poniedziałek, 14 marca 2016

Poniedziałek #895

   Przyszedł okres, że z czasem wolnym dla siebie zaczyna być dramat, co przekłada się na wpisy tu.
  Ma być podwójny wpis, za nd, czyli sobotę i dzisiejszy za wczoraj, jak się uda to będzie, bo dopiero wylazł kolega z Belgii, a wczoraj zapowiedział się w godz. południowych 826.
   Sobota zleciała na jeżdżeniu w zastępstwie 972, któremu odebrano prawko jazdy za alko. I tak dziwne, że tak długo udawało mu się tego uniknąć, ale jak to mięśniaki-skurwiele po wypiciu, miast jechać przepisowo (prawko by miał delej), to dał czadu i nieoznakowany radiowóz przykleił mu się na ogon no i tyle na razie dla niego. Tyle, bo jutro jedzie na komisariat dowiedzieć się co dalej i dostać mandat, bo go jeszcze nie dostał, za to mnie szybko ożeniono z jeżdżeniem autem w zastępstwie. Średnio mi się to widzi, bo zdolna żona od 972, już zrobiła grafik jazd, które by chciała aby zrealizować. Może same jazdy były by jeszcze strawne, ale oni w tym czasie załatwiają sprawy i tak w sobotę w jeżdżeniu i załatwianiu spraw dla nich spędziłem 6,5h. Oczywiście to te najbardziej wydajne 6h w ciągu dnia. Pierwszy kurs to do domu dziecka prowadzonego przez pingwiny, gdzie przebywa jeszcze trójka ich larw, choć to już raczej szarańcza. Na weekend był u pingwinów kpl., bowiem w ramach programu nie rozdzielania rodzeństwa co 2 tyg. najstarszy z drugiego ośrodka oddalonego o ok. 30km zjeżdża do ośrodka pingwinów na widzenie z resztą rodzeństwa. Jednak i te widzenia za niedługo zostaną rozbite, bowiem 3-ci od góry, w tym roku 13 latek, za "dobre" zachowanie ma być przeniesiony do ośrodka zamkniętego do Kielc. To jest efekt długotrwałych działań rodziców odrzucających go przy innych dzieciach. To nasiliło się w ostatnim okresie, przeto nie mając wsparcia u rodziców, u rodzeństwa tez średnio, bowiem widzieli, bo widzieć musieli, reakcję rodziców na jego zachowanie, dość łatwo przeszedł na "ciemną stronę mocy" i choć ma, można by powiedzieć 13 lat to już pali, i wszyscy o tym wiedzą, papierosy. W ub. roku jak miałem jego i o rok starszego brata przez jakieś 3 dni po jakieś 4 do 5h na utrzymaniu to wydawał się jeszcze wtedy normalny. Pewnie i dziś jest jakby nadal umysłowo podobnie normalny jak w wakacje, bo jakiegoś większego urazu nie miał, to zachowanie, będące reakcją na akcję otoczenia, zmieniło się diametralnie. Szkoda, ale też i najstarszemu, którego wczoraj przewoziliśmy te 30 km do jego ośrodka, gdzie też został przeniesiony za "dobre" zachowanie, również grozi przeniesienie do ośrodka zamkniętego. Jest to skomplikowane, ale dość znaczny wpływ na ich zachowanie, które jest pochodną wychowania w domu, jest zachowanie rodziców. Przez te 2 dni, jak z nimi przebywałem zachowują się jak neandertalczycy, czy jak by to psychologia nazwała z podwójną osobowością. Potrafią się w jednej minucie kłócić, rzucać w siebie "mięsem", co robi wrażenie jakby za chwile mieli się rozwieźć i więcej nie widzieć, po czym w następnej minucie, jakby się zupełnie nic minutę temu nie stało rozmawiają np. (tu pada jej imię) podaj mi papierosa, a i pojedziemy tam (msc. gdzie to ma być), zjeść hamburgera? I takie stany zmieniające się są ciągle, a ostatnio chyba się nasiliły. No to jak dzieci, widząc to wcześniej, a teraz rzadziej, mają budować swoje zachowanie w oparciu o takie wzorce. Dzieciom nie pozostało nic innego, jak wśród rówieśników w domach dziecka być jak największymi skurwielami, na tyle na ile we własnym środowisku się da i tak też działają. Najstarszy rozwala lekcje, bowiem przed klasą chce się pokazać jako ten przejebany skurwiel, a nauczyciele mając takiego jednego czy dwójkę z domu dziecka chcą prowadzić w  miarę normalne lekcje.
   W sob. zjechałem do wioski pustym autem, bowiem 972 z żoną zostali na imprezce u znajomych w mieście gdzie działa dom dziecka prowadzony przez pingwiny, na której oczywiście polało się alko, bo 972 chętnie zawsze łyknie, a i ostatnio jak widzę żonie też się trochę udzieliło. Dzieci nie ma, teoretycznie kasy więcej to i bardziej "wystawne" życie można prowadzić. Z kolei, w nd., na następną rodzinną imprezkę pojechałem już tylko z żoną i najstarszym Iw tym roku 15 lat) do innej rodziny, w której przejechany został jakiś tydz. temu pies i z tego powodu na stole stanęła flacha, do której wciągnięta została żona od 972. 15-latek nie pił, bo jeszcze za młody, choć klimaty mu nie obce wszak w domu często się lało i wyrósł przy takich imprezkach.
   To jest dobry przykład jak msc. urodzenia potrafi deprecjonować dalsze życie. Te wszystkie składowe oddziaływujące na dzieci i ich reakcja prowadząca do samo przeniesienia się na margines społeczny.
   Kiedy wczoraj zgłosili żonie 972, że najstarszy może być przeniesiony do zamkniętego ośrodka, to odpowiedziała, że za to odpowiedzialny jest pingwin prowadzący jej dziecko, odpychając winę od siebie. Dzieci mi odebrano, to teraz wychowywanie ich - nie mój problem.
  Wróciłem wczoraj do domu o 21:00, tak jak powiedziałem to 979 chyba o 18:00 i dobrze przewidziałem z rezerwą czasową, która została wykorzystana. Położyłem się spać ok. 23:00, choć o tej porze miał przyjechać kolega z Belgii, 979 też. O północy dzwonek, ledwo zajarzyłem, że zadzwonił - to pod wjazdowym stanął właśnie on.
  A wczoraj wszedł na stację jeszcze 371. Powiedział, że w nowej pracy (mam w tym jakby swoją zasługę) odebrał pierwszą wypłatę 4,500zł (cztery tysie). No to mu się poprawiło wreszcie. Z radości przyjechał taksówką, dotychczas, bo nie było go jakby stać na bilet łaził pieszo, jakieś 3km,, a teraz po (takiej) wypłacie, zaszalał.
  To jest to co już tu pisałem. Pracodawcy po przemieleniu iluś pracowników, w tym przypadku mechaników samochodowych i dawania im najniższych wypłat, teraz przewartościowują podejście i jak trafi się dobry, to już doszli do tego, że należy się podzielić swoim zyskiem, bo drugiego takiego szybko nie trafią, jeżeli w ogóle. Tak też u 371, co mu wczoraj powiedziałem, zadziałało to samo co u 374, kiedy poszedł na kierowcę. To nie zasługa 374, że w pierwszej pracy, bez doświadczenia dostał 2,400 na rękę, tylko braku kierowców na rynku. Podobnie u 371. Po przemieleniu kilku pseudomechaników, jak wpadł taki w ręce, to tyle dostał na rękę.

2 komentarze:

  1. Nieźle. Jeszcze jak ktoś lubi jeździć...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubię jeździć, ale mam też swoje obowiązki, a przynajmniej zajęcia, które chciałbym w ciągu dnia zrobić. Następnie czekają w kolejce do wyjazdu z torów bocznych i stacja się zapycha sprawami do załatwienia.

      Usuń