Wczoraj przed ostatni obieg z cysternami. Postarali się, na koniec same dobre zupy. Przedwczoraj barszcz, wczoraj zjechała pomidorowa z ryżem, jeszcze kartofle z sosem. No wyjebka. Proces mrożenia już rozpoczęty. Jeszcze dziś zamrożę ostatnią i przez wolne będę zaprowiantowany.
Po obiegu z cysternami zadzwonił 972 (zawiało z płn. wsch. zimnym wiatrem), że ma jej (żony) już dość i chce rozwodu. Przestaję na to reagować, przynajmniej wczoraj olałem to sikiem prostym, o czym mu bezpośrednio powiedziałem jak spotkaliśmy się. Podjechałem pod niego autem, choć mógł zjechać komunikacją miejską. Mimo, że zeżarłem przed wyjazdem, dzwonił jak akurat żarłem, barszcz, to kupil jeszcze kebaba takiego dużego w pojemniku z grubej folii aluminiowej. Już po 1/3 miałem dość i nie wiem czemu wciepowałem do przełyku resztę. Miałem to zabrać do siebie na odgrzanie. Bomba kaloryczna została pochłonięta. Całą noc, bo o 06:00 jak wychodził do pracy 979 to jeszcze, trawiłem. Ale zrobiłem żołądkowi psikusa. W zasadzie pilnuję się z takimi rzeczami, aby nie robić na noc takiego czegoś, ale 972 kupił już jak przyjechałem więc i tak nie było by z tym co zrobić. Nadto mam w domu pełno żarcia do cyca i nie wiem kiedy to zeżrę.
Przy okazji 972 przypomniało mi się, że ostatnio dałem komentarz do jednego wpisu innego blogowicza nt. "mój mąż jest gejem". Przypomniało mi się, jak kiedyś żona od 972 po okryciu, że on ze mną też coś robi nazwała go pedałem. Chciałem jej wtedy powiedzieć, iż pedały nie robią dzieci, ale powstrzymałem się, bo przecież ona tego nie zrozumie. Przekopiuję tu to co napisałem w komentarzu do notki, bowiem przy okazji tu pasuje.
Po pierwsze - przejdźmy do terminologii.
Gej (dla mnie) to jest facet, który w 100% pożąda drugiego faceta. Na przeciwnym biegunie jest 100% heteryk pożądający tylko kobiety, który z innym facetem niczego nie zrobi, nawet mu nie stanie. Czyli jeżeli czytam, że facet zrobił z kobietą dziecko i uważa się za geja, to jakaś pomyłka. Jest biseksualny i tak powinno się ich nazywać. To, że nie wymyślono jakiegoś potocznego nazewnictwa tej przypadłości nie jest moją sprawą. Nie jestem w stanie zrobić nic z kobietą, na jej widok mi nie stanie, więc dziecka tym bardziej flakiem nie zmajstruje.
Po drugie - skoro ustaliliśmy, że bycie gejem jest inne niż bycie biseksualistą, to blogi i tematy "mój mąż jest gejem", powinny być omijane szerokim łukiem, bo pisze to osoba nie mająca pojęcia, co jak nazywać. Autor bloga przeczytał o zajadłości pań, które dowiedziały się o biseksualności partnerów. . Jak dla mnie zajadłość pań wynika bardziej z tego, że zostały oszukane i dały się oszukać, a nie z części straconego życia. Wszak w jakimś tam okresie musiało być dobrze, skoro ze sobą chodzili, ba, nawet się kopulowali (bo on jest biseksualny, a nie jest gejem). Jeżeli już, to utraciła część życia, kiedy zaczęło się dziać źle, ale czy są idealne związki, w których nie traci się jakiejś części życia na kłótnie, wzajemne omijanie się, nie rozmawianie, umawianie się z innymi kochankami?
Autor bloga sam używa określenia "faceci-krypto geje". Jeżeli sami nie będziemy nazywać poprawnie takich osobników, czyli facetów biseksualnych, a nie krypto-gejów, to może kiedyś się od nas odpierdolą. Dalej autor użył sformułowania "Wielu mężczyzn co jest oczywiste robią to by ukryć swoją homo osobowość" (brak znaków interpunkcyjnych jak w oryginale). No qrwa nie. Nie ukrywają homo osobowości, tylko swoją biseksualność do cyca.
Sami nie potrafimy stosować poprawnego nazewnictwa, a następnie się dziwimy, że nas zlewają błotem, albo że nie umieją odróżnić pedała od pedofila i łączą to w jedno. Stosujmy poprawne określenia przynajmniej u siebie, aby czytający cokolwiek z tego wynieśli.
Następnie taka agresja i nienawiść jest kierowana na mnie, kiedy nie jestem w stanie zrobić żadnej larwy, a oni zrobili i jeszcze jestem z nimi łączony.
To komentarz (stylistycznie poprawiony do włączenia tutaj) zamieszczony na innym blogu.
A po za tym wczoraj, a właściwie już przedwczoraj zgubił się 174. Jak się później okazało poszedł na pępkowe. Tak pomyślałem, gdyby nie 979 stacjonujący na stacji to może by wszedł na stacje, a rano, tradycyjnie powiedziałby w pierwszym zdaniu - nic nie pamiętam.
To są właśnie plusy minusów. Plusem jest stałe przebywanie 979, minusem, mało możliwość ściągnięcia jakiegoś składu na stację na noc, aby go przerobić. Zresztą to tylko jedne, tak te plusy i minusy można by wymieniać i wymieniać, i wymieniać...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz