Byli w nd. 302 i 303. No cóż... Można by napisać, że to dramat, ale z drugiej strony czegoż można by się innego spodziewać. Szczególnie nie utrzymuję z nimi kontaktu, bo trudno z tymi rocznikami się jakoś dogadać. Jak są to mówią, mówią, mówią..., tak nieskładnie, chaotycznie, jakby nie mieli się przed kim wygadać. Co się da obracają w żart, czego nie, to stają się agresywni (słownie), do tego nie mają pomysłu na życie. Są jak flagi na wietrze, skąd zawieje tak się ustawiają. Nowym pomysłom nie ma końca, kompletnie nie przemyślanym, na których ucierpią nie tylko oni. 302 wymyślił sobie, że chce psa - pitbula oprócz tego chce przeprowadzić się do Sulejówka pod Warszawą, by zarabiać tam gruby hajs. Genialne. 303 dopiero co przyjechał z niewolnictwa z Niemiec, to chce tam jechać ponownie robić, bo nie będzie tu robił na Ukraińców, przy czym mam mu napisać CV do jakiejś firmy w PL. W CV ukończona podstawówka w wieku 17 lat i brak doświadczenia zawodowego. Dla pracodawcy znak - przyjmuję debila, trza uważać.
Serio, to ma być to pokolenie, które będzie robić na moją emeryturę. Jakoś tego nie widzę.
Oglądam na weekendy filmy na ntlx. Trafić na coś sensownego jest trudno, może źle szukam. Widziałem m.in. "Sługi wojny". Film PL. Mamy dobrych kamerzystów, którzy są znani w świecie, ale dźwiękowców tragicznych. Ile jeszcze będzie filmów, kiedy muszę przewijać, wzgłaśniać, by usłyszeć co mówią, a nie mam nic ze słuchem. Czemu tak nie jest w filmach zagranicznych? Chyba z powodu lektora, który czyta jednostajnym głosem. Ale przecież nie jestem jedynym narzekającym na dźwięk w PL filmach. Do tego wpadki dźwiękowe np. z branży. Jedzie poc. a tu podłożony dźwięk z amerykańskich lokomotyw. To nie ma w PL nagranych dźwięków naszych lokomotyw? Już przemilczę nielogizmy w scenariuszu, ale przecież, bo właśnie o tym pomyślałem, przecież seria 300 jakieś filmy musi oglądać, to taki film jest chyba idealny dla nich.
Napomknąłem o tym filmie, bowiem kiedyś przepisałem tu (do bloga) pytanie z Angory chyba z 2018 r. (brzmiało mniej więcej tak) - czy naukowiec może wymyśleć szczepionkę, która zabije konkretną osobę. Film w/w jest z 2019 r. (premiera z sierpnia) Więc jeszcze z przed zarazy. Otóż w filmie tym pobiera się, dokładnie jak to teraz ma msc. przy zarazie, patyczkami materiał DNA, ludzi, którzy dobrowolnie zgłaszają się na jako dawcy szpiku kostnego, ale również od żołnierzy, którzy tego już dobrowolnie nie robią. W produkcji pada zdanie, że mając czyjeś DNA można zrobić patogen, który zabije konkretną osobę, nie mówiąc już o tym, że mając czyjeś DNA można kogoś wrobić w różne rzezy, co w jakiś tam wiadomościach z TV pojawia się, niby mimochodem, że jakiś tam żołnierzy amerykańskich gdzieś tam wrobiono w coś tam, na podstawie znalezionych ich DNA. Jest też kwestia i to główny wątek filmu, handlu bazą DNA ludzi.
Pisałem o tym, że na interii wyłączyli komentarze pod artykułami. Jest to ucięcie przepływu informacji. Już na początku zarazy, niektórzy ludzie pisali w komentarzach, że tworzy się gigantyczna baza danych DNA społeczeństwa. Oglądając ten film przyszło mi do głowy stwierdzenie "mamy to". w sensie oni mają nasze DNA i jak na Shreku, nie zawahają się go użyć. Jest to smutne, bo tłuszcza tego oczywiście nie ogarnia.
W związku z nadchodzącym remontem na grupie A, zabrałem się za porządki. Rok praktycznie mnie tu nie było. Teraz wydłużyłem pobyt na st. mac. to też więcej czasu mam na czynności np. porządkowe. Zabrałem się za sprzątanie kątów na stacji w tym takich po szczurach. Wiem, nie ma ich już kilka lat, ale nie wszystko po nich jeszcze posprzątane. Pozostały jeszcze niektóre gniazda w stanie nienaruszonym, jakby szczury dopiero co z nich wyszły, postaram się zrobić zdjęcia, by jakaś tam jeszcze pamiątka po nich została.
Roboty na st. mac. jest f chuj. Przeraża mnie to, ale z drugiej strony, po ponad roku nieobecności, ruch na niej jest znikomy. Był w nd. 826. Jak zwykle okresowo, pobił się z bratem, do krwi. Jak mu dalej mówiłem, że są takie typy osobowości, które potrzebują okresowego wpierdolu, adrenaliny, wyżycia się, to on, jakby nic się nie stało, że to taki towarzyski sparing, z tym że wcześniej pokazywał mi rozwaloną nogę, opuchliznę na piszczelu; na plecach i klacie był cały. Mówienie mu, że już nie ma 20 lat, i te urazy kiedyś mu wyjdą bokiem, to jakby ciepać grochem o ścianę, więc z dalszego wywodu zrezygnowałem. Skoro chce się świadomie uszkodzić, to przecież mu tego nie zabronię. Kiedyś brat jego lub on brata uszkodzi trwale i wtedy przestaną się do siebie zupełnie odzywać, bo jeden będzie miał żal do drugiego, że jest nie w pełni sprawny, tylko że wtedy to będzie, że mleko się właśnie rozlało.
Roboty na st. mac. jest f chuj. Przeraża mnie to, ale z drugiej strony, po ponad roku nieobecności, ruch na niej jest znikomy. Był w nd. 826. Jak zwykle okresowo, pobił się z bratem, do krwi. Jak mu dalej mówiłem, że są takie typy osobowości, które potrzebują okresowego wpierdolu, adrenaliny, wyżycia się, to on, jakby nic się nie stało, że to taki towarzyski sparing, z tym że wcześniej pokazywał mi rozwaloną nogę, opuchliznę na piszczelu; na plecach i klacie był cały. Mówienie mu, że już nie ma 20 lat, i te urazy kiedyś mu wyjdą bokiem, to jakby ciepać grochem o ścianę, więc z dalszego wywodu zrezygnowałem. Skoro chce się świadomie uszkodzić, to przecież mu tego nie zabronię. Kiedyś brat jego lub on brata uszkodzi trwale i wtedy przestaną się do siebie zupełnie odzywać, bo jeden będzie miał żal do drugiego, że jest nie w pełni sprawny, tylko że wtedy to będzie, że mleko się właśnie rozlało.
Powrót na st. mac. planowany chyba 8 kwietnia. Wcześniej pozostaną do zwiezienia jeszcze graty stąd, w tym komputer, rzecz dziś bardzo ważna.
Zdjęcia.
Dobrze, że w tych czasach można jeszcze ładnych mięśniaków pooglądać.
Takie widoki poprawiają humor na cały dzień.
Narka.
Narka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz