środa, 21 października 2015

Środa

    No i zapasy ze 181 zaliczone. Pretekstem do nich było spóźnienie się go 2,5h do planowego przyjścia czyli o 10:30. Sam też spałem do 09:30, ale byłbym na ścisłość gotowy. Jednak dobrze się stało, bo zapasy zaliczone. O ile na początku w ich trakcie koszulki nie chciał zdjąć, to podczas trwania już bardziej można ją było ściągać z niego, ale zupełnie, mimo kilku prób, nie dało się to też zaprzestałem kolejnych.
    Czucie w rękach naprężonych mięśni przedramienia, bicepsów, mięśni na klacie i na plecach to bezcenne doznanie. Nie to co kiedyś robiłem masaże 222 jego delikatnej, gładkiej skórze. 181 nawet takiej nie ma, ale te naprężone z pod spodu robią wrażenie. Zaproponowałem też zrobienie flachy kiedyś tam, zgodził się, choć termin najbliższy to przyszły tydz. jak już nie będzie 573, bo wczoraj przyznał, że jakąś alternatywe ma. I dobrze, bo jak w pingwinach z Madagaskaru, musiałbym Rico, czyli 979, spuścić ze smyczy.
    W czasie samych zapasów musiałem równie silnie jak walczyć ze 181, walczyć z organem, aby nie stanął do maksymalnych rozmiarów, choć i tak jego rozmiar się znacznie powiększył, ale co się tu dziwić.
    Po za tym w nocy na grupie C 573, na A 979 na moim torze, a ja na bocznym. Widziałem, że po spaniu przedwczoraj na bocznym, wczoraj nie chciał sie tam położyć to też nie pozostało mi nic innego. Przed spaniem tradycyjnie już, bo ruszył sezen grzewczy, zostały w korytarzu polane kilkukrotnie kafelki, aby powietrze było bardziej wilgotne.

2 komentarze:

  1. przykro mi, sam tego chciałeś ;) Twoja nominacja i zestaw pytań
    http://nieufamfacetombezskazy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja tego chciałem... zdaje się, że tam literki PL były w tekście. Z braku czasu wstawiam na tor boczny i do kolejki.

    OdpowiedzUsuń