No niech będzie w nowym dniu, wszak jest po północy. Czasami tego 979 nie rozumiem, czy jak to się mówi po nowemu nie ogarniam. Siedział on, 897 w kuchni i w toku rozmowy pogłaskałem go po głowie, czyli po włosach. Odnoszę wrażenie, że z tego powodu się obraził i... wyszedł, a za nim 897. Czy ze mną jest coś nie tak, czy z nim? Znamy się 8 lat i taka scena, aż jestem w szoku. Chyba, że był to pretekst do wyjścia z 897, ale taki średni. No cóż, do łóżka z nim nie idę i nie zamierzałem, to nie wiem ocb. W sumie jebie mnie to, nawet jakby się teraz stracił to i ja, i on będziemy funkcjonować dalej. To nie czasy, że mialem firmę i jakby bylem zależny od niego, teraz firmy nie ma, on jest bo jest, jest fajnie, ale jak robi sceny jest niefajnie i czemu to ja się z tym muszę zmagać, a on ma wyjebane?
aktualizacja 23:20.
A co se będziemy żałować, było na czerwono, to będzie na czerwono. Z powodu nieczynnego kompa (tak se myślę) 834 odszedł ze stacji o 20:50. W związku z tym oprócz 573 tory stacyjne wolne przeto mogliśmy uruchomić resztę flachy z wczoraj i w pojedyńczej imprezce część z niej zużyć. Tak też się stalo. Z 573 dziś nie rozmawialiśmy, chyba wie, ze jego dni sa policzone wszak do 25-go został tydzień to tyle też ma czasu, następnie (tak myślę) mięśniaki wykopią go stąd.
Dziś pojechałem do dawnego zawiadowcy stacji, tzn. jak pracowałem na PKP to on był zawiadowcą stacji, na której pracowałem. Dobrze nam się współpracowało, przez 3 lata robiłem grafiki na naszej nastawni przeto miał ją z głowy. Chciałem dziś o tym z nim porozmawiać, ale jakoś brakło i czasu, i weny. To też temat nie został poruszony, choć on sam temat grafików poruszył. W rozmowie telefonicznej mogę zawsze temat poruszyć. Na nastawni, na której miał dziś służbę siedziałem ok. 2h. Spokój i cisza, tzn. mały ruch poc., tam tylko towary przepuszczają, do tego to odgałęźny to tymbardziej luz, przeto jak tam byłem to przejechały dwa poc. w tym jeden luzak. No po prostu wyjebka, tak można pracować, nie to co ja pracowałem, kiedy na godz. było np. 6 poc. w dwu kierunkach. Siedząc na nastawni trochę się wczułem w rolę, tzn. ten spokój i cisza, ach tak by można siedzieć, ale nie ma co narzekać, siedzę w domu i mam i tak zajęcia, nadto nie muszę jeździć ileś km. do msc.pracy. Muszę zapamiętać, że tam są cegły pełne na pryźmie i jak będe potrzebował to trzeba je z tamtąd zwieźć. Oczywiście czas też jest ograniczony. Z wszystkim tak jest, że tego czasu nie ma do cyca! Wracając z posterunku wjechałem na stację Zabrze Makoszowy, tam zrobiłem zdjęcia nietypowego semafora, w którym komora światła czerwonego w sygnalizatorze 3 komorowym jest na dole. To na prawdę rzadki przypadek. Obfotografowałem stację i pojechałem dalej. W czasie jazdy widziałem nadchodzącą czarną chmurę. Od Za-e Makoszowy udało mi się przejechać do przystanku Bielszowice Most i tu przymusowe 35min postoju z powodu dość silnego opadu deszczu, który w końcówce przrodził się w oberwanie chmury. Przystanek na szczęście starej konstrukcji osłonięty szybami to nie wiało, a z powodu małej dewastacji wszystkie szyby były to też oprócz zatrzymania wiatru opad przez nieszczelny dach nie był aż tak groźny. Ponieważ zająłem jako pierwszy najlepsze msc. to inni nadchodzący później musili zająć gorsze, tzn. takie, w których opad z dachu był bardziej intensywny. W czasie przymusowego postoju rozmowa 20min z 811, a jak już tematy wyczerpaliśmy, to przełaczyłem się do 672 i z nim gadałem przez kolejne 15min. Po tym postoju w dalszą drogę, niestety znaczna część trasy pod górę to wolniej się jechało. W małym deszczu, a na koniec trasy trochę większym dojechałem praktycznie mokry do domu, w którym musiałem się rozebrać z mokrych rzeczy i ubrać w suche. Przy okazji zrobić sobie żarcie, bowiem ostatnie to o 11:00 ze szkolnictwa drugie danie, a jak przyjechałem to była 17:30. Oczywiście składy zglaszały się od razu jak otwarlem post. dla czynności tech.-ruchowych, do tego stopnia, że wyłaczyłem telefon na łączu. No i tak poszczególne stawały pod wjazdowym. Jak na filmie "Miś" Co zrobić...
W pn chcę zrobić flachę ze 181. To ostani moment kiedy będzie można sprawdzić czy jest, czy nie jest, i na ile można sobie z nim pozwolić. W ogóle to wczoraj jak robilem flachę z 897 to on powiedział coś takiego, że dawno temu, jak dorastali to 571 takiego jednego, do ktorego też się dobieralem łoił w dupę. Jak to usłyszałem to aż mi się zrobiło. O ile z 571 miałem incydent, to do tego drugiego się kiedyś dobierałem, ale jakoś nie przejawiał zainteresowania sprawą, jeżeli można to tak nazwać. Nie drążyłem tematu, bo nie byliśmy sami, ale przy najbliżeszej okazji postaram się uzyskać więcej informacji nt. tego incydentu. Wiadomo, tak się podniecam, bo sam chciałbym w takim czymś wziąć udział. Choć z 571, co tu w blogu jest opisane, miałem przyjemny incydent, to chętnie bym go powtórzył.
W drodze jest 979, bo już się zgłosił, to teraz tyle choć chciałbym napisać więcej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz