poniedziałek, 28 marca 2016

Poniedziałek

   Nie opisałem wizyty w sob. u 971 to teraz. Poszedłem do niego pieszo, jak pisałem na trasie do dzielnicy 971 szedł wioskowy mięśniak, którego nie udało mi się zagadać. W drodze skręcił na ogródki, od razu wyobraziłem imprezkę, czy spotkanie (jego) z innym mięśniakiem i kopulację, do której dołączam, no bo po co skręcałby w ogródki działkowe o tej porze roku? Tak wiem, równie dobrze zamiast mięśniaka może być laską, z którą nie ma warunków do kopulacji gdzieś indziej to padło na ogródki. Ale pierwszy scenariusz lepszy.
   Człapałem dalej do 971 zmartwiony, że mięśniak skręcił w inną stronę. Na msc. byłem po spacerze w dość dobrej pogodzie, jakieś 8C było na placu i słonecznie. W mieszkaniu 971 stan kotów niewiele się zmienił, oscyluje w granicach 30-ki, tak podaje GUS. Oprócz danych GUS, ostatnio znowu pojawili się w mediach, tym razem awansowali i artykuł na pół strony ukazał się w Gazecie wyborczej. Owy numer jest na stanie do pokazywania znajomym. W artykule redaktorka trochę pomyliła osoby, napisała że to 971 znosi koty do domu, a opiekuje się nimi jego żona. Akurat jego udział w tym jest taki, że je toleruje i się do nich przyzwyczaił.
   Tradycyjnie na stół poleciała flacha whisky z colą, do tego obrzydliwie dobre pałki, przecenili je ostatnio w stonie, i jakieś jeszcze ciasteczka, ale poniżej średniej, więc jako zagrycha panowały obrzydliwie dobre pałki. Po jakiejś godzinie żona 971 wydaliła się do jakiejś koleżanki więc mogliśmy bardziej swobodnie rozmawiać o spr. branżowych, bardziej bo została jeszcze córka gimbaza. Tak siedzieliśmy, gadaliśmy, trochę go głaskałem po ręce, nadal ma piękne, ale trochę, bo gimbaza się jednak czasami przewijała. Mnie pod wpływem wlewania trochę się robiło, ale zasadniczo panowałem nad sytuacją, nawet się rozgadałem co dziś mogę po fakcie już stwierdzić. Jakoś chyba przed północą wróciła żona i na stół ciepła bułki z czymś tam. Z braku kasy to coś tam przeważnie jest niskiej jakości. Nie wiem, ale padło na to. Zeżarłem pół i po tym zeżarciu nagle mnie siekło. Tzn. może pomieszałem te bułki z alko i obrzydliwie dobrymi pałkami, może to był ten o "jeden most za daleko", w każdym razie nawet nie dopiłem drina. Siedziałem 20min usiłując dojść do siebie. Jeszcze raz łykłem drina, ale nadal stan byl fatalny. Trochę robiło mi się niedobrze, do tego jakbym nagle tracił kontrole nad sobą. Rad nie rad, postanowiłem się wydalić do stacji macierzystej. 971 widział, że coś mi się robi, wszak znamy się trochę, kurtuazyjnie zaproponował nocleg, ale spanie wśród 10 kotów,jakoś średnio, po za tym potrzebowałem przewietrzenia. Nawet nie wiem ile pokonywałem drogę na stację macierzystą, ale na niektórych szlakach przystawałem, bo mnie muliło. Po postaniu trochę ruszałem dalej i tak pokonywałem kolejne szlaki. Ostatnie już bliżej wioski, były bez postojów. Na podejściu do stacji macierzystej, trochę mi się poprawiło, bardziej trybiłem, to też słyszałem odgłosy ze stacji, pomyślałem szybko - imprezka jeszcze tu. Nie dołączyłem do niej. Po skorzystaniu z łazienki, szybkim przygotowaniu grupy C, bo na grupie A imprezka, pozostałem na niej na torach odstawczych do rana. Słyszałem tylko jak jeszcze wychodzą 979, 897 i jego brat z UK. na wioskę i jeszcze leżałem. Nie miałem wirowania, ale coś nie mogłem zasnąć, to też słyszałem wchodzącego na grupę A 979 z piwem, ale już go nie otworzył, co rano zobaczyłem, i też wyglebił.
    Szczególnie długo nie spałem. Po wyjściu z grupy C na zegarach kolejowych w tym na tym w łazience była 09:30 w/g starego czasu. Pomyślałem, coś mało spałem, może dzień przeżyję. 979 jeszcze spał, to też poszedłem do kuchni zeżarłem śniadanie w postaci zupy jarzynowej ze szkolnictwa i zabrałem się za mycie naczyń, skoro on śpi i ogranicza dostęp do grupy A. Niech śpi, bo jakoś ma z tym problemy. Po 11:00 starego czasu, powstał, ogarnął się i jakoś ok. 11:30 odszedł na śniadanie rodzinne. Przez stację przewinął się jeszcze 834 w drodze do babci.
   Przez to przesunięcie czasu z dnia ubyła godzina to też wydawało mi się wieczorem, iż szybko zleciał. po 13:00 st. czasu odpaliłem rower i odjechałem na coroczny wyjazd służbowy w celu pozyskania cystern do włączenia do składów robiących obiegi z cysternami ze szkolnictwa. 979, który już przylazł przed moim odejściem, powiedział:
- powiedz wprost, że jedziesz grzebać na śmietniki
- dobrze jadę grzebać na śmietniki po wiaderka.
  W ub. roku pozyskałem ich ok. 20-tu i wydawało mi się - teraz mam kilka m-cy z głowy. Ależ skąd. Na stacji zwrotnej one się jakoś gubią i po m-cu ponownie wracając ze składem pełnych musiałem szukać kolejnych do włączenia. W tym roku na haku przywiozłem 24, powinno starczyć na jakieś 2 m-ce.
  Wczoraj pierwsza partia została umyta, jak stacja zaczęła się zapełniać wioskowymi składami. Z minimalnym napełnieniem 3 torów, do ok. 01:00 już nowego czasu, bo po przyjeździe z cysternami do włączenia zegary kolejowe na sterowniku zostały przestawione o godz. do przodu, dotrwałem. O 00:30 stwierdziłem skoro ruchem zarządza 979, to mogę znowu wydalić się na grupę C, a prowadzenie ruchu pozostawić 979, który wypił już na pewno więcej jak 6 piw.
  Na grupie C przebudziłem się o 04:20 z powodu suchego powietrza i przeniosłem się na grupę A, ponownie na głowicy wjazdowej rozlewając wodę. Mówiłem 979 w czasie pierwszego polewania, że trochę robię sobie pod górę. Stwarzając idealne warunki do spania na grupie A, mam problemy ze spaniem w innych msc. Mało kto ma tak intensywne procedury nawilżania powietrza jak ja, i jak zdarza mi się spać w innych miejscach w sezonie grzewczym to są oczywiste problemy ze spaniem. Nawet u 824, na noc są oblewane dwie zasłony i podłoga. Zresztą w tym tyg. chyba do niego pojadę, bo już mnie tam nie było z 4 tyg. jak dobrze pamiętam.
   Po świętach miała być wyłączona lodówka i zeżarte mrożonki z niej, ale widzę będzie problem, a od środy kolejne obiegi z cysternami.
  W trzecim akcie spania, drugie przebudzenie nastąpiło ok. 09:00, śniło mi się, że woda zalała po kostki piwnicę, taką na wzór mojej, ale jednak większej. Woda była ciepła, zszedł do niej ze mną 979, ze sznura ściągnąłem koszulkę na ramiączkach, spytałem:
- to Twoja?
 Nic nie odpowiedział. poszedłem dalej mówiąc mu, że w najniższym msc. jest wody po kostki, pokazując mokrą do powyżej kostek skarpetę na nodze, a pod jedną ze ścian na materacu. ma wierzchu leżał HDD uratowany przed zalaniem, bowiem woda nie sięgnęła górnej powierzchni materaca. Wreszcie położyłem się w ciepłej wodzie, a 979 z niedowierzaniem patrzał co robię i widząc jego minę:
- no co, przecież jest ciepła.
  Jeszcze przewinęło mi się, że muszę pogadać z sąsiadką 2 mieszkania dalej, bo obok mieszkanie do sprzedania i może tam strzeliła rura z centralnego.
  Przebudziła mnie komórka 979, mimo iż ściszona to jednak wibracje robią swoje.
  Dziś kolejny wyjazd na widzenia do małych skurwieli od 972.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz