czwartek, 3 września 2015

Grudzień 2014

Środa 2014.12.31 00:20
Zainicjuję, bo się z ludźmi zasiedziałem, a w ciągu dnia wpis.
    Rozpoczynanie dnia o, praktycznie, 12:00 to już jakieś przegięcie, jeszcze takiego dnia. Nie wiem jak się wyrobię z tym co do zrobienia, ale czarno to widzę. Obiegi nie domykają się już na początku planowania, to jak zwykle coś wypadnie. Teraz co wyciepnąć?
    Zaraz po obudzeniu (10:35) przyszedł o 10:50 181 przelutować głośnik. Wczoraj odebrałem od 972 aparat foto, aby mu zrobić zdjęcia, ale przyszedł z kolegą i misterny plan legł w gruzach, pozostanie na przyszły rok robienie fot. Może bez jakiegoś pędu, który w tym dniu jest znaczny, uda się zrobić nawet sesje zdjęciową. Wizyta u 972 z pełną rodziną to już temat prawie na osobny artykół, ale kiedy to wszystko pisać? Na razie tyle, bo muszę się zabrać za operatywne kierowanie ruchem. Narka.
Wtorek 2014.12.30 10:32
Już to chyba pisałem, ze podsumowanie rocznego nie będzie, za to przygotowałem pierwszą część relacji jak to było na początku z 973. Za nim to jednak wpiszę to jeszcze z wczoraj. Tradycyjnie zaczęło się zapełniać po 17:00. Wpierw przyszedł 897 z kolegą i flachą soplicy orzechowej, następnie 832 z 979, kolega z Belgii, 834 i jeszcze 230, i było już prawie pełno. Po przedwczorajszym siedzeniu uch do, jak się wczoraj okazało, prawie 02:00, bo poszedłem spać do pok. B, wczoraj zacząłem dawać po 22:00 delikatne znaki, że pora kończyć. Podłapał to 979 i zaczęłi się zbierać, tak że ok. 22:30 miałem pusto w mieszkaniu. Epokowe osiągnięcie. Gorzej sprawa przedstawia się z sylwestrem, coś jakby imprezka się tu krystalizuje, ale na razie staram się jak mogę jej tu nie robić. Teraz wpis dot. 973, tak wymyśliłem, że poczernie je trochę, bo nie znajduję sam tych wpisów, nawet jakbym chciał do nich kiedyś wrócić, a już kilka się pojawiło, to wstecz zmienię kolor czcionki.
    Już jakiś czas zabierałem się choćby dla samego siebie zrobić wpis o 973, bo jakoś do niego jeszcze nie dotarłem. Ostatnio pisałem, że podobny do niego czy na odwrót jest wokalista zespołu Najlepszy Przekaz w Mieście i jak słucham nagrania "Do celu" to zawsze przypomina mi się 973. Kilka dni temu rozmawiałem z 823 jak to się stało, że znalazł się u mnie 973, ale nie pamiętam przez kogo został wciągnięty do społeczności przebywającej w mieszkaniu. Było to jednak dość trochę czasu temu, jak 973 miał naście lat. Podejrzenia są, że wciągnął go 171 lub 979. Oczywiście należał od początku do osób podobających mi się, które były w kręgu ewentualnych działań. Za nim doszło do pierwszego bliskiego spotkania 3-go stopnia, musiał tu przez jakiś czas chodzić. A pierwszy raz odbył się w pok. A. Po jakiejś imprezce on leżał na materacu przykryty chyba kocem. Przebudziłem się nad ranem i to zawsze jest dylemat: wystartować czy zostawić w spokoju. Analiza za i przeciw obu opcjom, walka popędu seksualnego jadącego własnym torem i ujadającego - więcej mięśniaków, nad mózgiem jadącym obok i chcącym nie doprowadzić do jakiejś katastrofy. Tym razem skład ujadający wygrał i zwlokłem się z łóżka - to pierwsza faza, i klękłem przed leżącym 973 - to druga faza. Znowu walka mózgu z popędem seksualnym - wsadzić tam rękę czy nie? No wsadziłem i to rozpoczęło ciąg przyczynowo skutkowy. Pierwszy dotyk w rękę i oczekiwanie na reakcję, bo ta zawsze następuje. Pierwsza to umieszczanie w śnie tego co dzieje się na jawie. Czyli dotknąłem go w rękę, w śnie umieścił kogoś kto (może jakaś laska) podobnie go dotknął. Zacząłem przesuwać palcami po jego ręce, to jeszcze umieścił w śnie, bo ten stan potrafię rozróżnić. Przesuwałem moje palce po jego przedramieniu, prawie w ogóle bez zarostu, gładkiej skórze, delikatnej. To jeszcze chyba było w śnie. Jednak jego ręką to nie był cel działań. Koszulkę miał niewpuszczoną pod spodnie z dresu to też trochę ją naciągnąłem w stronę klaty i wprowadziłem pod nią rękę. Teraz przeszedł ze stanu snu do rozbudzania się. To najgorszy moment, bo nie wiem jaka będzie rekacja, czy przypadkiem nie będę miał nosa przestawionego, wszak dobierałem się do lokalnego skurwiela, a przynajmniej jeżdżącego na mecze i napierdalającego się. Rozbudził się, ale leżał dalej i nie robił ruchów zasłaniających się. Czyli było zezwolenie na dalszą penetrację jego ciała. Brzuch od niego, to podobnie jak u 222, był (czy nadal jest) zniewalający. Prawie sześciopak, z pępkiem na wierzchu, bardzo delikatnym zarostem. Ciepły, przyjemny w dotyku. Pozycję klęczącą zmieniłem na trochę boczną, skoro on nie protestował mową ciała to działałem dalej. Dotyk brzucha spowodował mimo wszystko reakcję organu. I tak późną, bo adrenalina spowodowana sytuacją i tym jak się ona może zakończyć, wszak mózg wygenerował scenariusze bardziej i mniej bolesne, ograniczała wzwód organu. Jak przesuwałem powoli cały czas głaskając go, rękę w stronę klaty to mózg dostawał wariacji. Odbierał dotyk jego ciała, bodźców wzrokowych nie było, leżał jeszcze pod przykryciem i w koszulce, ale nadal opcja dostania po ryju z uwięziona ręką pod jego koszulka była. Siła popędu seksualnego jednak spora pchała rękę wyżej w stronę klatki piersiowej. Po osiągnięciu klatki ponownie przesunąłem rękę na brzuch i zacząłem go delikatnie masować po nim co jakiś czas zahaczając o spodnie z dresu. Jego zarost na tyle nikły, że jak palce wsuwałem pod gumkę spodni z dresu to nie wyczuwałem na skórze włosów, które przeważnie informują do zbliżania się do organu. Masując brzuch dłonią, przedramieniem, tak niby przez przypadek, przesuwałem o miejsce jego organu. Za pierwszym razem wydawało mi się, że chyba jakby jego organ już był naprężony. Pomasowałem chwilę brzuch, ułożyłem odpowiednio rękę i ponownie przedramieniem tym razem wolniej, aby zarejestrować dokładnie, przejechałem nad jego organem. Ewidentnie stał, teraz chyba bardziej niż za pierwszym razem. Znowu mózg na stykach zaczął się gotować. Co dalej do cyca? To, że mu stanął to jakby normalne w tym wieku. Gdyby było inaczej to mogło być zastanawiające, ale taki stojący organ kusił bardzo mocno. Z doświadczenia wiedziałem, że większość mięśniaków nie ma większych "ale" do głaskania, ale dla części z nich organ jest świętością nie do ruszenia, a już na pewno nie dla dotyku przez innego osobnika tej samej płci. Pomny, że 973 jest wojownikiem w bojówkach na meczach na chwilę to przystopowało dalsze zapędy. Głaskałem go myśląc intensywnie co z tym organem. Próbować, czy nie? W wyścigu na torach popęd seksualny zwyciężył jednak rozsądek nakazywał nadzwyczajną delikatność. Z nią głaszcząc go po brzuchu zacząłem co raz częściej zahaczać o gumkę z dresu i je stopniowo naciągać w stronę bioder. Zmieniłem ręcę, aby drugą (prawą) mieć lepsze dojście pod spodnie z dresu. Przy jego płaskim brzuchu nie było z tym problemów. Wsunąłem palce pod spodnie i powoli przesuwałem do przodu, aż się na coś (pewnie będzie organ) natkną. Daleko ich nie wsunąłem - zderzyły się z organem, który już nawet wyszedł z majtek przeto na nie się nie natknąłem. To jest ta chwila, w której się wszystko rozwiązuje. Albo powstanie i wyjdzie, albo będzie leżał i to będzie przyzwolenie na dalsze działanie. Palcami zacząłem przesuwać po główce organu. Był trochę oślizły, bo wypłynął płyn, ale nie było z jego strony większej reakcji oprócz wyraźniejszego i szybszego oddechu. Jak już żołędź znalazła się w mojej dłoni byłem spokojny. Scenariusze przestały się tworzyć, otwarło się pole do działania. Nie wypuszczając organu z ręki, lewą ręką zsuwałem na tyle ile się dało spodnie z dresu wraz z majtkami. Jak już organ wydostał się na wierzch no co było zrobić... zacząłem nurkować, aby moja głowa spotkała się z jego mniejszą głową, choć i tak pokaźnych rozmiarów. Wzięcie do ust nie spowodowało już większej reakcji z jego strony oprócz tego, że mogłem zsunąć już na uda jego spodnie z dresu. Teraz oczy dopiero zobaczyły bardzo nikłe i delikatne owłosienie tej części ciała. Praktycznie trochę włosków, zresztą on w ogóle był i na rękach i nogach prawie bez zarostu. Obciąganie jego organu szło dość sprawnie, ten niewiele się jeszcze powiększył. Obciągając mu lewą ręką masowałem go po biodrze, części brzucha pośladkach i częściowo plecach, prawą trzymałem dolną część organu, a górna znajdowała się w moich ustach. Nie trwało to długo kiedy poczułem ten moment, gdy nadchodzi erekcja. Część nienarodzonych wylądowała u mnie w ustach, na szczęście ta niewielka, reszta trafiła do mojej ręki. Ograniczałem jak mogłem odruch zwrotny z plemnikami w ustach, ale chciałem się ich pozbyć. Lewą ręką wyciągnąłem chusteczkę i do niej przekierowałem z ust pewnie jeszcze dygoczące ogonki. On wstał dość spokojnie, wstając naciągnął spodnie z dresu i poszedł do ubikacji. Poszedłem więc do kuchni spłukać z ręki resztę plemników, wypłukałem usta i poszedłem z powrotem do pokoju. Położyłem się w łóżku jak gdyby nigdy nic. Teraz ostatnia faza zdarzenia. Co on na to powie. Przyszedł z wc i powiedział, że idzie do domu. Odpowiedziałem - spoko i odprowadziłem go do drzwi.
     
Oczywiście to jakby pierwsza część, bo spotkań po tym było więcej, jak znajdę czas (tego to ciągle brakuje) to wpiszę jeszcze inne wydarzenia. 
      Był 181 w spr. przeklejenia membramy głośnika na sylwka. Oczywiście na ostatnią chwilę. Mało tego, że był, to wczoraj miałem z tego powodu problemy z zaśnięciem, bo bardzo mi się 181 podoba. Czasu mało na przeklejenie i w rezultacie dałem mu głośnik zastępczy z częściowo przerwanym resorem. Miało to też na celu spowodowanie jego ponownego przyjścia, bo chcę mu zrobić zdjęcia bez koszulki. Nie odebrałem jeszcze aparatu foto od 972, to dziś jak pojedziemy z 672 na pizzę to w drodze odbiorę aparat od 972 i jutro będę mógł już focić 181 zakładając, że będzie pusto, bo dziś zjawił się w trakcie kolega z Belgii. Będzie też spał, co już zapowiedział, bo u babci śpi na podłodze i jakby jest niewygodnie. Ach ten 181, kolejny przykład mięśniaka gumbasa, który jak jego starszy członek rodziny - 975, zakończył edukację na podstawówce. Takie mięśniaki i takie gumbasy. Niby lepiej dla nas, można trochę psychologicznie ich podejść. Tyle, bo następne zajęcia czekają do cyca, a czasu co raz mniej.
Poniedziałek 2014.12.29 08:57
Wczoraj poszedłem spać do B, bo w A siedzieli i jakoś nie zamierzali wyjść, to stwierdziłem, że co będę się z nimi przegadywał, polezę tam, wszak poprzednią noc, choć w stanie upojenia 979 jakoś przespał. Mankamentem spania było suche powietrze. Organizm przyzwyczaja się do nawilżania przed spaniem i zasypiania we wmiarę wilgotnym powietrzem. Ponieważ procedur nie było przeto w nocy co się przebudziłem to sucho w nosie i nie było jak tego stanu na szybko poprawić. Jakoś do rana dotrwałem i nawet nie zamarzłem. Budzenie się ok. 11:00 jak poprzednimi dniami to za późno, tymbardziej że jednak jakieś obowiązki mam, a przy tak późnym wstawaniu godziny robocze wymiernie się skracają. Dziś już lepiej wylazłem ok. 08:00 z łóżka. Pierwsze co to nadrobiłem nawilżanie i dwukrotnie namoczyłem kafelki w przedpokoku, przez co lepiej się oddycha. Na dworze -5C więc dość znośnie. Też wczoraj 979 tematu kluczy już nie ruszał, tak jak przypuszczałem to jednorazowe przemyślenie, za to wpadł na nowy pomysł dot. sylwestra - wyjazd nad morze, bo tam go zapraszają. Nie odezwałem się, nie skomentowałem, czekałem kiedy mu to przejdzie. Dopiero popołudniu, kolega z Belgii uświadomił to, że tam poprostu po pracy w sylwestra nie dojedzie na pożądaną godzinę. Pozostał więc Wrocław.  
    Dziś dopadła nas na telefonie, następnie po 30 umówionych minutach na skype 812. Rozmowa trwała 33min tj. rekord po względem krótkiej rozmowy. Ostania trwała chyba 1,5h. Aż się ucieszyłem jak stwierdził, że kończymy. Może mu się ktoś na komórce zgłosił i mnie uratował. Co raz więcej tematów jest wyciętych z rozmowy, aby nie dostawały się do drugiego obiegu to też nie bardzo jest o czym rozmawiać. I dobrze, bo od dłuższego czasu był męczący. Udało mi się pomyć naczynia w kuchni, w trakcie rozmowy zeżarłem ostatnią zupkę ze szkolnictwa, przynajmniej czas jałowo przy kompie nie był spędzony.  
    Jest jakaś moda na podsumowania roczne, tu takiego nie będzie jakby z braku czasu oraz niewidzenia sensu umieszczania takowego. Za to aby jakiś wpis extra się pojawił przygotowuję kolejny z serii początków z "moimi mięśniakami". Tym razem tekst będzie o 973. Wiem, nie dokończyłem jeszcze o 972 i jego zaskoczeniach mojej osoby, ale to też kiedyś chyba dalej opiszę.
    Tymczasem 979 zaczyna mi stękać o dylemacie wyjadu na sylwka do wrocka. Jako alternatywę podał siedzenie u mnie. Do cyca! Myślałem, że uratuję się z imprezką i podobnie jak w wigilię będę dostawał orazmu będąc sam w mieszkaniu do tego wiedzać o czasie bycia samemu, wtedy do 20:00, a tu jakby przez noc. Niestety jakoś sporo osób, co uświadomił mi 979 jest bez planów na ten dzień, a takie nie manie planów często kończy się u mnie. Już mi się gorzej zrobiło. Może jakoś jeszcze uratuję sprawę. I chyba tyle z wpisu na dziś, bo za chwilę (jest 16:55) zaczną się złazić, to więcej już nie wpiszę, a i tak wyjście z 979 do tesco i kaufla i może zachaczę o 972 i odbiorę aparat foto. Tyle, narka. 
     Składy na stację jeszcze nie wjechały to może uda się szybko wpisać dialog między mną a 230. Miejsce akcji kuchnia, parę dni temu, myję naczynia, w pok. A "leci" muza ze wzmacniacza. W pewnym momencie zaczynają grać wałek, który mi się podoba. Odzywam się do 230:
- puszczają nagranie, które się podoba. Co należy zrobić?
- (230) zalajkować
- nie, odkręcić bardziej gałę (puścić głośniej). Taka jest różnica między naszymi pokoleniami.
   Zrobił minę i przeszlismy do poprzedniego tematu.
Niedziela. 2014.12.28 00:20
Jako, że ludzie tradycyjnie dłużej siedzieli, w końcu noc z sob/niedz. to zainicjuję. Przy okazji inicjację ma 230, który poszedł do pok.C z laską przeżyć swój pierwszy raz. Jakoś wybitnie późno to robi po raz pierwszy. W jego wieku być prawiczkiem przy takim wyglądzie to wyczyn.  
     Przed północa wyszedł 979 i 841 i poszli do wioskowego lokalu. Oczywiście na "1 piwo" przy czym tu byli już po 4 piwach. Ok. 03:20 przyszedł 979. Początkowo jak go obejrzałem to stwierdziłem nie jest źle, jakoś łazi. Jednak, albo przeskok temp. albo nie zauważyłem, że dość sporo jednak wypił i ledwo się trzyma. Dość, że zaatakował później muszlę, a jak się położył już w pok.B to zawołał o wiaderko, które niezwłocznie przyniosłem. Jak wszedł to powiedział jeszcze abym mu przypomniał, że chce oddać klucze ode mnie z mieszkania. To mnie zszokowało i obudziło momentalnie mimo nocnej godziny. Z jednej strony rozumiałem dlaczego chce tak zrobić, z drugiej klucze są takim symbolem jak "klucze do m-ta" i oddawanie ich to coś więcej jak sama czynność. Fatalne jest bycie przez niego skurwielem, bo takim osobom jest trudno pomóc. Rozmowa jak z 672, czy (no właśnie, to chyba jedyna osoba w tym towarzystwie, która jeszcze słucha) nie przychodzi mi nikt inny do głowy, z 979 jest niemożliwa. Nie chodzi też o rozwój umysłowy, bo z tym u 979 nie jest najgorzej w przeciwieństwie do 171, 172, czy 972, ale właśnie to bycie CS-em, które uniemożliwia zmianę. Po za tym jakby to było, gdyby CS słuchał innych, a nie on rządził i straszył innych. Sytuacja jest patowa od lat i nie mam rozwiązania skutecznego, aby mu pomóc, bo widzę, że pomocy potrzebuje, tylko jak z nią do niego dotrzeć?
    Na dworze -10C to jak 979 już zaległ w B, polałem kafelki w przedpokoju wodą, aby nawilżyć powietrze. Przy mrozie i mocnym ogrzewaniu jest suche powietrze jak w saunie. Wstanie 979 to może jakoś uda się z nim porozmawiać. Biorę się za śniadanie choć to preludium obiadu (11:25). Rozmraża się przed ostatnia zupka ze szkolnictwa, a przy okazji mrozów i właśnie zeżarcia zupek, wczoraj wyłączyłem lodówkę i przeszedłem na trzymanie żarcia tam gdzie chłodno. Niech se lodówa dychnie, będzie czas na jej spokojne umycie i przy okazji oszczędności prądowe. Bez sensu, że ona działa jak tam jest tak zimno.  
    374 wybrał się na objazd kolejowy, bo mu się... nudzi. Oczywiście nękał mnie, abym z nim pojechał, na szczęście odmówiłem, z czego wczoraj się wybitnie cieszyłem. Nie uległ jego perswazji jego inny kolega, którego wyciągnął. Ponieważ nieszczególnie umie planować przejazdy to w Olsztynie i następnie w Szklarskiej Porębie Górnej wyszły mu 3h przerwy w jeździe. Wszytko było by ok, w lecie, kiedy można wyjśc na miasto czy jak dla mnie na tory, ale w zimie przy -10C to beznadziejny pomysł. Mimo tego, że po 1h jechał poc. 53100 do Krakowa przez Wa-wę, to wybrał siedzenie w Olszytnie. Można było przetrasować i tyle by nie siedział, może więcej objeździł. Podobnie jak przy naszym poprzednim objeździe gdy tak ułożył, że wyszło 3,5h siedzenie w Gdańsku. Przetrasowałem i wysiedliśmy wtedy w Tczewie, objechaliśmy do Gniezna i właczyliśmy się w Bydgoszczy w poprzednio ułożony przez niego plan. Nie omieszkał zadzwonić z komunikatem o zamarzaniu w Olsztynie, bo nie ma co z sobą zrobić. Nadto poc. 51150, którym miał jechać na odejściu miał 45min w plecy. Ciekawa sprawa z tym poc. bo 374 zadzwonił co z nim ok. 19:00 (planowy odjazd 18:27) ponieważ nic nie ogłaszają przez megafony i on dalej zamarza. Sprawdziłem na dwu stronach: infopasazer.pl i rozklad-pkp.pl i na obu ! poc. ten jechał planowo, tzn. ok. 19:00 był w Olsztynku. Przy tej technologii, komputeryzacji, przepływie szybkim informacji, jak to możliwe, że zdarzają się takie wpadki? Kto podaje odejście składu ze stacji początkowej, skoro on w ogóle jeszcze nie został podstawiony przy krawędzi peronowej? Efekt końcowy - 374 skrócił podróż i wyciął wyjazd do Szklarskiej, a wysiadł niedaleko wioski i środkami masowego rażenia udał się do domu. Sprawdzając punktualność biegu pociągów znalazł się rekordzista 38101 (Przemyśl - Szczecin), który najwięcej miał 227min opóźnienia. Wychodzą wszelkie niedociągnięcia sieci kolejowej. W sumie mamy tylko mróz, a tu takie zdarzenia. Nie ma nawet śnieżycy, ale "sorry, taki mamy klimat". W świetle tego wyjazd 979 na sylwka do wrocka jest szaleńczym pomysłem. Jak chce wymarznąć to czemu nie.
Sobota 2014.12.27 09:30
Wczoraj kurtuazyjna wizyta u 971. Dobrze, że ona wypada średnio raz na pół roku, bo częściej było by trudne do strawienia. Pojechałem w ubraniu roboczym, zresztą to jakby normalne jadąc tam. Własny blog się przydaje, sprawdziłem rok temu też byłem na flasze u 971. Impulsem do tegorocznej flachy było m. in. sławetne nudzenie się w domu. Zadzwonił i spytał czy będę, bo mu się nudzi. No będę.
    Jego żona ma słabość (to bardzo łagodne określenie) do kotów. W mieszkaniu 2 pokojowym z kuchnią na powierzchni pokoju i kuchni, bo w tym drugim sa dwa psy, jest ok. 50 kotów. Teraz mieszkają w bloku na ostatnim 3 piętrze stąd z powodu praw fizyki na korytarzu tak nie "pachnie" kotami jak na poprzednim mieszkaniu, gdy zajmowali parter. Kiedyś tam wyciągnąłem 811 w okresie chłodów na dworze, aby zobaczyła jak to wygląda na własne oczy i poczuła to powiedziała, że więcej jej noga tam nie postanie. Też bronię się jak mogę od nieprzyjeżdżania tam, bo ilość kotów, do tego zapachy i jeszcze jakby brak tlenu przebywanie powodują nieznośnym. Dziś ze względu na koszty ogrzewania mieszkania robi się bardzo szczelne i tak jak u nich pojawiają się problemy z wentylacją. Uszczelnione mieszkanie, tyleż kotów, 6 dorosłych osób i wychodziłem się dość często dotleniać na klatkę do ubikacji na półpiętrze, do tego jak wchodziłem to trzymałem trochę dłużej niż to potrzeba drzwi uchylone, aby przynajmniej trochę się wywietrzyło. Najgorsze jest pierwsze wrażenia, następnie jak się w tym siedzi to już jest inaczej. Organizm przyzwyczaja się do zapachów. Całe szczęście - na pół roku wizyta z głowy. Powrót na rowerze bez problemów mimo spożycia trochę trunków. Już w drodze do 971 się przyzwyczajałem do nawierzchni oblodzonej, bowiem nagłe ochłodzenie spowodowało zamarznięcie jeszcze topiącego się śniegu. Ziemia nagrzana to się topił, a jednocześnie przejście szybkie na niską temp. spowodowało powierzchniowe oblodzenie stąd na rowerze delikatnie jechalem aby nigdzie się nie wyjebać, pamietając poblemy z barkiem z ub. lata. Przyjechałem do domu, to imprezka też się zakończyła i pozostał tylko na noc kolega z Belgii do spania w pok. C. Wracając do mieszkania 971 i nadmiernej ilości kotów, to jego córki najprawdopodobniej wyniosą z domu zachowania i przyzwyczajenia do swoich domów. Rzadko się zdarza, że osobnik wyrosły w takich czy podobnych warunkach prowadził wprost przeciwne mieszkanie. Jednym z takich wyjątków jest 979, ale może tu jest trochę mojego wpływu, wszak mieszkał u mnie prawie 7 lat, to coś mogło go zmienić. Za to nadal jestem w szoku po tym co zobaczyłem u brata od 222. Ten burdel jaki tam zastałem pobił jeszcze bardziej jego rodzinne gniazdo, w którym mieszka teraz nadal 7 osób. On przecież mieszka tam tylko z żoną i larwą to jakoś powinni sobie dać radę, a to tam.... Szkoda, że nie zabrałem aparatu, bo czasami obrazu nie da się opisać tak jak zrobi to zdjęcie.
     Dziś mam jeszcze jechać do 972 odebrać aparat foro pozostawiony kiedy odbierałem jego larwy z domu dziecka. Też trzeba będzie posiedzieć chwilę i pod jakimś pretekstem się zwinąć. Najgorsze w takich rodzinach jest jedzenie czegoś. Potrawy są zrobione z najtańszych składników, co wyczuwa się i przeważnie jak jadę to w domu się najem i napiję, aby tam zbyt dużo do siebie nie wrzucać. Sławetne gołabki od żony 972, po których po 30min wylądowałem na sraczu, a cherbata... delicjoza, nic tylko rozpylacz zrobić. I w takich właśnie rodzinach wyrastają kolejne pokolenia pięknych (aż dziw) mięśniaków, na widok których człowiek szaleje. 
     W ciągu dnia 832 przyniósł kineta i wreszcie jakaś gra, przy której nie siedzi się z joystickiem tylko należy się ruszać przy TV. Już kiedyś przwlókł to 979 i zabawy było na 3 dni, dziś na pare godzin. Grałem w kręgle, oni jeszcze w rzut oszczepem, dyskiem, bieg przez płotki, zjazdy narciarskie i coś tam jeszcze. Tradycyjnie musiałem odkręcić żyrandol w pokoju, co by go nie strzaskali - jednak nisko wisi. Z grą i późniejszym siedzeniem miałem jeszcze 834, 979, 841 i 230 na głowie do 23:55.
Piątek. 2014.12.26 00:38
Impezka, to się zasiedziałem, inicjacja.  
     Popołudnia w święta są fajne, bo pusto. Za to rano (no przed południem) ok. 11:05 z łóżka wyciągnął mnie kolega z Belgii. Nie przewidywał, że tak długo będę spał, ale trudno. W zasadzie to byłem wyspany. Przywiózł ze sobą laptopa, aby pościągać gry na moim jednym wolnym łączu, drugie zajęte przez kompa, na którym siedzę. Poszedł na obiad ok. 13:00, a my  979 ok. 13:30 spacer po wiosce. Niestety w białym dziadostwie, które w nocy zleciało z nieba, a że na dworze jest -2C to się utrzymuje, gorzej że mrozy mają być dłużej. Za to popołudniami wolne od mięśniaków, bo  w rodzinach żrą obiady na wyjeździe lub u siebie. Korzystając z okazji też leze się położyć, bo dziś kolejna imprezka to lepiej mi się będzie funkcjonowało jak się prześpie. Może uda się coś później dopisać. 
     Dopiszemy aspekt pogodowy. Po okresie bez zimy, ona nadeszła. Spadło białe dziadostwo, do tego temp. spadła do -8C  wieczorem i w takiej pojechałem do 971. No trudno, za to chyba lodówke wyłącze, bo oczyszcze ją i rzeczy z niej mogę wystawić na dwór. Schodza ostatnie dwie zupki, to akurat lodówa se dychnie.
Czwartek 2014.12.25 02:41
Ja oszaleje. To nie powinno być w tej kolejności, ale 172 sie zwija z bólu bo go żołądek boli, ale 5 min wcześniej jeszcze pił. To co mam teraz zrobić? Dzwonić na pogotowie i brać to na klatę, czy poczekać, aż CS dojdzie do siebie? 
     Jednak przeczekałem i zasnął na podłodze. Oprócz tego imprezka, jeżeli można to nazwać imprezką trwała do ok. 01:50 i jak planowałem było ok. 10 osób. 172 wyglebił na podłodze, na którą zwalił sie czy zwinął się z łóżka. Już go żołądek nie boli nie trzeba dzwonić na pogotowie. Wcześniej jak pili to spiął się z kolegą z Belgii, a ponieważ niezęcznie bylo się napierdalać wręcz, to wymyślili środek zastępczy czyli sprawność w ćwiczeniach fizycznych. Oczywiście 172 z przeszłością wiezienną był nie do pobicia i wygrał. Teraz leży prawie nie żywy na podłodze, a kolega z Beglii w pok. C. No i tak nic nie zrobię ze 172, bo jak przy tym z Belgii cokolwiek robić? Jeszcze muszę jakoś 172 zabezpieczyć do rana na podłodze. Podłożę mu poduszkę i przykryję kocem i powinno być dobrze. Najgorzej to ma zawsze gospodarz domu, bo do końca musi czuwać na imprezką, bo to w jego domu się odbywa. 

      Oczywiście zapomniałem, że w nocy zrobiłem wpis i drugi raz inicjowałem, kto był to widział dwa czwartki. No gdyby nie kolega z Belgii to już byśmy ze 172 mieli nockę zaliczoną, bo i on, i ja mieliśmy trochę w głowie. Chyba więcej on, bo jako gospodarz mieszkania musiałem być w miarę przytomny do końca. Wiadomo, oni mogą mieć wyjebane, ja nie, bo to moje mieszkanie i panować do końca trzeba. Szkoda, bardzo żałowałem, że sytuacja się tak ułożyła. Na imprezce było jak przewidywałem 10 osób w szczytowym momencie, przelało się prze otwory flach 1,8 ltr. wódki, a jeden pił tylko wina. 841 był ze swoim kolegą, który po rozstaniu się z laską jakoś tu częściej z nim przychodzi. W sumie to znam go już kilka dobrych lat, ale tak nie przepadam za nim. To jest ten z tych, którzy nie zdążyli być ładni, a już są brzydcy. Przy imprezce tradycyjnie TV, bez tego dziś ani rusz i emitowali film Asterix i Obelix Misja Kleopatra. Rozumiem zdziecinnienie u 824 bo wiek robi swoje u niektórych, ale tez prze niektórych scenach jak dziecko się cieszył i to z takich scen gdzie właściwie tylko on się śmiał. Byłem w szoku, bo miałem go za bardziej rozgarniętego, choć może praca trochę go ogłupiła i brak kontaktu z wiedzą. Mnie czeka przygotowanie do próbnej matury z maty i jeszcze kończenie magisterki z budowlanki. Po świętach jakoś chcę wystartować z zadaniami, bo czas ucieka dość szybko.
     Mogłem sobie pozwolić na wpis, bo o 16:45 się opróżniło, prawie równocześnie wyleźli 824 i 172, a teraz zabieram się za obiad świąteczny. 
     Drugi dzień świąt i imprezka, z częściowo składem z wczoraj, ale niektórzy się wymienili. Doszli .... Natomiast widzę, że 979 dziś jest jakiś zupełnie nie w sosie jak to się mówi czy pisze. Może jutro będzie czas z nim o tym pogadać. Mogę przewidywać, że jest po prostu sam. Dziś dwie pary jako trzon imprezki tzn. 823 i 832 z laskami, a on bez i tak nie wie co ma z sobą zrobić. No cóż, jest nadzwyczaj towarzyską osobą, a tu pary zajęte sobą, a on nie ma się do kogo przytulić. One ze sobą się obłapiają, a on sam. Patrzy na to i mu się robi gorzej. Może nie dostrzega pozytywnych aspektów tego stanu, być może działa to podobnie jak u mnie. Mimo doskonałego funkcjonowania samemu podświadomie czy świadomie dążę do jakiegoś związku. Na chuj mi on jest potrzebny - nie wiem. A może to tylko realizacja popędu seksualnego i znalezienia partnera, z którym można by to dziennie, ciągle robić. Wracając do składu imprezki to zeszło się trochę numerów z dawnych czasów, jeszcze niektórzy pamiętają o mnie, a raczej o punkcie spotkań, w którym wyrastali. To na dobrą sprawę już 4 pokolenie, czy 4-ty rzut wchodzi w dorosłość. Dość miło jest jak przychodzą ci z poprzednich rzutów i tak jakoś jest sympatycznie. Po za tym już druga imprezka pod rząd. Jutro pewnie będzie trzecia, ale nie wiem czy będę. Może prowadzić będzie 979, a ja będę u 971, bo coś stękał o przyjeździe kurtuazyjnym do niego. Jeszcze chcę odebrać aparat foto od 972, bo zostawiłem go w piątek po przyjeździe z dziećmi z domu dziecka. 
     Imprezka nawet szybko się zakończyła, ok. 00:30 wyszło większość ludzi, pozostali jeszcze 841 i 897, ale wyszli o 00:50 więc dość przyjemnie się zakończyło. Nie to co wczoraj - koniec ok. 02:30. A przy okazji wczorajszej imprezki przypomniało mi się o jednym z osiedla, tym który chciał mi zaproponować pracę kierowcy za 7zł/h. Już kiedyś pisałem, ma jakieś inklinacje branżowe, zwłaszcza jak wypije. Wczoraj wypił i znowu się kleił do ludzi - mięśniaków. Nie wiem jak oni to odbierają to taki kolejny temat tabu, o którym się nie mówi. Na razie jest bez laski i to już dość długo po rozstaniu się z jedną, z którą był jakieś 7 lat.
Środa 2014.12.24 11:37
Po wczorajszym wcześniejszym obudzeniu się z powodu wyjazdu do stomatologa, jeszcze przed świętami, aby przypadkiem w czasie ich nie zaczęło mi pół ryja urywać, dziś spałem do 09:50. Niestety od razu wypad z łóżka, bo walka o chleb. Pojechałem do sąsiedniej wioski do 972 spr. czy załatwił, ale tak, dwa czekały na mnie. W drodze samochodów na ulicach jakby jakaś apokalipsa. Wszędzie auta, wszędzie ludzie. Nawet tam gdzie skrótami jeżdżę - ludzie. Nie wiem, czy oni tyle kasy mają, że nią tak srają w tych sklepach. W aldiku, w którym pozostały mi tylko do kupienia 2 kostki masła, bo tak to jestem zatowarowany w całości, trzy kasy czynne. Nie pamiętam, aby tam kiedykolwiek były 3 kasy czynne, no chyba że rok temu mnie tam nie było. W stonie to chyba ze cztery na okrągło, zresztą polezę później po pomarańcze to sprawdzę. Z nocy pozostawiłem w domu 230, do drzwi dobijał się już 172, jak podjeżdżałem pod stację to stał pod wjazdowym 826, a jak był już w stacji to jeszcze wszedł 979 i jego kolega, który tu ostatnio dużo przesiaduje to muszę mu jakiś nr nadać. Na szczęście o 11:20 zrobiło się pusto, bo większości coś tam jeszcze brakowało to poszli wydawać kasę. W trakcie jak byli, rozmroziłem barszcz wigilijny (faktycznie ukraiński ze szkolnictwa) i na śniadanie porcja pożarta, a reszta na obiad i tyle ze świąt.
    Własnie, śniadanie pożarte to biorę się za zrobienie czegoś, bo tu totalnie nic nie zrobione. 
    Poniedziałek, bo jakoś wpis nie doszedł do skutku. Otóż w ten dzień pojechalem z 672 na robotę podłaczenie TV i przeciągnięcie kabli w domku do podłaczenia funboxa, następcy liveboxa. Jak to bywa, praca zaplanowana na 3h, niezakończyła sie nawet w 6-ciu i na drugi dzień jeszcze raz tam jechaliśmy. Pierwszym dużym problemem było przeciągnięcie kabli przez szyb wentylacyjny wpuszczanych do tego szybu na poziomie podłodi na parterze i na piętrze, a sama kratka miała otwór na parterze pod sufitem. Majstersztyk w naszym wykonaniu polegał na przeciągnięciu ich bez dodatkowych otworów w celu ich skierowania we właściwym kierunku. Tzn, ten kabel co był prowadzony w dół to jakby łatwiej ze względu na grawitację, ale otwór wentylacyjny w starym budynku to nie rura, tylko wykonany z cegieł przez co zarprawa na kantach wystawała i utrudniała prowadzenia kabla. Z doświadczenia zrobilismy to tak, że do otworu wpuściłem żarówke z oprawka i miałem 2,5m niżej oświetlony teren w otworze, a drugim kablem podbierałem ten, który miał iść do góry. W otwór wentylacyjny na górze, bylo wstawione lusterko pozwalające zobaczyć na dole co dzieje. Trudność - jak w pryzmacie na dole kierunki były odwrotne, ale dość sprawnie poszło. Gorzej z ustawieniem dekodera, ale to już 672 się tym bawił, jednak w pn. sie nie udało i po 6h pojechaliśmy do siebie. Na drugi dzień we wt. ustaliliśmy, że z braku ogólnego czasu, bo bylem i dentysty, a 672 przygotowania do świąt w domu, podłączymy jedynie TV naziemną na nowym kablu prowadzonym przez wentylację. Tak też zrobiliśmy, jeszcze musieliśmy odwrócić antenę, bo poprzedni fachowiec założył ją do góry nogami przeto płytka przy niej była w wodzie. Jeszcze do tego strojenie anteny, wymiana końcówki przy TV, bo okazało się, że też była zdupiona i tym razem po 3,5h wyjechaliśmy z tamtąd. Problem był jeszcze z rozliczeniem pracy, bo czasu dużo straconego, a efekty nieszczególne. Wzięliśmy więc 100zł na dwu, następnie jeszcze Pani wcisnęła nam 50zł to wyszło 75zł na łeb. Tak średnio. Było by lepiej, gdybym, albo ja, albo 672 miał czas poczytać jak na kablu z funboxa uruchomić TV, ale umówiliśmy się wstępnie po świętach.   
     I jeszcze jedna robota na po świętach. Koledze na skrzynce kabel się upalił i trzeba to jakoś połączyć na nowo, oczywiście sąsiadom trzeba prąd wyłacyć, ale to już on będzie z nimi negocjował. A dziś później, już się zapowiedziała mega imprezka przeto nie sprzątam szczególnie, bo jutro dopiero będzie co sprzątać. Podejrzewam na pastęrke ok. 10 składów na torach. To się będzie działo. 
     Już myślałem, że od 16:00 do 20:00 stacja będzie zamknięta dla ruchu, ale ostatni skład 230 jeszcze zajął szlak przed 16:00 i na łaczach zgłosił odejście. Wszedł na stację o 16:08. Godziny wolności nam się skróciły. Trudno i tak jesteśmy przygotowani na najazd na tory po 20:00. Spodziewane jest do 10 składów. O fakcie przemęczenia w ostanich dniach niech świadczy to, że wczoraj grając w symka kolejowego doprowadziłem do starcia dwu składów manewrowych. Ostatni taki przypadek to gdzieś pół roku temu, ale częściowo wynikał ze szczególnych uwarunkowań programu. W rzeczywistości skład stojący przy krawędzi peronowej nigdy bez potwierdzenia nie ruszyłby do tyłu, więc wczorajsze wydarzenie czyli doprowadzenia do najechania na siebie na zwrotnicy dwu składów, to ze mną faktycznie już było źle. Zresztą to kumulowało się już od pn. i tak rosło, i rosło, i rosło... Zresztą prowadząc ruch widziałem wczoraj zły dzień mimo tego nie potrafiłem się opanować i kolizja dokonana. Zapisałem stan gry w godz. kolizji, może kiedyś zacznę go dalej prowadzić. Uruchomiłem ponownie symka z wcześniej zapisanem stanem omijając kolizję. UWAGA skład 230 o 16:28 opuścił stację. Wolne w najbardziej obleganych godzinach. Zakładam do 20:00. Raz do roku, jak niby zwierzęta mówią ludzkim głosem, tak my realnie raz do roku w godz. 16:00 (dziś wyjątek) do 20:00 mamy wolne od najazdu składów.
    
172 pojechał do siostry więc wybawił mnie z opresji i mam czas na regenerację w pustym mieszkaniu. Jestem przeciwieństwem ludzi samotnych, którzy chcieli by w takim dniu być z kimś, no powiedzmy z bliskimi czy znajomymi. Tu puste mieszkanie jest czymś pożądanym mało tego długo oczekiwanym i upragniownym. Może kiedyś będe pisał inaczej, ale na razie przynajmniej w tym jednym dniu możemy wziąć oddech od innych. Popo pomogłem jeszcze 979 ubrać choinkę, bo on taki towarzyski. Oczywiście kurtuazyjnie zaprosił mnie na kolację, ale odpowiedziałem, że barszcz mam i zwinąłem się szybko co by mnie tam nie przytrzymali. Wolne - ja pierdole, jaki rewelacyjny stan. Semafory (w pok.A) niewzruszenie świecą jak w inne dni tygodnia dająć nawet w ten dzień szczególny nastrój. Jeszcze parę godzin.
Wtorek. 2014.12.23 11:36
No to jest dobre zacząłem inicjację wpisu i zastanawiałem się jaki dzień tygodnia, a jest już 11:36 i jestem po wizycie u stomatologa. Po za tym przewinęli sie przed dom 374 i 172, a teraz jeszcze przyjechał kolega z Danii, to tylko inicjacja. 
    Jeszcze dziś myślałem, że przynajmniej na wigilię będę miał 2h wolnego od mięśniaków, bo przecież ok. 18:00 lezą żreć, a ok. 20:00 już sa pożarci i przyłażą ponownie, ale gdzież tam. 172 oświadczył, że stary jedzie na wiochę, go z sobą nie bierze, i on nie ma co robić w związku z tym mnie nawiedzi. Ostania nadzieja na chwilę spokoju prysła.  
    To jest jakaś paranoja. Ludzi nachodzący mnie zaczynają mnie wyprowadzać z równowagi i nie wiem co z tym zrobić? Nie umiem się od nich uwolnić, dochodzi do paranoicznych sytuacji, ze np. po przyjściu z pracy w terenie, w ciągu 2 min (120 sek.) już sie dobijają. Nie mam czasu na prywatność, nawet wpisów na blogu nie ma kiedy robić, teraz jest 23:24 kiedy mogę coś wpisać, a poprzedni wpis musiałem zamknąć (czyli usunąć) wraz ze stroną bo do pok. A wszedł 230. Za niedługo otworzę hotel i przestanę mieć mieszkanie prywatne. Nie wiem jak przeżyję jutro, ale będzie to samo. Mięśniaki uciekając przed obowiązkami domowymi dotrą tu. Znikna ok. 18:00, ale będzie już 172, więc teoretycznie jak na dworcu kolejowym. Nastepnie po 20:00 zaczą się złazić po żarciu. Jutro nic nie robię z żarcia no bo kiedy. Rano na śniadanie rozmrożę barszcz, do obiadu ok. 14:00 barszcz i tyle. Dzień jak co dzień, dziś mi nawet przeszła ochota na jakiekolwiek porządki. Nawet małe plany - wyprania firan nie udały się, nie pisząć o jakiś większych, więc nic nie zrobiłem na święta, zresztą inni też to mają w dupie, to co się będę przejmował do cyca! Leze spać i im mniej ludzi będzie, tym lepiej. Narka.
Poniedziałek. 2014.12.22 15:05
Przynajmniej zainicjuję, bo dzień już jest napchany do granic możliwości, a nawet nie wiem czy w ogóle zdąże z wpisem. Najwyżej będzie uzupełniany do tyłu, co już wielokrotnie miało miejsce. 
     Za organizację dziś powinienem dostać jakąś nagrodę. Mimo braku czasu i sporej ilości zajęć wszystko było tak sprawnie przeprowadzone, że nawet mięśniaki były w szoku. Inna sprawa, że zajęły mi znaczną część dnia, ale to jakby normalka. 
     dokończenie wczorajszego wpisu dot. sauny branżowej  
 

a tu takie delikatne dłonie. Po ściśnięciu bicepsa i przedramienia przeniosłem rękę na klatę, trochę mocniej chwyciłem i jak to robiłem on zaczął głośniej oddychać. Jakby próbując ponownie czy mi się nie przesłyszało to jak następnym razem jak chwyciłem za jakąś partię mięśni to znowu głośniej oddychał - znak, podoba mu się, mało tego jest pasywny. Oczywiście teraz zacząłem na zmienę delikatnie go głaskać to przechodzić w mocniejszy masaż. Za każdym razem gdy, masowałem mocniej on głośniej oddychał, a w tym oddechu wyczuć można było większe podniecenie. Jakby było zezwolenie na kolejny krok, to zacząłem się powoli wsuwać swoją klatą na jego klatę. Jeszcze bardziej zaczął oddychać podniecająco. W końcu prawie wsunąłem się cały, nadal głaskając go tam gdzie można było, w tym wróciłem dłońmi na głowę. W tym momencie mnie już dobrze stał i jemu też. Pozbawiłem się ręcznika, a jemu powiedziałem aby się też go pozbawił. Położyłem się na nim w całości teraz. Leżeliśmy tak przez chwilę, po czym on rozchylił nogi na bok, tak że moje znalazły się w środku. Odsłonił odwłok i było gotowy na ... Nie wiedziałem czy zrobić to czy nie. Jeszcze chwilę leżałem na nim drażnąć mój organ i jego też przez ocieranie się. Gdy chciałem zrobić następny krok, pojawiła się przechodząca obsługa z komunikatem, że za chwilę zamykają. Następny krok został więc powstrzymany. Jeszcze przez chwilę leżelismy, aż zszedłem z niego i poszliśmy pod natrysk. Chciałem mu romantycznie jeszcze plecy umyć, ale rozminęliśmy się trochę, bo on, aby go nie widzieli ze mną, bowiem jest w związku od 5 lat, ale jakiś kryzys, to poszedł pierwszy i jak wszedłem do pomieszczenia z natryskami to akurat wychodził. No cóż... i tak było fajnie, a ten upust uczucia w formie jego głaskania to mnie samego zadziwił. No brakuje takiego mięśniaka skurwiela, który by to docenił i jeszcze tak jak ten wszedł w interakcję. 
    Tyle, bo znowu się zasiedziałem, a jutro jeszcze udało mi sie u znajomej stomatolog wysępić wizytę na NFZ, bo ma ostatnie zachowane punkty, to się udało załapać przeto muszę rano nastawić budzik - to rzadko się zdarza. No i dziś zostanie opisane jutro, bo tradycyjnie nie wyrobiłem się czasowo. Tyle, narka.
Niedziela. 2014.12.21 10:58
Niedziela,a wpis dot. będzie w zasadzie wczoraj. Otóż po wcześniejszym umówieniu w tyg. wybralem się z 971 do sauny branżówej. Na miejsce dotarliśmy ok. 19:30. Dostalismy dwa ostatnie numerki do szafek - wniosek, sauna pełna. Pomyślałem, może wreszcie nie będzie samego geriatrionu. No i faktycznie poszedłem do mokrej i tak młode mięśniaki. Ach zaraz zrobiło mi się lepiej. Od razu przysiadłem się do jednego jak wampirelle, a co czy tylko one mają monopol na dobieranie się do innych? Dziś postanowiłem im trochę poprzeszkadzać. Jednak mięśniaki, albo były po, albo nie chciały, bo mimo delikatnego dotyku jeden się spłoszył, następnie drugi, a później spotkaliśmy dawnego kolegę i poszliśmy z nim pogadać. To gadanie trwało jakieś 40min i w tym czasie mięśniaki zginęły. Gdzieś się ulotniły najprawdopodobniej wyszły z lokalu. Byłem w szkoku, że tak wcześnie lokal pustoszeje, godz. ok. 21:00. No cóż, trzeba to strawić, a na drugi raz wyjechać wcześniej. Został prawie sam geriatrion więc nie było co robić. Jakieś pojedyńcza sztuka  wałęsała się mało zainteresowana innymi jeszcze w miarę wyglądająca i tyle. Przechodziłem więc bezwiednie z mokrej do suchej, do jacuzzi. Wreszcie poszedłem na piętro i tam był ten co by się nadawał. Poniewaz taki nieśmiały jestem to wcześniej dobrała się do niego jakaś wampirella od razu do jego organu i chyba chciała go odgryźć. Zresztą mnie wcześniej też w jacuzzi inna chciała urwać. Szarpała to chyba z 10min i nic z jego strony (organu), a ona nie chciała przestać głupia, w końcu musiałem wyjść, bo zostałbym inwalidą. Młody się speszył i wampirella nie zrobiła dobrze ani sobie, ani jemu i jeszcze pogorszyła start dla mnie, bo jak się teraz do niego dobrać, jeżeli ta dopiero co została odsunięta? Jak zwykle pozostał delikatny dotyk, bo jaki atut więcej na start mogę mieć? Pierwszy dotyk i młody się odsunął jakby iskra przeskoczyła, pomyślałem głupia wampirella zdupiła syutację. Odczekałem kilka minut i drugi raz go dotknąłem w plecy palcem, też się odsunął korpusem. Siedział zgięty do przodu łokciami podparty o uda, z głową schyloną w stronę kolan. Dotknąłem go trzeci raz i przemówiłem, że chcę go tylko pogłaskać, nie bedę go atakował. Siedział w tej pozycji i nie reagował. Teraz kolej na mnie. Zacząłem go delikatnie głaskac po plecach po lewej łopatce, przesuwając rękę w stronę szyi i barków. W tej pozycji na szyi wychodziły mu kości kręgosłupa, delikatnie przesuwałem palce po nich czasami przesuwając palce na szyję, na której można było wyczuć żyłę dochodzącą w tej pozycji do brody. Jak zjechałem palcami na twarz, to wyczułem dwudniowy zarost, większy na brodzie trochę mniejszy na policzkach. Aby za długo nie głaskać go po twarzy wycofywałem rękę na barki, tu kości między szyją, a barkami i delikatne muskanie do barków, a z nich zjeżdżałem po ramieniu w dół. Biceps taki średni, trochę zwiotczały. Przydały by mu się ćwiczenia. Ponieważ na głaskanie nie reagował to uruchomiłem druga rękę. Stanąłem troche przed nim i dwoma masowałem mu plecy, łopatki i okolice lędźwiowe. Strawił moje głaskanie, więc było dobrze. Trochę to trwało, za nim zmienił pozycję, ale wyczuwałem, że podobało mu się głaskanie po głowie i twarzy. Natomiast na górze głowy mial włosy na żel i jak się tam ręką zachaczyło to robił uniki - znak, nie należy tam nic robić i do końca pozostawilem ta część bez dotyku. Natomiast twarz, kiedy przesuwałem rękę z góry głowy na dół, to robiło na nim wrażenie. Nie omieszkałem też sprawdzić jak przedramię, przesunąłem palcami na nie, przejechałem po górnej i dolnej części, nadal opierał się łokciami o uda i siedział taki zgięty. Przedramię takie nawet, za nadgarstkiem szczupłe, dalej rozszerzające się, kształtne. Po chyba pół godzinie bardzo powoli, coś jak odpowiedź na moje głaskanie, zaczął się prostować. Faktycznie formuła głaskania po plecach, głowie, rękach w tej pozycji się wyczerpała. Jak siadł w pozycji wyprostowanej, to delikatnie zacząłem go pchać do pozycji leżącej. Zapomniałem napisać, że siedział na kraju materaca w takim wykuszu w przejściu mieszy pokojami. Powoli połozył się, obwiązując mocniej ręcznik wokół pasa - znak, tam nie mam sięgać. Następnie ręce dał za głowę i nią na nich położył. Wszedłem do tego wykuszu i położyłem po jego prawej stronie. Zacząłem głaskać go po klacie, jej bokach, brzuchu dochodząc na podbrzuszu palcami tylko do recznika, by nie naruszać części zakrytych przez niego. Głowę położyłem na jednej ręce, na bicepsie, a ta druga znalazła sie w polu rażenia mojej prawej ręki. Leżał bez ruchu, co jakiś czas przechodziły wampirelle, co raz rzadziej z powodu zbliżania sie godz. zamknięcia lokalu (oczywiście musiałem przerwać wpis bo przylazł 230, a następnie jeszcze 979) o czym przekonaliśmy się później. Do tego czasu, nadal go głaskałem delikatnie, a teraz miałem przed sobą jego twarz z delikatnym zarostem. Wykonywałem takie ruchy, że sam się dziwiłem w trakcie, że jeszcze tak potrafię. Wkładałem w nie dość sporo uczucia, czułem się jakbym leżał z kimś w kim sie zakochałem i teraz w ramach tego uczucia daję mu od siebie przyjmność w formie dotyku, czy masażu. Na początku głowę miał skierowaną w sufit, z czasem przechyliła się moją stronę - znak, jest dobrze. Nadal ręką jak zjeżdżałem na podbrzusze to tylko do ręcznika nie wjeżdżałem palcami pod niego, choć odległość do organu było niewielka i palcami mógłbym go dotknąć. Włosy w tym miejscu dają sygnał, że to już blisko. Zamiast tego przesuwałem rękę na biodra i bokiem brzucha przesuwałem ponownie do góry, przez klatę szyję do głowy. Oczywiście pamietałem o żelowanych włosach więc tam nie sięgałem. Gdy nasze głowy były już blisko wargami przesuwałem po jego zaroście, czy kącikach ust, ale nie na usta, bowiem mnie całowanie nie podnieca, to darowałem sobie ten wyczyn. Ponieważ delikatne głaskanie już objęło tyle ile mogło to przesuwając swoją rękę po jego oprócz głaskania zacząłem trochę ściskać jego mięśnie reki. Oczywiście wpierw biceps. Nienajgorzej, ale ćwiczenia mogły by go ujędrnić. Ściskając go myślałem o tym jak kiedyś wyglądał, przedramię już lepiej. Bardzo delikatne miał dłonie. Palce niezniszczone, skóra delikatna, coś jakby praca biurowa czy jakaś taka. Fizycznego jak się dotyka w dłonie to są szorstkie, pocharatane opuszki, (znowu lezie 230, to reszta później) Ponieważ to później nie nastąpi juz dziś (23:00) to jutro opiszę jak było. No niestety po przyjściu 230, przylazł jeszcze 979 i inni, i tradycyjnie zrobiło się pełno, teraz poleźli, a jednak trzeba sie położyć spać.
Sobota 2014.12.20 04:51
Dawno nie miałem przerwy w spaniu w nocy, to dziś nastąpiła, zresztą godz. wpisu mówi sama za siebie. Oczywiście za nim wylazłem i zrobiłem wpis, było to tradycyjnie poprzedzone niemożnością zaśnięcia więc przebudziłem się o 03:50 i stopniowo jak dochodziło do mnie, że jedna będzie problem z ponownym zaśnięciem to wylazłem z łóżka zrobić trochę zaległych rzeczy na kompie.
    Te zaległe rzeczy to oczywiście porniole. Włączyło mi się zaś pożądanie to przejrzałem kolka stron, na luniksie to można bez problemu oglądać, bo się nie wirusuje. Na koniec oczywiście w.k. Rano okazało się, że 979, który przyszedł ok. 02:00 z imprezki firmowej (teraz pora na wigilie firmowe), że również się przebudził jakoś po 06:00 i już dalej nie spał. To jakoś zbiegło się w czasie kiedy na koniec siedzenia robiłem w.k. Ciekawe czy słyszał odgłosy filmów, które puszczałem zwłaszcza ostatniego filmiku i co sobie wtedy myślał? To oczywiście kolejny z tematów tabu, o których się nie mówi. Wiemy, że jest, działo się, ale nie ma tematu.
    No ładnie. Jak się przebudziłem w.k. Wstałem, rozruch poranny i przy ściąganiu filmików przejrzanych w nocy w.k. Tak mnie jakoś wzięło, że zachciało mi się jeszcze raz i już byłem w trakcie, a tu przylazł 172. Otwarłem drzwi prawie ze stojącym ukrytym w dresie choć i tak pewnie było widać, że jest pobudzony. Taka sytuacja, że jakby na życzenie, czy w pożądanej chwili wchodzi mięśniak. Mało tego chce dziś zrobić flachę w nocy, ale może być trudno, bo sobota to przesiadują. Jednak ma on kolegę mieszka z nim i też mi się podoba. Jakoś trzeba się będzie zainteresować, może by co z tego wyszło, a może kiedyś flacha na trzech co by wybadać pole manewru. 
    Na święta w zasadzie, bo pozostało kupno w przyszłym tyg. chleba, ale wczoraj rozmawialem n.t. z 972 i będzie chyba po za kolejnością załatwiony, jeszcze kostkę masła i jakieś cytrusy z 24 na wyprzedaży, jestem zatowarowany. W zamrażalniku jest 7ltr. zupy w tym barszcz na wigilię. Wczoraj ze szkolnictwa przywiozłem pełny obiad, tzn. pomidorową i drugie danie, więc na dziś i jutro pełny obiad. Jak co roku odpadają prezenty, kurtuazyjne wizyty, choć chyba do 971 się będę musiał wybrać no i przed świętami do 972 choćby po chleby. Najważniejsze kasy nie wydam jak w innych domach i że żarcie zapewnione. Żadna zapełniona po brzegi lodówka, nadmiar żarcia, które w niektórych przypadkach jak owoców traktuje się zamiast jedzenia jako wystawkę, bo ładnie wygląda na stole talerz z owocami, jakby ludzie zapomnieli czy pomylili funkcje. One służa do żarcia nie wystawiania, a następnie jak tam zaczynają schnąć wyciepnięcia. Nie przytyjemy, bo dieta stała, jak się uda to jeszcze ćwiczenia wdrożymy i dla lepszej kondycji będziemy działać. Choinki nie stroimy, bo i nie ma jej gdzie postawić, w kątach zamiast niej, czy w msc. gdzie mogła by stać stoją semafory kolejowe i też świecą. Kiedyś zresztą choinka po ubraniu na święta przestała cały rok, bo w lipcu nie opłacało się jej już rozebrać, w cześniej nie było czasu. Teraz się w to nie bawię, no bo co będę tak patrzał na drzewko jak pierdolnięty. Już wole na semafory popatrzeć, a może coś z nimi jeszcze zrobię dla poprawienia ich wyglądu (jak się znajdzie oczywiście czas).
    Nie liczę na okres spokoju, bo raczej będzie pełno od rana do wieczora, czy może od południa, jak sie będą przebudzać do nocy, jak się będą zwijać.
Piątek 2014.12.19 10:36
Zaczął się dobrze, oczywiście mięśniak z rana, później będzie gorzej, bo dzień zapełniony już do wieczora i chyba nawet ćwiczenia się nie załapią czasowo. Śnił mi się w nocy mój były, ma trójkę dzieci, ale w śnie rolę grała najstarsza dwójka tj. syn i córka. Pytałem się go o relacje z nimi, czy prawdą jest, że samcowi lepiej się dogadać z samcem, czyli synem i coś tam jeszcze się w nim działo - no nic erotycznego, jakby se ktoś pomyślał. Przez ten sen, a może i nie, przebudziłem się o 09:40. Poszedłem do ubikacji i wróciłem od razu na materac do mięśniaka. Ten leżał nieprzykryty, bo w pok. było dość ciepło. W nocy na tyle się nagrzało, że przebudziłem się po 06:00 i z tego ciepła nie umiałem zasnąć to wyłączyłem grzejnik w pok.A aby było lepiej. Ok. 10:00 sprawdziłem termometr na zewnątrz i było 10C co wyjaśnia nagrzanie pokoju. Mięśniak leżał na prawym boku, przywarłem do niego od tyłu już bez odzienia i już ze stojącym. Położyłem się i aby nie doznał szoku, to delikatnie na przebudzenie zacząłem go głaskać. Przebudził się chyba w tym momencie jak się za nim kładłem, bo jak zjechałem ręką przez klatę i brzuch niżej to jego organ już stał. Pomyślałem szybki jest, zresztą ja też. Zsunąłem mu majtki to jedyne co miał na sobie i przykleiłem się do niego tak, że mój organ znalazł sie między jego pośladkami. Nagrzewałem się od pleców, lewą ręką głaszcząc go na podbrzuszu, klacie, lewej ręce. Ten bark, ten biceps no i płaski brzuch. Przewróciłem go na brzuch i zdjąłem w tej pozycji majtki już zupełnie aby mogł ruszać swobodnie nogami. Siadłem mu na posladki i zacząlem masować na plecach, barkach i po ramieniu, stopniowo zacząłem robić delikatny spanking. Ręce miał wyciągnięte za głowę dlatego dobrze rysowały się żebrai i mięśnie na górze pleców. Po masażu położyłem się na nim organ umieszczając między jego pośladkami. Zacząłem się ruszać, a w ręce chwyciłem głowę i na niej się podciągałem to odsuwałem w stronę nóg. Jednak to nie ta pozycja, będzie do finału. W głowie już ułozyłem inną, korzystają z pufy zanjdującej się za materacem. Po leżeniu na nim i przygniataniu go przewróciłem na plecy. Ręce ułożyłem po obu stronach pufy, że ramiona były pod kątem prostym do tłowia, a przedramię pod kątem prostym, ale do ramienia w kierunku od głowy. Za pufę położyłem sztangę (sprzęt na miejscu, bo ćwiczenia prawie dziennie) i do niej przywiązałem mu ręcę. Widziałem jak wiążę ręcę w tej pozycji i jak organ zaczyna mu pulsować. Już kiedyś to zauważyłem, że wiązanie go powoduje podniecenie. Po przywiązaniu rak siadłem mu na jego organ mając go miedzy pośladkami. Zacząłem go wpier masowac po klacie, barkach i bicepsach, które w tej pozycji są chyba najbardziej eksponowane. Na barkach uwidoczniły się żyły, na bicepsach też. Zacząłem robić spanking na klatę i równocześnie ruszałem się drażniąc jego organ. On podkurczył nogi i zaczął stopniowo trochę dźwigać brzuch. Mogłem rękami w tej pozycji chwytać za jego uda, tam też prawie same mięśnie. Po chwili siadłem mu trochę wyżej na klatę kolana opierając na bicepsy. Wiem mięśniaki tego nie lubią, ale za to ja to lubię. Nie miał jak uciec rekami, chwilę musiał się pomęczyć, aż doszedłem, ale to faktycznie chwila. Kolejny dzień miło rozpoczęty. Dobrze, że tak, bo rozkład jazdy napięty i stałe punkty w nim, no będzie ciężko go zrealizować bez gonitwy. 
     Jak jest pełny rozkład jazdy to jeszcze 812 zgłosił się pod wjazdowym i zajmuje czas na skype. Na szczęście rozrząd odbywa się w trakcie śniadania, jednak długo to nie potrwa bo wyjazd po chleb muszę ustkutecznić. Kiedyś z 812 częściej gadałem, ale jego intrygowość i gadanie bajeczek zaczęło mnie nudzić, może jak będzie kiedyś więcej czasu to opiszę co za bzdury wygaduje o moich mięśniakach. 
     No jakoś się udało dzień zamknąć z realizacją większości spraw. Jeszcze jakieś sprawy informacyjne czyli sms-y i planowanie jutro i będzie tyle z dnia. Trochę spóźniliśmy się na występ dzieci w domu dziecka, ale żona od piekarza nie założyła więcej czasu na przejazd, a jak przybyłem na styk, jak zwykle.
Czwartek 2014.12.18 12:04
Ostatnio kupiłem pomarańcze w stonce. Są spryskane jakimiś chemikaliami, że jak obierałem na desce drewnianej i za jakieś 2h kroiłem na niej chleb, a następnie go jadłem to zastanawiałem się co ten chleb tak wali jakby płynem do naczyń. Przecież naczyń jeszcze nie myłem. Jadłem i wąchałem chleb i nie mogłem wpaść skąd ten zapach do cyca? Dopiero po czasie skojarzyłem to z pomarańczą. Czym "oni" nas karmią? Wiek 67 to zrobiono doraźnie dla pokolenia, które wychowało się w czasach komuny, kiedy żarcie nie było chemiczne, to obecne to nawet 65 może nie dożyć. 
    Wczoraj udało się machnąć 48min ćwiczeń, mimo napietego grafika, jak dziś będzie nie wiem, bo też sporo zajęć. 
    Ostatnio rozmawiałem z 979 n.t. jego przerwy w kopulowaniu. Pamiętam jak kiedyś powiedział (bo takich spr. raczej nie zapominam), że ma mały popęd seksualny. Teraz jak spytałem się go ponownie jak on tak długo wytrzymuje bez i co z jego popędem to odpowiedział, że jakoś daje rady, ale że ma duży popęd seksualny. Hmm, zdziwiło mnie to bardzo. Czyżby próba podniesienia swojego ego.
    W nocy spali 230, bo po popołudniówce oraz 172, który skądś się znalazł. Pierwszy tradycyjnie spał w C, a 172 w A na moim łóżku, ponieważ o północy nie chciałem robić scen z przenoszeniem go na materac, to sam rozłożyłem ów i na nim spałem do rana. Po wyjściu 230, chwilę jeszcze leżałem, ale świadomość położenia się do łóżka z mięśniakiem, do tego do nagrzanego już przez niego to po chwili tam poczłapałem i wsunąłem się pod kołdrę. Dosłownie 10sek, głaskania i mięśniakowi już organ stał w 100% gotowy do akcji. Po wstępnym leżeniu obok i głaskaniu położyłem się na nim. Nasze organy wzajemnie wbijały się do brzuchów. Recę trzymałem mu po za głową, leżąc na nim i ocierając moją klatę o jego. Trzymanie go za przedramię, takie umięśnione wyżyłowane z delikatnym zarostem to jest odlot. Nie obyło się bez spankingu na klatę i ręce. Ostatnio trochę schudł to jeszcze bardziej jest wyżyłowany więc dojście do erekcji u mnie też nie trwało długo. 
     Dziś ćwiczenia to 1,05h. Trochę przeciągnąłem, ale znowu na koniec zacząłem dostawać zajebistego humoru. Ponieważ już 4 dzień ćwiczę po przerwie, no jeszcze czwartek ub.tydz. to mogłem przeciągnąć i spożytkować zajebisty humor na ćwiczenia fizyczne. Oczywiście muza odkręcona, trochę sąsiadów nagłośniłem, ale przecież nie ma teraz ciszy nocnej. Oczywiście kawałki, które idealnie nadają się do ćwiczeń. Ale dziś to się tak składałoz dobrym humorem. Rano mięśniak, później jeszcze w.k. na czeskim porniolu, prace domowe no i ćwiczenia. Teraz dopis krótki, bo za chwile wbije 979 po pracy, a i tak żarcie ze szkolnictwa trzeba zrobić. No jeszcze łaczność z 672, bo jakieś uniki robi do cyca. Muzyczka jeszcze gra, lezę robić żarcie do kuchni.
     Łączność z 672 nawiązana, miał być dziś kontakt przy okazji wyjazdu po zupki, ale wyjazd odwołano, a ponieważ w stacji zajęło się 7 torów to też nie mogłem zrobić częściowego kursu tylko do 672. Za to zrobiła się później okazja do flachy ze 172, bo i tak pił u mnie z 841, a jak wiadomo po alko jest łatwiej pewne rzeczy zrobić. Niestety jutro lezie załatwić sprawę urzędową i musi być w miarę funkcjonalny. Szkoda, bo w stacji opustoszało już o 22:25, nie licząc pozostałego 172. 230 wziął L4 to też polazł wcześniej do domu i po popołudniówce spać nie będzie. Za to 172 jak zwykle kusi, bo położył się na materacu w samych majtkach bez przykrycia. On z klubu morsów jest, to trawi niskie temp., a w wyższych to chodzi dość rozebrany. W pok.A jest ciepło to też miły widok dla oczu - mięśniak tylko w majtach. Rano zapewne przyjdę do niego i będę się mógł nacieszyć jego ciałem i mięśniami.
Środa 2014.12.17 08:37
Ten czas tak leci, że to prawie nie możliwe. Tyle umyka rzeczy do zrobienia, a jakby ciągle coś robię. Może to źle poukładane jest?
    Przemknęły po raz kolejny okolicznym mięśniakom moje urodziny. Zapomnieli o nich i tylko po tygodniu przypomniało się 979, że termin już minął. W tym roku nawet nie przygotowywałem się z flachą, bo widziałem, że nie ma komu pamietać, a i dobrze, bo takie imprezki nie podnoszą mnie na duchu. Wszak chciało by się mieć ciągle 17 lat i nie mieć zmartwień na głowie, do tego ładny wygląd i życie beztrosko toczyło by się z dnia na dzień. Jak w jakimś filmie gdzie bohaterka zatrzymała się i ciągle budziła się w wigilię 25 grudnia.  
     Czasami przychodzi do mnie z wioski kolo, który ma, ogólnie rzecz łagodnie ujmując, problemy z alko. Jakiś czas temu jak był to bawiło go, że
- ceruję skarpety i w zasadzie od kilku lat nie kupiłem nowej pary,
- nie używam papieru toaletowego, podcieram się kauflandami pomielonymi własnoręcznie (na chuj mam płacić za to samo, co ktoś mi pomieli dostarczy do sklepu, muszę po to iść, zapłacić i przynieść do domu. Tak oni sami co tydz. za darmo mi przynoszą, pozostaje tylko pomielenie)
- nie używam chusteczek jednorazowych tak modnych teraz, tylko dawne szmaciane, prane w pralce i podobnie j/w nie ma problemu logistycznego, mało tego nikt ode mnie nie sępi: daj chusteczkę,
- okresowo znoszę ze śmietników różne, jak najbardziej przydatne rzeczy, które jeszcze długo służą w domu jak np. firany do pok.A i kuchni (po raz któryś napiszę - piękne i zresztą innym też się podobają, a tu wczoraj 979 kupił połówki do kuchni na jedno okno (2 skrzydła) za 25zł) to ta co przywiozłem do pok.A dług. 6m wys. 2,70 kosztowała by chyba ze 150zł jeżeli w ogóle takie jeszcze produkują, te do kuchni podobnie, podobała mi się natomiast refleksja 979 powiedział - chyba zacznę chodzić po śmietnikach), krzesło drewniane (uwaga - waży 8kg z takiego drwna jest zrobione) masywne, ja zdechnę, to ono tu jeszcze pozostanie i przeżyje kolejnych naście imprezek; i ten, który się tak nabijał w pn. zadzwonił abym jeździł u niego jako kierowca, kilka godz. dziennie za 7zł/h. Zadzwonił ok. 19:00, najlepiej od jutra od 06:00 rana czyli od wtorku. Powiedziałem, że na wtorek jestem umówiony, a pomyślałem, za 7zł/h to sam se jeździj, tylko że mu prawko za alko odebrali. Większość młodych juz u niego jeździła i poszła do innych firm jeździć. Dziś wracając ze sklepu z chlebem patrzę, a w aucie siedzi on i jako kierowca jego ojciec już leciwy staruszek. Zastanawiałem się, czy teraz mam się śmiać, czy powstrzymać się od robienia scen? Jakoś on się u mnie bawił przednio przy mięśniakach, ale mam wyjebane na to, bo jak przywiozłem firany to wszystkim powiedziałem od razu, że ze śmietnika, zresztą chyba to opisałem tu, podobnie z krzesłem, że także ze śmietnika więc jakby opinia jednego uzależnionego od alko mnie nie przewróci, chyba że sam się teraz przewrócę ze śmiechu. Pazerniak jakby zaproponował 10zł/h to jeszcze bym się zastanowił, ale z tą stawką (to oczywiście bez żadnej umowy i ubezpieczenia) to na drzewo. Przy okazji tego zdarzenia przypomniał mi się sms od 372, którego tu wpisałem do archiwizacji, z problemami żywieniowymi z powodu braku kasy. No cóż, czase i mnie się śmieszniej robi...
Wtorek. 2014.12.16 10:14
Chyba się uzależniłem od zupek ze szkolnictwa. No są tak zajebiste, że jak wczoraj zrobiłem dzień bez nich - nie rozmrażałem choć były zamrożone, to wieczorem po przywiezieniu ogórkowej zeżarłem porcję prawie się trzęsąc przy tym. Chwilę po zeżarciu przyjechał 971 z laptopem do przejrzenia przez 979. Po przejrzeniu laptop został na dalszą naprawę. Jak siedzieli w miarę obok siebie to porównywałem ręcę 971 i 979. No jednak łapy od 971 zajebiste. 979 dobrze, że zaczął ćwiczyć, ale brakuje mu i chyba będzie brakowało. 971 ma siłownie dziennie w robocie, a 979 aż tak się nie przemęcza, a krótkie ćwiczenia po pracy nie nadgonią tego co ma w niej 971. Te ręce i plecy to jest to co mnie urzekło jak poznałem 971 i do dziś pozostało na dobrym poziomie. 
    50 min ćwiczeń przeleciało, choć z humorem po nich już nie jest tak jak wczoraj. Wiadomo taka euforia trwać ciągle nie będzie. Ćwiczyło sie dobrze częściowo za sprawą muzyki przez polskastacja.pl gdzie można wybrać opowiedni kanał i bez reklam słuchać. Popołudnie tradycyjnie zajęte, aż nie chce mi się myśleć o tym jak to poukładam, ale to takie bieżące sprawy, prawie codzienne, ale jadnek zapełniające skutecznie czas. Po za tym tydz. w którym śpi 230 po popołudniówce przeto wczoraj jak dzwonił już trochę wcięty 172, że chce wbić na nockę i flachę wypić, a właściwie się nią doprawić to musiałem odmówić ze względu na 230. Szkoda, ale też na mnie spada pilnowanie, by informacje niewygodne nie dostały się do obiegu. Może to w jego bieżącym odczuciu wygląda inaczej, ale jednak w długofalowej perspektywie muszę stosować pewną konsekwencję. Teraz kończę, bo zara po pracy wbije 979, więc jeszcze usunięcie historii i ciasteczek. 
     Widziałem, że 979 jeszcze się ten sylwester zmieni 5 razy. Dziś jest opcja Wrocław i sylwek z TVP2. Wyjazd po zupki trochę później, ale za to po drodze z kauflandem. Jednak chętnie zostawiamy kasę w marketach, no cóż młodzież się będzie martwić jak tu naprodukować kasę w kraju aby starczało dla wszystkich.
     Przejeżdżając po zupki mijam teren gdzie sprzedano ziemię pod zabudowę i na podzielonych działkach wybudowano domy jednorodzinne. Budowa kończyła się w większości w tym roku, ale u części jeszcze prace wykończeniowe trwają. Pisząc magisterkę z budowlanki wyczytałem, że w zależności od materiałów użytych do wznoszenia ścian zamieszkanie w budynku nowo postawionym powinno odbyć się po jednym do nawet trzech sezonów grzewczych. Wniosek może być taki, że widocznie ze ścian muszą odparować związki chemiczne, którym one są na początku nasycone. A tu widzę, że jeszcze budowa nie zamknięta, stan surowy, ludzie się wprowadzają. Praktycznie po 2 dniach działa już elektronika, TV laptopy z internetem czyli to czym większość dziś żyje, natomiast wprowadzają się własnie na sezon grzewczy, co zrozumiałe, bo po lecie kończy się w znacznym stopniu budowy i ludzie zaczynają wdychać to co ze ścian powinno w pustych, wietrzonych pomieszczeniach się ulotnić, a tak osadza się w płucach tych, którzy z radością wprowadzają się do nowego wymarzonego domu, a ten paradoksalnie skraca ich życie.
Poniedziałek. 2014.12.15 11:54
Nie ma to jak mięśniak z rana. Przesadziłem tak przed 11:00 był. Po tyg. przerwy odnalazł się 172. Nawet nie pytałem się gdzie go wcięło, może znowu 48, ale w sumie po co mi te informacje. Ważne, że przylazł i było jak zwykle dobrze. Przypomniałem się jakby o nocce z flachą, to wpierw miałem niepewność co do samego przedsięwzięcia, następnie jak się zgubił 172 to niedosyt straconej okazji. Przecież to w sumie on na równi ze mną czy może nawet bardziej chce zrobić flachę więc czemu nie. Już raz z nim takie coś miałem kilka lat wcześniej i było super, choć po chyba dwu razach padłem z powodu przemęczenia. Był to okres pracy na 2 etaty więc doraźne zmęczenie było czymś naturalnym. Ale za to do dziś pamietam co zrobił i na ile mi pozwolił i to chyba pcha mnie w kolejne takie spotkanie. Zawsze tu piszę, że alko naszym przyjacielem. Rozwiązuje tyle węzłów i otwiera tyle zamkniętych dotychczas bram jak przy żadnej innej okazji.  
    Qrwa, to jest niemożliwe. Pierdolnęło 47 min ćwiczeń, po których jak w czwartek dostałem tak zajebistego humoru, że mało przy żarciu po ćwiczeniach z tej radości się nie zadławiłem. Nie wiem co się wyprawia do cyca? Zima, na dworze pochmurno, bez słońca taka typowa szarówa, a tu taka jazda z ćwiczeniami i humorem. Ale dobrze, dobrze. Podoba mi się to wszak mam power do działań. Do tego oczywiście odpowiednia nuta, trochę nagłaśniam sąsiadów, ale co tam, niech mają jakąś rozrywkę w ciągu dnia. 
    Po pracy i po jazdach na prawo jazdy przylazł 979. On chyba dziś też ma dobry humor. No dawno tak się nie dał wymacać jak dziś. Aż sam byłem w szoku. Wreszcie po długiej przerwie mogłem się nacieszyć jego umięśnioną szyją, biceps też mogłem trochę pomiędlić w rękach. Od czasu jak zaczął ćwiczyć to zaczyna mi się znowu podobać bardziej niż przedtem. Może to też sama świadomość jego ćwiczeń. Ma taki typ budowy ciała, że już niewielka ilość ćwiczeń jest widoczna na nim. Nadal nie ma planów na sylwka, dziś wymyślił wyjazd do Krakowa na rynek. Ostatnio to mówił coś o lokalnym klubie. Jeszcze mu się to zmieni z 5 razy.
Niedziela 2014.12.14 10:28
Wracając poc. od 824 wpadłem na pomysł, aby, jak tam będę następnym razem i będzie zimno, oczyścić mu lodówkę. Dosłownie i ze starych zepsutych produktów. Nie miałem teraz ochoty na bezsensowne dyskusje nt. jej zapełnienia i psucia sie tam ich, bo tylko na 1,5 dnia miałem czas, aby pojechać.
     Jak wysiadłem na wyremontowany peron w wiosce obok, bo moją dawną konstrukcję znacznie usunięto. Postanowiłem ją odbudować, aby z rowerem móc się tam w miarę bezproblemowo dostać. Została po zrobieniu jeszcze kostka brukowa z małej kupce w środku peronu i widziałem ją jadąć przedwczoraj do 824 to postanowiłem na bazie tej kostki ponownie wybudować wejście na peron z jego rogu obok nieszczęsnych barierek. Zastanawiałem się też na ile wcześniejsze wybudowanie wejścia nań spowodowało przykręcenie tam schodów? Jak byłem na objeździe poc. z 374 to identyczna sytuacja w Bydgoszczy, z tym że tam po ukończeniu peronu kolejarze naciepali elementów po których można wejść. Tu ktoś kto odbierał być może widział i zadecydował o przymocowaniu starych schodów, może dobrze zrobiłem innym, ale nie sobie. Jakby tej barierki nie było, to ok, a tak jakieś 40min zajęło noszenie kostki brukowej i zasypywanie jej tłuczniem, aby stabilnie stała.
      W mieszkaniu 979, 230 i tak do wieczora trochę bezpłciowo przeleciało. Ok. 21:00 dołączył jeszcze 823, bo jego laska dziś w pracy, bo on nie ma co z sobą zrobić i przyjeżdża na stare śmieci (przeprowadził się do innej wioski) zobaczyć co dzieje. Trochę mu się tyje, trudno, a kiedyś tak fajnie wyglądał.
     
Sobota. 2014.12.13 08:55
Ciekawe jak tam na bazie czy stacji węzłowej wygląda. Zostawiłem na włościach 979 i jak na shreku, ja wyjeżdżam, a tam już bilety na imprezkę rozprzedawane. Wracam od 824 popo to będzie miał czas wpierw na dojście do siebie, następnie na posprzątanie tego co tam namarasili.  
     824 jest pocieszny, bo nie wiem jak to inaczej nazwać. Lodówka pełna jakby tu mieszkała 5-osobowa rodzina, trudno do niej nawet rękę włożyć. Na dole w niej padliny. Dość sporo ich, pytam się:
- na co Ci tyle padlin,
- na święta już kupiłem,
- przecież do świąt jest 1,5 tyg, a to za góra 5 dni będzie do wyciepnięcia.
    Nie padła już żadna odpowiedź. Skąd się biorą zawirowania w funkcjonowaniu mózgów. Mam nadzieję, że z moim bedzie w miarę wszystko w porządku jak najdłużej. A może to własnie z moim jest coś nie tak. Może to ja jestem pierdolnięty, tylko tego właśnie tym pierdolniętym mózgiem nie zauważam i wokół generalnie panuje normalność? 
   Planowany powrót jak będzie ciemno na stacji, na której wysiadam, bowiem ostatnio jak robili na nowo peron, to stare podejścia oczywiście skasowali, bo po co mają być? Oczywiście kolejarze wszyscy schodzą schodami do przejścia podziemnego i w ogóle nie musza schodzić z peronu na tory. Na przeciw takiemu myśleniu, na końcu peronu, za jego końcową krawędzią z tłucznia i kostki pozostałej z układania nawierzchni peronu ułożyłem górkę, aby można było nań wejść, a dla mnie wraz z rowerem. Przy odbiorze technicznym ktoś to usunął, bo pewnie dyrektorowi czy komuś sie tam nie podobało, ale za to zamontowano schody, (uwaga) kierujące wprost na barierke ochraniającą peron, aby nikt z niego nie spadł w dół. Wchodząc po nich na szczycie należy się dodatkowo będą jeszcze na nich przeciskać przez barierkę. W związku z tym postanowiłem na nowo ułożyć kopiec, bowiem przy peronie pozostały jeszcze kostki brukowe i ponownie ułożę z nich górkę, aby z rowerem móc się tam w miarę normalnie dostać tudzież zejść bez spuszczania roweru w dół, a następnie skakania za nim.  
     Ubrałem się cieplej choć już wczoraj było 7C. Wziąłem golf, a tu dziś na termometrze 10C. Chyba pojadę bez tego gofla i w kurtce, bo się w tym wszystkiem co wziąłem zagotuję. No wiosna w zimie do cyca. Jak dla mnie to tak by mogło być do kwietnia, a następnie już lato.
Piątek. 2014.12.12 06:28
To będzie pełny dzień, zaczyna się z rana, zresztą wpis o 06:27. Dawno tak nie było, na koniec się okaże jak wszystko udało się ustawić, aby zazębiło się odpowienio.
    Dzień zapełniony od rana. Przebudziłem się ok. 05:50 i już nie zasnąłem, a z powodu spotkania rannego wyszedłem z łóżka. Przygotowałem się, na necie potwierdziłem spotkanie i pojechałem na dw. PKP odebrać trzecią osobę z fellow, z którą udało mi się umówić. Poc. przyjechał planowo wysiadł z niego "młody". Poszliśmy na środek lokomocji i pojechaliśmy do mnie. W pokoju zapytał o picie, zaproponowałem herbatę. Poszedłem do kuchni ją zrobić, jak wróciłem z kuchni do pok.A to patrzę, a tu "młody" już cały rozebrany, tzn. pozostały mu skarpety do tego już stał ze stojącym. Zaproponowałem, aby wszedł do łóżka, bo po co ma tak stać po nagu. Pomyślałem, to ten wiek i potrzeby. Postawiłem herbatę na stoliku, siadłem na brzegu łóżka i tez się rozebrałem. Wsunałem się pod kołdrę. Jakby tak był bardziej zbudowany to było by ok. A tak, to takie dziecko w łóżku. Drobny, robiący wrażenie delikatnego. Do tego jak zaczął nawijąć o zagrożeniach zarażeniami aids i WZW, to organ który mi jednak stanął zwiotczał do reszty i nie było już ratunku dla jego powstania. No cóż.... Dałem sobie spokój i oprócz leżenia w łóżku i głaskania oraz rozmowy to by było na tyle tymbardziej, że ok. 10:00 przyjeżdża planowo 374 po zupki. Aby nam wcześniej nikt nie przeszkadzał wyłączyłem dzwonek do drzwi i planowo jak już wychodziliśmy z łóżka to zadzwonił na tel. 374, że stoi już pod wjazdowym. Idąc mu otworzyć włączyłem dzwonek. Nie wiem jak to się stało, ale albo nie chciał zauważyć, albo faktycznie nie zauważył "młodego", bo wpierw "młody" polazł do ubikacji, to się z nim minął, a następnie my byliśmy z kuchni, to młody akurat wszedł do pok.A. Jak 374 wychodził to nie zauważył go w A i wyszedł.  Rozmawialiśmy o sprawach branżowych, fellow poznawaniu tam ludzi, jacy są, bowiem on ma jednak ze względu na wiek więszą ilość znajomych i o innych pierdołach. W trakcie przyszedł o 10:40 umówiony już wczoraj 181. No tego to bym przeleciał na miejscu, ale z powodu "młodego" się nie dało. Przelutowałem mu głośnik w kolumnie i umówiłem się w przyszłym tyg. na ćwiczenia, bo zacząłem, a on chce wyjechać w przyszłym roku ponownie za granicę, to chcę go uwiecznić póki jeszcze jest tu na miejscu oczywiście jak się uda bez koszulki. Ach taki płaski brzuch, a symetryczna sylwetka, ale to przywilej wieku 20 lat. Jakby "młody" tak wyglądał to by się działo w łóżku. Plan awaryjny na przesunięcie wjazdu 374 i 181 już był, ale ponieważ "młodemu" trochę brakowało to rozkład jazdy utrzymałem. Później niż planowałem pojechałem w stronę 824, on w drodze odjechał w inną stronę środkami masowego rażenia. Poc. w kierunku 824 zapowiedziano na peronie jako opóźniony 60min, na szczęście planowo jechał następny w krótszej relacji. Popo poszedłem z 824 do sklepów, w zasadzie marketów dwóch pomóc mu zrobić zakupy. Ale tam narodu w marketach, my tam (jako społeczeństwo) zostawiamy kasy, a część zniej jest skutecznie transferowana za granicę. No cóż. Skoro rząd daje im prezent w postaci ciągłego drukowania 1, 2, 5 groszówek, to inne prezenty w postaci zwolnień podatkowych ulg i innych powodują, że tak chętnie chodzimy tam kupować, bo taniej.
Czwartek. 2014.12.11 00:02
Jako, że się zasiedziałem to zainicjuję na dziś, bo nigdy nie wiadomo co wyniknie. Sytuacja techniczno-ruchowa jest płynna. 
    Mnie jakby znowu trochę odjebało, to wszystko popęd seksualny. Wpierw spisałem się na kumpello z gostkiem z Kr-wa, teraz piszę na felku z gostkiem z Rybnika. Aby podkreślić że nie jest to normalna sytuacja, bo jest 02:07 jak piszę, a rano musze wstać to codziennych obowiązków to nie wiem co dalej robić do cyca. Młody pisze o spotkaniu, to chyba trzeba ciagnąć temat.  
     Dzień taki zawalony, bo odgruzowywanie po zastoju miesięcznym. Do tego jutro rano tak zajęte, że szał macicy. Z wpisem też będzie ciężko, chyba dopiero zrobię u 824, bo w domu chyba nie zdążę. Popo był tradycyjnie 979, ubrany w biały podkoszulek. Patrzałem na niego i już kiedyś doszedłem do wniosku, że białe podkoszulki są zarezerwowane dla mięśniaków, bo mimo iż biały pogrubia (czarny odchudza, takie złudzenie) to mięśniaki w nim wyglądają dobrze. Oczywiście taka koszulka opięta, tzn. ciasna, wiec mu było wszystkie mięśnie widać. Bym w ogóle zapomniał, że dziś ćwiczyłem po miesiącu czy nawet wiecej przerwy. Bardzo dobrze się ćwiczyło, 50 min pyknęło przy dobrej muzie z polskiej stacji, nawet się postarali i nie musiałem grać z kompa. Włączyłem sobie semafor z pod kolorofona i po ćwiczeniach miałem tak dobry humor jak ostatnio chyba przez 2 tyg, tak dobrze się nie czułem. Zara po ćwiczeniach obiadek ze szkolnictwa - kasza z mięsem i sos rizotto do tego, no wyjebka. Tyle, bo rano wstaję, bo umówiony jestem to od wieków musze nastawić budzik. To dopiero będzie się działo, tymbardziej, że dziś w nocy poszedłem spać ok. 02:40, a jutro muszę wstać o 07:00. To narka.
Środa 2014.12.10 11:42
Zainicjuję, bo już widzę, a jest, można by rzec, dopiero 11:35, ale nie wyrobie się ze wszystkim. To jakaś masakra z zajęciami w ciągu dnia. Jeszcze się rozruch poranny nie skończył, a kolejka spraw do załatwienia: wyjazd po chleb i po zajebistego czekoladowego loda z lidla, na którego mam ochotę od 2 m-cy. Cały czas miałem pełny zamrażalnik, no i był 172 to by się do niego dossał. Mamie od 979 zawieźć zupkę, bo on jej wczoraj nie zabrał. Magisterka z budowlanki czeka. Wyjście popo z 979 do kaufla, wyjazd po zupki, a pranie to już się nie wyrobi choć czeka tydz. na zrobienie. O czynnościach porządkowych to już strach wspominać, bo czekają z dnia na dzień. Tylko te podstawowe są dokonywane. W tle wyjazd do 824 chyba w pt. bo w przyszłym tyg. odpada z powodu zupek i towarowania się nimi na święta, a 22-go to już chyba za późno przed świętami. Tyle teraz, bo zajęcia czekają. Narka.
     No  chyba magisterkę mamy z głowy, to zabrałem się trochę za porządki te najpilniejsze jak odkurzanie i zamiatanie. Byłem też w lidlu po zajebistego loda czekoladowego za 6,99zł. Jak płaciłem to zastanawiałem się po raz któryś, na ile nasz rząd musi być przekupny, aby nadal tylko chyba dla marketów drukować 1, 2, 5 groszy. Przecież kiedy była denominacja w 2004 to zarabiało się jakieś 700zł na rękę i to starczało na podstawowe rzeczy do przetrwania w tym spożywkę i opłaty i tyle. Dziś zarabia się ok. 2000zł i to też starcza na to samo i mało kto odkłada. Tyle podrożały produkty i usługi, czyli prawie trzykrotnie. To czemu do jasnej cholery nadal nasze państwo, którego my jesteśmy członkami nadal klepie 1, 2, 5gr. jeszcze do tego dopłacając, bo markety tak chcą. Ile asygnują w kopercie odpowiednim osobą by te monety jeszcze były w obiegu?  
      Czasami zastanawiam się kiedy następuje u człowieka (pewnie jest wtedy jeszcze dzieckiem) przejście na tzw. politykę, czyli niebycie szczerym. W środowisku dorosłych jest to powszechne, że omijamy prawdę, jesteśmy nie szczerzy, tak lekko okłamujemy lub ukrywamy prawdę. Ze swoimi mięśniakami z tymi, z którymi coś robię jestem bardziej szczery jak z tymi, z którymi nie robię. Np. z 979 mimo jego dziennego przebywania u mnie jest cały czas bariera nieszczerości, po (powiedzmy) wpadce z przed paru lat. Od tego momentu zaczęła się taka książkowa bytność nieszczerym, czyli korzystanie w politycznych wypowiedzi. Pozostało to do dziś. Czyli nie mówię mu wszystkiego, część informacji wyłagadzam, części w ogóle nie podaję. Podobnie jest chyba z nim, przynajmniej takie odnoszę wrażenie. Chyba najbardziej szczery to byłem z 222. Mimo nie robienia finału z nim, bo jednak w dotyku to posuwałem się daleko, to jakoś jemu (może dlatego, że tak mi się podoba) muwiłem prawie wszystko co myślałem i nie ukrywałem tego, nie wyłagodzałem. Bardzo sporadycznie zdarzało się coś przemilczeć. Nawet jak trzeba było to mówiłem mu o jego niezbyt wzniosłej inteligencji. Tak teraz pomyślałem, że chyba psychologia nie daje tyle informacji co bezpośrednie relacje ze skurwielami z przeróżnych rodzin. Że też 979 te studia resocjalizacyjne przerwał (debil). Mówiłem mu to wielokrotnie - materiał badawczy masz na miejscu, nie musisz się nigdzie ruszać. Całe spektrum zachowań i ludzi potrzebujących resocjalizacji, to ciepnął te studia, a najlepsze (uwaga) teraz żałuje! Kolejny do resocjalizacji. Dzwoniłem ostatnio do 222, nie odebrał, może jutro zadzwonię ponownie. Ciągnie mnie do niego, do tego jego wyglądu, tych mięśni. Ach takie ciało... 
      Patrzę na teledysk: "Faydee - Can't Let Go" i takiego mięśniaka chciało by się mieć w łóżku, choć nie powinienem narzekać, bo 974 jest bardzo podobny do niego, a chwile jakie z nim spędziłem to nie do zapomnienia. Dobrze, że pozostały zdjęcia. 
     Coś ciągnie tu na wigilię do mnie 824. Nie wiem co z tym zrobić. W sumie może przyjechać, ale tu jak zwykle po uroczystej kolacji u nich (w sensie mięśniaków) tu zrobi się imprezka jak co roku do ok. 02:00. Jak to zniesie 824 nie wiem.
    Qrwa, znowu włączyłem teledysk jak powyżej na czerwono. Ale bym go zerżnął do cyca! Taki mięśniak, prawie skurwiel, albo taki mięśniak z tego: "Akcent - My Passion".
    No dobra, bo właściwie to co piszę powinno być w całości na czerwowo, bo już się trochę polało, taka jednoosobowa imprezka, bo dziś mięśniaki poszły wcześniej do domów, tzn. ok. 21:50 zrobiło mi się pusto. Niech będzie trochę wspomnień. Kiedyś jak chciało mi sę kopulować oczywiście z przjebanym mięśniakiem wybrałem się do miasta wojewódzkiego (umówmy się w tym momencie, że nie będę poprawiał literówek, aby wpis był sprawnie robiony, jutro je może poprawię). K/dworca PKP zbierały się mięsniaki czy osobniki, które zarabiały swoim ciałem. Pojechałem tam w wiadomym celu. Oczywiście z powodu wieku i innych naleciałosści społęcznych byłem dość spanikowany, ale jak zobaczyłe na ławeczce tego odpowaiadającego mojemu wyglądowi, to puściły hamulce i przysiałem się do niego. Nie pamiętam dzis co do niego wypowiedziałem w pierwszym, tym trudnym zdaniu, ale jakoś rozmowa potoiczyła się dalej. Okazało się,że trafiłem - jest brtanżowy, zarabia oddawaniem swojego ciała innym, mało tego odpowiada mi fizycznie. Była ciepła pora roku, on był w koszulce, ja zreztą też. Rozmowa toczyła sie trochę o pierdołach trochę o seksie, bo jednak zajmowałem mu czas, a zajmująć mu czas na ławeczce odstraszałem ewentualnych klientów. Doszło do tego, że aby mnie spławić powiedział, że on właściwie to tylko starszych i takimi młodymi jak ja nie jest zainteresowany. Spytałem to od jakiego wieku u niego są Ci starsi? On na to, że powyżej 30. W tym momencie rozpromieniałem i powiedziałem to co jeżeli mieszczę się w tym zakresie? On, po chwili namysłu, że jeżeli tak (nie wierzył w to) zrobi to ze mną za darmo. Po tym zdaniu myślałem, że omdleje. Taki mięśniak i tylko pokazanie prawa jazdy (wtedy miałem je przy sobie) dzieli mnie od bytności z takim przjebanym mięsniakiem. Nie pozostało nic inengo jak okazać ów dokument i ... przegrał zakład. Poszliśmy ok. 1km od stacji PKP do kawalerki wynajmowanej przez niego. Na miejscu spytał się co chcę pić, coś tam odpowiedziałem, natomiast cały czas myślałem jak wygląda bez koszulki. Coś tam zrobił do picia, ale jak zdjął na prośbę koszulkę to myślałem, że omdleje. Taki mięśniak, do qrwy nie zdarza się co dzień. Jak ściągnął koszulkę mnie stanął od razu. Poszliśmy na łóżko. To były jedne z najlepszych chwil mojego życia. Taki orgazm jaki z nim przeszedłem to aż nie do opisania. To ciało, te mięśnie prawie jak u 222, czy 974 do tego 100% branżowiec, to odleciałem w jego łóżku, zresztą jemu też było dobrze. Dość, że spotkaliśmy się jeszcze raz, ale tym razem już mu zapłaciłem za usługę, ale było warto. Pamiętam dobrze te pozycje, które mnie dobrrze odpowiadały, to kładzenie go na skraju łóżka z głową zwisającą do tyłu,wtedy napisnają się mięsnie szyi i trochę klaty, ten spanking na klatę. Do tego jego praca pode mną, bo jakby z doświadczeniem to wiedaiał co robić, to było coś, co mnie na maxa podniecało. To był jeden wyciągnięty z pod tego dworca. Jeszcze raz udało mi się wyciągnąć jednego mięśniaka. Właściwie to następny był biseksualny. Wyglądał tak przejebanie, że żałuję braku zdjęć. Chciałem mu zrobić, ale sprzeciwił się. To był okres kiedy ćwiczyłem, zresztą od jutra chcę wrócić do tego, tak że sprzęt był na wierzchu. On też ćwiczył. Był chudym mięśniakiem. Jak przyjechałe ze mną do domu, to 65kg, na sztandze dźwignął bez problemu. Jemu jak pamietam zapłaciłem 70zł. Ale to też nie były stracone pieniądze. Po zdjeciu koszulki myślałem, że zemdleje na jego widok. Jak dźwigał sztangę to nie wiedziałem co mam z sobą zrobić. Jak widziałem te napinające się mięśnie i to że mogłem z nim następnie uprawiać seks, to było za dużo na mój mózg. Pamietam tylko, że z powodu, że on tylko dorabia tak, nie mogłem po poplamić czy oblać spermą i musiałem ją całą do ręki przyjąć. Ale mimo upływu lat te mięśnie pamiętam do dziś. Właściwie to następcy wśród mięsniaków okolicznych to on nie ma. Taki chudy, a same mięśnie, trochę jak 222, choć był bardziej jeszcze umięśniony. Z kolei 899 jest trochę większy w sensie szerszy, niższy. W każdym razie te orgazmy, które z nim przeżyłem, bo poleciałem chyba 3 razy to po tylu latach pamiętam dobrze.
     No tyle, bo jednak cza leci, muszę się położyć spać, bo jutro kolejny dzień zajęć, a jest ich tradycyjnie sporo. Tyle na dziś, tymczas.

Wtorek. 2014.12.09 12:46
Tak, tak - miało być luźniej, oczywiście nie będzie, bo wróciła magisterka z (na szczęście) drobnymi poprawkami, ale jednak. Przy okazji wychodzi mechanizm, w którym studentów zmusza się do pisania magisterek w płatnych programach pakietu office. Zamiast pisać w darmowym to ulegają naciskom, bo kasa z tamtej strony za tym idzie i piszą w pirackich, bo przecież nikt z nich nie kupuje pakietu, bo go normalnie nie stać na niego. Od razu powiedziałem piszę w open darmowym do linuxa, albo spierdalać. Ja piszę w tym, a on to konwertował do 2010. Do poprawki oczywiście przyszło w 2010, gdzie wszystko jest prawie inaczej i znowu marnuję czas nad siedzeniem i rozgryzaniem co gdzie. Czy my polacy nie potrafimy się w jakimkolwiek miejscu sprzeciwić systemowi i powiedzieć - nie. Np. piszę w tym, a uczelnie niech sobie zainstaluje (uwaga) darmowy program. Ale gdzież tam, skoro ministerstwo wzięło do łapy to uczelnie muszą kupować. To samo ze szkolnictwem niższym. Szkoły kupują bo je na to stać, a uczniowie niech piracą, a najwyżej państwo ich nawiedzi i zgarnie od nich kasę za piracenie. Wszak chodzi o to, aby państwu było dobrze, a nie nam do cyca.  
     Od tego gapienia się w monitory to mnie gały bolą drugi dzień, ale co zrobić, jak magisterka wróciła do zmian i do tego wiekszość informacji dziś czerpie się właśnie z monitorów.  
    Przy jeździe po zupki co raz więcej ograniczeń czasowych na trasie.
Oprócz stałych doszły te czasowe. Na całym odcinku ze względu na
niską temp. (-3C), pod wiaduktem na którym droga szybkiego ruchu, ze
względu na brak wymaganej widoczności (od 2 dni nie świeci się tam
żadna żarówka) i sumarycznie co raz wolniej i dłużej jadę po zupki.
Jak wracałem to przed wiaduktem, gdzie ścieżka jest wąska szło przede
mną dwóch skurwieli złomiarzy. Jeden mówi do drugiego: ten ceownik
złamać i te blachy się zwalą; drugi - widziałeś to się tam na jednej
śrubie trzymało. Wniosek będą tam jeszcze szli raz, aby blachy zwalić.
Ten starszy kulał na nogę, znak - wypadek w pracy już był. Młodszy
jeszcze kroczył normalnie. Oboje w kapturach, znak tych czasów.
      Przy okazji szkolnictwa przypomniał mi sie epizod sprzed dobrych paru lat. Otóż w niedalekim mieście jest szkoła muzyczna. Zazwyczaj dźwięki jakie się z niej wydobywają to instrumentów muzyki klasycznej, czyli skrzypiec, wiolonczeli, trąbek, fletów itp. (nie wiem czy te itp. jest tu odpowiednie, ale nie chodziłem do szkoły muzycznej to mam braki w tej dziedzinie). Stojąc na przystanku obok szkoły, z której zazwyczaj te dźwięki j/w w auli bardzo głośno odtwarzane było nagranie Scootera - "How much is the fish". Ponieważ to bardzo nietypowe w w/w szkole ludzie na przystanku dziwnie po sobie patrzyli, co się wyprawia w szkole, w której w lecie okna były pootwierane, a z wewnątrz dźwięczał Scooter. Od tego momentu to nagranie trochę wpadło mi w ucho i ilekroć je słyszę przypomina mi się sytuacja z przystanku k/szkoły.
    
Tak piszę o mięśniakach, z którymi mam do czynienia i ciężko czasami słowami opisać jak wyglądają. Zupełnie przypadkowo natrafilem na teledysk Lady Gaga - Born This Way i tam w 05:30 po prawej stronie tańczy taki mięśniak, no prawie (bez twarzy oczywiście) idealny 222. Te mięśnie rąk, ten płaski brzuch, te barki no jakbym widział 222, tylko bez głowy.
Poniedziałek. 2014.12.08 11:50
To jest jakis szał macicy. Niby dzień luźniejszy, a tu ciągle coś. Przebudziłem się jakoś po 07:00 no i mi stanął, a tu leży przecież niedaleko 172. Zwlokłem się z łóżka, poczłapałem kilka kroków i wsunąłem się pod kołdrę i już leżałem obok 172. To sa te chwile, kiedy przydaje się mięśniak leżący nieopodal. Wsunąłem się do niego z moim naprężonym organem gotowym do działania. Położyłem się z jego lewej strony, prawą nogę kładąc na jego nogi, organ położyłem niedaleko jego organu i brzuchem przywarłem do jego lewego boku. Jak to u mięśniaka pod kołdrą ciepło, jego skóra też. Zacząłem go głaskać po klacie brzuchu, zsunąłem mu majtki poniżej kolan. Przejeżdżając ręką poniżej brzucha zauważyłem naprężający się jego organ. Po krótkim masażu, gdy jego członek już naprężył się podniosłem się i położyłem na nim, tak że oba organy były obok siebie. Położyłem się i niewielkimi ruchami drażniłem i jego, i swój organ. Czułem jego na swoim brzuchu, a on pewnie mój na swoim. Leżąc na nim, nadal rękami go masowałem w górnej części po barkach bicepsach, ale jego ręce to bardziej mocno chwytałem jak masowałem. Czuć w dłoni biceps, czy przedramie to sama rozkosz. Albo taki bark, akurat mieści się w dłoni, mocno ściśnięty robi wrażenie. W końcu siadłem na nim mając jego organ między pośladkami, ręcę teraz skierowałem na jego klatę. Pomału zacząłem robić spanking na klatę, barki, trochę na brzuch. Świetnie się patrzy jak po klapsie w brzuch napinają się jego mięśnie. Mimo ciemności w pokoku - nie odsłoniłem jeszcze zasłon, a one z dobrej starej produkcji (grube) - siedząc na nim zacząłem dochodzić. Trochę zwiększyłem siłę klapsów jednocześnie czułem naprężony między pośladkami jego duży organ i zacząłem dochodzić. Nie trwało to długo, bo taki mięśniak... Po wszystkim poszedłem opłukać organ, on też poszedł do łazienki. On wyszedł do domu narąbać drewna, ja położyłem się dalej spać. Tak dobrze mi się spało, że ponownie obudziłem się o 10:45. Dziś jeszcze jedno spotkanie, na które za chwilę jadę, bowiem dzwonił 972, że jego żona lezie do pracy i abym przyjechał. Dobrze, że magisterka prawie skończona, przynajmniej do uwag recenzentki, to dzień zrobił się trochę seksualny. Tyle teraz, resztę napiszę później.
     Pojechałem do 972, który z racji obrączki elektronicznej stale jest jakby dostępny w domu. Taka przypadłość popularna w wiosce i sąsiedniej również. Był sam w domu. Szanując swój czas, bo on go ma w nadmiarze, po przyjściu siadłem k/niego i od razu zabrałem się za masaż pleców. Oglądał na HBO film "Świat w płomieniach", akurat przyjechałem na końcówke to dałem mu obejrzeć do końca. Jak zaczęły się napisy końcowe, to on był juz bez odzienia i ja też, które sukcesywnie było ściągane w trakcie filmu. Na napisach końcowych przeszliśmy do drugiego pokoju. Położył się na łóżku, ja siadłem mu na pośladkach masując mu plecy, jednocześnie wzbudzając swój organ. Po krótkim masażu i poślinieniu końcówki organu zabrałem się za wsadzanie mu. Pierwszy raz spudłowałem, to po chwili znowu po poślinieniu drugi raz okazał się trafny. "Wchodzenie" organu do jego odwłoka było widać po naprężających się mięśniach pleców. To zawsze u niego jest objaw dobrego kierunku. Jak już był w środku to zacząłem ruchy posuwiste, ale przez chwilę myślałem, że zaklinował się jak kiedyś tam. Na szczęście udało mi się go rozruszać i dalej było juz lepiej. On leżał na krawędzi łóżka prawą ręką podpierając się aby nie spadł z niego wraz ze mną. Lewą rękę miał pod klatą dlatego lewą łopatkę miał tak ułożoną, że każdy ruch było widać na jego mięśniach. Podczas leżenia na nim, chwyciłem go za głowę i przy ruchach posuwistych trzymałem go za nią podciągając się na niej do góry kiedy on zagłębiał się w nim. Momentami trzymałem go za szyję, ma taką fajną szczupłą, świetnie się ją trzyma. Patrzałem też na jego lewą łopatkę. Te mięśnie na niej zaczęły mnie podniecać. Chyba trzy klapsy przywaliłem w nią kiedy poleciałem. Wszystko to nie trwało długo i pewnie on pozostał do końca nie nasycony. Chwilę po powiedziałem - chyba to dziś za szybko poszło. To wszystko przez tą łopatkę z mięśniami, robiła na mnie takie wrażenie, że odleciałem patrząc na nią i umysłowo i fizycznie. Jego żona ma w tym tyg. na popołudnie to wstępnie umówiłem się z nim jeszcze na środę lub czwartek. Jeszcze tylko wyprowadziłem mu psa, bo z powodu własnej obroży nie może z nim wychodzić i następnie pojechałem do swojej wioski. Jak chodziłem z psem po dworze to na placu zabaw były okoliczne młode skurwiele z laskami. Ponieważ dzieci od 972 też są małymi skurwielami to jak szedłem z ich psem obok placu zabaw to na nim na chwilę zroibło się cicho i patrzeli to kto taki łazi z psem od naszych kolegów skurwieli. Pies ten, człowie nie ten. Fajne zdarzenie.
     W drodze do domu zgłosił się 230, że chce poćwiczyć, oczywiście pozwoliłem. Dzień faktycznie seksualny. Rano 172, następnie 972, na zakończenie ćwiczący z mięśniami na wierzchu 230. Jeszcze ma jakiś odruch, że jak poćwiczy to się chwali napęczniałymi męśniami i trawi jak je dotykam, właściwie sie sam nadstawia. Chyba jakieś zwichrowanie ma na tym punkcie. Tyle, bo chce zakończyć szybciej dzień, aby jutro nie spać jak dziś do 10:45. No i wczoraj po dość sporej ilości siedzenia na kompie bolały mnie oczy jak się połozyłem. Nawet wcześniej czułem, że przegiąłem z siedzeniem przy monitorach. Narka.
NIedziela. 2014.12.07 11:22
Na szczęście imprezki wczoraj żadnej nie było, ale 979 urzędował w terenie to przylazł o 04:01. W tym przychodzeniu 04 to jest bardziej punktualny od PKP IC mimo takiej pory. Przylazł, wyglebił na materacu pozostawionym z wczoraj, bowiem (nie napisałem) poprzedniej nocy też dość pełno było. Spali 172 i 979, i ja w pok A. Inne były wolne, z powodu nieogrzewania ich. No przecież to nie hotel,. Nie płacą za spanie, to nie będę grzał innych pokoi, bo kto za to zapłaci. Mało różnica, bo porzedniej nocy spałem na materacu wraz z 979, tzn. materace były osobne, a na łóżku 172, a tej na materacach 172 i 979. Zwlokłem się o 10:00, na tyle dobrze mi się spało, a zasnąłem coś ok. północy. Z przerwami na przyjście 979, odlanie się 2x to jakieś 9h trzasłem. 
    Ostatni dzień na magisterkę, to większość przesiedzę przy kompie. Mam uczucie złej pracy, bo z tym ruchem w domu to nie idzie np. przysiąść przed południem i popołudniu. Tzn. raz udało mi się popołudniu przez 3h siedzeć przy niej i poszło dość sprawnie. Tak powinno być ciągle to była by dobrze napisana. Tak jest bardzo średnia i czuję się średnio z tego powodu. Wiele nie nadrobię, bo dnia nie wyciągnę, tymbardziej że spanie mam dobre to i rano przeleciało wraz z rozruchem porannym. 
    Z tymi "odwiedzinami" ludzi to czasami balansuje na krwawędzi wytrzymałości. Chyba na taki ruch jak z przed dekady to jestem za stary. Najgorzej to jest właśnie na weekend kiedy ciągle ktoś przychodzi i zalega na dłuższy czas. Kumulacja zawsze w godzinach popołudniowych, później im bliżej końca tym mniej, bo wiadomo do pracy to czas ich gniecie.
     Ponieważ ostatnio nocuje u mnie jak również trochę przebywa 172 to mam go pod ręką. Jednak z tym jego przebywaniem zawsze jest tak, że jest, a za chwile wychodzi i już nie wraca. Z tego powodu wczoraj przed spaniem jednak siałem mu na plecy. Tak myślałem o ludziach, którzy tu przesiadują szczególnie w niedzielę i tym, że przy nich nic się nie zrobi, to jednak wczoraj przemogłem się i z nim coś zrobiłem. Ostatnio
ma okres dobrego wyglądu. On jak aktorzy w TV, w ciągu tygodni zmieniają
się dość mocno. Raz wygląda dobrze, za chwilę się obżera i mu się
pogarsza to znów z przyczyn ekonomicznych zaczyna wyglądać lepiej. Jak
siedziałem mu na plecach i widziałem pracę mięśni w okolicach barków,
jednocześnie z góry patrzałem na ręce, napięte przedramię, biceps z
tricepsem oraz bark to znowu poleciałem dość szybko. Ach taki wygląd to
1/100 w tym wieku. 
     I na zakończenie o warunkach pogodowych, co za rok będę mógł sprawdzic co się działo. W ciągu dnia było 3C, teraz (23:06) jest 1,5C.
Sobota. 2014.12.06 00:32
Zainicjuję, bo tradycyjnie się troche zasiedziałem, ale to z powodu siedzenia dłuższego 979 i 897. Oprócz tego jest jeszcze 172, którego auto potrąciło, nie wiem co się stało, może jutro się dowiem.
    To jutro to w sensie dziś, bo wpis robiłem po północy. Otóż gdzieś tam przebiegał i nie popatrzał no i gotowe. On to ma pecha, albo sparingi, albo jakieś bieganiny, a później się "naprawia" przez tydzień lub dwa. Więc dziś z nim nic nie zrobiłem, bo jakby inwalida czasowy, a zawsze mu mówię, że inwalidów nie potrzebuję. To tak się często składa, że przyłazi się reanimować, i zajmuje czas, ale i tak jest jakby nieczynny w tych sprawach. Umówilismy się na jutro, ma się czuć lepiej. Po za tym miałem pisać, bo to ostatnie dni, magisterkę, ale niewiele napisałem, bo ciągle ktoś, po za tym 172 gapi się przez cały dzień na TV. Zresztą oni tak mają, bo brak zainteresowań to TV jest nieustającą rozrywką. Z tą magisterką to za późno przylazł do mnie. Po za tym kontakt taki słaby mamy, mówiłem już 2x aby przysyłał mi to co robi równolegle mailami, to słabo to idzie. Mam świadomość nienajlepszego pisania, ale takie uwarunkowania w mieszkaniu, że ciągle coś.
    Z 979 byłem w kauflu na zakupach, niewiele kupiłem, bo wczoraj też tam byłem, ale dziś o 15:00 pełno ludzi. NIewyobrażam sobie tego szału przed świętami. To się dopiero będzie działo. Wszystkie kasy były czynne, a do świąt jeszcze 2,5 tyg. Więcej kas już nie mają. Sklep zatowarowany już chyba nawet na święta, regały zagęszczone więc jest ich więcej, ciaśniejsze alejki, ale więcej towarów wyłożonych na półkach. Zagęszczone regały w słodyczach i precjozach świątecznych. Widać po tym co ludzie najwięcej kupuja i również czego oni chcą się pozbyć i przy okazji zarobić.  
     Po za tym na wieczór do filmu symek kolejowy - spr. RJ, który chcę opublikować w najbliższych dniach.
Piątek 2014.12.05 14:21
Znowu dzień, w którym się nie wyrabiam. Dopiero co rozruch poranny wyjazd do urzędu pracy (kiedyś się to nazywało Biuro Pracy), w którym przypisano mi profil, jako jednej z ostatnich osób. Uchowałem się gdzieś na boku. Następny termin 03-02-2015, więc święta, nowy rok, 6-go stycznia w domu. Trochę przy tworzeniu profilu nakłamaliśmy, ale taka to dziś polityka. Jak się nas pytała jak często możemy ich nawiedziać to podałem 1x/tydz. aby nie myśleli, że gdzieś pracuję. Na pyt. czy gdyby nie było ZUS to czy też bym się zarejestrował - to dla połechtania ich odpowiedziałem - tak, a wcale bym sie tam nie zarejestrował, ale nie chciałem abym wylądował w profilu 3-im. Czy w najbliższym okresie znajdę pracę? Zapytalem się co dla nich znaczy najbliższy okres? Pani odp. że ustawodawca nie określił, ale możemy mówić o 3 m-cach, na to ja być może tak. Czy szukam samodzielnie pracy - tak, no i profil drugi. I wyjebka. Teraz zupka na obiad, a za chwilę magisterka - końcowa część. 
     W nocy nawet się zapełniło, bo spał 979 i 230. 979 spał w A razem ze mną, natomiast 230 w C, nie zamarzł tam, choć było tam 14C. Nie jestem w stanie ogrzewać całego mieszkania z podowu spania innych ludzi, bo przecież za te noclegi nie płacą więc jakby na własną odpowiedzialność śpią w takich temperaturach.
Czwartek 2014.12.04 12:09
Się nawet wyspałem w jednym ciągu. Oprócz mnie w C przy temp. 14C, bo tyle tam jest spał 230, ale on z klubu morsów to mu to nie przeszkadza. Bym tam zamarzł. Takie zimno to efekt pustego na razie mieszkania z boku, a z drugiego boku mieszkających tam również z klubu morsów i oszczędzających, bo zrobili sobie ogrzewanie gazowe, sąsiadów. Z tych powodów jedną ścianę mam zimną, bo w pustym mieszkaniu może jest jakieś 5C, a z drugiej strony mają ok. 16C. W ub. zimą łazili tam w kurtkach, a zawsze w bluzach i ciepłych swetrach. Ciężka ta zima będzie dla mnie lubiącego ciepło. Rano w kuchni było 14C, na szczęście w pok. A juz 20C.  
     Trochę lakoniczne są ostatnio wpisy, ale to pisanie magisterki z budowlanki. Termin się kończy, a z nim presja czasu rośnie, stąd nie bardzo jest czas na jakąś większą refleksę czy wspomnienie o mięśniakach, a następny wpis podobny do tego z niedzieli już sie szykuje w głowie.
Środa 2014.12.03 11:12
Spanie na raty, bo 824 wychodzi o 05:00 na autobus, a budzi się o 04:00. Mało tego, jak wróciłem od 811 o 23:30 to jeszcze nie spał - bezsenność. Dobrze, że nie mem czegoś takiego i śpię normalnie. W drugiej racie spałem od ok. 07:40 do 11:00. Jak zawsze było ciepło u niego to teraz jest zimno (jak dla mnie), bo w dużym pok. było 20C, a tam gdzie miałem spać 19C. Zająłem sie więc odkrywaniem kaloryferów i podniosło sie do 21C, a w małym do 20C. Główną przyczyną niskich temp. oprócz takiej na dworze, są źle zrobione obróbki wokół okien. Po latach sypią się przy wszystkich oknach. Oczywiście 824 w pierwszym odruchu chciał skontakować się ponownie z facetem, który okna wymieniał, ale powiedziełem mu, że po co chce płacić drugi raz osobie, która spierdoliła montaż okien? Przecież to głupie. W lecie będe musiał sam na nowo zrobić obróbki, a stare skuć. Dużo roboty nie będzie, same odpadają. 
     Wczoraj byłem u 811. Osobą, z którą mi się ostatnio najlepiej rozmawia i jedyna jaka pozostała do rozmów na jakimś poziomie. Rozmawialiśmy przez ponad 3h tradycyjnie o wszystkim. Tematy od takich prozaicznych dla niektórych jak seks, po związane z gospodarką, ekonomią itp. Tak bardzo czasami brakuje mi takich rozmów, a pozostała na rynku tylko jedna taka osoba. Reszta jakby samoistnie zniknęła - takie życie.
      Wracając do takiego beznadziejnego robienia, to w ekipach budowlanych zapewne są skurwiele, które doskonale wyczuwają słabość swoich zleceniodawców i następnie pierdolą robotę. Jak miałem firmę to mieliśmy wejść do takiego sierotka na dach. Jednak przed wejściem zobaczyłem dach pokryty blachodachówką zmasakrowany przez jakiś ludzi. Zawołałem tego sierotka i pokazałem mu to aby nie miał następnie do nas pretensji i zmasakrowanie jego dachu. U 824 chyba podobnie. Wyczuwają jego nieudolność i następnie tak robią, bo i tak się nie odezwie. Tak ma spierdolone okna, spierdolony spływ z wanny (z powodu źle zrobionego kolanka woda nigdy nie spływa poniżej korka) i częściowo panele. Jeszcze pozostaje umywalka z modną teraz idiotyczną wylewką krótką, z której przy słabo odkręconej wodzie woda leje się po ściance umywalki i nie można umyć rąk. Że też dał sobie coś takeigo wcisnąć. Wczoraj powiedział mi, że był doładować tel. Miał 51zł na koncie i poszedł doładować do jakiegoś Zdzisia i ten mu powiedział, że od 01-12-2014 podrożały doładowania i teraz może tylko za 30zł doładować. Oczywiście doładował. Dobrze, że tam byłem 2 dni, bo bym oszalał. Napiszę to po raz któryś, oby w przyszłości z moim mózgiem nie stało się coś podobnego. Może to taka przypadłość, że się nawet nie jest świadomym co się dzieje.
Wtorek 2014.12.02 10:40
Filmiki to jednak świetna sprawa, a jaka oszczędność czasu. Rano w łóżku myślałem - zrobię w.k., ale ponieważ wyjazd do 824 to mało czasu to stw. później włącze filmik. Budowanie sytuacji w łóżku wybór mięśniaka, sceny trwało by znacznie dłużej, jak puszczenie odpowiedniego, filmiku zrobienie tego i przystąpienie do dalszych zajęć. Przypomniało mi sie jak na zielonej mili, porniole występowały w formie rysynków, nawet nie zdjęć. My to mamy fajne czasy...  
     Wydawało mi się, że powidziałem 979 o wyjeździe do 824, a tu on mi stęka, że nic nie wie. Może faktycznie w zagonieniu mu nic nie powiedziałem. 
    Na tyle się odzwyczaiłem od informacji czy wiadomości podawanych w TV, że jak 824 puścił teleexpres, to poszedłem do innego pokoju, a jak polazł do łazienki to ściszyłem zupełnie. Od ok. 1,5 roku nie oglądam wiadomości i nic z tego powodu mi się nie stało, mało tego czuję sięjakby lepiej bez nich. Nie zaśmiecają mi głowy jakimiś bzdetami zupełnie niepotrzebnymi mi w życiu. O najistotniejszych sprawach i tak się dowiaduję od przychodzących mięśniaków. Miałem kiedyś znajomego, który od 16:00 praktycznie do 21:00 oglądał ciągle wiadomości i co, i nic z tego nie wynikało.
Poniedziałek. 2014.12.01 13:10
Zainicjuję, a później coś wpiszę.  
    Zadzwoniłem wczoraj na fali wpisu do 171, ale abonent po za zasięgiem lub ma wyłączony telefon. Przymierzał się kiedyś do wyjazdu, do Hiszpanii, bo tam miał część rodziny to może z tego skorzystał. Wiem gdzie mieszka, może tam kiedyś podjadę. Ach te mięśniaki, padają ostatnio jak blogi branżowe. Może jednak trochę inaczej, bo czasokres jest dłuższy. Z drugiej strony (zawsze jest ta druga strona) chciałem mieć większy spokój w domu i teoretycznie mam, praktycznie jest trochę luźniej.
     Jutro wyjazd długo odkładany do 824, przy okazji widzenie z 811. Dzień zleciał jak inne, bez jakiś większych innowacji. Oprócz wizyty 172 i tradycyjnie zrobienia "tego" z nim nic szczególnego się nie wydarzyło. Ludzi poszli wczesniej, jest już pusto od 21:20 więc za niedługo kładę się spać, bo rano dość sporo pracy w tym magisterka, którą muszę jakby kontynuować, bo czas się kurczy.
     Dziś krótko, wczoraj było dłużej, jutro chyba się znowu postaram, zresztą wyjazd do aglomeracji zawsze niesie ze sobą jakieś przemyślenia. Odnośnie ich, jak jadę po zupki ze szkolnictwa to mijam nowo wybudowany dom. Jeszcze nie wykończony, a jak zamieszkali to pierwsze co można było zobaczyć przez okna to TV i internet na laptopie. Ot taki symbol obecnych czasów. 
     Ostatnio 979 mnie trochę zadziwia. Chce, a w niewielkiej ilości mu się udaje, wyjśc wcześniej do domu. Dziś to przynajmniej wcześniej wyszedł ode mnie, bo jeszcze poszedł w teren z jednym ze swoich kolegów więc do domu dotrze jakoś później, ale samo planowanie wcześniejszedo odejścia jest nietypowe. Po za tym, coś jakby się w nim zmieniło. Czas nas zmienia i jego jak widzę też. Jak jest sam ze mną to i da się dotknąć bezpośrednio, z pominięciem jakiś ubrań, pogłaskać itp. Oczywiście w towarzystwie to co innego, bo wiadomo skurwiel to musi trzymać fason.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz