wtorek, 1 marca 2016

Wtorek

    Zacząłem drugi raz oglądać film "Kraina burz". Oglądając go, tradycyjnie na raty (jeszcze nie skończyłem) utwierdzam się w przekonaniu, że to na prawdę dobry film. Grze aktorskiej nie mogę nic zarzucić, powiedzmy jest dobra, jakieś tam drobne wpadki są, ale merytorycznie jest bez zarzutów i co kiedyś pisałem, reżyser odrobił lekcje ze stosunków branżowych lub miał dobrego konsultanta. Dograne są w szczegółach i nawet jak coś jest niedopowiedziane w słowach to odbywa się to w gestach czy czynach aktorów i z tego można czerpać info. Kamerowanie momentami robi wrażenie niedopracowanego, ujęcia mogły by być inne, bardziej czytelne.
   Ale to podobnie jak z prowadzeniem autobusu i mój przejazd 01-11-2015 linią 188 z kierowcą, który płynął solarisem po ulicach. Tu podobnie, trzeba przejść pewne sytuacje, zachowania, być z mięśniakami-skurwielami, aby rozumieć co dzieje się na ekranie. Mimo tego, po raz kolejny napiszę, że film mógłby obejść się bez bicia naszych i dramatycznej sceny na końcu. Przecież, podobnie jak w "Płynących wieżowcach" pary tak nie kończą, przynajmniej nie znam przypadków, aby takie dramaty się zdarzały w okolicy lub u znajomych branżowców, ani aby oni je opowiadali. Wiem, to niby ma podnieść notowania filmu, dzieje się akcja, biją się, biją takich, tylko że film obroniłby się i bez tego, ale jeżeli jest taki ogólny trend, to i reszta reżyserów, czy scenarzystów, się do niego zastosowuje. Również w ogólnym trendzie, czy modzie jest scenariusz, w którym bohaterowie nie rozmawiają ze sobą w trudnych sprawach. Właśnie niedopowiedziane sytuacje, powodują niepotrzebne konflikty. Niestety młodzież, czerpiąc z filmów, też się tak zachowuje i nie rozmawia ze sobą o rzeczach poważnych, a jak na stacji zgromadzi się kilka składów, to rozmowy są o niczym, takie trzepanie warami, aby nimi trzepać. Na szczęście z 979 poziom rozmów wzrósł, wymiana myśli też, co cieszy na tle innych. Dość szczerze odpowiadam na jego pytania, co zauważyłem podniosło moje notowania, bo przecież stale dbamy, aby one były na pożądanym poziomie. Te szczere odpowiedzi czasem go prawie zaskakują (odnoszę wrażenie, że prędzej spodziewałby się wykrętnej odpowiedzi), ale też staram się tłumaczyć swoje zachowania, czy je uzasadniać.
   Wracając jeszcze do filmu, poruszony jest temat otwierania się "tymi" informacjami przed rodziną, co przeważnie jest trudne, bo czy w ogóle mówić, a jeżeli tak, to kiedy?
   Wczoraj pierwszy obieg z cysternami po dwu tygodniowej przerwie. Na fragmentach linii bez oświetlenia prędkość ograniczona, bowiem brak zapoznania, mogło się coś zmienić, w jakiś przedmiot mógłbym przywalić. Też pogoda do dupy, bo cała trasa zrobiona w lekkim deszczu przy temp. 2C.
  Jutrzejszemu jeżdżeniu autem, proponowanym przez 374 odmówiłem, bowiem to jakaś dziczyzna. Nic nie wiem, a 374 się wydaje, że siądę za kierownicą i nie znając pkt-ów docelowych rozwiozę towar, mało tego dam sobie radę jeszcze na magazynie przy pobraniu materiałów i przy ich zdaniu. To jest właśnie brak logicznego myślenia i związku przyczynowo-skutkowego. Choć sam 374 wie o tym, bo jak 895 pojechał za niego na Wrocław to mało go chuj nie strzelił, to mnie chce w takie coś wrobić, choć z jego mózgiem, to mu się wydaje, że mi robi dobrze. Na moje zastrzeżenia, zawsze miał jakąś odpowiedź, że to przecież proste jest i wszystko "będzie dobrze" (jak słyszę to określenie to włącza mi się najwyższy pkt. asertywności). Pracodawcy sami se zadupili rynek pracy kierowców, a teraz zaczynają stękać i mało tego te stękania zaczną się nasilać. Kierowców nie przybywa, a raczej ubywa, a co roku wprowadzane nowe przepisy dot. szkoleń jeszcze odsuwają w przyszłość dopływ nowych kadr.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz