poniedziałek, 16 maja 2016

Poniedziałek

   Jak to czasami bywa na stacji kolejowej notatka n.t. 575, bo taki nowy nr nadałem staremu koledze, nie może wyjechać z toru bocznego i jej ukazanie się za semaforem wyjazdowym zostało przesunięte teoretycznie na jutro, jeżeli będą sprzyjające warunki techniczno-ruchowe. Opóźnienie składu wzrosło do jednej doby.
   Dziś jakoś późno wstałem, nadto wyjazd do PUP, gdzie będą mnie nękać kolejną ofertą to też procedury rozruchowe wdrożone, a w tym pisanie bieżącej notki.
   Wczoraj za nim poszedłem oddać bestię od 972 to jeszcze jeden spacer w pobliskim lasku. Przez większość dnia kompa miałem zajętego przez 979, który się wkręcił w grę dragon bool i z jakimiś niewielkimi przerwami napierdalał do wieczora. No i dobrze, niech se czasami pogra, bo jak na jego wiek to mało coś w gry pyka w stosunku do innych. To też nie przeszkadzałem mu, nie ściepowałem go z kompa, zajmując się innymi czynnościami na stacji w tym popołudniu do wyjazdu na nastawnię kolejową i oddanie bestii do 972.
   Z bestią odszedłem ze stacji macierzystej o 17:20 pięć minut po planie, już to kiedyś pisałem, że jestem mistrzem w robieniu opóźnień. Na szczęście 972 i żona byli przed innym blokiem ze znajomymi to tez nie musiałem z bestią wchodzić do nich do mieszkania. Jakoś szybko przyjechali od swoich skurwieli, jeszcze zawożąc 1-go do drugiego ośrodka. To ok. 16:00 musieli się stamtąd zwinąć. Widocznie limit czasu i cierpliwości do własnych skurwieli wyczerpał się szybko. No cóż, jak się nie ma o czym mówić, a pozostaje patrzenie to tak może być.
   Z wioski 972 pojechałem prosto na nastawnię. Przyjechałem prawie planowo, no minutę po czasie, czyli wygoniłem opóźnienie na trasie. Nastawnia to duży budynek połączony z pomieszczeniami dla innych pracowników dawniej kolejowych, teraz innych spółek kolejowych. Samo pomieszczenie nastawni jakieś 25m2 ze stołem z pulpitem kostkowym, czyli przekaźnikami. Cisza, bo tylko kolega, a inni pracownicy dopiero dziś przychodzą do pracy, choć i tak co raz mniej pomieszczeń jest eksploatowanych. Puste na wczoraj były 3 pomieszczenia na parterze. Zdjęcia mam, ale teraz nie mogę ich opublikować z przyczyn oczywistych. Ze sobą tradycyjnie zabrałem radio kolejowe, to też słyszeliśmy dookoła co się dzieje. Nastawnie wykonawcze nie są wyposażone w radia pociągowe, ale ta jako ewenement ma jeszcze pociągowe, ale jeden kanał tylko dla linii przebiegającej przez stację. Kiedyś był jeszcze drugi radiotelefon dla jeszcze jednej linii odchodzącej ze stacji już zlikwidowanej. Ponieważ budynek nastawni jest w miarę nowym, to nie ma swoistego klimatu, posiadanego przez stare nastawnie ok. 100 letnie budowane kiedyś, a do dziś jeszcze pracujące przy niektórych liniach. Ot taki beton z urządzeniami. plastikowymi oknami, nowymi plakatami. Nic co by przywoływało pamięć dawnych czasów.
    Zresztą sama kolej nie dba o dawny wygląd, brnie w nowoczesność. Poniżej zdjęcie dawnego wygląd nastawni GL23

i jeszcze jedno ujęcie

I obecny wygląd

i jeszcze jedno ujęcie
   Nie wspomnę już o tym, że ideą dawnych daszków w nastawniach była widoczność w czasie opadów atmosferycznych, aby szyby były suche i było widać co się dzieje. W nowej nastawni ktoś o tym zapomniał, a teraz przy opadach deszczu należało by zamontować wycieraczki, bowiem dach kończy się z linią muru, a okna są zlicowane ze ścianą. Tak to jest jak projektanci nie kolejowi zabierają się za przerabianie kolejowych budynków.
   Z nastawni od kolegi odjechałem o 21:00. Ruchu poc. w czasie wizyty nie było prawie w ogóle. Przez 3h przejechały 2 pasażerskie i jeden towarowy, ale to nie przez jego nastawnię. On do rana nie będzie miał żadnego poc. jeżeli już to przyjmie jeden. Fajna praca. W sob. na dniówce przez okręg owej nastawni przejechały 3 poc. za 12h., ale było trochę manewrów.
   Tyle teraz, bo wyjazd do PUP, trza się bronić przed ofertami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz