środa, 16 września 2015

15-09-2015 Wtorek 715 notka na interii



Obudziłem się sam - yes, yes, yes. To gest Marcinkiewicza, a w notce w sob. pomyliłem z Kozakiewiczem, ale już poprawiłem. Nie abym sam spał w nocy, jeszcze nie tak dobrze, bo był 979 i 172, ale oboje rano wyszli do pracy, bo obudzenie się już samemu. Jakie to fajne uczucie być samemu przez jakiś czas, ale abym się tym nie cieszył tak długo to wyjście do lekarza, przewinął się już 374, a popo wyjazd do stomatologa. Pojechałem ok. 09:00 do aldika po masło i wracając spotkałem strzyżącego trawę 222. Od razu nagłe hamowanie, zawrócenie i podjazd do niego. Serce zaczęło mi mocniej bić. On się uśmiechnął. NIe pogadaliśmy długo, bowiem był inny pracownik z wioski, a jak to w takich przypadkach każdy jest ciekawy co też oni mówią i był koło nas. Zarówno 222 jak i ja powiedziliśmy, że chcieliśmy do siebie zadzwonić. W tyg. jak się uda to do niego zadzwonię. Szkoda, że przez 224 się tak wszystko z serią 200 spierdoliło, oprócz 230, bo ten jakoś przetrwał, był w krytycznym momencie po drugiej stronie sprawy.   
    Planowałe wczoraj zrobić coś ze 172 i wyszło by, gdyby nie spanie tu 979, ale też 172 poleciał po 22:00 na wiochę i powiedział, iż nie wróci to też nie naciskałem na 979, aby poszedł do domu, a nawet go zachęciłem aby pozostał, no i został. Zaś przeleciał kolejny moment kiedy mógłbym pourzędować swobodnie, bez ograniczenia czasowego, jak to często ma miejsce. Uda się jeszcze pewnie, tylko nie wiem kiedy do cyca.   
    A wczoraj byłem u 972, ponieważ żona była w pracy. Trochę mu się przytyło, ale górna część jego klaby z barkami i rękami trzyma sie dobrze, to też jak poszliśmy do łóżka to było się jescze czym podniecać. Oczywiście gra wstępna, choć on zawsze potrzebuje być zdominowany, sam nie ma inicjatywy w ogóle. Jak gra wstępna zaczynała się przedłużać i z jego strony nie było żadnej reakcji to powiedziałem, że za chwilę muszę jechać do domu. To przyśpieszyło sprawę i poszlismy do łóżka. Ułożyłem go w mojej ulubionej pozycji. Brzuch i nogi na łóżku, klata z plecami już po za nim wsparta na łokciach. W tej pozycji mam zarówno w dostępności plecy, jak i klatę, a także całe ręce. Trochę przeciągnąłem, bo wiem, że lubi długo, to też nie chciałem zrobić falstartu. Ach te jego plecy, ramiona i ręcę... Dobrze się trzyma jak na swój wiek. Po wszystkim kiedy spuściłem mu się do odwłoka, co on bardzo lubi, zebrałem się i pojechałem do siebie, bo było już dość późno.
   Obiegu z cysternami nie było, nie zamówili składu, może dziś będzie. 
   Jak zwykle pojawił sie problem logistyczny, ten wpis jeszcze tu czy już przenieść do googla i tam jutro pisać. Wyjdzie na to, że jeszcze tu, a jutro będą dwa wpisy tam.   
   Popołudnie minęło tradycyjnie. W roku szkolnym obieg z cysternami, dziś grzybowa, to po remoncie zęba rewelacja, bo jak wiadomo zupę mało się gryzie to tez szczęka trochę sie zaoszczędziła. I tak nie obyło się bez ibuproma, bowiem 6-ka miał 3 kanały i dłubanie w nich wywołało reakcję bólową już po zejściu z fotela i jeździe na rowerze do domu. Teraz (23:00) pierwsza tabletka przestała działać i położe się bez następnej, najwyżej jak nie będę mógł zasnąć to zeżrę następna.
   W pok.A śpi 172, który poprzeniej nocy (nazwę to tak - był pobudzony) mało spał, to teraz odsypia. Chętnie bym z nim coś zrobił, ale jest troch z waty szklanej bo poszedł na budowlankę i w pierwszym dniu pracował przy tym materiale.   
   Jutro termin w PUP. Może uda mi się ściągnąc na chwilę 181, wszak nie moge go tak olewać, bo jeszcze se polezie gdzieś indziej, a to jeden z ostatnich mięśniaków, którzy są w zasięgu, cokolwiek to znaczy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz