czwartek, 3 września 2015

Listopad 2014

Sobota. 2014.11.01 00:26 Mimo imprezki jakoś udało mi się dorwać do kompa to zrobię mini wpis. Z imprezki jakoś ewakuował się 979. Trochę kozaczył jak to 979, nawet robił sparingi z innimi, bo on jednek skurwiel jest napierdalający to próbował sił, ale 826 zrobił mu duszenie więc jakby kapa, zrobił sie czerwony, do tego mnie trochę zdenerwował to mu (jak to młodzież mówi) pojechałem i ... poszedł do domu. Coś niebywałego w jego osobie. Na prawedę musiało mu się zrobić źle, że się ewakuował i to w taki dzień. No nie był w centrum uwagi, do tego to duszenie w czasie sparingu przez 826 i ... popłynął. No z tej strony to go nie znałem. Pierwszy raz takie coś zaobserwowałem od paru lat. Niezależnie od tego jaka wymówkę jutro strzeli to dziwna sytuacja pozostanie. Na imprezkę czy w czasie niej zostal naprawiony kabel do wzmacniacza. Obyło się bez budzenia sąsiadów. Natomiast po wypiciu trochę alko, głownie żołądkowej gorzkiej miętowej jakoś tak inaczej patrzałem na 372. No przeleciałbym go. Ta jego głowa z jednodniowym zarostem mnie tak podniecała, że wymiękałem. Skolei 826 rozwala mnie swoimi rękami, bo to widzę i figurą. Te jego ręce - chude, wyżyłowane, z wystającymi żyłami, mięśniami, to znowu wymiękam przy takich rękach. Przychodzi czasami 830. Choć ma laskę, czy już kolejną to cały czas wydaje mi się w jakimś stopniu nasz. Mało tego podoba mi się, nadal uprawia sport - gra w piłke nożną i cały czas jest ładny. Jak miał naście lat to zostawiłem sobie kilka zdjęć i zupełnie "przypadkowo" filmików z nim. Widzę, że mną nie jest zainteresowany, ale innymi mięśniakami przychodzącymi do mnie to owszem. I teraz, albo mi się wydaje, ale to już od paru lat, albo faktycznie jakiś % jest branżowcem. Składniam się do tego drugiego. Oczywiście czai się wśród innych mięśniaków, bo to oczywiste, natomiast nie mam go jak podejść, choć od wieku nastu lat mi się podoba. I takich mięśniaków z wioski można by było wybrać więcej, tylko większość się czai bojąc się oczywiście ujawnienia, ale widac po nich chęć przeruchania się z innym samcem. Ile to trzeba by wypić alko, aby się odblokować (choć ja to jestem odblokowany) i aby się oni odblokowali. Z onymi to jest trudniej. Rodzice, otoczenie, inni skurwiele skutecznie powstrzymują przed ujawnieniem się. Jak by taki 979 wyglądał gdyby wyszło np. że ma takie potrzeby. No przecież by go chuj strzelił. A tak widać po niektórych to czajenie się i nie wiadomo kiedy uwolnienie się. A czas leci, starzeją się i nieubłaganie sytuacje im umykają. Podejrzewam, że 830 podoba się brat 895 będący po AWF-ie, sam bym go przeleciał. Co z tego jak tak będzie czekać w nieskończoność, bo przecież skurwiel po AWF-ie ma już laskę. A może nie wiem i na jakiejś imprezce się przelecieli. Przecież nie chodzę z nimi na wszystkie impezki. Co m-c to samo. Notka z 1-go listopada jest w październiku. W interii mają inny kalendarz? Wczoraj w/g wcześniejszej umowy pojechałem z żoną 972 po ich dziecie. W zasadzie są to trzy małe skurwiele, których pingwiny jak widzę nie potrafią ujarzmić. Nawet najstarszy, który przez dłuższy czas był wychwywany u babci żony 972, bo w domu nie umieli sobie dać rady z 3-ma, widzę że w ośrodku staje się skurwielem jak młodsi. Podłoże jego wyekspediowania do babci było proste. Jak było ich 3-ch to o jednego za dużo. 2-ka to po jednego na 972 i jego żonę. W tej sytuacji dawali sobie radę. 3-go nie miał kto pilnować stąd dłuższa ekspedycja do babci. Widać po nich inny charakter, ale powierzchownie dąży do zrównania ze skurwielami. W domu dziecka przepych skurwieli. Zbiorowość najchętniej łapie wartości negatywne co widać po zachowaniach. Droga przebiegła spokojnie, choć auto od 972 się sypie i jedzie się nim niepewnie. Nie przekraczełem 80km/h, a zasadniczo trzymałem się między 60-70km/h to w miarę bezpieczna prędkość dla jego auta. Zresztą żona 972 już stękała, że pojeżdżą nim jeszcze 2 m-ce i chcą go sprzedać. NIe wiem tylko czy z braku kasy, bowiem władowali w niego trzykrotną jego wartość początkową, czy marzy im się coś lepszego. Kurtuazyjnie posiedziałem u nich jaikieś 15min i pojechałem do domu, bowiem na msc. już imprezka się rozkręcała. Jak przyjechałem to pękły już dwie flachy, dojechałem w/g umowy z czwartą. Jak przyjechałem to w trakcie były zamawiane (uwaga) 4 pizze przez internet, bo 979 ma stałą zniżkę przy zamawianiu internetowym. Za 3 duże pizze i jedną małą 96,24zł. Za taką kwotę to można by bylo wyżywić wszystkich z imprezki tak, że by się zatkali, ale no cóż... pizze przyjechały, wygodnictwo wzięło górę, zresztą takie czasy, że nie chce się samemu robić tylko dzwoni się po gotowe. Jak imprezka jest w domu, to najgorzej ma gospodarz domu. Mimo, że pije razem z innymi, to musi być przytomny do końca, bowiem odpowiada za własny dom, tymbardziej że inni mają na to wyjebane i trzeba ich pilnować. Takie czasy, że ludzie ciągle mają na nie swoje sprawy, rzeczy wyjebane stąd wyjścia do lokali są modne. Że tak wtrącę, oglądam film z Matthew McConaughey i jak patrzę na tego aktora, to przypomina mi się 975. Choć 975 jest mniejszy to proporcje ma prawie takie same. Dziś przeglądałem bloga z przed roku i okazało się, że właśnie "urzędowałem" z 975. Ach taki mięśniak i wyjechał za granicę, nadto nie chce tu wrócić. Taka strata. Ciekawe czy tak wyglądając i chcąc być aktorem trzeba dać komuś dupy, ewentualnie przelecieć jakąś znaną czy wpływową osobę w światku filmowym. Jak np. Brat Pitt, który chyba nawet bardziej przypomina 975 wszedł do branży filmowej? To są pewnie tematy tabu, które nie widzą światła dziennego. Lezę spać, jutro dopiszę resztę, bo dwie poprzednie noce niedospane. Narka.

Niedziela. 2014.11.02 08:51 Oglądałem czasami program Kuchenne rewolucje z Magdą G. Otóż chyba mam zbyt dobrą pamieć. Pamietam jak kiedyś odcinek był robiony w pomieszczeniach jakiegoś starego budynku, gdzie były mury z cegły, sklepienia łukowe jak w starym zamczysku. Częściowo przykryte były gipsem, ktoś chciał je widocznie uatrakcyjnić. Jako że w nazwie programu jest rewolucja to Magda powiedziała, że to barbarzyństwo przykrywać takie ładne mury z cegły i gips został odbity od murów, w lokalu panowała na ścianach oryginalna cegła oczyszczona z brudu i chyba ją jeszcze czymś bezbarwnym powleczono. Jakiś czas temu oglądałem inny ocinek, gdzie lokal podobnie jak poprzedni był ulokowany w starym budynku i podobnie miał sklepienia łukowe, ale tu cegła nie była niczym zakryta, ładnie utrzymana więc stan jakby pożadany pomiątając poprzedni odcinek. Tak mogło by się wydawać, ale niestety - nie. Nazwa programu zobowiązuje i tym razem ładną cegłę zamalowano na biało bezczeszcząc jej oryginalny wygląd. To był juz poważny minus u mnie, bo wypadało być konsekwentnym, ale przecież za pieniądze i z parciem na szkło to co się przejmować takimi szczegółami. Inny zapamietamy przypadek. Jakiś lokal, w którym przy w miarę znośnych cenach podawano duże porcje. Właściciel lokalu motywował, że jak człowiek się na je, to będzie dobrze i podobnie będzie wspominał lokal. W ramach tego co w nazwie programu dostał reprymende, że tak się nie robi, daje się mało, ale nie zbyt mało, by jednak się jakoś tam nażarł. Inny program. Lokal w górach, prowadzony przez córkę, w którym wcześniej matka była właścicielką, ale została odsunięta na boczny tor. Tu Magda G. wymyśliła, że jak to małe porcje. Ma być nałożone w misach i mają żreć do oporu, aby zapamiętali najedzenie, bo w górach się dużo żre. Po tym kolejnym zderzeniu zawiesiłem oglądanie rzeczonego programu. Za niedługo w TV nie bedzie co oglądać oprócz wybranych filmów w TVP kultura, czy stopklatce i czasami innych kanałach. Seriali żadnych nie oglądam, nawet się w nie niewciągam. W sumie to programy Magdy oglądałem dla pierwszych 20min gdzie pokazywane były błędy w zarządzaniu pracownikami, czy prowadzenia własnych firm. Reszta to sztanca. Kiedyś prowadziłem własną firmę to niektóre informacje były przydatne. A tak w ogóle to nie wyspałem się. Poszedłem późno spać, wypiłem ok. 20:30 kawę taką słabą i no u mnie przy niepiciu kawy przytrzymało mnie na nogach. Rano przebudziłem się ok. 06:10 i było po spaniu. Mimo zrobienia w.k. nadal nie zasnąłem. Już po w.k. pomyślałem, że dobrze mieć taką przeszłość jaką mam, bowiem jak chcę zrobić w.k. to wystarczy przypomnieć to co robiłem z jakimś mięśniakiem i już. Nie trzeba wymyślać scen z Marsjanami czy coś podobnego. Tu gotowe, to co było w tym doznania dotykowe, które zapamiętałem jak również zapachowe. Korzystam z tego często zwłaszcza rano kiedy jeszcze komp jest wyłączony, bo on to daje obrazy wraz z dźwiękiem, a to też potrafi skutecznie pobudzić. Dzień zleciał jakoś mizernie i ospale. Trochę popracowałem nad RJ do symka kolejowego, przewijali się ludzie, tradycyjnie 979 ze swoimi kolegami. Nie obyło się bez 230, który jutro ma na rano to w tym tyg. tu spać nie będzie. Myślę nad flachą z 172, ale na ilę się wyzwolę i na ile on pozwoli to się okaże w tygodniu. Skoro 230 ma na rano to noce mam pusto w chacie, to można 172 na flachę zaprosić, a wiadomo - alko nasz przyjaciel.

Poniedziałek. 2014.11.03 13:14 Przynajmniej dziś się wyspałem. Tzn. przebudziłem się po 07:00, ale zrobiłem w.k. na 172 wyobrażając sobie urzędowanie na jego plecach - pozycję, którą kilka razy przerobiłem, a że plecy ma również ładne poszło sprawnie. Na szczęście zasnąłem dalej i obudziłem się 09:20 wreszcie wyspany od kilku dni. Robiąc poranne w.k. w łóżku zastanawiałem się - właściwie na co ze 172 mam pić flachę? Co więcej z nim będę mógł zrobić, przecież i tak robię już dużo, ale może sa jeszcze jakieś pokłady mojej fantazji, które akurat dadzą znać o sobie. Od 13:00 zaplanowałem kampanie wyborczą, jednak ruszyłem z poślizgiem 50min. Nie było źle, pierwsze część chodzenia do 16:30. W zasadzie większość nastawiona pozytywnie, choć jedna opinia mnie zdziwiła. Znajoma powiedziała, że tylu jej znajomych kandyduje, że nie chce iść z tego powodu na wybory. Reszta przyjaźnie nastawiona, jeżeli nie do partii, bo oponenci się zdarzali to do osoby nie mieli pretensji. Spotkania bezpośrednie są dobre, bo można porozmawiać, a i jak się chcą dowiedzieć to odpowiedź otrzymują od razu. Trochę w kampanię wcinają mi sie przejazdy po zupki, ale mimo kampanii coś żreć trzeba. Do uzupełnienia jeszcze mam biurokrację u kogo byłem i dałem wizytówki wyborcze. W pralce zostało pranie do ukończenia jutro, bo dziś się nie wyrobiłem. Rano muszę się sprężyć, i dość sprawnie działać do czasu wyjścia na kolejny dzień kampanii wyborczej. Informacją dnia jest przyjazd 975. Dowiedziałem się tego przypadkowo od 230, który go 2 dni temu widział na wiosce z żoną i larwą, a wieczorem jak odpaliłem kompa to był wpis od niego na gg. Czyli faktycznie jest. Jutro polezę się dowiedzieć co się stało, bo poprzednio mówił, że będzie dopiero w lutym, a tu taka niespodzianka. Wczoraj zadzwoniłem do 222, nie odebrał tel. ale nr jest aktywny. Coś mnie podkusiło, ale teraz jakoś nie jestem do tego przekonany. Mam mieszane uczucia czy nawiązywać kontakt czy nie? Pewnie się będę przełamywał i jeszcze do niego zadzwonię.

Wtorek. 2014.11.04 09:11 Nie jest źle, obudziłem się 07:20. Wczoraj jak chodziłem w ramach kampanii wyborczej to obserwowałem przez teraz jakże modne firany, które odsłaniają wszystko w mieszkaniach jak ludzie mają urządzone w środku. Obok mieszkań w starym stylu z meblami wysokimi, pojemnymi czy głębokimi są mieszkania z nowoczesnymi meblami, niskimi, komódkami mało pojemnymi. W sumie to moda na niskie, mało pojemne meble może wynikać z dwu zasadniczych powodów. Wymuszania na nas ciągłego kupowania i wywalania rzeczy, oraz uwarunkwań technicznych budowanych nowych mieszkań. Odnośnie pierwszego to przyczynia sie to do obiegu pieniądza w gospodarce, bo nie mamy gdzie przechowywać np. ubrań, które akurat wyszły z mody i chcąc kupić nowe musimy wywalić stare, ale jeszcze dobre, bo brak miejsca; a w kuchni np. garnków, bo w programach kulinarnych gotują na modnych to też takie sobie kupimy, a stare, jeszcze dobre, na śmietnik. Uwarunkowania techniczne głównie dot. ścian, z których dziś budowane są w większości mieszkania czy domki jednorodzinne. Są zrobione z lekkiej cegły, kiedyś to nazywało się dziurawka, która nie jest w stanie przenieść dużej siły na wyrywanie z niej np. śrub. Efekt, w nowych mieszkaniach czasami jest nawet zakaz wieszania czegoś na ścianach, aby w nich nie wiercić. To nie to co u mnie, lany beton na zbrojenie, w każdą ścianę mogę się (oczywiście dobrą) wiertarką wkręcić i powiesić na niej jakieś nawet duże szafki jakie mam w kuchni. Gospodarka się cieszy, bo większość z w/w powodów okresowo zasila ją kasą, a gdyby mieli np. meble, w ktorych dało by się gromadzić ubrania, które cyklicznie wracają do mody, to nie trzeba by kupować ciągle nowych. Tak ostatnio było u 811 kiedy u niej byłem, jak przebierała w szafie (dużej) i wyciągała kraty, mówiąc: - w tym sezonie modna będzie krata, na szczęście kilka mam zachowanych. Do porannego śniadania czegoś szukałem na poczcie i tak wszedłem na zarchiwizowane zdjęcia mięśniaków w tym na 973. Oglądająć jego ostatnie zdjęcia zrobione zarówno bez koszulki, jak i w koszulce na ramiączkach, takich dłuższych to aż się podniciłem i organ zaczął się na nowo pobudzać. Nawet w tej na ramiączkach wyglądał zajebiście, a nawet podkreślała wygląd rąk, barków i częściowo klaty. Z tego wszystkiego musiałem właczyć film na kompie i dać upust podnieceniu. To na dziś limit wyczerpany, chyba że zdarzy się jakiś real jeszcze. Tyle porannych wynurzeń, trzeba się brać do pracy. Kampania wyborcza zajmuje co raz więcej czasu. Najlepsze są chwile, kiedy jak dziś trafiam również na kandydata tyle, że z innego ugrupowania. Robi się ciekawie, rozmowa o przekonaniach, poglądach itp. Przy chodzeniu po ludziach wlazłem do 975, nie mogłem się powstrzymać obejrzeć jak wygląda po kolejnych miesiącach pracy za granicą. W sumie niewiele się zmienił, ręce nadal mnie rozbrajają, choć trochę przytył co, jak wyszła żona, pokazał na brzuchu unosząc trochę koszulkę. Powiedziałem - jak dla mnie i tak jest ok. Większość dość optymistycznie nastawiona, tylko czy polezą głosować, bo tego to się nie wie. Wieczorem musiałem jeszcze zmieścić wyjazd po zupki ze szkolnictwa, a po nich wpadłem pogadać do 820, bo jakoś nie mogę do niego dotrzeć przez ostatnie dni. Jutro chyba trzy wyjścia, bo jedno przed południem chcę zrobić, a później standardowo dwa. Pogoda sprzyja, dziś było 16C, to chodziłem w bluzie po wiosce. Tyle, bo chcę się położyć wcześniej spać, jutro zajęcia będą od rana do wieczora, to dzień zleci szybko. Wcisnąć się chce 975, już dziś mówił, że chce ze mną pogadać, podobnie 172, też chce się jakoś umówić. Pierwszemu powiedziałem, że do 15:00 jest w miarę luz to może wbić, 172 może poczekać wszak jest na msc. cały czas. Jeszcze zapomniałem o 972, u którego też miałem być. Nie wyrabiam się z nimi. Ale może to dobrze, jedni się nudzą lub szukają i nie mogą znaleźć, a tu układy wyrobione od lat i działają. W TV puszczają po raz któryś film "5-ty element". Jest tam scena, kiedy diva w replice opery śpiewa i przy tej muzyce dochodzi do starcia 5-go elementu z kosmitami. Ktoś miał dobry pomysł na tą scenę.

 Środa. 2014.11.05 11:02 Bardzo dobrze, że się dziś wyspałem do 09:20. Rozruch poranny i zara lezę na wioskę z kampanią. Wyjścia będą w trzech rzutach, bo czas się kurczy. Tyle tera, reszta później. Na dworze ociepliło się do 18C. Jak chodziłem po klatkach schodowych to w nich często było zimniej jak na dworze. Oczywiście jak jest ciepło na dworze to na klatkach mają okna pozamykane, jak zimno to wietrzą nie wiem po co. Dobrze, że u mnie jest w miarę ciepło, to nie ma tego problemu. Do jedzenia obejrzałem w ratach film "Arka przyszłości". Trochę zbieżny z moimi zainteresowaniami, ponieważ akcja dzieje się w pociągu. Oprócz tego futurystyczny film, o arce, kiedy zycie na ziemi w warunkach po za poc. się skończyło. Przekrój społeczeństwa i więcej opisywać nie będę. W czasie kampanii wyborczej chodząc po ludziach doznaję przyjemnego uczucia. To jest rewelacyjne, jak człowiek jest pozytywnie odbierany przez otoczenie. Może się z Twarzą pokazać, nic się z tego powodu nie dzieje, na razie nie jestem uwikłany w jakieś polityczne koniunkcje - słowem - jest dobrze. Oby te dobrze przełożyło się w urnach wyborczych to będzie rewelacyjnie. Przez kampanię mięśniaki zostały (niestety) odstawione na boczne tory, w każdym razie nie gonię za nimi. Z tego, jednak trochę, zmęczenia aż niebardzo skleja mi się pisanie.

 Czwartek 2014.11.06 04:30 Wpis o 04:25, to efekt przebudzenia się i znania siebie, że saśnięcie nie wyjdzie przez najlbiższy czas to wylazłem z łóżka. Mózg po przebudzeniu uruchomił się od razu na kampanię wyborczą, jak zdobyć nowe tereny, przez kogo zająć tam przyczułki itp. Czasu co raz mniej, choć w części wioski w której mieszkam nie poszło najgorzej. Za to znacznie gorzej idzie mi z wpisami na blogu, to ratując się sięgam do archiwum, czyli wpisów robionych jeszcze przed założeniem bloga już z myślą o nim. Jest on z 09-07-2013. Muszę napisać to w edytorze tekstu bo poczta nie działa o tej porze (03:40). W zasadzie przedwczoraj była u mnie imprezka z okazji 18-ki 622 (kolega 672) i zakończenia roku szkolnego. Było jakieś 9 ludzi. Po ciepłych dniach jakiś tydz. temu było 34C w ciągu dnia, chata była jeszcze nagrzana,a przynajmniej temp. była utrzymywana. Na imprezce też było ciepło wieć pierwszy 622 zdjął z siebie koszulkę, następnie ściągnęli inni i pod koniec imprezki jakos ok. 02:00 już prawie wszyscy byli w klatach – ja też.W pok. C spał 979 + jego laska, w pok.D 622 z laską, w B 672. z jakąś blondyną, a samce zostały na dole tj. 624, 626, brat od 622 i jeszcze jakiś jeden koleś. Oprócz 626 wszyscy spali w klatach, ja też. Początkowo spałem na łóżku, a oni na materacach przyniesionych z pok.D na podłodze. Nie mogłem się powstrzymać bowiem dwu, czyli 624 i 626 mi się podobali. 624 normalnych wymiarów, a 626 taki mały mięśniak znacznie mniejszy niż na swój wiek, ale umięśniony. Najdłużej siedzieli 624 i ten drugi, słuchali muzyki po czym ok. 4:55 połozyli się spać, po dość znacznej ilości piw. Dałem im 20min i z łóżka przeniosłem sie na materace tak, że położyłem sie między 624, a 626. Z lewej strony 624 praktycznie przysunięty do niego leżał ten drugi, z prawej 626 w jakiejś tam odległości, ale jak już leżałem między nimi trochę w dole to 626 wiercąc się zaczynał co raz bardziej leżeć w poprzek, tak że nogi miał na nogach brata 622, a głowę między głową, a barkiem 624 leżąc na wznak. 624 tez leżał na wznak trochę przykryty kocem. Leżąc z jego prawej strony odkryłem go trochę i zacząłem głaskać po klacie i rękach oraz brzuchu. Młode ciało, proporcjonalnego mięśniaka szybko mnie podnieciło, tak że mój organ był napięty i gotowy do działania.Z czasem ręka zaczęła się przesuwac w dół na brzuch i poniżej. Nie było oporu z jego strony, ani wiercenia się czy jakiś oznak, że mu to nie odpowiadało. Poniżej pępka niewielki zarost jasnych włosów, który trochę zagęszczał się w stronę organu. Zastanawiałem się na ile jest pod wpływem alkoholu i jest świadomy. Przy rozpinaniu spodni, takie do kolan z paskiem, bałem się trochę, że mi walnie ręką, bo przecież był tu drugi raz na imprezie, poprzednia rok temu też na koniec roku szkolnego. Pasek w spodniach poluzowałem, rozpiąłem guzik z nich i rękę wsunąłem głębiej w stronę organu. Z paskiem był mały cyrk i trochę to trwało. Zapinał się tak nietypowo i początkowo nie wiedziałem jak go rozpiąć. Był z materiału z klamrą zatrzaskową. Musiałem nim trochę poszarpać aby spr. jak odpiąć, a był to moment, w którym 624 mógł się przecież przebudzić. Wreszcie po kilku minutach stresu i napięcia oraz opracowywania planu awaryjnego na wypadek jego nagłego przebudzenia pasek został rozpięty. Zacząłem rękę wsuwać głębiej do spodni. Wyznacznikiem zbliżania się do organu były gęstniejące włosy. Oczywiście w napięciu patrzałem cały czas na jego reakcję, czy aby się nie poruszy, nie przebudzi i nie bedę się musiał nagle zwalić na materac udając spanie. Bardzo delikatnie wsuwając rękę dotarłem do podstawy organu, a przynajmniej jego miejsca usadowienia na podbrzuszu. Palcami prawej ręki zacząłem się wspinać na niego, ale na początku był zwiotczały, skierowany w dół w stronę nóg. Pod wpływem dotyku przesuwania palców po nim powoli zaczął sztywnieć. Jak zaczął się naprężać obróciłem go i położyłem tak, że leżał na jego brzuchu. Wtedy mogłem go pochwycić do dłoni i zacząć miarowe ruchy posuwisto zwrotne. 624, albo udawał, albo faktycznie był tak powalony przez browary, że nie trybił co dzieje. Fakt, przed położeniem się z tym drugim, wypili jeszcze po jednym browarze. Przy masażu organ zaczął sztywnieć, ale z wielkością nie było szału, taki średni, a nawet mały. spodziewałem się czegoś dużego sam nie wiem czemu, może dlatego że to duży mięśniak. Najgorsza sytuacja była z leżącymi obok. Drugi w zasadzie na znacznej części z lewej strony przyklejony do 624, z prawej na górze koło barku głowa 626, ciągle wiercącego jakby mu się coś śniło, jakby się przebudzał stąd musiałem robić przerwy w działaniach aby zasnął. Gdy już prawie miałem wziać do ust organ 624, 626 zaczął się przekręcać, przebudził się popatrzał w moją stronę i 624, nie wiem na ile rozumnie i położył sie ponownie, ale przekręcił się plecami do 624. Widział mnie przy nim, stąd może się obrócił dając pole do działania. Dzięki temu mogłem zabrać się za obciąganie 624, który cały czas leżał i nie dawał lub ukrywał znaki przebudzenia. Mnie nigdy na śnie nikt tak nie robił stąd nie wiem, do którego momentu można być nieświadomym co się dzieje i umieścić to powiedzmy w śnie. Obciągając 624 jego organ był już max rozmiarów naprężony i w tym momencie jakby się przebudził to nawet nie miałbym go jak i gdzie schować. Do spodni z powrotem by się nie zmieścił, musiałbym się obrócić i zostawić go ze stojącym organem i rozpiętymi spodniami. Po chyba 5min znowu 626 zaczął się wiercić więc musiałem się odsunąć. W końcu wstał i poszedł się odlać. Był w długich spodniach i koszulce. Wrócił z wc i jak leżałem na brzuchu słyszałem jak ściagał spodnie. Zastanawiałem się dlaczego, skoro widział co robię, ściąga spodnie i położył się ponownie obok mnie z prawej strony na brzuchu w majtkach, mimo że było wolne łóżko. Przez kolejne 5min nie wiedziałem do którego się zabrać. Czy do 624, który nie opierał się w ogóle, a jak mu obciągałem to w zasadzie jakoś tam świadomy był, czy do 626, który widząc co się dzieje rozebrał się ze spodni i położył w majtkach świadomie, bo nie wierzę że w letargu poszedł do wc w czyimś mieszkaniu, wrócił rozebrał spodnie i jeszce się nie obudził. Po 5min zastanawiania się, myślenia nad opcjami postanowiłem dobrać się do 626. Górowała chęć zdobywania nowego mięśniaka, a przynajmniej spróbowania, a może uda się z dwoma coś zrobić? Natomiast przeważyło ściągnięcie przez niego spodni. Oczywiście mógł je rozebrać z prostej przyczyny, że tak było by mu wygodniej pomijając to co widział na materacach. Położył się tak, że leżał plecami do mnie na lewym boku. Ręką, że niby mi się wyprostowała, dotknąłem jego uda nogi i czekałem chwilę na reakcję – nie było. Zacząłem nią delikatnie przesuwać zewnętrzną stroną palców po jego udzie i nadal nic. Skóra gładsza niż u 624, taka delikatna jak u 972 i 222 miła w dotyku. Gdy w zasadzie głaskałem jego nogę już wewnętrzną stroną dłoni, bo w trakcie ją obróciłem on się poruszył i obrócił na wznak, a w majtkach zauwazyłem (na dworze było juz jasno bo prawie 06:00) stojący organ skierowany w stronę brzucha odwrotnie jak u 624, tam pierwotnie skierowany był w dół. Podniosłem głowę trochę aby lepiej widzieć i dalej ręka poleciała mi na jego nogę. Organ zaczął pulsować. W rytm bicia serca podnosił się i na krótko odrywał od brzucha napinając jeszcze bardziej, bo pod wpływem jego urośnięcia już były napięte, majtki, które niestety nie pozwalały na podniesienie się i ponownie przyciskały go do brzucha. W pewnym momencie 626 przeniósł swoją rękę bliżej organu odgradzając moją rękę od niego. Przestałem wiec na chwilę go głaskać i znowu intensywnie myślałem co robić do cyca. Po owych 5min podniosłem rekę i przez majtki jednym palcem przesuwałem delikatnie wzdłuż jego organu. Nadal pulsował nawet trochę ta pulsacja się wzmogła. Wykonałem jeszcze jedną próbę trochę mocniejszego oddziaływania na jego organ. Trochę się poruszył i pomyślałem, że chyba nie jest przekonany do końca czego chce, to spasowałem i dałem mu spokój. W końcu rozebrał się ze spodni i połozył, ale może mu się w trakcie odmieniło co do tego jak sobie to wyobrażał. Na drugiej stronie sytuacja się zmieniła. Drugi jeszcze bardziej przysunął sie do 624, pomyślałem chyba nie tylko ja na niego lecę, w sumie za nim 626 polazł do wc to oboje leżeliśmy przytuleni w jakiś sposób do niego. 626 położył sie obok to był spokój, ale drugi przyklejony z lewej strony nie dawał mi spokoju, bo głaskająć 624 z jego prawego boku klaty ręką (leżał na plecach) przy ruszaniu kołdry na pewno dawało sie to odczuć u drugiego. Ponieważ 626 dość świadomy i trochę rozbudzony sytuacją leżał po prawej stronie zrezygnowałem z obciągania dalej 624, no bo co mialem zrobić.... Oficjalnie nie moglem przeciez działać. Pozostało na głaskaniu go po całej klacie brzuchu i trochę jeszcze organu. Jak już było przed 07:00 w pokojach zrobił się ruch i ktos zaczął łazić. Znowu musiałem przestać. Okazało się, że to by 979. Zajrzał do pokoju i se pomyślałem to mnie zobaczył leżącego między nimi. 624 rozebrany na wznak z lewej strony (zdążyłem go trochę przykryć kocem), 626 też na wznak bez spodni w majtkach ze stojącym z prawej strony. Nic tylko zdjęcie zrobić. 979 uruchomił kompa, coś na nim porobił i wyszedł z mieszkania nawet nie wyłączając kompa. Nie wiem czy pod wpływem tego co zobaczył, czy też jeszcze nie wytrzeźwiał. Wstałem wyłaczyłem kompa i przeniosłem się do łóżka, bo dalsze działanie było za bardzo niebezpieczne, a też robiło się w miarę wcześnie i zaczął się też nie wiem czemu, przebudzać brat od 622. Zdegustowany, że tak krótko i że tak mi przeszkadzano, polazłem do spać łóżka. (imiona i ksywy, które były wpisane w oryginale zamieniono na przypisane przy tworzeniu bloga numery osobowe) W zasadzie to już tyle napisałem, że resztę umieszcze w jutrzejszym wpisie.

Piątek 2014.11.07 11:40 Jak zwykle jak się dużo robi to czas szybko leci. Oprócz tego, że się wysypiam, dziś też spałem 10h to kampania wyborcza w pełni. Dlatego też dużo się nie dzieje oprócz stałego przychodzenia ludzi, ale już wieczorami jest ich mniej co mnie cieszy, bo trochę się uspokoiło. Wczoraj np. od 20:30 było juz pusto. Przylazł co prawda przed 22:00 172 na chwilę, ale mówił że jest obolały, bo znowu jakiś sparing to nic nie robiliśmy. Sprawdził na fb czy go jeszcze lubią, spr. pocztę i polazł. Ostatnio byłem u 979 i robił porządki w szafie z ubraniami. Nie wiedział jak składa się koszulki i wpisał na internecie "jak składać koszulki"? Czasami myślę, że dzisiejsza młodzież bez tel. i internetu nie istniała by. Odłaczenie ich od sieci zarówno tel. jak i internetowej spowodowało by u nich katastrofę. Chciałem, czy miałem plan uruchomienia symka kolejowego, ale gdzież tam... przy takiej liczbie znajomych to nierealne. Albo telefony, albo przyjścia ludzi i tak czas od 20:00 zleciał do 22:00 przed, którą skończyłem rozmowę telefoniczną. Najlepsze są sytuacje kiedy zaczynają dwa telefony prawie jednocześnie dzownić i niewiadomo, który odebrać. W kampanii wyborczej trochę się koncepcyjnie kończę, tzn. nie umiem dotrzeć na nowe tereny, nie mam jak tam dotrzeć tzn. jakieś pkt. zaczepienia, ale pomału się klaruje i może coś z tego będzie. Tymczasem długi weekend to taka nasza specjalność. Na szczęście w pn. 979 lezie na koncert to wieczór będzie wolny.

Sobota 2014.11.08 00:20 Zasiedziałem się, bo jak zwykle spr. popędu seksualnego i oglądanie filmu w TV. Na szczęście się wyspałem to zarwanie nocy nie bedzie aż tak ciążące mimo dość napiętego planu jutro. Od 09:00 miało być stoisko wyborcze w wiosce, ale pada deszcz to nikt nie przyjechał, bo polazłem sprawdzić. Po 12:00 zadzwonił 172 czy może przyjść. Oczywiście odpowiedziałem, że tak. Zastanawiałem się jak to wyjdzie ponieważ od wczoraj popęd seksualny dochodzi do max potrzeb. Wczoraj w ciągu dnia w.k. Przed spaniem już w nocy w.k. Z rana po przebudzeniu w.k. i nadchodzi 172. Pomyślałem - pomęcze go dłużej, przynajmniej raz. W innych przypadkach to jakieś falstarty. Ostatnio po odchudzaniu, przynajmniej po okresie mieszkania u mnie wybitnie schudł przeto bardziej mi się podoba. Tradycyjnie położył się na pufach, choć myśłałem o zrobieniu tego na jego plecach. Jakoś jednak wyszła pierwsza opcja. Jak już leżał to tradycyjnie przywiązałem (jak tu pisać, jak zadzwonił 812) mu ręce do sztangi podpartej odważnikami, aby jej nie ściągał do siebie. Oczywiście tradycyjny spanking, ale również głaskanie po ciele, po bicepsach, ach takie bez nadmiaru tkanki tłuszczowej z (qrwa, nie napiszę, bo teraz dzwoni 374) wystającymi żyłami, przy przyciśnięciu kciukiem czuć tkankę mięśniową. W tej pozycji prawie na krzyż doskonale widoczne są barki ze ścięgnami utrzymującymi bicepsy. Do tego klata odpowiednio wyrzeźbiona. Już mu dziś powiedziałem, że zdjęcia zrobię, bo po odchudzaniu wygląda bardzo apetycznie. Siedząc na brzuchu czułem napinające się mięśnie brzucha pode mną. Zsunąłem się poniżej brzucha na uda i przez jakiś czas robiłem spanking na brzuch. Przy uderzeniach napinały się uwidaczniająć tarkę lub jak to mówią sześciopak na brzuchu. Przy tym płaski pępęk. Od pasa z dwu stron wcięcie w dół co tylko u mięśniaków jest widoczne schodzące się jak trójkąt u nasady którego wychodzi organ. 172 ma bardzo duży organ, mimo tego, że jest niski, choć na to nie ma reguły. Po spankingu na brzuch, siadłem mu na niego ponownie, znowu mogłem pod sobą wyczuć pracujące i napinające się mięśnie, do tego jego duży organ ułożyłem, że miałem go między pośladkami. Wyczuwanie go między pośladkami, odczuwanie napinających się mięśni brzucha, spanking na klatę, widok jego rąk, szyi umięśnionej i byłem pozamiatany. Po tym odwiązałem mu ręcę i on zaczął w.k. w trakcie którego masowałem go. Przy końcówce jak napięły mu się ponownie mięśnie brzucha to chciałem jeszcze raz. Taki widok to masakra dla mózgu. Już po wszystkim przypomniałem się z flachą na tydzień, odpowiedział że w porządku. Zaznaczyłem, że po niej mogę go bardziej zmasakrować, odpowiedział: to nic, mnie to nie rusza, co oczywiście mnie rozochociło i teraz to już myślę nad terminem.

Niedziela 2014.11.09 17:49 Inicjacja, bo jak zwykle pełno ludzi wewnątrz to później coś napiszę. Zaczęło się od tego, że poszedłem spać ok. 04:20. Wpierw obudził mnie, czy raczej wyciagnął z łóżka 979 z 897 ok. 01:30. Następnie wyszedłem z łózka, bo i tak bym nie zasnął to zabrałem się na kompie za dalsze tworzenie RJ do symka kolejowego i skończyło sie na 3/4. O 03:30 przyjechał gość, który umożliwia mi wyjazdy co roku na wakacje z drezyną kolejową wraz z 3 innymi miłośnikami PKP w tym jedną kobietą. Wcześniej przygotowywałem dla nich msc. noclegowe. Po rozejrzeniu się po pok. A byli zachwyceni klimatem kolejowym, choć dla mnie to i tak jeszcze muszę popracować nad tym. Wcześniej spenetrowali dawny budynek DOKP, który ma iść do wyburzenia, bo jest na atrakcyjnym miejscu to wiadomo teren trzeba sprzedać, przy okazji wziąć kopertę i jeszcze za życia mieć kase na wydawanie. Tak budynek mógłby stać jeszcze 20 lat i co... i nic, nie było by przetargu na wyburzenie (koperta), przetargu na opracowanie wyceny działki (koperta), przetargu na projekt zagospodarowania przestrzennego (koperta) itd. Z drugiej strony te koperty są motorem napędowym gospodarki, bo w przeciwnym wypadku wiele rzeczy trwało by niezmiennie, ale do końca nie wiem czy to na plus czy minus. Przy takich sprawach sporo jest minusów i plusów. Trudno ocenić czy działania bieżące w przyszłości okażą się korzystne dla nas czy nie. Na podstawie działań na kolei widać, że przynosza skutek negatywny i on niestety na razie będzie postępował. Odbiegłem od spr. osobistych, ale dziś szału nie było. Po krótkiej nocy, spaniu od 04:50, bo jeszcze mialem tradycyjnie problemy z zaśnięciem, obudzenie nastąpiło ok. 09:20, o której przebudziała się laska i poszła do łazienki. Krótkie przebudzenie innych i o 10:30 odjechali do Warszawy. Śniadanie, rozruch poranny i pod koniec niego zjawił sie 979 z 897 po imprezce nocnej, napić się piwa radler na ich rozruch. Przytoczył się też 230, ale miał jakieś odmienne stany, bo posiedział jakieś 15min i zbierał się do wyjścia. To u niego niewyobrażalne, po takim krótkim czasie wychodzić. Trochę go przytrzymali i wyszli razem jakoś przez 14:00. Jak 230 dzwoni i mówi, że przyjdzie to żartuję z nim. Dziś powiedziałem, że ma być w koszulce na ramiączkach, takich długich, on na to: - przecież na dworze jest chłodno - ale nie masz iść w niej przez wioskę, tylko się rozebrać na msc., tu jest ciepło - zobaczę co da się zrobić - no ubrać odpowiednio - dobra, zwijam się do Ciebie. 230, to jest jedna z nielicznych osób, z którą takie teksty przechodzą. Do 979 tak nie mówię, bo to inny poziom i by się wqrwił. Chyba jakaś bieda w kraju się rozwija, bo na fellow zaczynają mnie zaczepiać z ofertami związanymi z finansami, oczywiście ceny jak z kosmosu. Nie wiem skąd je biorą np.: "Hmm obiąganie - 100. Danie dupy - 400. Za godzinę nie mam pojęcia tak 250. Za noc 500. - jakoś tak". Napisałem mu, że chyba coś nie tak z tym cennikiem to poprawił go na taki: "To dajmy na to, że ogdzina 400 a danie dupy 250 ? I noc wyjdzie 1000 ?" Prawda, że fajne. Inny wyskoczył - "no to moze byc raczej klasyczny sex za 200zł". Nadchodzi zima, ciężki okres dla ludzi mało zamożnych, bo to droga pora roku, a tu kasy nie przybywa, a koszty raczej rosną. Dziś jakoś mnie wzięło na słodycze, trochę ich zeżarłem tak z lekko trzymającym hamulcem. Normalnie to hamulce mam w porządku, a teraz jakiś defekt.

Poniedziałek 2014.11.10 12:07 Nie ma to jak z "rana", bo już południe, wqrwić się niewiadomo na kogo, pozostaje to co kiedyś opisywałem, bezosobowy "system". W mbanku przerobili strone internetową. Stara, z której korzystałem do samego końca, za nim nie otrzymałem sms-a o treści mniej wiecej: stary system (stronę internetową) kasujemy, przenosimy Cię do nowej, jak Ci sie niepodoba to wypierdalaj. I tym sposobem, kiedy równolegle działały przez rok dwie strony internetowe (979 miał nową, ja starą) i już wtedy miałem porównanie i cieszyłem się ze starej, to teraz też mam nową. Efekt, moda, ktora panuje w internecie czyli przerost formy nad treścią zapanowała i w mbanku, i mnie od razu denerwuje. NIe można mieć (dawniej) odbiorców zdefiniowanych więcej niż (nie doszedłem do tego, bo już mam ciśnienie i nawet nie chce mi się sprawdzać), bo tak chciał Pan informatyk. Obecna książka odbiorców (zmiany nazewnictwa nic nie dające mniej więcej jak na PKP, niewiele z tego nie wynika, ale uczyć się trzeba nowych niekoniecznie zresztą trafnych, z nieznanych przyczyn nie jest w stanie tylu odbiorców zapisać. A niby systemy są co raz sprawniejsze, a tu uwstecznienie. Kiedy przy poprzedniej przeładowanie strony bez flascha, fontann, wodotrysków i innych zupełnie niepotrzebnych przeciętnemu (no może i nie) zjadaczowi chleba, ciulstw trwało milisekundy czy jedną sekundę po naciśnięciu ENTER-a, czy kliknięciu myszką to teraz np. historia operacji (bo policzylem) wgrywa mi się 7 sek. No brawa dla informatyków! Przypomniała mi się kiedyś batalia z moim informatykiem kiedy prowadzilem firmę, który na kanwie mody podobne, mnie niepotrzebne, ciulstwa chciał zainicjować do działania. Dwa dni trwały negocjacje, bo z dobrymi informatykami na rynku jest trudno, aby było po mojemu, czyli bez zbędnych przeładowań, bez kilku niepotrzebnych zakladek, co się da, najpotrzebniejsze rzeczy na jednej stronie, bo to (uwaga) ja na tym pracuje, co tak trudno było zrozumieć. Pewnie bankowcom informatykom podobnie nie mieści się w głowach, że to ludzie na tym pracują, a ich zabawa niekoniecznie jest innym potrzebna. Znowu sie nie wyspałem. Spałem w pierwszej części 2,5h, bowiem o 04:30 on jechał dalej robić zdjecia terenom kolejowym, a po jego wyjściu nie mogłem zasnąć. Wcześniej zresztą też przeto jakoś przed 02:00 jeszcze zrobiłem w.k. wyobrażając sobie obcowanie z 228. To dziwne, ale zawsze, a przynajmniej w większości wypadków, jak ktoś kto jest w miarę częstym gościem czy nawet pomieszkuje, odejdzie, to myślę nad tym ile mogłem zrobić i ile straciłem. Taki 228 za nim wyjechał za granicę, to w sumie ani razu nie stękał jak go głaskałem, rozbierałem z koszulki i podobnie jak u 222 nisko na podbrzusze poniżej paska spodni wjeżdżałem ręką już praktycznie przy członku. Może dlatego dalej się nie posunałem, że mimo młodego wieku, podniecała mnie u niego dolna część czyli nogi. Te z powodu kiedyś trenowania w piłkę nożną w wioskowej drużynie piłkarskiej miał wybitnie ładne. Reszta to tak średnio i może ta średniość przeważała. Po przebudzeniu i wypuszczeniu jego na zdjęcia, położyłem się ponownie i ponownie ta sama analiza włączyła się względem ostatnio u mnie pomieszkującego 230. Myślałem dokładnie na tym samym, mało tego 230 z dwa razy przyszedł totalnie nawalony i mimo, iż sam wiem, że alko naszym przyjacielem to nie dobrałem się do niego, czego teraz żałaję i w tych ubolewaniach zrobiłem "z nim" w.k. Mój popęd seksualny ostatnio jest za duży, nie wiem co się dzieje, to przecież nie wiosna do cyca! Dobra zabieram się do pracy, bo już taka godzina... Ja pierdole, niby jakieś wolne dni, ale to tradycyjnie nie dla mnie. Ciągła gonitwa, ciągle coś do załatwiania, ciągle coś. To chyba w trumnie się wyśpię kiedyś, jak to mówią. Jak było mało, teraz przyleźli aby scholować auto z drugiego m-ta. Tradycyjnie myślę nad tym co po drodzę załatwić i zrobię kaufla, bo autem to nie będę musiał kogoś wyciągać na rowerze, bo oni i tak niechętnie jeżdżą. Najlepiej by siedzieli cały dzień i nic nie robili. No mnie by po jednym dniu rozrzuciło po ścianach. Tylko co się skończą wyboru, a zajęcia już są organizowane. Dochodzi pisanie pracy magisterskiej dla 830, a ładny to mu napiszemy. Do tego równolegle nauka 672 do matury z maty, tylko jak zjedzie z Anglii. Na 21, 22, 23 objazd poc. z 374, a reszta i tak zapełni się bieżącymi zajęciami. Dobra, lecę dalej, bo czas umyka tak szybko, że nie ogarniam tego. Wpis zrobiony w czasie żarcia zupki ze szkolnictwa, rozmrożonej, fasolowej - pyszna. No dobra, wieczorem zrobiła się imprezka, taka mała tradycyjnie, bo jutro wolne, to chłopcy myślą nad rozrywkami. Najprostszą jest obalenie flaszki i tak się też stało, 0,7 pękło w 1,5h teoretycznie na 4 osoby. Jakoś mnie to nie ruszyło, za to 230 to i inne posiłki trochę zmuliły. Niestety nadchodząca nocka również nie będzie dospana, jeżeli w ogóle uda się 4h spać to będzie dobrze. Sytuacja na teraz (jest 00:02 wt.) - on śpi w pok.C i wstaje o 04:30 wiec pobudka; w pok.B śpi 230 nadto w terenie jest 979, który pewnie wróci tu z imprezką ok. 02:00. Za dnia nie mogę czy nie umiem spać, bo ciągle coś. I jak tu normalnie funkcjonować do cyca!? Od tego późnego chodzenia spać, i niewysypiania się coś mi się zaczyna rozregulowywać spanie. Czyżby to tak szybko następowało? Najbliższe dni pokażą.

Wtorek 2014.11.11 00:06 Seks. Czymże jest tak powszechna rzecz jak seks? Oczywiście napisano książki na ten temat, jest to przerobione po wielokroć, a jednak ciągle jest aktualne i dla kolejnych pokoleń żywe i nieodłaczne w życiu. Dla mnie zaczął się w wieku chyba 16 lat kiedy po raz pierwszy zrobiłem w.k. w domu u babci w górach, gdzie byłem na wakacjach. Oczywiście kanwą tego w.k. były okoliczne mięśniaki, a zwłaszcza dwóch, z którymi jakieś tam gierki nastoletnie robiłem. Polegały oczywiście na ich rozbieraniu przy jakiś tam okazjach i wchodzniu na nich również przy jakiś okazjach, które sam inicjowałem. Fantazja w wieku lat nastu jest przeogromna, a nie wszyscy kojarzą gierki nastolatka od razu jako te z podtekstem seksualnym. Zresztą kiedyś temat homoseksualizmu był tematem tabu. Kto z moich pierwszych inicjatorów doznań seksualnych pomyślałby o tym, że ma do czynienia z kimś branżowym? Dziś mówi się o tym powszechnie. Te fascynacje mięśniakami z otoczenia trwały kilka dobrych lat, w tym czasie mógłbym zapłodnić dość sporo lasek (tyle plemników zmarnowanych), może przez to dziś mamy niż demograficzny, ale on jest dobry (ten niż) i teraz nie o nim. W każdym razie na wiosce u babci miałem dwóch mięśniaków, którzy mnie podniecali i po tym pierwszym razie rano w łóżku kiedy zrobiłem w.k. stało się to już codziennością do dziś. Obiekty fascynacji zmieniały się w zależności od mojego pobytu. Tam na wiosce były to okoliczne mięśniaki wychowane na roli, pomocne w pracach przy gospodarstwie domowym itp. dzięki czemu wyglądali jak wyglądali oczywiście dla mnie rewelacyjnie. Czy ja tu w ogóle na blogu opisałem swój pierwszy raz? No nie przypominam sobie. Otóż w czasach kiedy nie było internetu, a poznawać się można było listownie za pośrednictwem poczty polskiej i gazet branżowych, w których ukazywały się ogłoszenia, i które kupowało się ukradkiem w kioskach oddalonych od msc. zamieszkania, aby pani kioskarka nie skojarrzyła kto kupuje, udało mi sie nawiązać łączność listowną z 18-latkiem z Krakowa. W wymianie listownej, a więc to trwało tygodnie umowiliśmy się na spotkanie u niego w Krakowie. Pojechałem, dotarłem pod adres i zestresowany jak stanąłem po drzwiami to zastanawiałem się co powiedzieć po naciśnięciu dzwonka? Opcja co powiedzieć zajęła mi chyba 5min. Wreszcie zdecydowalem się na naciśnięcie dzwonka i po tym drzwi otworzył (tu uwaga) ksiądz. No wiem, wiem. Dziś ta grupa społeczna jest aktywnie wiązana z branżą i nie tylko, ale wtedy... Po za tym wyobraźcie sobie procedury umawiania sie z 18-ką w innym mieście, dojazd ten cały niepokój jak to wypadnie itd., bo jechałem na swój pierwszy raz, a tu drrzwi otwiera ksiądz. Wmurowało mnie w posadzkę, zesztywniałem cały i z trudem wymówiłem pytanie: czy tu mieszka (padło imię, którego dziś nie pamietam)? Odpowiedź była pozytywna, wszedłem do środka. jechałem tam na weekend więc nocleg był zaplanowany. Wszedłem do środka, po chwili pojawił się (niech będzie) X, (bo nie pamiętam imienia). No piękny. Jego ładność mnie powalała wtedy, byłem zadowolony z wyboru, bo jednak pisząc z nim listy wybrałem go. Jakieś kurtuazyjne fanaberie, herbatka, ciasteczka itp. a mięśniak i mój organ czeka na rodziewiczenie. Po wstępie weszliśmy do łózka. On był piękny i młodszy ode mnie. W łóżku byłem jak kłoda. Nie wiedzialem wtedy nic, oprócz w.k. i wyobrażania sobie w trakcie tego obcowania z mięśniakami z otoczenia. Tu po raz pierwszy był żywy mięśniak k/mnie do tego w pełni branżowy. To on inicjował działania, on mi wziął do ust, co spowodowało totalny odlot. To on mnie ustawiał i dyrygował w łóżku. Oczywiście skłamałbym, gdybym napisał, że ksiądz wyniósł się czy wyszedł z mieszkania. Był to swoisty trójkąt, w którym na szczęście potrafilem jego obecność bieżąco wymazać. Dla mnie liczyl się mięśniak mnie obrabiający i sterujący całą akcją. Ksiądz był takim niechcianym dodatkiem. Tak to jest, że pierwszy raz ma na nas olbrzymie działanie. Tu było podobnie. Móżg księdza wykasował w części tej potrzebnej do zapamiętania tego pierwszego razu jako dobrego, aczkolwiek jego obecność została zapamiętana. Oczywiście obciągał mi, co mnie drażniło mimo jego gościnności i wcześniejszej wylewności. Skupialem się na działaniach umięśnionego nastolatka, który był z jakiejś podgórskiej wioski na gigancie przebywający u księdza. Polecialem chyba przy tradycyjnej pozycji, która została mi do dziś. Tak ten pierwszy raz wywiera na nas duży wpływ. Siedziałem na nim i robiłem w.k. chcąc mu się spuścić na twarz. Już wtedy mialem fantazję. Na drugi dzień poprawka, ale przed nią ksiądz u siebie w mieszkaniu odprawił coś a'la mszę. Fala uniesień z mięśniakiem pozostala w pamięci do dziś. Nie mogę (powiedzieć) napisać, ze pierwszy raz był do dupy. Byl dobry, fajny, trafiłem na obiekt pożądania, który rozbudzil we mnie popęd seksualny, albo go wzbudził i ten nieszczęsny popęd trwa do dziś. Po tylu latach mniej więcej trafiłbym w miejsce mojej pierwszej inicjacji. Później poszło już z góry i wpadłem powoli acz skutecznie w wir męskich namiętności. Oczywiście chciałem się umówić jeszcze raz z mięśniakiem, z którym przeżyłem pierwszy raz, ale już wtedy w mieszkaniu księdza wydawało się to niemożliwe. Nie spotkalem się z nim ponownie i nigdy później, ale ten pierwszy raz, który tak dobrze wyrył się w mojej pamięci wspominam przez lata jako dobry. Nie wywołało to u mnie jakiś komplikacji, nie zmieniło mnie to. Obecność księdza była tłem do wydarzeń u niego w mieszkaniu. Dobra, bo się rozpisalem, a czerwony kolor wiadomo co oznacza. Leze się położyć z myślą nawiedzenia mnie przez 979, później jeszcze budzenie przez onego i zaś będę niedospany. No cóż, taki żywot. Narka. Było by narka, ale właśnie (01:30) odebrałem tel. od 979 więc dobrze, że nie położyłem się bo zupełnie inaczej bym go odebrał jak teraz siedząc przy kompie. To po raz drugi narka. Tyle się dzieje, że nie nadążam z pisaniem. Wstalem o 11:50 i jak zwykle z towarzystwa to ja jestem ten niedospany, bo 230 z przerwą ciulnął jakieś 10,5h spania, a 979 kiedy to piszę jeszcze śpi. W ogóle to połozyłem się jakoś ok. 04:00. Dobre pytanie co mnie tak długo przetrzymało skoro ludzie wynieśli się o północy? No nic innego jak sprawy nieszczęśnego popędu seksualnego. Zasiedzialem sie na fellow, a najdłużej przytrzymał mnie 18-latek robiący przed kamerą na swoim laptopie w.k. Jeszcze do tego chcial abym wypisywał teksty, które go podniecą. Pisalem je. Chyba mi kompletnie odwaliło... On wyszedł na kolejny dzień zdjęć o 04:50 do tego czasu chyba 30mi się zdrzemnąłem. Zasnąłem dalej. O 07:05 przylazł 979 totalnie nawalony, obudził mnie i 230, bo jest towarzyski to do wszystkiego, jak również opowiadania jak było potrzebuje ludzi czyli widowni. Olałem go i położyłem się ponownie spać, ale w łóżku na fali popędu seksualnego myślałem aby się do niego dobrać. Ostatnie jakby stracone chwile, które przypominałem sobie z poprzednimi mięśniakami skłoniły mnie do działania. Walczyłem wyjść - nie wyjść. W końcu wyszedłem klękłem nad nim i zacząłem mu podnosić koszulkę od pasa w górę. Leżał na brzuchu, prawą rękę miał jakby na organie, bo chowała się pod tłowiem, lewą pod głową. Zacząłem mu podnosić koszulkę kładąc rekę na jego plecach, najpierw w okolicach lędźwi. Wcześniej ręcę podgrzałem jeszcze na grzejniku bo zawsze mam zimne i aby nie dostał szoku termiczego po dotknięciu go. Ręką zacząłem przesuwać wyżej w stronę barków. On trochę chrapał, wydawało mi się to dobre, bo w razie czego jak przestanie to będę wiedziałe, że cos się dzieje. Głaskając go po plecach włączyło się drugie ja, nawijając: co właściwie do cyca robisz? Do jakiego momentu chcesz dotrzeć, bo przecież nie spuścisz mu się na ryj? Skoro do tego nie dojdzie, to po co w ogóle wisisz nad nim? No i zasadnicze, po co tracisz czas, skoro ze 172 możesz znacznie więcej zrobić bez żadnych ceregieli, do tego jeszcze 172 znacznie lepiej wygląda. Uzmysławiając sobie to odstąpilem od reszty działań i wszedłem do łózka wcześniej przyniosłem mu poduszkę i przykryłem kocem, bowiem przyniósł sobie materac z pok. D do spania. Równie dobrze mógł iść spać do C, bo był wolny. Przecież 230 spał w B. Po za tym zawsze mnie to zastanawia, czemu skoro sa wolne pokoje przychodzi z materacem do A i kładzie się spać tu gdzie ja. Może chce, abym się do niego dobrał. Wszak laski (w sensie dziewczyny) nie miał już rok czasu, a tak coś jednak by miał. No zwyciężyło jednak zostawienie go w spokoju i chęć choć trochę wyspania się. Tak mógłbym wisieć nad nim godzinę lub półtorej i o tyle miałbym krótszy sen, a w ciągu całego dnia byłbym przydupiony niedospaniem. A po za tym to bardzo, jak na tę porę roku, ciepła niedziela. Termometr o 13:00 pokazywał w cieniu 18C. Można było w samej koszulce chodzić i niektórzy tak byli ubrani. Dziś to wszystko, resztę napiszę w jutrzejszym wpisie.

Środa 2014.11.12 00:18 Zasiedziałem się, ale to przy poprzednich godzinach kładzenia się spać jakby nie dziwne, to zainicjuję wpis. Kampania wyborcza na koniec trochę blaknie, ale tak myślę nie poddawać się, choć tracę już koncepcję komu podrzucać wizytówki. Tylko 5 radnych może być z msc. gdzie startuję, a pęd do koryta jest spory. Gorsze, że jakby bieżąco numerki jak to jeden czytelnik określił, zajmują mi nadal znaczną część dnia. Oczywiście staję się trochę bardziej asertywny, to też dobrze, bo wyrabiam się. Jaki efekt tego wszystkiego 16-go, a wyniki 18-go - chyba. Przy okazji kampanii wychodzi indywidualizm naszego społeczeństwa. Szukałem znajomego w bloku i jakos sie pogubilem i zapukałem do drzwi piętro niżej niż faktycznie znajomy mieszka. Pan otworzył jak podałem nazwisko kogo szukam, to stwierdził, że nie zna. Znajomy mieszka w tym bloku ponad 20 lat. No świetnie, nawet nie znają sąsiada nad sobą. Do czego to doszło? Kiedyś jak mieszkałem w mieście wojewódzkim w bloku 23 pietrowym, to do 10 pięter w dół znaliśmy wszystkich, ze wszystkimi było się na Ty, przynajmniej rodzice, do wielu chodziło się na wspólne imprezki. A dziś nie zna się sąsiada nad sobą, który potencjalnie może nas zalać. I jak jako społeczeństwo mamy walczyć o swoje prawa, jak jesteśmy jednoosobowymi instytucjami. W grupie w ogóle nie działamy, co widac na przykładzie naszych gałęźi przemysłu, choćby kolei. W Niemczech strajk kolejarzy, a u nas kolej pada na ryj, co roku mniej połaczeń, mniejsza praca przewozowa, mniej linii kolejowych i jest ok. Nikt nie strajkuje, nikt sie nie burzy, jest dobrze. Z innych spraw, stęka już 374 o wyjeździe poc. po kraju od 21 do 23 listopada. Nocleg już w Kielcach wynalazł, choć z połaczeniami jeszcze wymyśła. Dziś juz były dwie koncepcje, przez Szczecin Gł. i przez Gdańsk Gł. Trasę jeszcze ustalę, jak będę miał więcej czasu, ach ciągle ten syndrom brakującego czasu... Ze spraw branżowych to w związku z kampanią wyborczą odwiedziłem siostrę 975, która już ma syna 20 letniego. No w rodzinie to wygląda tak, że zara bym się na niego rzucił. To co prawda nie to co 975, ale geny pozostały. Szczupły z zarostem jedynie na nogach, ręce trochę, na klacie w ogóle. Umięśniony, bo okresowo gdzieś tam po siłowniach domowych się przewinął. Do tego jeszcze mogłem go oglądać przez jakieś 5min tylko w krótkich spodenkach, bo tak był ubrany w mieszkaniu. Na nieszczęście (no co się dzieje, że te mięśniaki stąd wyjeżdżają) w pt. jedzie na zachód już drugi raz. Taka sztuka, znowu idzie na straty. Chyba kiedyś zrobię tabelkę mięśniaków, które pojechały i już tu nie przyjadą. Takie straty. Jutro się z nim skontaktuje, może uda się go jakoś ściągnąć i sfocić - no to by było już bardzo wiele. Po za tym usiłował się załapać na coś więcej 172, ale tu wiecznie na torach stoją inne składy, to ruchem manewrowym musiałem go przestawić na tor wyjazdowy i odprawić. Wstępnie umówiłem się na jutro na nockę, może z wcześniej zapowiedzianą flachą. Się okaże. I chyba polezę wcześniej spać, bo jak przyjechałem po procedurach zupek ze szkolnictwa to w chacie pusto. Po ostatnich rekordach chodzenia spać przez wydłużony weekend pójście spać przez północą to będzie prawdziwy wyczyn. Dziś np. o 03:40 wypuszczałem człowieka od drezyn, bo jechał do domu, na szczęście sprawnie zasnąłem dalej. Wczoraj wychodził trochę później - 04:45. Ze spraw kolejowych, to strona www.semafor.prv.pl/, na której były plany schematyczne większości stacji przestała istnieć. Nie czytałem jeszcze powodów jej zamknięcia, ale chciałem ściągnąć z niej część planów, bo się dało. Mam tylko te z najliższych stacji, a resztę chuj strzelił. Tzn. są jeszcze na chomiku na szczęście to po wyborach, albo w najbliższych dniach trzeba je będzieś ściągnąć za nim ktoś wpadnie na genialny pomysł ich likwidacji, bo np. prawa autorskie. Po za tym kolejny ciepły dzień, max, było 16C więc wyjebka, popo chodziłem w koszulce i bluzie. A na zakończenie w TV film, który mam na kompie również, "Super Size Me", powinni go puścić o 20:00, a nie 23:00, ale co zrobić to nasza edukacyjna TV.

Czwartek 2014.11.13 08:28 Na razię zainicjuję, bo jak zwykle rozruch poranny i zajęcia w ciągu dnia w tym przed ostatni dzień kampanii wyborczej. Szanse mam średnią, ale na dwa dni moge się jeszcze spiąć. Zapomniałbym, wczoraj chodząc po wiosce coś (no wiadomo co) podkusiło mnie i zadzwoniłem do 222. Tym razem odebrał i chwilę gadaliśmy, ale ponieważ był w domu to nie długo. Nie wiem kiedy ponownie zadzwonię do niego. No i tak się złożyło, że chodząc po wiosce, natrafiłem przypadkiem na 222 i jego brata, który z domu się już wyprowadził. Ma swoje mieszkanie, to poszedłem z nimi je obejrzeć. T. Sznuk miał rację w programie 20m2 Łukasza mówiąc o wynoszeniu z domu przyzwyczajeń i zachowań. Takiego burdelu w mieszkaniu dawno nie widziałem. Ale co zrobić jak w mieszkaniu gdzie się wychował jakby podobnie wyglądało. Ciekawe jak będzie u 222, ale jego laska podobnie ma w mieszkaniu, bo to jakby z wioski wszyscy z jednego miotu. Przy innych dniach ten jeden z takim krótkim wpisem, ale co zrobić...

 Piątek 2014.11.14 10:57 To najpierw od spraw branżowych, wszak tym jakby żyjemy przez większość dnia, za nim sobie ulżymy (dot. tych z dużym popędem seksualnym), bo później to możemy się zająć innymi sprawami całościowo. W nocy miał wbić 172, ale imprezka i nie wbił. Rano po przebudzeniu zrobiłem w.k. na nim, bo ostatnio testuję nowe pozycje z nim i niektóre wywierają na mnie duże wrażenie do tego stopnia, że w.k. jakby idzie dość sprawnie. Po wstaniu rozruch poranny, w czasie którego przylazł 172. Spr. na kompie czy go jeszcze lubią na fb. Po sprawdzeniu on się rozebrał i zaczęliśmy robić. Choć ustawiłem pufy to jednak zaczęliśmy na stojąco, bowiem taką pozycję kiedyś zawsze na początku robiłem z 974. Tzn. on stoi, staję za nim, lewą rękę podkładam pod jego ręcę tak, że trochę je wyłamuję do tyłu. Tzn. wkładam lewą rękę pod jego rękę, przedramię jest przy plecach i dłonią lewej ręki chwytam za biceps jego prawej ręki. W tej pozycji zaczynam spanking na klatę, brzuch, pośladki, częściowo uda. Zawsze mi się to z 974 podobało, a teraz trochę o tym zapomniałem to stw. zrobię ze 172. Jednak jakoś się źle ustawiłem bo byłem z tyłu za nim, ale i tak było dobrze. Widok lekko wykręconych rąk z nabrzmiałymi żyłami, z przodu ze stojącym dużym organem, ta wyimaginowana jego bezsilność, bo przecież wiem, żę w każdej chwii mógłby mnie zmasakrować, dodaje specyficznego smaczku sytuacji. Jednak ponieważ jest niższy od 974 i ma krótsze ręce to może dlatego z tyłu jest takie małe pole manewru. Przećwiczę jeszcze przy nastepnej okazji. Po jakiś 5min trzymania go w tej pozycji ze spankingiem położylem go na już rozłożóne pufy. Wpierw leżał z rękami podłożonymi za głowę. Napięła się klata, wyszły żebra, jednocześnie naciągnął się brzuch, a na nim pokazały się żyły przechodzące przez niego. I ten specyficzny trójkąt od bioder schodzący się wierzchołkiem u nasady organu. Położylem się na nim chwytając go za włosy i trochę tarmosząc za nie, co jakiś czas zmieniając mu pozycję głowy. Leżąc tak trochę mu wyłamywałem ręcę w barkach, bowiem moje ręcę leżały na jego i jak się chciałem trochę unieść to wspierałem się na jego, co powodowało odginanie się jego rąk jeszcze bardziej do tyłu. Po tym, wstałem i przywiązałem mu ręcę do sztangi. To najlepsza chyba pozycja. Naciąga się wtedy klata, ręcę ponad głową i skierowane w dół do podłogi, przywiązane do zablokowanej sztangi, aby się nie przesuwała w jego stronę. Do rąk spływa krew i od palców, przez dłoń, przedramią, aż do barków uwidaczniają się żyły tworząc piękny widok. Przypomniało mi się, jak kiedyś laska od 979 zakazała mu ćwiczyć, bo ona widoku żył wystających nie lubiała, a wiadomo po ćwiczeniach żyły wychodzą. Dla mnie widok rewelacyjny. Leżąc w tej pozycji siedzialem mu na brzuchu i spanking na klatę oraz trochę na barki. Ostatnio spodobało mi się, jemu chyba też, kiedy siedziałem mu na udach i spanking przeniosłem trochę niżej, czyli na brzuch i jego boczne części. Zrobiłem tak. W trakcie uderzeń w brzuch, na jego boki, a czasami na klatę, organ zaczął mu się naprężać do max rozmiarów, a to jeden z większych jakie znam. Laski są pewnie zadowolone z czegoś takiego. Mnie jak robiłem spanking i widziałem jego reakcję także zaczęło brać, a aby tak szybko nie kończyć ponownie siadłem trochę wyżej tym razem jego organ umiesczając między pośladki. Znowu spanking na klatę i trochę się ruszałem tak, aby jego organ drażnił miejsce między pośladkami. Wreszcie już prawie na koniec naplułem mu na środek klaty, bowiem nadal na jej boki jescze trochę spankingu. Widok, napinających się mięśni brzucha, również z boku, rąk z żyłami, tego że naplułem na niego i poleciałem. Odwiązałem go i on zajął się sobą. W tym czasie nadal głaskałem go po klacie, bocznych częściach brzucha. Krótko przed erekcją, tak napiął mięśnie brzucha, że muszę mu kiedyś w tym momencie zrobić zdjęcie. Taki widok, że drugi raz zaczął mi stawać. Nie wiem jak to jest, ale przy jego dużym organie przeważnie mało z niego wycieka i ciśnienie też jakieś słabe tam jest. W sumie dla mnie i pozycji w jakich to z nim robię to nieistotne, ale trochę dziwne. Życie w świecie tworzonym z myślą przerostu formy nad treścią kończy się jak w przypadku mbanku. Ze starej strony mnie wyciepli bo stwierdzili bez konsultacji, że: "Od teraz możesz w pełni cieszyć się wygodą nowego serwisu, w którym:" (nie cieszę się w ogóle, mało tego za każdym razem się wqrwiam) "- zarabiasz na zakupach z mOkazjami" (nie, nie zarabiam, sram na em okazje) "- planujesz finanse i realizujesz marzenia dzięki nawigacji finansowej" (nie, tu nie planuję finansów i nie realizuję tu marzeń. Marzenia mogę zrealizować ze 172, 974, 975 itd. "- zarządzasz listą odbiorców tak łatwo jak w telefonie czy emailu" (nie do cyca, w ogóle nie da się nią zarządzać, albo inaczej, po przez zmniejszenie pozycji w liście odbiorców, bo wychodzi komunikat o zbyt dużej liście odbiorców (kiedyś się to nazywało zdefiniowanych) ciągle muszę kogoś odchaczać i zaznaczać innego aby zrobić przelew. "- znajdziesz dowolną operację w kilka sekund w mądrej wyszukiwarce" (tekst pogrubiony zgodny z oryginałem. Skoro wyszukiwarka jest mądra, to ja jestem głupi. Świat przymiotników (kiedyś wypisałem przymiotniki ze strony przedmiotu tj. telefonu, gdy 979 chciał go kupic na alle drogo) to roiło się tam od nich, a telefon ciągle ten sam). Kampania wyborcza dobiega końca. Spasowałem trochę wcześniej, bowiem jak poszedłem na bloki i zobaczylem ten śmietnik wyborczy - tony ulotek walające się po podłodze w okolicach skrzynek na listy, druga tona na nich - to zrezygnowałem ze swoimi małymi wizytówkami. Postanowiłem zakończyć kampanię. Co się stanie to będzie. Może braknie mi te 10 głosów i bedę sobie pluł w brodę, ale gdyby człowiek wiedział, że się przewróci to by się położył. Jutro może napisze więcej przemyśleń dot. kamapnii wyborczej. Teraz bo juz jakby po niej, symek kolejowy, bo dawno w niego nie gralem. W sumie tyle na dziś. Ewenementem jest pusta chata po przyjeździe z zupkami przez co mogłem wpierw w RJ do symka dopisać kilka poc. na szlaku Li. - LM-to, a następnie uruchomić go dla sprawdzenia poprawności zrobionego RJ. Trochę do tego opróżniłem żoładkową gorzką klasyczną, ale jeszcze zostało na dnie na kiedyś tam. Minęła 23:00 to zara leze spać, a od jutra nadrabianie zaległości w mieszkaniu po przestoju prawie 2-tygodniowym z powodu kampanii wyborczej.

Sobota. 2014.11.15 13:25 Po pierwsze to w trakcie przebudzania straciłem jeden dzień. Wydawało mi się, że już niedziela. Pierwsza myśl - nie mam chleba do cyca i skąd go teraz wytrzasnę? Drugie, czym go zastąpić - mam ziemniaki to zrobię długo oczekiwane frytki, resztę zapełnię zupkami i będzie. Następna myśl, skoro niedziela to wybory to jakoś k/14:00 polezę do urny. Jednak zaczęły się pojawiać wątpliwości, a co z sobotą? Co robiłem w sobotę. Tak odkryłem, że jednak jest sobota, nie niedziela i jeden dzień uratowany. To też po rozruchu porannym, w ramach którego w.k., aby można było lepiej przez najbliższe godziny funkcjonować nie myśląc o mięśniakach, zabieram się za zaległe rzeczy z kampanii wyborczej. Kanwą zrobienia w.k. było natrafienie na zdjęcia 973 na kompie. Patrząc na niego zaraz zaczęły mi się przypominać wspólne chwile no i organ natychmiast przeszedł do stanu pobudzenia. Koniec możliwy do przewidzenia. Teraz przynajmniej mogę zabrać się dalej za planowe czynności. Czasami wpisuję co mi wpada w ucho, to ostnio: Fitz And The Tantrums - The Walker

Niedziela 2014.11.16 00:41 Zainicjuję, bo się zasiedziałem, a właściwie mnie przytrzymali. Dziś wybory, o których mialem więcej napisać, postaram się w ciągu dnia. Oprócz tego jak to na weekend dość sporo się dzieje i może też uda się opisać w ciągu dnia. Tymczasem leze się położyć, bo już prawie 02:00. Tak w przerwie, bo jakby ludzie są w mieszkaniu, ale poleźli na fast fooda, po obejrzeniu filmu Super Size Me. Miałem jechać na konwencję wyborczą, ale nie chce mi się. Nie wiem co ma mi to dać. Będę tam robił dobrą minę do złej gry. W sumie nie wiem jaki bedzie wynik. Można było zrobić więcej, bo zawsze jest taka możliwość. Jak braknie kilkunastu głosów to będę trochę załamany, jak więcej to może i tak nie dało by się przeskoczyć. Startowałem, bo mnie jakby wpisali, ale też dla sprawdzenia poziomu lubienia mnie jeszcze w wiosce. Sam jakoś nie bardzo wierzę w zmiany nawet jakbym się tam dostał. Jakieś niewielki może dało by się zrobić, ale większe to jest partia za tym, biznes i inni. Być może są to też ostatnie wybory, na które poszłem w życiu. 811 np. głosowała na jakąś listę na kobietę, której w ogóle nie zna, dla samego głosowania na kobietę i wybrała ją na miesjcu 7 bowiem nie chciała na początku listy głosować. Co takie głosowanie ma zmienić w mieście? Na ile jest ono świadome? Powiedziałem 811, jak mam tak głosować to wolę nie iść tam. Oglądając polskie produkcje filmowe o biznesie, o przenikaniu sektora prywatnego do państwowego, wysysaniu z tamtąd kasy można zwątpić. Wczoraj obejrzeliśmy film "Drogówka". Czytałem o nim takie średnie recenzje i z takim nastawieniem zacząłem go oglądać. Początek trochę taki był, natomiast film zaczął sie rozkręcać. Scenariusz jest ciekawy i na końcu byłem mile zaskoczony filmem. Lepiej jakbym się miał roczarować. Miałem o wyborach napisać jakąś refleksję jeszcze przed wynikami, aby nie było następnie domniemań napisania raczej negatywnej notatki na ten temat. Po wynikach, jeżeli się nie dostanę to będzie to łączone z np. z niedostaniem się, ale nawet jeżeli bym się dostał to i tak zdanie mam złe. (za niedługo przylezą ludzie to może się nagle urwać) Cała kampania wyborcza jest dla osób medialnych, które mają najmniej 200 znajomych będących skłonnymi na nich zagłosować. W zasadzie za tych 200 to nie można być pewnymi, dlatego optymalnie to nawet 300 osób, które na nas zagłosują niekoniecznie z przypadku. Pęd do "koryta" jest straszny. Znaczna część ludzi ubiega się o stanowisko, bedąc chwilowo przegranymi w życiu, tzn. bedąc bez pracy, bez perspektyw, łapiąc się jakiś dorywczych prac. Wiem jestem w tej grupie z powodu pierwszego czynnika. Reszta już nie dotyczy, bo jakby świadomy wybór. Na kampanii wyborczej najlepiej zarabiają drukarnie. Tony (dosłownie) papieru są drukowane na potrzeby tego jednego dnia. U nas w wiosce to tylko makulatura wala się po skrzynkach pocztowych i przy drzwiach, ale w mieści jak mi mówiła 811 to oprócz niej są jeszcze gadżety w postaci np. mapy m-ta, żetonu metalowego do koszyków marketów, zbioru długopisów itp. i to wszystko po to, aby wybrali Pana X do rady m-ta. Nie wiem jak np. długopis ma mnie przekonać, że Pan X jest na prawdę dobry w tym co robi, oprócz rozdawania długopisów, czy innych przedmiotów. Kampanie wyborcze robią się trochę amerykańskie. Ten jest ładny to na niego zagłosujemy, a przecież nie idziemy z nim do łóżka, tylko on ma produkować uchwały miejskie i odpowiednie przepisy. Coś się ludziom zatraca rozdzielenie popędu seksualnego z wyborem kandydata do rady m-ta. W zasadzie to u mnie powinni wygywać umięśnieni 20-latkowie w biegu do fotela w mieście, a jednak na nich nie głosuję. Dziwią się następnie ludzie, że "oni tak rządzą". Jak mają rządzić jak ich tak wybraliśmy w kryteriach gadżetów i ładności zewnętrznej. Pod lokalem wyborczym, jak wychodziłem stoi starsze małżeństwo i ona mówi do niego - a (tu nazwisko kandydata) to jest ten ładny. No i mamy kryteria wyboru.

Poniedziałek 2014.11.17 12:16 Teraz to się dopiero zacznie nadganianie zaległości po przestoju z powodu kampanii wyborczej. Dziś już widzę ograniczoną ilość czasu i jakoś może się ze wszystkim zmieszczę m.in. z dopisaniem do wczoraj końca notatki, bo przyleźli to musiałem nagle przerwać pisanie. Lezę dalej robić, później jeszcze napiszę. Od jakiegoś czasu wpisuję co mi wpada w ucho to może jeszcze to (już kiedyś, ale nadal mi się podoba) Panzer Flower - We Are Beautiful. W sobotę (ponieważ nie zdążyłem tego napisać w terminie) wieczorem przylazł 172. Obity, troche obolały po sparingu, ale chyba sobie zbyt dużych przeciwników wziął. To jak się jest faitherem ulicznym to okresowo trzeba, czy raczej chce się, napierdalać. I jemu jak widzę od lat jest to raz na m-c potrzebne. Takie ponapierdalanie się, następnie leczenie ran, opowiadanie o tym kolegom i tak do następnego razu. Podobnie 979 musiałby się napierdalać jednak sytuacja w jakiej się znalazł czy pozycja społeczna powstrzymuje go przed okresowymi walkami. Jakimś rozwiązaniem miały być treningi napierdalania się, na które chodził przez (najdłużej w ciągu) 2 m-ce. Początkowo powstrzymywała go laska przed nimi, bo nie chciała go połamanego, choć z treningów się takim nie wychodzi, później różne życiowe sprawy. Ostatnio kurs prawa jazdy. Takim rasowym napierdalaczem jest brat od 979 czyli 174, który podobnie raz na m-c potrzebuje jakiegoś sparingu. O ile 979, 174 ćwiczyli w rodzinie, bo jak wiadomo bracia się często napierdalają, podobnie jest u 972 gdzie rosną małe skurwiele, choć ostatnio rosną w domu dziecka, to u 172 to trochę inaczej, bo nie miał brata, a siostry. No z nimi sie chyba nie napierdalał. Podejrzewam, że sparingi miał na podwórku gdzie mieszkał, tam chętnie się napierdalali. Zresztą w tej wiosce i podobnie chyba w innych są nieustająco aktualizowane rankingi kto, kogo, kiedy, jak przerzucił w rankingu w dół listy, kto się przeniósł w górę. Wyników wyborczych jeszcze nie znam, ale chyba porażka, co jakby było do przewidzenia. Ciekawi mnie ile głosów zdobyłem. Na dziś tyle, bo znowu się zasiedziałem tzn. bardziej mnie przytrzymali .

Wtorek 2014.11.18 00:14 Chyba trzeba będzie poszukać innego bloga, bo reklamy mnie tu wykańczają. Skoro tak bardzo chcecie uprzykrzyć życie innym użytkownikom w tym mnie, to chyba ja z tego grona odpadnę. Nie jesteście jedynym dawcom miejsca na pisanie blogów stąd nie ze mną te numery.Widać to zresztą po zakładanych nowych blogach. Od prawie pół roku w dziale blogów dla dorosłych w tematach dla facetów jest ciągle 712 blogów, z czego znaczna część już nieczynnych, a w opowiadaniach (również dla dorosłych) jest 1005, a pół roku wcześniej było 1002. Dawajcie więcej reklam, aż wszystkich zniechęcicie. No w sumie będziecie mieli mniej pracy i więcej czasu dla siebie i może o to w tym chodzi. Wygonić ludzi i leżenie do góry brzuchem. A od dziś zacznę rozglądać się za nowym msc. na bloga. Może ktoś z czytających chce coś polecić? Aby nie było, że słucham tylko dyskotekowych, czy tego stylu to od wczoraj "chodziło" za mną nagranie G. Łobaszewskiej - Czas nas uczy pogody. Rozruch poranny i zabieram się do pracy, bo zajęć sporo, a czas ucieka tak szybko. Jeszcze słucham na odchodnym od kompa Krystyny Prońko - Małe tęsknoty. No i jeszcze jedno nagranie znalazłem, które już kiedyś słuchałem Łucja Prus + Skaldowie - W żółtych promieniach liści. Jak słucham tego nagrania to dykcja Łucji Prus powala dziś na kolana. Kto obecnie tak czysto mówi, tak wyraźnie? Ostatnio akcja poszukiwania kluczy do drzwi. Śledztwo, kto ostatnio używał, kto wychodził otwierając drzwi, kto zamykał. Dochodzenie niczego nie wykazało, w niedzielę (klucze zaginęły w sobotę wieczorem) wraz z 979 wymiana zamka na nowy, poprawki do niego miały się odbyć wczoraj. Zostały włączone procedury aby ponownie z kluczami zrobić porządek. Wczoraj wieczorem ubrałem drugą kurtkę i wyszedłem. Wkładając klucze do kieszeni natrafiłem na poszukiwane klucze. Dziś wymieniłem zamek na stary, bowiem poprzednie klucze rozdzielone w/g rodzielnika. Czyżby jakieś złe funkcjonowanie? Tu też jest trochę do zrobienia. Jako, że ludzie mnie opuścili i jest w miare cisza (przed burzą) to zrobilem na kompie częściowy porzędek z porniolami. Prawie nigdy nie mam na to czasu. Cięgle się przewijający ludzie uniemożliwiają skutecznie ten proces, a wiadomo przy tych zdeklarowanych cheterykach pornioli branżowych nie bedę oglądał. To też jak jest pusto to wyciepłem ok. 5GB filmów, które mnie w ogóle nie podniecały. Zostawiam na kompie jedynie te, przy których czuję że mi staje, reszta DELETE. To na jednej partycji dysku, jeszcze kilka do przejrzenia zostaje. Aby dość trzeźwo patrzeć na nie i niepotrzebnie nie zostawiać tych nie podniecających to jeszcze w trakcie ioglądania zrobiłem w.k., po którym poszło juz z góry i było mniej zastanawiania się co z tym zrobić. Ze szkolnictwa wczoraj zupa ogórkowa, do tego buchty z sosem takim budyniowym czekoladowym. Zeżarłem na obiad 6szt.+ sos i mnie prawie rozerwało. Przygotowując, raczej odgrzewając je w kuchni zastanawiałem się ile czasu to pochłania. Naszła mnie myśl o czasie niby straconym, ale jednak przygotowuję żarcie dla siebie. Do tego pojawiła się refleksja dot. co raz większej ilości programówi o gotowaniu i jakiejś formie trzymania nas w kuchni oprócz pracy wykonywanej zarobkowo. Do tego jeszcze skojarzenie ze strajkiem na kolejach w Niemczech i jakby układa się scenariusz jednego z powodów dlaczego nie strajkujemy. Media, albo trzymają nas przy sobie, tzn. przy oglądaniu TV lub bzdurnych programach w radiu, albo "każą" nam iść do kuchni i gotować wymyślne potrawy, które same reklamują na ekranie. Jak tu znaleźć czas na organizowanie się, strajkowanie w swojej sprawie czy w sprawie większej ilości ludzi. Jak to się dzieje, że w Niemczech strajkują kolejarze o podwyżkę wynagrodzenia, zarabiający 5x tyle co nasi, a tu nic. Przecież za takie stawki jak tam dostają to nasi poszli by tam na kolanach pracować, w tu w kraju raju jest ok. Wszyscy wydaje się są zadowoleni z tego co otrzymują co m-c na wypłatę. Dużo można czytać o utracie przez nasze społeczeństwo jedności i innych wartości spajających. Era indywidualizmu góruje nad wartościami, które nie powinny zanikać, a jednak zostaliśmy w większości ogłupieni przez media i dziś widać tego efekty.

Środa 2014.11.19 00:09 Zainicjujemy, bo zara lezę spać, ale się zasiedziałem. Ach jak ten czas leci. Już wiem, że w wyborach samorządowych nie dostałem się, ale dobre, że nie utopiłem ani jednej złotówki w kampanii wyborczej. Przynajmniej nie mam wyrzutów sumienia, że jakaś kasa została zaprzepaszczona. Poświęciłem swój czas, wiem to jakoś da się przeliczyć na kasę, ale nie będę przeliczał. Trochę straconego czasu jest, w nim mogłem zrobić inne rzeczy, ale w życiu tracimy go znacznie więcej jak popołudnia przez 1,5tyg. Za chwilę (jest 15:00) jadę od 972, a następnie zawieźć mu auto do mechanika. Może uda się odwołać wyjazd od domu dziecka, bo jego żona chce tam zawieść kasę, jakby nie można było tego pyknąć przelewem. Wszak jest XXI w. to takie rozwiązania powinny być powrzechne. Chwilę po tel. od niej, zadzwonił 374, że skoro jadę autem to mam mu podciepnąć 70zł na bilet. No podobny bezsens. Rozmawiając z nim przez tel. zrobiłem mu przelew i powiedziałem, że to nie moje auto, po za tym nie mam czasu jeździć o okolicznych wioskach i rozwozić kasy. Są banki, są konta, są przelewy. Jutro dostanie kasę na konto i tyle. Jakby powiedział wczoraj to bym mu wysłał miałby już dziś. Po za tym pisalem pracę mgr. o ścianach z cegły, dziś trochę historii podstawowych materiałów budowlanych przed cegłą stosowanych kiedyś. Zwijam się, bo czas jak zwykle goni. Wyniesienie się z tego bloga natkanego ostatnio reklamami, na szczęście linux je dość sprawnie zatrzymuje, będzie trudne. To mniej więcej jak z kontem w banku. Trudno jest przenieść się na inne, bo wiele ludzi zna, jakieś wpływy, przelewy okresowe itp. Tu podobnie. Jak przenieść ponad rok wpisów w inne miejsce?

Piątek. 2014.11.21 10:00 No pięknie qrwa. Byłem przekonany, że wpisałem przynajmniej inicjację na czwartek, a tu patrzę nic nie ma do cyca, a jeszcze może być tak, że jutro i w niedzielę nie będzie wpisu bowiem dziś jadę na objazd po kraju pociagami. Wczoraj zalatany dzień. Zabrałem się dalej za pisanie pracy magisterskiej z budowlanki. Tema mi nie znany, bo nie pracowałem jakoś dłużej na budowlance. Miałem epizod pół roczny i to tyle. Trochę się dowiaduje nowych rzeczy, czy je kiedyś spożytkuje - nie wiem. W ciągu dnia przewinął się 172. Już od jakiegoś czasu chciałem mu zrobić nowe zdjęcia jak jest przywiązany do sztangi i udało mi się. Dwa zrobione, przeniesione na pocztę, aby na kompie nie zalegały i ich ktośnie znalazł. Jak na nie patrzałem to od razu zaczął mi stawać, znak dobrze zrobione. Dawno temu podobne zdjecia zrobiłem 899, też jak na nie patrzę to organ zaczyna od razu reagować pod wpływem przypominania sobie scen przez mózg. Oprócz tego wyjazd tradycyjny po zupki, a po 20:00 poszedłem do 979 pomóc mu przy remoncie kuchni. Rzuca się na remont ze średnimi funduszami. Oczywiści jak to młodzi, chce mieć wszystko piękne nowe i wypasione. Zapomina przy tym, że te piękne nowe, wypasione to raz drogie, dwa niezbyt trwałe. Nie zarabia tyle, aby z górnej półki brać rzeczy, a stare do ma w domu jest uszanowane, bo babcia dbała i jeszcze długo posłuży. A tu pomysł likwidacji drzwi do kuchni. Mówię mu, że są przydatne, będzie gotował coś smrodliwego to je zamknie i w pokojach bez zapachu, a tak rozlezie mu się po całym mieszkaniu, ale on chce mieć nowocześnie. Jeszcze nie wie, że nowocześnie często oznacza wpadanie w wir ciągłej wymiany tego nowocześnie, bo niestety większość tego nowocześnie jest gównianie zrobiona i okresowo, a okres ten przez producenta jest raczej określony - się dupi, po czym trzeba wymienić na inne nowocześnie. Oczywiście przed wyjazdem jest taki młyn, że to się w pale nie mieści. Gonię od wczoraj i do poc. to wlezę chyba na czworakach. U fryzjera jak czekałem w kolejce to z listy uniwersalnej rzeczy do zabrania na wyjazdy zaznaczałem co mam do zabrania, aby w panice tego nie zapomnieć. Lista sprawdza się od lat. Jeszcze na szybko, na 10min przed przyjsciem 979 w.k. co by mnie w poc. nie brało za nadto jakby ktoś jechał. Musiałem jeszcze objazd przeobić, bo 374 zaplanował 3 h postój w Gdańsku. Nie wiem co byśmy tam mieli robić to objazd zrobiłem przez Gniezno do Bygdoszczy i dalej na Wa-we i do Kielc gdzie nocleg. Zrobiłem na szybko w exelu w tabelce przejazdy, poc. przez stacje i godz. odjazdów, też taka tabelka od lat zrobiona uniwersalna. Warto czasami zrobić coś porządnie, a nastepnie z tego korzystać przez lata. To chyba tyle z wpisu dziś, bowiem już zapowiedział się 979 to musze kończyć i z historii wymazać stronę bloga. Jak mi się nie uda z trasy z wifi zainicjowac wpisu na sobotę, to będzie dopiero w niedzielę po przyjeździe.

Niedziela. 2014.11.23 22:15 Dziury się porobiły we wpisach, ale nadrobimy. Jak zwykle w piątek przed wyjazdem na objazd po kraju w panice, udało mi się wyjść prawie planowo na tramwaj. Na tyle, że tylko część trasy musiałem biec z plecakiem i siatką, do której włożyłem jeszcze herbatę. To już chyba taka przypadłość, z tym na ostatnią chwilę, ale faktycznie przed wyjazdem miałem pełno pracy do wykonania w tym znaczną część w związku z wyjazdem, bo 374 oczywiście części i tak nie zrobi, a już nie chciałem do niego dzwonić i dopytywać się czy zrobił to co jest potrzebne na drogę. Jak pamiętam poprzednie wyjście na objazd czy wyjście na wyjazd na drezyny również odbyło się w totalnej panice na ostatnią chwilę. Do tramwaju wchodziłem mokry wtedy i również w piątek, choć temp. na dworze były zgoła odmienne. Dojechałem, jak wszedłem na peron to był zawalony ludźmi. Choć patrzałem na rozkład to nie widziałem innego poc., który miał z niego w najbliższym czasie odjechać. Okazało się po krótkiej chwili, że jeszcze nie jechał opóźniony 55min poc. do Wa-wy. Nasz zapowiedziano wpierw z 5min opóźnieniem, ale coś mi nie pasowało, bo oba jechały z tego samego kierunku, a do Wa-wy międzynarodowy, to przecież naszego nie puszczą przed tym. I faktycznie po kilku minutach skorygowano opóźnienie naszego na 20min. I to nie okazało się prawdą, bo przyjechał i również odjechał z 25minutowym. W trasie poc. mają dość sporo postójów korekcyjnych o czym kiedyś pisałem przeto sądziłem, że do Tczewa, gdzie mieliśmy pierwszą przesiadke przyjedzie planowo. W poc. zajęliśmy 4-ty przedział w ostatnim wagonie z długimi grzejnikami pod kanapami. To stare wagony, o których napiszę więcej później. W Zawierciu 24 później planowo 20:20/rzeczywisty 20:44. W Myszkowie odjechaliśmy 20min później 20:32 planowo/20:50 rzeczywisty; Częstochowa 20:56/21:15; w Radomsku postój 9 min pod S1 i 21:40/22:02 widać, że bez postuju już 9min nadgonił; Piotrków Tryb. 22:34/22:52; Łódź Kaliska 23:34/23:51 i tu położyłem się spać, bowiem byliśmy tylko we dwoje w przedziale, a 374 leżał już od Radomska. Czekałem jeszcze na wjazd do Łodzi, bo od Łodzi Chojny do Kaliskiej część drogi jest po starym torowisku z klasycznie łączonymi szynami na łubki, co daje (jak dla mnie) zajebisty efekt jazdy poc. po stykach szyna i charakterystycznego stukotu kół. Z zaśnięciem miałem jakieś problemy, ale gdzies tam zasnąłem. Przebudziłem się na stacji we Włocławku, a później w Bydgoszczy gdzie poc zmieniał kierunek jazdy - lok. została przepięta na dotychczasowy tył poc. W Bydgoszczy byliśmy już planowo, a odjechaliśmy z 2min opóźnieniem o 03:27. Do Tczewa jeszcze trochę spałem, profilaktycznie nastawiłem budzik na ok. 04:30, bowiem poc. planowo przyj. 04:49. Tu czas do 05:58, o której przyjeżdza planowo poc. Gdynia Gł. - Wr-w Gł., a nim jechaliśmy do Gniezna. W Tczewie 374 poszedł po piwo, on ciągle pije to piwo, a ja udałem się na tory i nimi poszedłem w stronę lokomotywowni i dawnej hali wachlarzowej dla parowozów. Tam chodząc po torach w ciemności, w kurtce kolejowej, ale niestety z żółtym plecakiem, który powodował moja widoczność, wypoczywałem na terenach kolejowych przy okazji patrząc na rozwiązania budowlane i konstrukcyne. Z torów wróciłem jakies 15min przed odjazdem i przez wifi kolejowe chciałem zainicjować wpis na blogu na sobotę, ale jak już wszedłem na stronę to nie dało się w rubrykach nic napisać, być może jakaś niewidoczna reklama blokował i nie udało się. Na peron wszedlem krótko przed przyjazdem poc. Znaleźliśmy pusty, ciepły przedział i pojechalismy 56102 tym razem do Gniezna. Przejazd przez Inowrocław obserwowałem dość uważnie z racji znam z razji znania stacji ze studiowania planu schematycznego stacji, to mogłem porównać to co w terenie dziś z tym co na planie kiedyś. Przed wjazdem do Gniezna patrzałem co można by sfotografować i padło na kształtowe semafory i tarcze zaporowe, które są już ewenementem w PL. Z peronu poszliśmy na grupe towarową i tam sfocilem semafory. Cofając się do stacji po torach kolejowych i przechodząc czasami przez zderzaki wagonów robiłem zdjęcia w terenie. 374 zaczął stękac o butach, że to kupione 2 tyg. temu na wesele i źle mu sie w nich chodzi. W rzeczywistości jak przyjrzałem się później w poc. butom to one się po prostu rozwaliły i obcasy odeszły od podeszwy, ta przy palcach w miejscu zgięć była pęknięta, więc ciągnęły wodę do środka i dlatego stękał. Dał za nie 50zł i wytrzymały 2 tyg.! To jest dopiero super produkt. Moje buty robocze, w których wszędzie chodzę kosztują 100zł i wytrzymują ponad 2 lata. Po zrobieniu zdjęć na poron wszedłem prawie równo z podejściem do stacji poc. 65100 czyli powrotnego Wr-w Gdynia Gł. a nim pojechaliśmy do Bydgoszczy. Niestety wagon, w którym znaleźliśmy miejsca był nieogrzewany, przez co było w nim prawie pusto, ale na szczęście jechalismy tylko 1h 20min. Ponowny przejazd przez Inowrocław dość dobrze obserwowany z okien. poc. Z Bydgoszczy 53104 do Wa-wy Wsch. W poc. przespałem się jeszcze jakąś godzinę, ale za Bydgoszczą.

Poniedziałek 2014.11.24 08:47 Zainicjujemy, a jeszcze skończę wpis z niedzieli. Nie dość, że nie mam czasu na przyjemności dla siebie m.in. na symka kolejowego i tworzenia do niego new RJ, to jeszcze z wpisami tu zaczyna się robić młyn. Wypada napisać co dziś, a podróż po PL, jakoś wpiszę jeszcze jutro (chyba) bo z tym czasem to jakaś masakra. Większość dnia siedziałem przy budowlance i tworzeniu pracy mgr. Łatwiej by mi się to pisało jakbym coś na temat wiedział, a tak od podstaw muszę to trawić i następnie wylewać na papier" przeto tak długo to trwa i mało efektywnie. Postepy są, ale nawet mnie nie zadowalają. Całe szczęście, że ogólnie następuje przyśpieszenie i domykanie pierwszych rozdziałów. Jutro chyba je skończę i wezmę się za środkową częśc pracy. Z bieżących spraw, oprócz stale przewijających się ludzi (numerków) byl 172. Ach jakie mięśniaki sa ciepłe. Jak się na nim położyłem to aż nie chciałem się podnosić. Taki ciepły, nagrzany. Mięśniaki to nie mają tkanki tłuszczowej, a przynajmniej cieńką warstwę to grzeją jak kaloryfery. Tak też miał 222, czy ma nadal. Zawsze taki ciepły, jak przylgnąłem do niego to tak bym mógł zostać na dłuższy czas. Podobnie dziś. Powiedziałem mu o tym, to powiedział, że zawsze tak ma - no dla mnie super. Mimo tego nagrzanego ciała coś mnie rozpraszało dziś. Po przerwie w w.k., bo w sob. nic; niedz. nic; dziś nic nie mogłem jakoś dojść. Nawet trzy razy mu przewiązywałem ręcę, dopiero w pozycji za głowę jakoś doszedłem. Może przerwa w tym tak jakoś na mnie działa. Jutro umówiłiśmy się na flachę i nockę przy niej. Cały czas się zastanawiam czy to dobry pomysł i jak do tego dojdzie na ilę mogę sobie pozwolić? Nosi mnie, aby dać upust fantazjom erotycznym, ale jak on to przyjmie? Już raz taką nockę z nim miałem. Dawno temu to aż mnie zaszokował. Zresztą jak sięgnę pamięcią to jak mięśniaki wypiją to im hamulce przestają działać, a przynajmniej działają znacznie gorzej jak w stanach trzeźwości. Tak było z 975, 973, 972 (ten to dopiero poszalał), 172 (też byłem w szoku). No i po imprezkach to też część była bardzo przyjemna w zbliżeniu cielesnym. Mimo tego jakoś cały czas myślę o tym, że powinienem być porządny, choć to oni jak wypiją są mniej porządni ode mnie. Taki 972 co kiedyś opisywałem to mnie zszokował totalnie. Zawsze żałowałem, że 222 nie pije, bo z tym to chętnie zaszalałbym. Dobra, tyle wywodów, bo jak zwykle późno, a jutro dzień zajęty, do tego nocka w zanadrzu to trzeba się wzglęnie wyspać. Z codziennych zajęć planowy wyjazd po zupki ze szkolnictwa. Odebrałem z dziś i zamrożone z pt. bowiem wyjazd uniemożliwił kurs po odbiór. Ile razy przejeżdżam w drodzę po nie przez okoliczny lasek to przypominaja mi się rozmowy tel. z 672 kiedy sloganem kolejowym dzwoniłem do niego i mówiłem: jestem na ostatnim odcinku ograniczenia prędkości, bocznica szlakowa (to ławeczka w lasku na której siedziały pary i często się mamlały) wolna lub zajęta w zależności od tego czy ktoś na niej siedział; wjazd na stację (tzn. juz na podwórze po odbiór) za 4 min, w odpowiedzi on podawał - wjazd na tor (tu w zależności, którą brama była otwarta, są 3 bramy); np. 3 na S13 (S13 to sygnał wyświetlany przez semafory kolejowe). Po tym mówiłem "przyjąłem" i rozłączaliśmy się. Opis wyjazdu kolejowego będzie wpisywany w bieżących dniach, czyli jutro opiszę dalszą część podróży od Bydgoszczy na Warszawę Wsch.

Wtorek 2014.11.25 00:11 No jak zwykle się zasiedziałem do cyca. To jest jakaś masakra organizacyjna. Ludzi wychodzą to zaczynam procedury wyłączeniowe w tym wpisy tutaj. Zawsze się to przeciąga, na szczęście rano mogę dłużej pospać i wyrównać późne wyglebianie do łóżka. A tyle jeszcze spr. nieopisanych np. potrzaskany ryj od 979. Zrobiłem mu nawet zdjęcia, wygląda jakby go (jak na pingwinach z madagaskaru mówią) stado nosorożców przeleciało. Twarz w strupach w większości sina, no masakra. Zrobiłem zdjęcia pamiątkowe, ostatnie robiłem jak miał roztrzaskany tył głowy do szycia, ale jak to skurwiele nie szyją się. Tu podobnie warga górna też nadawała się do szycia, ale gdzieżby się wybrał do lekarza. Na razie się leczy no i czekamy na efekt już po, ile sie z tego zagoi bez pozostawiania blizn. Odrywam się od kompa, bo mnie tu rano zastanie, ciągle coś do zrobienia. Jeszcze na spanie Marek Grechuta - Kraków. Oczywiście zapomniałem wpisać, bo z tym zagonieniem to tak jest, że w ub. tyg. dzwonił 975, akurat jak byłem na odbiorze zupek. Przy poprzednim wyjeździe do Niemiec to ani razu się nie kontaktował, teraz zadzwonił, czyżby jakieś spinki z żoną? Było miło, że telefonował. Chwilę porozmawialiśmy i tak zrobiło się przyjemniej. Ma być dopiero po świętach w styczniu. No mam nadzieję (nadzieja matka głupich), że tym razem coś zrobimy, bo ostatni wyjazd to się nie udało, ale poprzednio jak był to jak najbardziej było fajnie. Dziś te flachy ze 172, nawet jak zasypiałem to myślałem o tym na ile sobie pozwolić z nim. Trochę będzie na żywioł, no co zrobić... Zabieram się za pisanie z budowlanki, bo czas leci, później wklepie jeszcze o obejździe poc. po kraju. Obżarłem się zupką ze szkolnictwa, wcześniej jeszcze kiełbaski, które dostalem od znajomej fryzjerki. Nie dość, że ostrzygła mnie za darmo to jeszcze dostałem od niej padliny. No to jest wypas, tak się ustawić, że większość rzeczy w wymianie barterowej. Miałem opisywać dalej objazd po kraju, to od Bydgoszczy do Wa-wy Wsch. poc. złożonym z 4 wagonów. Poc. na trasie By-cz - Przemyśl 53104. Do Wa-wy przez Toruń, Włocławek, Kutno choć bliżej by było przez Sierpc, ale tam zapomniano chyba, że w ogóle jest linia kolejowa. Nasza PLK reanimuje tylko główne linie i te pozostaną za kilka lat, reszta po mału się wykrusza. Sukcesywnie, ale trend nadal jest malejący. Na Zachodniej postój 32 min planowo, bo rozkład zamknięciowy z powodu nieczynnego toru nr. 1 i ruch prowadzono jednotorowo dwukierunkowo po torze nr 2. Ponieważ mieliśmy ze sobą radia przeto wiedzieliśmy co się dzieje. Już 5min po odjeździe nasz kier. poc. spytał się dyżurnego co z odjazdem? Odp.: no widzi Pani, tak ułożyli rozkład, że poc. chyba powinny latać między zachodnią, a centralną. Ojechaliśmy z 10min opóźnieniem, przepuszczając poc. od strony centralnej. Obok na peronie stał i też czekał opóźniony Szczecin - Wa-wa Wsch. 81100. Na Centralnej duża wymiana podróżnych więc 5min postoju nie dało się skrócić. Wysiedliśmy na wschodniej, a obok przy krawędzi peronowej stał nasze wagony jeszcze bez loka. Wagony po modernizacji w 2012 r. więc przedziały w kl. 2 6-osobowe, ogrzewanie nadmuchowe skierowane na okno. Skład robil przyjemne wrażenie, przedziały oszklone do podłogi, nowe obicia, nowy wystrój, gniazda 230V, z których skorzystaliśmy. Poc. 12109 do Kielc specjalnie nie zapełniał się. Odjechał planowo z zapełnieniem ok. 10%. na 5 wagonów. W składzie jeszcze jedna jedyna jedynka była nieogrzewana, w Skarżysku Kamiennej jak poszedłem do wagonu to wskazywał na wyświetlaczach temp. 7C. Jak na klasę pierwszą to akurat. W sumie to gdyby był jeden wagon to pomieścił by wszystkich i jeszcze kilka miejsc zostało by wolnych. Cieszyliśmy się bo oprócz nas w wagonie był rowerzysta z rowerem w ostatnim przedsionku. W wagonie przed nami jechała jedna kobieta, następnie jedynka cała pusta ze względu na brak ogrzewania i dwójka już bardziej zapełniona, tzn. jakieś 4 przedziały po 1, 2 osoby. Pierwszy wagon miał chyba 3 przedziały wolne i to wszyscy ludzie w poc. Uruchamianie go na pewno nie opłacało się. Podróż w wag. po modernie nawet, choć przyzwyczajony byłem do grzejników pod siedzeniami, jakie mieliśmy we wszystkich poprzednich wagonach. Tu nadmuchowy, tak skonstruowany, że nadmuch skierowany na szybę, następnie leciał na sufit i nim przechodził do termostatu po przeciwnej stronie więc szybko się wyłaczał. Myślałem nad tym co tu zrobić aby sie bardziej zagrzać. Tak siedziałem, podziwiałem widoki i wymyśliłem. Mialem gazetę i ją zwinąłem w pół okręgu, na kształt lit. U i ułożyłem nad wydmuchem z nagrzewnicy na okno. Efekt, ciepłe powietrze, które dotychczas leciało na okno, sufit i dalej do termostatu, teraz rozpraszało sie na boki, tzn. na siedzenia przy szybie. Wiało wiec na mnie i na 374. Jemu to tam kicha, bo on zimnolubny, ale dla mnie wyjebka. Po jakimś czasie 374 poszedł pochodzić po składzie i jak wrócił, a drzwi były otwarte na korytarz to powiedział- ależ tu nagrzał. Ja do niego - no widzisz jaki prosty patent, gazeta rozwiązuje błędy konstrukcyjne projektantów i ich dążenie do oszczędności. Oczywiście po ruszeniu ze wschodniej i tak przeszedłem wagon i we wszystkich przedziałach otwarłem drzwi na korytarz, a w nich ustawiłem ogrzewanie na 25C. Niestety po 16:00 już sie ściemniało to też niewiele później było widać za oknami, żałowałem, bo tereny te nie były jeszcze spenetrowane przeze mnie, a takie stacje rozrządowe jak Skarżysko Kamienna i Kielce Herbskie minęliśmy i tylko w latarniach mogłem wyobrazić sobie rozpiętośc ich w terenie. Do Kielc przyjechaliśmy planowo 19:07. Z poc. na mia-to bo trzeba było zrobić zakupy. Pytałem się 374 czy spr. na necie gdzie są sklepy. Odpowiedział, że tak, ale oczywiście nie sprawdzał, bo nie wiedział. Dopiero spytanie przeze mnie kogoś młodego o stonkę, lidla czy aldika dało odp. gdzie się kierować. Co do samego dojścia do hotelu też nie bardzo wiedział gdzie, ale na szczęście się odnalazł. Ach z tą orientacją młodzieży w terenie dziś to fatalnie. No nie jestem w stanie przygotowywać wszystkiego na wyjazd od A do Z. No co jest do cyca, nie mam tyle czasu przecież. Hotel to 2 piętra w budynku 11 piętrowym. Nasz pokój 616 na rogu budynku więc za ciepło nie było, m.in. dlatego że jedno łóżko było przyklejowne do kaloryfera izolując go od wymiany powietrznej. Odsunąłem łózko na odległość ok. 50cm i w pok. zaczęło robić się troche cieplej. Zresztą w nocy i tak spałem pod doma a'la śpiworami w poszwie. Pok. 4 osobowy, a byliśmy we dwójkę to pożyczyłem z sąsiedniego łóżka. Zjedliśmy częściowo to co kupiliśmy, ja m.in. zupkę ze szkolnictwa, którą zabralem w podróż - barszcz zamrożony. Zeżarłem więcej jak pół, a resztę zostawiłem na rano. Długo nie siedzieliśmy, kąpiel pod prysznicem. Na szczęście 374 poszedł przede mną to nagrzał rury i do 6-go piętra naleciała już ciepła woda. Miałem więc prawie cały czas ciepłą przy kąpieli. W łazienko-ubikacji niezby czysto. W ogóle po jeździe poc. i pobycie w hotelu tym i porzednich wyjazdach i noclegach stwierdzam, że kultura w naszym społeczeństwie jest bardzo niska. To co sie widzi w ubikacjach wagonowych w pociągach, w hotelach to przeraża jak niska mamy kulturę osobistą. Zresztą gdzie daleko szukać - sam 374 też taką ma, czasem mi wstyd z nim jechać. Nie wiem dokładnie skąd się to bierze, jakie jest tego podłoże, że nie szanujemy obejścia w którym tymczasowo znaleźlismy się. W domach chyba zachowuja się inaczej, jak choćby 374, ale na wyjeździe to nie wiem skąd te wzorce bierze. A może to ja jestem inny i powinienem jak reszta brudzić dookoła siebie wszędzie po za domem gdzie się znajdę dając prace innym? Położyliśmy się spać ok. 22:30. Następny dzień, czyli niedzielę i objazd w tym dniu opiszę chyba jutro, bo już stanowczo za długo piszę. Zresztą i tak za chwilę zwalą się ludzie, a po za tym jeszcze wyjazd po zupki i inne cykliczne zajęcia. W trakcie filmu "Transporter 2" jak były reklamy to przełaczyłem na TVP kultura, gdzie emitowana była opera "Don Pasquale" Gaetano Donizetiego. W ciągu 2 min wszyscy znaleźli się w kuchni, a pok.A był pusty. Rozbawiło mnie to, jak można się szybko pozbyć ludzi z pokoju. Czy będzie dziś 172 nie wiem, ,mijałem go na wiosce, szedl z takim jednym, który u niego mieszka, a którego bym chętnie przeleciał. Jak kupowałem w stonce flachy to oczywiście znajomi ludzie: a, imprezka będzie... No tak się złożyło. Na wiosce to nic się nie ukryje, co innego w mieście. Jak wszyscy wyszli to włączyłem operę na TVP kultura i aż mi się chce obejrzeć film, który mam na kompie: "Upiór w operze", wersje telewizyjną z 1990. Widziałem to już kilka razy, ale zawsze film wywiera na mnie wrażenie. No to się nam 979 potrzaskał w sparingu w lokalu. Dziś załatwił sobie już kołnierz na szyję, bo go kark boli. No nie jest dobrze, tymbardziej że przez ostatnie dni w nim nie chodził, a dziś w pracy go połamało i popołudniu stwierdził, że założy go na "wszelki wypadek" choć ten się juz zdarzył. To jest jakaś paranoja. Generalnie nie pracuję na etacie, co czytający już wiedzą, a mam tyle zajęć, że się nie wyrabiam. Nawet dobrze, że nie przyszedł 172, bo rano byłbym nieżywy i odsypiał nockę z nim. Tak mogę się zabrac dalej za pisanie pracy z budowlanki. Ciąży mi to trochę, bo zajmuje najbardziej produktywny czas, reszta rzeczy stoi i czeka na obróbkę, jak np. rower, którym opierdalam zupki ze szkolnictwa, a on woła codziennie kiedy na nim jadę - zrób mnie, zrób konserwację, a ja tylko wsiadam i jadę na nim. No nie jest dobrze. No i 172 nie przyszedł. Nawet dobrze, bo jakoś nie chciało mi się go masakrować. Wczoraj to co innego, ale dziś nie miałem na to ochoty i dobrze, zostanie na dzień w którym fantazja mi sie uruchomi i z nim coś więcej zrobię. To tyle na dziś, reszta jutro (nawet wcześnie idę spać), narka.

Środa 2014.11.26 00:06 Miałem się wcześniej położyć, ale jak zwykle, to zainicjuję i lezę spać. narka. Ale się obżarłem grochówką ze szkolnictwa, taką z kiełbasą i boczkiem do tego jeszcze chleb i nie moge wstać z fotela z przed kompa to zrobię wpis. Muszę znaleźć jeszcze jakiego odbiorcę na zupki, bo nie nadążam z ich pożeraniam. 374 był po odbiór, bierze dwa słoiki 900ml, pożera je razem w babcią. W niedzielę nastawiłem budzik na telefonie pierwotnie na 07:10, bowiem mój rozruch poranny jest długi przeto do poc. o 09:09 było by akurat. Później po namowie 374 zmieniłem na 07:30 zakładając wyjście ok. 08:40. Okazało się, że ustawiając budzik nie uwzględniłem starego czasu na komórce (letniego) wobec czego ona zadzwoniła o 06:30. Początkowo zakładałem, że to właściwy czas, dopiero jak 374 uruchomił swoją wyszło przesunięcie. Byłem już po odchudzaniu, ale poszedłem to zrobić na 7 piętro, bo na naszym ubikacja wyglądała fatalnie. Zeżarłem też śniadanie to położyłem się dalej spac na około godz. Nawet zasnąłem co mnie zdziwiło. Po ponownym przebudzeniu się i ogarnięciu poszliśmy na dworzec trochę skrótami. Wydrukowanie miejscówek, na poc. do Kra-wa, dalej do Piotrkowa Tryb. i powrotny już do okolic naszej wiochy. Poc. 83208 z Kołobrzegu nie był przepełniony i jak poprzednie miał wolny przedział w ostatnim wagonie, który zajęliśmy. Tradycyjnie skład z grzejnikami pod siedzeniami rocznik 1984. W ogóle w całym objeździe górowały wagony 1983. Tych było najwięcej, chyba z powodu normalizacji w kraju po stanie wojennym z 1980. Najstarsze w składach to 1979, a najmłodszy znaleziony to 1985. Widac konstrukcje z dmuchawami, ktore zaczęto produkować w końcówce lat 90-ych nie było dobre i skomplikowana konserwacja układu grzewczego skutecznie je wyeliminowała z obiegów. Przez 3 dni jeżdżenia nie spotkałem w składach, choć każdy przechodzilismy z 374 dokładnie, ani jednego takiego wagonu. W maju tego roku jakoś takim wagonem jechalem, aż się zdziwiłem, że jeszcze jeździ, oczywiście w nim trochę wymarzłem bo nie było wtedy ciepło. Widać najprostrze konstrukcje z grzejnikami pod siedzeniami i na korytarzach sprawdzają się najlepiej. Proste w eksploatacji, w utrzymaniu i konserwacji. Niestety nowe składy już ponownie robione z nadmuchami, wobec czego należy się liczyć za kilka lat z marznięciem w nich z powodu braku fachowej opieki nad nimi. Do Krakowa przyjechaliśmy planowo, dość widokową linią przez Sędziszów, Miechów, Słomniki. Linia kręta w łukach, na odcinku Kozłów - Miechów, a na innych również. Na jakimś odcinku było jeszcze stare torowisko na stykach, ale prędkość szlakowa ok. 100km/h. Pięknie się jechało na tym odcinku, bujało w wagonie, trochę podskakiwało na stykach - to jest to co lubię. NIe zapisałem dokładnie gdzie to było, może w przyszłym roku jakbym się wybrał na objazd po liniach to tam jeszcze raz się przejadę. Podobnie taki wjazd był łącznica z linii od Koniecpola na linię Katowice - Warszawa. Wiem, jako MK powinienem stosować określenia z D29, ale przy wpisie nie chce mi się tego szukać. W Krakowie mieliśmy 50min to poszliśmy do galerii krakowskiej obok dworca. Ciepło przyjemnie, udekorowane już świątecznie. Czas płynął niepostrzeżenie, czasami musiałem spoglądać na komórę, bo byśmy na poc. nie zdązyli. Galeria są robione tak, aby czuć się tam nadzwyczaj przyjemnie. Odpowiednia temperatura, wystrój, kolorowo, przestronnie choć zarazem w niektórych miejscach prawie intymnie. Internet darmowy z przeróżnych lokalizacji, co na nowym tel. wykrywał 374. No i jak tu nie przyjść i nie poprzebywać przy okazji wydać trochę pieniędzy. Trzeba być dość odpornym na to kuszenie, aby tylko skorzystać z przyjemności ogrzania się i nacieszenia oczu wystawami, ale również mięśniakami, czy jak dla 374 dziurawcami. Na peron poszlismy 10min wcześniej. Poc. z Płaszowa wjechał 5min później, choć przejechał tylko jeden szlak, znaczy się na odjeździe już był w plecy. Tradycyjnie w poc. znaleźliśmy wolny przedział, w którym ulokowaliśmy się. Skład złożony z wagonów z grzejnikami pod siedzeniami więc było ciepło. Przenosiłem się z przedzialów, bo 374 z klubu morsów to potrzebował niższych temperatur, a mnie ciągnęło do wyższych. Ot taka przypadłość. No jakoś to dla mnie trawił, ale chyba z poświęceniem. Jazda poc. w miarę przyjemna, najbardziej podobał mi się wjazd na linię z Katowic do Czę-wy, po torowisku na łuku, na stykach z charakterystycznym turkotem kół na stykach szyn i do tego w łuku, w którym były widać cały skład z elektrowozem. W Czę-wie postój 32min. W tym czasie wjechał poc. Olsztyn - B.B. z 80% frekfencją. Jakoś nam się tak udało, że jechaliśmy składami w miarę pustymi, a mijaliśmy te zapełnione. To aby nie było, że na całej sieci jeżdżą poc. puste.

Czwartek 2014.11.27 00:09 Zaś się zasiedziałem to zainicjuję na wpisanie później. Zastanawiałem gdzie tego sms-a zarchiwizować, ale przecież mogę tu. 372 napisał: Siema mam propozycje. jako ze jutro bede posiadaczem wyplaty i chcialbym liczyc na usluge bardziej lombardowa. mam htc desire 300 z wszystkim on jest od (tu imię laski) i chcialbym bys pozyczyl nam 50zl pod zastaw tego cacka do jutra,gdyz przydaloby sie cos zjesc dzis i jutro w pracy no i nakarmic psa. co ty na ten pomysl? Ci co czytają dłużej to wiedzą, to jest ten co chciał u mnie wynajmować pokój i któremu miało się tak dobrze powodzić w życiu. Mimo upływu ok. 5 lat widzę jak mu się powodzi, a z tego co mówił poprzednio (miałem to tu opisać, ale oczywiście brakło czasu) to zrobił larwę, która za 7m-cy ujrzy światło dzienne. Ale jak widzą cerowanie skarpet, używanie zamiast papieru toaletowego pomielonego kauflanda i innych rzeczy, które obniżają znacznie bieżace koszty egzystowania to się śmieją. To czy powinienem się teraz śmiać kiedy on nie ma co zjeść? (razem z psem) Ponieważ mój pobyt w wannie się przedłużył to nie przyszedł i jakby z głowy kolejna sprawa, a następnie pilnowanie zwrotu kasy za zastaw. Po zupki dziś z 672. To pierwsze spotkanie po jego przyjeździe z Anglii. Porozmawialiśmy, a właściwie on mówił jak tam było, o powrocie autobusem i o takih pierdołach dnia codzinnego. Ma nowa laskę, niestety ta mieszka najdalej z dotychczasowych, a w tle matura, do której mam go przygotowywać po uporaniu się z praca mgr. z budowlanki. Tyle, choć chciałbym napisać więcej to jednak tradycyjnie brak czasu doskwiera.
Piątek. 2014.11.28 00:11 Zaś tak późno, to zainicjuję. Oprócz mnie śpi jeszcze 230, trochę po alko, bo jak pojechalem po zupki z 672 to tu się imprezka na szybko zrobiła. A jakoś i 230 i 979 jutro mają wolne. 979 nie pił chyba, bo jak przyszedłem to w pierwszej partii ludzi polazł do domu. Wszystko nie tak, ciągle brak czasu, ciągle siedzący ludzie i ja ciągle stękam. No cóż, tak to sobie poukładałem. O 21:50 mam pusto w mieszkaniu, to jak na piątek jakiś ewenement. Byli, ale się rozleźli. 897 np. do pracy, to jutro wstaje o 04:30, 979 dziś odsypial tu, to był wyspany, ale nie wiedział co z sobą zrobić, bo jeszcze ryj potrzaskany z ub. tyg. to nigdzie nie szedł, bo strupy na twarzy nadal są - nie odpadły jeszcze. Reszta to już totalnie nie wiedziała co z soba zrobić. 230 miał iść ze swoją laską do kina, ale ta odwołała wyjście i pozostał tu. Za to zdał po raz 4-ty egz. na prawo jazdy - teorię. No jest osiągnięcie. Oprócz tego pisałem w ciągu dnia nadal budowlankę, kończy się już szczęśliwie i dobrze, bo brakuje mi czasu na zajęcie się sobą i mieszkaniem. Zima już przyszła, kiedy to piszę to jest -3C, a mieszkanie nie przygotowane do takich temp. Miało być uszczelnione jeszcze bardziej jak jest i cały czas, podobnie jak rower, czeka na to aż się za to zabiorę. Czytam czasami, co faktycznie rzadko następuje, inne blogi i tak się zastanawiam nad swoim w świetle tamtych. Czy formuła tego bloga się kończy kiedyś, czy on tak będzie trwał. Ponieważ jest to raczej spisywanie tego co dzieje się w ciągu dnia u mnie, czasami z odniesieniem szerszym do otoczenia, to jakoś on bedzie trwał. Nie silę się w nim na górnolotne teksty, choć może bym i chciał, ale ten ciągły brak czasu na to nie pozwala. Inna sprawa, że gdybym wywalil wszystkich z domu, siedział w nim sam to właściwie o czym bym pisał? Tak był dzis 372, bo wczoraj jakoś nie doszło w końcu do pożyczenia mu pod zastaw 50zł, a jak przyszedł to wyciągnąłem od niego new informacje. Przeprowadził się z miasta gdzie mieszkał do innego wraz ze swoją laską, z którą ma jazdy od dłuższego czasu. Widac to taki toksyczny związek, w którym się odnajdują. Nie spytałem nic n.t. larwy, która niby jest w drodze, ale nastepnym razem dopytam. Oczywiście dla mnie wynajmowanie new mieszkania w sytuacji kiedy się nie ma co zjeść jest trochę dziwne, choć z drugiej strony mogą z tamtego uciekać z zaległościami, a tu je dopiero wygenerują i w ten cudowny sposób uratują trochę kasy. 372 jest z twarzy bardzo ładny, to łatwiej mu z tego korzystać i jak przypuszczam korzysta. Jak nie skończę teraz pisać, to znowu polezę późno spać, a tak może się uda, bez inicjacji na sobotę. Narka.

Sobota. 2014.11.29 12:28 Spanie mam ostatnio dobre, tak 9h dziś pyknąłem i jakby nie przebudzenie z powodu nadejścia sms-a to może do 10h bym dociągnął, bo jak to rano bywa - bardzo dobrze mi się spało. Na dworze zima przyszła, -4C jak spojrzałem rano na termometr. Do sklepu po chleb już z mniejszą prędkością, ze względu na przedmuchy. W tym roku chyba po raz pierwszy od (UWAGA) nastu lat nie zapowiada się imprezka sylwestrowa. I bardzo dobrze do cyca. Przejrzałem wpis z 01.01.2014 napisany po imprezce i dobieraniu się do 624. Tyle roboty, aby na koniec pomacać jednego mięśniaka. W tym roku 979 szukał już wcześniej możliwości spędzenia tego dnia, bo kiedyś na kompie zostawił strony zabawy sylwestrowej. 672 idzie ze swoją new laską na połączoną sylwestrową i weselną. 230 mam nadzieję, gdzieś polezie no i to w zasadzie tyle z tych co obecnie okupują i mogli by stanowić potencjalnie zrobienie tu czegoś. 172 to też gdzieś polezie ze swoją ekipą. Wreszcie odpocznę od tego przygotowywania kilkudniowego, a następnie dwudniowego sprzątania, bo przeważnie robi się imprezka jeszcze poprawinowa, jak chyba 2 lata temu, kiedy 3-go była lepsza imprezka jak na samego sylwestra. Gdzieś mam zdjęcia z tego wydarzenia. Nawet sąsiedzi interweniowali, że nie wytrzymują. Jedną imprezkę to są w stanie strwawić, ale dwie prawie pod rząd to już nie bardzo. Mają po ok. 80 lat. Teraz już ich tak nie tresuję jak kiedyś, zresztą po jakiejś tam spince dobrych kilka lat temu nie odzywam sie do nich. A wszystko przez ich córkę. No nie abym się do niej dobierał, czy coś w tym stylu, to przecież nie ten rodzaj (żeński), ale przy jakiejś tam imprezce nazwała urzędujących tu ludzi zwierzętami. Trochę racji miała, ale nie musiała zaczynać spirali stękań i ujadań. I skończyło się, a bardzo dobrze z nimi żyłem. Po latach wychodzi, że córka napierdoliła, wyniosła się, a oni tu pozostali i czasami by im się doraźna pomoc przydała, a tak mają chuja, a ja jeden problem z głowy, bo wiadomo oni by więcej do mnie stękali jak ja do nich. W rozważaniach nad wolnym sylwestrem w tym roku miło i przyjemnie mi się zasnęło. W ogóle przez to mam dziś jakby lepszy humor. Święta to wiadomo standard - nieustająco przewijający się ludzie, do tego jeszcze kilka flaszek poleci więc taki standard od kilku lat, z pominięciem okresu pracy na kolei, kiedy na święta mnie tu nie było, dyżurował z imprezkami 979. Pracowałem i spałem u 824, bo nie opłacało się wracać do domu, a mnie było też lepiej się więcej wysypiać do tego lepiej płacili i spokój jaki był wtedy to nie do opisania, ale może o tym kiedy indziej szerzej, jak oczywiście znajdę czas. Praca magisterska dziś była przeglądana przez promotorkę i na podstawie tego co napisane termin został przesunięty o tydzień. Znaczy się nie jest źle, postarałem się. Trochę rozszerzyła temat pracy, nawet dobrze, będzie można napisać na dodatkowe tematy. Gorzej, że (już stękałem dziś 979) mieszkanie miało być przygotowane do zimy, bo niby nie pracuję, teoretycznie mam więcej czasu (a to dobre, można paść ze śmiechu) to powinienem coś zrobić. A tu 2 tyg. kampanii wyborczej, tydz. pisania pracy i teraz będzie nastepny to mnie zawali już śniegiem, a następnie i tak przyjdzie wiosna i jakoś trza będzie przeżyć. A na wizytę czeka już 824 3 tyg. i we wtorek, i tak chcę do niego jechać, bo przecież ile moge to przeciągać. Pewnie tradycyjne widzenie przy okazji z 811. Stracił sie gdzieś 172. Może miał kolejny sparing i leży gdzieś połamany. No taki to już typ. Inna sprawa, po ostatnich razach z nim jakoś mi przeszło. No nie przez niego, bo na jego widok to mi się nadal nogi uginają, ale jakoś przyszła kolejna fala (już kiedyś była - 9 dni przerwy) kiedy nic nie robię. Nawet w.k. nie ma od poniedziałku, bo wtedy robiliśmy to ostatni raz. Też zasypiając wczoraj myślalem, pozostaje jeszcze 972, do ktorego mogą iść do pracy i tam to z nim zrobić jak już bedę całkiem przypilony. Zasypiając zastanawiałem się też nad 979. No przecież w jego wieku to mnie rozrzucało po ścianach i raz w tyg. musiałem kogoś przelecieć, a on już rok i 3 m-ce bez walenia. Ktoś mi to kiedyś mówił, że ci co wcześnie zaczynają wcześnie kończą. To w takim razie długo będzie funkcjonował 230, bo jeszcze prawiczek. Jak znajdzie laskę, jakąś tam teraz ma, i zacznie z nią kopulować to ją zajedzie. Musiałby od razu znaleźć taką z dużym popędem jak poprzednia od 979. Ta zaspokajała jego i zdarzało się, i innych. Tak się zastanawiałem co się stało ze 172, a on poprostu był na 48h. Taka część życia u niego, oczywiście jak przylazł to zrobilismy to, chociaż nie planowałem dziś jeszcze czegoś robić, ale przy nim to jak się powstrzymać?

Niedziela. 2014.11.30 00:49 Zainicjuję, bo zaś się zasiedziałem, a opis tradycyjnie jak wstanę. Nie zakładałem takiego przeciągnięcia, ale skoro się stało to trudno. Nie ma czasu, ale w końcu kiedyś muszę opisać co jeszcze jakoś pamietam, bo za ileś m-cy, lat to będzei co raz gorzej i szczegóły odpadną. Sprawa dot. 171. Przeglądając kiedyś listę - ściągę ludzi - numerów, natknąłem się na ten nr. Teraz to nie jest używany, kontakt się zerwał, ale kiedyś to był znaczący nr w życiu. Otóż w wiosce, po której ciagle do dziś jeżdżę na rowerze przejeżdżałem koło domku jednego gościa mieszkającego tu do dziś i przed jego domem pracował mięśniak bez koszulki, bo pora letnia, na widok, którego mało nie spałem z rowera. Oczywiście wdrożyłem nagłe hamowanie i z minimalną prędkościa przejechałem k/niego wpatrując się i zapamiętując ten wygląd. Wzrostu trochę niższy ode mnie, w pasie szczupły z płaskim brzuchem, na ktorym widoczny był (tak to czasem nazywają) sześciopak, powyżej którego mięśnie klaty takie jak mają być, no i ręcę, które będące kwintesencją wyglądu. Przedramie z widocznymi mięśniami, a biceps, z główną zyłą na powierzchni z tricepsem dobrze widocznym i bark utrzymujący to wszystko to nie wiedziałem co mam z sobą zrobić jak na to patrzałem Na zwieńczenie ładna szyja. Przyjechałem do siebie i nie mogłem przestać myśleć o tym co widziałem. W ciągu 5min jeszcze raz przejechałem k/owego mięśniaka, wracałem już inną trasą aby nie robić podejrzeń. Oczywiście mózg wszedł na obroty, jak go poznać i w ogóle skąd on się tu wziął do cyca. W ten sam dzień nic nie zrobiłem już bo prawie nastąpiło zwarcie w obwodach mózgowych i mogło by dojść do przepaleń styków. Na drugi dzień, oczywiście kontrolnie, przejechałem i był, tradycyjnie bez koszulki, znowu musiałem utrzymać równowagę na rowerze. Nie wytrzymałem i w drodze powrotnej zagadalem do niego. Nie pamiętam co wypowiedziałem do niego w pierszym zdaniu, które jak wiemy jest tym najtrudniejszym, po którym jest już z góry, jeżeli to będzie właściwe zdanie. Tak się też stało, Chwilę z nim pogadałem, a że nie byłem na swoim terenie nie chciałem przeciągać. Udało się z nim zgadać, aby po pracy tam przyszedł do mnie. Jak już wpadł w pajęczynę to trudno było się wydostać. On wtedy młody jakieś 19 lat i po chyba 2 czy 3 tyg. zamieszkał u mnie. Poszło szybko. Jak się okazało nie był oczywiście z naszej wioski, bo okolicznych mięśniaków znam prawie wszystkich. Nie miał dobrych warunków mieszkaniowych u siebie, a u mnie to full wypas w porównaniu z tamtymi warunkami. Plusem w jego poznaniu była jego głupota. To chyba jeden z największych idiotów jakich znałem. Plan przy poznawianiu było prosty. Oczywiście w miarę możliwości w trakcie jego mieszkania tu dobierać się stopniowo do niego. Myślalem, skoro jest taki głupi to pójdzie łatwo. Tradycyjnie jak to z innymi mięśniakami bywało to i z nim po jakimś czasie zainicjowałem sparing tzn. zapasy w pok. A. Pok. duży to jest się gdzie naparzać. Oczywiście zapasy w klacie, czasem był w krótkich spodenkach. Przeważnie tak robiłem, abym był na nim, zresztą czasem mięśniaki z racji jakby wdzięczności za pobyt tu nie masakrowali mnie, a dawali fory. No przecież ten chodził na krafmagę czyś coś takiego, był wysportowany i nie byłem dla niego jak i dla innych żadnym przeciwnikiem. Często prowokowałem niby jak wygrałem leżenie na nim, przytrzymując mu ręcę za głową. Ach takie leżenie na rozgrzanym mięsniaku czasami spoconym, ten poślizg między ciałami i oczywiście nad czym nie mogłem zapanować mój stojący organ wbijający się w jego brzuch. Zapasy w pewnym momencie to były dziennie robione, po każdym takim sparingu prawie obowiązkowe w.k., bo przewalanie się po podłodze z takim mięśniakiem do tego z napietymi mięśniami, jednoczesne obłapianie go i czucie pracy mięśni, to nawet jak piszę to mi sie dźwiga. Lubiałem czasami go ponadnormatywnie męczyć, Niekiedy trzymając mu ręce za głową łokcie wbijałem mu w bicepsy. Wił się wtedy pode mną co jeszcze bardziej mnie podniecało. Oprócz zapasów, aby nie sflaczał przy pobycie u mnie to ćwiczył wraz ze mną dziennie na sztandze, choć czasami z braku czasu odpuszczaliśmy sobie, po za tym równolegle odbywały się zapasy, które dawały znacznie więcej satysfakcji jak same ćwiczenia, choć te wykonywał oczywiście bez koszulki. Po pewnym czasie zapasy były niewystarczające, bo leżąc na nim z organem wbijającym się mu w brzuch myślałem, że przecież nie jest na tyle pierdolnięty, aby nie wyczuwać tego co mu się wbija do brzucha i skoro to akceptuje, to może poziom akceptacji jest większy. Zdarzyło sie kiedyś, ze spaliśmy razem w łóżku. Była to zima czy jakoś chłodno na dworze i pokój w którym spał nie był ogrzewany, a on był po kąpieli to zaproponowałem spanie razem. To była dopiero burza mózgu. Wyjątkowo spałem w majtkach, normalnie to bez nich. Na początku byłem zwrócony do niego, bo jeszcze o czymś rozmawialiśmy. Następnie jak już przyszło na (niby) spanie to odwrócilem się tyłem do niego dając mu czas na zaśnięcie. Następnie odwróciłem się przodem do niego i lewa ręka, leżałem na prawym boku, zaczęła zbliżać się do jego ciała. Podobnie jak pierwsze zdanie wypowiedziane do obcej osoby, z którym mamy tyle problemu i tak długo je ukladamy, tu z pierwszym dotykiem tak samo. Gdy na koniuszkach palców wyczuwałem już ciepło jego ciała, cały czas zastanawiałem się czy to zrobić. Nigdy nie zna się rekacji i zawsze bierze te najbardziej skrajne, że wstanie od razu, wyjdzie i polezie w pizdu, poczeka do rana i wtedy wylezie, pozostanie, ale skończą sie zapasy. Optymistycznych to raczej nie było, bo wiedziałem branżowcem nie jest, ale gdzieś tam w tle brałem pod uwagę jego głupotę i tak sobie myślałem, że to może ułatwić w pewnym zakresie działania. W końcu dotknałem jego skóry. Coś jakbym wsadził palec do kontaktu i się uziemił, po czym bezpiecznik różnicowy odłączyłby napięcie. Nic się nie stało. Rozochocony tą bezczynnością, zacząłem palcami przesuwać po znanej przecież gładkiej skórze. W polu rażenia (leżał na placach) była klata, brzuch, ręka lewa, prawa za daleko. Jak zjeżdżałem na brzuch to łapały go skurcze, bo tam miejsca erotogenne się zaczynają zwłaszcza na bokach, na które rzadko u mięśniaków wjeżdżam, bo mają mieć z tego przyjemność, a nie wkurwienie z podowu ich drażnienia. Jednak lekkie zachaczenia o tą strefę nigdy nie stwarzało problemów, tylko by tam nie zostać za długo. Po penetracji klaty, brzucha jak zwykle ciągnęło mnie dalej, czyli niżej brzucha. On leżał zesztywniały podobnie jak ja, kiedy pierwszy raz go dotknąłem. Teraz się zmieniło, mnie się rozluźniło, jemu sie spieło. Początkowo tak niby niechcący wjeżdżałem palcami pod gumkę spodenek krótkich i po chwili ją wyciągałem. Te niby niechcące zachaczania o tą strefę zaczęły być częstrze, aż do dłuższego wjazdu palców pod gumkę. Wtedy powiedział (jak zapamiętałem), że nie chce, albo abym przestał. To jest taki moment kiedy dojeżdżamy do (jak na kolei) kozła oporowego i dalej jechać się nie da, mało tego trzeba się wycofać. Tu było podobnie. Musiałem zakończyć penetrację okolic gumki od spodenek, mało tego wycofać się w ogóle z głaskania, bowiem jak miało sie na tym zakończyć to przecież do rana go głaskac nie bedę, bo i ja, i on chcieliśmy spać. Rano było oczywiście inne jak poprzednie ranki. To już tak jest, jak przekroczy się tą płynną granicę, ona u każdego jest w innym miejscu, to następnie robi się dobrą minę do złej gry. Obie strony zachowują się jakby się nic nie stało, a jednak wiedzą, że wydarzyło się coś zmieniającego dalszy bieg zachowań. Zapasy były już mniej atrakcyjne jak poprzednio, bo jakby świadomość do czego dążę była już wiadoma. Jeszcze jakieś tam próby, dla żartu przekroczenia tej granicy się odbywały, ale mur okazał sie nie do przejścia. Mimo wtedy takiego rozwiązania nadal mieszkał u mnie. Wraz z upływem czasu wróciło do normy. Robiliśmy zapasy w różnych pozycjach końcowych, w różnych pokojach, czasami trwały one ponad godzinę, gdzie oboje byliśmy wykończeni po nich. Jest jakby oczywiste, że dla mnie oprócz doznań erotycznych były jeszcze zdrowotne. Oboje po takim sparingu byliśmy ponaciągani, wymasowani, trochę poobijani, ale czasami organizm potrzebuje lekkiego poobijania, podobnie jak oddawanie krwi jest korzystne ze względu na przyzwyczajenie organizmu do produkcji krwi. Po takich zapasach byłem naciągnięty, wymasowany, lepiej się czułem, byłem sprawniejszy. Noc w łóżku, a później jeszcze jedna sytuacja kiedy na pufach jak ćwiczył sztangą chciałem z nim coś zrobić i nie wyszło spowodowało, że z czasem myslałem już o pozbyciu sie go. Skoro nie mogę z nim dojść do etapu, aby się spuścić to na co mi w domu. Mało tego blokował ewentualne przyciągnięcie kogoś innego i zrobienie tego z nim. Po pół roku mieszkania u mnie powiedziałem mu, aby wrócił do siebie. Oczywiście dając mu czas na to, nie z dnia na dzień. Wyprowadził się jakoś po tygodniu. Kontakt utrzymywaliśmy jeszcze przez lata. W tym czasie kilkukrotnie spał u mnie, w części przypadków nadal robiliśmy zapasy. Mimo totalnej głupoty (zresztą umysł do tego nie jest potrzebny) znalazł (czy to ona znalazła jego) laskę, z którą następnie wpadł. Urodziła sie larwa i po jakimś półrocznym okresie rozeszli się. Teraz płaci alimenty. Ostani raz widziałem go chyba w ub. roku za nim jeszcze zacząłem pisać bloga. Dużo sie nie zmienił, nadal wygląda bardzo podniecająco. Pamiętać bedę zapasy z nim, jak siedział przy kompie w koszulce na ramiączkach, ktora eksponowała jego barki, ręce. To przebywanie jego u mnie w skąpym ubraniu, często chodzenie w ogóle bez koszulki. Tą gładką ciepłą skóre, wyrzeźbione plecy, proporcjonalne lekko owłosione nogi. Zresztą pozostały oczywiście zdjęcia, bo na szczęście mam nawyk robienia zdjęć bez koszulek "swoim" mięśniakom. Nie wiem czy mieszka nadal w tym samym miejscu, może zadzwonię do niego na komórę jak nie wymienił numeru, bo to się u niektórych często zdarza.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz