czwartek, 31 grudnia 2015

Czwartek

   Ten czas mija niesamowicie szybko, tzn. tyle się tu dzieje, że dzień za dniem i ciągle tak od lat. Ponieważ nie mam fb, to pewne info dostaję z opóźnieniem, a okazało się, że 834 ma urodziny i imprezka jest ... no u mnie. No rewelka. Choć szczególnie gości nie było wiele, bo 832, 895, 979, człowiek z Anglii i ja to toczyła się, mimo dnia pracującego do 23:10. Normalnie stacja jest opróżniana po 22:00. Z tego powodu szybkie procedury wyłączeniowe i udało się do 23:35 wyglebić. Szybko nie zasnąłem, bo leciał TV, przy którym, chyba musi, zasypiać 979, to też było to jakoś k/ 01:00. Oprócz TV, spowolnieniem zasypiania było trawienie przez żołądek mieszanki jaką zrobiłem. Oprócz pizzy, którą jedliśmy z 979, wpadł jeszcze jeden kawałek zamówionej przez 895, a także trochę żołądkowej gorzkiej klasycznej. Mimo trochę niższej temp. w pokoju, mnie było gorąco od środka. Zresztą widziałem odkrywanie się 979 to może miał podobnie.
    Wczoraj też na gg pisanie z 824, który choruje na lekką cukrzycę. Otóż, już kiedyś pojawiał się u niego za niski stan cukru. U lekarki, chyba przed świętami i wczoraj też miał 57. Norma jest od 78. Piszę mu i kiedyś nawet mówiłem, aby w takim razie zmniejszył dawkę leku np. zeżarł 1/2 tablety. To on nie, tylko jak ma za niski to żre glukozę w tabletach. Czyli ze stołu bierze tabletę na obniżenie cukru, po czym zżera na podniesienie. Czy tylko mnie się wydaje, że jest coś nie tak? Ponieważ jest już w podeszłym wieku, to wytłumaczyć się nie da. Pani doktór kazała to choćby nie wiem co, żreć trzeba. Odpuściłem.
    W tym roku (musiałbym poczytać co było w ub.) imprezki planowanej nie ma, ludzi schodzących się też chyba nie, jak będziemy sami to będzie wypasik. Miałem niby iść do 181 na ogródek, ale w nocy było -7C to dla mnie na imprezkę na placu za zimno, a po za tym ktoś musi chaty pilnować.
    aktualizacja 16:50
   Jakoś dziwnie mi się wydaje, że jak w ub. roku, choć jednak może być mniej, zlezą się ludzie, którzy nie mają co z sobą zrobić. Na razie przygotowań żadnych nie było, dopiero co wróciłem ze sklepu z 979, który kupił 10 piw (żubrzyki u nas w wiosce po 1,59 but.) i półlitrówkę awaryjnie, jakby się gdzieś chciał wkręcić, no i zeżarłem odgrzaną w mikrofali pizzę z wczoraj. Jak się uda to za chwilę odpalę symka na trochę. Dawno w niego nie grałem, a ciągnie mnie bardzo. Reszta zapewne jutro, bo dziś to już nie będzie kiedy. To do nowego roku.
    aktualizacja 19:50
   No jakby mogło być inaczej. Imprezka się rozwija i to z postaciami medialnymi. 979 przygotował wraz ze mną grupę A na przyjęcie szczególnych gości. No to chyba tyle, reszta, po imprezce jutro. Dobrej zabawy wszystkim, do nowego roku, narka.

środa, 30 grudnia 2015

Środa #820

     Wczoraj jakoś od popołudnia do wieczora nie włączałem już kompa. Takie popołudnie i wieczór bez tej maszyny. Chyba bardziej tym był zaniepokojony 834, który zawszę dosiada maszynę kiedy ja schodzę. Praktycznie czai się z boku i na wyjściu z grupy A, on już siedzi przy klawie. Wczoraj tej przyjemności mu nie dałem, za to sobie tak. Po za tym popołudniu byłem z 979 u niego w mieszkaniu, bowiem problemy w łazience - zalał sąsiada. Należało oczyścić spływ z wanny, niezamknięty (otwarty, woda z wanny leje się do odstojnika) oraz uszczelkę przy muszli, bo puszczała wodę z powodu zebrania się marasu i kamienia, przełożyć ją, bo się wywinęła. Operacja zakończona sukcesem, choć w sobotę nad muszlą, z której nie cieknie mają trwać prace przy podstawie. W trakcie prac, przeszedłem test. W sumie to mózg przeszedł. Otóż, 979 pracował wpierw w białej koszulce, ale powiedziałem, wiedząc jaki jest pedantyczny w czystości ubrań, by zmienił białą koszulkę na jakąś roboczą. Przyszedł po chwili, ale bez. No jak dla mnie ok. Jak szliśmy z pokoju z wanną do łazienki to trzymając ją bardzo ładnie ukazały mu się bicepsy, ale inną częścią mózgu rejestrowałem reakcję tej części odpowiedzialnej do popęd. Na szczęście nie działała. Podobnie kiedy ułożyliśmy już wannę i trzeba było pod nią wkręcić wylew tak, by woda leciała do odstojnika. Przy tej czynności normalnie bym oszalał widząc innego mięśniaka, bo przecież na czworakach, z wyciągniętymi rękami do przodu, napiętymi mięśniami pleców, a tu mózg rejestrował piękno ciała i pozycji, ale innych reakcji nie było. No w sumie dobrze, bo wczoraj powiedziałem o nieprzeleceniu go już nawet jakby był goły i fest nadupiony, a gdybym jednak się podniecał jego widokiem i organ by się wzbudzał, znaczyło by to o powiedzeniu mu nie prawdy. Po tej sytuacji byłem zadowolony. Znaczy się jest tak jak powiedziałem, a krótko po tym jak mu to powiedziałem zdarzyła się sytuacja, w której to mogłem sprawdzić.
  aktualizacja 18:45
   Pojechaliśmy z 979 na gastryczną ucztę z pizzami w roli głównej. Zamówiliśmy dwie duże, z tym że druga miała być 15min później, była chyba 4 później. Na drugi raz muszę do Pani mówić wolno: d r u g a  p i z z a  15 m i n   p ó ź n i e j, może zrozumie. Po rozmowie z przed dwu dni, kiedy oboje bylismy dość wstawieni bardzo dobrze nam się rozmawiało i oby tak dalej, ale na to też składa się wiele innych czynników. Sumarycznie cieszę się z obrotu spraw, przynajmniej na razie. W drodze powrotnej on trochę zmarzł, bowiem na placu -6C. To po ciepłym okresie wcześniej i świętach ciepłych (w drugi dzień świąt o 13:00 było 10C) teraz takie ochłodzenie to niektórzy muszą się przestawić na ciepłe ubieranie.

wtorek, 29 grudnia 2015

Wtorek

    Wczoraj z 979 oraz 897 wraz ze swoim bratem poszliśmy na imprezkę do lasek - kuzynek od 897. No przy mieszkaniu kuzynek moje to takie old, ale działające. Ludzie jednak robię mieszkania w nowych trendach, a tu czas się zatrzymał na stacji, zresztą kto przyjeżdża z zagranicy to potwierdza, nawet jeden kiedyś wymyślił wycieczki do starego mieszkania w stylu lat 80-ych. Nie przeszkadza mi to, dobrze się tu czuję, przynajmniej zgromadziłem rzeczy, które jeszcze lata będą służyć.
   Przed imprezką zrobiłem jednoosobową imprezkę na stacji, do symka wziąłem kiedyś niedokończoną flachę klasyka i ciasteczka. (jakbym nagle przerwał, to dokończę puzniej, bo na stacji tor zajęty). Jak już zaczęło działać to akurat przyleźli 979, 897 i brat z flachą krupnika - nie znoszę jej - i wyciągnięli mnie do lasek. Tam trochę pomieszałem, ale jakoś się trzymałem, gorzej z 979. Ten to dał czadu i jeszcze piwem zapijał na koniec. Wracaliśmy coś po 04:00, chwiało go na nogach. Już w drodze zaczęliśmy rozmawiać i rozmowa przeniosła się do mieszkania. To była trudna rozmowa, bowiem dotyczyła nas. Naszych relacji obecnych i tych poprzednich, które ciążą do dziś. Trochę mi nawtykał odnośnie zachowania, ponoć niestosownego w towarzystwie jak jesteśmy gdzieś w terenie razem, jak choćby na dzisiejszej imprezce, ale mnie się wydawało, że nadzwyczaj spokojnie się zachowywałem. Właściwie przez większość czasu puszczałem muzę z laptopa podłączonego do wzmacniacza. Rozmowa oparła się też o incydent z przed 7 lat, ale nie drążył tematu, ja zresztą też, za to nadmieniłem o zmianie mojego stosunku do niego już od jakiegoś czasu. Tzn. powiedziałem, że dziś (w sensie obecny czas) nawet jakby leżał totalnie ożarty i nagi to nie przeleciałbym go. Po raz chyba kolejny przekazałem, iż traktuję go jak przybranego syna w związku z tym powyższe jest obecnie nierealne, abym się do niego dobierał i aby miał cały czas tego świadomość.
   Mówił też o mojej pomocy innym w tym np. 174, a jemu niby nie. To znowu dziwna sytuacja, bo chce mu pomóc, ale jak to zrobić skoro jest CS-em, więc trudno się jest przedrzeć przez pole ochronne. Momentami robiło mi się smutno, bowiem jak to powiedział, daje znaki, że jest źle, a na nie nie reaguję. Faktycznie ma rację, będę musiał więcej z nim rozmawiać. Jutro wyjazd na pizzę z kuponów, to będzie okazja. Teraz tyle, bo muszę iść do niego przetkać kanalizację, tylko zabiorę potrzebne narzędzia. Może jeszcze później dopiszę, jak będą warunki na stacji.

poniedziałek, 28 grudnia 2015

Poniedziałek

Jest tyle do napisania, iż nie wiem od czego zacząć. Może od zaległych spraw. W drugie święto o 13:00 było 10C na termometrze, takie święta, co zresztą prawie wszystkim znajomym powiedziałem, mogły by być co roku. Ciepło, nie ma tego białego gówna i oprócz narciarzy, którzy zresztą jak 811 jadą do Austrii, reszta się cieszy.
   Druga zaległa sprawa, był na święta 975. Faktycznie miałem nieodebrane połączenia z nr z Niemiec, ale nie kojarzyłem, że to on, no przecież do cyca, są inne jeszcze formy kontaktu, choćby sms. No trudno, pewnie jeszcze kiedyś zjedzie do Spirydiona.
   No i wczoraj wieczorem po imprezce u 832 979 przyszedł jakiś przydupiony. Widziałem to po nim, wszak tu mieszka 8 lat i w tym stanie poszedł o 23:10 spać do domu, choć o 22:00 się spytałem czy wywalamy ludzi, bo rano jakby wstaje do pracy. Jak będą warunki to z nim dziś pogadam co się stało. Tak myślę, że trochę sytuacja z własnym mieszkaniem, w którym jednak nie mieszka, a był u 832 na nowo wyremontowanym mieszkaniu, gdzie rozwijająca się para zaczyna wspólne życie, to może zrobiło na nim wrażenie. Na fali stanu psychicznego odmówił też wyjazdu dzisiejszego na pizzę z kuponów, choć przecież przekazywałem mu o wyjeździe w pn. i środę jako plany, to jak do CS - nic mi nie mówiłeś. No co się będę z CS-em wadził. Ustaliliśmy, że pozostaje środa lub nawet czwartek, choć to już sylwester.
   Wczoraj też był (on nie ma numerka, bo szczyt naszej znajomości był w 2000r. więc na długo przed pisaniem bloga) kolega, na którego idę sprawę rozwodową za świadka. Rozmawialiśmy ponad 2h, a po jego wyjściu zreasumowałem i to ja gadałem przez prawie większość spotkania, ale było przyjemnie, nie wiem dlaczego czułem się jakbym go znowu podrywał, tak na nowo. Powiedziałem mu o jego dobrym wyglądzie, małym optycznym zestarzeniu się, faktycznie nadal robił na mnie wrażenie. Kolejna wizyta w styczniu, ale postaram się jeszcze do niego dzwonić, wszak za 2 dyszki nielimitowane, to można dzwonić. Udało nam się tak rozmawiać w najbardziej obleganych godzinach w stacji, bowiem właśnie odbywała się imprezka u 832 i tam wszystkich poodsyłałem wcześniej, to żaden, dosłownie żaden skład nie chciał wejść na stację w czasie jego pobytu. Sam byłem w szoku o czym mu przy odejściu powiedziałem. Zresztą przyznał faktyczną różnicę między poprzednią wizyta, a tą.
   Ze złych wiadomości - idą mrozy, na szczęście lekkie, ale i tak do dupy potrzebne. No cóż, wszak zima.
  aktualizacja 13:40
  Nie wiem co z kinem branżowym, ale widzę trudności w kręceniu takich filmów. Oglądałem ostatnio (do 40minuty, bo dalej jakieś problemy techniczne) film "Płynące wieżowce". Dziś obejrzałem film "Żniwa", z za zachodniej granicy i bardzo średnie te filmy. Jakoś albo nieodpowiedni reżyserzy się za to biorą, albo tak na siłę, bo temat, choć można by napisać wdzięczny i ostatnio jakoś modny, to nie potrafi być ukazany, aby porywał za serce. To nawet do filmu "Letnia burza" (Sommersturm 2004) oba mają się nijak. Tam problem dojrzewania, pierwszego zauroczenia, pierwszej miłości jest ukazany udanie. Podobnie w filmie hiszpańskim "Wolna chata" (Krampack 2000). W obu bohaterowie są pierwszym planem, ich relacje, stosunki (nie płciowe). W Płynących wieżowcach i Żniwach, bohaterowie są nałożeni na tło, które zajmuje większość filmu. Np. w Płynących wieżowcach scena wjazdu na parking wielopiętrowy, gdzie ukazany jest przejazd (pełny) przez 4 piętra. Po co? Co ma to dać w treści filmu? W Żniwach też można by takie sceny wyróżnić np. skejt park. Robi to wrażenie zapychania czasu aby zmieścić się w 90 min, co w obu filmach na siłę udało się. Jakoś reżyserzy nie potrafią ukazać uczucia pojawiającego się u młodych bohaterów,wywołać w oglądającym wzruszenia, reakcji na to co widzimy, podobnie jak w filmie Wielki Liberace, w którym tego w ogóle nie było, a film nie niskobudżetowy. Jakże dobrze przy Płynących wieżowcach i Żniwach wypadają Letnia burza, Wolna chata, a już Tajemnica Brokeback Mountain jest czymś co ogląda się bardzo dobrze.

niedziela, 27 grudnia 2015

Niedziela

    Wczoraj musiałem nagle przestać pisać posta, bo na stację wszedł 979 z kolegą, nawet historii nie zdążyłem oczyścić. Chyba się nic nie stało, bowiem nic nie gderał.
    Wczoraj też dzień odwiedzin stacji zwrotnych składów 972 i 971. Będąc u 972 na prawdę, choć zdaję sobie sprawę, że dom dziecka nie jest dobrym rozwiązaniem, myślę iż dobrze się stało z odebraniem im obojgu dzieci. Ile razy dłużej tam siedzę i oglądam ich zachowanie to czuję się jakbym siedział wśród neandertalczyków, którzy pojęli podstawy życia w obecnych czasach. Od lat zachowania ich się nie zmieniają, tylko szarańcza rośnie i tu dobrze, że jest po za domem, bo jeszcze przejmuje wartości jakieś z zewnątrz, może porównać inne. Jedna sytuacja mnie rozbawiła. W trakcie oglądania filmu na Canal + żona od 972 siedziała na kanapie ze zdziwioną miną i charakterystycznie zagiętym palcem w ustach, taka była scena w filmie, a obok niej najmłodsze dziecko, przyszły skurwiel, też z palcem w ustach dokładnie w takim samym ustawieniu. To trzeba by było sfotografować ukrytą kamerą, może obiegło by jakąś część internetu. Stół zastawiony słodyczami, kupnymi, bo samemu się w domach wypieki się już rzadko robi. Kosztowałem to co było, a przy moim uzależnieniu od słodyczy nie było łatwo się powstrzymywać. Na prawie koniec jak już zastanawiałem się czy jechać, żona wpadła na pomysł, że da mi spróbować czegoś co sama robiła. Od razu przebiegła myśl, no do cyca, to teraz się urządziłem. Przypomniały mi się jednocześnie gołąbki od niej i inne potrawy i zastanawiałem co będę musiał zagryźć jeszcze słodyczami, które na szczęście leżały na stole. Okazało się, że ma schab dojrzewający własnej roboty, w/g przepisu znajomej. Cały czas byłem przerażony co będę musiał zeżreć, a wyjść już nie było sposób. Przyniosła mi grubo ukrojony surowy schab, tyle że z wierzchu obciepany jakąś przyprawą. Oczywiście był za grubo ukrojony i nie dało się go normalnie gryźć to poprosiłem o ostry nóż, a aby jakoś to przełknąć to jeszcze o pieczywo. Z dwoma kawałkami bułki posmarowanymi jakimś ohydnym smarowidłem, krojąc małe kawałki schabu zeżarłem go popijając resztkami herbaty. Jak już poprosiłem o nóż, to ona:
- nie potrafisz gryźć
- potrafię, ale boję się, że wyszarpie zęby, to jest surowe
- no takie ma być.
  Się wdupiłem. Na odchodnym zagryzłem to jednym ciasteczkiem i pojechałem do następnej wioski.   Na starszą szarańczę, mimo iż niby jechali nie doczekałem się i odjazd nastąpił ok. 18:00 do 971. Tu niejako podobnie, bo żona od 971 trzyma poziom jak na stacji 972, ale za to sam 971 jest bardziej rozganięty.
  aktualizacja 18:00
 A będąc u 971 piliśmy w drinkach jim bima z colą, trochę tego poszło, ale może rozłożone w czasie to nie oddziaływało na mnie. Bezproblemów, tzn. nic na drogach nie było, pusto, ale w sensie nie obalania mnie na rowerze przez błędnik. Jak jechałem to wypatrywałem tylko czy gdzieś nie jedzie jakieś auto np. radiowóz, to nie chcemy zapłacić. Państwo biedne to szuka wszędzie kasy i postanowilismy przy jakiś jadących autach zsiadać z rowera, aby ich nie drażnić. Ubrani byliśmy na czarno, bez oświetlenia to nas nie widzieli wcześniej jak my, ale udało się dojechać. Tylko dwa auta nas zaskoczyły. W wiosce, jak to w wiosce imprezki świąteczne to z niektórych okien wylewała się muza i głośne rozmowy domowników z gośćmi. Zastanawiałem się od razu czy u mnie też nie ma jakiejś imprezki, wszak zostawiłem 979 na dyżurze. Po wejściu na stację o 00:20 na torach tylko 979 i jego kolega z Anglii. Jest już tam kilka lat, ale z jego ust nie płynie jakaś radość przebywania tam. Do tego, jak i inni, stwierdza widoczność sporej ilości uchodźców.
To faktycznie jest fajnie jak przylezie mięśniak z rana, tzn. po moim obudzeniu się i funkcjonowaniu to rano to już nie było (11:15). Był 172. Oprócz tego, że fajnie jak jest, to jeszcze fajnie jak reaguje na moje działania. To jak przy wiązaniu rąk wzbudza mu się organ powoduje wewnętrzne uspokojenie mózgu, iż jednak mu się to podoba i nie ma moralniaka, że robi to z różnych innych przyczyn. Wiadomo w seksie czasami idziemy na ustępstwa drugiej stronie, choć nie zawsze jest to to na faktycznie mielibyśmy ochotę, ale akurat aby nie zaburzać relacji zgadzamy się. Dzięki temu wzbudzeniu organu wiązanie już dawno wykluczyłem z listy tych niechcianych.
  Po za tym z ważnych info dziś - był kolega z wawki i na nasze zgłoszenie wyprawienia składu do niego na stację Warszawa Główna otrzymaliśmy pozwolenie na wyprawienie. No cieszy, tak że jak nie zaskoczy nasa jakoś szczególnie zima to od 6-go do 12 będziemy grasowali po stolicy. Mało tego on opuszcza swoją stację macierzystą w tym terminie i plan ma aby jechać w góry na narty. No po prostu wyjebka, tylko od pn. muszę się zabrać za przygotowania, głównie to zrobić NR  rowera, którym będziemy się poruszali po wawce. Uaktualnienie listy do wyjazdu, przygotowanie odpowiedniej torby, tak aby z rzeczami zimowymi i gadżetami kolejowymi przeżyć kilka dni.

sobota, 26 grudnia 2015

Sobota

   Po wczoraj, kiedy byłem po imprezce wigilijnej totalnie przydupiony, dziś od wstanięcia o 10:00 w pełnym wirze pracy. Nadrabianie zaległości z wczoraj, bo jednak na stacji dziennie zajęcia obowiązkowe i jak wypadną w jednym to i tak są do zrobienia.
   Zresztą wczoraj też ruch na stacji niewielki, taki świąteczny. Tradycyjnie przewinął się 834 z wejściem na stację chyba z 5 razy - to wszystko w przebiegach między rodzinnych. Tak ma rodzinę w wiosce rozłożoną, że odwiedzając ich przechodzi przez naszą stację. Był 895, ten stękał, że mu się nudzi i najchętniej poszedł by jutro (czyli dziś) do pracy. Co z tymi mięśniakami nie tak. Czy to zaburzony proces dojrzewania kiedy nie umieją znaleźć zainteresowań trwałych, a jednocześnie angażujących bardziej niż 5min? W wiosce większość "interesuje się" piłką nożną. Część nawet w jakiś klubach kopie, ale to tyle. Z wiekiem już się nie kopie, a sprawdzenie tabelki z wynikami na necie zajmuje łącznie jakieś 5min i tyle. A reszta dnia czym do zapełnienia. 895 wczoraj tu siedział i chyba tylko dlatego, aby nie być samemu w domu. Nic innego go tu nie trzymało, bo w czasie oglądania TV, przy którym byłem i ja i 979 właściwie z nami nawet nie rozmawiał. Podobnie 834 siedział i nic. Żadnej dyskusji o czymś interesującym nie było. Takie wspólne siedzenie jak na poczekalni dworcowej z TV w oczekiwaniu na mający nadejść pociąg. I jak któryś nie ma z sobą co zrobić to ciągnie tu jak do poczekalni, bo prawie zawsze ktoś inny (oprócz mnie) tu jest. Z rzadka się zdarza, że nie ma, to wtedy:
- nikogo więcej nie ma?
- nie ma,
- to idę, narka.
  No i część idzie w poszukiwaniu innych, gdzie się też zadekowali.
   Wczoraj też jak przewinął się 174 to powiedział, że nic nie pamięta, jak znalazł się na grupie C (wczoraj jak sprzątałem to okazało się, że jednak spał na C, nie B jak wcześniej napisałem). To takie - nic nie pamiętam, do niczego nie doszło, a nawet jeżeli to - nic nie pamiętam. Coś jak - to nie moja wina, jakby cokolwiek wyszło na powierzchnię. Mięśniaki już tak mają, taka wbudowana asekuracja, zresztą co się dziwić.
   Nie byłem wczoraj na wiosce, ale mówili o otwartych sklepach. Zastanawiałem się co z tradycją świąteczną? Ile ona jeszcze potrwa, bo młode pokolenie już nie przejmuje wartości świątecznych, dla nich w większości to wolne dni, których nawet by nie chcieli, bo się ogólnie nudzą vide 895 i 834 i najchętniej poszli by do pracy, gdzie ktoś za nich organizuje im część dnia, którą traktują jak rozrywkę, a przynajmniej coś co zajmuje im część, w której się nie nudzą, mało tego po niej mogą stękać innym jak to się napracowali i jak tam jest źle, jacy kierownicy są źli i ogólnie do dupy, ale jak jest więcej wolnego to zaś im sie mierzi.

piątek, 25 grudnia 2015

Piątek #815

    Najlepiej pisze się na bieżąco. Tak jak przewidywałem wolne tory stacyjne były do 20:30. Od tej godz. zaczęły schodzić się składy na stacje i zajmować tory główne zasadnicze i te boczne również. Od właściwie 22:00 do 02:30 było zajęte 8 torów stacyjnych. Aby drużynom trakcyjnymi miło leciał czas graliśmy z yt nagrania takie jakie przyszły nam do głowy + te, które zgłosiły drużyny trakcyjne. O 02:30 postanowili wyjść na wiochę no i wyszli ze stacji. 
   Odnośnie spraw branżowych to nie wiem co ze mną jest nie tak. W ub. tyg. czy dwa tyg, temu (nie chce mi się sprawdzać) 174 był totalnie nawalony i nie chciało mi się z nim nic zrobić, dziś jak był wśród innych skurwieli to zapragnąłem mieć ochotę na niego i szczególnie obłapiałem jego mięśnie rąk. Co z tym mózgiem nie tak do cyca? Jak może to nie chce, jak chce to nie może. Jakiś paradoks do cyca. No przecież teraz jakby został 174 to bym się do niego dobrał, a tydz. temu to mózg nie chciał. Dramat. Zara lezę spać, bo mnie podupi z tego rozrzutu emocji. 
    I tak muszę wytracić czas, to coś wpiszę, bowiem o 05:30 na stację weszli dość mocno najebani 979 i 174. Ponieważ, nie wiem dlaczego, dziś mam ochotę dobrać się do 174 to dałem mu 25min na zaśnięcie i ruszam dla doznań, dla mózgu. Oczywiście w stanie prawie przed zawałowym będę cieszył się jego dotykiem. No ja, jak dziecko, które ciągnie do niebezpiecznego, tym bardziej że w pok. A również śpi 979, którego na wszelki wypadek odgrodziłem od doznań wzrokowych fotelem na kółkach.
   aktualizacja 14:40
   979 dość szybko zasnął, wcześniej rozebrał spodnie i wyglebił na łóżku. Dla mnie przeznaczony był materac, na którym śpię od jakiegoś czasu. Dla 174 przygotowany był materac około 1,5m od mojego. Po 30min spał. Trochę się wyciągnąłem z mojego materaca zbliżając się do jego. Leżał obrócony przodem do mnie. Ręce miał wyciągnięte przed siebie. Delikatnie położyłem lewą dłoń na jego prawym przedramieniu, obejmując je. Jego ręce są dla mnie zniewalające, choć może to otoczka niedostępności robi połowę ich wyglądu. W każdym razie głaskałem go po przedramieniu, bicepsie, czasami mocniej chwytając, delektując się twardym mięśniem przedramienia. Po jakimś czasie przebudził się. Od razu odsunąłem się na swój materac. Podniósł się na lewej ręce, lekko uniósł i popatrzał na ręce i w stronę mojego materaca. Leżałem na boku patrząc okiem przy poduszce, to wyżej miałem zamknięte. Chwilę był w takiej pozycji, po czym położył się ponownie i obrócił na drugą stronę. Ponownie przysunąłem się do niego. Zaczął chrapać. Pomyślałem, jak by się nagle ocknął to powiem, że chciałem go obudzić, bo chrapał. To trochę mnie rozochociło. było uzasadnienie do mojej bliskości przy nim. Po jakimś czasie głaskania ponownie się przebudził, ale odwrócił się znowu w moją stronę. Jak na początku miałem przed sobą jego wyciągnięte w moją stronę ręce. Ponownie zacząłem je głaskać, napawać się twardymi mięśniami przedramienia, żyłami na powierzchni, czasami głaskałem również jego dłonie. Znowu po jakimś czasie przebudził się, tym razem zaczął bardzo powoli szykować się do wstawania. Wyglądało to niezdarnie, jakby małe dziecko usiłowało utrzymać się na czworakach przez chwilę chwiejąc się to w lewo to w prawo. Po ustaniu chwiania się i jako tako utrzymaniu równowagi w tej pozycji zaczął powstawać. Spytałem się:
- gdzieś leziesz?
- wylać się.
   Chwiejąc się poszedł to zrobić. Nie wrócił na materac, poszedł na grupę B spać. Może i dobrze. Dalej niż głaskanie rąk chyba bym się nie posunął, a jego chrapanie i tak uniemożliwiało mi zaśnięcie. Po jego przeniesieniu się do B udało się zasnąć, było ok. 07:15. Spałem z krótkimi przerwami do 13:00, kiedy to obudził nas dzwonkiem 834. Jedna z przerw to wypuszczenie 174 ze stacji. Czy 834 to nie wie, że nie którzy chcą się wyspać? 979 też się zdenerwował.
 

czwartek, 24 grudnia 2015

Czwartek

   Kto kiedyś będzie podtrzymywał tradycję wigilijną? Tory w stacji zajęte do 00:30 i tradycyjnie, co zauważam od kilku lat, młodzież ma totalnie wyjebane na przygotowania świąteczne. One się dzieją tak obok nich. Oni imprezują, bo czas wolny i wpadają niejako w przelocie na kolację wigilijną, bowiem po niej kolejna imprezka. To jeszcze parę lat i tylko media będą nakręcały spiralę świątecznej gonitwy. Reszta będzie to miała w dupie, coś tam zamówią, coś kupią gotowego i już będzie świątecznie na stole.
   Fakt, sam nie podtrzymuję tradycji, ale jak tu podtrzymywać, kiedy nie ma na to totalnie czasu. Obsługa stacji, jak widać, w okresie przedświątecznym trwa do 00:30, następnie procedury wyłączeniowe i już będzie 01:40, bo jeszcze ten wpis policzony. Ale, aby nie było tak całkiem nieświątecznie, to uruchomiłem niby choinkę w postaci semafora trzykomorowego, wskazującego sygnał S10, do tego jeszcze na schemacie stacji Maciejkowice Wąskotorowe uruchomiłem 3 diody w miejscu semaforów, które jakieś 2 lata temu połączyłem liniami do zasilacza. Jeszcze może dziś uda się podłączyć, w sumie to tylko wsadzić do gniazdka, ale zawalonego totalnie gratami, dwie lampy kolejowe w przedpokoju - starą lampę końca pociągu i semaforową zastępczą w razie awarii oświetlenia podstawowego. Kiedyś świeciły przez rok, jakoś przy konserwacji gniazda wyłączyłem i tak zostało przez kolejny rok. Tempo prac zaiste rewelacyjne.
   979 wyszedł na wiochę z kolegą z Anglii, wczoraj już ich było dwu. Zjeżdżają się z zagranicy na święta i dzielą się informacjami jak tam jest. Nie wiem czy tu wróci, bo już od dwu dni chciał spać w swoim domu, ale mu to nie wychodzi, zresztą mnie to nie przeszkadza, nawet lepiej się czuję jak tu śpi. Kładę się sam, może dojdzie w nocy.
    aktualizacja 16:00.
   Ostatnie składy opuściły stację 14:30 jeszcze rozmowa godzinna z 811, przewinięcie się 979 i jego stwierdzenie, że już ma pełny ch*j świąt i siadam z flachą do symka kolejowego. 4h luzu, jedyne takie 4h popołudniowe luzu kiedy nikt nie staje pod wjazdowym, nikt nie stęka, nie ujada. Przy okazji przypomniało mi się jak kiedyś jechałem do ciotki na wigilię na rowerku przy temp. -15C, zawinięty na całej twarzy, tylko oczy wystawały, przez najbardziej ruchliwą ulicę w Chorzowie, która normalnie jest jak Piotrkowska w Łodzi, to po 16:00 minąłem tam 2 osoby. Podobnie tu na stacji. To wyjątkowy dzień kiedy jest pusto i właśnie aby się nie rozpisywać za bardzo biorę się do "pracy", narka.
  aktualizacja 18:10
  Czemu Ci ludzi się tak dziwią, że się najebałem? Przecież im to zgłaszałem od jakiegoś czasu, że tka będzie, to przylazł 979 i 174 po prezenty i się dziwią, że jestem w stanie j/w. No co z nimi nie tak, Wszak dość osobliwie obchodzimy wigilię 24, o czym im zapowiadaliśmy, to oni się dziwią. No jacyś nieogarnięci. 
   Symulatorek jest odpalony, stacja jeszcze się nie zaklinowała (w tym symku) tzn, że jeszcze ogarniam, to ocb.? do cyca. A w ogóle pisałem, że zacząłem oglądać, bo opowiadał o tym filmie, Płynące wieżowce. PL film branżowy. Oczywiście na raty, bo jakby inaczej się dało, no nie da się. Reflekje po obejrzeniu filmu kiedyś tam, jak obejrzymy cały. Tymczasem, bo tak mi przyszło do głowy, nr 1 w nagraniach jest: 

Robin Schulz - Sugar, zaś ten edytor do cyca. Nie mam już siły z informatykami walczyć. 

Tam jest scena kiedy kierowca radiowozu jest w myjce i myje auto, to jako żywo przypomina mi wokalistę Queen w innym teledysku, ale to może moje skojarzenia. Tak się zastanawiam, czy jak się już tak najebię, że nie będę w stanie prowadzić ruchu na stacji to przejmie to 979? A wzmożony ruch pokolacyjny nas dopiero czeka do cyca, to się będzie działo i kto to ogarnie jak nie ja? Niech jeszcze drudzy sąsiedzi zaczną sprzedawać mieszkanie, a tych z drugiej strony nie kupia jeszcze to tu dopiero będą imprezki, choćby jednoosobowe. Jak odkręce gałą to będą to słyszeli dwa mieszkania dalej. 
   aktualizacja 19:10 
  Tradycyjnie spłynęło zapotrzebowanie na loka luzem od 971, podaliśmy bieżącą sytuację ruchową i możliwą jutro, za tem poszło info i operatywnym kierowaniu ruchem w zależności od sytuacji na stacji macierzystej (jak to dobrze, że na kompach można cofać i zmieniąć literówki, czego na maszynie piszącej sie nie dało. Ile błędów by było w takim pisnaiu na czerwono...)  
  aktualizacja 20:00
   No zajebiście, tak by mogło być niby przez caly rok. Piszę przez cały, bo nie wiem czy po m-cu by mi się nie znudziło, ale bezruch na stacji jest rewelacyjny. 
   Zastanawiam się, kto za parę lat będzie kultywował tradycję świąteczną, dot. np. 12 potraw i innyc takich? Już dziś młodzież ma wyjeba*e na przygotowania świąteczne, to jak będą sami to tym bardziej będą na to mieli... Czy tradycja świątecna będzie tylko podtrzymywana przez markety i galerie handlowe chcące zarobić na prostych obywatelach? Już od kilku lat obserwuję zanik tradycji świątecznych i jak w ekonomii (wypieranie pieniądza dobrego przez zły) tak w życiu doczesnym można to zaobserwować. Za niedługo święta będą po prostu wolnymi dniami bez całej tej otoczki, która powinna im towarzyszyć, podobnie jak 11 listopada (vide pytanie do 174 co to za dzień). Zamówią pizze z jakiejś okolicznej pizzy i to będą święta.  Nie będzie gonitwy za niewiadomo czym, za prezentami, zamówi się pizze i już swięta odchaczone. Ważne, że kolejny powód do imprezki jest. Smutne to, ale takie są przeobrażenia i w tym kierunku to zmierza. 
   Ponieważ na razie bezruch na stacji to włączyłem dalej film "Płynące wieżowce". 
  aktualizacja 20:50.
   Oglądam film j/w i co jest nie tak z reżyserami? Przecież to się odbywa jakby standardowo, a jednak w filmie ukazano to jakoś inaczej. Chyba dość dobrym materiałem w tym zakresie jest film "Letnia przygoda" skandynawski, w którym jest to naturalnie ukazane, tak jak to się w zasadzie odbywa i tak jak to się u mnie odbyło. Młodzieńcze zauroczenie, młodzieńcza platoniczna miłość, i młodzieńcze zrozumienie, że to tak, jak sobie to wyobrażamy, nie będzie. Tego chyba w filmie "Płynące wieżowce" brakuje. Już to gdzieś chyba pisałem, że to od reżysera zależy jak to nam jest przedstawiane i jakie to na nas robi wrażenie. A tu miałka akcja, bohaterowie jakby oboje byli biseksualistami niewiedzącymi w wieku (zakłasdam jak patrzę na film 24 lat) czego chcą.

środa, 23 grudnia 2015

Środa

   Dziś ostatni dzień aby wyprać firany. Wczoraj ledwie co zmieściła się w zajęciach lodówka, tuż przed obiegiem z cysternami, właściwie opóźniłem trochę obieg, bo zgłoszenie nadeszło w czasie mycia lodówy, ale postanowiłem ją dokończyć, aby ruszyć w obieg i zostawić ją do schnięcia.
   (czasami są tu stresujące sytuacje. Dopiero co zrobiłem w.k. przed kompem, zabrałem się do pisania tutaj, a tu słyszę wchodzi 979 i jeszcze ktoś, teraz na szybko się ubrać, mało tego jeszcze muszę bloga błyskawicznie wylogować i pozamykać, a oni nadchodzą - ja pierdolę, prawie zawał)
  Zaraz po zrobieniu obiegu z cysternami włączyłem lodówkę, by po 10min przejąć od 979 mrożonki, składowane u niego, które przyniósł do mnie. Zamrażalnik nie oszroniony to i więcej się zmieściło, a zatowarować się trzeba na 3 dni. Po świętach mamy kupony na pizze to już ustaliłem z 979 wyjazdy na zeżarcie na msc. w lokalu.
   A w ogóle, to na placu dziś o 12:00 jest 11C. No wyjebka, Tak ciepło to może jeszcze jakieś szyby się załapią do mycia, to jak zmienię firany będzie ładniej wyglądało z zewnątrz dla gderliwych sąsiadek. Tyle teraz, biorę się za pracę, za nim jakiś skład stanie pod wjazdowym.
  aktualizacja 15:30
   Wydatki świąteczne, ależ bardzo proszę - dziś kupione 2kg. ziemniaków za 1,70 i olej w stonce za 3,99zł. Jutro jeszcze może chleb do zamrożenia, ale myślę czy faktycznie jest potrzebny i w zasadzie na święta jestem zatowarowany. No wyjebka, jedne z tańszych świąt.
  W nocy na dworze dość ciepło 8C, przeto w mieszkaniu też się zrobiło jakby cieplej, ale jako lubiący ciepło nadal śpię pod dwoma kocami, za to 979 jest z klubu morsów to jak jest za wysoka temperatura to chłodzi się wystawiając nogi czy nogę po za kołdrę. Fajne to robi wrażenie. Jak jest cieplej, jak dzisiejszej nocy, to całą nogę wystawiał na zewnątrz kołdry. Jak już się wystarczająco schłodzi to wciąga ją z powrotem pod kołdrę i w zależności od temperatury wewnątrz reguluje jej wystawianie do rana.
   Udało się umyć szyby, nawet z za nich widać firany, jeszcze nie świąteczne, ale jutro jak się sprężę to i zawisną te właściwe. Czyli wynik lepszy jak rok temu, z tego co czytałem u siebie.
  Tyle teraz, bo może jeszcze uda się świątecznie podłączyć semafor trzykomorowy zamiast choinki. Nie wiem czemu pytają się o choinkę kiedy jej tu nie było od kilku lat, a kiedyś jak była stawiana to udało jej się w pełnym ubiorze przestać tak cały rok do następnych świąt. W leci już nikogo nie dziwiła, z tych co przychodzili tu jakby ciągle.

wtorek, 22 grudnia 2015

Wtorek

    Specjalnie zajrzałem do archiwum co też robiłem rok temu przed świętami, bowiem w tym roku z porządkami jak zwykle zero, ale po tym co przeczytałem z ub. roku jest tyle, iż przynajmniej w psychicznym stanie jestem lepszym. Też nic nie zrobiłem na święta: ..."Nawet małe plany - wyprania firan nie udały się, nie pisząć o jakiś większych, więc nic nie zrobiłem na święta, zresztą inni też to mają w dupie, to co się będę przejmował do cyca! Leze spać i im mniej ludzi będzie, tym lepiej"...  to cytat z ub. roku, w tym podobnie. Firany czekają jeszcze na wypranie i czy się zmieszczą nie wiem, bo ruch na stacji może trochę mniejszy, ale jednak jest. Już wczoraj powiedziałem 979 przed zaśnięciem, że w tym roku, będzie wyglądało jak wygląda, bo już nie zdążę zrobić jakiś większych porządków, jeżeli w ogóle oprócz bieżących coś się jeszcze zmieści. 
   Miałem z 825 pojechać na jego inspekcję tramwajową, ale dwie nocne wizyty na muszli spowodowały obudzenie się o 10:00, a o tej godz. mieliśmy się spotkać w terenie, ale jak zadzwoniłem do niego to też później wyjechał. Niestety rozruch poranny i dylemat co żreć, bo z żołądkiem tak średnio po tym jak wypiłem orzechówkę z mlekiem. Niby jak się pije dobre, ale równie dobry trzeba mieć do tego żołądek, a mój ostatnio średnio pracuje.  
    Również flachy ze 172 nie będzie, bo nie mam czasu, a on jest, jak się okazało po zadzwonieniu, w Katowicach na jakiejś pracy budowlanej. Czasami się dobrze układa nawet bez ingerencji w organizację dnia. Podobnie jak mieliśmy jechać ratować semafor przed dotarciem do pieca hutniczego, auto się zepsuło, a nadto wydygał się ochroniarz, więc z dwu stron wyjazd odpadł. Tyle teraz bo za chwilę zjawi się 825 to tyle z wpisem. 
   Nigdy nie zrozumiem edytorów tekstu w blogu. Jak sie już wybierze, czy nie tyle wybierze jak wyżej skopiuje tekst z tłem, to reszta wpisu musi być na jakimś tle, bo nie ma wyboru bez wypełnienia, jest tylko możliwość przestawiania na inny kolor. Kolejne brawa dla programistów czy informatyków
   W ogóle nie wiem czy powinienem jeszcze pisać, ale żrę to to jest ostatnia możliwość dziś, aby jeszcze zrobić dopis. Był 825, a ponieważ człowiek nie ma się z kim wygadać, to jestem wdzięcznym słuchaczem. To słuchaczowanie trwało 3,5h najcenniejszego czasu w ciągu dnia przeto opóźnienia w pracach. W związku z tym firany dziś się nie załapią, a po żarciu zara za lodówę się biorę, bo muszę od 979 z zamrażalnika odebrać żarcie. W tym będzie tak samo jak w ub. roku, więc przestałem się, po przeczytaniu rano wpisu,  przejmować. Nigdzie nie idę, nikt do mnie extra nie przychodzi oprócz stałych składów to co się spinać. Wymyśliłem, że w wigilię uruchomię symka kolejowego i pogram wreszcie nie nękany przez innych. Lata temu też zawsze w wigilię i święta pracowałem, bowiem potrzebowałem czas do drugiej pracy. Więc w święta siedziałem w jednej, aby mieć wolne po za świętami na drugą. To było szaleństwo, dobrze że po 4 latach takiego wariactwa skończyłem z tym. Teraz sytuacja jest (jak to się modnie mówi) zoptymalizowana i stan taki jest najbardziej pożądany. Pozostaje jeszcze zerknąć co robiłem w wigilie ub. roku (tak z ciekawości, ile miałem faktycznie wolnego czasu). 

poniedziałek, 21 grudnia 2015

Poniedziałek

Za nim zacznę dzień pracy, bo rozruch poranny prawie na ukończeniu to wpis.
   Jak jechałem ostatnio do 825, bo zostały mu po urodzinach ciasta i tort, a ponieważ trochę jestem uzależniony od słodyczy, to pojechalem, to idąc do niego mijałem witryny sklepowe i w jednej z nich na kartce reklama: "Cytryny układane 4,99" Zastanawiałem się czy z tym układane to chodzi o gatunek cytryn, czy wykonaną czynność na cytrynach. Czasami chyba z przymiotnikami przesadzamy, co ostatnio, mimo stronienia od reklam w mediach, dopada mnie swoją dziwnością sformułowań.
   Jakoś udaje się realizować plan dnia, wizyta w PUP zaliczona, choć na korytarzu jakieś idiotyczne spięcie. Oczywiście inicjatorem, była kobieta z wioski - sama inteligencja -, która ciepała się, bo jej się śpieszy. A było tak, że inną kobietę i mnie, przeniesiono z pokoju D, do pok. A, bowiem w D przestali urzędować i zamknęli, ale nie powiadomili recepcji, która nadal numerki wydawała na pok. D. Ta dostała, choć przyszła po mnie numerek do A i się ciepała, że wchodzimy w/g. numerków. Na szczęście facet od tej przeniesionej kobiety, też był nerwowy i ją zjebał, po czym po wyjaśnienia kazał jej iść na recepcje. Wróciła stamtąd niezadowolona, bo mimo przyjścia późno, tzn. po nas, musiała stać, a jej się śpieszy. Oczywiście chciała się wryć przede mnie, ale im bardziej napierała, tym bardziej stawiałem opór i wlazła i tak po mnie, bowiem Pani z pokoju zarządziła, że wchodzę ja, jako przeniesienie z innego pokoju.
    Co się z tymi ludźmi dzieje przed świętami? Ta gonitwa za niczym tak na dobrą sprawę, powoduje więcej nerwów niż pożytku, choć trochę się wyładowałem energetycznie kłócąc się z nią, nawet jej powiedziałem:
- na drzewo,
by se tam polazła jak ma problem. Mózgowiec z wioski z mieście, z pretensjami, że w ogóle żyje i musi coś załatwiać, a ponieważ larw to ma chyba z 5 to jej się wszystko należy i wszędzie z takim nastawieniem lezie. Wracałem i myślałem nad tym, że właśnie takie osoby dostaną (czy mają) po 500zł na larwę. Przecież tam będą nieustające imprezki i dopiero się stanowisko roszczeniowe wyrobi, mało tego zaczną te larwy produkować dla kasy. Straszne, ale to już nie dla mnie, bowiem szybko kiedyś policzyłem, larwy jak spłodzą w 2016 najszybciej, a w 2017 jak zaczną płacić i zatrybią, że mogą się ruchać i z tego będzie kasa. Za nim one wypłyną na rynek pracy to minie 18 lat, czyli mnie to już nie powinno zaszkodzić. Pokolenie 979 powinno się martwić, bowiem to nie mózgowce będą się rozmnażać, tylko pełzająca głupota napłodzi jeszcze więcej głupoty. Ale będzie mądry kraj, choć po reformach edukacji w szkołach, już widać efekty. Jak wczoraj z 979 byłem w marketach to pokolenie młodzieży, łaziło między alejkami z postawą - ja to mam dopiero na wszystko wyjebane.
    Leze zająć się lodówką, bo później muszę od 979 przynieść z powrotem mrożonki do swojej.
   A i był 172. No seks z nim to rewelka. Co prawda był po moim śniadaniu, ale też była przerwa to poszło sprawnie. Dziś obiektem pożądania stały się plecy. On przełożony przez pufę z rękami do tyłu związanymi i spanking na plecy. Jutro chce flachę zrobić, ale zaznaczyłem mu, że może mieć ciężko, bo po flasze to dopiero lubię męczyć. Jakoś go to nie razi i nadal chce ją robić. Będę się musiał sprężyć, aby przez południową imprezką jeszcze firany wyprać i wymienić.

niedziela, 20 grudnia 2015

Niedziela #810

    Na kłopoty z kompem, jakoś HDD działa, raz nie działa, nakładają się zajęte tory stacyjne, wszak weekend to trudne dni. W nocy tradycyjnie spałem na raty, bowiem wychodzili i wchodzili na stację. Uczestniczył w tym również 979, który do pok. C wszedł z jakimś dziurawcem. O 06:40 pod wjazdowym stanął 174 po jakiejś imprezce totalnie nawalony. Taka dziwna sytuacja, bo normalnie miałbym ochotę na niego, a dziś jakoś wyjątkowo nie. Nie wiem czemu, choć sam 174 sugerował, że jest totalnie nawalony, ale nie zdobyłem się na działania, za to za nim położył się spać, to gadaliśmy do 08:10, a o 08:20 położyłem się ponownie spać. Długo nie spałem, bowiem krótko po 10:00 odszedł 979 z laską. No i to tyle było ze spaniem. No i tyle teraz, bo nie ma warunków do pisania dalej - brak wolnych torów.
   Dzień jeżdżenia autami, wpierw przewóz łóżek od 373, następnie kurs z 979 autem jego brata na zakupy świąteczne do auchan, ale szału tam cenowego nie było, to część rzeczy kupiliśmy w niezawodnie tanim kauflandzie. Resztę kupi se w tygodniu, a u mnie święta na cysternach ze szkolnictwa będą przeżyte.
   Jutro mam tak zajęty dzień, że nawet nie wyobrażam sobie organizacji dnia. Najlepiej jakby mi nikt nie przeszkadzał, ale to nierealne. W ramach mini porządków świątecznych muszę rozmrozić lodówkę, aby przyjąć cysterny do wyżycia na święta. Do tego termin w PUP, w drodze jeszcze sprawy do załatwienia, to już oczami wyobraźni widzę to padanie na ryj wieczorem. Oczywiście weekend trudny, bo ciągle zajmują tory stacyjne, ledwo ich odprawiłem na szlaki do domów o 23:30, ale jeszcze procedury wyłączeniowe i dopiero spanie. W trakcie pobytu drużyn trakcyjnych poszła flacha na 3-ch (soplica orzechowa) w tym mnie, reszta z 979 łykała piwa w średnich ilościach. Część ma już wolne do stycznia, tak w niektórych firmach zarządzają, a 979 jutro ma na szczęście na 09:00 to się wyśpi, jeżeli przestawił jeszcze budzik na właściwą godzinę. Od jakiegoś czasu, kładąc się na materac po procedurach wyłączeniowych (jak to się przysłowiowo mówi) padam na ryj. Dziś też tak jest, a perspektywa pełnego jutra już mnie dobija. Co się dzieje w społeczeństwie, że ten przedświąteczny okres to od lat gonitwa, która wykańcza większość i kończy się w momencie siadania do stołu świątecznego? Wtedy jakby ten bieg się kończy, siada się, i kiedy ma być miło jest tak dziwnie, bo każdy nagle przestał coś tam załatwiać, coś organizować, coś gotować i to już... koniec..., i jak po maratonie padamy prawie na ryj, a jeszcze trzeba zjeść i to z uśmiechem (jak w tańcu z gwiazdami) nr 5.
    Po zakupach pojechałem z 979 zawieźć je do jego matki. On faktycznie jest (jak to się mówi) strzępkiem nerwów. Krzyczał na nią, bo nie wyprała mu skarpet, ale to oprócz krzyczenia było swoiste wyładowanie się z jakiś kumulujących się powodów. Owe skarpety były tylko kroplą przechylającą szalę. Jednym z powodów jest sytuacja mieszkaniowa. Taki paradoks, który wszyscy widzą. Ma swoje mieszkanie, ale zaludnione przez innych członków rodziny i mieszka u mnie. Nie narzekam, bo nie jest pusto, nasze relacja, co już piałem, poprawiły się znacznie i mnie to cieszy, ale dziś zobaczyłem, że to u mnie to taka maska dla mnie i innych, a w domu rodzinnym nie dzieje się dobrze. Najgorsze, że to CS, a takiemu to niezwykle trudno pomóc, bowiem: ..."Moja jest tylko racja, i to święta racja. Bo nawet jak jest twoja, to moja jest mojsza niż twojsza. Że właśnie moja racja jest racja najmojsza!"... i taka jest właśnie postawa CS-ów. Żyją w swoim świeci wartości i mało kto z zewnątrz jest w stanie to zaburzyć. Czasami się zastanawiam, czy w ogóle się mieszać do sytuacji, bo z doświadczenia wiem, że skutki, choć oczekiwane te dobre, są różne.

sobota, 19 grudnia 2015

Sobota

    Wczoraj chyba za dużo łyknąłem, ale zdarza się. Chciałem zrobić wpis na czerwono, niestety z powodu wysiadania kolejnego HDD, nie udało się pomyślnie uruchomić kompa, teraz też siedzę przed nim jak na szpilkach, czy się uda napisać za nim HDD odmówi dalszej pracy. Już wczoraj, awaryjnie udało się wysłać na pocztę dwie partie zdjęć, dziś jeszcze wyślę resztą jak się uda. Podobnie z tabelkami, które okresowo archiwizuję na @, to chyba najlepsze miejsce.
    Również trochę wypił 979, bo widziałem po nim reakcję alko, choć zazwyczaj jest to u niego mało widoczne. Teraz do świąt będą już trudne dni, bowiem zjeżdżają się z zagranicy, z innych części PL do rodzin na święta to i stacja będzie miała większą pracę przetokową. Jakoś tak nawet wcześnie, bo ok. północy 979 poszedł spać do domu. Trochę mnie to zdziwiło, ale tym razem jego własne mieszkanie było puste. 174 pojechał na jakiś koncert, larwa od niego u matki w jej mieszkaniu to też po iluś m-cach mieszkanie 979 stało puste. Dla mnie też była by to pierwsza noc od chyba ponad 9-ciu m-cy kiedy spałbym sam. Jednak, jak mi się wydawało, bo muszę to jeszcze omówić z 979, przebudziłem się w nocy i widziałem go wychodzącego z kuchni do pokoju w majtkach. Rano (dobrze powiedziane, była) ok. 10:30 obudziłem się to łózko 979 było puste, choć pościel jakby ruszona. Dzwoniłem do niego, ale zapomniałem się spytać jak było faktycznie.
    Dziś jeszcze wyjazd do 825, bowiem wczoraj się zestarzał i po imprezce pozostało dość sporo żarcia, a on sam z powodu mięśniakowania je zupełnie inne rzeczy to szkoda aby się to zmarnowało.

piątek, 18 grudnia 2015

Piątek

   Był wczoraj 826. No nic nowego, bo ostatnio prawie codziennie przechodzi przez stację. Był, ćwiczył, rozebrał się z koszulki i nowym osobom, bo się z zagranicy pojawiły - przyjazdy na święta - pokazywał swoje zbudowane mięśnie. Ogólnie zauważam nowy, choć może i nie, trend, że jeżeli ktoś ma coś lepszego ode mnie to należy go "zjechać", czy mu "pojechać". I tak się dzieje. Osoby grube przeważnie mówią 826, że wygląda jak szkielet, choć sami pewnie chcieli by tak wyglądać, a już nie będą, bo tkanka tłuszczowa, którą wyhodowali już im zostanie, mogą ją co najwyżej odchudzić. Osoby średnio wyglądające jeszcze uderzają w ten deseń, natomiast szczupłe przeważnie nie wypowiadają się, bo musiały by jedynie zacząć ćwiczyć, aby zrobić takie mięśnie jakie ma 826.
   To jest trochę podobnie jak wśród mięśniaków wioskowych kwestia przejadania zaraz kasy, którą się skądś dostało. Jak spotykają się na placu, to np. w 4-ch to na wzajem się pytają, kto ma kasę, a ten co ma przeważnie musi postawić coś tam innym. Efekt, jak już któryś z tych 4-ch dostanie kasę to zaraz ją przejada sam, aby nie musieć się dzielić z innymi, bo to że ma i tak później wyjdzie, bowiem jak coś kupi i reszta to zobaczy, to będzie miał przewalone, bo ich okłamał, przeto za nim się jeszcze spotyka z nimi kupuje do wydania wszystkiego, po czym idzie na spotkanie i mówi prawdę, że nic nie ma. Odkładanie kasy i gospodarka nią przeważnie zaczyna się realizować, jak już mają swoje mieszkanie i wtedy jest argument do jej gromadzenia. Wcześniej zawsze koledzy powiedzą, przecież mieszkasz u starych to ocb.
   Powiedziałem wczoraj 826, aby miał wyjebane na to co mówią, bo dobrze wygląda, nawet bardzo dobrze i lepiej jakby nie przejmował się tym co reszta, przeważnie te grubasy, nawijają.
   Dziś czas chyba na flachę, a przynajmniej jakąś jej część, bowiem 979 jedzie do domu strachów do Katowic, taka rozrywka. 174 jedzie na koncert, a reszta pewnie też się gdzieś upchnie to może wreszcie będzie bardziej luźno na stacji i pogram w symka przy żołądkowej klasycznej.
   O dziwo, przedwczoraj przesterowywałem zegary przy zegarze matce. Po tej operacji, kiedy zegar kontrolny przestawiłem do przodu o ok. godzinę, przesterowałem resztę zegarów, coś tam w matce się stało i zegary zaczęły chodzić punktualnie. Tzn. ani wczoraj, ani dzisiaj nie musiałem zgubić cyklu, czyli 2min. Jakaś ciekawa sprawa. Napisałem o tym do 374, bo w sumie dziwne, ale bardzo dobrze, bo patrzę na nie i nie mogę wyjść ze zdumienia. Na razie to i tak testy, które potrwają do przyszłego roku, ale bez poprawek się poprawia.
   Z obiegów z cysternami ostatnio zjeżdża żarcia, że aż nie ma z tym co zrobić. Już staram się rozdawać znajomym, ale, czego nie mogę zrozumieć, jest za darmo, a nie chcą i to nie aby to było jakieś niedobre, odrzucające itp. Jeszcze nikt nie powiedział, że jest niedobre, a już dość sporo osób to jadło, to skąd taki opór? Może to otoczenia tak działa i aspekt - a co ludzie powiedzą?
  Wczoraj 979 był głodny, ale na stacji pełno, to mu mówię, co jest, a było sporo, to nie, bo on ma smak na jakiegoś fast fooda, którego i tak nie kupił, i poszedł spać głodny, a w pracy stęka, że go brzuch boli, bo wczoraj prawie nic nie jadł. Co z tymi ludźmi, że nawet "a co ludzie powiedzą" wygrywa z głodem i pragnieniem napełnienia żołądka? Widać, że kreatorzy nowych zachowań zrobili bardzo dobrą pracę. Społeczeństwo w zdecydowanej większości zachowuje się tak jak oni chcą.

czwartek, 17 grudnia 2015

Czwartek

    Może nie z rana, bo jednak spałem do 10:30 z trzema przerwami, ale jak zadzwoniłem na ofertę pracy z PUP, bowiem ostatnio mnie nękają ofertami pracy, to Pani z drugiej strony słuchawki wypowiedziała, iż oferta nie jest aktualna z powodu przyjęcia już pracownika. Ucieszyłem się, jak żona od 972 kiedy dowiedziała się u pingwinów, że jej najmłodsze dziecko nie jedzie do domu. Praktycznie na cały dzień poprawił mi się humor i dość ochoczo zabrałem się do pracy.
   Robiąc wczoraj obieg z cysternami myślałem nad terminem konserwacja, ale on u mnie też jest w ograniczonym zakresie. Owszem pilne sprawy, czy rzeczy konserwuje się, ale część czeka i czeka, i czeka jak np. rower, który jeździ, ale nie może się doczekać konserwacji, czy ja to w terminologii kolejowej PK (przeglądu kontrolnego) dopuszczającego do ruchu. Może jutro uda się to zrobić. Dziś zaległe czynności z wczoraj, zmywanie naczyń, pranie, dalsze sprzątanie itp.
   Dziś śniły mi sie jakieś horrory, tzn. że niby strzelali do mnie i się ukrywałem, ale to na tyle mnie rozbudziło, że do wyjścia, do pracy 979 nie zasnąłem już. On sam też już przed budzikiem nie spał, jak po wylezieniu z łóżka powiedział, też śniły mu się jakieś wampiry i inne stwory. Noc horrorów.

środa, 16 grudnia 2015

Środa

   Wpisy to tylko mogę robić krótko po otwarciu stacji dla ruchu, bo następnie to już jak pokazuje praktyka, do jej zamknięcia już się nie da.
   Powrócę jeszcze do wczorajszej sceny z wymianą uszczelki w rurach, która trwała 2,5h i do tego spowodowała zakręcenie wody dla innych bloków. Otóż, kiedyś już chyba o tym pisałem, w dzisiejszych czasach termin "konserwacja" jest wrogiem publicznym nr 1. Widać to prawie na każdym kroku. Dzieje się też, ponieważ stosowanie tego terminu hamowało by przepływ kasy w gospodarce, nadto w prywatnych kieszeniach (chodzi o ten nierejestrowany). Jako przykład można podać choćby zawór wody w ulicy, którzy "strzelił" i teraz trzeba go wykopać, wymienić na nowy, bo jest już niemożliwym zakręcenie. A wystarczyło by dla przedsiębiorstwa wodociągów wpisać w grafik okresowe kręcenie zaworem, np. co roku raz w lecie, dając stosowne ogłoszenie dla wioskowiczów i tyle. Tak po inwestycji zrobionej kilka lat temu do dziś, tymi zaworami kręci się tylko w stanach awaryjnych, czyli jak to miało msc. wczoraj przy wymianie (wydawało by się głupiej) uszczelki. Niestosowanie owego terminu pociągnie teraz za sobą kupno nowego zaworu - przepływ gotówki w gospodarce; zlecenie wykopania dziury, zaworu, ponowne zakręcenie wody dla bloków i za pewne rozpisanie na tą operację przetargu - przepływ gotówki w prywatnych kieszeniach. Takich przykładów można by mnożyć, że wystarczy sięgnąć do tak interesującej mnie kolei, ale wystarczy popatrzeć w miastach, na ostatnio modne montowane oświetlenie w chodnikach w postaci lamp, osłoniętych szkłem wandaloodpornym, pasków ledowych różnych kolorów itp. Po kilku m-cach działania, no latach to ogólnie przestaje świecić i nikt (na prawdę nikt) się tym nie zajmuje. Czyli nie konserwuje tego. Tak, przy następnym remoncie chodnika zostanie zrobiony nowy projekt, zakupione nowe świecidełka - przepływ gotówki w gospodarce, a na to wszystko zostanie rozpisany przetarg począwszy od zaprojektowania nowych świecidełek do ich wykonania - przepływ gotówki w prywatnych kieszeniach. I tak to się kręci, a my za wszystko płacimy, miasta się zadłużają robiąc ciulstwa, które jeszcze większość ludzi denerwują, bo idąc chodnikiem nagle jest się oślepionym lampą w chodniku. Coć jak przesłuchania w latach 50-ych ub. wieku.
   Ze spraw bardziej przyjemnych wszedł na tor główny dodatkowy wczoraj 826 i tradycyjnie, choć niby miał zrobić dzień przerwy, ćwiczył. Przy ćwiczeniach rozebrał się, już prawie też tradycyjnie z koszulki. Obrazy jakie zapamiętał mózg to podnoszenie się na drążku i napinające się mięśnie pleców, do tego jeszcze rąk. Zasypiałem i przed oczami przewijały się zarejestrowane obrazy, a krótko po przebudzeniu te same mózg zaczął odtwarzać.
  I to chyba tyle z pisania na dziś, bo nadany został pierwszy telefonogram zapowiadawczy o zajęciu szlaku. Pierwszy skład na postój nadchodzi.
  Na szczęście długo nie zabawił, po pobycie 30min odszedł dalej z powodu dalszych prac na innych stacjach.
  Jak mnie boli dupa od tego upadku w saunie. Powinienem chyba leżeć przez większość dnia, aby to leczyć, a tu jest tyle do robienia, że nie wyrabiam i ciągle coś zostaje. Potrzebuję dnia wolnego, a na taki się nie zapowiada, jakaś tam część będzie 24 tego m-ca. Już mnie 979 zapro na kolacje, ale powiedziałem, że pilnuję chaty. To jest argument nie do podważenia. Oni nie zrozumieją, że obecnie taki dzień bez ludzi to coś co jest bardzo pożądane. 24 może się jednak okazać ciężkim dniem, bowiem w sob. wypada święto, to większość za sobotę daje wolne 24, więc składy będą latały w tę i z powrotem.
  No i jeszcze taka historyjka kolejowa nt. drożności linii kolejowych. Między stacją (nazwijmy ją) ZBA, a stacją RCB jest linia jednotorowa. Odległość między stacjami ZBA, a RCB wynosi 6,210km. Przedwczoraj na stacji ZBA drużyna trakcyjna w podwójnej obsadzie (mechanik i pomocnik mechanika) objęła służbę na lokomotywie o godz. 07:00. Zgłosili gotowość do jazdy i oczekiwali na podanie semafora wyjazdowego. Po 7 (siedmiu) godzinach zgłosili się na radiu czy w ogóle wyjadą ze stacji do następnej, bowiem są już prawie 8h w pracy, a nie ujechali ani metra?
- (dyżurny odpowiada) zapytam się u RCB czy biorą i dam znać, bo na razie nie biorą.
 Po ok. 5min ZBA:
- RCB nie bierze, jak wezmą to poświecimy.
- dobrze, będziemy czekali.
 Po następnych 2 godzinach:
- ZBA, jest jakaś szansa na jazdę, bo jak nie to wołamy podmianę?
- spytam jeszcze raz
po jakiś 3 min:
- niech Pan woła podmianę, bo nadal nie biorą, brak wolnych torów.
Na to zgłosił się jeszcze inny mechanik w drugim poc. czekającym na jazdę do RCB:
- Panie dyżurny, jak do 18:00 nie pojadę to w ogóle nie jadę, i będę wołał zmianę tu,
- (po chwili dyżurny) niech Pan woła zmianę tu, bo i tak nie biorą.
  Tak myślałem, o ile linie główne między aglomeracjami dla ruchu pasażerskiego zrobiono w większości - te główne - to dla ruchu towarowego to strasznie kuleje. Jak bardzo sieć jest w stanach zawirowań niewydolna, jeżeli przejazd 6 kilometrów jest problemem przez 12h. Tam nie było żadnego wypadku, wykolejenia czy innego wydarzenia. Po prostu na RCB zamknięto dla ruchu dwa tory z powodu ich zużycia, braku konserwacji o czym pisałem wyżej i stacja się zatkała. Teraz trzeba czekać na obrót gotówki w/g schematu też podanego wyżej. Inaczej to się nie udrożni. No i jeszcze jedna refleksja, 12 godz w pracy dwie osoby nie przejechały ani metra, a płacone mają normalnie, jakby jechali, wszak to nie ich wina, że stacja jest zatkana.

wtorek, 15 grudnia 2015

Wtorek #805

Dwa dni temu zauważyłem, że na dojściu do budynku, jeszcze przed licznikiem z uszczelki w rurze sączy się woda. Nic tylko zgłosić do wodociągów o usterce, bowiem do licznika to ich działka. Wczoraj stwierdzili, że przyjadą dziś o 09:00. Stawili się punktualnie i rozpoczęli pracę. Wpierw zdemontowali licznik wody z zaworem za, czyli po stronie klatki schodowej. Zawór przed licznikiem zakręcili jak im się wydawało, ale okazało się że puszcza wodę. Następnie zabrali się za zakręcanie zaworu przed klatką schodową bowiem ten wewnątrz przepuszczał. Okazało się, że ten przed klatką schodową też nie zamyka, mało tego w tym czasie inny pracownik zdemontował już zawór z przed licznika i została goła rura. Ponieważ ekipa nie miała kolanka, a rura na wyjściu z podłogi skierowana w górę to pożyczyłem kolanko plastikowe, aby woda waliła za okienko w piwnicy. Część lała się na podłogę, na szczęście w podłodze odpływ, ale nie tej średnicy co dopływ, nadto ciśnienie na dopływie większe jak grawitacyjne na odpływie. Zaczęło się robić nieciekawie tym bardziej, ze po iluś kręceniach, aby zawór przed klatką się odmulił, okazało się, że został przekręcony i nie da się go już zakręcić, a po przekręceniu pozostał w pozycji otwartej. Teraz się zaczęło dziać. Woda całą średnicą rury 50-ki, ciśnieniem z hydrofora, waliła niby do okienka, część do środka. Sąsiadka wychodziła z mieszkania i mówi, że ma pralkę włączoną to jej powiedziałem, co ją wyłączy bo za chwilę zassie powietrze lub wcześniej maras płynący z rury i pranie będzie brązowe - poleciała ją wyłączyć. Pod cieknącą wodę do środka zacząłem podstawiać wiaderka, bowiem spływ nie nadążał z odprowadzaniem wody i dość realne stało się zalanie piwnicy. Wodę z wiaderek nosiłem na ulicę. W tym czasie jeden z robotników był zablokowany przy kolanku, aby większość wody kierować na zewnątrz, reszta biegała wokół bloków i szukała zaworów do zakręcenia ze schematem, aby powstrzymać wyciek wody. Wylało jej się przez jakieś 15 min tyle, że cały blok by się w niej wykąpał na luzie. Po opanowaniu sytuacji, czyli odcięciu części ulicy od wody, pozostało czekać, aż spłynie woda z rur, bo co kto odkręci to powietrze od góry i woda dołem wyciekała. Następnie, bo teraz taka technologia, zgrzewanie rur, Panowie uruchomili agregat, do niego podpięli maszynę do zgrzewania KamiTech, ale ta jak na złość, po uruchomieniu i ukazaniu się na ekranie napisu: KamiTech dzień dobry, wyciepowała Error 16 do tego wydając odpowiedni dźwięk. Po 10 próbach załączenia zaproponowałem włączenie tego czegoś do gniazda 230V normalnego, bo może ruszy. Ruszyła. Uff, bo czas się zaczynał kurczyć. Teraz po fali nieszczęść poszło już jakoś z góry. Udało się zgrzać, założyć ponownie licznik i wymienić na nowy zawór, który nie odcinał.
   Ze spraw branżowych to wchodzi na stację od jakiegoś czasu 826. Niby nic dziwnego, bo nie jest odosobniony, ale, jak już wchodzi to czasami ćwiczy, bowiem mamy sprzęt, to można. Sami jakoś nie znajdujemy czasu, ciągle jest czymś awaryjnie zajmowany, jak choćby wcześniej opisana sytuacja z wymianą uszczelki. W czasie ćwiczeń 826, bo ostatnio ma kult ciała, rozbiera się z koszulki. W zimie widok mięśniaka bez koszulki już robi na mnie wrażenie, ale mało tego on bez niej ćwiczy, co powoduje napinanie się mięśni, co mnie doprowadza do stanu lekko nerwowego. 826 jest wysokiej konstrukcji, a jest ona opięta gładką, delikatną skórą, o czym, podobnie jak 222, chyba nie do końca zdaje sobie sprawę, co mnie też rusza, nadto po jakiś czasie ćwiczeń na mięśniach pojawiają się nawet mniejsze żyły, co już w ogóle powoduje prawie mdlenie. Taka "męczarnia" na własnej stacji i nie można tego skonsumować - no dramat. Tzn. trochę go tam w przelocie podotykam, stąd wiem o tej gładkiej skórze, ale widok jak robi pompki lub jak się dźwiga na drążku i z tyłu te plecy z napinającymi się mięśniami, to słabo mi się robi.

poniedziałek, 14 grudnia 2015

Poniedziałek

    Kolejny trudny weekend minął, choć ten był jednym z bardziej obłożonych. Już w pierwszą noc z pt/sob. wygaszenie stacji ok. 03:00, z sob/nd również i dziś także o 03:00. To już prawie się przestawię na nocki. Przez to obudziłem się o 12:00 z przerwą na odprawienie rano 979 do pracy. Współczuję mu, bo po 4h spania, ale też na szczęście pracy nie ma fest ciężkiej to przeżyje, zresztą skurwiele są wytrzymałe.
    Z powodu małej wydajności przez weekend dziś zwala się na mnie sporo prac, a nie wiem czy się wyrobię, bowiem moce przerobowe są jakie są, do tego jeszcze wypadek w saunie i chodzę już lepiej, ale czuję że coś tam uległo uszkodzeniu, ale się goi. Zresztą na stacji mogę część prac wziąć luźniej.
    Wczoraj pojechałem na chwilę do 971 jak robił fuchę na mieszkaniu, z pomocnikiem. Wcześniej miał pomocnika branżowca, z którym na tych fuchach także oprócz prac remontowych się zabawiali wszak wolna chata to można używać. Pomocnika poprzedniego wymienił, bo w zabawach może i dobry to wydajność w pracy niewielka. Teraz ma młodego ok. 20 lat, szczupłego wysokiego, mało zarośniętego, no taki w sam raz dla mnie. Jak się spytałem 971
- a on to nasz jest?
- nie, nie jest.
  Ale ta odpowiedź w ogóle nie współgra z zachowaniem młodego na miejscu. Jak przyjechałem to 971 poczęstował mnie jednym piwem, które powoli sączyłem tym bardziej, ze na placu zaczął padać deszcz. Młody w tym czasie też zrobił sobie przerwę i stał z boku, ale jak to niektórzy mają taki odruch drapał się czy głaskał po piersiach podciągając koszulkę prawie do dolnej linii żeber. No widok fajny, bo szczupły, pępek płaski równy z brzuchem, a i karnację ma mulata to fajnie się patrzy. Po pokazie brzucha, zaczął się pokaz rąk. Koszulkę z długim rękawkiem, a rękawy podciągał prawie do końca bicepsa, jakby mógł to wciągnąłby ją na bark. Oczywiście przyglądałem się, bo przecież 971 wie, to co, towar sam się obnaża, choć też nie wiem czy to nie jakaś prowokacja. Na szczęście nie jestem przegięty, mówię normalnie to rozmowa toczyła się o budowlance temat dość wdzięczny i szeroki, za to młody w pasie był bardzo szczupły. Po napatrzeniu się i rozmowie zabrali się do pracy, a dopiłem piwo i wyruszyłem w drogę powrotną, bowiem więcej już się nie napatrzę, chyba, że przy przebieraniu się, a nie wiedziałem ile im jeszcze zostało pracy, specjalnie czekać nie będę wszak mam mięśniaków u siebie. Ale odjeżdżając i żegnając się już po za remontowanym mieszkaniem powiedziałem 971, że chętnie bym go przeleciał.
    Popołudniu coś po.17:00 położyłem się spać, bo te noce niedospane. Obudziłem się 20:40, ledwie wstałem 826 pod wjazdowym, to czasami jest dramat. Tak jakby czatowali pod wjazdowymi i jak posterunek się rozświetli to zaraz dzwonią z pod wjazdowego. Po 22:00 jak ich już nie było, zbliżała się północ, a tu 979 na stacji nie ma. Pomyślałem - będzie pierwsza noc od niepamiętnych czasów kiedy będę sam spał na stacji. Minęło jeszcze 30min, już myślałem o włączeniu procedur wyłączeniowych, a tu na stację wchodzi 979 z kolegą, z Anglii, który okresowo się tu zjawia jak ląduje w PL. Zresztą poprzedniej nocy też był. Rozmowy przy piwie i tak doszło do 02:30 kiedy i jak wyglebiłem na materacu.

niedziela, 13 grudnia 2015

Niedziela

    Mam tyle czasu, że nie ma czasu pisać, a teraz też dopiero po 22:00 odprawione zostały ostatnie składy 834 i 826.
    Wczoraj 971 wyciągnął mnie do sauny do Katowic. Jakoś w miesiącu świątecznym było tam nadzwyczajnie pusto. Zmienił się właściciel to jest trochę jaśniej i może dobrze, nie trzeba się domyślać kto przechodzi, kto jak wygląda. Jest też inna obsługa w bufecie, koleś dość przegięty, ale w takim lokalu to może atut. Pojechaliśmy trochę późno, bowiem 971 jak zwykle w dwu etatach to za nim dotarł do domu, przebrał się, oporządził to jechalismy przed 20:00 i może dlatego też w saunie tak luźno było, bo część się już przewinęła. Jadąc autobusem do Katowic jechał w nim także cygan, z którym w szpitalu miałem incydent. Przywołało to pozytywne wspomnienia, jednak wyglądał bardzo dobrze. W saunie nie byłem długo, bowiem poprzednią noc poszedłem z powodu uruchamiania zegara matki, późno spać. Kolejna noc jakoś mi się nieszczególnie widziała niewyspana, po za tym było pusto i same wampirelle. Jedna taka na samym początku w parowej dobierała się do mnie. Jak mnie to wkurza jak w drugim ruchu wampirella dobiera się do mojego organu, tak jakby to był organ do dyspozycji. Nawet niezdążyłem się zagrzać i już ręce wyciągnięte w moją stronę. Wzięliśmy z 971, a w zasadzie on wziął po piwie. Powiedziałem mu, że jest najlepszym towarem w saunie i tak było. Nikt nie wyglądał tak dobrze, jak on. Będąc w saunie parowej poprzytulałem się do niego, zrobiłem mu delikatny masaż pleców, rąk, klaty, trochę nóg. Ręce z powodu pracy to ma takie wyjebane w kosmos, że historia. Jeszcze 826 obecnie z powodu ćwiczeń ma podobne. Przyjemnie się dotyka przedramienia, kiedy na wierzchu mięśnia czuje się napęczniałe żyły, a sam mięsień jest dość twardy, podobnie z bicepsem. Jak zwykle 971 się spodobało i jak później byłem pod prysznicem to zaproponował iście do kabiny. Tak trochę niewczas, zresztą nie wiem czy po raz kolejny bym się nie zablokował, jak to już miało miejsce. Ja nie mogę wchodzić w głębsze relacje z partnerami, bo się to źle kończy dla seksu.
    Do mieszkania dotarłem jakoś po północy i chwilę byłem sam. Po ok. 30 min wszedł 979 z 897 i flachą, szykowała się imprezka i kolejna zarwana noc. 979 zachowywał się normalnie, a okazało się, że po 3h padł na łóżko ledwo żywy. Do tego czasu, poszły dwie flachy powoli rozlewane. Jednak ponieważ była wiśniówka i po niej żołądkowa gorzka to trochę mi się pomieszało w żołądku, nadto w saunie przydarzył mi się drobny wypadek, poślizgnąłem się na jakiejś wodzie i jak na śniegu ujechałem lądując na tyłku. Na szczęście nie na kość ogonową, bo bym w ogóle nie mógł siedzieć, a i z ruszaniem byłby problem. To było takie niespodziewane, że nawet nie zdążyłem się podeprzeć rękami. Wracając z Katowic tak średnio mi się siedziało na siedzeniu, ale co zrobić. Spało mi się po flachach podobnie mimo stanu nietrzeźwości i nawet teraz po dniu odczuwam ten upadek. Taka nieostrożność.
    Obudziłem się ok. południa, śniadanie zeżarłem dopiero ok. 14:00. 979 też trochę przywalony po nocy. Dzień strasznie się ciągnął, a nadto brało mnie spanie. To też ok. 17:00 położyłem się spać. To był dobry pomysł. Obudziłem się ok. 20:30, a po dosłownie 5 min pod wjazdowym stanął 826. Czasami tu nie wyrabiam z ruchem na stacji. Utrzymałem odejścia składów o 22:00 to odprawiłem 826 i 834 i wreszcie zrobiło się pusto.
    Ostatnimi czasy mijam na ulicach ludzi z psami. To nic nadzwyczajnego, bo jakby od lat ludzie posiadają te zwierzęta, jednak ostatnio zaszły zmiany w zachowaniu ludzi z psami na dworze. Powszechnymi stały się rozciągane linki do prowadzenia czworonogów, bowiem te z jakiś ogólnie niewyjaśnionych przyczyn przestały słuchać swoich właścicieli. Jakoś kiedyś tego problemu nie było. Prowadzenie pupilów na takich smyczach dla mnie jeżdżącego na rowerze jest zawsze zagadką w którą stronę pobiegnie owa bestia i pociągnie za sobą właściciela przeto z daleka już hamuję, bowiem kilkukrotne wjechanie w linki nagle zmieniających swoje położenie powodowało niemiłe sytuacje. Kolejna sprawa to widząc większość ludzi z psami na spacerach dochodzę do wniosku, iż powinni raczej mieć na smyczy jakieś większe samochodziki niż psa. Wszak wydaje się, że to pies idzie na spacer - jest wyprowadzany - nie właściciel. Ten może iść sam bez psa i iść szybko, w lewo bądź w prawo. Wydaje mi się, że idąc z psem to on jest na spacerze i to on ma, czy powinien mieć możliwość w części decydowania gdzie chce iść. Często widzę właścicieli ciągnących na siłę psa, bo akurat mu się gdzieś śpieszy, chce iść w lewo, kiedy pies poszedłby prawo, ale on przecież wie lepiej. Mówią do nich, jakby do znajomych. Czasami słyszy się całe monologi wygłaszane do psów, tylko czy one z tego coś rozumieją oprócz tonacji głosu właściciela, czyli to czy jest zdenerwowany, czy spokojny. W tych przypadkach można wnioskować o samotności takich ludzi, którzy nie mają się do kogo odezwać, a odzywanie się do psa jest uzasadnieniem w ogóle odzywania się, bo jednak mówi się do żywego. Wiem śmiesznie by wyglądało, gdyby ktoś ciągnął na smyczy samochodzik nadto jeszcze do niego mówił, ale już wstawiając w miejsce samochodzika ratlerka jest to normalne i akceptowane. Ciekawe czemu? Osobiście dla dobra psiaków widziałbym ich właścicieli własnie z samochodzikami, które mogli by ciągnąć w dowolną stronę, bez większych oporów. Żenujące jest jak np. pies (w sensie samiec) chce się wysikać, a właściciel go ciągnie, bo mu się śpieszy, albo wysrać i taka sama scena. Lubię zwierzęta, ale z powodu nieregularnego życia obecnie nie mam i nie planuję.

sobota, 12 grudnia 2015

Sobota

   To muszę napisać w jakimś innym kolorze. Po prawie, czy około, roku ruszyły zegary na stacji sterowane zegarem "matką". Ze zrobioną matką przyjechał wczoraj, jako niespodzianką, bo wcześniej nic nie mówił, że ona jest gotowa, 373, a jakieś 2h wcześniej rozmawiałem z nim co z matką odpowiedział
- dobrze. 
   Po czym stanął pod wjazdowym, uprzednio zgłaszając telefonogramem zapowiadawczym zajęcie szlaku. W stacji prace nad podłączeniem trwały do ok. 02:00, w tym dwukrotne przeprogramowanie sterownika. Obecnie jest testowo włączony układ składający się z 5 zegarów w tym w pok. A duży średnicy 55cm. Stacja nabiera określonych innym stacjom właściwości. Jeszcze się sprężę i zrobię układ sterujący Tm, włączający białe światło na niej, po naciśnięciu i puszczeniu dzwonka. Przełączane na niebieskie będzie po otwarciu drzwi. Pomysł jest, realizacja czeka w kolejce na bocznym torze. 
     Dziś w sumie za chwilę wyjazd do 825, to teraz tyle wpisu, reszta, jak się uda później. 

piątek, 11 grudnia 2015

Piątek

Rzadko kiedy mi się coś śni, a przynajmniej rzadko o tym pamiętam. Dziś sen pierwszy do przebudzenia się przed wyjściem 979 do pracy.
   Miejsce akcji Chorzów Metalowców, przystanek w kierunku Katowic (nie wiem czemu akurat tam). Przystanek ten jest położony w łuku wewnętrznym i przy nim (przystanku) stoi 4 piętrowy dom. Na przystanku mini koncert grają :Pink Floyd i Guns N'Roses. Widownia mało liczna koncert nie został nagłośniony przeto tak mało osób. Guns N'Roses grali jakiś kawałek Pink Floyd i nawet miał przyjemnie brzmienie w ich wykonaniu. Następne ujęcie, to samo miejsce. Po 01:00 w nocy przez tor w kierunku Katowic ze znaczną szybkością przejechał obok koncertujących i słuchających tramwaj nocny o nr linii 620, bocznym nie wiem, pomalowany na czerwono. Przejechał wywołując podmuch powietrza i pojechał dalej w kierunku Chorzów Rynek. Prowadził go facet ok. 50-ki z dużą krzaczastą brodą ubrany w koszulę czerwonych odcieni kraty. Za nim po torze lewym czyli tym z kierunku Chorzowa Rynku następna 105-ka, o nr linii 620, tym razem pomalowana na niebiesko z kobietą w fotelu motorowego równie, czy może nawet jeszcze szybciej jadącą (odniosłem wrażenie ścigania przez nią poprzedniej 105-ki), która na przejściu zwrotnicowym już za przystankiem (jest takie faktycznie), zjechała na tor właściwy omijając nas, ale spowodowało to szarpnięcie sieci trakcyjnej i z dwu naciągów zerwała się. Na tą zrywającą się sieć wjechała poczwórna 105-ka (podwójna holowała podwójną) i przez nagłe hamowanie jednocześnie łamiąc pantograf stanęła przed zwrotnicą kierującą z toru z Ch-wa Rynku na Chorzów ul. Wieczorka. Z przeciwka z kierunku Bytomia, z którego te dwie ścigające się 105-ki jechały, również nadjechał skład podwójnej 105-ki, któremu udało się wyhamować przed skrzyżowaniem torów za zwrotnicą odgałęziającą na ul. Wieczorka. Z powodu braku prądu w sieci trakcyjnej i również (nie wiem dlaczego, bo normalnie to nie ma nic wspólnego) na przystanku i wokół niego, trzeba było świecić komórami, aby było coś widać. Po chwili krzątania się i oglądania stojącego składu od strony Rynku oraz zerwanej przy nim sieci trakcyjnej, rozbudziłem się, a po chwili zadzwonił budzik (w sensie komórka) od 979.
   Sen drugi, na dosypianiu po wyjściu 979 do pracy i po odchudzaniu się. Miejsce akcji - średniej wielkości tama, w środku kładka, na której z lewej strony barierki żółte, takie jak obecnie przy drogach można spotkać. z prawej podwyższony krawężnik kładka szerokości ok. metra. Ciepło, woda w tamie bardzo ciepła. Jadę na rowerze i widzę w wodzie młodego mięśniaka (jak zwykle pięknego). Zaraz za nim stanąłem, aby sprawdzić czy woda jest ciepła, faktycznie była bardzo ciepła to też zostawiłem rower i wskoczyłem do wody. Oczywiście podpłynąłem do mięśniaka, dotykając jego gładkiej skóry, w wodzie z jeszcze większym efektem poślizgu. Tu scena się urywa.
  Następna scena. Ta sama tama ten sam pomost, jadę rowerkiem, ale nie ma już barierek po lewej stronie, ani krawężnika po prawej, Pomost zrobił się szerszy. Poziom wody jest wysokości pomostu, tak że czasami przy fali woda przelewa się przez pomost. Z lewej i prawej strony krawędzie pomostu obrośnięte są glonami, a więc deski pomostowe są zielonkawe z, im bliżej krawędzi tym więcej obrośniętymi, glonami. Jadę na rowerze i w pewnym momencie widzę mięśniaków wygłupiających się i przeciągających w poprzek przez pomost. W miejscu ich zabawy pomost jest wąski jak ten z pierwszej sceny, ma jakiś metr szerokości. Na środku leży, ciągnięty z lewej i prawej chudy mięśniak, w kąpielówkach. Jadę na rowerze, ale z powodu glonów i mokrych desek mam problem z hamowaniem. Droga hamowania wydłuża się tak, że na samym końcu, lekko najeżdżam oponą na mięśniaka, zatrzymując się. Pomyślałem, dobrze że mam miękkie koło z oponą. Przekroczyłem go i tu zmiana sceny.
   Sen na chwilę powrócił do mięśniaka z pierwszej sceny pływającego w wodzie, ale rozległy się syreny alarmowe i została spuszczona do kafelek woda w tamie. Zaczęto ją małymi strumieniami napuszczać ponownie. Chciałem aby się to szybko stało, by ponownie móc z mięśniakiem pływać. Te małe strumienie wychodziły do góry, z metalowych osłon, sikały na jakieś 30cm i opadały do zbiornika z kafelkami. Zbiornik z wolna zaczął się napełniać tak że nogi były w wodzie. Strumień, który sikał w górę na te 30cm był matowy i przyłożyłem do niego rękę. Okazało się, że to woda z algami i poparzyło mi rekę, chciałem pomocy, a w tym momencie jakiś odprysk spadł mi na łydkę i powoli zaczął ciec w dół. Ręką usiłowałem go strzepnąć, aby oparzenia były mniejsze. W miejscu gdzie lała się woda, zgromadziły się ryby i inne żyjątka. Ryby się rozmnażały, a jakiś pracownik, te rozmnażające się, aby inne im nie przeszkadzały i nie zjadały wciepował je do reklamówki. Chodziłem po wodzie i jak popatrzałem pod nią to zobaczyłem małą pływającą kobrę wokół mojej prawej nogi. Pomyślałem - mam wysokiego buta (faktycznie byłem w takie w tej scenie ubrany) to mi nic nie zrobi. Następne ujęcie - wysokiego buta mam, ale na dole jest on jak wiklinowy, z przez szczeliny do środka dostały się małe kobry, część z nich częścią głowową wystawała na zewnątrz, część miała część głowową w środku i zaczęła mnie kąsać. Machinalnie usiłowałem wyciągnąć nogi z butów, ale był jakiś problem (nawet wydawało mi się, że w realu podkurczam w łóżku nogi) i nie mogłem ich wyciągnąć z butów. W tej scenie obudziłem się, a była 10:30.
  Teraz procedury rozruchowe, później jeszcze napiszę, bo kolejny temat po wczorajszym dniu do obrobienia.
  aktualizacja 21:30
   Temat zostanie na jutro, ten z wczoraj, a dziś był 181 i pomagał mi robić msc. na gadżety kolejowe, następne do kolekcji, po które jedziemy z 979 i jeszcze jednym CS-em w niedziele. 181 do pracy przebierał się jak zwykle. To może jest tak, że jak już mamy dostęp do jakiejś części ciała, tu np. do rąk klaty brzucha, pleców to jak jest coś na razie nie osiągalnego to pożądamy tego. W tym przypadku są to nogi. U 181 są one kształtne, proporcjonalnie zbudowane, nie żadne tam przerosty z siłowni, no po prostu ładne. Zawsze jak się przebiera to oglądam je, a mózg zapamiętuje ten obraz. Przypomniało mi się, jak kiedyś stałem w Katowicach i czekałem na autobus. Było lato i na przystanku dość pełnym ludzi, bo to zbiorczy przystanek, stał chłopaczek, wiadomo młody. Był to okres modnych krótkich spodenek tzw. bermuduw, ale on jedyny stał w jeszcze krótszych. Jedno spojrzenie i już widziałem czemu jest w takich. Miał podobnie piękne nogi. Proporcjonalnie zbudowane, lekko owłosione na łydkach, prawie w ogóle na udach. Patrzałem na niego do czasu przyjazdu właściwego autobusu i bardzo długo pamiętałem jego nogi. U 181 jest prawie tak samo, Ładne szczupłe, umięśnione, lekko owłosione. Szkoda, że to nie lato, ale za to dobrze, że w ogóle w okresie zimowym mam możliwość na takie widoki. Oczywiście nie obyło się bez masażu klaty, pleców, brzucha.
   Jutro z 979 jedziemy do 825. 979 chce z nim porozmawiać o mięśniakowaniu, bowiem 825 jest wieloletnim kulturystą, do dziś jeżdżącym na zawody i mało tego przywożącym z nich medale i trofea. Ma więc wiedzę przerobioną w praktyce, a ponieważ 979 kilkukrotnie spotkał się z nim u mnie, to chce skonsultować to co obecnie słyszy na siłowni od tzw. ekspertów, z wiedzą od 825. Znowu pół dnia z głowy i to najlepsze godziny, ale co zrobić...

czwartek, 10 grudnia 2015

Czwartek #800

    Tak późno, a dopiero się za wpis zabieram. Dziś pojechałem ze 181 do agencji pracy, która rekrutuje na nowoczesne niewolnictwo. Ludzie są tam traktowani jak niewolnicy i mają robić, nie stękać i dostawać mało wypłaty, i się cieszyć. Na szczęście z wioski już się poznali i mało kto chce tam iść, i dobrze, niewolników niech szukają kaj indziej.
    181 przed wejściem na szybko uczył się tekstu dot. jego niesprawności zdrowotnej. Pracodawcy nie lubią przyjmować schorowanych ludzi, bo zaraz mają wizję L4 przez nich branych i to najlepszy środek aby zrezygnować z pracy w msc., w którym się nie chce pracować. Z uczeniem się tekstu były problemy, bowiem ukończona tylko podstawówka, tak to już w wiosce jest, iż nauką nie stoi, ale mięśniakami już tak. Jakoś udało mu się wystękać w biurze co mu powiedziałem i wyszedł z niego ucieszony - niewolnictwo przeszło bokiem. Teraz ma termin na 15-go to razem pojedziemy, też mam tam być. Jadąc do agencji niewolnictwa, w drodze komentowałem niezbyt udane (może to łagodnie nazwane, skurwiele by to dosadniej określili) inwestycje miejskie, cały czas podkreślając na szczęście mój mały udział w tym finansowy, niestety z korzystaniem jest już inaczej, bo człowiek z tymi bublami się styka i można się dziwić tylko, kto to podpisał, czy ten ktoś był w ogóle w terenie i ile dostał odbierający do łapy, aby to przeszło? W konkluzji można jedynie podać, że m-ta stale są zadłużone, a na takie buble kasa jakimś dziwnym trafem jest. Na szczęście moje nakłady na to są znikome tak samo jak korzystanie z tych "dobrodziejstw". Współczuję tym stale korzystającym.
    Po przyjeździe ze 181 dałem mu cysternę ze szkolnictwa, bo została, niech żrą, a po zeżarciu samemu zadzwonił 972. Jak zwykle chaja w domu słyszalna w tle. Znowu jak on mówił do telefonu, a ona w tle ryczała na niego zastanawiałem się, co z rozwodem? A może to taki styl życia - nieustające kłótnie, które ich napędzają energetycznie.

środa, 9 grudnia 2015

Środa

   Ach te mózgi z wioski. Oczywiście chcą być na topie i mieć najlepsze, najdroższe, ale już za to na raty, ale można się pochwalić. Otóż 895 wziął sobie telefon S6-kę nówkę w abonamencie spłacanym przez 2 lata. Nacieszył się telefonem 3 tyg. po czym go zgubił. Przy takich wydarzeniach, a jest ich więcej, bowiem niektórym telefony spadają robiąc siatkę z wyświetlacza, czasem ktoś go zgniecie sam w kieszeni itp., powtarzam im i jednocześnie pokazuję, że moje nokie 2600 można kupić na alledrogo za 5 zyla z ładowarką + przesyłka lub, jak ostatnio odbiór osobisty i w razie czego strata niewielka. Na szczęście 979 po serii gubienia telefonów, zalewania ich na imprezkach obecnie również eksploatuje dwie nokie 2600 i co? I działają, ma łączność i to co najważniejsze wykonują swoją pracę, mało tego zgubienie nie niesie za sobą konsekwencji, po za wyrobieniem karty, a na rezerwie leżą jeszcze dwie takie w pełni sprawne. No ale jak chłopcy chcą się bawić i licytować kto ma lepszą to proszę bardzo. Teraz będzie spłacał S6-kę, a działał na jakimś starym telefonie.
   174 dostał wezwanie do ZUS w spr. L4 na nogę. Oczywiście jak to skurwiel z wioski, miast skakać na kulach, które mu pożyczyłem to pląsa na nóżce i tak pewnie polezie, na własną szkodę, na komisję. Już przestałem się odzywać, bo szkoda słów i denerwowania się, a jak kiedyś powiedział:
- w nocy zgięła mi się przypadkowo noga (ta chora - przypis własny) w kolanie, to myślałem, że się zesram z bólu
- nawet tego nie chcę słuchać, swoje już powiedziałem.
  Obecnie już nie mówię o jego nodze jak przychodzi, wszak to nie mnie będą dręczyły problemy związane z nią. To nie w mojej są zerwane więzadła w stawie kolanowym, na szczęście u mnie jeszcze wszystko ok.
    aktualizacja 14:50
  Teraz jak piszę to myślę, że zostało mi jakieś 10min pisania, bo po 15:00 na stację wchodzi 979. No cóż. Był 181. Już po jego wyjściu, zrobieniu w.k. tak se myślę, że jak niektórzy mają "...holizm" to u mnie występuje chyba sekso... Albo to jest naturalne, takie zafascynowanie mięśniakami, albo właśnie cierpię na holizm. Trudno by to było w kategoriach ocenić, który z holizmów jest lepszy gorszy, czy w ogóle tu można to tak klasyfikować, ale wracając do meritum, to jak Ci przy alko, to jak przy sekso, nie umiem się powstrzymać przy młodych mięśniakach. No wymiękam. Może jednak ktoś dla ułatwienia popracuje kiedyś nad wyłącznikiem popędu seksualnego. To mogło by dla wielu rozwiązać sprawę zbytniego angażowania się w pogoń za mięśniakami i czas można by było przeznaczyć na coś innego, może bardziej wartościowego. Ale czy na pewno, bo jakby w poprzednim zdaniu wywartościowałem kontakty z mięśniakami, a one jednak są wartościowe, przynajmniej dla mnie, a i dla wielu innych też. No choćby ostatnio opisywany kalendarz z mięśniakiem w gabinecie stomatologicznym. Jutro ze 181 mam jechać załatwić z nim ofertę pracy w takim niewolnictwie, do którego tu z wioski ściąga się zasoby ludzkie i teraz trafiło na 181. Już wielu się tam sparzyło, to na szczęście on nauczony słuchaniem nie idzie tam, a przynajmniej na razie się broni i b. dobrze. Niewolnictwo, to spierdalać. Mamy termin na 15-go to mam nadzieję, że na święta nie będą nic wciskali.
   Wracając do 181 to dziś wymasowaliśmy mu plecy, zresztą prawie sam to zaproponował, ale aby nie było tak jednostronnie to również i klatę wymasowaliśmy, po przewróceniu go. Sama klata to jakieś 10min, plecy chyba 15 i w tym czasie gadaliśmy o różnych sprawach. Chodzi na siłownie w ostatnim okresie to przyjemnie się go masuje, a i biceps w chwycie wypada pozytywnie. W ogóle skóra młoda przyjemna w dotyku. Mało zarośnięty, na klacie w ogóle, symetryczna sylwetka, no nic co można by było uznać za feler wyglądu. Brzuch płaski, z pępkiem na równi z resztą skóry dookoła, Do tego jak się napnie to dopiero robi się przyjemnie w dotyku, czy w rękach, a mózg już dostaje wariacji. Takie to są wioskowe mięśniaki, zresztą na szczęście nasza wioska obfituje w ładne sztuki.       Lata temu jak mieliśmy objazd na Mazurach rowerami, to przejeżdżaliśmy przez różne wiochy w lecie. Różnie w nich było, ale w jednej, to prawie nie umiałem jechać. Same piękne sztuki i jak to na wiosce prawie wszystkie w klatach, bo lato i upalnie było, to co się któregoś mijało to od razu nagle hamowanie. Laski w takiej wiosce to mają wypas.
   aktualizacja 23:30
  Jakoś ostatnio późno lezę spać. Przed procedurami wyłączeniowymi rozmowa z 979. Co raz lepiej mi się z nim rozmawia, to dobrze, bo po okresie tumiwisizmu z jego strony, objaw jest dobry, przynajmniej dla mnie. Relacje są pozytywne, a to dobry prognostyk na przyszłość. Choć jego plany na przyszły rok dot. wyjazdu za granicę, z czego nie jestem zadowolony, bo jednak stały kontakt chciałbym mieć - taki na poziomie bytowania - to niestety pewnych spraw nie przeskoczę. Może uda się go odwieźć od tego planu, ale to będzie wymagało częstszych rozmów dot. bieżącego życia i spr. w nim związanych w jego przypadku. Nie wiem jak np. przeskoczyć sprawę posiadania własnego mieszkania i nie mieszkania w nim jednocześnie. Tzn. posiadania jedynego mieszkania, bo co innego jak ktoś posiada trzy i nie mieszka w nich jednocześnie, ale on ma jedno, a mieszka u mnie. Tzn. mnie to w ogóle nie przeszkadza, nawet się lepiej czuję, jak tu przebywa tzn. obecnie mieszka.
   Idzie trudny okres. Nie dla mnie, bo świąt nie obchodzę, a w wigilię to okres 4 h popołudniowych kiedy będe miał wolne, ale u 979 to będzie trudny okres, finansowy, relacji międzyludzkich, bytowy i postanowień noworocznych. Się z tego wyleczyłem, ale w jego wieku jeszcze coś takiego istnieje.
   Lezę spać, bo on już wyglebił, a też muszę rano funkcjonować, bo ze 181 jadę w spr. jego skierowania do pracy, przy okazji załatwić swoje sprawy. To narka.

wtorek, 8 grudnia 2015

Wtorek

  Wpis o 00:45, ależ bardzo proszę, przecież stacja jest czynna prawie całą dobę. 979 śpi, bo rano o 05:50 wstaje i też muszę o tej porze funkcjonować, aby wydać cysternę ze szkolnictwa, po czym odprawić go do pracy i ewentualnie zasnąć ponownie, To jest z funkcjonowaniem tutaj rewelka. Oczywiście przybył skład na stację, jak już byliśmy po procedurach wyłączeniowych, ale gdzież tam dane nam było iść o w miarę normalnej porze spać... Dziś od rana będą nas budzić, a  następnie dziwić się czemu jesteśmy tacy przyjebani i niewyspani. Nigdy tego nie zrozumią. No cóż, tak to sobie tu ułożyliśmy i w sumie, po za incydentami jak dziś generalnie jest ok, to co będziemy stękać.
   Qrwa, umyłem siekacze i już je zabrudziłem. No trudno do wieczora jakoś przeżyją. Na zakończenie dnia lub na początek teledysk: Faydee - Can't Let Go, w którym podoba mi się mięśniak - aktor.
  W ogóle to muszę się kiedyś zmobilizować o opisać coś z historii, bo ostatnio nic takiego nie było. Żyję w takim biegu, że czasu nie starcza na bieżące zajęcia i załatwianie spraw.
,  I jeszcze jedno, choć na czerwono, bo faktycznie trochę łyknąłem to napiszę i prawie nikt nie zrozumie, jak to jest mieć w mieszkaniu mięśniaka - przejebanego skurwiela mieszkającego tu od prawie 8 lat. To daje poczucie bezpieczeństwa nawet będąc branżowcem na wiosce, ale jest to w pewnym sensie legalizacja pobytu tutaj. Czy jakbym nie znał tych mięśniaków - przejebanych skurwieli to czułbym się bezpieczny - no chyba - nie. To jak on leży w łóżku teraz to jest zupełnie inna pozycja jak moja. Skurwiele leżą pewnie, rozjebane na łóżku, ja przeważnie skulony zawinięty w pościel, to taki drobny przykład, ale na takie drobne przykłady skład sie ich życie, a z drugiej strony nasze życie. 
   Dobra, bo zaczynam bredzić, to lezę spać. Narka. (bym zapomniał, przecież wtorek to jeszcze w ciągu dnia wpis muszę zrobić co się działo). 
     Jak lubię defekty sprzętów, które następują w niewłaściwych okresach. Coś się stało z HDD z linuxem, to dalej urzęduje na windzie. Przez to zamieszanie z dyskiem opóźniły się prace porządkowe po weekendzie kiedy mnie nie było, a imprezka się odbyła, przynajmniej taka mała, po której posprzątać trzeba. Po za tym obudził mnie rano 174 odnosząc kule, takie coś do chodzenia, gdy się ma uszkodzoną nogę i na czym on powinien skakać, aby mieć ją sprawną, a nie skacze i łazi na niej, nadto na grzbiecie nosząc swoje dziecko, bo jak oni łazi samo to spierdala, a on z chorą nogą nie umie go dogonić. No wyjebka. Noga, która powinna się leczyć z powodu tego iż jest chora jest jeszcze dociążana. Na szczęście to nie ja będę później stękał, ze mnie noga boli.  
  Wpadł też 172. Dziś zająłem się jego plecami. Co jakiś czas lubię odtwarzać sprawdzone pozycje. On prawie na czworakach, z rękami wysuniętymi do przodu, opartymi na krześle. W tej pozycji to ma naprężone mięśnie przedramion, do tego również biceps się napina, no i te plecy wygięte w łuk z wyeksponowanymi mięśniami. No rewelka. Trochę go pomęczyłem, bowiem aby za szybko nie było, a co ma być tak krótko, to rano zrobiłem jeszcze w.k. Ponieważ komp był wyłączony to nawet długo nie siedział i polazł coś tam robić.

poniedziałek, 7 grudnia 2015

Poniedziałek

   Dzięki nawet tu, podnoszenia wilgotności powietrza lepiej mi się zasypia i nawet się wysypiam. Dziś powrót do wioski, a w wiosce jak zwykle sporo zajęć, w tym wyjazd do stomy, bowiem w czwartek, tak w tym roku wyłacznie w czwartki i piątki na weekend, aby było ciekawiej, psują mi się zęby. Tym razem wypadła założona w pn. plomba. Jakoś udało się przeżyć, bo wypadła z górnej szóstki, to tam żarcia i płynów mniej się dostaje. Stomatolog się zdziwi, do poczekalni księżkę zabierzemy.
  aktualizacja 20:00
 W pomieszczeniach, w których pracują sami faceci na takich (nazwijmy to) robotniczych stanowiskach przeważnie są kalendarze, czy plakaty z gołymi babami, z których wylewają się duże cycki i dupy. Nawet w samochodach niektórzy kierowcy mają takie plakaty. Dziś byłem u stomatolog, bowiem w tym roku zęby psują mi się tylko w czwartki lub piątki i tak też się teraz stało, w czwartek myjąc zęby wypadła mi plomba założona w poniedziałek. No pięknie qrwa, weekend z uszkodzonym zębem. Jakoś przeżyłem i dziś ponownie po przyjeździe od 824, po przepakowaniu się, wyruszyłem do stomy. Tam znajoma pani stomatolog, przed emeryturą, pomaga jej pielęgniarka, też przed emeryturą i na ścianie kalendarz na 2015 z rozebranym mięśniakiem, na którego bardzo przyjemnie się patrzy. Jaki ten świat jest prosty.
   Jadąc do stomy na hak od razu zabrałem pusty skład cystern, przewidując że w drodze powrotnej lub jeszcze na fotelu dentystycznym będzie zgłoszenie o zapotrzebowaniu na skład pustych cystern. Tak też się stało. Po wyjeździe od stomy zadzwonili ze zgłoszeniem zapotrzebowania na pusty sklad cystern to też skierowaliśmy się na właściwą linię i wyjątkowo sprawnie udało połaczyć się dwa wyjazdy. Reanimację zęba i przywóz żarcia.
   Przy okazji przypomniało mi się, bo ponownie rozmawiałem z 811 w spr. marnotrawstwa prądu na kolei u przewoźników. Otóż, co już kiedyś pisałem, składy kolei śląskich nawet w dni słoneczne, jeżdżą z zapalonymi światłami w składzie. Chętnie przejąłbym ten prąd do mieszkania, miałbym cały rok za free. Jak to się dzieje, że w czasach tzw. komuny oszczędzano, a teraz w dobie, niby gospodarki rynkowej, marnotrawstwo jest prawie na każdym kroku, nawet w dużych firmach prywatnych, nie wspominając już o państwówkach, gdzie podłączając się do krwioobiegu można by swobodnie przeżyć i pewnie mało kto by to zauważył?
   Przyszedł 181 po odbiór cysterny z żarciem. Skoro 820 nie odbiera, to u 181 jest jakby bardziej potrzebne i odbiera. Cały czas, czy może bardzo dobrze pamiętam zapasy z nim rozebranym do połowy. To jest to czego nie ma oglądając porniola. Czyli dotyk skóry, dotyk naprężonych mięśni, ciepło tej skóry, ciepło organizmu na którym się leży. To są te elementy, które w pormiolu nie występują. Podobnie jak dotykam 979. Choć w zasadzie wiem, jak to jest dotykając go, to za każdym razem miło się go dotyka. Trudnym jest do opisania ten kontakt cielesny z mięśniakiem, czy mięśniakami. Tego oglądanie na ekranie nie zastąpi. I to jest ta różnica, między tym co się ogląda, a tym co może przywołać mózg oprócz obrazów.
   Umówiłem się ze 181 na środę, bowiem jutro ma przyjść 174, a po nim 172. Dziś to chyba tyle. Narka.

niedziela, 6 grudnia 2015

NIedziela

   Życie w mieście ma swoje przywileje, ale nie za darmo. Ciepła woda z kranu, ciepło w mieszkaniu, nie abym miał u siebie zimno, ale nie aż tak przegrzane. Tu jest 24C, u siebie utrzymuję 21C- 20C, ale to wszytko okupione wydatkiem opłaty 700zł miesięcznie, kiedy u nas na wiosce miesięcznie płacimy 20zł + media, przeto nie musimy napierdalać na etacie aby utrzymać lokum do mieszkania. W miastach są do tego zmuszeni, bo gdzie będą mieszkać, jak się nie opłacą?
  824 o 09:15 jak mnie zobaczył w kuchni zrobił kwadratowe oczy i tak patrzy w końcu mówię:
- co tak zdziwionym wzrokiem patrzysz, przecież jestem tu od wczoraj
- no tak, ale tak wcześnie wstałeś
- jak wcześnie, przecież jest 09:15?
  Poszedł do łazienki. Ludzie się dziwią takimi banalnymi rzeczami.
 Dopiszę coś później, teraz okropności dnia.
 Siedzenie w bloku w mieście to dość uciążliwa sprawa. Po dłuższym takim pobycie można dostać do głowy, zresztą przestaję już się dziwić szukania na siłę jakiś zajęć. Popo wyjście, lub wyjazd uskutecznię, bo faktycznie cały dzień w betonowym bloku, to przejdzie moje możliwości. W ogóle to potrzebowałbym takiego wyjazdu w nowe miejsce, do mieszkania od kogoś, aby być tam samemu, zresetować się i powrócić do prowadzenia ruchu na własnej stacji. Takowego urlopu jakby nie mam, nawet wyjazdy na drezyny to zawsze z kimś po trochu angażującym, po trochu wqrwiającym. I tak cały rok do cyca, ale zbliżają się 4 godz. wolności, 24 grudnia niedaleko. 
  A jeszcze ze spr. kolejowych to PKP PLK zamknęła dla ruchu linię kolejową Chabówki do Nowego Sącza bowiem: "W związku z groźbą naruszenia względów bezpieczeństwa, których bezwzględne przestrzeganie jest obowiązkiem zarządcy narodowej sieci kolejowej, czyli PKP Polskich Linii Kolejowych, eksploatowanie fragmentu linii musiało zostać wstrzymane."...
Na tej podstawie można by prawie każdą linie kolejową zamknąć, bo zawsze jest groźba naruszenia bezpieczeństwa. Nowomowa rzeczników prasowych jest rewelacyjna. 

sobota, 5 grudnia 2015

Sobota #795

   979 pojechał na imprezkę, ale jak usłyszałem przez tel. że wraca sam, do tego ma to się odbyć pieszo przez wioskę, w której grasują nie Ci kibice piłkarscy, preferujący drużynę 979, to długo się nie zastanawiałem i przygotowałem drugi rower do jazdy, swój i ustaliłem gdzie jest 979, a następnie 3,5km podjechałem dwoma rowerami na msc. gdzie lazł na przeciw. Już tam gdzie wsiadł na rower za mną szło dwóch, szukających zaczepki, ale nas dwu na rowerach to coś tam postękali i poszli dalej. Od razu pomyślałem, a co, jakby 979 szedł tam akurat sam? Napierdalanka pewna, zresztą 979 już miał odruch, aby w nich wjechać, ale go powstrzymałem. Wioskę, w której nie Ci kibice co trzeba wzięliśmy brzegiem pola, zresztą tak podjechałem do 979. Dziwił się, ale mu wytłumaczyłem, że jak na dwa rowery środkiem wioski będę jechał, jak tam co chwile gdzieś imprezka? Z boku wioski cisza i spokój tylko ciemno, ale wzrok mamy dobry to żadna przeszkoda. Choć 979 wstawił rower, umówił się przez tel. z miejscowymi na dalszą imprezkę to teraz jestem spokojny, bo na swoim terenie to jakby bez obaw i lezę spać. Resztę w ciągu dnia napiszę. Narka, bo się pierwsza w nocy zbliża.
  
Za kilka lat mogę być brany za dziwaka, jeżeli nie wezmą mnie za trochę
zwariowanego. Otóż staram się, czy mój mózg stara się, odcinać od
głupoty, tej wszelakiej. O ile robię to w domu i jakoś to jest u siebie,
to o ile dzieje się to w terenie u kogoś np. to już tak dziwnie się
patrzą. Wyłączam chronicznie reklamy u innych lub ściszam im głos,
przełączam programy siejące głupotą, bo po jakimś czasie
oddziaływania ich na mnie czuję się nieswojo, mało tego mózg nie chce
tego odbierać. Choć jestem otoczony ludźmi mniej rozgarniętymi, to nie
dyskutuję z nimi, bo nie ma na jakie tematy. Zaczynam się czasami
szamotać nie widząc do kogo sensownego się odezwać. Na szczęście co
ok. m-czne wizyty u 811 podnoszą mnie na duchu i jeszcze z kilkoma osobami
rozmawia mi się na poziomie. Reszta to najchętniej poruszała by
najstarsze tematy świata: politykę i pogodę. Jak już uda im się
wyjść po za te tematy to coś w stylu 824, słyszałem, że coś tam (co
oczywiście się nie zgadza); ktoś tam mówił, że... (co też się nie
zgadza); a wiedza na tematy, o których chce mówić jest praktycznie
żadna, oprócz tych zasłyszanych, niezweryfikowanych informacji. 
 Tak w ogóle to pojechałem do 824. Z mieszkania musiałem prawie się wykraść, 
bowiem ciągle by coś chcieli ode mnie, wszak weekend to od rana na stacji gwarno.
 Na stację kolejową, jak zwykle na ostatnią chwilę, bo jeszcze mi zawracali głowę,
w pędzie na rowerze to przyjechałem prawie mokry na peron. Po raz pierwszy w tym
roku w kierunku do 824 musiałem kupić bilet, bowiem nadgorliwa bileterka zjawiła
się w tyle składu i zaoferowała swoje usługi. Nie lubię płacić na instytucje, 
które rozwalają kasę, którą się im przekazuje. Zresztą co dużo szukać. 
Przeczytałem, że z PKP odchodzą Jakub Karnowski i Piotr Ciżkowicz, którzy za
zasiadanie i radach nadzorczych i dobrowolne odejście z nich dostaną odprawy
Łącznie spółka będzie musiała zapłacić każdemu z odchodzących po około 2 mln złotych
– pisze „Wprost". No rewelka. Zarabiając 2 tysie na rękę, na rok wychodzi 24 tysi,
razy 45 lat pracy daje 1mln 80 tysięcy. Czyli to co oni dostaną jako odprawy,
teoretycznie nikt nie zarobi przez cały czas pracy od skończenia szkoły do 
emerytury. Pięknie qrwa. Gdzie my żyjemy, dlatego po raz kolejny cieszę się z 
okresowego nie pracowania i nie łożenia na te "zabawy". Można to policzyć
w drugą stronę dzieląc 2 mln przez 45 lat pracy, przez 12 m-cy daje 3703zł 
na rękę na m-c. 
  Wracając do przyziemnych spraw to znowu się nie wyśpię, bowiem 824 cierpi
na bezsenność, to znowu polezę spać ok. północy, nadto nie wyspałem się 
poprzedniej nocy, bowiem do domu zwalił się z 897 ok. 02:30 979, zaczęli
grać na kompie w coś tam i tak to zasypiałem, to mnie budzili, a obudziłem
się już o 09:50.