poniedziałek, 29 kwietnia 2019

Poniedziałek #1525

    Nie bym oglądał big brothera nagminnie, ale jak na innych kanałach leciały globulki, to włączałem ostatnio, głównie z powodu Łukasza Darłaka kiedy wyszło, że to nasz. Do tego dość przystojny, nieźle zbudowany.
    Analizując to, że tam wylądował, jak zwykle wyszły potrzeby mediów. Przecież wsadzając do jednego mieszkania wrażliwego pedała z mięśniakami-skurwielami należało tylko czekać na spięcia na linii. I do takich dochodziło. To oczywiście podnosiło oglądalność, ale czy ona teraz nadal taka będzie?
   Wiadomo, z czasem on bardziej był wśród lasek, bo one się przy nim czuły bezpieczne. Wiedziały, że samiec, ale taki, który ich nie ruszy. Można mu dużo powiedzieć, rozebrać się przy nim itp. i nie będzie się łapczywie patrzeć, dobierać się, insynuować.
   A sam Łukasz na ścieżkę kariery poszedł starą utartą drogą. Związał się ze znanym pisarzem, Michałem Witkowskim, który wprowadził go na salony. Czy Brat, który pitł, Mark Wahlberg i inni także dostali się podobną ścieżką? Zawsze mnie to nurtowało.
  Kto mógłby się takiemu osobnikowi oprzeć? Oczywiście z obojga płci, a ile z drugiej strony taki osobnik jest w stanie zrobić, by wejść na ścieżkę kariery. Tam, jak Dyzma, wchodzi się raz i jeżeli niczego nie spierdoli, to już zostaje. Mark akurat po czasie śpiewania i zawirowaniach życiowych powrócił na rynek mediów przez - branżę porno. Da się, da się. To otwarło mu możliwości grania w filmach. Czyli, najprawdopodobniej, za parę numerków dalsza kariera stała otworem.
  Trudno wyrokować jak potoczą się losy Łukasza, bo nasz rynek jest dość wąski. Jak zostanie w mediach, to będzie o nim słychać.
 
  Za oknem wreszcie pada i do tego najlepszy deszcz jaki może być dla roślin. Drobny, przez cały dzień, czyli gleba taki deszcz doskonale wchłania. Najgorsze są nagłe ulewy bo wtedy znaczna część wody spływa do kanałów burzowych, rzek i zbiorników wodnych. Z takiego drobnego najbardziej cieszą się rośliny.
   Taka trochę nadplanowa notka. To tyle na dziś, narka.

niedziela, 28 kwietnia 2019

Niedziela #1524

   Po co w nowoczesnych autach komputery, które w części "myślą" za kierowców? Właśnie po to, by wyeliminować ich bezmyślność.
  230 ostatnio jechał firmowym autem i zaczęło mu się gotować. Myślałby kto, że podejmie jakieś działania, by sprawdzić co jest przyczyną, czy jest płyn/woda itp. Nic z tych rzeczy. Najważniejsze było to, że on chciał dojechać do bazy. To mu tak zaprzątało gowę, że ograniczył się do wyłączania silnika w korku, bo akurat stanął w jakimś i to tyle. Miast wyjść i sprawdzić co dzieje, to po co? Efekt - zagotował silnik do jego zatarcia. Już po tym fakcie musiał wezwać lawetę, by go zabrała z drogi. I teraz co ma pracodawca do wyboru. Obciążyć go za zajechanie auta, bo silnik do rozbiórki, dać mu upomnienie, ale co to ma dać? Przy pierwszej opcji, on stwierdzi, jaki ten szef zły i się zwolni, przy drugiej opcji oleje to sikiem prostym, bo przecież to nie jego auto, a zagotowało się przypadkowo.
  Inny to 374, który u poprzedniego pracodawcy jechał autem, z jakiś przyczyn zeszło powietrze z tylnego koła i by ktoś pomyślał, że zjechał na bok i zabrał się do wymiany. Ależ skąd. Znowu najważniejsze było dojechać gdzieś tam. Jak pracodawca obciążył go za zniszczenie nowej opony michelle, które kupił do auta, to wielka obraza, jaki to on zły, że mu potrącił z wypłaty za zniszczenia opony i w krótkim czasie zmienił firmę. Na dowód tych lamentów pokazał mi zdjęcie, bo teraz robi się zdjęcia wszystkiego co mniej lub więcej ciekawe, na którym i ja widziałem, że nie stanął jak powietrze zeszło, tylko napierdalał na tej oponie dalej, więc przynajmniej mnie nie musi wkręcać, bo już trochę km mam za sobą.
   Już to pisałem kiedyś, że współczuję dzisiejszym firmom transportowym. Dziś ustrzelić rasowego kierowcę jest niezmiernie trudno. Większość to osoby, które z powodu "łatwej" kasy zmieniły zawód i poszły sobie pokręcić kółkiem do tego ze wspomaganiem, w tym część kobiet, które na tym stanowisku nie są dyskryminowane pod względem wypłaty.  W komunikacji miejskiej dostają tyle co faceci, bo odpowiednia grupa zaszeregowania i tyle.

   Dziś większa część myśli, że popatrzy na poradniki na yt i już zrobi. Ostatnio 897 chciał zlutować kabel do telefonu.  Powiedziałem mu, że mu się to nie uda, bo trza mieć doświadczenie. On na to, że nie lutował nigdy, ale oglądał filmik to zrobi. Dałem mu lutownicę punktową, bo kabel cienki i jak można było przewidzieć - nic z tego nie wyszło.

   Po za tym ostatnio pisałem o zaginięciu czasowym 172, a po tym jak to napisałem się pojawił. Ach ten jego wygląd. Wczoraj był 825 i jemu też się podobał, choć nie wiem czemu tylko sek na niego patrzał, a 172 się umył i latał w klacie. No cóż, niektórzy nawet w dojrzałym wieku nie potrafią się odnaleźć w swoich preferencjach i nadal są skryci jakby mieli naście lat. Ale by nie było, też mam odchyły z tym dobieraniem się do lokalnych skurwieli, czasem robię, innym razem zastanawiam się tygodniami, nie wiedzieć po co, czy robić, czy nie?
   825 gadał przez 4h. Po 3-ch miałem już poważny kryzys, bo zasypiałem. Powieki mi zaczęły opadać, jakby następował reset na siedząco. Że też niektórzy mogą tyle kłapać. Przynajmniej staram się tak do 979 nie napierdalać, bo pewnie by ogłupiał i nasze relacje wyglądały by zupełnie inaczej.

   Wreszcie deszcze, bo jak tak dalej pójdzie to nie wiem czy wino zrobię w tym roku bo susza jest już teraz, a co dopiero później. Po zimie to kiedyś były powodzie poroztopowe. Dziś, mało kto już o tym pamięta.
   Tyle, zabieram się za jakieś czynności, bo zaległości sporo. Narka.

czwartek, 25 kwietnia 2019

Czwartek #1523

   Ja to mam obsuwy w odpowiedziach na komentarze, ale z góry przepraszam.

   Internet dziś jest fajną rzeczą Jak pierwszy raz oglądałem "Zieloną milę", to pewna scena dała mi do myślenia. Otóż, ten klawisz, który wyżywał się na więźniach, został przyłapany na waleniu konia do jakiś rysunków. Jakże dziś odmienne są materiały potrzebne do tej czynności. W dobie internetu, samiec lezie do ubikacji z komórką, bo coś tam, coś tam..., a faktycznie ogląda porniola i może se zwalić. A dziś, tzn. w nocy mini sesja z filmikami. Trafiło mi się na jeden fajny, ale to ostatnio rzadkość. No nic. Należy się cieszyć, że nie trza korzystać z rysunków jak wiek temu, tylko mamy filmy, czyli obraz, do tego dźwięk i jak ktoś tego nie zdupi to jest dobrze.

   Śniadanie świąteczne u 979. Jak przystało na ród PL stół uginał się do żarcia, nie wiedzieć po co. Po tym śniadaniu nastąpiło rozdawanie żarcia, bo przecież nie zeżrą, a w trakcie śniadania, trudno było cokolwiek przestawić na stole bo nie było na nim wolnej powierzchni płaskiej. Dieta, znaczy się odchudzanie, ostatnich dni poszła się jebać, za sprawą jednego śniadania. Po nim, obiad został wyeliminowany, dopiero kolacja weszła. Na drugi dzień już normalnie, na śniadanie jedna bułka, mała i tyle.
   Oczywiście ruch w nd. na stacji prawie nie do ogarnięcia. Punkt węzłowy dla składów przechodzących, to też ok. 23:00 miałem już dość, tzn. byłem zmęczony. W pn. wielkanocny trochę spokojniej. Jednak wyjazdy rodzinne i zwrotne trochę składów pochłonęły, a wieczorem strzeliliśmy sobie czystą finkę z sokiem pomidorowym pikantnym. Po dawce, którą mózg uznał, że to już, przestaliśmy łykać, choć trunek został.
   Na drugi dzień czułem się średnio, stąd następne możliwe łykanie dopiero jutro lub sob. Jutro jeszcze ma być ok. 25C, a w sob. już zimno i wreszcie deszcze, bo susza okropna i to może zaważyć znowu na produkcji mojego wina. Dwa lata temu, też była przerwa, bo zmroziło kwiaty od owoców i kapa.
   172 gdzieś znowu znikł, ale to nie pierwsze takie kilkudniowe zniknięcie. Oglądając wczoraj filmik, pomyślałem że to dobre rozwiązanie. Filmik i już, i nikt nam nie siedzi na gowie. Przecież jak w sobotę na noc pozostał na grupie A 826, to z jednej strony fajnie bo się rozebrał i był dostępny ze swoimi zajebistymi mięśniami, z drugiej nie trawię go, bo jego poziom i zachowanie, to jak: "Uwaga! nadciąga 826. Totalny kataklysm." Jak było przy Jasiu Fasoli. To jest takie duże dziecko na stacji, które trza ciągle pilnować. Nie wiem czy pisałem, ale skrócił żywot czajnikowi elektrycznemu, bowiem był włączony bez wody i z grzałki odpadł kamień. Nie wiem czy go włączył bez wody, czy wylał wodę i go nie wyłączył. Na szczęście czajnik jeszcze działa. Laska, którą przelatuje, może go podobnie traktować, bo jakoś widzę, że wir miłości szybko opadł. Znaczy się ona go wstawiła na odpowiedni tor. Przyjdź, przeleć mnie i wypierdalaj. Już mu to sama powiedziała kilka razy, co 826 bezwiednie przekazał, że nie potrzebuje kolejnego dziecka, do tego takiego wielkiego.
   To też chwilowe zniknięcie 172 trochę nam da wytchnąć od niego, choć na szczęście teraz już nie przesiaduje tak długo jak kiedyś, bo ma laskę na podobnym poziomie jak on i z podobnymi potrzebami, to się dogadują, podobnie jak 972 z żoną.
   Ładna pogoda się dziś zrobiła, to notka tylko taka. Zabieram się za czynności dnia w tym sprzątanie na stacji. Zaległości tu duże, może w małym stopniu uda się nadrobić. Narka.

sobota, 20 kwietnia 2019

Sobota #1522

   Te predatory wioskowe są tak bezdennie głupie, jak stare baby. Zrobiło się ciepło, już przedwczoraj było podobnie, ale wczoraj było 20C, a tu o 12:00 lezie taki predator z larwą w wózku. Larwa w zimowej kurtce, w czapce, szaliku. Ona w bluzeczce. Jak bardzo trza być pierdolniętą, by nie zauważyć, ze się ciepło zrobiło? 
   Scenka z popołudnia jak wracałem od 824. Leci do autobusu stara babcia, podobnie zawinięta w kurtkę, w szalik na placu dalej 20C. Zdyszana weszła do autobusu. Myślałby kto, by się rozpięła. Taka zdyszana siadła na zicu i dochodziła do siebie. Mózg wyłączony, bo normalnie by się każdy ze sprawnym mózgiem rozpiął, by ochłonąć. W ogóle na chodnikach stare babcie i nieliczni dziadkowie, bo Ci kopią w kalendarz wcześniej, poubierane jakby nadal na placu było 10C. Zwłoka w przetwarzaniu danych spora.
   824 z pamięcią krótkotrwałą kiepsko. Co raz częściej zauważam, że mowię coś do niego, po czym po jakiejś godzinie pyta o to samo. Dają tą samą odpowiedź i tak jakby to pierwszy raz usłyszał.

   Co mogą robić mięśniaki jak są przygotowania świąteczne? Oczywiście zająć tory stacyjne. Wszedł brat od 826 z dwoma kolegami, bowiem dostali mandaty za spożywanie w msc. publicznym. To pokłosie strajku niebieskich i nie wypisywania mandatów przez ok. 3 m-ce. Teraz wysłannicy budżetu nadrabiają zaległości czepiając się czego się da. Punkty budżetu należy realizować, nadto 15-ka kogoś tam, by żyło się lepiej. Imprezka się wczoraj zrobiła taka, że jeszcze dziś odczuwam skutki, choć miałem bliskie spotkanie z muszlą i dobrze, bo lepiej funkcjonowałem w ciągu dnia. Pomieszanie było powodem bliskiego spotkania. Dobrze, bo dziś detoks, a jutro na 09:00 na śniadanie do 979 więc dobrze się poukładało. 
  Nie pamiętam, o której się imprezka skończyła, ale nie wyspałem się, bowiem stacjonowałem na grupie B, ale rano się przebudziłem ok. 07:30 i już koniec ze spania. 
   Szczury średnio przeżyły imprezkę. Rano, po wyjściu brata od 826 i jego kolegi, jak już zajarzyły, iż są wolne tory na stacji, to wylazły i wpierw sprawdzały czy faktycznie jest pusto, np. żyrafka weszła na łóżko, następnie na jego kraj i stamtąd węchem sprawdzała czy czyjeś zapachy się nie roznoszą, później się napoiły, bo nalałem im herbaty, a na końcu zaczęły się przymilać i przychodziły na głaskanie. Ktoś by pomyślał, że to tylko szczur, a takie reakcje u nich, jakby ludzkie.
   
    Popo na stację wszedł 826, cyknięty, a wszedł bo pojechał na mecz i go nie wpuścili z w/w powodu. Po ok. 5 min rozebrał się do klaty i mnie drażnił, ale nie pozostawałem dłużny i w moich rękach w krótkim czasie znalazły się jego mięśnie. Lekko schudł, więc przyjemne doznania. Obłapiałem go z dobre 30 min jak nie więcej. Oczywiście z przerwami, ale i tak doznania pozytywne zostały. No niestety ma ciało zniewalające. Te mięśnie, te żyły na rękach, którymi on sam się cieszy to można zwariować przy nich. Ach takiego mięśniaka mieć...

   Zapomniałem o tej notce, ale jeszcze przed północą ją wyprawiam z toru, bo jutro święto, to może inny tekst się pojawi. Tymczasem trza się zwijać, bo jutro paradoksalnie mimo święta muszę wstać na budzik i  przemieścić się na śniadanie świąteczne. Jeszcze szczury do zatowarowania. To narka.

czwartek, 18 kwietnia 2019

Czwartek #1521

  Nie, by się nic nie działo, bo tydz. przedświąteczny dość napięty, choć porządków na st. mac. nie robimy. Jedynie bieżące zadania są realizowane.
  973 poszedł na swoje i na razie coś mu to nie idzie. Widzę, że finanse go przerosły i teraz będzie dobra mina do złej gry. No cóż, jak się nie chce słuchać...
  Za to oprócz 811, która na postawie tego co mówiłem wstrzymała się z kupnem nieruchomości, wczoraj był 373 i on też mi powiedział, że wraz z laską wstrzymali się z kupnem. Wszystkim to mówię co chcą teraz nabyć mieszkanie, czy domek, że to najgorszy okres, bowiem wystarczy poczekać 2 lata i ceny pójdą w dół, bo demografii nie da się przeskoczyć. Nikt nie rodzi 20 latków. Nawet jakby teraz się zaczęli masowo rodzić, na co się nie zapowiada, to na rynek pracy, mieszkaniowy wejdą za 20 lat. Tymczasem roczniki naście są rekordowo niskie.
  Już teraz w wiosce, w wiosce 972, a także w okolicznych m-tach widać wyraźnie ubytki ludzi. Partery w starych budynkach przeważnie są puste, a pełne rogówki na parterach to już w 70% są puste. Jeżeli jest wybór innych lokalizacji, to z tych ludzie rezygnują. Ogrzać taką pełną rogówkę na parterze to 1/4 ogrzewania wiyncyj.
  979 zepsuła się pralka. Ponieważ on ostatnio jest przemęczony, bo praca na dwa etaty robi swoje, nadto też problemy finansowe, bo wydatków sporo - 2x wesela, komunia, przegląd auta, bieżące to jest tego trochę. Nadto laska, o czym wczoraj stękał, nie potrafi gospodarować kasą i wiecznie jest na lekkim minusie, który pokrywa on. Niefajna sytuacja, bo mieć wszystko na gowie... Powiedziałem mu wczoraj, bo mówi, że ma już dość, by se przerwę zrobili, ale widzę to nierealne u niego.
   No cóż, przynajmniej ja nie narzekam i jakoś leci z czego jestem zadowolony, no i zdrowie na razie ok, a to też ważne, bo widzę różnie to bywa u innych.
   Katedra w Paryżu. W/g mnie, to jest tak, jak się z przetargów bierze najtańszych Edków i Zdziszków. Daleko nie trzeba szukać - masz w Gąbinie 646m został zawalony przez Edków 08-08-1991 bo se źle policzyli naprężenia na linach. I znowu wychodzi, to co wielokrotnie pisałem. Edki pracują w firmach, bo jest praca, płacą itp. Ale to nie jest ich praca życia i po prostu ją wykonują i tyle. Na większość mają wyjebane, bo on tu tylko pracuje, tzn. wykonuje to co mu każą i nie myśli, bo poco. Od tego są inny. Tą bylejakość w pracach widać dziś w wielu miejscach. Mimo rynku pracy, mało jest osób, które znalazły się w odpowiednim miejscu, na odpowiednim stanowisku i to co robią wykonują z pasją, a przeto myślą o tym co robią.
   No cóż, w takich czasach przyszło nam żyć i destrukcje historycznego mienia będą następowały i jest to nieuniknione, choć można by to było zniwelować przez odpowiednie działania, decyzje. Wiem, że to łatwo się pisze, ale trudno się wykonuje. Bo jak ktoś ma zweryfikować styl jazdy kierowcy autobusu, skoro nie ma o tym pojęcia. Jak ktoś ma zweryfikować wiedzę konserwatorską konserwatora, skoro nie ma o tym pojęcia.
  Oczywiście w necie takich przykładów jest wiyncyj. No i co? No i nic.
  Nie mamy Pańskiego płaszcza i co Pan nam zrobi?
  I tym optymistycznym akcentem kończę na dziś, bo zajęcia wzywają. Narka.

wtorek, 16 kwietnia 2019

Wtorek #1520

   Przedwczoraj pojechałem z 979 i jego niby laską na pizzę do maxi. Dają tam kupony, że druga z dopłatą 2zł, czyli praktycznie dwie w cenie jednej, w lokalu na msc. Mają tam też gazetowniczkę, czyli stojak z gazetami. Wybieram wprost, bo wydaje mi się, że piszą tam dobrzy redaktorzy.
   Czytałem art. o PKP IC, które inwestuje w nowy tabor, jakby produkowali jeszcze stary. Ale mniejsza. W art. wyczytałem, że nowe wagony i składy, są wyposażone w zamknięty obieg w WC. To powoduje mniejsze skażenie wód gruntowych i sprzyja ochronie środowiska. I teraz do czytających pytanie. Prawda czy fałsz?
  Na pizzy tak się obżarłem, że rano zrezygnowałem ze śniadania i dopiero w porze obiadowej przekąsiłem trochę rozmrożonej cysterny. Przedłużający się strajk, myślę wpłynie pozytywnie na moją linię. Zawsze jest mi ciężko wywalić do śmieci zajebiste żarcie i wyjadam, by się nie zmarnowało. Niestety mrożonek jeszcze kilka zostało.
   Przylazł wczoraj 172. Praktycznie zrobiliśmy to dwa razy, rano i w nocy. On jest takim wentylem bezpieczeństwa. Tzn. mam to jeszcze z kim robić, choć jak wczoraj był 972 to pomyślałem, że następnym razem i jego przelecę. Jak się tak będę hamował i zostawiał go na później to wypadnie przed trumną i co wtedy?
   Wracając do 172 to nie wiem, i podobnie jak przy 972, nie dowiem się czemu to robi, jak robi. Tzn. co nim kieruje, że można z nim tyle zrobić. Podobnie z 972 i innymi. Np 975. Ten to dopiero mnie czasem drażnił, specjalnie, bowiem wiedział jaka będzie moja reakcja. Przyjdzie kiedyś zejść i nie dowiem się co nimi kierowało, jakie potrzeby realizowali. Przecież, co pisałem chyba w poprzedniej notce, jak 230 mocniej ścisnę, to stęka. A od wymienionych wcześniej nigdy tego nie usłyszałem, a przechodzili to, przechodzą i cisza. Nawet dziś, bo mimo wszystko mam odruch, by się spytać czy wszystko ok., to zawsze 172 mówi:
- przecież bym Ci powiedział. Rób. (w sensie mam kontynuować)
    Powróciłem do pozycji z przed ponad roku, tzn. on leżał na pufach, ręcę wyciągnąłem mu za głowę, z tyłu była sztanga (może zacznę kiedyś znów ćwiczyć) zablokowana by się nie przesuwała w stronę puf i do niej mu przywiązałem ręce. On naciągnięty, klata naciągnięta, umięśniony brzuch przy kręgosłupie, poniżej stojący kutas. Jak go wziąłem między poślady, to miło draznił okolice. I teraz on stale się pyta o flachę we dwoje, a ja mam znów zahamowania -robić, czy nie robić flachy z nim? Mam ten mózg zjebany. Mięśniak przychodzi, chce się podłożyć, to jeszcze się zastanawiam...
   Zaczyna się zwolna szał przedświąteczny. Choć tradycyjnie nas powinien tu na stacji ominąć, samą stację też, to jednak wpływ innych powoduje, że trochę przenosi się i na mnie. W sumie to jeszcze tylko z 972 dogadać się w sprawie pieczywa i będę zatowarowany na święta. A nawet jakby się coś popierdoliło, to babcia w studni była 5 dni.
   Czy nasz rząd jest złożony w większości z idiotów, czy mi się tylko tak wydaje. Ostatnio słyszałem w mediach o reklamówkach. Jak płodzili ustawę o śmieciach i zaśmiecaniu, to wpisali w niej, że tylko reklamówki poniżej 0,55 mikrometra są objęte opłatą. No to markety zaczęły napierdalać grubymi reklamówkami, z opłatą 25gr/szt. Zawsze się zastanawiałem, jak to jest że te cienkie zamienili na grube i jeszcze bardziej zaśmiecają. Okazuje się, ze to po to by ominąć ustawę. Czy te tempaki nie mogły tego przewidzieć? Czy to tak trudno mieć włączony związek przyczynowo-skutkowy? I jeszcze założyli, że wpływy z tych cienkich reklamówek, to będzie ponad miliard złotych, a wpłynęło 61 mln. złotych. Reasumując, ustawa miast przyczynić się do mniejszego zanieczyszczenia i wpływu do budżetu, jeszcze bardziej zaśmieciła kraj, a wpływy są pomijalne.
  Już nawet nie chce sobie wyobrazić jak kiełbasa wyborcza (5-ka kaczki) wydrenuje nasze kieszenie, bo pewnie założenie jest takie, że ona będzie sfinansowana z przelewów marsjańskich. Marsjanie tradycyjnie powiedzą - wypierdalać na drzewa i sami będziemy musieli ten beznadziejny pomysł sfinansować.
   Nie, nie, na żadne wybory nie idę. Patrzę na nich i mi się niedobrze robi. Co innego na lokalne mięśniaki.
  No i na koniec. Nastawnia, jak jeszcze była
 i tyle po niej pozostało:
  Po tej wieży w tle, na którą już ktoś z królików od królików sobie zęby ostrzył też została kupka.
  Narka.

piątek, 12 kwietnia 2019

Piątek #1519

   Płodzę tę notkę już pół tygodnia, może dziś się wreszcie uda.  
Szczury. Szczur w sensie myszak, przylazł we wtorek w nocy pod kołdrę. Nietypowo leżałem na plecach z wyprostowanymi nogami. Wspiął się na nie między kolana, a uda i... zasnął tam. Fajnie, tylko ja nie śpię w takiej pozycji, a właśnie mnie uziemił. No ale czego nie robi się dla szczurów. Przedłużyłem leżenie w tej pozycji. On zasnął. Po jakiś 20 min coś mu się śniło, bowiem dostał lekkich drgawek, do tego zaczął wydawać odgłosy, ale to przez jakieś 5 sek. i... zasnął ponownie. Niby one nie lubią ciepła, a czułem jak nagrzewa mi nogi swoim futerkiem, ciałem, trochę ogonem. Po ok. godz. leżenia stwierdziłem, że też chcę spać i zacząłem się obracać. On był niezadowolony, wspinał się na bok klaty, ale i tak zsunął się. Zasnął na łóżku, przy brzuchu, ja też.
  Tej nocy, też przylazł. Lekko mnie przebudził, zarejestrowałem, że jest i zasnąłem. Nad ranem wydawało mi się, że go nie ma, ale mam zasadę, że jak nie jestem pewien to zakładam, że jest. Jeden niewłaściwy ruch i zrobiłbym mu krzywdę. Okazało się, że faktycznie był. Jak się obracałem, to wsunął się k/mnie, a leżał wcześniej pod kołdrą w rejonie nóg, tak, że ryjek mu wystawał na zewnątrz, czy na tyle blisko zewnątrz, by mógł oddychać, a resztę miał pod kołdrą. Po jakimś czasie poszedł. Zasnąłem. Obudziła mnie ponownie żyrafka, która przylazła spr. co dzieje i powąchać ślady, które on zostawił.
  W tyg. kupiłem kartę graficzną. W sumie miałem ją już kupić w lutym, ale się przeciągnęło, bo starczała. Tym razem impulsem było to, że się gotowała, a przynajmniej stopniowo co raz częściej bardzo grzała, przeto wyłączał się komp. Nowa za 190 zł, dość szybko dojechała, jednak po zabudowania, wgraniu sterowników, okazało się, że ona także się grzeje i komp się wyłącza. Wybudowałem ją i znowu działam na zintegrowanej. Teraz rozpoczynają się procedury sprawdzania co dzieje. Opcji jest kilka. Może być zły prąd z zasilacza (za dużo woltów), wirus obciążający procesor karty. Pierwsze, to trza znaleźć pinologię gniazda i sprawdzić czy faktycznie deklarowane napięcia się zgadzają. Drugie, to trza ściągnąć, przerobić na samostartujący system linuxa, odpalić go z pena i obserwować, czy karta nadal się grzeje. Teraz się jeszcze okaże, że informatykiem trza również być, by se samemu kompa naprawić.
   A po za tym nie umiem po zimie wystartować, choć ciepłe dni już jakieś za nami, to nadal, a przy tym ochłodzeniu zwłaszcza, jakbym był w letargu zimowym jeszcze. To samo mówił mi wczoraj 979, że podobnie po zimie jest ospały i niewiele mu się chce.
   Dziś jest już lepiej ze mną, może wczoraj też był skutek łykania w środę ginu z tonikiem, który mnie jak zwykle nagle siekł k/północy. 979 wczoraj powiedział, że byłem mocno porobiony, czego sam jakoś nie zauważałem. W środe był on, jego niby laska i laska od 897.
   No i szykuje się weekend bez symulatora, bo na zintegrowanej to strasznie ciężko się gra, chyba, że się zdecyduję na męczenie się na jednym monitorze z powolną grafiką. 
  Zabieram się za czynności dnia. To narka.

poniedziałek, 8 kwietnia 2019

Poniedziałek #1518

   Oglądam filmy Bareji czasem, bo w TV je powtarzają cyklicznie, ale co mówiłem 979 człowiek urodzony po 1990 ich nie zrozumie. To trzeba było żyć w tamtych czasach, by to zrozumieć. Obecna młodzież tych filmów nie zrozumie, mimo iż krajowe, podobnie jak my filmów azjatyckich. Nie znamy ich kultury, ich zachowań, wzajemnych relacji, uwarunkowań wychowawczych. To podobnie jak w wioskach skurwieli ich kodeks, to co robią, jak się socjalizują w środowisku, nabierają specyficznych cech, to człowiek z m-ta z centrum grzecznie wychowany tego także nie zrozumie. Stąd te filmy jeszcze emitują, ale za jakiś czas zanikną, bo Ci po 1990 nie będą się z nich smiali, bo niby z czego?j Trza by jak na lekcjach PL siedzieć obok i mówić co autor miał na myśli, co scenkę robiąc stopklatkę.
  Rozmawiałem wczoraj przez chwilę z 973. Z tą swoją niby laską rozchodzi się już 2 m-ce i coś mi się wydaje, że z nim jest jak z innymi, co tu opisywałem. Oni po prostu lubią się na siebie wydzierać, kłócić się, czasem napierdalać. To co napisałem wyżej, to specyficzne wychowanie wioskowe, jest w nich tak zakorzenione, że nie da się tego pozbyć. Nawet u 979, który już tyle czasu ze mną przebywał, są te odruchy i wiem, że tego się nie pozbędzie. 973 ostatnio rozwalił sobie rękę, bo przypierdolił w ścianę w stanie uniesienia, bo, jak oni to mówią, komuś krzywdy nie zrobię, w sensie lasce, to przydupię w ścianę, by nerwy rozładować. Po tym ruchu dostał 4 dni L4.
   Nie wiem czy to dobre, ale przypomniałem mu wczoraj co mówiłem wcześniej, że wszystko robi za szybko. Teraz będzie miał na gowie komornika, bieżące alimenty i mieszkanie, w którym bydzie miaszkoł sam. Yno kasy nie starczy i jeszcze mi dupi, że trza bydzie zacisnąć pasa. No to se teraz zaciskaj...
   W rozmowie, powiedział, że naiwnie naciął się na innych i został z tym wszystkim sam. Spytałem się go, czy w/g niego zachowałem się fer (to było w sensie, że nic wiyncyj z nim nie zrobiłem oprócz głaskania), to odpowiedział, że jestem jedyną osobą, która w stosunku do niego była fer.
   No ok, tylko jakoś nie potrafisz przyjść i porozmawiać lub tylko odwiedzić, ale czemu tak jest - nie dowiedziałem się.
   Dziś notka wcześniej, bo nie chcę później już siadać. Zajęć przez weekend nagromadziło się sporo, bowiem w sob. wkręcanie rozrusznika z 979, w czasie którego zjawił się 230 towarzysko, a wczoraj wyjazd do WPKiW w Ch-wie z 979 i jego niby laską, Musiałem uruchomić kilka razy historyjkę o babci w studni i jakoś zadziałała.
   Widzę, że też ostatnimi czasy między nimi jest średnio. Często dochodzi do spin z drobnych przyczyn, a następnie to się nakręca i nakręca do niebezpiecznych rozmiarów. Wzloty i upadki są częste.

   Strajk nauczycieli. Dobrze, że w ogóle ruszył, choć negocjować będzie ciężko, bo są ostatni. Większość już postrajkowała lub dzięki innym działaniom swoje otrzymali, to skąd oni mają znaleźć jeszcze dla nich, jak idą wybory i trza kupić głosy wyborcze kolejnym rozdawnictwem naszych własnych pieniędzy.
   Jeszcze do tego te gupie teksty powielane przez mięśniaków za mediami, że ta kasa rozrusza gospodarkę. Czy oni w ogóle myślą? Na jakiej postawie sądzą, że kasa odebrana mi, bardziej napędzi gospodarkę w rękach żony od 972, czy żony od 971 z 40 kotami, albo laski od 973? Gadają do tego gupiego społeczeństwa takie brednie, a oni to łykają jak głodne pelikany. To są tylko przesunięcia finansowe, nic więcej. To nie marsjanie szerokim strumieniem zasilają naszą gospodarkę kasą na 500+. Jak widać, można by im powiedzieć nawet o Marsjanach, i też by to kupili.
   Tyle, bo jak wyżej, trza nadrabiać zaległości. Narka.

sobota, 6 kwietnia 2019

Sobota #1517

   Powróciliśmy do dawnych czasów, tzn. korzystania z kompa przy jednym monitorze. Otóż karta graficzna zaczęła się przegrzewać, i choć wszyscy mówili, że grzanie się jej objawia się innymi zdarzeniami, to u nas wyłączał się komp. Przedwczoraj w okresach już ok. 30 min. i to bez jakiś szczególnych obciążeń karty filmami, czy grami. Nawet korzystając z przeglądarki po jakimś czasie się nagle wyłączał. Najcieplejszym elementem zaraz po wyłączeniu była karta graficzna. Mimo, iż jakieś 3 tyg. temu wymieniłem pastę pod procem i również w karcie graficznej, to może to przedłużyło jej żywot, ale nie spowodowało zaniknięcia przegrzewania.
   Obecnie na zintegrowanej, która jakoś daje radę.
   Przedwczoraj był 172. On to potrafi mnie doprowadzić do stanu podniecenia. Robiliśmy to w takiej trochę trudnej dla niego pozycji, a w trakcie zadzwoniła jego (jeszcze) laska. Rozmawiałem z nią jakieś 2 min, co on słyszał, bo w sumie to dzwoniła do niego, ale miał wyłączony tel. Myślałem, że na ten czas wstanie i z tej pozycji się wyprowadzi, a on nic, nadal był tak ułożony, czym mnie zdziwił trochę. Kolejny aspekt do zapamiętania.
   Po za tym byłem na kopalni, bo akurat przejeżdżałem dalej i zrobiłem foty. Ponieważ są jeszcze na aparacie, a wyjazd znowu się krystalizuje, to tymczasem, już historyczne zdjęcie, z tego co mogło być uratowane.
Tego pomostu załadunkowego już nie ma, a likwidacja torów postępuje od strony, z której zostało zrobione zdjęcie. Jest to jakby oczywiste, bo z tyłu bardziej było narażone na działania złomiarzy, których, jak robiłem wczoraj zdjęcia wcale dużo nie było. Myślałem nad semaforami, a przynajmniej jednym na stację, bo jeszcze stoją 4-ro komorowce, ale jakoś nie jestem do tego przekonany. Jeszcze dwa lata temu, to bym robił wiele, by jakiś z nich zdobyć. Dziś po likwidacji kopalni mam jakiś niesmak do inicjatyw. Ofiarą tego padają m.in. zdobywania następnych gadżetów, ale do tego dokłada się też świadomość braku msc. na stacji, dla przyjmowania nowych. Kopalnia, miała być tym wentylem, gdzie większość stąd by tam wyjechała.
  Dziś też wkręciliśmy z 979 rozrusznik do auta, który przedwczoraj został wykręcony, a wczoraj zawiozłem go do regeneracji, to też do dziś udało im się go zrobić. Koszt regeneracji 190zł, trochę dużo, ale co zrobić jak nie ma ludzi na rynku pracy i wszyscy chcą wiyncyj zarabiać, to trza wiyncyj bulić. Tyle, że sami go wykręciliśmy i wkręciliśmy, bo za wykręcenie to liczą sobie stówkę. 
   Temp. na dworze zaczynają się robić już przyjemne. Ostatnie dwa dni to po 20C więc pomału zaczynam myśleć o remontach na st. mac. No i co oczywiste, mięśniaki chodzą już luźniej ubrane, to też wiyncyj widać.
   Tyle, bo miało to iść jeszcze przed rozrusznikiem, ale zaś nie wyszło, później składy na stacji i teraz się dopiero luz zrobił.
   Narka.

wtorek, 2 kwietnia 2019

Wtorek #1516

   Znowu dawno nie pisałem o szczurach, a one jeszcze są, a później ich nie będzie i nawet zdjęć za dużo nie zostanie. Muszę zacząć je fotografować. Samiec, jedyny jaki jest znowu ma okres, że przychodzi do mnie w nocy czy nad ranem pod kołdrę i w zasadzie to śpi razem ze mną. Kładzie się przeważnie w jakiś załomach ciała, w takich trójkątach, czy to w nogach czy w rękach, wtula się i zasypia. Ciągle piszę, że to jest niesamowite, że w zasadzie biegający na wolności szczur przychodzi od tak do mnie i śpi ze mną. Nad ranem, tzn. ok. 08:30 to mnie przebudziły samiczki, bo też wlazły pod kołdrę i się zaczęły gonić. Te nieoswojone to zaglądają czasem pod kołdrę, bo tamte wlazły, ale nie tak dobrze mnie znają, to uciekają, taki odruch, i biegają na zewnątrz z innymi. Rano mają taką godzinę gonienia się po grupie A. Dziś leżałem jeszcze z godzinę w łóżku i obserwowałem je jak biegają, nie chcąc im przerywać. Samiczki czasem mają takie odruchy, jakby wyjaśniały ze sobą pewne sprawy, czy nawet kłóciły się. Choć przestrzeń duża, to znajdują się i kłótnia gotowa. Dziś taka jedna była pod kołdrą, gdzie wlazła żyrafka i siostra od myszaka.
   Niestety na samczyku widać już starczy wygląd. Skórę ma już taką jak dziadki, choć w maju będzie miał dwa lata, Trochę mi go szkoda, bo jeżeli już widać na nim starczy wygląd to ile może jeszcze pociągnąć? Oczywiście warunki ma tu jak mało który szczur, zresztą wszystkie tu mają takie warunki, może dzięki temu samiczki się dobrze trzymają. Najstarsza, siostra od samca, po trzech porodach więc spełniła się jako samica. Żyrafka po dwu, a inne chyba po jednym, choć te najmłodsze w ogóle bez, bo samce zdążyły wyjechać.
   Żyrafka często, jak siedzę w ciągu dnia przy biurku, to przychodzi do szuflady uchylonej, na której jest klawiatura, wystawia główkę i po prostu siedzi przy mnie. Od czasu do czasu pogłaszczę ją po główce, która wychyla się z pod klawiatury.

  TV ciągle emituje te same filmy. Wczoraj po raz 158 "2012", znam to już na pamięć, po za tym coś o egzorcyzmach, co widziałem, jakaś strzelanka, którą też widziałem, to postanowiłem badnąć coś z neta, a że wieczór to, dzięki linkowi wklejonemu na własnym blogu, bo nie chciało mi się szukać czegoś nowego, powtórzyłem sobie w części -  Longhorns. Pisałem o tym filmie, taka niskobudżetówka, ale przyjemnie się ogląda.

  Byłem w mieście na terminie w biurze pracy. Ci ludzie, po zmianach przepisów, łażą tam jak krowy. Idzie chodnikiem wzdłuż ulicy, z kierunkiem, w którym jadę i nagle bez obejrzenia się po prostu włazi na przejście. No jak krowa.  Jeszcze z pretensjami, że nie wyhamowałem. A skąd qrwa mam wiedzieć, że nagle wtargnie na przejście, nawet łba nie obracając. Identycznie jak ten dzieciak w Tychach.
Najlepsze, jak Ci ludzie dokładnie tak samo robią, nagle lewoskręt, wchodzą i jeszcze z pretensjami. Chyba zapomnieli, iż jest taki termin jak "wtargnięcie". Nawet na rowerze trza bydzie jeździć z kamerą, bo jak takiej babie później udowodnić, że wtargnęła. Gdyby nie nagranie, to pewnie kierowcę by zlinczowali.
  Zabieram się za inne czynności. Narka.