Ponieważ kompa mam stale zajętego, a jak już nie jest to ciągle ktoś siedzi jakby obok i patrzy co tu robię, jakbym był dostawcą darmowej rozrywki. No spierdalać do cyca. To w ogóle jest z ludźmi jakaś paranoja. Jest ich za dużo. Wczoraj rozmawiałem z 573 nt. jego odejścia z mieszkania. Tradycyjnie, bo już sie do tego przyzwyczaiłem, jak są drażliwe tematy, to on zaczyna płakać. To taki odruch obronny. Nadawałby się do filmów lub teatru. Nie potrafię tak prawie na zawołanie wywoływać odruchu płaczu. Może dalej myśli, ale mnie to już nie rusza. Jak zaczął wczoraj płakać, to powiedzialem: - najważniejsze powiedziałem, dokończyć możemy jutro lub pojutrze. Trochę mu niby przeszło, ale dalej grał na tej nucie. Dziś w południe powiedział, że przyśpieszy procedury załatwiania kasy (hajsu, bo teraz się tak mówi). No i standardowo mówił dyrdymały, typu jak bym miał hajs, na co ja też - jak bym miał hajs, to bym dopiero żył. W każdym razie temat ruszony. Zresztą ja to ja, ale mięśniaki się niecierpliwią, bo miało go od pażdziernika nie być, a tu i 979, 172, 174 pytają się co jest, że jeszcze tu przebywa. Z innych spraw do 979 pojechał, o czym pisałem, wczoraj do Ka-ic na imprezkę firmową. Tam w lokalu mieli otwarty bufet, czyli na koszt firmy mogli zamawiać co chcą. Oczywiście i 979 i inni pracownicy z firmy poszli z górnej półki po drogich trunkach. Ale przynajmniej rano jak wstał to się dobrze czuł. Wracając do imprezki, to jak stwierdził, że dość już wypił i dochodzi do pkt. granicznego to wyszydł coć ok. 01:30. Poszedł na przystanek tramwajowy i siedząc tam doczłapało 4-ch innych synków. Jak opowiadał 979, coś w wieku nastu lat. Jeden z nich, jakby przywódca patrzył sie na niego, a 979: - i co się qrwa gapisz. Przywódca zaczął zaczepiać 979. No biedaczek nie wiedział na kogo trafił wszak 979 ćwiczył sztuki walki, a nad kondycją fizyczną nadal pracuje. 979 nie dał się długo zaczepiać i ruszył na tego niby skurwiela. W pierwszym ataku, jednak trochę wypił, zaliczył glebę, ale wstał i wpierw napierdolił temu zaczepliwemu, następnie zajął się pozostałą trójką. Jak się nimi "zajmował" podjechał tramwaj. Zostawił ich i wsiadł do niego, ale oni jakby nie chcieli dać za wygraną i wsiedli też. 979 powiedział im, że jak go nie zostawią to im napierdoli w tramwaju. Wysiedli na jakimś przystanku, a 979 pojechał dalej i zasnął. Obudził go motorowy na pętli, na której przesiadł się w inny tramwaj i dojechał do wioski. Do mieszkania wlazł o 05:48. Jakoś nie spałem i słyszałem otwierające się śluzy. Jak to zwykle bywa po takiej bójce 979 od razu lepiej funkcjonuje, mimo trochę bolącego barku i szyi, ale wygrana walka z tyloma przeciwnikami to widziałem po nim satysfakcję.
sobota, 3 października 2015
Sobota
Inicjacja, bo chwilę siedzę sam, ale to tylko chwila, więc wpis powstawnie w @, następnie go tu przekopiuję
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz