wtorek, 15 marca 2016

Wtorek #896

    Czasu jakby jeszcze mniej, bowiem, jak pisałem wcześniej, jeszcze mam kolegę z Belgii na głowie. Jakoś nie wiem czy kurtuazyjnie, czy chciał, ale kupił żołądkową gorzką klasyczną (tą żółtą) i wypiliśmy z niej połówkę na dwóch. W sumie to nic mi nie było, bo tą połówkę zrobiliśmy jeszcze w 2h.
   Czytając czasami artykuły na necie z różnych portali można się trochę uśmiać, a jednocześnie zastanawiać nad rzetelnością dziennikarską, czy ona w ogóle jeszcze istnieje, czy liczy się już tylko ilość wstawionych przymiotników.  "Od wczesnych godzin pociągi na najbardziej obciążonych trasach Gliwice Częstochowa oraz Gliwice-Zawiercie notują gigantyczne opóźnienia. Te gigantyczne opóźnienia to: Częstochowa - 50 minut, Gliwice 50 minut, Zawiercie 25 minut." Jakie to gigantyczne opóźnienia. Jakby był opóźniony o 320 min to były by wtedy gigantyczne. Dalej możemy przeczytać: "Na trasie między Zabrzem a Gliwicami mamy tzw. telefoniczne zapowiadanie pociągów, nie wchodząc w szczegóły, usterka tego systemu generuje kolejne opóźnienia rzędu 30 minut - tłumaczy (Michał Wawrzaszek, rzecznik Kolei Śląskich)". On jest nienormalny, zapowiadanie telefoniczne co najwyżej może spowodować opóźnienie 1-2 min. Skąd oni biorą tych ludzi co tak bredzą. Zapowiadanie telefoniczne różni się tylko tym od ruchu poc. na blokadę, że zamiast sprawnej blokady elektromechanicznej, która (powiedzmy) przez kontrolki pokazuje nam, że szlak na który poc. ma wjechać jest wolny, musimy to zrobić telefonicznie. Czyli stacja A dzwoni do stacji B do Krzysia i pyta się Krzysia, czy ostatni poc. 6756 już wjechał, lub jak wjedzie to Krzyś sam dzwoni, że 6756 wjechał o 23:45, to na podstawie jego oświadczenia możemy następny poc. 48102 wpuścić na szlak o 23:46, a nie jakieś 30min opóźnienia.
   Albo to też mnie rozbawiło: "32-letni mężczyzna ukradł z zajezdni w Tychach jeden z miejskich autobusów"..."Czujni ochroniarze zdołali zatrzymać złodzieja, ten jednak zdążył autobusem dobić do zaparkowanego samochodu."..."Zatrzymał się na krawężniku tuż za bramą PKM-u Tychy."  To jacy czujni ochroniarze jak wszedł na teren zajezdni, odpalił autobus,wyjechał nim po za bramę i tam uderzył w inny samochód. Może jakby nie uderzył to pojechałby dalej, a czujni ochroniarze nadal siedzieli by przy herbatce i ciasteczkach oglądając TV.
   Dziennikarstwo przedstawia co raz większy dramat, ale aby to tylko jeden dział... Nie przewijam się przez inne tylko słyszę, co już pisałem, że po reformie edukacji, głupota zaczyna się wylewać na ulice.
   Zapomniałem oczywiście opisać jeszcze nocy z sob/nd. kiedy to odbierałem 979 po koncercie z parku chorzowskiego, gdzie był z koleżanką, druga koleżanką od koleżanki i facetem od tej pierwszej koleżanki. Napisałem mu po 20:00, że jakby awaryjnie potrzebował transport to mam auto i mogę go zwieźć na stację. Napisał "To nie pij bo moze byc taka potrzeba". Tak jakbym ciągle pił, ale mniejsza. Położyłem się spać, a ok. 00:30 zadzwonił 979, aby przyjechać po niego, że już stoi na przystanku k/stadionu śląskiego. Ubrałem się, pojechałem, wjechałem k/st. śl. a tu tel. że jednak na żyrafę. Na pobliskiem rondzie zawróciłem, na skrzyżo, a tu tel, przed skrżyżo, że jednak nie, bo oni lezą i bedą k/ st.śl. Zawróciłem na skrzyżo, choć nie wiem czy to na tym konkretnym manewr dozwolony i ustawiłem auto przy wyjściu z parku na carrefour. Ponieważ miałem bestię od 972 to ją wypuściłem. Początkowo na lince, ale pomyślałem, ja jestem pierdolnięty, czy pies? Odpiąłem go z linki i bestia ruszyła w bieg po okolicznej trawie, wyszalała się w 5min po czym zaczęła poruszać się już z mniejszą energią. W oddali widziałem grupkę idących ludzi, dały się słyszeć odgłosy. Podejrzewałem, że to 979 z grupą, ale jego głosu nie rozróżniałem.
   Zadzwonił telefon, odebrałem, to faktycznie oni szli, bo pomachałem i przez tel. stwierdzili że widza chłopka machającego ręką nad głową. Doszliśmy do auta, jakoś się 4 osoby wraz z 979 zapakowały do środka i pojechałem rozwieźć towarzystwo. Wjeżdżaliśmy m.in. ze średnicówki na gwiazdy i laska która prowadziła mówi: teraz w lewo, skręciłem, teraz też w lewo, skręciłem i pojechałem prosto, a laska
- nie, teraz też w lewo
- to przecież zawracamy i będziemy w tym samym msc. co byliśmy
- no tak, bo ja tak zawsze jeżdżę
- ale przecież przy wyjeździe ze średnicówki jest skręt w prawo, to po co robić takie kółko,
 jednak to kobieta, to więcej nie drążyłem.
  Z ostatniej stacji Ka-ce Ligota wracałem z 979 na stację macierzystą i było 15min a rozmowę. Nie wiem co tak wzięło 979, ale mówił o tym, że jestem porządny, że szczególnie mnie traktuje, co już wiem jakby wcześniej i w ogóle mu się dobrze ze mną (nie pamiętam jak to określił) współpracuje, przebywa, czy żyje czy jeszcze jakoś inaczej. Jemu też powiedziałem, że mimo incydentu, jaki się kiedyś wydarzył, to dziś nawet jakby się położył po nagu (tak mu dosłownie mówiłem) ze stojącym fiutem, to i tak nic bym mu nie zrobił, bo traktuję go jak przybranego syna, a to są inne relacje, jak z resztą mięśniaków.
   Przed wjazdowym na stację macierzystą stał inny skład (laska), która tam sterczała godzinę, bowiem 979 co chwilę do niej dzwonił i mówił, że będziemy za 15min choć wiedziałem, iż to nierealne. Trochę zmarzła, ale po wpuszczeniu jej na stację ogrzała się.
   Poszedłem spać na grupę C, bowiem zarówno w drodze, jak i na stacji 979 powiedział, że chce ją przelecieć, to aby im nie przeszkadzać oddaliłem się tam wraz z bestią od 972. 979 w uniesieniu po spożyciu, jeszcze i tak z nią po piwie, odkręcił gałę ze wzmacniacza i muza dość głośno grała, przeto nie mogłem zasnąć. Słyszałem jak razem tańczyli do nagrań z koncertów na których był 979 i dobrze się bawili, a ja leżałem nie mogąc z hałasu zasnąć. Udało się jakoś jak ściszyli muzę.
   Spałem jakieś 2,5h, po czym bestia od 972 mnie obudziła, bo ona chce wyjść na zewnątrz. Nosz qrwa, przecież dopiero zasnąłem. Rad nie rad ubrałem się, minąłem grupę A na której razem 979 z laską i poszedłem z bestią do pobliskiego lasku, już w ogóle nie zapinając jej na wyjściu ze stacji na linkę. Przecież psy nie uciekają do Bydgoszczy Głównej, to po co się z nimi szarpać na lince. Połaziłem po lasku, bestii się bardzo podobało, bo wreszcie mogło swobodnie pobiegać i wróciłem ponownie spać. Nie wiem co jej odjebało, ale jak się położyłem to zaczęła szczekać. Po minucie słyszałem z grupy A głos 979, że za chwilę ją zajebie jak nie przestanie szczekać. Też chciałem dalej spać, na szczęście umilkła po kolejnej minucie. Obudziłem się w nd. ok. 12:00.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz