Czyli wcześniej przebudzam się co godzinę, częściej i patrzę za okno, czy on tam siedzi. Czasem, jak go coś goni, to po deskach wbiegnie na okno, to zrywam się, by go od razu wpuścić. No przeca ma się tu czuć bezpiecznie. 

    Teraz trochę odnośnie serialu "Rita". Scenariusz się udał, ktoś na prawdę dobrze nad nim popracował. Po obejrzeniu 2 sezonów, czyli dwu roków szkolnych myślę, że scenariusz jest na poziomie "Pingwinów z Madagaskaru". Wiem, ktoś se może teraz pomyśleć - przecież to bajeczka dla dzieci (te pingwiny), ale tak jest i nie jest. Rita podobnie. Jest to dla kategorii wiekowej dość młodej, ale pewne sprawy są dla dorosłych i wydaje się, ze tylko przez nich zrozumiałe. Nadto rysują się w nim różnice kulturowe. Swoboda rozmawiania o sprawach seksualnych u nas, taka jak tam, to chyba za kilka lat. Dziś jest to mało możliwe. Nie wiem jak młodzież szkolna, bo mam z nią mały kontakt, ale ludzie starsi nie mają w zwyczaju o tym otwarcie mówić. Z młodych roczników pozostała mi tylko seria 300, więc do nich musiałbym uderzyć. Zaskoczyła mnie również, można to określić po naszemu, zażyłość między uczniami i nauczycielami. Tam, nie wiem czy tylko w serialu, ale w nim do nauczycieli mówi się per Ty. U nas nie do pomyślenia.
    Po za tym w serialu, niestety, jest ciągła promocja palenia i picia. To wsadzanie fajek w usta aktorów przy byle okazji jest trochę męczące. Ja nie palę, ale zakładam, ze palacze oglądając częściej sięgną po kolejną fajkę. Mało tego lokowanie produktów, bo przecież ktoś do serialu się musiał dociepnąć, czasami jest realizowane w sposób jak w filmie "Truman show". Jednak na szczęście te reklamy przy bardzo dobrym scenariuszu są widoczne, ale nie zaburzają treści odcinków i nie pogarszają efektu odbioru.
    Teraz odnośnie tego co na początku notki, czyli rozmów. W Ricie jest już lepiej, ale to jeszcze nie to. Na szczęście serial jest zrealizowany, co rzadko się zdarza, a przynajmniej jakoś nie często widzę, że część treści przekazywana jest przez obraz. To jest fajne, bo porusza mózg do jakiejś tam pracy. 
   Co mi się jeszcze rzuciło w oczy, to wsadzenie głównej bohaterki w strój jakby roboczy. Rozumiem, gdyby to był facet, który mniejszą wagę przywiązuje do stroju, ale kobiety, w zdecydowanej większości, mają wbudowaną funkcję więcej butów i torebek, to po głównej bohaterce tego w ogóle nie widać. Niby może tak być, jednak po 3 latach chodzenie w tym samym stroju jest to już trochę sztuczne. Mimo tych drobnych niedociągnięć, ogląda się bardzo przyjemnie i nie żałuję, że przeczytałem o tym serialu u Aberka. 

   Tyle, bo zaś to będzie stało i stało na torze bocznym. Wyciągamy zatem ruchem manewrowym z toru bocznego, by wydążyć przed zakończeniem dnia. 
Zdjęcie.
  Wnętrze nieistniejącej już sortowni KWK Pokój w Rudzie Śl.
Sortowni na pewno by się nie uratowało, przed zburzeniem, ale za to część rzeczy zgromadzonych tam, można było uratować.
Niewielka część trafiła na st. mac. i jest pamiątkami po kopalni.
   Narka.

środa, 2 marca 2022

Środa #1876

    Kolejny epizod z kotem zakończony. W nd. został ok. 21:00 zabrany przez 979 do niewolnictwa.
W punktach wypiszę co zauważyłem jak kot zjechał na st. mac. dwa tyg. temu. 
1. Sierść była jakaś nienaturalna. Od razu przypomniały mi się wizyty ze szczurami u weterynarza, który pierwsze co, to zwracał uwage na sierść, bo, jak mówił, ona jest pierwszym wyznacznikiem tego w jakiej kondycji jest zwierz. Moje szczury miały piękną błyszczącą sierść, ale kot jak przyjechał dwa tyg. temu takiej nie miał. Krótko zastanawiałem się czemu ma taką, jakąś wyszarpaną, ale przestałem się nad tym zastanawiać, bo przecież nie miałem danych. 
2. W czasie pobytu zauważyłem, że kot nie lubi jak się go głaszcze po grzbiecie i bokach pleców. Zastanawiało mnie to, bo koty zazwyczaj lubią jak się je głaszcze, ten sprawiał wrażenie, że nie jest mu z tym dobrze i robił uniki więc ograniczyłem się w głaskaniu do jego głowy i szyi, trochę łapek. Po 1,5 tyg. pobytu na st. mac. kot dostał normalnej sierści. Jest czarny więc miał czarną błyszczącą, zdrową sierść. Cieszyłem się z tego, bo to oznaczało, że dobrze się ma na st. mac. 
3. 979 jak odbierał kota, to wspomniałem o sierści, że kot dostał ładnej sierści. Mało tego, przypomniałem mu po raz drugi, by go nie perfumowały. Jak przyjechał to był wyperfumowany czymś tam. Zapach utrzymywał się przez 3 dni, nawet w 4-ty jeszcze było kota czuć jakąś chemią. W potoku słów na temat przebywania kota w mieszkaniu niby laski, wymknęło mu się, że kot jest wyczesywany (uwaga!) gumową szczotką. Nosz qrwa mać! 

 Będzie tęsknił za swobodą wychodzenia na plac, a nie chodzeniem o określonych porach na smyczy. Mnie odpadnie wczesnoporanne wypuszczanie go na plac. w nd. obudził mnie o 03:08 by wyjść. Zasnąłem dalej, ale przebudziłem się co ok. godzinę, a nawet wcześniej od razu patrząc na okno czy tam nie siedzi. Przylazł dopiero o 07:00. Wcześniejszymi dniami budził mnie w przedziale od 04:30-05:00. Tam go oleją. No trudno, świata nie zreformujemy. Przy odbiorze przekazałem, już po raz drugi 979 by go tam nie perfumowali. Odp. - dziewczynki się dopiero uczą. Nosz qrwa. Jak się sparzy dziecko gorącym czajnikiem, to się od razu nauczy, a tu trza jakiejś specjalnej nauki, by pojęły, ze kot to nie lalka Barbie. 
   U 811 stale przewija się wersja kupienia psa, takiego małego. Od razu mówię: żadnych zwierząt futerkowych w domu i podaję masę przykładów dlaczego nie. To nie są czasy na kupowanie dzieciom zwierząt, bo one chcą. Nie będę tu wszystkich argumentów na nie, wypisywał, ale powtarzam je ciągle 811. 
   303 pojechał do niewolnictwa do Niemiec. Tam, gdzie tak radośnie ma zarobić f chuj kasy. Pisałem, że na początku robili na magazynie serów i dźwigali bryły serów po 20 kg. Teraz dostali nową robotę, pod tą samą firmą niewolniczą. Wstają o 03:00 (w nocy) ubierają się i jadą, bo już ich nikt nie wozi na taką godzine, godzinę do pracy, by być w niej na 04:00 przy sortowaniu paczek z DHL-a. Robią do 08:00, następnie godzinę wracają na rowerach do dom, mają przerwę i o 15:00 wyruszają ponownie do roboty, by być w niej na 16:00 i do 21:00 robią, następnie godzinę na rowerze w zimie do dom, to już je 22:00, a o 03:00 zaś wstają. No ale jak się jest debilem, to co zrobić... I tu jak przy kocie - świata się nie zreformuje. 
   Przy okazji radosnych wyjazdów serii 300 w świat, przyszedł w nd. 302 pożyczyć 100 zł i w krótkiej rozmowie wygadał się, że za jakieś 2 m-ce chce wyjechać z laską do Warszawy, dokładnie do Sulejówka wynająć mieszkanie dwupokojowe za 1600 zyla/m-c. Dopiero był na "radosnym" wyjeździe w richtich fajnych Niemczech, zjechał z tego niewolnictwa po 2-ch miesiącach, a teraz kolejny głupi pomysł. Czy oni nie uczą się na błędach? Pytam się go, a jakaś praca tam? Nie, nie sprawdzał. Jak to powiedział - "coś się znajdzie". No rewelacja. 
    Zacząłem oglądać serial Rita, o którym przeczytałem na blogu Aberka. Połknąłem już 1 sezon i kończę 2-gi. Jak się zbiorę, to rozbiorę go na części pierwsze, ale ogólnie dobrze się nań patrzy. 
    Oki, bo to stoi na torze bocznym do wysyłki od dwu dni. 
    Zdjęcie.
Stacja Żywiec z przed paru lat, już po remoncie. W sensie zmniejszenia liczby torów stacyjnych.
I widok w drugą stronę, na Węgierską Górkę. 
I jeszcze widok na perony oraz skład do Zwardonia.
   Narka.