Nie bym oglądał big brothera nagminnie, ale jak na innych kanałach leciały globulki, to włączałem ostatnio, głównie z powodu Łukasza Darłaka kiedy wyszło, że to nasz. Do tego dość przystojny, nieźle zbudowany.
Analizując to, że tam wylądował, jak zwykle wyszły potrzeby mediów. Przecież wsadzając do jednego mieszkania wrażliwego pedała z mięśniakami-skurwielami należało tylko czekać na spięcia na linii. I do takich dochodziło. To oczywiście podnosiło oglądalność, ale czy ona teraz nadal taka będzie?
Wiadomo, z czasem on bardziej był wśród lasek, bo one się przy nim czuły bezpieczne. Wiedziały, że samiec, ale taki, który ich nie ruszy. Można mu dużo powiedzieć, rozebrać się przy nim itp. i nie będzie się łapczywie patrzeć, dobierać się, insynuować.
A sam Łukasz na ścieżkę kariery poszedł starą utartą drogą. Związał się ze znanym pisarzem, Michałem Witkowskim, który wprowadził go na salony. Czy Brat, który pitł, Mark Wahlberg i inni także dostali się podobną ścieżką? Zawsze mnie to nurtowało.
Kto mógłby się takiemu osobnikowi oprzeć? Oczywiście z obojga płci, a ile z drugiej strony taki osobnik jest w stanie zrobić, by wejść na ścieżkę kariery. Tam, jak Dyzma, wchodzi się raz i jeżeli niczego nie spierdoli, to już zostaje. Mark akurat po czasie śpiewania i zawirowaniach życiowych powrócił na rynek mediów przez - branżę porno. Da się, da się. To otwarło mu możliwości grania w filmach. Czyli, najprawdopodobniej, za parę numerków dalsza kariera stała otworem.
Trudno wyrokować jak potoczą się losy Łukasza, bo nasz rynek jest dość wąski. Jak zostanie w mediach, to będzie o nim słychać.
Za oknem wreszcie pada i do tego najlepszy deszcz jaki może być dla roślin. Drobny, przez cały dzień, czyli gleba taki deszcz doskonale wchłania. Najgorsze są nagłe ulewy bo wtedy znaczna część wody spływa do kanałów burzowych, rzek i zbiorników wodnych. Z takiego drobnego najbardziej cieszą się rośliny.
Taka trochę nadplanowa notka. To tyle na dziś, narka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz