środa, 11 maja 2016

Środa

   Czasami myśli wracają do 172, którego nie będzie jeszcze przez ponad pół roku. Te myśli są w formie tego co nie zrobione, a co mogło być zrobione. Ale z drugiej strony jest to dawkowanie, o którym ostatnio pisałem przy okazji 826. W nadmiarze niestrawny, odpowiednio dawkowany owszem. Podobnie było 172. Jak tu pomieszkiwał, to po paru dniach było kiepsko. Jak tylko było to dochodzenie, to było zajebiście, a flachy łyknięte z nim, to aż będę musiał kiedyś wrócić do opisów tego wydarzenia, jeżeli udało mi się je tylko opisać w formie przystępnej (tzn. podniecającej). Sprawa podniecenia dot. również jego automasturbacji. Teraz jak go nie ma, tak se myślę, przecież mogłem w tym brać aktywny udział, a jak był to wydawało mi się, że mu przeszkadzam, choć na moje, kiedyś pytania, odpowiadał, że w ogóle mu nie przeszkadzam, jakby mnie zapraszał do tej czynności, a ja nie, bo chciałem być porządny. No po co qrwa, tego dziś nie wiem i mało tego szufladkuję to do sytuacji zaprzepaszczonych, których w życiu dość sporo się zebrało. Oczywiście większość takich pamiętam, rozpamiętuję, ale czasu nie cofniemy (truizm). Czyli co, wadliwe działanie mózgu, którego nie wymienię, który w niektórych sytuacjach mnie powstrzymuje. To jest ta strona, która bierze wyższość przed tą chcącą przelecieć każdego mięśniaka, który się nawinie pod rękę. To te hamulce, które się włączają, aby nie było zewnętrznej destrukcji, choć często się okazuje, że takowej by nie było, bo np. delikwent jak 174, nagle nic nie pamięta i pamiętać nie chce (budzi się i mówi do mnie: - nic nie pamiętam, jednocześnie usprawiedliwiając się w tym co robił, a właściwie nie robił w nocy). Tak było ze 172, który wpierw oficjalnie, co pamiętam doskonale do dziś, powidział mi:
- nie dobieraj się do mnie jak jestem pijany, bo Ci przyjebie. Mam wtedy agresję.
  Ale własnie to pierwsze dobieranie było w tym stanie (w innym terminie) i nie przyjebał, a za tym pierwszym były następne, już nie koniecznie po alko.
  W tych sytuacjach straconych są te z 571. Ten jeden raz w łóżku kiedy on poszedł prawie na całość, a ja byłem w chyba większym szoku jak on, mógłby przy odpowiednim działaniu przejść w inne spotkania, a skończyło się na jednym, ale za to jakim, opis gdzieś tam kiedyś był, w blogu, ostatnio przyszło mi do głowy ponownie go przekopiować i umieścić w jakiejś notce.
  Natomiast co do 979 to z perspektywy czasu żałuję tego co się wydarzyło, choć patrząc na dzisiejsze relacje, czy to wiele by zmieniło?  On chyba to już też przetrawił. Było to 7 lat temu, bo już to wstawił na boczny tor i wie, że było i tyle. Nie wracamy do tego, życie, co można przeczytać, płynie dalej, jakby incydentu nie było, choć w sytuacjach drażliwych wypływa na powierzchnię. Ot taka specyfika 979.
   Nie mam dziś kontaktu z 571, choć teoretycznie po tym co zrobił powinienem mieć, podobnie z tym co ma mnie niby ostrzyc. Jest u nas w PL funkcja chowania się. Branżowcy w małych miejscowościach, w wioskach chowają się, bo inne skurwiele ich pobiją, dla podniesienia własnych wartości. U mnie jest inaczej. Ze względu na kontakt z właśnie tymi skurwielami, który mogły by obić i sytuacji, które z nimi stworzyłem wchodzi już wyższa polityka. Jestem trochę nietykalny, bo ewentualnie mogły by wypłynąć niewłaściwe info do otoczenia i jak w filmie węgierskim, nawet skurwiela pojedynczego da się pobić i pokazać mu zniewagę, to też oni częściowo mnie chronią przed, aby info nie wypłynęło. Ot taka symbioza.
  A wczoraj nadeszło rekordowo wcześnie zgłoszenie o skład pustych cystern - już o 16:20. Ponieważ dni dość ładne przeto fajnie się ów obieg robiło. Bez naciskania, że szybko, bo jakieś opóźnienie, bo czas nas gniecie, czy coś w tym stylu. Przez znaczną część wieczoru stacja była pusta, bowiem 979 na ogródku u brata, jakieś prace terenowe, grill do tego więc wszedł na stację dopiero o 20:40. Przed spaniem jeszcze ponad godzinna rozmowa z 825, który potrzebuje się czasami wygadać i sam 979 stwierdził, że to jakiś monolog, bo nic nie mówię. Wytłumaczyłem potrzebę gadania u 825, nie wiem czy zrozumiał, bo nie będąc w takiej sytuacji czasami może być trudno.
  To w ogóle jest ciekawe, bowiem maj, a tu centralne nadal działa. Co prawda w dzień się wyłącza, ale po obniżeniu temp. na noc w rurach szumi ciepła woda. Widać po centralnym ile faktycznie u nas trwa lato - 3 m-ce, reszta to sezon grzewczy. We wrześniu też już puszczają to zimne noce, a za dnia też nie ma już 25C.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz