sobota, 5 września 2015

Styczeń 2015

Sobota 2015.01.31 12:41
Jak zwykle robi się okres, w którym nawet nie ma kiedy na spokojnie robić wpisów tutaj. Wczoraj urwany wpis wisiał na stronie przez większość dnia za nim doczekał się na skończenie i wklepanie reszty.  
    Dopiero co mówiłem temu od drezyn, aby wcześniej dawał znać, że wraca to sam wczoraj się naciął na własne zaniedbanie. Otóz, jak żarłem obiad to miałem plan, że po nim zrobię w.k., bo stacja pusta i zabiorę się za pranie firan, a tu dzwoni 972 abym przyjechał. Wiadomo po co dzwoni. Pomyślałem dobrze, że nie po w.k. bo znowu były by cyrki. Przez tą prawie ciągle pełną stację też już mam trochę dość. W każdym razie pomyślałem dobrze się stało, żeżarłem i odjechałem do 972. Żona w pracy to mieliśmy czasu sporo, tylko że stacja została zamknięta dla ruchu o 14:05. a to jest już graniczna godzina dla wjazdu składów. Długo nie trzeba było czekać, aż ok. 14:40 zadzwonił 230, poinormowałem i z 972 dalej oglądaliśmy film "Plan ucieczki" z emerytowanymi już mięśniakami: Arnoldem, i Sylwestrem. Ok. 15:10 dzwonił 979, że stoi pod wjazdowym, a nie ma kluczy i co ma robić do cyca? Odesłaliśmy go z powrotem po klucze i niech obsługuje stację. Ok. 15:20 zadzwonił ten od drezyn, że jest w stonce i czy jestem w domu. Odpowiedziałem, stacja zamknieta i niech dzwoni do 979 kiedy ją otworzy, po za tym przypomniałem mu o wcześniejszym dawaniu znać, bo teraz to pozamiatane. Przed 16:00 zadzwonił 979, że on też nie może siedzieć na stacji na dyżurze, bo ma co innego w planach i czeka tylko 30min na mnie. Nie pozostało nic innego jak zadzwonić do 230 i awaryjnie go podesłać na stację, aby kierował pod nieobecność ruchem, choć trochę bez uprawnień, ale może przeżyje. W czasie filmu, z przerwami na odbieranie telefonów i kierowanie ruchem zdalnie, zajmowałem się 972. Ach ta jego gładka skóra, prawie jak u 222, tylko że z wiekiem to już nie to co wcześniej, ale i tak jest dobrze. Po za tym mięśnie się jeszcze utrzymują, figura też. Zresztą mięśniaki, te z górnej półki to długo są dobrze wyglądające. Np. 979, jak mu nie odbije i nie zacznie żreć jakiś ciulstw spulchniających, to będzie też miał długo ładną figurę, do tego na twarzy jeszcze dość młodo wygląda to jest łakomym kąskiem, tylko nie wiem czemu nie umie jakiejś laski przeruchać. Wracając do 972 to przeszliśmu do drugiego pokoju, ale tam ciemno to nie umiałem się nawet podniecić. Pytałem się o jakąś przenośną lampkę - nie ma, o jakieś inne oświetlenie, nie główne na suficie, bowiem niby sąsiedzi z bloku na przeciw widzą, to - nie ma. Wreszcie obróciłem go na łóżku w strone pokoju gdzie siedzieliśmy, to jakaś poświata zaczęła lecieć do pokoju i już było lepiej. Z mięśniakami co niby nie są, ale jednak są to jest trochę przewalone. Z powodu, że jednak oficjalnie nie są to nigdy nie udaje się z nich wyciągnąć co im się podoba i co robić, aby i im było dobrze. Tak jest z 972, z którym częściowo wiem co mu się podoba, ale nie wszystko. Wiedza, do której doszedłem, to jak przy każdym innym mięśniaku dotykanie, robienie czegoś i obserwowanie wnikliwe ich reakcji, a następnie zapamiętywanie co który lubi. Niby fajnie, bo teraz jest już względny spokój, ale za nim zacząłem pisać bloga, kiedy zdarzało się, że przychodziło w tym celu czterech dziennie to nie raz mi się myliło i z danym osobnikiem robilem to czego akurat on nie bardzo trawił, po czym musiałem się jakoś wycofać. Obecnie jest względny luz, tak się życie ułożyło im, inna sprawa to ile bym w takiej ciągłej kopulacji wytrzymał?. Gdy już udało się z 972 ułożyć w odpowiedniej pozycji, nadto jeszcze go widzieć to mogłem zabrać się do rzeczy. 972 to osobik, który ma dość dobre zwieracze z tyłu. Nie wiem czy to właściwe określenie, ale takie nie wyrobione i jak się tam włoży to dobrze się trzyma, dość że kiedyś, co tu opisałem, mi się tam zaklinował i musiałem go wyszarpać. Znowu o 971 jak się wsadziło to wpadał jak w czeluść i ledwo się tam trzymał, zresztą 971 lubi zabawy w odwłoku to jest narząd wyrobiony. W trakcie leżenia na nim i "pracowania" dość mocno chwytałem go za mięśnie rąk, bicepsy, przedramię. Mały spanking na plecy, czasami trochę silniej, bo wtedy napina mięśnie, a to piekny widok. No i ma taką fajną wąską szyję, którą się fajnie trzyma w ręce.
   Tyle na razie, bo praca w domu czeka, przez może dwie godz. będę sam na stacji, a następnie zaczną się wejścia składów na nią, to czasu na zrobienie czegoś jest mało.
Piątek. 2015.01.30 11:32
     Dzień odchudzania. Wczoraj w szkole dzieci miały jakąś zabawę, zresztą
3 dni temu jak jechalem po zupę to w innej, mijanej, też była dyskoteka,
to też zeżarły prawie wszystko i została jedna cysterna, ktora została
na stacji odbioru zamrożona. Plusem tej sytuacji będzie względne
odchudzanie, bowiem nie ma za wiele do żarcia i wreszcie przetrawię do
końca to co tam wrzucam do żołądka. Jem o stałych porach to żoładek
i mózg jest trochę oszukany.
     Wczoraj pojechałem z tym od drezyn kolejowych do Stacji Kaczyce po starą szafę na bilety kartonowe, ale nie ternion. Pierwotnie przyjazd do Kaczyc miał być na 16:00, jednak rano jak zadzwonił od drezyn do tego gościa to okazało się, że na 13:30 wypadało by być. Nie lubię takich sytuacji kiedy w dobie komórek nie ma przepływu informacji i nie wiedzieć czemu ludzie nie informują się wzajemnie o zmianach. Może to przez ogólne wyjebanie na wszystko i wychodzenie z założenie, że jak ktoś coś ode mnie chce to niech się martwi. Inna spr. że od drezyn ma abonament za 30zł i może w ramach niego dzwonić na wszystkie sieci, bez dodatkowych kosztów. Podobnie jak jechaliśmy tam, mówię mu
- dzwon do tego gościa i powiedz, gdzie jesteśmy, aby wiedział
- nie, zadzwonię jak będziemy 10min przed,
- ale czemu, przecież lepiej jak wie w trakcie jazdy i my też wiemy
- zadzwonię za chwilę.
Nie wiem jakie są korzenia takiego działania. Starałem mu sie wytłumaczyć, że podobnie do mnie. Dzwoni z terenu, że za chwilę będzie. Powiedziałem mu, że kiedyś w ten sposób mnie nie zastanie i będzie musiał czekać, a dzieli nas jakieś 400km i jak we wtorek jechał to z trasy nie zadzwonił, ani razu, że w ogóle jedzie. No jak w lesie. Dojechaliśmy na msc. jakoś 13:40, na szybko szafę trzeba było wyjąć, ale następnie było już bez pośpiechu. Obeszliśmy stację, każdy fotografował to co uważał za potrzebne i co się podobało, z ujęcia najlepszego dla fotografującego. Po obejściu stacji i fotografowaniu, zapakowaliśmy szafę i pojechaliśmy do st. Pawłowice Śląskie. Tam podobnie pochodziliśmy po stacji, każdy w swoim kierunku fotografował co uważał. Mnie oczywiście na terenie kolejowym, torach kolejowych zaraz zrobiło się przyjemniej. To takie trudne do wyjaśnienia bycie na torach kolejowych, które działa swoiście na mózg. Kiedyś zamiast do sanatorium to będą mnie wywozić na tory kolejowe, na jakąś stację, gdzie będę mógł dochodzić do siebie. Po sfoceniu Pawłowic Śląskich odjazd do Warszowic. Tu udało się wejść do pomieszczenia dyżurnego ruchu. Urządzenia mechaniczne, blokada stacyjna, blokada liniowa, każda w innym miejscu. Małe pomieszczenie z klimatem kolejowym, spokój, cisza niewiele pociągów. Nic tylko tam pracować. Sfotografowałem urządzenia w środku, zdjęcia na zewnątrz zrobiłem, nawet udało sią chwycić przejeżdżający poc. i dwa ujęcia z nim. Z Warszowic do Baranowic Śląskich, ale tu budynek stacyjny opuszczony, tradycyjnie zdewastowany, więc nic atrakcyjnego nie było. Po przyjeździe do domu poczekałem aż mięśniaki przylezą, aby ją wstawili do środka.
Czwartek 2015.01.29 09:25
Najgorsze są chwile, kiedy ktoś jest w domu, a mi się chce w.k. Do tego ktoś jakby obcy. No cóż musiałem zejśc do piwnicy bo tam miejsce gdzie można to zrobić i odgłosy nie przelezą dalej. A wzięło mnie tak, bowiem jak wczoraj zanosiłem zupki do 821 to jego syn chodził po mieszkaniu bez koszulki. On jest podobnie jak 172 i 899 z klubu morsów to też jak jest ciepło chodzi bez niej. Dla mnie bardzo miły widok, tymbardziej że budowę ciała odziedziczył po starym, a starego bym też machnął. Zasypiałem już z jego widokiem bez odzienia, a rano musiałem dać upust temu obrazowi. No cóż, nadal nie ma tego wyłacznika głównego to męczyć się jakoś muszę.  
    Wczoraj jak odbierałem zupę ze szkolnictwa i na drugie łazanki, które właśnie wpierdalam na śniadanie, to pojechałem do kolegi z dawnej klasy od 979 i 373. Zawsze w klasie w szkole znajdzie się taki jeden przejebany mięśniak. No może kiedyś ze względu na brak komputerów i 24 kanałów w TV było ich naturalnie więcej, to teraz jest to trochę rzadsze. W każdym razie ponieważ w szkole były jeszcze jakieś zajęcia to postanowiłem na 5min wpaść do niego. Oczywiście pamiętałem jak kiedyś tam przylazłem w lecie i on bez koszulki, a mnie sie nogi na wejściu ugięły. Przy ściąganiu butów musiałem kucnąć, bo z równowagą było kiepsko. Jak wstawałem to prawie jeszcze gorzej, bowiem podniosłem głowę i od pasa w górę wstając widzialem płaski brzuch lekko owłosiony poniżej pępka, czteropak, następnie zajebiste mięśnie na klacie, następnie barki szyję i głowę. Jest niższy ode mnie to powoli wstająć zapamiętałem całość. Wczoraj jednak nie było mi dane powtórzyć widoku, bowiem był ubrany, nadto w mieszkaniu było zimno do tego stopnia, że para leciała z ust, ale było na to wytłumaczenie. Ponieważ pracuje od rana do (praktycznie) wieczora to nie ma kiedy napalić w ciągu dnia. Jak wraca to jakby się nie opłaca (tak powiedział) palić, bo za niedługo idzie spać. Fakt, można by było koszt przenieść na grzejnik elektryczny, aby przynajmniej na chwilę zagrzać, ale to już po za moim zmartwieniem. No cóż, można i tak, choć spanie przy tak niskiej temp. to by mi chyba nie wyszło. Pod namiotami, jak kiedyś jeździłem, to przy takich niskich temp. to spałem cały ubrany, do tego w śpiworze i jeszcze nakryty kocem. Niestety nie jestem z klubu morsów, a w naszym klimacie ta przypadłość się przydaje. Posiedziałem 10min i pojechałem odebrać zupę i drugie danie, bo wczoraj też było. Wieczorem udało mi się iść spać ok. 23:30, ale rano, co już opisałem zbyt długo nie spałem.
      374 miał egzamin na prawo jazdy i nie zdał jazd, drugi raz. Mało tego oblał w tym samym miejscu, tzn. na tym samym skrzyżowaniu jadąc dokładnie z tego samego kierunku. Analizowałem z nim to skrzyżowanie to nie wiem czego nie zrozumiał? Może aspekt finansowy wymusi myślenie i uda się tam za trzecim razem przejechać poprawnie. Zrobił jeszcze kilka błędów wcześniej to tego egzaminator już mu nie puścił. Jak sam powiedział miał bardzo wyrozumiałego egzaminatora, to jeszcze taka wpadka w tym samym miejscu. Dziś może uda się wcześniej położyć. Okaże się jutro przy wpisie.
Środa 2015.01.28 00:04
Zainicjuję, bo jak zwykle się zasiedziałem, a miałem odespać. 
    Nockę ze 172 będę odsypiał dwie kolejne noce, bo jak zwykle na stacji ruch taki, że gdzieżby tam położyć się o normalnej godzinie. Przyjechał człowiek od drezyn i jak to zwykle bywa i tak zresztą przewidywałem poszliśmy spać ok. 00:30. Mało tego on wstał o 03:40, aby udać się na poc. i pojechać dalej fotografować. Jego to już w ogóle podziwiam, bo spanie po kilka godz. to widzę norma na wyjazdach, no ale każdy ma swoje hobby.
    Wracając jeszcze do nocki ze 172 to momentami czułem się jakbym miał 21 lat. Kiedy tak urzędowaliśmy na podłodze na materacu to jak on się rozgrzał to był ciepły jak frytka. Ach jak przyjemnie się z nim przewracało na materacu, a częściowo na podłodze na którą z niego zsuwaliśmy się. On po alko już bez hamulców. Dawno tak się z nikim nie wyszalałem stąd praktycznie zaraz po przebudzeniu po 3,5h chciało mi się już i nawet myślałem o innych obiektach pożadania jak 972. Może w lutym flachę powtórzymy, trzeba korzystać za nim polezie do pracy i nie będzie mógł w tygodniu się spotkać, bo weekendy to znowu ze względu na ruch na stacji odpadają. Tzn. na siłę można by było, bo czasami sa wyjątki, ale to sporadycznie, a reguła, że jeszcze ok. 04:00 odbywają się wejścia i wyjścia.
    Ze szkolnictwa wczoraj pełny obiad, przeto zamiast na śniadnie zupa, bedzie drugie danie z kotletem, a na obiad również drugie danie z kotletem. Zupa dziś odpada, rozchodowaliśmy cały wczorajszy przydział w tym dwie cyst. do zamrożenia pójdą z opóźnieniem 970min bowiem 979 zapomiał je włączyć do składu na wyjściu.
   Na internecie jest takie coś jak "infopasażer.intercity.pl" Strona, która ma podawać bieżące i aktualne opóźnienia poc. Już kiedyś jak 374 był w Olsztynie to okazało się, że dane pokazywane tam są do dupy, to dziś ponownie to wyszło. Słuchając na radiu co się dzieje na kolei, sprawdziłem jeden poc., dla którego dyktowano rozkaz pisemny. Otóż w/g strony poc. miał 8min opóźnienia i ze sprawdzanej stacji po minucie odjechał, w rzeczywistości stał stację dalej, czyli te 8min + jeszcze dojazd (drugie 8min). Niby system elektroniczny, żyjemy w dobie szybkiej informacji, a tu takie wpadki i to z tego co czytam na portalach kolejowych jest częste. Tu akurat pomyłka to 8min do tego co podali, czyli łącznie jakieś 17min, bo jeszcze postój na odjazd, ale wtedy w Olsztynie to była pomyłka 45min, bowiem poc. jeszcze nie był w ogóle podstawiony przy krawędzi perownowej, a w/g rzeczonej strony przejechał już 3-cią stację. 
    Nie dziwię się, że na instrukcjach pojawiają się takie, idiotyczne wydawało by się, informacje, że urządzenie należy właczyć do prądu. Przyjechał 374 po odbiór 3 cystern i przy okazji chciał wydrukować potw. przelewu, na kompie zrobił co ma zrobić i mówi:
- drukarka nie drukuje, coś się stało?
- no tak, zabrakło jej prądu
- jak to zabrakło
- trzeba ją do niego włączyć
- a gdzie się włącza (byłem w kuchni stąd nie widziałem co dzieje w pok.A
- na dole na listwie, drugi przełacznik od prawej
- a gdzie to jest (nalewałem właśnie zupę do słoików)
- zaraz przylezę i włączę.
    Jeszcze powinna być ukryta kamera, jak poszukuje włacznika, i nadawało by się na yt.
Wtorek 2015.01.27 13:43
Dziś w nocy byłem w takim stanie, że dopiero za dnia musiałem przeczytać wpis, bo totalnie nie pamiętałem co naonczas napisałem. Faktycznie nocka była warta zachodu, tak się rozochociłem, że myślę nad następną. W tym tyg. to już nie, bo tradycyjnie brak czasu, ale w jakimś rozsądnym terminie to trzeba będzie powtórzyć. Wpis na czerwono urwany, bo przylazł, jak to robiłem, z powrotem 172 i wiadome przy nim nie mogłem dalej pisać, a szkoda bo pod wpływem alko zupełnie inaczej się pisze, pomijam tą nieskładność i leterówki. Rano 172 pojechał do m-ta w spr. pracy, a jak wrócił to z powodu mojego rozochocenia zrobilismy w południe jeszcze raz, będę miał teraz spokój na jakiś czas choć czekając na niego już myślałem o odwiedzinach u 972 i chyba w przyszłym tyg. go zaatakuję tymbardziej, że 172 opowiadał w nocy przy flaszce jak z żoną 972 kiedyś urzędował. No cóż taka wioska, pary są razem, a na boku...
    Niestety na nocce fajnie, ale po niej dzień trochę z dupy, bo jak to po nocce człowiek jest trochę do niczego, nadto w ciągu dnia nie bardzo umiem czy mogę odsypiać, więc do nocy muszę wytrzymać.  
    Dziś atak białego gówna, zasypało nim ulice i chodniki. Na szczęście do sklepu jadę rowerem, a drogi sa w lepszym stanie jak chodniki, to nie muszę brodzić jak czapla w zwałach tego dziadostwa. Gorzej, że w czasie opadów dość mocno wiało to jechałem z ograniczoną widocznością, bo głowę musiałem mieć schyloną w dół. Ze sklepu jechało się już lepiej. Po za tym ostatni tydz. obiegu cystern. Wczoraj jedna poszła do 979 do zamrożenia, dziś pójdzie druga, a jutro włączam własną lodówkę i resztę zamrożę u siebie, co by na pierwszy tydz. ferii było. pdobnie jak na święta.
Poniedziałek 2015.01.26 16:26
To będzie takie wyrwane z kontekstu, ale akurat się dzieje to wpiszę. 230 zaproponował, że zawiesi stare tablice kierunkowe (jeszcze metalowe) na ścianę jako wystrój wnętrza. Mam tablicę o nr linii 623 z dw. aut. przy ul. Bieruta, tak jest napisane na tablicy, i mówię do 230
- to może tą z ul. Bieruta na górę co by było widać, że Bieruta. Ale w ogóle wiemy kto to był Bierut?
- nie, nie wiemy
- hmm, no trudno. To był pierwszy sekretarz KC PZPR w latach 50-ych.
Tablica z Bierutem zawisła na pierwszym msc. od góry.  
   A skąd się w ogóle wziął pomysł wieszania tablic kierunkowych autobusowych. Otóż dziś termin w urzędzie pracy i oferty jakie mi przedstawiono to praca jako kierowca autobusu lub sam. ciężarowego z naczepą. Naonczas nie mam wymysłu PL rządu czyli pozwolenia na przewóz osób i pozwolenia na przewóz towarów przeto oferty odpadły od razu co mnie ucieszyło. Nie jestem gotowy iść teraz do pracy, a rynek pracy się luzuje to oferty i tak będą. Po przyjeździe 230 się pytał co proponowali, odp. o autobusie i przypomniało mi się o tablicach, które już od jakiegoś czasu chciałem wyeksponować. Ponieważ mięśniakom z wioski się nudzi przeto 230 zgodził się samodzielnie bez pomocy na powieszenie tablic w ramach nie nudzenia się i czegoś robienia (nawet trochę twórczego). 
   To będzie trochę wyrwane z kontekstu,ale trwa nocka z 172. Powstrzymuję się jak mogę przed falstartem, ale jest dobrze. Tzn. wypiliśmy flachę żołądkowej gorzkiej mietowej, on do tego piwo i poszedł jeszcze po wspomagacza. (no dobra, jak poprzenio przepraszam za literówki, ale aby wpis powstał to je pominę). To co z nim robię to warte jest tej flachy. Spanking na klatetę, spanking na worek mosznowy, czy jak on tam się nawywa. Ale ten to mi się podobał. Podobnie jak u 900, tak teraz 172, jak przyjmował spanking na worek to aż nogi krzyżował z .... no właśnie. Oprócz tego  chujem mu po ryju jeździłem, trochę się wyginał, ale jakoś to trawił. Może poszedł po materiał, aby jeszcze bardziej to trawić. W każdym razie mnie się podoba, jest ok. wytrzymuje, jak to skurwiel sporo co mnie cieszy. Oprócz tego, że wypiłem graniczną ilość alko i już mnie składa to na szczęście on wytrzymuje. Celowo powstrzymuję się przed wytryskiem, aby dłużej z nim urzędować, a on to trawi. W sumie to jutro, no w zasadzie to dziś mam wolne, oprócz odbioru cystern ok. 10:00 i później przyjazdu znajomego od drezyn kolejowych, to jeden dzień mogę poświęcić. Tak jedna nocka na rok, bo średnio to tak wypada z takim mięśniakiem skurwielem to sama przyjemność. To co można z nim zrobić i pod wplywem alko on to trawi to super sprawa.
Niedziela 2015.01.25 00:23
Zasiedziałem się to zainicjuję.  
    Był 840. Jakiś czas temu, ponieważ jest kierowcą i wozi meble, to dźwigał większy mebel i coś mu przeskoczyło w okolicach pachwiny. Lekarz, do ktorego się udało wstępnie stwierdził przepuklinę, ale nie na tyle dużą, aby operować, coś tam niby jednak wycisło. Mało tego bolało go prawe jądro i w zasadzie to skłoniło go do iścia do lekarza. Oprócz tego jeszcze w dolnej części kręgosłupa go bolało. Dostał jakieś antybiotyki w zastrzykach, bo jednak kręgosłup rzecz poważna, niby przepuklina też. Dwa tyg. L4 niewiele pomogło, poszedł do pracy, a bóle nadal. Udał się prywatnie do lekarza. Tu mała dygresja. Już od jakiegoś czasu słyszy się i widzi, że ten sam lekarz będąc w przychodni państwowej leczy zupełnie innaczej jak w swoim prywatnym gabinecie. Całe szczęście, że nie muszę korzystać ze służby zdrowia, bo bym się jeszcze bardziej rozchorował. Otóż będąc prywatnie u ortopedy, ten nie stwierdził w/w uszkodzeń tylko przestawienie dwu kręgó w dolnej części kręgosłupa powyżej kości ogonowej i to promieniuje bólem po okolicy. Wysłał go do kręglarza. Wizyta 60zł i kręglarz wziął go w swoje ręce. Ponastawiał, ponaciągał, chwytał tam gdzie boli, aby spr. czy to faktycznie to, poczym po nastawianiu jeszcze raz tam chwytał i pytał się czy nadal boli. 90% tego co go bolało zniwelował, dał rady na przyszłość, a z dwoma kręgami dolnymi, to jeszcze przez jakiś czas będzie bolało, bo jednak chodził z nimi źle ustawionymi ponad miesiąc. I teraz reasumpcja. Czy nasza służbę zdrowia da się uzdrowić? Ile to jeszcze będzie trwało za nim lekarza, którzy jednak czy prywatnie, czy państwowo to kasę dostają, zaczną leczyć tak samo nie rozróżniając msc. siedzenia? Ile kasy nadaremno wydajemy i żremy jakieś leki silnie działające lub jak 840 dostajemy zastrzyki, bo nie chce się lekarzowi postawić prawidłowej diagnozy, tzn. zrobić odpowiednich badań? I na kanwie tego, od tego roku, aby żyło nam się lepiej i jak to w reklamach jest "pełnią zycia" to do lekarzy specjalistów trzeba mieć skierowania tzn. do tych, do których w ub. roku nie trzeba było. Np. okulista, dermatolog i jacyś inni. Nikt nie prostestował, a to jest po prostu odsunięcie kolejnej liczby pacjentów od służby zdrowia, bowiem lekarz pierwszego kontatku też ma limity przyjęć. Są zapisy na dany dzień przynajmniej u nas w wiosce. Powiedzmy, że przyjmuje 10 os. dziennie, bo za tyle wizyt płaci mu NFZ. Teraz przyjmował tyle w tym wypisywał np. 2 skierowania, czyli 8 ludzi leczył dwu odsyłał. Teraz oprócz 2 skierowań, dojdą jeszcze statystycznie kolejne dwa do tych, do których nie trzeba było więc realnie będzie leczył już tylko 6 osób. Na 10 dni roboczych nie załapie się 20 osób. I mało i dużo, ale jak zwykle w kraju przechodzą takie rzeczy i nikt nie prostestuje, a to podobnie jak górnictwie są nawartwione sprawy, które teraz nabrzmiały i niewiadomo co z tym zrobić.
Sobota 2015.01.24 11:22
Wczoraj ze szkolnictwa skład cystern przywiózł kapuśniak a'la bigos. Tzn. dla mnie to bardziej bigos, bo taki bardzo gęsty, ale dla 979 to kapuśniak gęsty. Zwał jak zwał, weekend i pn. z żarciem mamy zapewniony. Głową dziś nie będziemy na egzaminie fryzjerskim, bowiem jak to w PL egzaminy niektore zdaje się w locie, tak było i z tym, napisali jej zdane bez strzyżenia. To wewnętrzny w szkole, następny w sierpniu ma być już w cechu rzemiosł różnych i niby już bez ściemy.
   Imprezki wczoraj nie było, ale siedzieli długo, bo oprócz nieszczęśliwego z tego powodu 979, reszta miała wolne to mogli urzędować dłużej. 979 odszedł ok. 23:45, znowu sie nie wyśpi, a następnie stęka, że ma zaburzony sen i nie umie spać. Szkoda słów. Na noc na stacji pozostał 230 ze swoją laską, nie wiem czy się rozdziewiczył, bowiem o 07:43 mnie obudzili, że odchodzą ze stacji, to też poświeciłem sema i poszedłem dalej spać. Obudziłem się o 09:57, a na 10:00 miał wejść po cysterny 374. Po zestawieniu składu i chwilowej rozmowie 374 odszedł, a ja pojechałem po chleb. Ruch dziś na wiosce przed 11:00 bardzo duży, jakby jakieś świeto było. Pełno ludzi, samochodów, chyba że ja coś w kalendarzu zgubiłem. Robie go sam, to zaznaczam tylko państwowe święta na czerwono.
    Śniadanie w postaci a'la bigosu zeżarte to mogę się brać za sprzątanie, bo jakoś ostatnio mam natchnienie na to, co rzadkie więc muszę wykorzystać. Później coś jeszczę dopiszę.
    Na koniec dnia, był znowu poszukujący kierowcy za 7zł/h. Już się nawet pytał ile chcę za godzinę widać trochę zmiękł, ale przemilczałem sprawę, bowiem był 174 i 834 to nie wdawałem się w dyskusję. U mnie kilka lat temu zwykli robotnicy mieli 8zł/h, ci lepsi 9zł/h, a 979 miał 10zł/h, a on po kilku latach wyskakuje 7zł/h. Dobry żart.
Piątek 2015.01.23 15:42
Codzienne sprawy, a tu czas leci, a wpisu jeszcze nie ma. To nadrabiamy. Oprócz tego, że jakoś długo spałem (ponad 9h) to ok. południa przylazł 172. Ach te mięśniaki i ten ich wygląd. Oczywiście jak na nim siedziałem to jego organ naprężył się. Oparłem go z tyłu na plecach to przyjemne uczucie ciepła płynącego z małej główki w stosunku do pleców, bo jego organ jest pokaźnych rozmiarów. Wstępnie umówiłem się z nim na flachę w pn. Pamiętając ostatnio działanie kubka kawy to zrobię na wieczór kawę, bo będę mógł urzędować prawie do rana. Nie wiem jak to wyjdzie, dziś jak siedziałem na nim to myślałem - a co tam, polecimy na żywioł. Różne rzeczy się z nim robiło to raczej zaskoczenia być nie powinno. Oprócz tego trochę posprzątałem, NR jednej skarpety jak siedział 172 i przeglądał strony internetowe, pranie poszło, więc nienajgorzej z zajęciami. Jeszcze wieczór i być może imprezka, bo jednak weekend się zaczyna, bo składy wejdą na stację w wieczornych porach.
Czwartek 2015.01.22 15:23
Po zdestabilizowaniu dnia przez kubek kawy dziś nadrabianie zaległości, a wczoraj do ok. 14:30 jeszcze jakoś funkcjonowałem, ale już po zeżarciu zupy ze szkolnictwa postanowiłem się położyć i odespać. Spałem do 19:00, ale aby mieć sen nieprzerywany to kanały łączności w tym dzwonek do drzwi zostały wyłączone. To pozwoliło bez przerw spać do w/w godziny. Oczywiście po wstaniu wystarczyły 3min aby pod wjazdowym stanął 832 ze swoją laską. Za jakiś czas zgłosili też zamówienie na skład próżnych cystern więc trzeba było się zbierać. Jechałem tam ledwo co, bo mi sie tak nie chciało... Co zrobić, żreć trzeba. Jakoś dojechałem, a na msc. się dowiedziałem, że chcą mnie za głowę na sobotę na egzamin fryzjerski. Już kiedyś na takim byłem, jakieś 10 lat temu, ale w innym mieście. Dobrze, że zgłosili to wczoraj bo właśnie wybierałem się do znajomej fryzjer to nie mieli by co ciąć. Wracało mi się już lepiej, bo coś innego się wydarzy, a po za tym branża fryzjerska jest przesiąknięta branżowcami. Tylko z wioski znam dwu, którzy są fryzjerami. Podejrzewam, że na głowę biorą mnie bo dość sporo włosów jeszcze jest, do tego myte szarym mydłem, co już kiedyś skonfrontowałem w jednej z dawnych prac. Otóż jeździełem jako kierowca w firmie naprawiającej pasy drogowe i częściowo chodniki. Zalewali je asfaltem, równali itp. Robili także nowe nawierzchnie. W tej firmie pracował taki dziadek po 50-ce. Również miał dość gęste choć siwe włosy. W jednym z kursów zgadaliśmy się, że oboje myjemy głowy szarym mydłem i może to powoduje brak łysienia i dość gęste włosy. Do dziś używam owego mydła, jak widać (no przez internet to chyba jednak nie) z zadowalającym skutkiem. Włosy nie są takie miękkie, bo brak zmiękczaczy, ale są i do tego gęste, co fryzjerom powoduje więcej niż zwykle pracy.
     Oprócz tej informacji przyszedł jeszcze list z urzędu pracy, że znaleźli dla mnie ofertę pracy. No nie jest najlepiej, to jeszcze nie ten okres, w którym wybieram się do niej. Może uda się na poziomie urzędu ofertę jakoś odrzuć i coś wymyśleć na miejscu miast jeździć do pracodawcy i jemu stękać o swojej niekompetencji. Dotychczas udawało mi sie wszystkie oferty ubić w samym urzędzie. Tyle mam jeszcze do zrobienia, a oni mi pracę znajdują. Po za tym jak wszystkim znajdą to co będą robić, albo wszystkich wyrejestrują? Czasu do pn. jeszcze jest. Na noc tradycyjnie przyszedł 230, bo ma popołudniówki. W sumie poszedłem spać ok. 23:40 i dość sprawnie, mimo wcześniejszego spania do 19:00, zasnąłem.  
    A dziś 230 nie był w pracy, bowiem egzamin na prawo jazdy. Teorię zdał za 3 razem, jazdy dzisiejszej nie przeszedł, błędy na rondzie. 
    To muszę napisać wielkimi literami, albo może innym kolorem. Do godz. 19:30 żaden skład nie zameldował się na stacji. Aż czuję się z tego powodu jakoś nieswojo. Tzn. jakby to była wiadoma, to bym ten czas jakoś rozplanował, a tak to gadałem przez godz. z 811 przez tel. No i włączam teraz ISDR-a, trochę pogram i skorzystam z wolności o tej porze. Obieg cystern został odwołany, dzieci zeżarły wszystko, na szczęście u 979 mamy zamrożone dwie cysterny.

Baltazar221 2015.01.23 15:45 Szare mydło jest w kostkach tylko, że dużych. Kiedyś w górnictwie to jeszcze były takie podwójne, nazywały się Biały Jeleń. W moich zbiorach zachowała się jedna sztuka. Nie, nie boję się wszak oni za niedługo mają to robić samodzielnie. Czegoś ich chyba nauczyli. Po za tym jest zima, to chodzę w czapce, a moje włosy dość szybko rosną to się to zniweluje.
Mr Aberfeldy (gość) 2015.01.27 10:20 Też myję "Białym Jeleniem" - na to co mam na głowie, to aż nadto.


Środa 2015.01.21 02:19
Godzina wpisu najlepiej świadczy o tym co się dzieje. Problemy ze spaniem, najprawdopodobniej spowodowane dość sporym obciążeniem ostatnio zajęciami. Dość, że wczoraj z listy, którą spłodziłem do zrobienia zostało wykonane 50%. I to nie, aby lista składała się z 25 pkt. Faktycznie było 10 pozycji do zrobienia, w tym takie proste jak wysłanie sms-ów lub napisanie @.
    Przyroda, czy natura z tym popędem to mi niezłego psikusa zrobiła. Tyle lat męczenia się toż to mała katastrofa. W nocy jak sie przebudzę, to przeważnie, bowiem jest pusto na stacji, mogę bez stresu oglądać porniole w sieci wszak tyle ich się produkuje i trudno jest natrafić na dobre produkcje. Znaczna część jest kręcona dla samego kręcenia i jakoś, co już kiedyś pisałem, dobrze, że sami aktorzy przy tym nie zasypiają. Z rzadka udaje się jakieś dobre wygrzebać. Może dlatego, że znaczna część jest kręcona przez amatorów i z amatorami w roli głównej. Pewnie jakby ich nakręcic ukrytą kamerą to było by to bardziej naturalne wyszło jak z kamerą przy nich. Ja tu o takich przyziemnych sprawach jak seks piszę, a w kraju i świecie tyle poważnych informacji się przewija, ale czy ten seks jest naprawde tak niepoważną dziedziną? Przecież to dla tych krótkich chwil tyle robimy w życiu. Czasami całe je ustawiając pod te pare minut dziennie, z czasem rzadziej i rzadziej, i rzadziej...
    Nie wiem jak będzie wyglądało dziś później, lezę spać dalej, a jest 04:30 więc gratulacje dla samego siebie, za świetną noc.  
    Sprawa dość znacznej przerwy w spaniu wyjaśniona. Spiskowe teorie dziejów upadły na rzecz prozaicznej przyczyny. Otóż prawie w ogóle nie piję kawy. To się zdarza raz na pół roku, raz na rok. Wczoraj jak odstawiłem skład ładowynych cystern do 821 to po przebywaniu tam przez jakieś 30min poszedłem do 820, bowiem u mnie na stacji było już 6 składów, to chciałem trochę odetchnąć od ciągłego nadzoru nad pracą manewrową. Gdy 979 poszedł do sklepu po piwa, to oznajmiłem mu, że jak przylezie to on przejmnie nadzór nad ruchem na torach, a ja lezę w teren. Tak też zrobiłem. U 820, który już nie pracuje w piwie tylko w kawie zobaczyłem nowo/stary expres do kawy taki profesjonalny jak w lokalach (w końcu je obsługuje). Zgodziłem się na wypicie kawy. Ponieważ z ekspresu to nie dało jej się zrobić słabszej, a po niepiciu kawy przez dłuższy czas zapomniałem o jej działaniu przez rozmowę jaką prowadziliśmy. I to za pewne ten kubek kawy spowodował nocne funcjonowanie i niespanie.
     Jako, że nauczyłem się z minusów wyciągać plusy, to w przyszłym tyg., jak może w końcu umówię się ze 172 na flachę, to wcześniej zrobię sobie kawę, to 172 będzie miał przewalone. Nie dość, że nie będę spał to jeszcze włączy się popęd seksualny to go zajadę. W nocy zrobiłem 2x w.k., rano zaraz po przebudzeniu jeszcze raz. Dopiero po tym, jak już ochłonąłem przypomniało mi sie o kawie, a przy niej, poprzedni argument o przemęczeniu nadmiarem obowiązków odpadł błyskawicznie. Wszak jestem ciągle zawalony zajęciami więc to nie nowum. Nie wiem jak będzie w ciagu dnia, czy jakoś nie będę potrzebował odespać, ale to max. do 15:30 musiało by być, bo następnie na stację wjeżdżają już składy.
Wtorek 2015.01.20 13:38
Zasypiając wczoraj myślałem o sytuacji z 979. Chyba to jest tak jak chce "system". Dochodzi pokolenie ludzi nieudolnych życiowo do dorosłego życia. Mówienie im zrób tak, zrób to tak, bo będzie lepiej jest dla nich czymś kosmicznym. Po za tym jak ktoś starszy ma im zwracać uwagę jak oni prawie wszystko wiedzą. To również tak, jak z podanym w którejś notce wcześniej linku do brytyjskiego mam talent, kiedy występowała babcia 80 letnia. Od razu, za nim jeszcze zaczęła występ została wyśmiana. Jaki więc autorytet dla młodych mają starsi? Bieżąco jakoś żyją, ale w dużej mierze jeszcze dzięki właśnie osobom starszym. To one są w większości wypłacalne, jeszcze w jakiś sposób bronią się przed wysysaczami kasy. Oczywiście w jakiejś części, bo 824, to nie ma żadnej samoobrony. Jest nagi i bez zbroi. Jest podatny na każdy atak wysysacza kasy i nie umiąc się obronić podpisuje przeróżne bzdurne umowy i płaci. U 979 podobnie z matką. Jest, życiowo nieudolna, zresztą niewiadomo czy kiedykolwiek była wydolna. Może być podobnie jak u 972, gdzie jego żona wraz z nim są już nieudolni życiowo, a co będzie za 5, 10, 15 lat? Na razie nie mają dzieci na głowie, a i tak im zadłużenie rośnie, a jednocześnie chcą je ponownie w domu. Z czego chcą się utrzymać? W zasadzie można by tak wymieniać i wymieniać, i wszystko to żyje bieżąco lepiej lub gorzej. Oszczędności u nikogo nie widzę. Ledwo dociągają do dnia wypłaty, przeważnie przed nią jeszcze się zadłużając, oddająć już jak wpłynie na konto. Wydatki bezsensowne itp. Aż szkoda dalej pisać. Dobrze, że ustabilizowałem moją sytuację i nawet na ich tle, nienajgorzej daję sobie radę, co mnie samego cieszy i poprawia mi się od tego humor.
    Z niewiadomych przyczyn zadzwonil telefon (mój) sam do 812. Mało tego on zamiast się wyłączył to 5 min słuchał co się dzieje. Akurat przyszedł 979, ale na szczęście za dużo nie usłyszał. Nie wiem jak to się w ogóle stało. Nie ma go na liscie nr wybieranych, nie ma w liście odebranych. Pozostało jeszcze szybkie wybieranie, które kiedyś na nokii 2600 ustawiałem i muszę w wolnej chwili sprawdzić co tam za numery tkwią, bo to jedyne sensowne wytłumeczenie tego zdarzenia. Szkoda, bo miałem go z głowy na nr z pleja, a teraz znowu może nękać. Chyba jutro zamienię numery na drugi z pleja, bo akurat jutro kończy się okres 10 dni gadania po doładowaniu, to może zmienię. Jeszcze pomyślę.
    15:35 tel. dzwoni, z drugiej strony żona 972. Moi synowie są na baji, jednego, bo tylko ten jest, trzeba odwieźć do ośrodka i abym zaraz był, bo czas nagli. No dobrze, odpowiedziałem, ale muszę mieć 20min. Pojechałem. Chciałem odwieźć go samego, tzn jechać z nim sam w aucie, ale żona kategorycznie chciała jechać również. Intencją było wyciągnięcie informacji od niego, jak jest w ośrodku, jak mu się tam żyje i o innych sprawach. Nie udało się, ale może będzie jeszcze okazja. Trochę mi szkoda ich dzieci, ale jak zwykle z pewnymi problemami zostaję sam, czy może niepotrzebnie chcę je rozwiązać. Jakąś mam taką dziwną naturę, no co zrobić...
    Co chcę zrobić dłuższy wpis, to ten ciągły brak czasu, no cóż, na razie musi być jak jest.
Poniedziałek 2015.01.19 11:55
Po dwu dniach trochę zmarnowanych nadrabianie zaległości. Szum informacyjny trochę ucichł, wysłaliśmy od siebie informacje zwrotne, uzuepłnilismy biurokrację komputerową, sprzątanie w mieszkaniu. W planie były na dziś ćwiczenia. To jest niesamowite ile mózg potrafi wymyśleć czynności, aby nie zacząć tego czego nie bardzo chce cały organizm. Ciągle coś wymyślał. Nawet od poskładania sprzętu do ćwiczeń upłynęło 30min na realizowaniu czynności wymyślanych przez w/w organ. Pamiętam, jak kiedyś na studiach przyjeżdżałem z uczelni, po wcześniejszym zeżarciu obiadu, oczywiście większego przez znajomość z kucharkami, do mieszkania i miałem sie uczyć to mózg od razu veto. Przeważnie chciało mu się spać. Parukrotnie usiłowałem się powstrzymywać przed spaniem czytając książki, jednak w tle ciagle było to spanie. Zreformowalem więc grafik. Przyjeżdżałem z uczelni, myślałem o nauce, ten od razu włączał spanie. Nie pozostawało nic innego jak położyć się i spać, i dość sprawnie zasypiałem nażarty jeszcze obiadem z uczelni. Po obudzeniu się nie mógł już właczać spania, bo wykonane zostało. Wtedy lepiej mi się uczyło, w tle nie pojawiała się przemożna chcęć wyglebienia do łóżka.
    Z dzisiejszych ćwiczeń wykonałem 30min. Na początek po przerwie może być, jutro może będzie lepiej.
    Ze skurwielami to już tak jest. Jak im sie chce ułatwić życie, a przynajmniej stworzyć mniej uciążliwym to oni - nie, bo są mądrzejsi, po za tym są skurwielami to sobie dadzą radę. Tak jest z 979. Pół roku temu, jak brał do siebie matkę, aby ją odłączyć od 174, który ją nękał to mówiłem mu aby załatwił sprawy papierkowe. Przekaznie mieszkania 174, przepisał licznik prądu na początku, bo to jednak koszty i załatwienie całej sprawy. Przez jakiś czas jeszcze przypominałem o przepisaniu licznika i załatwieniu sprawy z meiszkaniem, ale później widząc brak reakcji ze strony 979 sprawę olałem, bo przecież mnie bezpośrenio nie dotyczy. Minęło pół roku i instytucje, a przynajmniej na razie jedna przypomniała sobie o sprawie. Przysło wezwanie do zapłaty na 5 cyfrową kwotę. Nie dziwie się 979, że zgłupiał jak otrzymał pismo adresowane do matki mieszkającej u niego. Przypomniałem o wcześniejszych namowach do załatwienia sprawy, teraz jakby jest gorzej. Ciśnęlo się na usta: "a nie mówiłem", ale co będziemy jeszcze bardziej wqrwiać 979 i tak dostał cios.
Niedziela 2015.01.18 00:02
Generalnie weekendy są przewalone. Ciągłe funkcjonownie prawie na okrągło. Jakoś od 13:30 zrobiło się pusto. Jeszcze przewinął się ok. 15:00 979 sam zdziwiony, że nikogo nie ma. Podszedł jeden pod wjazdowy, ale jak powiedziałem, że pusto to polazł dalej. Jakby tylko był 979 lub ktoś inny to zara by chciał wleźć. Przekazałem to info 979, aby go utwierdzić, że szczególnie do mnie niewielka ilość poc. wjeżdża na stację. Reszta to tylko na tory główne dodatkowe, jak stoją inne pogadać, a następnie odejście dalej. Popołudniu na jakąś godz. właczyłem ISDR-a, ale jak zwykle gra z przerwami, bo ciągle ktoś się jakimś kanałem dobijał. To na gg, to telefonicznie, to w końcu przylazł 230, a w chwilę po nim 979 i już było parcie na kompa. Zakończylem na 45min grania (w sensie czasu na symulatorze) i tyle z rozrywki na dziś. Od ok. 18:00 979 stękał o iściu do domu, bo po wczorajszej nocy, w której brak aktywny udział był niedospany, podobnie jak ja, i z tego powodu wcześniej chciał wyjść. To jego tradycyjne stękanie zakończyło się odejściem o 22:30. W tym czasie jeszcze parokrotnie stękał o niedospaniu i odejściu, ale zkończyło się jak zwykle. Mało tego jak już leżałem w łóżku to jeszcze ok. 23:40 przylazł po coś, ale jak wychodził już nie słyszałem, bowiem sam zasnąłem ze zmęczenia. Wcześniej aukcje z allegro musiałem zrobić na lapie, bo komp stale zajęty. Przyjechał też 971 zrobić przelewy, wypiliśmy po piwie i odszedł razem z 979.
Sobota. 2015.01.17 13:02
Ale dziś miałem fajny sen erotyczny. No nie miałem takiego przez dobry rok, zawsze to jakoś w.k. rozładowywało, a tu takie coś. Do tego mięśniak spełniający wymagania, bo czasami mózg mnie zaskakuje swoim wyborem. Mało tego po zeżarciu śniadania zadzwonił 973, którego nie słyszałem pół roku, z miejsca odosobnienia. Ma wyjść w 2016 czyli jeszcze jakieś 1,5 roku. Ponieważ, jak mówił miał mało na karcie nie zdążyłem się spytać czy coś się zmienił. Tyle czekania jeszcze.
Od pon. wdrażam dietę. Ciągle żrę i ciągle dają mi coś do żarcia. Wczoraj się ważyłem i przytyłem 2kg. więc oprócz zmniejszenia racji żywieniowych jeszcze ćwiczenia obowiązkowo muszę uskutecznić. Trzeba się zabrać za siebie tym bardziej, że 172 w pn. odbiera klucze ze swojego mieszkania i będę go miał z głowy. Zamieszka w wiosce gdzie 972. No i w kolejce czeka matematyka i przygotowanie 672 do matury. To będzie batalia, bo łatwo nie będzie.
Wczoraj pojechałem do 811. Jest jedną z nielicznych osób, z którymi tak dobrze mi się rozmawia. Moglibyśmy tak godzinami rozmawiać i rozmawiać, i rozmawiać, i zawsze jest o czym. Jak za dawnych czasów, kiedy nie było komputerów i jako nastolatkowie gadaliśmy ciągle o jakiś sprawach. Dziś w dobie komputerów wiadomości są w formie sms-ów lub podobnej długości. Jeżeli dostaną jakiś dłuższy tekst do przeczytania to już stękają.
Będąc u 824 nie poruszałem w ogóle spraw finansowych oraz jego przyzwyczajeń. Jedynie przypomniałem mu wysyłanie sms-ów z neta i wysyłanie linków do stron. Wcześniej zarzekał się, że w ogóle nigdy tego nie robiliśmy, mało tego jak powiedziałem o zapisaniu tego przez niego w magicznym zeszycie, to powiedział, że też nigdy to nie nastąpiło i w ogóle zeszyt się stracił. Oczywiście był na miejscu, z odpowiednim wpisem jak dla blondynki, w/g którego już nie da się tego nie zrobić i udało mu się nawet dwa razy.
Po przyjeździe do mieszkania, jak to przy sobocie z wolna zaczęły się zajmować tory. Standardowo 979, 230 (no i nie mogę dokończyć, bo ciągle ktoś łazi, dopiszę później), 172, 834, 832 ale ten wyszedł dość szybko, a później nadszedł jeszcze 174. Ten 174 to taki ciekawy przypadek. Niby wypadł za widełki wyglądowe, a jednak jeszcze pozostałości wyglądu ciągną mnie do niego. Może też pamięć jak wyglądał wcześniej, bo ileś tam lat temu był zniewalający. Zresztą wioska nauką nie stoi, za to ładnymi mięśniakami - tak. I właśnie tego 174 mózg umieścił kiedyś (jakiś czas temu) w śnie erotycznym co po przebudzeniu bardzo mnie zdziwiło.
   
172 przyprowadził laskę, no w wieku 42 lata więc to nazwa umowna. Ponieważ 230 jakoś wcześnie padł to polazł do pok.B. 172 zablokował sobie pok. C na ewentualne bliskie spotkanie trzeciego stopnia z laską. 979 poszedł z 897 na wioskę sprawdzić do okolicznych lokali co dzieje więc wydawało się, że jak polezie do domu 174 to będzie dla 172 względny spokój. Jednak 174 nie miał na głowie swojej laski z larwą, bowiem te pojechały do miasta do rodziny przeto miał wolne i ani myślał wybrać się z tąd. Nie bardzo to pasowało 172, ale trudno. Nie wiem która nocna była godzina, ale 172 zabrał się za kopulację laski. Ta jak to samica zaczęła stękać i kwękać. 174 jako rasowy samiec zaczął się ślinić i dobijać do pok. C, aby go wpuścili. Chyba miał ochotę na trójkąta, ale nie wiem czy oni też. Ok. 02:30 przylazł 979 z 897 i wpiew siedzieli w kuchni, po czym stwierdzili, że polezą także do C spr. sytuację. Zaczęły się rozmowy, śmianie się, bowiem 897 to się śmieje ze wszystkiego. Jakoś udało mi się zasnąć i jak 979 poszedł odprowadzić 897 do drzwi to tego nie słyszałem. Przebudziłem się coś ok. 05:30, bo na górze nadal 174 miał ochotę na trójkąta, a oni z nim chyba nie. Jeszcze na chwilę udało mi się zasnąć, ale po 07:00 to już w takich przerwach po 20min chyba zasypiałem i więcej leżałem jak spałem. 979 spał w A ze mną na pierwotnie rozłożonym materacu właśnie dla 174, ale ponieważ go zajął to 174 nie miał co z sobą zrobić. Inna spr. że jakby pomyśleli to w D jest pełno materacy i mógł mu 172 rozłożyć kolejny na podłodze, by się wyspał i im nie przeszkadzał. Ale czy to ja jestem od panowania nad wszystkim?
Piątek 2015.01.16 09:26
Dziś wyjazd do 824. Nie dość, że pełno roboty przed wyjazdem, bo do rozrządu wejdzie na st. 374 po zupki, następnie po nim 172, też go uraczę zupką, bo tyle nie wchłonę, to jeszcze jak będę u 824 to też pełno zajęć. Wyjazdy do niego zostały skrócone o jeden dzień z powodu kursów z cysternami w dni nauki szkolnej. Akurat kurs piątkowy awaryjnie mogę przenieść na niedzielę co zresztą wczoraj zapowiedzialem przy zestawianiu składu. 3 cyst. zabiorę do 824 i jeszcze kaszę, bo pozostała to będzie na obiad. Na msc. jeszcze wlezę do 811, ma jakiegoś new mięśniaka do tego ponoć inteligentny co wśród mięśniaków jest rzadkością. Dobra, teraz tyle, bo naonczas rower muszę oblać olejem i koło przednie wycentrować, a reszta wpisu już od 824 będzie.
     Wczoraj rozmawiałem z 374 o rynku pracy. Wydaje mi się, że za 3 lata będzie jeszcze lepiej. Niskie urodzenia, nadal wyjazdy za granicę powodują naturalne zmiejszenie się bezrobocia. Jadąc do 824 na witrynie lokalu na głównej ulicy w mieście ogłoszenie: przyjmę kelnerką/kelnera na umowę o pracę. Ogłoszeń w sklepach jest zresztą więcej. To najlepszy dowód na wypełnianie się rynku pracy. Podobnie z mieszkaniami. 374 kłóci się z właścicielka nieruchomości, u której wynajmuje mieszkanie, czego konsekwencją będzie zmienienie msc. wynajmowania. Puścił mi nagraną rozmowę z właścicielką, której nerwy puściły i krzyczała na niego przez słuchawkę choć on faktycznie do niej spokojnie mówił. Spr. dot. kaucji za mieszkanie i jej zwrotu. Puściły jej nerwy, bo straci kolejnego lokatora, do tego będzie musiała zwrócic kasę, a mieszkanie może pozostać puste i wizja utraconych zysków zapewne wyprowadza ją z równowagi.
Czwartek. 2015.01.15 09:22
374 zdał za pierwszym razem egz. na prawo jazdy. Byłem trochę w szoku, ale dobrze, zaoszczędzi kasy i nerwów. Na poczet egzaminu kupił testy inne niż te co dostali w ośrodku, bo na egzaminie stosują inne, a on sie uczy na pamięć to bardziej zbieżne są przydatniejsze, co okazało się w jego przypadku prawdziwe. Nie zdał za to na mieście. Trochę instruktor go naciągnął na niewiedzy, bowiem dojeżdżał do skrzyżowania i znak pionowy to A-7 ustąp pierwszeństwa, a znak poziomy (namalowany na jezdni) to linia gruba przerywana i napisane stop. Zwolnił tam, w/g relacji, do 20km/h i pojechał dalej, bowiem nic nie nadjeżdżało. Instrukror zapytał sie czemu nie stanął na stop? Nie wiem co powiedział, ale skoro nie wybronił się, że znak poziomy wskazuje ustąp to wpisał mu na karcie egzeminacyjnej - niezatrzymanie się na znaku STOP, wynik negatywny. Teoretycznie znaki powinny być zbieżne, tzn. jeżeli jest namalowany stop na drodze to powinien być odpowiedni znak pionowy, jeżeli jest rozbieżność to wina wydziału drogowego UM. Ważne, że zdał i przynajmniej teorie ma z głowy. Za niedługo kończy jazdy też 979 i czeka go teoria.
     Rano na stację wszedł 374 i włączyłem mu do składu 3 cyst. z zupami, bo wczoraj było wyjątkowo dużo, do tego prawie całe drugie danie, to przecież tyle nie zeżrę. W ramach rekompensaty, bo przecież obiady ze szkolnictwa są za śniadanie, obiad, kolacje przywiózł obrzydliwie dobre pałki. Znowu stałem się niewolnikiem słodyczy. Dałem też 1 cyst. 979 do zamrożenia, bo moja lodówka ma przestój zimowy. Trochę jak korporacje, zyski prywatyzuję, koszty uspołeczniam, choć w małym wymiarze. Oczywiście 979 się opierał, ale nie dlatego, że nie chciał tylko jego wizerunek mógłby się pogorszyć. No jak to skurwiel z wiaderkiem, z zupą idzie przez wioskę. Toż to doskonały pretekst do wyśmiewania się tych, którzy sobą, oprócz tego wyśmiewania się, niewiele reprezentują. Tak to już dziś jest, że wzorami czy idolami do naśladowania nie są ludzie nauki, z osiągnięciami naukowymi, z czego na co dzień czerpiemy, ale marni piosenkarze, czy przez krótka chwilę sportowcy, tydzież w mniejszych środowiskach lokalni skruwiele.  
      230 znalazł sobie laskę. Nie było by w tym  nic dziwnego, gdyby nie to, że ma prawie 21 lat i jeszcze jest prawiczkiem. Na szczęście laska jest z górnej półki, tzn. ambitna, uczy się, ma nawet dobre stopnie, tylko 230 jak to typowy mięśniak z wioski edukację zakończył na gimnazjum. Owszem poszedł do pogimnazjalnej, ale jej nie ukończył, chyba nie przeszedł 2-go roku. Tak więc laska ucząca się, z ambacjami, która chce iść na studia i z drugiej strony mięśniak wioskowy umysłowo gimnazjalista lub więcej. Tzn. więcej, bo on rozgarnięty, jeszcze, jest, ale to może długo nie potrwać. I co ta (biedna) laska ma później zrobić. Mięśniak, owszem fajny, ale co po seksie? O czym będzie z nim rozmawiała? Ach te mięśniaki wioskowe, jakby tylko zajarzyły, że nauka to klucz do lepszego pożycia i coś a'la szczęście później to może by się uczyły. A tak to przeważa rywalizacja mięśni, która niekoniecznie przeklada się na lepsze życie rodzinne. Mięśniaków to może tak, bo te ich specyficzne rankingi, ale w rodzinie, której trzeba zabezpieczyć byt to już niebardzo. Po za tym ta ładność laski od 230, bo to bląd włosy i do tego ładna to inne mięśniaki się ślinią na jej widok i chętnie, jak to typowe samce by ją przeleciały i chyba tylko 230 nie zdaje sobie sprawy przyprowadzając ją tu, o tym ślinieniu się innych lub tego nie widzi, że jest zagrożona przez inne samce, a może one go kiedyś oleje na poczet samca, który jej doraźnie dogodzi. Po za tym interesuje się koleją i jak dziś weszli i grałem w symka kolejowego EU07-424 to prawie go olała na rzecz dowiedzenia się i rozpoznania tego symulatora. Powiedziałem 230, że został nagle odstawiony na tor boczny.
    Jakaś niebywała sytuacja, zostałem sam na stacji o 21:10, ale ok. 22:52 jeszcze wszedł na stację 979, wziął zupkę do zamrożenia dla mnie i odszedł ok. 23:15 po czym zamykam post. dla czynności techniczno-ruchowych o 23:25. (taka kolejarska formułka). Na koniec dnia Abba - The Winner Takes It All. Narka.
Środa. 2015.01.14 10:58
Komasacja zup jak wczoraj zawsze rodzi problemy. Pojechałem wczoraj po odbiór składu cystern z zupami i owszem były świeżo zalane pomidorową, ale dołączyli też dwie zamrożone ogórkowe z przedwczoraj. Efekt, po rozdziale na stacji została mi jedna niepełna cysterna pomidorowej. Nadal mam na torze bocznym gróchówkę, do tego wstawiłem dwie ogórkowe, ale tą co lubię musiałem po rozrządzie wypuścić w teren. Za to przyjechały jeszcze wczoraj gotowe ziemniaki, to dziś odwołałem kurs po chleb, bo zamiast niego zgrzeję je na maśle W pt. wyjazd do 824. Musiałem te wyjazdy z dotychczasowych pn-śr. przenieść na skróconą wersję pt-sob, właśnie ze względu na kursy ze składami cystern. Nie mogę na razie dopuścić do odwoływania kursów, bo jeszcze ktoś inny się znajdzie na moje miejsce, a takie oszczędności jakie są na żarciu to już dawno nie miałem. Tzn. w pierwszej pracy po szkole pracowałem jako kierowca w przedsiębiorstwie państwowym takim lokalnym molochu i jeździłem z flapsem, czyli zupkami regeneracyjnymi dla pracowników oraz zaopatrywałem sklepiki w hotelach robotniczych. Pracując wtedy przy stółówce kupowałem do domu tylko masło, bo całą resztę miałem od zaprzyjaźnionych kucharek. Oczywiście nie za darmo, a za sprawą wymiany barterowej. Zawsze jak potrzebowały to im coś tam przewoziłem, czasami odwoziłem do domów, jak pilnie potrzebowały, no byłem w bardzo dobrych relacjach z nimi. Stołówka, która zaopatrywała we flaps pracowników była także stołówką dla internatu przyzakładowego. Oczywiście już wtedy interesowały mnie młode mięśniaki przeto po internacie z czasem co raz więcej chodziłem szczególnie jak kończyli praktyki na zakładzie i chodzili się kąpąc pod prysznice. Do tego stopnia również i z nimi się zżyłem, że wiedziałem kiedy te podobające mi się miały praktyki, o której kończyli i jak tylko dało się organizacyjnie to ustawić to chodziłem pod natrysk razem z nimi. Ile tam musiałem stoczyć walk z samym sobą, aby mi przy ich takim przypadkowym dotykaniu czy, co czasem się zdarzało, myciu pleców nie stanął to masakra. Mózg z jednej strony odbierał ten dotyk, spotęgowany jeszcze efektem wody i mydła,co bardzo lubię, z drugiej strony cały czas musiałem się pilnować aby mi nie stanął. Jak już czasem mózg nie wytrzymał to obracałem się do ściany i zaczynałem myśleć o zupełnie czymś innym by opadł i abym mógł z tamtąd w miarę normalnie wyjść. Czasami zostawałem dłużej, jak już oni poszli, aby od razu rozładować powstałe napięcie za pomocą w.k. Również i obiad na stołówce jedliśmy razem. Jak wracali, a mogłem kursy ustawić aby wygospodarować czas, to pojeżdżałem na stołówkę. Były to czasy kiedy żarcie było zdrowe, bez chemii, Mięśniaki nie otyłe od ciulstw, które obecnie są wszędzie dostępne i do tego ruchliwe, bo nie było internetu i powszechną rozrywką był ruch we wszelakiej formie. To też wygląd wielu był zniewalający. Ach to były czasy i tylko żałuję, że tak mało zdjęć zrobiłem. Nie dość, ze zarabiałem, żarcie miałem za darmo, kontakt z mięśniakami i kasę jeszcze mogłem odłożyć w sporej ilości.  
     Jak skutecznie spowodować, aby nie siedzieć na fellow.Zrobić w.k. Jak to nie poskutkuje to jeszcze raz, jeżeli nadal się chce to jeszcze raz, aż przejdzie. Musialem tak zrobić, aby zająć się czymś pozytecznym.
Wtorek 2015.01.13 07:37
No to się dziś będzie działo. Od niepamiętnych czasów niedospałem. Tzn. kładąc się wieczorem przypuszczałem, że tak bedzie. Z powodu dość dużej ilości spr. do załatwienia proces zasypiania przedłużył sie do godziny, więc zasnąłem ok. 00:45. Mało tego rano przebudziłem się o 05:35 i praktycznie było już po spaniu, bo założenie było takie, że jak nastąpi przebudzenie to po 07:00 wylezę z łóżka przygotowywać się do pracy i poranne procedury przeto 5h snu to mnie, bedzie powalało w ciągu dnia. Ale kiedy odespać, jak w ciągu dnia ruch na stacji taki, że się nie da . Nic, zabieram się za zajęcia, może później coś dopiszę. 
    Ponieważ nie mam fb, to czasami podglądam co tam dają na fb od 979, 230 lub 172. Otóż ostatnio widziałem https://www.youtube.com/watch?v=PkNrV_QsPNc  to, czyli 80 latkę tańczącą w mam talent. Od razu nasunęła mi się myśl, że to właśnie przez takie osoby mamy wiek emerytalny 67 lat, bo przecież nie przez tych, którzy w wieku np. 52 kopnęli w kalendarz i leżą w podziemnym M1, bo ich rak czy inne coś zeżarło. Oczywiście nic nie mam do babci, niech żyje jak najdłużej, tylko drugą myślą było - czy jak średnia długość życia będzie się obniżała to czy wiek emerytalny też obniżą? Wiadomo i wszystkie badania na to wskazują, że dziesiejsze pokolenie skurwieli nie będzie żyło tak długo jak my, czy zatem będą w stanie wywalczyć obniżenie. VAT 23% wprowadzono awaryjnie na 5 lat, ktoś to dziś pamieta? Czy rząd obniżył go do poprzedniego stanu 22%? I jeszcze jedno, kult młodości, który tu w formie wypowiedzi jury doskonale widać. Odpowiednik naszego Kuby Wojewódzkiego już w pierwszym zdaniu ośmieszył parę, a jego kolega jakby jeszcze dowalił. Gdzie tu poszanowanie dla starszych i gdzie wzór dla młodych? Jaki wniosek z tego co się ogląda - starość należy wyśmiewać, a nie patrzyć poważnie. Jedynie babcia w wypowiedziach trzymała poziom, nawet Nico się speszył tym co pieprzyło jury. Wiem jury dostaje za to kasę jak Geslerowa dlatego tak pieprzą, bo im za to płacą. Tylko ile osób jest w stanie to przefiltrować i zwrócić na to uwagę. Nawet po występie już przepraszanie za to co się powiedziało przed pozostawia niesmak i jest w pamięci. Widząc tą babcie to muszę ponownie zacząć ćwiczenia, ale to jeszcze nie dziś, bo ten czas... którego ciągle nie ma.
Poniedziałek 2015.01.12 12:03
Poranne zżeranie przetworów babci Goździewiczowej to szał dla kubków smakowych. W sumie to bardziej południowe, ale ostatnio z przerwami w spaniu, dziś od 06:00-08:00 obudziłem się o 11:12. Rozruch poranny i śniadanie wchłaniam w południe. 
    To jest nieprawdopodobne jak czas mija i zdawało by się bezproduktywnie. Jednak ciągle coś robię, w największym wymiarze zajmuję się prowadzeniem ruchu na stacji i szlakach przyległych. Jak nie stoją na stacji to ciągle telefony i jakieś spr. do załatwiania, wysyłania informacji itp. No poprostu szał dzisiaj. Ludzie są co raz bardziej nieporadni i jakby żerują na mnie, bo ogarniam to co oni powinni we własnym zakresie. Trzeba będzie co raz częściej mówić: "nie wiem" i się zmiejszy liczba zapytań. Już z części spraw udaje mi sie wymigać, ale kolejka własnych do załatwienia ciągle długa i mało tego się wydłuża, a nie zmiejsza. Jak w służbie zdrowia będę zapisywał z terminem realizacji na np. 11-2016r.
Niedziela 2015.01.11 02:12
Zainicjuję niedzielę, bo co zrobić skoro jest 02:12.  
    Już w tyg. umówiłem się z 971 tzn. uległem jakby zaproszeniu, na wyjazd do sauny. Tak często nie jeżdżę, ale pobyt w niej ostatnio mięśniaków jakoś mnie skłonił do zgodzenia się. Niestety tam chyba trzeba być wcześniej, bo przyjeżdżanie przed 20:00 tam to zostaje prawie sam geriatrion lub same kloce. Przy wejściu prawie nie było wolnych szafek, więc pełno, ale niestety to nie ten sort. Poszliśmy do parowej na początek. Z powodu dużego ruchu, w miarę dobrze się siedziało, temp. nie wysoka, ciągle drzwi były otwierane i ktoś wchodził lub wychodził. Dla mnie lepiej bo można dłużej posiedzieć. Oczywiście wampirelle prawie od razu się znalazły przy nas, ale masowałem 971 plecy i jakoś przylgnąłem do niego to tylko stepowały przed nami. Do tego siedliśmy obok wejścia to miały problem z ustaniem tam. Tylko jedna znajoma osoba była i do tego okazało się mięśniak z wioski. Totalnie go nie pamietam i nie jarzę gdzie go ostatni raz widziałem, ale znamy się w miarę dobrze. Nadal jest ładny, ręce takie piękne, ale już w drugim związku. Pierwszy trwał 11 lat, obecny 3 i jak powiedział po tygodniu od poznania się mieszkali już razem. Przemieszczałem się po saunie cześciwo wraz z 971, troche bez niego, aby coś "upolować". W końcu wampirelle są bardzo szybkie to od nich nauczyłem się sprawnego działania. Ok. 22:00 wszedł obiekt pożadania. Oczywiście z drugim nie mięśniakiem, takim zwykłym klocem. Ale obiekt pożadania młody, umięśniony co wczoraj było rzadkością, w odpowiednim wyglądzie i proporcji. Siedziałem w tym czasie z 971 na piwie w pomieszczeniu przez, które przechodizło się do palarni. Jak tam weszli to powiedziałem 971, jak wyjdzie to łapie końcówki i idę na widoczność. Młody poszedł z drugim zwiedzać pomieszczenia do kopulacji, ja za nim. Jak tamten odszedł do po wejściu do jednego pomieszczenia z TV i lecącymi tam porniolami wlazłem za nim. Dotknąłem go, a młody:
- jesteś aktywny czy pasywny (zaskoczyło mnie to pytanie)
- aktywny.
 W tym momencie się odwrócil i wyszedł. Dla niego dobrze, bo nie tracił czasu, dla mnie źle, bo choć trochę bym się nim nacieszył. No trudno, poszedłem do parowej, był tam 971. Po chwili wszedł wydawało mi się, że inny mięśniak to też przysiadłem się do niego, ale okazało się ten sam. Choć wyciągnął mnie z parowej to prrzy pomieszczeniu rozpoznał mnie. Wczesniej nie, bo szedł przodem. Wróciłem do sauny i mówię 971 idź do niego, bo szuka pasywa to się załapiesz za nim znajdzie innego i się wystrzela. 971 jakiś taki nieśmiały, to wziąłem go za rękę i poszliśmy niedaleko pomieszczeń do kopulacji. Młody się tam kręcił, juz mnie kojarzył to powiedziałem choć na bok, był trochę zdziwiony, ale poszedł. Powiedziałem:
- kolega jest pasywny, a do tego umięśniony co tu jest rzadkie.
  Weszli razem do kabiny, pomyślałem - przynajmniej 971 będzie miał rozrywkę (reszta później, bo przylazł 979). Poszedłem ponownie do parowej z myślą o dobrym uczynku. 971 ma młodego aktywa, aktyw ma umięśnionego faceta jednego z nielicznych w lokalu i to bez szukania. Po 5min poszedłem spr. czy kabina nadal zajęta, tak było to dobrze. Polazłem tym razem do suchej i tam chwilę posiedziałem, a w niej był mięśniak z wioski, którego nadal nie wiem gdzie wsadzić, tzn. skąd go znam. Wyglądał nadal ponętnie tymbardziej, że leżał na brzuchu, a wystawały mu małe pośladki. Aż chciałem wejść na niego. Chwilę jeszcze porozmawialiśmy i wyszedł bo grzał się już tam wcześniej, a jak wszedłem to nad nim wisiała jakaś wampirella. [cholera muszę pismo napisać do sądu dla 972 w spr. jednego z jego dzieci w domu dziecka, to zabieram się, a dokończę (znowu) później]
   To później zostawię na później, a ponieważ w części blogów pojawiły się podsumowania roczne to u mnie będzie miesięczne i to (uwaga) finansowe, coś co często jest dziś tematem tabu, prawie jak seks. W grudniu wydałem na żarcie, tzn. wszystko to co wpada do przełyku, kwotę (i tu zupełnie przypadkowo wyszła cena marketowa) 159,89zł. Odliczając od tego 20zł na flachę żołądkowej gorzkiej i 26,50zł na pizze z 672 to reszta poszła na zakupy w sklepach i to wszystko dzięki zupkom ze szkolnictwa. Na dziś to tyle, bo i jakby ludzie niedawno poszli, a po całym dniu prowadzenia ruchu na stacji (w szczytowym okresie było 7 torów zajętych) też tak średnio funkcjonuję umysłowo. To do jutra, narka.
Sobota 2015.01.10 16:37
Zainicjuję, bo jakaś awiaria neta była do popołudnia, a teraz to już tory stacyjne zajęte.  
    Rano gdzieś na łączach wystąpiła jakaś awaria neta. Zastanawiałem się, jakby taka awaria zrobiła się globalnie to jak funkjconowalibyśmy? Tylko u mnie okazało się, że: komórki nie doładowałem, bo standardowo robię to z internetu, a tu się nie da. Informacje poranne nie pozyskane, bo nie działa. Obejrzeć coś do śniadania nie zdążyłem, ponieważ za nim zdiagnozowałem to już było ku końcowi pożeranie. Łączność też częściowo uwalona, prawie wszystkie sms-y ślę przez internet. Na szczęście popo już naprawili.
    Z istotnych informacji to po jakiś 2 tyg. pomieszkiwania wyszedł po raz pierwszy na dwór 172 i pojechał do siostry przeto od 12:00 w samo południe po 2 tyg. wreszcie byłem sam w mieszkaniu. No ale musiałem na pocztę jechać odebrać przesyłkę to mi się ten czas krócił, ale i tak do 15:00 mogłem się nacieszyć pustą stacją i bezruchem. Od 15:00 to już standard, 979, 832, 834, 230.
   Po 19:00 pojechałem z 971 do sauny branżowej, ale to opiszę jak wstanę. Narka.
Piątek. 2015.01.09 11:29
Coś ostatnio śpię z poranną przerwą. Jakos drugi dzień przebudzam się ok. 05:00 i po godzinie zasypiam ponownie. 230 też się jakoś tak przebudził do ubikacji, a wcześniej w przedpokoju rozlałem ponownie wodę, bo przy ogrzewaniu suche powietrze, to lepiej się funkcjonuje stąd jak wstał 230 to mu powiedziałem, że mokro.
   Po dwu dniach miałkich dziś zabrałem się już za zaległości domowe. Zszyłem bluzę, która czekała na to już 2 tyg., kalendarz na ścianę zrobiłem, bo tego półrocza akurat nie mialem (taki własnej roboty, od kilkunastu lat wykorzystywany), jeszcze się pomyliłem w kwietniu to muszę nakleić poprawkę. Po za tym jakieś bieżące sprzątanie. Ponieważ jutro 172 jedzie, to weszliśmy do łóżka, a właściwie na materac. Tradycyjnie przywiązałem go do sztangi za pufą, a reszta to standardowo. Nie musiałem się śpieszyć, bo godzina, że wszyscy w pracy, w szkołach. Tradycyjnie od tego leżenia i nic nie robienia 172 zaczyna tracić figurę, czyli to co za każdym razem nastepuje. Później idzie w teren, gdzie gorzej, mniej żarcia, więcej ruchu i nabiera znowu ładnego wyglądu. Ciekawe jakie myki robią aktorzy przed filmami, aby dobrze wyglądać, bo to czasami widać, że do filmu sie przygotowali. 
    Tradycyjnie lezę spać o północy, choć w mieszkaniu jeszcze pełno, bo tory zajęte przez 172, 230, którzy tu śpią i jeszcze przez 979, który jutro (23:47) niby idzie do pracy. Jak to wyjdzie się okażę. Lezę spać, bo dzień zaliczony, a jutro odjeżdża ze stacji 172 to będzie trochę wolności osobistej. Narka.
Czwartek 2015.01.08 18:30
Zainicjuję, bo jednak na stacji ciągle jakieś tory zajęte przeto dostęp swobodny do kompa ograniczony. Zwyczaj jak za komuny, że wszyscy chcą wszystko wiedzieć co inni robia na kompie i w zasadzie można tylko głupie filmiki z yt. puszczać wołając do innych "pa to", "pa to" i inni patrzą co tam idiotycznego jest puszczane.
     Jak napiszę, że nie bardzo jest o czym pisać to jest po części prawdą. Dni ostatnie są tkie miałkie, nic szczególnego się nie dzieje. Codzinność za sprawą pomieszkującego 172 wkradła się w życie. Nawet ćwiczeń nie robię, ale dziś na wieczór rozmawiałem już ze 172 za sprawą podsłuchanej przez niego rozmowy mojej z 979 o tym do kiedy on tu będzie i sam powiedział, że do soboty. Czyli jeszcze dwa dni. Następnie znowu trochę wolności, bowiem inne zajęcia już czekają na robienie, więc łatwo nie jest. 172 jest nawet chętny do pomocy, ale co już mu kiedyś mówiłem, czy powtarzam, ma braki w wychowaniu i jako skurwiela trzeba go uczyć podstawowych zasad obycia w domu. Jak się tego nie wyniesie z domu, nie podpatrzy gdzie indziej to żyje się bez tego. Niestety to ciąży innym, a w jego wypadku będzie ciążyło każdej lasce, z którą chciałby być. Jednak okres ten mu się kończy. Urok młodzieńczy mija, figura też trochę się z wiekiem psuje. Nie dba się o nią to ona się nie odwdzięcza. 172 jak dziecko, trzeba na niego zwracać uwagę, aby czegoś nie zepsuł, nalezycie się obchodził, sam się w pomieszczeniu ogarniał. Atut w seksie - duży organ widać początkowo robił na laskach wrażenie, z czasem obycie było bardziej uciążliwe niż spotkanie kilkunastominutowe z jego organem. Przeto dość spora nie tak dawno ilość lasek wykruszyła się i obecnie nie widzę, aby z jaką kolwiek się spotykał.
     Ponieważ 230 ma popołudniówki, to w nocy na torach 172, 230 i ja, dlatego flacha ze 172 stale jest odkładana, a w miarę upływu czasu też jakoś tracę ochotę na nią. Może wolałbym stan taki jak jest niż przy okazji alko robić coś nadmiarowo, a później to przeżywać. A może to będzie jedno z ostatnich szaleństw z nim...  
    No i jeszcze zapomniałbym o rozpoczętych, po wolnym w szkolnictwie, wyjazdach po zupki. Wczoraj jak przywiozłem to od razu zgrzałem porcję. Grzybowa dojechała, ach te kucharki, tak dobrze gotują. Ponieważ wyjazd późno, i wróciłem ok. 21:30 to porcji dużej nie jadłem, ale zasmakowałem i reszta na śniadanie poszła ze świeżym chlebem. Dziś wieczorem zwiozłem grysikową.
   Bym jeszcze zapomniał. Jakiś czas powrótów się robi, może zima i samce wracaja do samic, bo 373 po pół roku się zszedł ponownie z była, a 979 pojechał dziś do poznawanej laski, bo jeszcze nie udało mu się z nią być, ale możę... Choć niestety daleko mieszka i te dojazdy to nie widzę tego. Będziemy obserwować.
Środa. 2015.01.07 14:06
Zabierałem się już od jakiegoś czasu za wpis o tzw. miłości czy zakochaniu. Inicjatorem tego wpisu są osoby, który jakby zapominają początki tego stanu i nie chcą oficjalnie nazwać rzeczy po "imieniu". Żeby nie było, to mam za sobą szaloną młodzieńcza miłość, związek który trwał 3 lata i rozpadł się z powodów nawet nie kłótni czy sprzeczki, ale innych. Wracając do meritum to często ludzie zakochani mówią/piszą, że kochają nie z powodu seksu. Otóż nie zgadzam się z tym. Jak dochodzi bowiem do owego zakochania? Wpierw ustalamy, że rozpatrujemy człowieka 1 tj. faceta 21 lat (tak sobie wymyśliłem), heteroseksualnego 100%, normalnego wyglądu ze standardowymi jak na swój wiek wymaganiami seksualnymi. Aby się mógł w ogóle zakochać potrzebuje partnerkę w swoim przedziale wiekowym (nie partnera i tu po raz pierwszy działa popęd seksualny, to on jego skieruje w stronę dziewczyny, nie chłopaka). Otóż z wielu rozmów z mięśniakami stwierdzenie dla nich czy partnerka nadaje się do łóżka zajmuje im 1-2 sek. Tyle czasu potrzebują aby mózg dokonał na podst. tego co widzi analizy przydatności partnerki do łóżka. Czyli, jak dla mnie, działa tu po raz kolejny popęd seksualny. Nie widzimy na tym etapie, tego co później słyszymy, jej zajebistego wnętrza, jej mądrości, jej zaradności życiowej itp. Reasumując to
- pkt. 1 - popęd seksualny przeprowadza weryfikację partnerki. Nie może to więc być kobieta 68 lat, gruba ważąca np. 160kg inaczej fatalnego wyglądu. Czyli partnerka musi zmieścić się w widełkach wyglądowych. Jak mamy załatwiony pkt. 1 czyli pozytywna weryfikację przez popęd seksualny przechodzimy do
- pkt.2 - umówienie się, spotkanie się. Nasz 21 latek teraz w jakikolwiek sposób zaczepia swoją wybrankę i nawiązuje kontakt, przeważnie rozmową bezpośrednią, bądź nowymi kanałami łączności sms-y, internet. Po nawiązaniu kontaktu i nie odrzuceniu przez nią (ona go też weryfikuje popędem seksualnym inaczej mogła by się równie dobrze umówić ze 150kg dziadkiem w wieku 72 lat jeszcze mogącym to zrobić)
- pkt. 3 spotykają się na pierwszej randce.
- pkt. 4 to wzajemne poznawanie się. Jeżeli pierwsze spotkanie przeszło pozytywnie oczekiwania obu stron, tzn. jedna nie okazała się mimo ładnego wyglądu totalnym debilem czy krańcową idiotką, czego druga strona mimo wyglądu nie może znieść dochodzi do częstszych spotkań, na których para wzajemnie się poznaje, w tym również seksualnie oraz swoje gusta muzyczne, preferencje wyjazdu na wakacje, filmografię, kulinaria itp.
- pkt. 5 rozpoczęcie związku, może tu być również zauroczenie partnerem/ką. Tu dopiero zaczynamy zakochiwać się w drugiej połówce. Przestajemy widzieć jej wady, nadinterpretujemy zalety, nasze uczucie z czasem sięga zenitu.
Czemu to wszystko napisałem. Bo wielu ludzi będąc w pkt. 5 zapomina o wcześniejszych. Powiedzenie komuś czy napisanie, że to popęd seksualny wybrał partnera/kę do związku staje się obrazą, a przynajmniej dużą niezręcznością. Osoby te wielokrotnie mi mówiły, że przecież to nie tak. Dla nich mam na wierzchu widokówkę rozebranej kobiety ważącej 165kg. i wtedy im mówię, że ona ma prawie wszystkie zalety jak wasza obecna laska, jest nawet w niektórych lepsza, tylko jej wygląd jest trochę inny. Oczywiście nikt z nią nie chce być (pomijam tych lubiących grubych). Ta widokówka ma z 10 lat, ale nikt się jej jeszcze nie oparł (w sensie nie wybronił się). Czasami, ktoś napisze, że spłycam sprawę. No chyba jednak nie, bo to tak działa. Sam przez to przechodziłem kilka razy i bez początkowych pkt. nie ma następnych, no chyba że ze mną coś nie tak, albo macie inne zdanie to w komentarzu mile widziane.   
Wtorek 2015.01.06 10:28
Nie wyspałem się. Poszedłem spać ok. północy, bo jeszcze 372 o 23:50 był pożyczyć 30zł do 10-go. To jeden z tych, którzy w wieku nastu lat naświetlali swoją przyszłość jako pasmo nieustających sukcesów. Poprzedniego sms-a z treścią, że nie ma co jeść on i jego pies nawet tu wpisałem. Cóż cywilizacja teledysków i innych osób życia publicznego, tych z sektora rozrywki, jest naznaczona, jak w tańcu towarzyskim zawodowym, uśmiechem numer 5. Patrząc na to młodzi ludzi myślą, że też z uśmiechem nr 5 przejda przez nie w glorii i chwale. Nic ich od tego nie odwiedzie, brną w zaparte i tylko po upływie czasu można oglądać porażki. Ale absolutnie nie należy im przypominać co mówili lat temu kilka, a już w ogóle niedopuszczalne jest powiedzenie "a mówiłem, że tak będzie".
   Wiem, wiem to z powodu niedospania taki początek wpisu. Oczywiście jakby było pusto, bo spali jak wczoraj 172 i 230, to bym wylazł z łóżka o 06:00, porobił coś, zeżarł i położył sie ponownie. Wyszło by mniej więcej tak jak bez wyjścia gdy zasnąłem ok. 08:00 jeszcze na półtorej godziny, ale mózg zbić z obrotów było ciężko. W sukurs przyszła kolej i niby wjazd na boczny tor i wyłączenie maszyny tudzież zasnięcie. Na ile to poprawiło dzień nie wiem, się okaże.
   Do śniadania zwieziony z drezyn kolejowych, już wczoraj otwarty, dżem babci Goździewiczowej. Ach ten smak - rozpierdala kubki smakowe. Lata doświadczeń, własny materiał i efekt powalający na kolana. Nie te kupne dziadostwo.
    Dzień zleciał znowu bezproduktywnie. Tzn. coś się tam działo, m.in. byłem u 972. Sceny jakie tam widze z dziećmi to nie dziwota, że im je odebrali. Dzis tego małego, bo na coś tam zachorował karmili lekiem, aby go połknął. Do strzykawki 10-ki nabrali leku. Dziecko na rękach tzw. ciotki czyli na wznak i tą strzykawkę z uciętą końcówką włożyli mu do ust, po czym w ciągu sekundy do dwu, całą zawartość opróżnili w jego ustach. Oczywiście się zakrztusił. Myślałem no jedna porcja to jakoś to strawił. Okazało się, ze nie. Jeszcze jeden lek czyli druga porcja. Dziecko już raz zrażone pierwszą dawką odwracało główkę na rękach tzw. ciotki. To pomogła mamusia. Przytrzymało główkę, rozwarła mu usta i siłą wsadzili mu drugą strzykawkę i w tym samym tempie opróżnili. Znowu się zakrsztusił. Zastanawiałem się ile z tego leku dostało się do płuc. No cóż, w takich rodzinach wyrastają przyszli skurwiele. Szkoda mi było małego, ale co zrobić. Przecież na ich edukację jest już za późno. U 972, byłem jeszcze raz, gdy jego żona pojechała zawieźć dzieci do domu dziecka.
Poniedziałek 2015.01.05 13:08
Udało się wczoraj jakoś iść w miarę wcześniej spać tj. ok. 23:00. Ze mną w pok.A nadal 172, w C 230. Pierwotnie miał iść do siebie, ale został. Obudziłem się o 09:45. To chyba dlatego, że znowu jak poprzednio 172 gdzieś jakieś przeziębienie podłapał, czy ma wstępną fazę i mnie sie niewiedzieć czemu na gardło rzuciło. Może też być tak, że sam je przewiałem, bowiem spałem ostatnio przez jakiś czas na plecach, a to sprzyja otwieraniu paszczy i oddychania nią i już gardło może być przeziębione, co też mi się kilka razy w mieszkaniu zdarzyło. Z sytuacji pogodowej, to na dworze 0C około południa, gorzej że to białe gówno dość intensywnie leci z nieba.
    Dziś mam natchnienie do prac domowych, to część zaległych może uda się zrobić, pranie już w pralce się pierze, za niedługo zabiorę się za klej z mąki ziemniaczanej do uszczelnienia drzwi piwnicy, i myślę nad drzwiami garażowymi, bo też jakoś bym je uszczelnił. Sąsiadki nie ma to trudno jest zagrzać mieszkanie.  
    A wczoraj przez większość dnia, praktycznie od rana miałem kogoś w domu. Tzn. cały czas na torze stał 172, a reszta przechodziła i tak się wymieniali. Ten ruch mnie czasami doprowadza do granic wytrzymałości, bo czuję się jak na dworcu kolejowym, a nie u siebie w mieszkaniu. Skomplikowane to dość, ale trochę podobnie jak u 971 z 50-cioma kotami. Niby chciałby się ich pozbyć, a nie jest to takie łatwe, dlatego też przestałem mu skakać po głowie, aby z tym zrobił porządek. Nie umiem tego zrobić u siebie, on też u siebie i jest git. No może nie do końca, ale funkcjonujemy lepiej lub gorzej. Pojutrze już w ogóle będzie luz, bo 7 to już do szkół i do pracy polezą wszyscy Ci, którzy tam mają być, więc jeszcze jutro przeżyć i będzie luźniej. Przy okazji stęskniłem się już za zupkami ze szkolnictwa, ach taką dobrą zupkę by się zeżarło, też muszę poczekać 2 dni i powinny już być regularne kursy. W batalii o chleb udało mi się dostać dwa ostatnie wszak jutro święto to pozamykane. 
    Nobla to powinien dostać ten, który wymyśli wyłacznik główny popedu seksualnego. To by dopiero uzdrowiło cywilizację. Jakże inaczej potoczyło by sie moje i nie tylko moje życie. Ile pożytecznego mógłbym zrobić niż ciągle i nieustająco oglądać się za mięśniakami. Zająłbym się czymś Twórczym, czymś co dało by jakiś efekt dla potomnych. Tak tylko kopuluję i kopuluję, i kopuluję... swoje życie ustawiając pod tą czynność. Może jestem seksoholikiem? Właściwie to od którego momentu się to coś zaczyna? Od, którego momentu zaczyna sie alkoholizm, zakupoholizm i inne holizmy? Kiedy przekraczamy tą krótka (niebieską, zieloną, czerwoną) linię? Jak ja zazdroszczę tym jak 672, (niby) 979, 222 i innym, z małym popędem seksualnym. Jakże chciałbym się zamienić miejscami z nimi, ale tylko pod kątem tego popędu. Resztę bym u siebie zostawił. Całe szczęście, że uczucie potrafiłem u siebie opanować przeto z jakimś zakochiwaniem się na razie mam spokój, zresztą od dłuższego już czasu. Oczywiście jakby taki 222 był branżowcem to bym się w nim zakochał, nawet bez tego mózg dawał objawy zainteresowania, ale udało się jakoś przetrwać. No więc czy ktoś w ogóle zajmuje się w ramach nagrody nobla takim wynalazkiem? Abym nie był traktowany jako nie wiedzący, to zdaję sobie sprawę, że wielu dzieł sztuki bez tego popędu seksulnego byśmy w ogóle nie oglądali. No cóż, szkoda tylko że padłem ofiarą.
Niedziela 2015.01.04 00:05
Zainicjujemy.
    Na dworze zrobiło się wietrznie przy temp. 0C więc nieszczególnie, tymbardziej, że średnio mam uszczelnione. Wczoraj chciałem drzwi do piwnicy uszczelnić to 979 oczywiście nie miał czasu, a dziś nie wiem jak z nim będzie, bowiem przylazł ok. 04:35 wraz z 897 i siedzieli do 05:40 rozprawiająć o męskich sprawach. Później 897 poszedł, a 979 poszedł spać do B. C był zajęty przez 230, a w A ze mną (tzn. na materacu na podłodze) spał 172. 979 faktycznie ma problemy ze spaniem, bo położył się ostatni spać, a wstał ok. 11:00 jako w zasadzie pierwszy. Poszedł do domu dalej spać, ale po nim tylko ja wyszedłem z łóżka, reszta jeszcze (12:30) śpi. Znowu zaczynam dzień ok. 13:00 więc wiele nie zrobię tymbardziej, że tory po nocy nadal zajęte. Może jedynie ze 172 coś się uda, jak polezie 230, bo wczoraj był taki natłok na stacji, że nawet rozrząd 172 nie udał się. Jak zasypiałem to jeszcze słyszałem o 06:15 dzwony kościelne zwołujące owieczki na mszę, a za ścianą pobożni sąsiedzi właśnie zaczęli urzędować i pewnie poleźli na ową.
Sobota. 2015.01.03 13:30
Wpis na sraczu jest świadectwem ciągłego braku czasu. Przynajmniej tu w miarę będę mógł zrobić wpis, bowiem nadal śpi 172 choć już po 13:00, bo tak to w każdej chwili mógłby podejść do kompa. Już ostatnio miałem wpadkę, bo zostawiłem stronę logowania, ale chyba nie kapnął się co to i b. dobrze, bo dym byłby spory. Po 13:00, a jeszcze trwa rozruch poranny to efekt nie tyle późnego iścia spać, bo to nastąpiło wybitnie wcześnie, a może przewidywałem przeszkody, bo ok. 22:30 byłem w łóżku, co przerwy w spaniu od 00:40 do 03:00. O tej pierwszej z terenu przyszli 979 i 841. Oboje w postanowieniach noworocznych stwierdzili, a nawet się założyli że skończą ze swoimi nałogami. Każdy ma inne. W tym postanowieniu większość dnia spędzili razem, przyczym na wzajem się częściowo wqrwiali, bowiem ich uzależnienia są przeciwstawne. Jeden może drugi nie i na odwrót. Jak przyszli o 00:40 to już było jakby po postanowieniach, każdy zrezygnował z nich, przynajmniej jak powiedzili to wyjątek, na jakiś czas, ale niby od dziś dalej mają tkwić w postanowieniu, a o tym co się w nocy wydarzyło mam nie mówić innym, bo zakład poleciał na forum ogólnym. Znowu to ja mam mieć przechlapane, a nie oni. Przy okazji nocnej wizyty, był poruszony temat kolegi z Belgii. Już kiedyś chyba pisałem, że doszły mnie słuchy, że jest branżowy, nawet z wioski mieli mieć jakieś dowody. Przy jego poprzednim pobycie spytałem się go oficjalnie jak byliśmy sami czy jest, bowiem on wie o mnie. Oczywiście (niewiedzieć czemu) zaprzeczył, to jakaś potwarz co mówią i w ogóle Ci co tak mówią są pierdolnięci. Jednak wczoraj jak leżałem już przebudzony w pok.A, a oni gadali w kuchni to słyszałem jak zeszli na temat właśnie jego i branżowstwa. 841 stwierdził (w ogóle to się podniosłem na łóżku, aby lepiej słyszeć), że przypadkowo kiedyś wpadła mu w ręce komóra od tego z Belgii i były na niej dowody uczestnictwa w życiu branżowym. To już druga osoba, która potwierdza. To po co właściwie on się z tym tak kryje. Przecież łba mu nie urwą, a i tak tu nie mieszka na stałe, mało tego i tak wersja iż jest jest obecnie obowiązującą mimo tego, że on tak nie chce. Po za tym nikt go jeszcze nie widział z dziewczyną, co innego ja, w latach młodszych dla kamuflarzu, a jakże miałem laski i to niczego sobie. Można i tak,  
     Nie lubię zaczynać dnia ok. 14:00, bo już zgłosili wjazd na szlak i mimo siedzenia tu gdzie napisałem wcześniej, za jakieś 10min, bo opóźniłem dojście, stanie pod wjazdowym 230. Dlatego czekam z upragnieniem na 07 stycznia kiedy polezą do prac, szkół i będę miał do popołudnia wolne dla swoich zajęć. Tak tyle dobrze, że udało się zrobić wpis, bo później to znowu byłby na wiariackich papierach. Co prawda niewiele na dziś zaplanowałem, to może uda się zrobić przynajmniej to niewiele.  
    Ostatnio w "masakrach rodzinnych" na TVN był wywiad z Wojtkiem Fibakiem. Coś tam redaktorka mówiła o domu otwartym, że każdy może do Wojtka wejść itp. Ciekawe co by powiedziała jak by tu wlazła. Jest 13:55 i w stacji już są trzy składy:172, 230, 834, a to dopiero początek. Lezę coś pożytecznego robić, może ich do czegoś wykorzystam przy okazji.
    Nie wiem czy widzieliście teledysk: "Carly Rae Jepsen - Call Me Maybe", ach kto by nie chciał mieć takiego mięśniaka. Teledysk nie nowy, ale z fajnym zakończeniem. Dzień jak przewidywałem mało efektywny. Ruch na stacji w zasadzie jak robiłem początek wpisu, do 23:00. Ale to przejściowe, bowiem 979 poszedł do wioskowego lokalu to jeszcze tu wbije wracając.
Piątek. 2015.01.02 15:49
Po sylwestrze jak zwykle dochodzenie ludzi do siebie przez 2 dni, a pierwszego tradycyjne spotkanie i opowiadanie jak było. W tych opowiadaniach się prześcigają, podobnie jak w śmianiu się, kto głośniej się śmieje ten lepszy przeto niektórzy to aż się wydzierali. To taki dysonans. Z jednej strony mają beznadziejne życie, bez kasy, często pozadłużani, z nikłymi perspektywami, z drugiej ciągle uśmiechnięci, rozbawieni, śmiejący się prawie z wszystkiego jak w serialach komediowych. Może to system wymaga takiej postawy, wszak w reklamach i na teledyskach od uśmiechów niektórzy śpiewający mają aż nienaturalnie wykrzywioną twarz usiłując jednocześnie się śmiać i śpiewać. Cóż, takie czasy. W tym wszystkim 172 przypomina mi Leonarda DiCaprio na Titanicu, który opowiadał o swoim szczęśliwym życiu na proszonej kolacji. Tu podobnie, 172 raz jest tu, raz tam, jak trzeba, jak wczoraj, to śmieje się prawie najgłośniej. Aby po raz nasty nie słuchać ich opowieści o tym jak zajebiście było na imrezkach sylwestrowych poszedłem popołudniu się przespać do pok.C i jak się obudziłem to dopiero poszedłem do A, gdzie było już przeludnione. Ponieważ, od wigilii odbywa się tu praktycznie nieustająca imprezka, to wyłączyłem dzwonek i zrobiłem zaciemnienie. Pozostałem wraz ze 172, którego nie chciałem wyciepnąć, bo i nie przeszkadzał. On jak 230 potrafi zająć się sobą na kompie, jak go ma pod ręką to też miałem go z głowy. Ok. 21:40 postanowiłem zrobić flachę pozostałość z sylwestra, a przy okazji, w końcu, noc ze 172 po spożyciu. Tak rozlewałem pigwówkę, bo ta pozostała i ok. 22:05 przyszedł 979. No to noc pełną wrażeń chuj strzelił. Odstawiłem dalsze nalewanie, bo nie miało sensu, tym bardziej, że jak spytałem się 979 czy śpi u mnie to odpowiedział, że tak. Później jeszcze doszedł 841, to poszedłem umyć siekacze i położyłem się ok. 23:30 spać. 172 był w szoku, że już nie polewam, ale powiedziałem mu - no po co? Zasnąłem, a 979 i 841 poszli (w/g relacji 172) ok. 01:00. 
     A z humorystycznych wydarzeń to jakoś tak patrzałem dziś na mapę satelitarną tam gdzie byłem na drezynach ustawiłem myszkę z wierzchołkiem strzałki mniej więcej na msc. gdzie robiłem w.k. o czym zresztą na blogu pisałem. W pok. A siedział jeszcze w innym msc. 172. Podchodzi 230 i widzi na monitorze zdjęcie sat. okolicy ze strzałką myszy na ekranie i pyta się:
- co to?
- miejsce, w którym robiłem w.k.
- Ty to masz odpowiedzi...
- (172) zadałeś pytanie, dostałeś odpowiedź. Trza się było nie pytać.
   No i z dziś jeszcze to rano, nie omieszkałem zająć się 172. Na łóżku tak jak poprzednio wpierw się trochę z nim leżałem, następnie położyłem się na nim. Wreszcie tak jak ostatnio zacząłem mu przywiązywać ręce do łóżka i nogi od stołu. Ostatnio jak to robiłem (nawet tego tu nie opisałem z braku czasu) to jego stojący organ był między moimi pośladkami i w trakcie przywiązywania rąk, czułem jak zaczyna miarowo się podnosić. Nic tak nie cieszy, jak coś co mnie jara i jednocześnie partnera. Choć oczywiście u skurwiela to temat tabu, to da się wyczuć to rosnące podniecenie u niego, które udziela się również mi. Jak już go przywiązałem to spanking na klatę i trochę brzuch. Jak dawałem na brzuch to napinał prawie cały korpus do szyi włącznie, na której aż po chwili wyszły żyły. Taki widok, mięśniak napięty z mięśniami szyi, z przywiązanymi rękami... Oczywiście długo nie zajęło i popłynąłem. Boję się go zapytać co on chce osiągnąć pijąc ze mną flachę i oddając się w moje ręce. Trochę boję się abym nie przegiął, ale z drugiej strony jak sobie przypominam wyczyny 972 po alko (które cały czas czekają, jak skład wagonów na wyciągnięcie z toru bocznego, na opisanie tu) to byłem bardziej chyba zaskoczony jak 972. Ach te mięśniaki i to moje nimi zauroczenie.
Czwartek. 2015.01.01 00:08
Żeby nie było to imprezka jest, wszyscy wypierdolili na zewnątrz, też zara lezę, to se zainicjuję.
     Tak jak przewidywałem, z ludzi, którzy nie mają gdzie iść, zrobiła się imprezka ad hoc. 979 przylazł jakos po 18:00 i stękał, że nie ma gdzie iść. Siedział już 172 i zjawił się później jeszcze 832 ze swoją laską, siostrą od 823. W wioskach tak jest, że poznają się miedzy sobą. O 20:00 zaczęliśmy z 979 montować światła do kolorofonów, bo po ostatniej grze w kineta dwa były rozmontowane do oświetlenia grających. Po zmontowaniu w zasadzie było gotowe. Pozostało po poprzednim sylwestrze i światła przestały cały rok. Oczywiście były uruchamiane doraźnie. Na początku przy kompie siedział 172 i grał muzę, więc co chwilę przerwy i taka w ogóle nie do zabawy, zresztą innym też tradycyjnie nie wychodziło więc ponownie musiałem siąść sam i muzycznie spiąć imprezkę. Mimo wypadnięcia trochę z obiegu, jednak nie gram już parę lat, nie było najgorzej. Do 22:00 wciągnąłem się i do północy poszło sprawnie tak, że o 23:37 979 mi przypomniał, że zbliża się północ. Jeszcze ułożyłem kilka nagrań do zagrania, a o 23:50 włączyłem TVP2, bo skądś sygnał czasu trzeba odebrać. Po północy i złożeniu sobie życzeń, choć chyba 979 to się nie spotkałem wyszli na zewnątrz. Mialem 30min dla siebie. Ok. 01:00 sam wyszedłem na wioskę. Pusto. To nie to co mniej więcęj 5 lat temu, kiedy było pełno ludzi, gwarno. Dziś skurwielostwo doprowadziło do siedzenia ludzi w domach, ewentualnie wychodzenie ich na chwilę przed dom i tyle. Zresztą jak szedlem chodnikiem to z przeciwka szedł jakiś młody mięśniak z laską. Jak zobaczyli mnie z przeciwka to zamienili się miejscami na chodniku, tak że teraz on szedł od mojej strony, a laska z drugiego kraja chodnika. Takie zachowania świadczą o zmianie myślenia u młodych ludzi, która później przeniesie się na ich dzieci. W zasadzie to chyba bez wyjścia sytuacja. Wracając do siebie przy przystanku spotkałem 979, który też szedł do mnie. W drodze chwilę pogadaliśmy o zmieniającej się kulturze u ludzi i tym, że pod wpływem tych zmian jest pusto na wiosce. Za to u mnie ludzi tyle co było.

































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz