Dziadek się rozgadał na tematy kolejowe, wreszcie. Opowiadał o wjechaniu samoistnym poc. odhamowanego z pod semafora wjazdowego z toru 3-go z Ch-wa M-ta. Szla jest tam z góry, drużyna pociągowa stanęła pod semaforem, skład wyluzował i stoczył się na tor 14-ty stacji i dziadek jako dyżurny pyta się nastawniczego z CB4 co tam się świeci na torze, a to się okazało skład wjechał bez semafora, ale wciągnęli go do stacji i spr. została zatuszowana. Inne to odbiegi go Ch-wa M-ta 16 minutowe, bo szlak pod górę, ale dziadkowi zdarzyło się, że wysłał towarowego, którego zatrzymali w mieście pod semaforem i Wielkopolaniń do Pozniania przywalony, a na drugi dzień wyjaśnienia. Co do nastawni to w Batorym było 6 nastawni. Jedynka kierowała na Kleofas i na Obroki, dwójka była w peronie jako budynek, nastawnia dysponująca bramowa nad mostem, następnie trójka, czwórka przy wjeździe od Ch-wa i dzisiejsza 5-ka od Świętochłowic. Inna sytuacja ruchowa, to zagadał do mechanika czy w luce dąży przez pośpiechem, ale się wlókł i dziadek zadzwonił do Rudy Śląskiej, niegdyś stacji aby wzięli go na bok, bo pośpiech będzie przydupiony. Inna sytuacja to jechała osobówka do Katowic, droga utwierdzona, ale w nastawni była zdjęta osłona bezpieczników na urządzeniach suwakowych. Nasz dziadek kopnął w blachę aby zamknąć skrzynię i w tym momencie na styczniku z drugiej strony była ułamana blaszka, co spowodowało przełożenie zwrotnicy jeszcze przed poc. i ten skierowany został na tor w stronę Obroki. Oczywiście komisja dochodzenie itp. Może jeszcze jakieś opowiastki się usłyszy za nim stąd odejdę. Wczoraj jak się kładłem to myślałem czemu dopiero teraz na koniec, kiedy on szuka słuchaczy, a ja mogę takich opowieści słuchać godzinami. Albo opowieść o układaniu drogi jak wjeżdżał poc. na Kleofas to szło się (nastawniczy, czy zwrotniczy) z torbą kluczy, bowiem tam były wajchy jakieś 20 sztuk i semafor na klucze, i drogę trzeba było ręcznie w terenie ustawić, a następnie podać semafor.
Dziadkowi dali już tabletkę przed zabiegiem to się go nie wypytuję, co tam jeszcze za jego czasów się działo na kolei, bo za chwilę wyjedzie na stół.
Aktualizacja 12:15.
Już w domu, nawet tu tak strasznie nie wygląda, ale zagonie ich popo do przynajmniej zamiatania i zanoszenia śmieci na swoje miejsca. Za chwilę jadę do PUP zawieźć L4, wszak trzeba jeszcze trochę "wypoczywać", bo i tak roboty mam sporo. 181 nie jedzie ze mną, bowiem nie znalazł świadectwa ze szkoły, to nie ma co w PUP pokazać oprócz dowodu osob. Jak Ci ludzie funkcjonują bezwiednie to jest straszne. Wszystko na zasadzie, a nuż się uda - nie połamać się, nie zachorować na coś poważniejszego, nie obić się. Jak się zdarzy to życie lega w gruzach, bo na konto idzie do zapłacenia droga służba zdrowia. Tyle, że o siebie dbam i pilnuję rejestracji w terminach.
Aktualizacja 22:32. Opustoszało na stacji, tradycyjnie w torach 172 i 573, czy wejdzie jeszcze 979 nie wiem. Adaptacja do warunków po przerwie śrenia. Po za tym 979 mnie wyciągnął na znoszenie na śmietnik łóżka od swoich sąsiadów z 4 piętra. Po 4 dniach leżenia i małej ilości ruchu, jak trzeci raz schodziłem z elementem do wyciepnięcia to już mnie trzęsło z wysiłku. No niestety, leżenie i brak ruchu robi swoje. A dzień po wyjściu ze szpitala napięty. Po trasa do PUP, wyniesienie tego łóżka na tradycyjnie wąskiej klatce schodowej, obieg z cysternami, przy czym po przerwie dziś skład załadowany ponad plan, przeto na odcinku musiałem w drodze powrotnej ograniczyć prędkość ze względu na brak wymaganej rzeczywistej masy hamującej w stosunku do wymaganej. No tak prosto, miałem za bardzo obciążony rower, bo cysterna jedna z pt., z wczoraj 2 i z dziś 3, to więcej już bym i tak nie zabrał.
Ze względu na te małe urodzenia i na wyludnianie się, prawie wszyscy pracują, to też wczesniej lezą do domów, przeto mogę też wcześniej kończyć. Poprzednio to tak ok. północy, dziś może uda się do 23:15.
Zastanawiam się czy do dziadka do szpitala jeszcze nie iść i nie posłuchać, bo wszak sam szuka słuchaczy to chętnie kolejowych tematów mogę wysłuchać, ale jutro to chyba jakoś popo, bo po 10:00 ma przyjechać 825, którego dawno nie było. To też zajmie mi przynajmniej 3h, bo to tak wypada przeważnie, jak nie więcej. Tyle dziś, bo jeszcze jutro trzeba będzie obudzić rano 172 do pracy, bo oni się sami nie budzą jak mają parasol ochronny. Tymczas.
Dziadkowi dali już tabletkę przed zabiegiem to się go nie wypytuję, co tam jeszcze za jego czasów się działo na kolei, bo za chwilę wyjedzie na stół.
Aktualizacja 12:15.
Już w domu, nawet tu tak strasznie nie wygląda, ale zagonie ich popo do przynajmniej zamiatania i zanoszenia śmieci na swoje miejsca. Za chwilę jadę do PUP zawieźć L4, wszak trzeba jeszcze trochę "wypoczywać", bo i tak roboty mam sporo. 181 nie jedzie ze mną, bowiem nie znalazł świadectwa ze szkoły, to nie ma co w PUP pokazać oprócz dowodu osob. Jak Ci ludzie funkcjonują bezwiednie to jest straszne. Wszystko na zasadzie, a nuż się uda - nie połamać się, nie zachorować na coś poważniejszego, nie obić się. Jak się zdarzy to życie lega w gruzach, bo na konto idzie do zapłacenia droga służba zdrowia. Tyle, że o siebie dbam i pilnuję rejestracji w terminach.
Aktualizacja 22:32. Opustoszało na stacji, tradycyjnie w torach 172 i 573, czy wejdzie jeszcze 979 nie wiem. Adaptacja do warunków po przerwie śrenia. Po za tym 979 mnie wyciągnął na znoszenie na śmietnik łóżka od swoich sąsiadów z 4 piętra. Po 4 dniach leżenia i małej ilości ruchu, jak trzeci raz schodziłem z elementem do wyciepnięcia to już mnie trzęsło z wysiłku. No niestety, leżenie i brak ruchu robi swoje. A dzień po wyjściu ze szpitala napięty. Po trasa do PUP, wyniesienie tego łóżka na tradycyjnie wąskiej klatce schodowej, obieg z cysternami, przy czym po przerwie dziś skład załadowany ponad plan, przeto na odcinku musiałem w drodze powrotnej ograniczyć prędkość ze względu na brak wymaganej rzeczywistej masy hamującej w stosunku do wymaganej. No tak prosto, miałem za bardzo obciążony rower, bo cysterna jedna z pt., z wczoraj 2 i z dziś 3, to więcej już bym i tak nie zabrał.
Ze względu na te małe urodzenia i na wyludnianie się, prawie wszyscy pracują, to też wczesniej lezą do domów, przeto mogę też wcześniej kończyć. Poprzednio to tak ok. północy, dziś może uda się do 23:15.
Zastanawiam się czy do dziadka do szpitala jeszcze nie iść i nie posłuchać, bo wszak sam szuka słuchaczy to chętnie kolejowych tematów mogę wysłuchać, ale jutro to chyba jakoś popo, bo po 10:00 ma przyjechać 825, którego dawno nie było. To też zajmie mi przynajmniej 3h, bo to tak wypada przeważnie, jak nie więcej. Tyle dziś, bo jeszcze jutro trzeba będzie obudzić rano 172 do pracy, bo oni się sami nie budzą jak mają parasol ochronny. Tymczas.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz