środa, 7 października 2015

Środa


 
    Ok. 22:45 przyszedł 979 z imprezki urodzinowej u matki. Rozmawialiśmy,
 był po 4 piwach, do północy. Poruszaliśmy przeróżne tematy w tym np.
 zdrowego odżywiania, że niejako się źle odżywiam, bo po mleku nie jem
 śledzie, a po piwie nie piję mleka, a powinienem aby wzmocnić
 żołądek. Może pozostawię swój w stanie jak jest, niech inni
 eksperymentują. Np. 172 stale eksperymentuje i ciekawe co z tego za
 kilkanaście lat wyjdzie. Po za tym wczoraj na stację wszedł wieczorem
 ok 21:20 834. Do tego czasu było pusto co jest tu ewenementem i gdyby nie
 było 573 to wolność totalna. Dziś mam plan aby wraz z 979 porozmawiać
 z nim nt. harmonogramu zajęć związanych z wyekspediowaniem się stąd,
 bo coś to kiepsko widzę i chyba trzeba będzie użyć mięśniaków,
 stąd pomysł tej rozmowy, aby następnie nie było, iż coś jest
 niedomówione. Dziś miał wyjechać wcześniej rano po zaświadczenie ze
 szkoły o uczęszczaniu, aby z MOPS-u wyciągnąć należną kasę przy
 nauce. Jaka to nauka, jak był w szkole jeden dzień. W następnym nie
 pojechał, a w tym tyg. też nie pojechał. Coś jak na testy do pracy
 „na słuchawce”. A w ogóle rano wstałem o horrorystycznej godzinie 06:15. Ubrałem się
i na rower w spr. podbicia karty z PUP o braku uprawnień. Przyjechałem o 06:45, zadzwoniłem
do gościa - nic. Zadzwoniłem o 06:57 - nic, podobnie o 07:15 więc pojechalem do domu. 
Położyłem się ponownie spać, o 07:46 zadzwonił, że jest spuźniony i już wyjechał, własnie
wjeżdża na trasę szybkiego ruchu, a Pan gdzie jest - spytał się. Nie chcialem odpowiadać
- w łóżku. To też powiedziałem w domu. Umowiliśmy się na jutro. Fuck, znowu będę musiał 
wstać o 06:15. Nie pracuję, a jakby do pracy, bo o tej samej godz. wstaje 979. 
To, że ten tekst jest taki rozwalony, to wina edytora. Wpis po stronie tworzenia notki
jest normalny. Po za tym jakbym sam nie stawiał enterów, to tekst wyszedł by daleko po za margines, bo naprawdę nie wiem jak działają programy tworzone przez informatyków. I tak by można pisać i pisać i to tam by wyszło daleko po za...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz