Oglądam filmy na ntlx, w tym serial Rita. W zasadzie w większości można zauważyć, że nie ma dialogu konstruktywnego między bohaterami filmów, seriali. Nie wiem z czego to wynika, bo na pewno nie z braku czasu antenowego, bowiem aktorzy nie rozmawiają ze sobą na planie, bo tak jest w scenariuszu, ale następnie są sceny w filmie, tzw. wypełniacze czasu. Czemu zatem nie promuje się rozmów między ludźmi?
Niezmiernie się cieszę, że udało mi się relacje, niepromowane w mediach, osiągnąć z 979, a także z 811. To jest w tym obecnym świecie dużo. Ta możność rozmowy, szczerej rozmowy, bez obłudy, fałszu to jest coś. Nie muszę tu grać politycznie, zważać na uwarunkowania itp. Owszem, czasem przemilczę pewne sprawy, ale nie okłamuję. Jakby się partner rozmowy (811, 979) zapytał, to padnie prawdziwa odpowiedź. To jest na prawdę dużo móc dziś do kogoś się odezwać, porozmawiać szczerze. Możność powiedzenia np. wczoraj 3x zwaliłem konia jest dobra. Ale nie chodzi tylko, że ja się uzewnętrzniam, ale zadaję również trudne pytania, na które - wiem, dostanę prawdziwą odpowiedź. To jest fajne, bo w dzisiejszych czasach, myślę że mało osób ma z innymi takie relacje.
Wiem, ktoś może napisać, że z 811 mnie łączą inne relacje, bo wiadomo... Ale z 979? Przecież przez ileś lat mnie pociągał seksualnie i to mocno, a jednak doszło do etapu, którego inni mogą pozazdrościć. Mimo tej cienkiej linii przez lata, dziś jest to gruba lina i myślę, że naszej relacji niewiele czynników zewnętrznych może zaburzyć.
Na weekend zjechałem na st. mac. Wraz z moim przyjazdem okazało się, że na st. mac. również zjawi się ponownie kot. 979 ze swoją kolejną niby laską, pojechał w Beskid. Miał zabrać kota ze sobą, ale odradziłem, bowiem nie wiem czy koty lubią takie częste zmiany lokalizacji, do tego dość długą podróż autem. Zważywszy, że tu już zna teren zarówno st. mac., jak i zewnętrznej przestrzeni, na którą uwielbia chodzić, czuje się tu dobrze. Mało tego, tam też by siedział nadal sam. Oni poszli by w góry, a kot zostałby na większość dnia sam w nieznanym sobie środowisku. Jeszcze mógłby odnieść wrażenie, że go wywieźli, by zgnił w jakimś zamkniętym pomieszczeniu. A tu..., pierwszej nocy zachciało mu się wyjść na zewnątrz o 01:35. No wypuściłem go, bo co zrobić. To był chyba najdłuższy jego nocny pobyt na zewnątrz. Dopiero jak poszedłem po chleb rano ok. 08:00 to wołałem go w okolicznych ogródkach i był tam. A na placu -2C więc temp. taka średnia, przynajmniej jak dla mnie. On też nie ma jakiejś grubej sierści, bowiem to nie kot placowy, a domowy. Następnej nocy już trochę lepiej, bo 03:25. Gorzej dla mnie, bo później jestem na standby-u do właściwie, albo wpuszczenia kota, albo gdy samoczynnie się obudzę. Czyli wcześniej przebudzam się co godzinę, częściej i patrzę za okno, czy on tam siedzi. Czasem, jak go coś goni, to po deskach wbiegnie na okno, to zrywam się, by go od razu wpuścić. No przeca ma się tu czuć bezpiecznie.
Teraz trochę odnośnie serialu "Rita". Scenariusz się udał, ktoś na prawdę dobrze nad nim popracował. Po obejrzeniu 2 sezonów, czyli dwu roków szkolnych myślę, że scenariusz jest na poziomie "Pingwinów z Madagaskaru". Wiem, ktoś se może teraz pomyśleć - przecież to bajeczka dla dzieci (te pingwiny), ale tak jest i nie jest. Rita podobnie. Jest to dla kategorii wiekowej dość młodej, ale pewne sprawy są dla dorosłych i wydaje się, ze tylko przez nich zrozumiałe. Nadto rysują się w nim różnice kulturowe. Swoboda rozmawiania o sprawach seksualnych u nas, taka jak tam, to chyba za kilka lat. Dziś jest to mało możliwe. Nie wiem jak młodzież szkolna, bo mam z nią mały kontakt, ale ludzie starsi nie mają w zwyczaju o tym otwarcie mówić. Z młodych roczników pozostała mi tylko seria 300, więc do nich musiałbym uderzyć. Zaskoczyła mnie również, można to określić po naszemu, zażyłość między uczniami i nauczycielami. Tam, nie wiem czy tylko w serialu, ale w nim do nauczycieli mówi się per Ty. U nas nie do pomyślenia.
Po za tym w serialu, niestety, jest ciągła promocja palenia i picia. To wsadzanie fajek w usta aktorów przy byle okazji jest trochę męczące. Ja nie palę, ale zakładam, ze palacze oglądając częściej sięgną po kolejną fajkę. Mało tego lokowanie produktów, bo przecież ktoś do serialu się musiał dociepnąć, czasami jest realizowane w sposób jak w filmie "Truman show". Jednak na szczęście te reklamy przy bardzo dobrym scenariuszu są widoczne, ale nie zaburzają treści odcinków i nie pogarszają efektu odbioru.
Teraz odnośnie tego co na początku notki, czyli rozmów. W Ricie jest już lepiej, ale to jeszcze nie to. Na szczęście serial jest zrealizowany, co rzadko się zdarza, a przynajmniej jakoś nie często widzę, że część treści przekazywana jest przez obraz. To jest fajne, bo porusza mózg do jakiejś tam pracy.
Co mi się jeszcze rzuciło w oczy, to wsadzenie głównej bohaterki w strój jakby roboczy. Rozumiem, gdyby to był facet, który mniejszą wagę przywiązuje do stroju, ale kobiety, w zdecydowanej większości, mają wbudowaną funkcję więcej butów i torebek, to po głównej bohaterce tego w ogóle nie widać. Niby może tak być, jednak po 3 latach chodzenie w tym samym stroju jest to już trochę sztuczne. Mimo tych drobnych niedociągnięć, ogląda się bardzo przyjemnie i nie żałuję, że przeczytałem o tym serialu u Aberka.
Tyle, bo zaś to będzie stało i stało na torze bocznym. Wyciągamy zatem ruchem manewrowym z toru bocznego, by wydążyć przed zakończeniem dnia.
Zdjęcie.
Wnętrze nieistniejącej już sortowni KWK Pokój w Rudzie Śl.
Sortowni na pewno by się nie uratowało, przed zburzeniem, ale za to część rzeczy zgromadzonych tam, można było uratować.
Niewielka część trafiła na st. mac. i jest pamiątkami po kopalni. Narka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz