sobota, 12 września 2015

Czerwiec 2015


Wtorek 2015.06.30 13:48
Zapomniałem wczoraj napisać o ciekawym zdarzeniu. Otóż z powodu choroby - przeziębienia wiadomo organizm jest trochę zmęczony. Jak poszedłem tradycyjnie rano się odchudzać to wzrok [do czytania mam okulary +1, ale nie zawsze je stosuję zmuszając do nabierania ostrości oczy (pisałem o tym kiedyś)] nie umiał nastawić ostrości w ogóle, nawet na średniej czcionce. Dopiero włożenie okularów poskutkowało. Podobnie jest po np. jeździe rowerem czy innym zmęczeniu. Wtedy również bez okularów są trudności. Za to udało się wczoraj ustalić skąd to przeziębienie, wcześniej nie mogłem załapać kto to przywlók. Otóż to 832 przyszedł tu dwa razy z rzędu chory nadto siedział dość blisko mnie. Za nim to u mnie się wylęgło i u 979 to potrwało jakieś 3 dni i dziwne u nas obojga zaczęło się od gardła, następnie rozeszło się po organiźmie. Muszę jak kiedyś, jak ktoś przylezie chory to bezpieczną odległość 5m stale utrzymywać.
    Miałem dziś jechać z 800 na Wrocław i Zieloną Górę, przy okazji bym odwiedził tego od drezyn, ale z powodu choroby i późnego zgłoszenia odmówiłem. Z powodu tego pierwszego zasnąłem dopiero ok. 01:00, bowiem katar męczył mnie przy zaśnięciu, do tego coś mialem w zębach po zeżarciu pizzy z 672, który był wraz ze swoją new laską. Jutro wyjazd od 824 przesunięty już o dwa dni. Już to kiedyś powiedziałem - jestem mistrzem w robieniu opóźnień i to tak trwa już od jakiegoś czasu.
   824 chce jechać do Chrzypska Wielkiego na wakacje. Nie jadę już tam bowiem drezyny zostały wywiezione i jak dla mnie nie ma tam co robić. Za to dziwi mnie decyzja 824 z wyjazdem. Co on tam sam będzie robił, jak przecież przebywając ze mną w tym roku, za nim skończylem rozruch poranny tam powiększony jeszcze o inne obowiązki to zanudzał się na śmierć. Kto mu tam zapewni rozrywkę, jeżeli sam nie jest w stanie tego zrobić? Nie wiem czy w ogóle bierze takie rzeczy pod uwagę, jak i sam dojazd z rowerem tam z przesiadkami.
   Przyszedł 826 po widelec z rowera z ramy 24', którą w ub. roku na części przyniosłem skądś tam. Ponieważ się ociepliło na placu to przylazł w koszulce z krótkim rękawkiem. Rama leżała na balkonie, trochę skorodowała, więc musiał użyć siły by odkręcić. W tym czasie jak ją odkręcał to napieły mu się mięśnie przedramieni i bicepsów. Jestem chyba uzależniony od ładnego wyglądu tych części ciała. No jak odkręcal nakrętkę to zablokowałem się patrząc na jego ręce, coś niesamowitego ta praca mięśni. Zresztą kilka dni temu rozmawiałem z 979. Powiedział, że chodzi do jakiejś laski na kopulację, ale twarz ma nie za fajną i jak lezie trzeźwy to jakoś nie potrafi tam dojść. Powiedziałem mu, że 826 też ma niewyjściową twarz, a mimo tego bym go przeleciał. Na to 979, że chyba faktycznie z tą twarzą tak jest, bo jest jeszcze prawiczkiem. I tak się zastanawiam jak każdy homo, czy jakaś laska, jak to jest, że 23 letni mięśniak jest jeszcze prawiczkiem z takim wyglądem wyłączając z tego twarz?
    Jest jeszcze jedna ciekawa rzecz. Generalnie jak dotykam mięśniaków to nie mają jakiś odruchów "zwrotnych" znaczy się nie robi im się gorzej. Z 826 jest trochę inaczej. Otóż jak chwytam go za przedramię to ucieka z nim, jeżeli ma dokąd, a jak widzi że go chcę chwycić to robi uniki. Oczywiście w tych chwilach myślę tak:
- jest branżowcem i podobnie jak ja kiedyś, jak miał mnie dotknąć drugi facet panicznie się bałem i prawie uciekałem, aby tylko nie wyszło, że też lubię innych facetów. No bo skąd u niego taka nadwrażliwość. Jasne, że chciałbym aby był nasz, ale znowu jak lezie do łazienki, gdzie dziś polazł na w.k. to przegląda gazety z gołymi babami, choć innych tam nie ma. Jak ktoś tam idzie na w.k. to cały czas przypomina mi się oburzenie laski od 832 jakie to nieprzyzwoite iść na w.k. do kogoś. Chyba laski to trochę inaczej widzą.
Poniedziałek 2015.06.29 17:07
Mimo przeziębienia (wiem, to świetne określenie w lecie, ale jakie to lato jest to widać, dziś 21C najwięcej) pojechałem na pizze z 672 i jego nowym dziurawcem. No taka średnia jest, szału nie robi, dupy nie urywa. Poprzednia była zdecydowanie ładniejsza, ale ponoć bez mózgu. Tu jest odwrotnie. Nie powinienem jechać ze względów zdrowotnych, ale znowu później 672 nie będzie miał czasu, bo zrobili im w pracy 7/7 czyli wolnego nie będzie no chyba, że na żądanie.
   174 wczoraj później już nie przyszedł, nie wiem czy dziś będzie. Za pewne odstrasza go tu obecność 979, ale wszystkim na raz nie dogodzę. W sumie to na razie tyle, lezę się położyć do łóżka, co by szybciej ozdrowieć.
MrA (gość) 2015.06.29 20:14 Zdrowia! Rychłego i pełnego!


Niedziela.2015.06.28 12:50
Już wczoraj jak łykałem flachę to czułem, że coś z gardłem nie tak. Przebudziłem sie k/04:00 i czułem jak rozwija się przeziębienie. Objawy gorączki występowały, w łóżku byłem mokry, katar nasilony i małe łamanie w kościach. Zastanawiałem się skąd to się wzięło. O ile przeważnie jestem w stanie określić przyczynę np. ktoś mnie zaraził, przewiało mnie, zeżarłem coś bardzo zimnego, oddychałem za długo przez usta to dziś nie byłem w stanie ustalić przyczyny. Skąd się to wzięło do cyca? Mało tego znowu coś takiego zdemolowało mi dzień, bo wiem, że nie zrobię tyle co chciałem, a będę się snuł po mieszkaniu patrząc po ścianach. Spałem w B, bowiem na grupę A ok. 04:40 zjechał z dziurawcem 979. Tak wydawało mi się, że dwa razy to z nią zrobił, ale pierwszy raz to faktycznie bardzo szybko. Sam mówił, że jest krótkodystansowiec, ale aby aż tak... Ten pierwszy raz to chyba z 4 minuty łącznie z grą wstępną. Nie wiem czy ona w tym czasie zdążyła się w ogóle podniecić. No cóż, bywa i tak. 
   Dzwonił 374 i wyciąga, czy chce wyciągnąć poc. na Hel. No jakoś mi się nie chce tam jechać, tymbardziej że na początku sezony poc. może być zawalony to jakby żadna przyjemność jazdy na siedząco w pionie z osobą po lewej i po prawej stronie. Już mu wstępnie powiedziałem, że to chyba odpada. Po za tym pogoda jak na razie kwietniowa, dziś np. jest 17C o 13:00 przy zachmurzonym niebie. Gdzie te upały do cyca?! Czekam na nie i nie mogę się doczekać. Współczuję tym co wyjechali na wakacje, to takie powody do wyjazdów zagranicznych w przyszłości na płd. Europy,  
   Był 174. Trochę wstawiony, ale opowiadał o swoim życiu i to takie sceny jak z filmów, kiedy mięśniak, przejebany skurwiel płacze opowiadając jak mu źle. Jakoś niezręcznie to ująłem, ale jeszcze jestem pod wrażeniem jego wypowiedzi. To już drugi raz kiedy o tym mówi do mnie bez świadków. Jest na skraju załamania, życie mu się wali, do tego nie ma wsparcia ze strony rodziny i to jest coś co go mocno boli. Teoretycznie mógłby się zwrócić do braci, ma ich trzech, choć dwu jest jakoś rozgarniętych, ale stosunki między nimi są fatalne, co rzutuje dodatkowo na samopoczucie 174. Ma już niby próby samobójcze i z tego co słyszałem to nadal ma takie myśli. Zaproponowałem, aby przyszedł na noc jak ma się w domu męczyć, mimo tego, że będzie tu też 979. Powiedziałem, aby jutro po pracy wpadł porozmawiać, bo dziś czuję sie jak się czuje, w  mieszkaniu 979 i inni, i jakby nie ma warunków do rozmowy. Wiem, że gdyby się cokolwiek z nim stało to, to co napisalem wyżej jest nieistotnymi powodami. Liczę na to, że jutro uda mi się z nim spotkać i ten jeden dzień może przeciągnę. Powiedziałem kiedyś jego braciom przy okazji rozmowy o nim, o jego nie radzeniu sobie w życiu
- zrobiliście z niego Frankensteina, a teraz chcecie Einsteina.
Jak się dobrze napierdalał to sie obaj cieszyli, kiedyś nawet 979 wezwał go na pomoc, bo prawie w sąsiedniej wiosce miał problem. Po przyjściu 174 problemu już nie było, oni w tej wiosce mieli problem. Teraz 174 został odstawiony na tor boczny i nie ma kogo, aby go z niego wyciągnąć. Nie lubię takich sytuacji, bo jak się coś stanie, to w pewnym sensie jakaś odpowiedzialność też jest wszak był u mnie.
Sobota2015.06.27 19:35
Jeszcze trochę, a nie zmieściłbym się z wpisem. Tak przypomniało mi się, bo stałem z flaszką żołądkowej gorzkiej klasycznej w kolejce w stonce, a za mną stał mięsniak, wyższy ode mnie, karnacji bez zarostu, opalonej chyba z budowy, w koszulce białej na ramiączkach. Od razu pomyślałem, że zna swoją wartość bo tak się ubiera. Oczywiście koszulka na ramiączkach ukazywała piękne barki, bicespy i przedramię, a także z tyłu mięśnie przy szyi i charakterystyczne kości kręgosłupa w górnej części pleców ukazujące się u mięśniaków. Wiek ok. 28/32 lat. No idealny na sobotni wieczór. Podobnie jak ja kupował flachę, ale (niestety) krupnika 0,5ltr.  
   Po za tym wczoraj przyszedł 172, ale niestety stacja nie była pusta, nadto dopiero później zajarzyłem, że w nocy na stacji na grupie A stacjonuje 979 więc nocny rozrząd 172 nie będzie mógł być zrealizowany. Tak też się stało, ok. 23:30 poszedłem spać do B, w A zaległ 979, a 172 poszedł do tymczasowego pokoju 573, czyli C. W sumie i dobrze, bo zbiorniki zostały 3x opróżnione to 4-ty raz mógłby trochę wymęczyć 172.  
   Na razie tyle, bo flacha się już leje. Stacja pusta od 19:20 i od razu pojechałem po nią, teraz jeszcze symek i może później coś napiszę, ale to już chyba na czerwono. Tymczasem oglądam "Pingwiny z Madagaskaru".  
   No nie wiem czy na czerwono, chyba jednak nie, bo az tak mnie nie wzięło z powodu przybycia na stację 834 oraz przelotnie 979, choć tym drugim przy spożywaniu aż tak sie nie przejmuję.
   Chciałem o tym już kiedyś napisać, zresztą chyba nawet gdzieś tam wspomniałem. W blogach jakie czytam przewiją się chęć bycia z tym jedynym, tym kochanym, tym uwielbianym. Ale czy to wychodzi? Z tego co widzę to raczej nie i u większości niestety - nie. A jak radzę sobie z tym. Otóż, dla tych czytających jest oczywiste, że tego jedynego nie ma. Nie ma i chyba nie będzie, bowiem pożądanie seksualne rozmija się z wizerunkiem tego jedynego, z którym chciało by się być. Dlatego radzimy sobie zastępczo realizująć potrzeby seksualne z przygodnymi mięśniakami głównie z wioski, oczekując tego jedynego, co raczej jest w tle działań. Czemu tak - a bo jakbym czekał na tego jedynego to mógłbym dojść do trumny i nadal być prawie prawiczkiem. Z tego powodu poluzowaliśmy własne zabezpieczenia i jak się jakiś mięśniak nawinie to nie gardzimy. Wszak jakbyśmy tak nie postępowali to na ręcznym byśmy jechali cały czas, a po co do cyca? Mięśniaków tu mamy trochę to cieszymy się nimi, póki możemy, bo nigdy nie wiadomo jak to długo potrwa. I tak jest już luźniej od czasu jak piszę bloga, bo wcześniej to grafik był pełny na tyle, że czasu nie starczało dla siebie, a mięsniaki zalegały na torach stacyjnych i zdarzało się nierzadko, że jak było ich więcej jak jeden to nie dało się zrobić rozrządu, bo przy innych to nie bardzo. Stąd część sytuacji przeleciało nieodwracalnie. Były nawet takie sytuacje, że z 977 jechałem na opustoszały budynek jakiejś firmy, aby z nim to tam zrobić, bo stacja pełna była. Tą sytuację pamiętam do dziś, zresztą to co z nim tak robiłem zwłaszcza. W terenie w ogóle to rzadko robię, bo jednak jest przy tym jakiś hałas, to lepiej w mieszkaniu przy zamkniętych oknach i drzwiach. Wracając do meritum sprawy to niektórzy uważają to za zbytnią rozwiązłość życia. No może i tak, ale co mam czekać i czekać, i szukać, i szukać i tak tkwić do tego jeszcze wariować z samotności, z braku kontaktu cielesnego z drugim mięśniakiem, i w imię czego? Jakiś norm kulturowych narzuconych przez kogo? Kto wyznacza co możemy robić, czego nie, co wypada, co nie? U nas to chyba ci w sutannach do kostek mają moc sprawczą i oddziaływują na społeczeństwo. No jakoś nie dostosowujemy się do tego i jakoś żyjemy do tego nie narzekamy. Psychicznie jest ok, nie chodzimy do lekarzy, nie żremy tablet wszytko ok. Mięśniaków też mamy pod dostatkiem, zbiorniki są okresowo opróżniane, ciśnienia na krzyżu nie odczuwamy. No tylko chyba to nie mieści się w normie do cyca. No cóż, trudno dla innych. 
   No i dla tych co stękają. Jutro ma wbić 181. Traktuję go trochę jako następcę 975, wygląda podobnie i jakoś tknie mnie do niego. Jutro się okaże czy uda się coś ugrać. A on zaczął ostatnio ćwiczyć na siłowni i ręce mu się rozrosły, brzuch, ach ten pępęk nie obrośnięty tłuszczem i klata taka akurat i czegoś chcieć więcej... No wiadomo - bliskiego spotkanie trzeciego stopnia. Będziemy działać w tym kierunku. 

Piątek.2015.06.26 11:19
I zrobil się koniec tygodnia roboczego. Instalacja elektryczna zakończona już tydz. temu, a w mieszkaniu większe prace nadal przytrzymywane na torze bocznym, a głównymi zasadniczymi lecą bieżące zajęcia, które zapełniają prawie każdy dzień. Czy z tego młynu można się jakoś wydostać?  
   Po za tym wczoraj wizyta u 972. Wpierw przejście prawie 5km do mechanika w spr. auta po czym na msc. się okazało, że jeszcze wachacze do zrobienia. Mam jakieś nieodparte wrażenie, że on go ładuje w balona. W sumie to nie moja kasa, to jak ma niech płaci. Problem z tym, że nie ma. Buty w jakich szedł, to dobrze, że podeszwa nie odpadła w drodze. Zastanawiałem się nad sensownością auta kiedy na bieżące wydatki nie ma kasy, a blachosmród zżera wszystkie rezerwy. Telefon też nie opłacony, bo brak kasy, będzie opłacony 30 jak wpadnie wypłata. U takich ludzi ekonomia nie działa, choć to wydaje się taka prosta sprawa. Po przejściu w sumie na daremno 5km, można przecież było zadzwonić, ale faktycznie telefon nie opłacony, wróciliśmy do mieszkania 972. Jeszcze nieopodal domu kupił po piwie, sobie już drugie i siedliśmy pijąc je. Jeszcze w trakcie dobrałem się do niego, nie ma co czasu tracić, też mam pełno zajęć, a ciągle czas mi ucieka przez palce. Na pierwszy ogień poszły plecy. Ach ta skóra na nich, taka ciągle młoda jak u 979 choć dzieli ich prawie dekada. 972 w ogóle ma skórę jak u dwudziestolatka choć w ogóle o nią nie dba, podobnie jak 172 o swoje zdrowie. Po prostu ma taki dar w postaci takiej skóry, takiego wyglądu i gdyby nie twarz, jednak zdradza niekiedy wiek, to na zdjęciu bez głowy dawali by mu ok. 20 lat. Po wstępnym masażu pleców, ściągnąłem mu koszulkę do konca, tymczasem była podwinięta na barki. Zaraz za ściągnięciem koszulki, rozpiąłem mu pasek przy spodniach, guzik pod nim i suwak rozporka. Jeszcze przez chwilę robiłem mu masaż, a następnie powiedziałem, aby przejść do drugiego pokoju. Przeszliśmy, on rozebrał się do końca, ja też. Położył sie na łóżku, ja na nim. Trochę poleżałem pogłaskałem po rękach które miał przed siebie wysunięte, wargami przesuwałem po jego skórze, ach ta gładkość. Następnie podniosłem się i siadłem mu na plecach. Mój organ już stał gotowy do działania. Pośliniłem mu główkę i zsunąłem się na jego uda. Organ skierowałem w stronę otworu i powoli zacząłem wsuwać. W tym czasie zaczynały się napinać mięśnie jego pleców, to zawsze powoduje jeszcze większe naprężenie organu do max rozmiarów. Gdy już był w środku położyłem się na nim. Pamiętałem ostatnią (powiedzmy) wpadkę, gdy za szybko w/g niego doszedłem i tym razem nie śpiesząć się kontynuowałem ruchy posuwiste. Oczywiście musiałem się powstrzymywać, bo znowu doszedłbym szybko, ale nie będę mu robił pod górę. Co już miałem dojść to pasowałem, patrzałem na okno i kwiatki na nim, zamiast na niego, aby tylko napięcie zeszło i można było kontynuować. Wytrzymałem tak może 5 do 10min. Wkońcu postanowiłem się nie powstrzymywać, bowiem zakładałem, że dość długo już to robię i oparłem się łokciami o jego plecy, mięśnie się napięły i w krótkim czasie było już po. Pamiętając ostatnie spotkanie po tym nie wyciągałem go. On trochę go ściskał pośladkami, ale generalnie zwiotczał. W pewnym momencie odchylił się, jak akurat masowałem mu lewą stronę brzuchu. Wyczułem, że chodzi mu o organ. Wziąłem go do ręki i zacząłem masturbować. Leżał lekko uniesiony lewą stroną, abym mógł tam operować ręką. Tak leżąc trochę zsuwaliśmy się z łóżka. W pewnym momecie prawie straciłem równowagę, puściłem jego organ i chwyciłem się jego pleców, w tym samym czasie on doszedł i rękę podłożył pod wydostające się z ogonkami na zewnątrz organizmu. Trzymałem się mocno pleców, bo jeszcze bardziej się odchylił, ale skoro doszedł to jedną nogę położyłem na podłodzę, jako podparcie, a następnie zsunąłem się z niego.
    Posiedziałem jeszcze jakieś 10min i pożegnałem się i poszedłem do domu. Tu jak zwykle zleźli się 832, 834, 979, przewinął się też 174, którego nie omieszkałem pomacać po brzuchu i klacie, bowiem ostatnio powiedział, że schudł, ale wczoraj info - przybrał 1kg. Powiedziałem, że dobrze wygląda i niech tyle nie żre i nie tyje. Się okaże co z tego będzie. Ostatnio znowu się z kimś napierdalał, mówili o tym na stacji, ale nie pamietam  kim, wczoraj pochwalił się tym, bo wygrał, choć było na początku jak w filmie, to druga strona wygrywała siedziała na nim i go okładała, ale wydostał się i obił tamtego. Utrzymał pozycję w rankingu.
    Dziś wreszcie trochę cieplejszy dzień, na termometrze 22C o 12:30. Jutro ma być znowu do 20 w nd. też. Co za zdupione lato tego roku, nawet nie ma się kiedy wygrzewać. 
    Dobrze, że nie jestem heterykiem, bo miałbym naście dzieci. Tak te z tymi ogonkami sie wydostają, ale na szczęście nie mają co zapładniać. Wczoraj 972, dziś 3x w.k., a po trzecim zadzwonił 172, że będzie po 16:00. No pięknie qrwa. Trzeci raz był na tym przejebanym mięśniaku koledze od 373, chyba nadam mu jakiś nr, bo okresowo się pojawia, a jego wygląd powala na kolana, choć to nie ja bym mu obciągał. Dziś był w ogrodniczkach, bo na chwilę z pracy. Jak go zobaczyłem to nogi mi się ugięły i ledwo utrzymałem równowagę. Był oczywiście bez koszulki, a ogrodnicki kończyły się dość nisko, to też wiele było widać. Nie mogłem wytrzymać i ów widok musiałem strawić. Jeszcze 172 i zbiorniki będą zupełnie puste.
Czwartek. 2015.06.25 11:15
Dziś jeżeli będzie to ostatni obieg z cysternami, następny we wrześniu chyba, że coś awaryjnego się urodzi.
   979 nadal śpi u mnie, nie było w nocy i rano też nie ma 573 to lepiej mi się funkcjonuje, ze świadomością pustej chaty. Spałem do 09:37 kiedy to obudził mnie 373 po cysterny. Rano śmiły mi się ciulstwa związane z prowadzeniem autobusu, to za pewne z czasów pracy jako kierowca. Nie słyszałem jak wychodził 979 do pracy, za to wczorajszy wyjazd do US, uspokoił go na popołudnie, zatrzymało to ujadanie w temacie.
   Wieczorem poszedłem zanieść zupkę 172, bo chory w domu, to przy okazji podszedłem do pracy 972, bo tel. jak się dzwoni to: nie ma takiego numeru, co mnie zdziwiło więc sprawdziłem, ale żyje, jest cały to w pracy zrobiłem mu masaż pleców, zauważyłem, ze bardzo go lubi, nie chciał mnie nawet wypuścić tak się dobrze czuł, ale umówiłem się z nim na dziś, bo żona w pracy na popołudnie to spotkanie jak najbardziej pożadane, tymbardziej że jakieś przerwy mam ostatnio.
    Zabieram się za prace w mieszkaniu korzystając z wolnej przestrzeni. Później może jeszcze coś dopiszę.
    Napisałem tak prosto - byłem u 972 w pracy zrobiłem mu masaż pleców. Faktycznie tak było, ale ten masaż to jak zwykle i dla mnie, i dla niego dawka przyjemności. Dla mnie, bo zawsze ustawia się w pozycji, którą lubię, tzn. nachyla się nad maszyną i opiera rękami o nią. Wczoraj tak było, ale w lewej ręce trzymał jeszcze wiaderko. W tej pozycji plecy ma wygięte, naciągnięte, a ja upajam się jego gładką skórą, wystającymi żebrami, chudą umięśnioną szyją, no i wczoraj wyjątkowo, bo trzymał to wiaderko, lekko nciągniętym becepsem i naprężonym przedramieniem. Oprócz głaskania go rękami po plecach także muskałem go wargami po nich, głównie po barkach i okolicach szyi. Co jakiś czas także lewą ręką ugniatałem mu bicepsa i przedramię, a momentami głaskałem przedramię wyczuwając naprężone partie mięśni. Smerałem rowki utworzone między naprężonymi mięśniami. Głaskając go po żebrach, momentami sam się podniecałem, bowiem organ zaczynał nieznanie reagować, choć nie chciałem tego. Przecież za chwilę miałem iść do domu przez wioskę, a byłem w dresie to było by widać. Czasami tylko lekkie klapsy na plecy, bo jednak w pracy, a jak będzie wyglądał z czerwonymi śladami jak przyjdą inni pracownicy.
    Przed dziesiejszym wyjściem do niego chciałem zrobić w.k., aby jak on chce trwało dłużej, ale pomyślałem, najwyżej zrobię dwa razy i będzie tak jak ostatnio chciał, aby po pierwszym razie postawić go na nowo. Przerwa była, to powinno być bez problemu co się okaże.  
    No pieknie SZCZUR w mieszkaniu! Miałem napisać więcej, ale już muszę iść do 972. Przekazałem 979 całą sytuację, będzie filował i zda relację. Później może napiszę więcej. Narka.
Środa. 2015.06.24 09:06
Wreszcie wstałem o jakiejś normalnej porze (07:50). Może dziś uda się dalej zrealizować prace domowe, choć wczoraj było dość owocne po zastoju imprezowo i poimprezowym. Rano podobnie jak wczoraj przeniosłem się ok. 07:15 do pok. A do łóżka, w którym spał 979 i upajałem się jego zapachem. Pościel przesiąknięta nim to leżało się naprawdę dobrze. Wczoraj też zasypiałem rano po przeniesieniu się do A wąchając jego zapach. Zaraz przypomniały mi się czasy podobnego zasypiania z koszulką 100, którą kiedyś zostawił. To chyba było z 2 tyg. jak zasypiałem mając ją codziennie pod głową i nos utopiony w niej.
    Wczoraj jak wstałem, a było już przed południem, do tego jeszcze ogrom sprzątania to zrobiło mi się gorzej i zaczynał mnie ogarniać tumiwisizm. Jednak świadomość, że i tak nikt inny tego nie zrobi jakoś mnie zmobilizowały. Dziś już lepiej, bo i wcześniej wstałem i powierzchnie płaskie w większości posprzątane. Nadto 573 jedzie do pracy, to wreszcie znowu będę na parę godzin sam w mieszkaniu.
    Przy okazji przypomniało mi się zdarzenie z 979, z wczoraj. Otóż, też nie miał najepszego samopoczucia i dlatego powiedział, że jak się zdenerwuje to jeszcze w tym m-cu pojedzie za granicę. Ponakładały mu się sprawy w tym imprezki weekendowe, w czasie których prawie non stop pił, do tego jeszcze jego brat nadal śpi u niego, dlatego on śpi u mnie już 2 tydz. Tyle, że wczoraj wcześniej skończyliśmy i 22:30 był już w łóżku, ja ok. 23:10, bo procedury wyłączające.  
    Po dwu czy trzech dniach przerwy w pracach na stacji zabrałem sie za czynności porządkowe. Dziś nawet dotarłem do biurokracji. Część papierów leżących od dłuższego czasu przekazałem 979 to mi się w korytkach zluzowało. Niestety komputer główny nie doczekał się jeszcze swojego czasu to zastępczo od pn, urzęduję na laptopie. Oby dobry nastrój do sprzątania utrzymać to nie powinno być najgorzej. Oprócz porządków miałem awaryjny wyjazd od US, bowiem 979 dostał pismo w spr. wyjaśnienia zeznania PIT37, a rozliczałem mu jego. W pracy prawie dostał zawału, taki nerwowy jest. Dzwonił 3x z pytaniami co jest nie tak i w ogóle ujadał, że nie ma czasu tam jechać i już mu się humor popsuł na cały dzień itp. Aby popo nie słuchać dalszych jego stękań pojechałem do US i dowiedziałem się co jest (nie złożyłem do PIT37 PIT/O) i mogłem mu przekazać wynik wizyty. 
    Wpadł dziś 181. Ponieważ jest cieplej na dworze to był w koszulce z krótkim rękawkiem. Nie mogłem się powstrzymać od podotykania go, a ponieważ powiedział, że ćwiczy to od razu podniosłem koszulkę. Ach ten widok, ale aby nie był to sam widok to dotknąłem płaskiego brzucha, właściwie to 6-cio paka, z pięknym pępkiem nie obrośniętym tłuszczem. Od razu pomyślałem co trzeba zrobić, aby go przelecieć, czy mieć z nim bliskie spotkanie 3-go stopnia? Ach taki mięśniak, do tego szczupły (no chudy) i ćwiczący więc te w dotyku specyficzne, ach... rozmażyłe się.  
   Ostatnie obiegi z cysternami. Wczoraj przed wyjazdem 832 mówi:
- założe się o piwo, że dziś będzie pomidorowa
- to stawiam na to, że jej nie będzie
- ale to podaj konkretną
- nie, bo nie wiem jaka będzie.
  Nie założyliśmy się, w cysternach zjechała na stację macierzystą - pomidorowa z ryżem.
  Jutro chyba będzie wizyta u 972, dziś wstępnie umówiliśmy się. To się będzie działo...  
Wtorek 2015.06.23 12:39
Rozumiem, że wczoraj po imprezkach spałem do 11:50, ale że dziś z niewielkimi przerwami spałem do 11:20 to już przegięcie. Co prawda pogoda do spania idealna, bo przez większość nocy i rano padało, ale łącznie wyszło 10,5h. Ambitne plany na dziś znowu zostały zweryfikowane i nie wiem ile się zmieści, bowiem za nim skończę rozruch poranny to 979 będzie już prawie po pracy. Z drugiej strony tyle spania dobrze wpływa na organizm. Jest wypoczęty. Potrzebuje tyle spać, to tyle mu daję.  
   374 przyjechał po miesięcznym szkoleniu wojskowym z Drawska Pomorskiego. Spali w namiocie no i wymarzli dość mocno. 374 przeziębił sobie nery i nawet musiał brać leki przeciwbólowe. Do tego mocno odarł sobie nogi w nowych wojskowych butach. Kiedyś były onuce, które skutecznie powstrzymywały otarcia, dziś modne skarpety to tak to wygląda. Nie aby w onucach się nie ocierały, ale znacznie mniejsze były otarcia przy prawidłowo zawiniętej onucy. Oprócz pogody kwietniowej podobało mu się, zrobił pełno zdjęć, filmów (jakieś dziwne wojsko dziś, można focić, filmować i nic), którey dziś jak przyjechał po odbiór cystern to pokazywał jeszcze bardziej uszczuplająć mój czas, choć jego wejście na stację było zapowiedziane wczoraj. Na te szkolenie to nawet jakiegoś gościa 52 lata zabrali i było tam paru czterdziestokilkulatków.  
    Dziś ruszyłem z porządkami. Odlokowałem się i po rozruchu porannym zatrybyłem po 14:00, dobre i to. Zmywanie naczyń, pranie koca kolejowego przywiezionego z ostatniego wypadu z 230, zamiatanie podłóg, wycieranie ich. Pogoda sprzyja porządkom to jakoś to idzie.
Poniedziałek #630 2015.06.22 16:25
Z powodu imprezek z sob/niedz i nd/pn spałem z przerwą poranną na wypuszczenie 979, który w zasadzie się sam odprawił i 172 do 11:50. Zdemolowało mi to dzień w znacznym stopniu. Plany, które były zostały wstrzymane i przeniesione na jutro. W zasadzie to dwa dni mi odpadły, bo wczoraj z powodu nieustającej imprezki też nic nie zrobiłem. No trudno, się jakoś przyzwyczaiłem o mijających dniach trochę bezowocnie. Bieżące zajecia jednak realizowane, bo jak tu inaczej funkcjonować. Gadżety kolejowe zwiezione w sob. będą musiały poczekać do jutra. Plusem poranka było posiadanie mięśniaka pod ręką, co wykorzystane zostało zaraz po minięciu południa. Już to kiedyś pisałem, tak powinien się zaczynać dzień. Obudzenie się, nastawienie zupy na romrażanie i wejście na mięśniaka. No i po tym od razu zaraz się inaczj funkcjonowało, choć bałagan po imprezce wczorajszej mnie trochę przygnębił, bo w sob. miałem dwa mycia naczyń i w zasadzie musiałbym na nowo zmywać. Do tego jeszcze zamiatanie i wycieranie podłóg. To pierwsze jakby ogarnięte (zrobione), drugie na jutro. I jak tu się nudzić, jak jutro pełne zajęć...   
    Za to lato mamy  dupy od dłuższego czasu. Gdzieś tam na płd.umierają z pregrzania, a tu najwyższe temp. od tygodnia do do 20C, w nocy standard do 10C, a jak pisałem wcześniej to nawet 8C, a tu najdłuższe dni w roku do cyca.   
    Jest oczywiście pozytyw takich dni, można w mieszkaniu więcej zrobić i jutro okaże się czy tak będzie.
Niedziela 2015.06.21 02:44
Po raz pierwszy 172 wymiękł. Już miałem iść spać i w zasadzie położyłem się, a tu dzwonki do drzwi. W końcu wstałem, a pod wjazdowym 172. No nic, tylko trzeba go bylo przyjąć na stację. Wraz z sobą przyniósł żytnią orzechową. On był juz wcięty, to w sumie pozostało na mnie nadrobić zaleglości. Tak też się działo, na jeden dla niego, wypadało 1,5 dla mnie. Wstawiłem się i ponieważ z Katowic jechał 979 to poszliśmy na łóżko zrobić co trzeba. Po raz pierwszy wymiękł i nie dotrzymał do końca. Do mojego końca. Na tyle go wymęczyłem, że w pewnym momencie powiedział, że przerwa i ewentualnie dokończymy rano. W zasadzie pozycja była standardowa. leżał w poprzek lóżka przywiązany rękami do liswy łóżkowej, siedziałem na nim i go męczyłem. Po jakims czasie, faktycznie dłuższego męczenia wymiękł i powiedział, że przerywamy. Spoko. Rozwiązałem mu ręce przywiązane do listy łóżka i zszedłem z niego. To pierwszy raz kiedy mięśniak stwierdził, że więcej nie chce. Sam byłem w szoku, ale faktycznie przeciągałem dojście. W sumie nie doszedłem, bo on nie wytrzymał.
   Za nim jeszcze zaczęliśmy myślałem nad aspektem przyrodniczym takiego mięśniaka jak 172 i mnie. 172 ma podobny popęd seksualny jak ja. W warunkach przyrodniczych to on wygrałby starcie o samicę. Jednocześnie pomyślałem nad aspektem społecznym obecnej cywilizacji i tu pojawia się starcie. W warunkach przyrodniczych wygrywa 172 jako przejebany mięsniak-skurwiel. Ja przegrywam. Ale mamy cywilizację, gdzie w zasadzie potrzebne są jednostki rozgarnięte i czy 172 jest w stanie wychować takie jednostki? No chyba - nie. Czyli obecna cywilizacja ma się odmiennie od warunków przyrodniczycych, w których wygrywa jednostka mocniejsza.
   Już myślałem, że nie zrobiłem wpisu i zabierałem się za niego, a tu niespodzianka - wpis jest.
   Z wczoraj na dziś ponownie imprezka, zresztą widać powyżej. Noc z wiaderkiem, na szczęście rano wstało mi się nawet dobrze. 979 wczoraj był tak zapruty, że mógłbym go przelecieć i by się nie kapnął, ale potrzymałem go tylko za rękę i tyle. Jednak przestawiło mi się i traktuje go szczególnie od jakiegoś już czasu. Imprezka ich trwała prawie do rana, spałem w B. Dziś poprawinowa imprezka, przy czym 979 ściągnął dwie laski, bo jak to samce mówią - dupić mi się chce. Mało tego jest też wyposzczony 172, który również na jedną ma ochotę. No będzie się działo. Oprócz nich standardowo 832, 834. Tyle, bo siedzę w wannie i oglądałem film: Tęczowych świąt. Nadrabiam zaległości w filmach branżowych.    
   Jeszcze kilka dni takich imprezek i zacznę hodować problemy ze spaniem. Co prawda spałem do 11:30, a 979 ze 172 od 13:30 to jednak nieregularność spania trwa od 1,5 tygodnia.
Sobota 2015.06.20 11:18
Nieoczekiwanie wczoraj zrobiła się imprezka. Właściwie umyłem już siekacze i szykowałem się do spania, aż tu do 979 dostał telefon, aby wyszedł na zewnątrz, bo imprezka się szykuje. Za jakieś 10min tel. do mnie, abym również wyszedł. Rano nie było jakiś zajęć, to zdecydowałem o wyjściu. Niestety do picia były: krupnik, sok pomarańczowy, coca. Już 979 zwrócił uwagę czemu krupnik, ale ktoś inny wybierał. Na skrzyżo staliśmy jakąś godzinę, ale noc była chłodna (8C) to 979 zaproponował przeniesienie się do mnie. To też się przeniosło i tu była kontunuowana imprezka. Trochę wypiłem kiedy patrzę, a w przedpokoju 172 się przewinął. Od razu pomyślałem o spotkaniu ze 172 jak wszyscy wyjdą. Stało się tak ok. 03:00. Wypiłem więcej jak ostatnio, to też przy spotkaniu trochę fantazja się uruchomiła i pomęczyłem 172. Nawet nie stękał, tzn. nigdy nie stęka więc nie wiem w jakim stopniu to mu się podoba. Położyłem się spać jakoś przed 04:00, a o 06:50 172 mnie obudził i poszedł do pracy. Ci ludzie to mają jeszcze bardziej napięte zycie ode mnie.  
    Dzień dość owocny. Pojechałem z 230 na nieczynną nastawnię i z niej udało się uratować kilka rzeczy przed nieuchronnym znalezieniem się w piecu huty lub na wysypisku śmieci po jej wyburzeniu. Szkoda, że tak beztrosko podobne obiekty są unicestwiane za to przez jakiś czas będę się mógł cieszyć nowymi gadżetami i zabrać się za zmienienie wystroju wnętrza.
    Dziś imprezki na stacji nie ma, wszyscy w terenie, to może uda się odrobić zeległości w spaniu z poprzedniej nocy.
Piątek 2015.06.19 12:39
Od tygodnia nie spałem w całości nocy. Zawsze jest to z przerwami lub w zamałej ilości. Tak się właśnie hoduje problemy ze spaniem. Noc z przerwami i opóźniona w spaniu bowiem był 172, a o 00:45 przyszedł z jakiejś imprezki 979. Jak otwierały sie drzwi myślałem, że to 573 z pracy, ale okazało się, że nie.
    Za nim przyszedł 172 realizowałem z wczorajszego wpisu pkt. 4. Jakoś nie zdążyłem więcej łyknąć to i moja fantazja erotyczna po przyjściu 172 była na niskim poziomie. Jak przyszedł to dokończyliśmy flachę z 1/4 jaką w ogóle zacząłem, bo już wcześniej kiedyś przy niej siedziałem. No cóż, dobre i to. 172 wpierw posprawdzał czy lubią go jeszcze w sieci, czyli fb, nk, fotka, @. Po sprawdzeniu była już 22:00 to trza było się zabrać za robotę. Rozebrał się i położył na materacu. Wpierw wzdłuż, ale powiedziałem, aby ułożył się w poprzek, bowiem taka pozycja bardziej mnie podnieca. Położył się tak. W tej pozycji głowa jest za materacem, odchylona do tyłu, co wydatnie pokazuje mięśnie szyi. Przypomniało mi się jak kiedyś tą pozycję tłumaczyłem 975 i on się spytał:
- to na szyi sa jakieś mięśnie (mięsniaki myślą, że tylko bicepsy i klata)
- no jasne, do tego ładne żyły jeszcze. 
 Oprócz naciągnięcia szyi, nogi również sa po za materacem i wtedy ładnie naciąga się brzuch i klata. Położyłem się na 172. Wargami przejeżdżałem po jego klacie, szyi, policzkach lekko zarośniętych (172 to taki typ urody, któremu w lekkim zaroście jest ładniej jak bez niego) i dość blisko jego warg, ale nie wjeżdżałem na wargi - nie lubię się całować. Ręce trzymałem mu za głową, dość mocno ściskając bicepsy, przedramię. Ostatnio poszedł na budowlankę to mu się znowu ładnie uwypuklą. Jednocześnie nasze organy ocierały się o siebie. Jego oczywiście większych rozmiarów. Leżał i można było po nim wyczuć podniecenie, choćby ten jego organ, który w krótkim czasie urósł do max rozmiarów. Po leżeniu na nim i wchłonięciu jego ciepła siadłem na nim. Zacząłem lekki spanking na klatę, jej boki, brzuch. W czasie spankingu ułożyłe ręce prostopadle do korpusu. Bicepsy się ładnie uwydatniły, barki też się pokazały z innego naprężenia. Siedząc na nim przesuwałem się to do góry pod klatę to w dół po za brzuch prawie na uda. W tym czasie jego naprężony organ przesuwał się między pośladkami. Robiąc mu spanking na klatę zacząłem pluć na nią między mięśnie piersiowe (do cyca nie jestem po anatomii nie wiem jak one się nazywają). Ślina zaczęła powili spływać w stronę szyi, zatrzymała się w otworze pod grdyką, a gdy się jej tam nazbierało to zaczęła spływac po szyi. Klatka od spankingu zaczęła się robić trochę czerwona. Ręce ponownie dałem mu za głowę i związałem grubym żółtym sznurem. Po kilku kieliszkach (jednak trochę działały) postanowiłem napluć na główke jego organu, a następnie przesuwać się nad nim. Po jakimś czasie postanowiłem włożyć go od otworu. Szło to bardzo opornie, jeszcze raz naplułem na jego główkę, ale dalej opornie się działo. Ten rozmiar do cyca! Zawsze sobie myślę, że po przetarciu otworu przez ten rozmiar zgubię nerkę lub wątróbkę. On włączył się do pomocy, lekko unosząc się i opadająć. Przy tych ruchach zaczęły mu się napinać mięśnie brzucha, klaty. Mnie zaczął ogarniać orgazm na widok jego praujących mięśni. Jego pała tylko częściowo weszła, bo całej bym tam nie zdzierżył, a wkażdym razie musiałbym znacznie więcej wypić, aby to przeżyć. Kiedy on pracował widząć jego napinające się mięśnie klaty, brzucha przyśpieszyłem trochę spanking i wkrótkim czasie poleciałem. Część nasienia wylądowała na jego klacie. Pomyślałem - teraz mnie zajebie, bowiem nigdy nie pozwalał, aby te z ogonkami lądowały na nim w ogóle. To coś tam w więzieniu oznacza i miało to nie nastąpić. Teraz w wyniku mojego zbytniego uniesienia i osłabionej rekacji nie zdążyłem wyłapać wszystkich i pierwsze wylądowały gdzie nie miały. O dziwo, nic się nie stało dalej, on nie komentował, nie odzywał się. Poszedłem do kuchni po ręcznik i wytarłem go. Po tym incydencie z tymi, z ogonkami przypomniała mi się sytuacja z 975 kiedy po iluś tam latach po raz pierwszy zsunąłem mu znacznie matki, a on powiedział abym je ściągnął w ogóle. Te mięśniaki stale mnie zaskakują mimo tego, że już tyle czasu niektórych znam.  
   I na co mi stały partner kiedy tu takie sytuacje lasujące mózg. Jeszcze jak włącze w krąg zainteresowń 174 to dopiero będzie jazda. Już wiem czemu ostatnio znowu mi się tak podoba. Jak był w środę to powiedział, że schudł 9 kg. No dla mnie to jak znalazł, bo wreszcie zszedł mu brzuch, mięśnie stały się wyraziste i ta jego otoczka przejebanego skurwiela też pociąga. Zresztą jednego z bardziej przejebanych w wiosce. Nad nim w rankingu starć niewiele jest osób, a zdecydowana większość jest pod nim.
   Z 5-ciu pkt-ów udało się zrealizować w zasadzie dwa, bo przyjście 172 i łyknięcie flachy. Symek uruchomiłem, ale na 1,5min to jakby się nie liczyło, bo po tym czasie pod wjazdowym stanął 172. 573 w nd. ma iść do pracy. 172 ma w pn. wolne to wstępnie umówiliśmy się na flachę na nd. Jeżeli do tego dojdzie to się będzie działo. Wiosna na mnie działa mocno. A na dworze dziś o 12:00 jest 14C. To mamy zajebisty czerwiec i praktycznie najdłuższe dni w roku. Zabieram się za jakieś prace bo nadal wolna chata, 573 nie zjechał na stację macierzystą z pracy, to znaczy stanął gdzieś na zwrotnej. 
   Własnie, z powodu seksualnego spotkania zapomniałem wpisać, ze wczoraj składem cystern zwiozłem ze szkolnictwa cały obiad, tzn. zupę - rosół, i drugie danie - ziemniaki, marchewka z groszkiem (uwielbiam) i zapiekana mortadela. Dziś więc wyżerka. A do wpisu słuchałem: Pink Floyd - The Division Bell - Album (1994)
Czwartek 2015.06.18 12:09
We wczorajszym podsumowanie dnia zapomniałem jeszcze o wizycie u 972. Jadąc do m-ta załatwić spr. urzędowe, przejechałem przez wioskę 972. Skoro ostatnio i przed ostatnio za krótko było to postanowiłem wydłużyć. Pukałem do drzwi, dzwoniłem na tel. ale miał chyba wyłączony, bo spał po nocce. No szkoda, następny raz chyba będzie w przyszłym tyg. bowiem jego żona ma na popołudnie. A dziś ma przyjść na noc 172, bowiem 573 pojechał do pracy, to będzie ok. 01:00 to do tego czasu może dwa razy ze 172 to zrobię. Już trochę dygoczę na samą myśl o wolnej chacie i możności zabawienia się 172.
    Dziś instalacja elektryczna, być może ostatnie podejście. Szkoda, bowiem 573 pojechał do pracy, to jestem sam w mieszkaniu, a to piękne uczucie. Wiem, wiem, czytający pewnie myślą - jakiś wariat, chce być sam kiedy większość narzeka na somotność, ale ruch na stacji jest duży, do tego tor boczny zajety przez 573, z którym nie ma związku uczuciowego, to jak jestem sam to dopiero mogę rozwinąć skrzydła.  
    Ale dziś zadupiałem ze składem cystern... Tzn. tam gdzie były miejscowe ograniczenia prędkości (niestety jest ich sporo) to wszystkie były respektowane, ale po za nimi to zaszalałem. Powodów szaleństwa było kilka:
1 - 573 jest w pracy - wolna chata
2 - składy przebywające przeważnie o tej porze odeszły na imprezkę na ogródek do 832 - wolna chata
3 - 172, który ma się pojawic na noc jak przylezie to - wolna chata

4 - wreszcie mogę się napić swobodnie flachy o w miarę normalnej porze (21:00), bo - wolna chata
5 - mogę uruchomić symka kolejowego i nikt nie będzie mi za uszami gdakał, bo - wolna chata; i na razie tyle w temacie.
Środa 2015.06.17 07:44
Oglądanie filmów branżowych do żarcia c.d. Obecnie trawimy "Crazy" z 2005r. Juź w trzecim odcinku, a dopiero 30min. Średnia jak zwykle porażająca 10min na seans.
   Za to wczoraj dzień zleciał jakoś nijako, tzn. obowiązkowe zajęcia odfajkowane, ale spanie do 11:00 i rozruch poranny kończący się ok. 13:00 zrobiły swoje. Popołudniowy obieg z cysternami wyjątkowo wcześnie, zgłoszenie nadeszło o 16:40. Rozpoczęliśmy już procedury mrożenia, bo kończy się rok szkolny.  
   Wczoraj też 672 miał egzamin zawodowy, wyniki dopiero w sierpniu. Sprawdzanie zajmuje tyle czasu, czy tak to wymyślili? 
   Oglądam akurat film w/w to z dalszym wpisem poczekam.
   Jakoś od uszkodzenia HDD i na szczęście uratowania całości zdjeć oraz filmów, które chciałem nadal mieć, jestem na etapie archiwizowania zdjeć na poczcie. To dość wygodna forma, tymbardziej, że zrzuca ze mnie inwestowanie w nośniki do archiwizacji. Na pocztę załączniki można wysłać 100MB, a sama poczta ma pojemności 30GB co przy 8 skrzynkach daje 240GB całkowitej pojemności. Oczywiście tyle zdjęć nie mamy. Dziś na @ poleciały zdjecia z sylwestra 2010, który był u mnie. To był sylwester... Chyba było ciepło na dworze, bowiem zabawa odbywała się w klatach, tzn. bez koszulek, a na zdjęciach bawili się tak: 979, 372, 977, 973. Oczywiście ludzi było więcej, ale mięśniaki porozbierały się bo ciepło, to jak to w wiosce bez skrępowania pościągali koszulki. Jak patrzę na zdjęcia to mi się robi i muszę się powstrzymywać, aby organ zbytnio nie reagował. Czy takie imprezy jeszcze się powtórzą? Chyba nie, bo towarzystwo się trochę wymieniło, a i mnie się chyba nie chce już takich dużych imprez organizować. 
    Wydawało mi się, że mięśniak który mieszka niedalko stacji zwrotnej ma jakiś numer, ale patrzałem teraz na wykaz i nie ma. No trudno, za to to jeden z tych mięśniaków jak 975, który mimo wieku będzie miał swój wygląd. Na razie choć przy jego wyglądzie to trochę dziwne, nie ma laski. No przecież w zasadzie to nienormalne i słusznie można się dopatrywać jakiś podejrzeń. Ale nie jesteśmy w jego guście, bo iluś krotne dotykanie go nie przyniosło skutku. A takie ciacho i tak się marnuje, choć nie wiemy. Może rżnie się na potęgę, wszak ma swoje mieszkanie, a zresztą umówić się może też w terenie. Tak piszę o nim, bo przewinął się dziś przez stację. Na chwilę, ale to taka chwila wywierająca doznania na najbliższy czas. 
   Znowu się tyle działo to piszę, bo później zaś nie będzie czasu i uleci. Był dziś 174 pożyczyć kasę, a po za tym coś tam mówił o ewentualnej wyprowadzce z domu, bo jego go już wqrwia i ma jej dość i nie wie jak to się potoczy. Zapytał czy mógłby mieszkać u mnie. Oczywiście nogi mi się miękkie zrobiły, bo 174 to przejebany mieśniak i zarazem jeden z większych skurwieli w wiosce, a ostatnio daje się nawet macać więc już bez euforii odpowiedziałem, że miejsce się dla niego znajdzie. W domyśle mógłby się wprowadzić już jutro. Tylko musiałbym się pozbyć jakoś 573. Niezależnie od wprowadzenia 174 i tak chcę się pozbyć 573, bo wychowywanie kolejnego nastolatka to już chyba nie dla mnie. A taki 174 nie dość, że dorosły, to ciało, te mięśnie. Przynajmniej jakaś radość będzie widzieć go w domu w klacie lub jeszcze w skromniejszym stroju. Na fali wiosennego uniesienia wybrałem sie do 172 zobaczyć co z nim, bo ostatnio jak wyszedł to nawet buty zostawił. Byłem przygotowany na złe wiadomości, ale był w domu, ojciec go obudził i ma być jutro rano po buty. To wstawanie poranne to niefajne, ale w ogóle jego widzenie i dotykanie to ok. Oprócz tego był 230, tradycyjne sprawdzanie umięśnienia przedramienia. W pracy na drzewach ta częśc ciała robi mu się wyjebista. Bicepsa dziś nie atakowałem zadowoliłem się samym przedramieniem, czy przedramieniami, bo oba wpadły w moje ręce.
   Skończyłem oglądać film "Crazy" na cda, dobry film, jak ktoś się nudzi - polecam.
   Z obiegu z cysternami zwiozłem na stację macierzystą barszcz ukraiński. Zażeram się nim własnie (22:45) choć nie powinienem na spanie, ale tam tak dobrze gotują, że mózg się lasuje.
Wtorek 2015.06.16 05:19
Ten czas tak leci, że nie zdążam wszystkiego co chcę tu opisać. Wczoraj w czasie obiegu z cysternami w rejonie stacji zwrotnej spotkałem 622. Z nim jest sytuacja, która samego mnie zadziwia. To taki jak się to mówi, przejebany mięśniak. I właśnie najdziwniejsze jest to, że jak tu był na kilku imprezkach i w sumie zapruty od alko, to ani razu się do niego niedobrałem. Nie potrafię tego racjonalnie wyjaśnić, bo jeżeli miałbym wybierać np. między 624, do którego dobierałem się na imprezkach kiedy był właśnie 622 lub 626, z którym była podobna sytuacja, to wybrałbym właśnie 622. Wczoraj jak go widziałem to pomyślałem, jednak to jest ten jeden z nielicznych, którzy będą dobrze wyglądać i za kilka lat. Po za tym wczoraj pojawił się też po przerwie 826 również ładnie wyglądający mięśniak i choć on nie lubi jak się go dotyka, to zawsze trochę gdzieś go pomacam, a tego 622 to jakoś nigdzie - ciekawe. A wczoraj widziałem go z new laską, wymienia je średnio co pół roku. Jak jechalem rowerem to zauważyłem go z daleka, przyhamowałem, aby przyjrzeć się od tyłu jego lasce i im dłużej za nimi jechałem tym bardziej utwierdzałem się, że nic szczególnego w niej nie ma przynajmniej jeżeli chodzi o figurę. On to przy niej wymiata. Tak się zastanawiałem (już chyba po raz któryś) co te mięśniaki widzą w takich bardzo średnich laskach? W drodze powrotnej po wymienie cystern z próżnych na ładowne, dalej o tym myślałem, ale mam chyba podobnie. Mięśniaki z którymi coś robię to w zasadzie tylko do tego robienia, bo życia z nimi bym sobie nie ułożył - czyli działam podobnie, ale tylko tyle, bo z takim klocem też bym sobie życia nie ułożył, bowiem bym go zdradzał (jeżeli to tak można nazwać) potrzebując do seksu jednak takiego przejebanego mięśniaka jak choćby 622. To czy oni w takim razie seks sprowadzają na boczne tory, robiąc to tak aby było? Jak siedzą u mnie bez lasek i w TV lub w necie zobaczą jakąś przejebaną laskę, to zaraz i to głośno mówią co by z nią zrobili. Te pulchne (że to tak nazwę) laski nie powodują u nich takiego poruszenia, a jednak takie często padają ich wyborem. Jak więc to sie odbywa?
     Godzina wpisu 05:19, ale to z powodu ostatnich dni, kiedy nie śpię ciągiem w nocy i z jakiś przyczyn budzę się lub mnie budzą powodując utrwalanie się tego stanu. Dziś odchodził ze stacji ten od drezyn o 04:10, a ponieważ nie mogłem dalej zasnąc to wylazłem zrobić wpis. Mam nadzieję, że dziś po 23:00 będę już mógł spac bez przeszkód.  
      Obawiałem się, że będzie problem z dospaniem, na początku był, ale zasnąłem i do 10:55 spałem i dobrze, lepiej będę funkcjonował. Ostatnio w ramach nielicznego wolnego czasu oglądam na necie filmy branżowe pełnometrażowe. Zaliczyłem już "Powinieneś poznać mojego syna" komedię nagraną w stylu seriali, niskobudźetową, ale przyjmnie sie oglądało, a obecnie trawię "Boy Culture". Odmienne tematycznie filmy, ale ten też niskobudźetowy. Mimo tego scenariusz jest w nim dobry.  
     Zniknął mi 172. Po tym jak go obudziłem po 06:00 nie daje znaku życia, komórka wyłączona lub ją zgubił względnie zastawił. Trudno mi go szukać oficjalnie, bo jak to będzie wyglądać - pedał szuka mięśniaka. Dziś na pocztę wysłałem zdjęcia 172 z 2012r. ale wtedy wyglądał - no aż mi organ zaczął reagować, znaczy się powabnie. Myślę, że w ciągu dwu dni czegoś się dowiem. Jak to człowiek się przyzwyczaja do okresowego współżycia z mięśniakami. To tak jak na karuzeli. Przychodzi czas na danego mięśniaka i się go poszukuje. Po za tym reaguję tak, bo widziałem jego zdjęcia przywiązanego do sztangi, dwa jedyne jakie zostały wykonane w tej pozycji. Mocne.
Poniedziałek 2015.06.15 17:49
Jeszcze trochę, a bym niezdążył z wpisem. Choć pora niby młoda to za chwilę mogę mieć zajete aż do nocy i niemógłbym już nic tu klepnąć.
   Spanie na raty i to chyba w 8 ratach jak dobrze liczę. Przyjechał wczoraj ten od drezyn na nocleg. Położyłem się wcześniej, bo on o horrorystycznych godz. rano wyjeżdża robić zdjęcia w terenie, to se pomyślałem wyglebię i do jego wyjścia trochę się wyśpię. Po położeniu się ok. 22:30 pierwsze budzenie o 00:10. Zostawiłem włączony jeden tel. aby 979, który jest na imprezce w Katowicach miał w razie W łączność i to W nastąpiło. Zgubił się i trafił na Zawodzie przed pętlą tramwajową i dzwonił pytając się gdzie ma iść i w co wsiąść, aby wrócić. Po poradach dostał się do 7-ki i tyle z rozmowy na razie. Jakoś o 00:40 przyszedł z pracy 573. Ok. 01:25 na stacje wszedł 979 oczywiście przebudziłem się rejestrując jego wejście. Już miałem zasnąc, ale znowu po wjazdowym ktoś stanął. Nasłuchiwałem i okazało się, że to 172. 979 poszedł do domu po jakimś czasie, a 172 zaczął w kuchni nawijać z 573 przy czym w pok.A spał ten od drezyn. Jakoś zasnąłem. Po (nie wiem jakim czasie) obudził mnie 172, abym jego obudził ok. 06:00. Był dość mocno nawalony. Jeszcze przed zaśnięciem ułożyłem plan. Jak rano pojedzie ok. 05:00 ten od drezyn to dobiorę się do 172. Jak to z planami, ten od drezyn rano nie pojechał, bo ponoć padało i jak zadzwonił budzik, to byłem nieprzytomny i ledwo wyczołgałem się z łóżka, by iść do A obudzić 172, który spał tam na materacu pierwotnie przygotowanym dla 979. Wchodze do pok.A a na materacu leży zupełnie nagi 172, nawet bez majtek. Pomyślalem - fajna jazda. Ten po nagu, a niedaleko na łóżku ten od drezyn. Na widok 172 gołego i do tego również ledwo żywego na materacu mózg od razu zaczął wymyślac scenariusze działań teoretycznych, bo nic nie dało się zrobić przy tym od drezyn. Taka okazja, zdarzająca się raz na pół roku i do tego jeszcze nie da się nic zrobić do cyca! No trudno, jakos dobudziłem 172, trwało to trochę, ale w miarę jak im dłużej go budziłem tym bardziej ochocze scenariusze powstawały. Z zaśnięciem w związku z tym również był prze chwilę problem. Nie wiedziałem czy przerobić jakiś ze scenariuszy teraz czy po ponownym przebudzeniu. Z powodu niedospania wyszło na ponowne przebudzenie.
    Tyle teraz, bo przed chwila dzwonili z zapotrzebowaniem na skład cystern to muszę uruchomić obieg cystern. Nie wiem czy później uda się jeszcze coś wpisać. 
    Krótka przerwa się zrobiła, odszedł 979, 834 i 823 z żoną, a ma przyjechać na nocleg ten od drezyn. Przy okazji wizyty 823 poznałem i zresztą jeszcze 897 i 832 nowe ceny na weselach. Otóż dj, który zwalił imprezkę skasował 1800zł, a zdjecia od ich znajomego, który w ogóle wyglądał mi na branżowca, robił je z jeszcze jednym, takim przystojnym kosztują 3000zł. W tym są oczywiście filmy, kręcone przez niby branżowca, bo drugi przystojny robił tylko zdjęcia, zresztą na moich zdjęciach też jest. A fotograf ze mnie niezły, zdecydowana większość zdjeć wyszła dobra, jak nie bardzo dobra, kilka było zwalonych na jakieś 400 zrobionych.
Baltazar221 2015.06.16 05:45
Wygląda zajebiście, do tego ta otoczka "człowieka skurwiela" działa, a dodatkowo mnie pobudza zdobywanie mięśniaka. To takie szczególne uczucie kiedy z adrenaliną zbliża się do niego w drżeniu czekając na jego reakcję. Choć 172 i tak jest dostępny to taka sytuacja jest zawsze częścią owego zdobywania.
Niedziela 2015.06.14 13:31
Po weselu - no tak średnio. Coś co przewidywałem to zarżnięte muzycznie. DJ, który grał na "codzień" gra w lokalu obok i widziałem go może ze 4 razy w akcji i za każdym razem wypadał źle. Kwintesencją tego było wczorajsza imprezka. Dawno nie bylem na tak muzycznie zarżniętej imprezie. Na dobrą sprawę to zaczął (powiedzmy, bo powinno się to ująć - pisząc) grać o 02:15, a pierwsze przejście między nagraniami udało mu się o 03:05. Czemu takie dokładne godziny, no ze "zboczenia" zawodowego. Grałem przez 6 lat na dyskotekach, ostatnie 4 lata na jednej, wcześniej 1,5 roku zaczynałem w Katowicach, przez pół roku były różne epizody, aż siadłem w również dużym mieście w lokalu na Rynku i tam spędziłem cztery lata. Mogło do niego wejść około 400 osób i często tyle było, w miesiącach największych frekwencji w lokalach czyli październik i listopad ok. 22:00 nie dało się wejść z powodu braku wolnych miejsc - bramka nie wpuszczała. Na ostatniej imprezce 07 stycznia pewnego roku, miejsc nie było już po 21:00 tyle osób przyszło na pożegnalną imprezkę. Było to tak miłe uczucie po tych latach wspólnie spędzonych z ludźmi, którzy się tam bawili. Obsługa lokalu wymieniła się w tym czasie kilka razy, a mnie udało się tyle przetrwać mimo otwierania innych nowocześniejszych lokali w pobliżu. Chyba w trzecim roku otwarli jakieś 300 m dalej duża dyskotekę. Z obawami patrzałem na otwarcie lokalu i tym czy uda mi się przeżyć w "swoim". Ale ludzie tam przeszli, po czym wrócili. Być może z powodu dość wysoko postawionej poprzeczki dla samego siebie. W zdecydowanej większości grałem radiówki, czyli nagrania ok. 3 minutowe, co przy remixach granych gdzieś indziej często 10 do nawet 12 minutowych dawało mi to znacznie więcej pracy. Kiedyś nawet liczyłem jaka jest średnia różnica w ilości granych nagrań. Może dzięki temu, powstające, otwierające się, wreszcie funkcjonujące nowoczesne lokale nie były jednak dla nas konkurencją. W latach grania udało się również poprowadzić 4 wesela, choć muzycznie czułem się na nich dobrze, to nie czułem tych zabaw i konkursów na weselach. Standardowo co roku sylwestry, dwa były po za lokalem, bowiem dawano znacznie większe stawki to zdezerterowałem w tych dniach, a jest to trochę inna imprezka od bieżących stąd może się w tym znaleźć ktoś inny w zastępstwie. O szczegółach grania tej specyficznej integracji, interakcji z ludźmi bawiącymi się w lokalu teraz pisać nie będę. To co napisałem wyżej wydaje mi się, że daje w jakimś stopniu możliwość oceniania innych. W moim negatywnym zdaniu nt. grania tego dj. nie byłem odosobniony. W przeciwieństwie do strony muzycznej kulinarna przeszła samą siebie. Żarcia było tyle, że tylko na tym co zostało można by wyżywić 1/5 Etiopii. Sam żałuję, że nie zabrałem jakiś naczyń i nie zabrałem żarcia do domu, choć tu też jest tego tyle, że nawet część zup ze szkolnictwa ląduje w muszli. Szkoda było patrzeć jak kelner na koniec zbiera półmiski w prawie ¾ napełnionych zajebistymi potrawami. To chyba błąd pary młodej czy osoby, która konsultowała menu z szefem kuchni. Wpierw po przybyciu młodej pary, był obiad, tradycyjny rosół, po nim drugie danie do wyboru z mięsa rolada, szłapa z kurczaka, albo białe mięsow zawinięte w środku z pieczarkami. To ostatnie wylądowało na moim talerzu. Do tego kluski jasne i ciemne, czerwona kapusta lub biała gotowana. Po tym weszły ciasta w dość krótkim czasie. Po nich jak już zacząłem się napełniać wjechał tort krojony tradycyjnie przez parę młodą. Po torcie, para młoda pojechała na zdjęcia. W tym czasie zmieniono zastawę i zaczęto wnosić szwedzki stół. Patery z mięsiem, serami, sałatkami, galaretkami, do tego chleb, kawa lub herbata oprócz tego na stole stale były donoszone soki, coca cola nieodzowna na prawie wszystkich imprezkach, sprite. Już po tym etapie przewód pokarmowy miałem zapełniony w 5/6 i wstrzymałem dalsze napełnianie, bo musiałbym chyba zwrócić, aby mieć nowe miejsce. Wstrzymałem też picie, bo ostatni kieliszek spowodował lekkie torsje w żołądku. Powoli jedynie sączyłem inne napoje. Po 2h jakoś część znalazła sie w jelitach robiąc miejsce na ewentualnie coś następnego. W tym czasie wjechał smażony dzik na dwu wielkich tacach. No tego nie zeżarłem choć obok się zażerali, no ale gdzie bym to umieścił do cyca? A tu jeszcze co chwilę wypadało pić za zdrowie pary młodej. Niektórzy to wypili tam w ciągu całej zabawy chyba z litr wódki na łeb. Nie wiem jak oni po takiej ilości mogli jeszcze w miarę normalnie chodzić. Może dlatego, że pochłaniali znacznie większe ilości żarcia ode mnie i jakoś im się to tam trawiło.
    Robię ten wpis jednocześnie słuchając dość głośno nagrań, które mogły i może poderwały by znaczną część gości na parkiet. To taki niedosyt po imprezce, na której na parkiecie łącznie byłem jakąś godzinę na tyle godzin. Inni to więcej, ale chyba z powodu wlanego alko, który ułatwia również trawienie beznadziejnych kąsków. No i zapomniałem jeszcze dodać (to info dla tych grających, bo oni czają o jakie chodzi), szczytem lenistwa było zagranie wszystkich mega mixów lat 60-ych, 70-ych, 80-ych. To są takie bardzo awaryjne nagrania, jak trzeba gdzieś odejść od konsolety na dłużej, ale do cyca! awaryjne, a nie aby na jednej imprezce zagrać wszystkie trzy! Że już nie wspomnę o przerwach w graniu po zagraniu 4, 5 kawałków. No męczył się prawie jak orkiestra. Współczuję parze młodej, sobie, bo miałem wielka ochotę się zabawić, wytańczyć, a tu zastępczo taka mała imprezka zrobiona w domu.
   Tyle teraz wpisu, bo jednak muszę zabrać się za coś w mieszkaniu, później jeszcze coś skrobnę. Narka.
Sobota 2015.06.13 09:50
Przez to niedopięcie do końca spraw związanych z weselem miałem problemy z zaśnięciem. W A spał 979, w C 573, a ja ciepałem się w łóżku w B i przez 3h nic z tego nie wychodziło. Udało się zasnąć jakoś po 03:15. No przecież to nie moje wesele do cyca, nie mój ślub to czym się ten mózg tak nakręcił. Współczuje parze młodej, bo u nich najprawdopodobniej noce nieprzespane, cały dzień na obrotach, do tego jeszcze noc, to jutro będą wyjebani jak po maratonie. Spałem jakieś 4,5h. Ok. 08:50 sprawdziłem termometr 25C, a jak piszę (09:50) jest już 26C. Przynajmniej tyle dobrze dla mnie, bo dla tych ciepłolubnych to nieliczne dni w roku, kiedy można się wygrzać. W zasadzie to tyle wpisu, bo przygotowania do wyjścia, to następny pojawi się jutro. Narka.
Piątek #620 2015.06.12 11:21
Jak ten czas szybko leci, już 620 notka. Ostatnio mam długie spanie. Obudziłem się o 10:24, a na placu już 25C, więc od razu rozpocząłęm nagrzewanie mieszkania. Położyłem się wczoraj w miarę wcześnie ok. 22:45, bowiem spał nadal awaryjnie 979. Jak przypuszczałem miałem trudności z zaśnięciem spowodowane widzeniem bez koszulki (to jakby mało) i dotykaniem 174. Standardowo, kiedy się przebudziłem rano zachciało mi się, a ponieważ 979 wychodził do pracy poszedłem do A (jest dalej od C) i tam na łóżku w.k. z udziałem 174. Po tym zasnąłem dalej, a ponieważ przerwa to 10:24 byłem wyspany.  
   Ostatni dzień przed weselem, ostatnie przygotowania. Muszę wybrać garnitur.   
   Garnitur wybrany. Popo zadzwonił 972, abym przyszedł do jego pracy, bo jest i jeszcze będzie przez 30min. Poszedłem, zostawiłem 979 w domu. Jak przyszedłem pod pracę 972 to był niedaleko miejsca pracy, ale już skończył i idzie do domu, znaczy się kopulacja u niego w domu. Po przyjściu otwarłem okna, aby nagrzać mieszkanie. Lubię ciepło, lubię lekko spoconych mięśniaków to też jak nagrzewało się mieszkanie to mnie się robiło lepiej. On jakoś kurtuazyjnie zrobił herbatę, nie wiem po co, przecież nie ide tam na herbatę, ale na kopulację. Skoro już ją zrobił to pomału piłem, ale jednocześnie zacząłem głaskac go po plecach. Ach ta gładka skóra, do tego ciepła, bez zbędnego tłuszczu - no rewelka. Tak głaskałem go i głaskałem, ale wiedziałem, że chce kopulacji. Powiedziałem wprost. Idę zamknąć okno do pokoju i leziemy tam. Jak powiedziałem, tak zrobiłem. Poleźliśmy do pokoju. Wpierw trzeba było psa wyekspiediować do drugiego pokoju, aby dał (głównie mnie) spokój. Tak też się stało, pies wylądował w pokoju obok, po wcześniejszym intensywnym głaskaniu, aby się nie przymilał. 972 położył się na łóżku, na brzuchu, tak że od razu odsłonił odwłok. No wiadome, mam tam wsadzić swój organ. Po krótkim postawieniu go, bo był wcześniej gdzies tam nad wodą, jadąc na nią zbłądził i po przejchaniu 200km, znalazł się nad jeziorem, do którego jest może 45km. No dobra, trochę się spalił, wiec jak go głaskałem to jeszcze ściągałem mu skórę z pleców, taka wylinka. Położył się, wsadziłem organ do jego odbytu i zacząłem "pracę". Jego mięśnie i do tego długa przerwa spowodowała szybkie podniecenie. Efekt, szybkie spuszczenie się. Najgorsze w tym, że on niezadowolony, bo chciał dłużej. Powiedziałem mu po wszystkim, aby zadzwonił w pn. lub wt. to przyjdę i aby mi przypomniał, a postaram się pamiętać, aby się spytać czy chce dłużej i wtedy nie będe tak szybko dochodził. Chciało by się napisać klient nasz Pan, ale to tak do końca nie jest, wszak rozliczeń finansowych nie ma. On chciał abym go (znaczy sie organ) postawił drugi raz, ale odpowiedziałem mu, że to trochę portrwa, do tego będę go musiał pomęczyć, a nie wiem do końca czy tego chce. No ja może tak, ale on niekoniecznie. Wyszliśmy, on po samochód z warsztatu odebrać, ja do domu, bo jutro jednak to wesele do cyca, a tylko w części jestem przygotowany do cyca. No skandal, tyle czasu było, a tu w rozterce. Jutro to jakoś pospinam.
31 marca 1996 2015.06.11 10:52
"W zasadzie już po świętach, ale muszę wrócić do wydarzeń z zeszłego tygodnia. Wtedy to  na niedzielę 31-03 umówiliśmy się ze 100, że zrobimy parę zdjęć bo chce mieć jakieś legitymacyjne. Nie mogę ukryć, że w związku z jego przyjściem od czwartku porządki były nastawione na jego przyjście. Obudziłem się ok. 15:00 (może byłem po nocce - dziś już nie pamietam) i zadzwoniłem do niego, o której przyjdzie, powiedział że za godzinę. Z poślizgiem jak to u niego (no u mnie też) dotarł. Przygotowałem oświetlenie częściowo z jego lamp || do wglądu na zdjęciach ||. Sesja zdjęciowa trochę trwała, a do tego u niego w domu był jakiś zjazd rodzinny i co chwilę za nim dzwonili więc po zdjęciach poszedł do domu. Udało mi się z nim wstępnie umówić na wieczór. Ok. 19:00 przyjechał (kolega nie mający obecnie numeru) z serwisu rowerowego po niektóre rzeczy i przy okazji przywiózł pizze, która stala się głównym elementem przetargowym w ściągnięciu 100. Zadzwoniłem ok. 21:00 i po przedstawieniu mu oferty zjawił sie po ok pół godziny. Odgrzaliśmy pizze, a włałściwe to on odgrzał. Do pizzy piwo no i film "Rozmowy kontrolowane". Po zjedzeniu pizzy zaczeło się standardowo. Siedział w fotelu, ja na wersalce (obok fotela). Zacząłem głaskac go po ręcę, głowie, szyi. 100 nie robił oporów, również kiedy rozpisnałem mu spodnie, a wcześniej wyciągnąłem z nich koszulkę. Jakiś czas głaskałem go po brzuchu i trochę niżej, jego członek najpierw nie wykazywał zbytniego "zainteresowania", ale z czasem wzbudził się, a jeszcze bardziej kiedy po odsunięciu stołu zacząłem mu ssać. Koszulkę dzwignąłem wtedy 100 podciągnął się wyżej i w pewnym momencie 100 zaczął "pracować". Gdyby się szybciej spuścił ode mnie nie byłby już zainteresowany. Przerwałem wiec, a ponieważ sam się już podnieciłem swoejgo naprężonego członka wsadziłem do jego odbytu. 100 nic nie mówił, bo nidgdy nic nie mówi, ale też nie dawał znaków sprzeciwu. Przez jakąś chwilę "posuwałem" go w tej pozycji, ale zdarzyło się, że mój członek wypadł z jego odbytu. Nie wiem jak to się dzieje, ale to już któryś raz, że ponownie nie umiem go wsadzić, jest za mało naprężony i poprzez niewiadomy stres nie jest aż tak naprężony aby wszedł z powrotem. Ponieważ próby były nieudane, possałem 100 jeszcze członka, a później chwyciłem go pod ramiona trochę uniosłem i powiedziałem, aby przeszedł na wersalkę. To szok, ale przeszedł. Siadł, a po chwili położyłem go. Siadłem na jego brzuch rękami głaskając go po klacie. Siedząc mu na brzuchu przesuwalem sie to bliżej klaty, to bliżej bioder umieszczajc jego członka między pośladkami. Po jakimś czasie chwyciłem jego członka i powoli wsadziłem do swojego odbytu. Przez chwilę siedziałem bez ruchu, aby moje zwieracze przyzwyczaiły się do (niego) w środku. Po paru sekundach zacząłem się lekko ruszać rękami głaskając go po klacie. Po paru sekundach za wysoko się chyba podniosłem, bo jego członek wypadł. W przeciwieństwie do mnie jego stoi i stoi, i bez trudu wsadziłem go z powrotem. Znowu zacząłęm się ruszać, a z czasem i 100. Później to on się ruszał, a jak raczej byłem bez ruchu, momentami prawie leżąc na nim. Kiedy on posuwal mnie głaskałem go po klacie, szyi, głowie i jednym boku głowy, bo patrzał na film. Trochę przytył, ale to nie ma żadnego wpływu na moje uczucie do niego. Może głaskanie go po klacie, szyi i głowie podnieciło, bo spuścił się dość szybko. Po jego spuszczeniu się przesunąłem się bliżej głowy i zacząłem go intensywnie głaskać dalej po klacie, szyi. Przesuwałem się stopniowo wyżej, aż swoim członkiem dotykałem jego ust. Chciałem aby wział go do ust, ale zapomniałem, że wcisnąłem go wcześniej do jego odbytu. Ponieważ nie chciał go wziąć do ust, przesunąłem się bliżej brzucha i masturbując jedną ręką drugą głaskałem go po klacie, piersiach i to dość intensywnie, bo w okolicy szyi skóra zrobiła mu się lekko czerwona. Po chwili podnieciłem się i dostałem erekcji. Sperma tryskając z mojego członka poleciała na jego policzek, niedaleko oka, ale jej reszta znalazła się w mojej ręce i na jego klacie. Jeszcze parę sekund siedziałem na nim, a następnie poszedłem do kuchni po ręcznik i wytarłem go. Położyłem się na nim, ale po chwili wstał i powiedział, że musi już iść."  
    * wpisy w nawiasach dodane obecnie, reszta oryginalna z daty jak w tytule.

  I to ten wpis powyżej, nie aby nie było bieżących wydarzeń, bo są, ale tak jakoś postanowiłem znajdując stary zeszyt z wpisami z przed tylu lat okresowo je umieszczać.
    Nadal śpi u mnie 979, to też wpisy robione są tylko rano. Póżniej już nie ma jak, bo komp zajęty i do spania jest 979 w pokoju więc widzi co robię na kompie. Na dworze tak jakoś z dupy. Największa temp. wczoraj to 23C, ale tez tylko przez jakąś godzinę później zaczęło już spadać. Wczoraj zleciało bez jakiejś euforii, pranie, sprzątanie, szukanie białych koszul na wesele dla mnie i 979, następnie po 15:00 jak przylazł to przymierzanie, obieg z cysternami późny bo środa, to odejście było ok. 19:30, a wcześniej przyszedł jeszcze 230, który jest takim dobrym przykładem, że dla mózgu oprócz wyglądu liczy się również otoczka. 230 to nie jest jakiś przejebany mięśniak. Jakbym zobaczył ręce to ok, ale klata i brzuch już bardziej średnio, ale jest w nim coś innego, co przyciąga. Taka osobowość, która mnie intryguje. Odstaje od ludzi z wioski i może to działa jak magnes. No i nie jest skurwielem jak reszta.
   Ponieważ muszę zabrać się za bieżące zajęcia, to jeszcze info, że poszedłem wczoraj spać ok. 23:10, a w pok. A przy TV został zasypiający 979. Obudziłem się wreszcie wyspany, bo z ostatnimi dniami to różnie, ok. 09:10.  
   Jeszcze jakiś czas temu pisałem, że żałowałem niedobrania się do 228, a tu dziś wpierw zadzwonił, następnie przyszedł 228. Obecnie mieszkający w Anglii w Nottingham, na ul. Bobbers Mild, ale co ciekawe nie umiał pokazać na mapie gdzie mieszka. Dopiero moja pomoc przy korzystaniu z mapy i internetu znalazła miejsce zamieszkania. Czego się nie nauczy w szkole to następnie w życiu codziennym brakuje. To podobnie jak 979 na mapie się nie zna i jak mu na mapie pokazuje gdzie ma się przemieścić to nic z tego nie wie. XXIw, takie możliwości, internet i taka porażka.  
   Pracuje w magazynie Sports Direct co nawet ma art. u nas w kraju: http://natemat.pl/100725,najwiekszy-oboz-pracy-dla-polakow-na-polnocy-anglii-polka-zdradza-kulisy-pracy-w-magazynie-sports-direct  choć jak to w mediach jest trochę przekoloryzowane. Do pracy dojeżdżają 1,5h, w druga stronę tak samo. Od roku pracuje na popołudniowej zmianie, w domu jest (jeżeli nigdzie nie wlezie) ok. 01:00 w nocy, kładzie się spać, rano wstaje do pracy i tak ciągle. System pracy trochę dziwny. Liczy się na 7 tygodni z czego w 3-ch pracuje się 4 dni, po czym 2 wolne, 4 i 2 wolne, w następnych po 5 dniach pracy jeden wolny, a następnie wraca się do 4/2. Przeniesienie się na zmianę dzienną graniczy z cudem wiec rok czasu pracuje na popołudniowej. Chyba robią to na złość, bo co za różnica kto pakuje do kartona ciuchy, czy ten z dziennej czy ten z nocnej, ale jak się chce pracowników nielubieć to i tak można.   
    Ma 12 dni urlopu, w zasadzie trudno napisać czy narzeka czy nie narzeka. Po prostu trwa tam trochę na lepszych pieniądzach okupionych momotonnością pracy i życia. Angielskiego prawie w ogóle się nie nauczył, bo mieszka w PL dzielnicy to nie trzeba używać ang. Sklepy prowadzone przez PL, firmy przez PL i gada się ze znajomymi w PL. A w życiu bieżącym podobnie jak u nas w PL tam również robi się przekręty i to PL robią na PL. Ale nie aby to była nasza specjalność, bo ciapaci, którzy po otwarciu granic też się namnażają robią jeszcze wieksze i jeszcze wiekszy burdel wprowadzają wokół siebie i na swoich terenach. Czy za tem wyjeżdżać? Jeszcze nie tak dawno nosiłem się z zamiarem wyjazdu, teraz nie wiem.  
   
   Kilka dni temu zrobiłem wpis na czerwono, w którym napisałem o przyjściu tu 174. Chciałem wpis zmodyfikować tzn. część usunąć, ale przeważyła opcja nie recenzowania wpisów na czerwono. Dziś jak przewidziałem przyszedł 174 po pożyczkę, a ponieważ ciepło to jak to mięśniaki w wiosce w klacie. Nie omieszkałem go wymacać po plecach, klacie, rękach. Nie opierał się wszak potrzebował. Dałem mu na razie tylko część z tego co chciał, bo jakże by inaczej, jak nie dawkować przyjemności dla rąk i mózgu. Następna wizyta może jutro lub pojutrze. Nie omieszkam się posunąć dalej.
Środa 2015.06.10 09:55
Obudziłem się 09:15 i nie było by w tym nic wyjątkowego, ale jestem, przynajmniej na rozruchu porannym, taki przydupiony jak już dawno nie byłem. Nie wiem czemu. Wszak spałem w miarę dobrze, bez jakiejś dłuższej przerwy, rano mnie, jak wczoraj, nikt nie obudził i powinno być ok. to tu takie coś. Za to zajebiście budzi mi się ze świadomością pustego mieszkania. Zasypiam nie sam, bo 979, ale rano wychodzi do pracy i wstaję przy pustej chacie i taka swoboda działań. Mogę hałasować, zabrać się np. za sprzątanie, a jak ktoś leży czy jeszcze śpi to mam odruchy cichego zachowywania się przeto wiele rzeczy jest nie do zrobienia.
    Wieczorne wpisy, czy dopisy odpadają bowiem śpi u mnie awaryjnie 979, nadto przygotowuje w jakimś stopniu wesele od 823, to komp do wyłączenia praktycznie jest zajęty, a jakoś szczególnie nie chce mi się lapa odpalać. W ogóle relacje między mną, a 979 ulegają znaczącej poprawie ostatnio, aż jestem w szoku co się dzieje. I rozmawiamy więcej niż dotychczas, poruszając bardziej osobiste tematy, nasze czy innych, więcej razem przebywamy, np. wczoraj poszliśmy do kaufla i sklepu u chińczyka kupić jakieś graty do zabaw weselnych u 823. Wcześniej byłem jeszcze u niego na mieszkaniu i, co już niedawno wzmiankowałem, jest zupełnie inaczej. Nie wiem co ma na to wpływ, bo moje zachowanie jest raczej takie samo, przynajmniej jakiś większych zmian nie zauważam. Oczywiście - nie, nie zakochuję się w nim, to już jakby było, ale miło jest, gdy takie relacje się budują. 
    Za chwilę rozruch poranny, następnie szukanie rzeczy na wesele: koszuli białej dla 979, a dla mnie wybór z pośród tych zgromadzonych, garnituru i gadźetów do niego. Do tego standardowe zajęcia, pomywanie cystern na obieg, pranie tych znalezionych koszul i coś tam jeszcze się znajdzie. Zresztą w dużym mieszkaniu nie idzie się nudzić.  
    W trakcie pomywania naczyń, przyszedł 826, którego dość długo nie było. Spał u niego w piwnicy 372 jako bezdomny po raz 4-ty, ale coś mu się robi z głową (temu 372) i nawet po alko z najlepszym kolegą się powadził i już u niego w piwnicy nie "mieszka". Fakt, dzwonił do mnie 372 trzy dni temu, ale byłem na obiedzie proszonym u 971 i flaszce to nie mogłem z nim dłużej gadać. Co do 826 to kolejna osoba, która w/g mnie zajebiście wygląda i nie wiedzieć czemu (jakoś dziś nie udało mi się z niego wyciągnąć) chce przytyć. Fakt jest chudy, ale jest umięśniony w przeciwieństwie do np. 573, który jest chudy, ale jest flakiem nawet mnie nie pociągającym mimo wieku 18 lat. A tu taki 826 starszy od 5 lat i zajebiście wyglądający, a jednak chcący poprawić sztucznie swój wygląd. Jak przylezie znowu to trochę go jeszcze pociągnę za język, skąd to chęć przybrania. Już przy tym spotkaniu dałem mu przykłady nieudanych powiększeń masy, tzn. takich po których ludzie źle wyglądają, ale jak wiadomo, każdy myśli, że w jego przypadku będzie inaczej. Myjąc naczynia w samych majtkach, nie chciało mi się ubierać i patrząc na 826 musiałem powstrzymywać organ przed wzbudzeniem, bo było niekiedy blisko, a jak go jeszcze parę razy chwyciłem za rękę, a raz napiął przy porownaniu do 172 biceps, to bardzo mózg musiałem uspokajać przed reakcją tej głowy na dole.
Wtorek 2015.06.09 10:50
Wystarczyło, aby wczoraj iść na instalację elektryczną, a z niej jak wracaliśmy wbić do 820 i pogadać z nim przez godzinę, aby niezrobić już więcej wpisu we własnym blogu. No cóż...
    Dzień zleciał (wczoraj) standardowo. Instalacja dobiega wreszcie końca to pozostanie mi zajęcie się własnym mieszkaniem, a tu jest co robić. Popo tradycyjny obieg z cysternami wieczorem na reklamach polsatu przełączyłem na TVP kulturę, a tam film "Ewa" kręcony nieopodal. Nie wróciliśmy już na polsat, bowiem film z przyjemnością obejrzeliśmy do końca. 979 ponownie spał u mnie to też zaraz po 22:00 włączyłem procedury wyłączające. Trochę mnie tym zaskoczył, nie wskazywało na jego spanie u mnie. Mimo włączenia procedur, z powodu burzy na dworze tzn. wyładowań atmosferycznych, grzmotów, ale bardzo małych opadów, jeszcze wstawałem z łóżka w B kilka razy, aby powyłączać sprzęt co by go czasem w nocy jedno wyładowanie nie rozwaliło. Ostatni raz do A wszedłem ok. 23:00. Jeszcze wcześniej 979 skłoniłem do zjedzenia kiełbasek z grilla, które im zostały. Też na śniadanie i a'la obiad zeżarlem po dwie.
     Jakoś rano miałem przerwę od 05:30 w spaniu, ale po wyjściu 979 przeniosłem się do A. Pościel przesiąknięta jego zapachem to szybko zasnąłem, ale też śniły mi się jakoś horrory nie wiem czemu. Obudzili mnie po 09:00 w najlepszej fazie snu.  a ok. 09:10 przyszedł 172. To tak fajnie jak z rana przyjdzie mięśniak i na dobry początek dnia, jest to co chciało by się robić codziennie rano.
     Jak mnie się dzisiaj nic nie chce, to chyba z powodu wyrwania mnie z najlepszej fazy snu. Snuję się po mieszkaniu i za nic nie umiem się zabrać. Jakiś dramat. Chyba położę się spać, bo cieńko to widzę dalej, a akurat zeżarłem barszcz ze szkonictwa, 573 pojechał do pracy, to stacja pusta no i godz. odpowiednia 13:50 to tymczas.
Poniedziałek 2015.06.08 12:44
Z jakiś przyczyn 979 spał u mnie. NIe zadawałem pytań bo to takie czasy, że nie należy wnikać. Skoro sam nie mówi to nie ma co ciągnąć, jeszcze mu ciśnienie bardziej wzrośnie i wyjdzie wiecej gorszego niż dobrego. Aby się wyspał to swoje procedury przyśpieszyłem - umyłem siekacze i mimo, iż powiedział, że będzie spał w A na materacu, to poinformowałem go, że polezę spać do B, a on niech śpi w A na łóżku. Miałem niby spać lekko, aby w razie czego słyszeć budzik w A, jadnak nie słyszałem go w ogóle, mało tego nawet nie słyszałem jak wychodzi 979, a sam obudziłem się po 09:00.
Niedziela #615 2015.06.07 12:30
Wczoraj imprezka panieńsko-kawalerska od 823. Na tak beznadziejnej imprezce to jeszcze nie byłem. Zaczęło się w lokalnym parku, do którego weszliśmy browarami, każdy kupował ile chciał, ale z zamysłem wyjazdu dalszego do Katowic. Kupiłem dwa, bowiem zakładałem dalsze picie, ale już jakiejś wódki. Z parku wróciłem się jeszcze do domu po aparat foto i dobrze, bo przynajmniej ta beznadzieja została uwieczniona. Po wypiciu browców pojechaliśmy tram do Ka-ic. W następnym mieście wsiadła imprezka panieńska. Same laski, czyli tak jak powinno być, z szampanem, z innymi drinkami w butelkach po wodzie 1,5 ltr. odpowiednio ubrane i wesołe, podobnie jak my, choć nie było widać po nas, że to jakaś zorganizowana imprezka. Jak wsiadły od razu powiedziałem 979, że nasza tak powinna wyglądać i do tram wsiadać mieliśmy już osobno, a nie 4 pary romantycznie razem w tym 823 z przyszłą żoną i osobno 4 samce w tym ja. Dojechaliśmy do Ka-ic z zamiarem iścia na Mariacką, bo planów jakiś większych nie było. Przeszliśmy Mariacką wzdłuż, następnie z powrotem i ludziom, jakby nie wiedzieli, że jadą na imprezkę zachciało się żreć. Obżarłem się w domu, bo przecież nie jestem pierdolnięty, aby podwójnie płacić na mieście, do tego w centrum katos. Jakoś innym też nie chciało się wydawać kasy to poleźliśmy do maca na dw. PKP. Tam, oprócz mnie, reszta zamówiła jakąś salmonellę i zajęli się żarciem co uwieczniłem na jednym zdjęciu. Z dw. PKP poszliśmy ponownie na Mariacką i weszliśmy na ogródek lokalu Longman. Ponieważ ilość spożytego alko była mała to i zabawa tak wyglądała, jakoś drętwo. Czas leciał, ludzie się niecierpliwili, w zasadzie nic się nie działo. Ok. 01:00 w zasadzie uciekli z imprezki, bo nawet się nie pożegnali 832, 979 897 i laska od 832. Zadzwoniłem po iluś minutach do 979 gdzie jest to powiedział, żę poszli na taksówkę i chcą jechać do domu. Sprawdziłęm więc na komórce 823 połączenia do wioski, ale nie zauważyłem tego, którym jechali 979 i reszta, a zdążyłym. Tak podjechałem trochę bliżej wioski i następnie 3,5 km z buta do domu. W mieszkaniu 979 i 897 omawiali to co się stało, chwilę z nimi posiedziałem potwierdziłem beznadziejność tego co się stało i poszedłem do B spać.
    Jak się obudziłęm po 10:00 to to co lubię. Spojrzałem w kuchni od północy na termometr, a tam 27C. Od razu ropocząłem procedury nagrzewania, otwarłem okna gdzie się dało, aby temp w środku rosła
    Dopiero co z 971 rozmawiałem o łączności z ludźmi w wieku lat nastu lub trochę powyżej, że to jakiś dramat to po przyjeździe do domu zastałem żymloki z grilla i dwie bułki do tego, a rozmawialem z 979 jakąś godz. temu i nic nie powiedział. Czyli co, imprezka odbyła się be ze mnie, no chuj z tym, ale mogli poinformować, że zostawiają zarcie i nadto wsadzić je do lodówki to bylo na wierzchu. Ach ta dzisiejsza młodzież choc zdaję sobie sprawę, ze w XVIIIw. dokładnie tak samo mówiono i wiek później też. I to co mówiłem 971, że trzeba się dostosować i nadawać na ich falach, bo inaczej wyjdzie się na margines i z niego nie wróci. Oczywiście nie ma kogo za to zjebać, sprawę trzeb zostawić jako otwartą, a jak jutro się ktoś spyta co z tym żymlokiem z grilla to grzecznie odpowiedzieć, że wylądował w lodówce (co powinni zrobić oni) i został zeżarty na śniadanie. 971 też powiedziałem po raz kolejny, że do 15 lat ma na nią wpływ jako taki, później to niech już zapomni, to samo powiedziałem odnośnie 972, który w przeciwieństwie do 971 ma 4 skórwieli. Jak to dobrze, że nie mam larwy bo bym chyba oszalał. Zresztą 971 dziś dając czy wypowiadając jakieś rady powiedziałem, że to tylko teoria bo nie mam na kim tego przećwiczyć, bowiem 979 to jakby przybrany skurwiel. I tak w tygodniu będę miał spotkanie ze 174 odnośnie dalszego pożyczania kasy i jednocześnie wywodu nt. życia, a jednocześnie nt. zarabiania w inny sposób. No cóż, takie jest życie i każdy chciał być dorosły i żyć własnym życiem, ale różnie to im wychodzi.
Sobota 2015.06.06 14:06
Nie wiem czemu ciągle rano czuję się jakby była niedziela. Może dlatego, że wczoraj znowu 979 był po imprezce wioskowej, prawie jak dawniej igrzyska dla ludu i zakończył jakos k/06:00 jak to powiedział, ale nie wiem, bowiem spałem w pok.B. Stało się, ponieważ jak lud poszedł na imprezkę wioskową pod scenę, pod którą też na chwilę podjechałem zawieźć 979 zapomnianą rzecz, to tam przegląd mięśniaków z wioski; prawie wszyscy byli tam, a jak wracałem to czułem się na wiosce jak w wigilię; ciepło, prawie lato i pustki na ulicy to też 230, którego to nie jest muzyka dźwięki dobywającej się ze sceny, to przyszedł z laską tu. Laska jego jak na dniu świra ciągle tibitibi tibidibi tibitibitibidibi i tak w kółkó. Po godzinie miałem już tego dość to też umyłem siekacze i poszedłem do B spać wiedząc, że w nocy i tak mnie obudzi 979 po imprezce. jak poszedłem na górze to jeszcze przez jakieś 10min laska nawijała po czym 230 się za nią zabrał i swoimi ustami zamknął jej. Dalej to już skorzystał z gumki i po jakiejś 1,5h mnie obudził i zamknąłem za nimi drzwi. Przynajmniej nadrobił to co tak mówi, że mu brakuje, w zamian przy najbliższej okazji dobiorę się do jego zajebistych rąk. A w okolicach południa, zamiast zajebistych rąk 230, pojawił się 172, ze swoimi zajebistymi rękami i nogami. Wcześniej jednak pojechałem do lilda po bardzo dobrego loda czekoladowego za 7,99. Zastanawiam się ile razy go kupuje czy w kraju 30 milionowym nie umiemy wyprodukować takiego czegoś w cenie lub nawet tańszego od przyjezdnego z Niemiec? Czy on pokonując ok. 1500km do sklepu kosztując 8zł jest konkurencyjny dla produkowanych czy właśnie nie produkowanych tutaj? Czasami nie rozumiem tej gospodarki na tak prostym przykładzie. Nasze krajowe na podobnym poziomie smakowym są dwa razy droższe, czyli ok. 16, czy więcej złotych.
    Dobra, srać gospodarkę, jak przyjechałem z lodem, od razu jedną porcję zeżarłem to zadzwonił 172 czy tory stacyjne wolne, a ponieważ dopiero co odszedł 979 to zgłosiłem wolność stacji. Wbił za jakieś 10min, przez wioskę szedł w "klacie" tzn. bez koszulki. Właśnie, jak jechałem po tego loda, to w wiosce zaczyna się doroczny przegląd mięśniaków. Pewnie co roku o tym piszę, ale w miastach nie ma czegoś takiego, iż mięśniaki chodzą tylko w krótkich spodenkach. Tu jest to standardem, a ponieważ, co też pisałem, wioska nauką nie stoi, za to mięśniakami tak, to przegląd jak zwykle owocny. Nowe, ładne roczniki wchodzą na rynek i zawsze, tak jak dziś, jest na kim oko zawiesić przeto po wiosce jeżdżę z małą prędkością, a widzą mięśniaków bez koszulek wdrażam służbowe hamowanie. Wracając do 172, to jak przylazł to mieszkanie w fazie nagrzewania (teraz o 14:00 w cieniu 29C) postanowiłem zrobić to z nim przy użyciu wody i mydła. Podgrzałem wodę, w tym czasie pozamykałem okna, aby spankingu nie było słychać, zamknąłem drzwi, aby 979 swoimi kluczami nie otworzył, 172 się rozebrał i położył na gumolicie, po czym przyniosłem wode i mydło. Wpierw położylem się na nim, głaskając go wargami o jego szyję, policzki (nie, nie całuję się, brzydzi mnie to), barki. Ocierałem się dolną częścią z organem o jego dolną część. Jemu w tym czasie zaczął już stawać. Leżać tak na nim co jakiś czas obiema rękami robiłem spanking w boki jego pośladków i trochę boki brzucha, bo to było dostępne. Podniosłem się i siadłem mu na brzuchu, chcąc go już namoczyć, ale stwierdziłem, że tak fajnie się na nim leży to położyłem się jeszcze raz i prawie powtórzyłem to co robilem. Jego organ był już nabrzmiały, a ten rozmiar robi wrażenie. Po ponownym ocieraniu się o niego i głaskaniu go wargami po szyi, policzkach, barkach siadłem mu na brzuchu i zabrałem się za moczenie. Ciepłą wodą polałem mu klatę, brzuch następnie mydłem przejechałem po klacie, brzuchu , namoczyłem barki i bicepsy, a w ślad za namoczeniem poszło mydło. Teraz mogłem go głaskać jednocześnie robiąc spanking na klatę, boki klaty i brzuch. Jemu organ już nabrał max rozmiarów. Ponieważ przesuwałem się po namoczonym brzuchu, to również moje pośladki były namoczone i jego organ to też przesuwał się po moim rowie miło drażniąc tą część ciała. Cały czas utrzymywałem klatę i brzuch w stanie namoczenia i namydlenia jednocześnie przesuwając się po niej i brzuchu. Przejazd rękami i mocne chwycenie bicepsów to lasowanie się mózgu od wrażenia dotykowego i wizualnego. Do tego jeszcze spanking i nie mogłem się powstrzymać, a nawet bym niezdążył. Już po wszystkich zauważyłem otarcie skóry na lewej nodze przy palcu tak intensywnie się na nim ślizgałem. Oczywiście w trakcie z powodu euforii nic nie czułem dopiero przy wycieraniu się zobaczyłem i poczułem otarcie naskórka. Już po wszystkim spytał się kiery robimy flachę. Tak se myślę no może w przyszłym tyg. choć powiedziałem mu, że to raczej nie wieczorem jak proponował tylko jak kiedyś w okolicach południa, bowiem wieczorem tory stacyjne zajete.
   Się rozpisałem, a pranie czeka do tego jeszcze dziś imprezka, znowu tego czasu brakuje. Narka.
Piątek 2015.06.05 12:21
Piątek poświąteczny, a jakby świateczny, bowiem większość ma jednak wolne, nieliczni jak 979 poszedł do pracy, ale niby z powodu, aby wczoraj nie popił za dużo, bo świadomość iścia do pracy jednak hamuje. Słonecznie, wyż nad Eu. Środkową się zrobił, ale tylko 21C o 12:00 więc rewelacji temperaturowej nie ma, a szkoda. Okna pozamykane, bo wewnątrz mam cieplej jak na zewnątrz.
   Miał być dzis 172, ale chyba jeszcze nie ozdrowiał i kuruje się w domu, zresztą kto tam wie co on robi, dlatego dziś luźno na stacji. W ogóle popo też tak będzie, bo wioska ma jakąś imprezkę swoją, jak co roku i zdecydowana większość lezie pod scenę obejrzeć co tam rządzący dla nich przygowowali, przy okazji wydać kasę na podstawioną salmonellę z rozlewnią browarnianą i innymi atrakcjami badziewiarskimi. No cóż, jak za starożytnego Rrzymu społeczeństwo trzeba czymś bawić. Kiedys igrzyska, dziś lokalne trzydniowe festyny. Da się? Da się.
Czwartek 2015.06.04 12:53
a czuję się jakby była niedziela. Może dlatego, że 979 wczoraj był tradycyjnie na imprezce, dziś po niej spał w pok.A, a sam też jakoś wczoraj trochę żołądkowej, ale tylko trochę bowiem następnie pod wjazdowym stanął 834 i dalej już nie łykałem. Zresztą jak tu spożywać na stacji jak ruch poc. taki, że to niewyobrażalne, aby wygospodarować czas na popołudniowe czy wieczorne łykanie. Trzeba by tak jak kiedyś ze 172 zacząć ok. 11:00 i skończyć ok. 14:00. Wtedy alko rozejdzie się po organiźmie, jest faza i nie ma dodatkowych składów na stacji. Apropo's dodatkowych składów, wczoraj nie było obiegu z cysternami to i dobrze, bowiem opróżnimy zamrażalnik. Był tak pełny, że aż sie z niego wysypywało. Dziś rozmrożenie dopadło grochówkę, no zajebista, tyle kiełbasy, boczku wszystkiego co ma tam być i żadna tam woda, taka gęsta, tylko brakuje do niej chleba, ale nie kupuję od tygodnia, bo tyle żarcia jeszcze bym chleb kupował, a inne wyciepował. 
   Z wczorajszych ambitnych planów wypaliła tylko część bowiem nagrzewałem chatę, ale dizęki temu na placu jest tera 21C, a w mieszkaniu 23C więc wreszcie normalna temp do funkcjonowania. Część z niezrealizowanych wczoraj przeciepnę na dziś i się zobaczy jak będzie. W każdym razie dzięki namiastce lata mam więcej wigoru do życia i jednak więcej robię. Wszedłem na wyższe obroty co po sobie zauważam. To dobrze, bo mieszkanie wymaga dużego nakładu pracy, a wreszcie może będzie z tym lepiej.
   Wczoraj jak przylazł po imprezce firmowej - grillu, 979 to tradycyjnie chwyciłem go za jego umięśnioną szyją. W pierwszym odruchu powiedział - spierdalej, ale następnie - żartowałem, to też niezwłocznie położyłem rękę ponownie na jego szyi. Ach chwycić za taką szyją i przyciągnąć głowę do miecza... Tak zrobiłem wtedy z 18-ką, z którą się spotkałem dwa razy. Mam tel. do niego, ale jakoś tak nie wiem - dzownić, nie dzwonić...
   Zabieram się do pracy, bo mimo nie zrealizowania rozkładu jazdy wczorajszego i tak dość zajęty był dzień i sporo zrobiłem, to dziś na fali chcę dalej działać. Może później jeszcze napiszę, narka.   
    Pojechałem dziś z 979 na rowery. Jakiś przełom następuje w naszych relacjach, co od jakiegoś czasu zauważam. Tak dobrze jak dziś i tak treściwie to dawno nam sie nie rozmawiało, jednocześnie razem tyle czasu po za stacją macierzystą nie spędzilismy już długo. Na wyjeździe w parku wypiliśmy jednego browara i krótki objazd jeszcze przez park i na stację. Poruszaliśmy w drodze wiele indywidualnych tematów bardzo osobistych, oczywiście tylko do naszej wiadomości. Informacje i przemyślenia ocierające się o dojrzewanie, młodość i obecne problemy ludzi, z których większość ma tu swoje numery. Nawet nie sądziełem, że tyle problemów może być u ludzi, tyle na nich wpływa i oddzialywuje na innych. To zrówno rodzina 979, czyli 174, sprawy dot. 230 i innych w tym mnie i 979. Szczegółuw nie mogę pisać, bo to drażliwe sprawy, choć bloga na razie ludzie z wioski nie czytają to mógłbym teoretycznie spisać. Nie piszę, aby nie wyszło, że to info od 979, co innego jak sam piszę i to ode mnie to mnie powieszą, a tak nie wplątuję w to 979.
    573 pojechał do pracy i będzie w pn. to też jutro ok. 10:00 ma wbić 172. To się na jazdę muszę ustawić. Wreszcie chata pusta i można będzie swobodnie działać.
    Bym totalnie zapomniał. W sobotę ma być coś a'la kawalerskie od 823. No starzeją się znajomi, czy koledzy. Oczywiście powstał rozłam, bo on się tak kocha ze swoją laską czy coś innego tam jeszcze działa, że na tą imprezkę chcą iść razem i nie ma koncepcji ich rozdzielenia. Mało tego inne mięśniaki lezą ze swoimi laskami i aby to wróciło do normalności to jest jeszcze opcja, że po spotkaniu w punkcie zbornym rozejdziemy się w dwu grupach - samce osobno, samice osobno. Napiera na to rozwiązanie 979 i jestem temu przychylny, bo w sumie w imię czego ten zwyczaj w tej jednej sprawie ma być naruszony? Czy oni po 5 latach związku nie mają do siebie jeszcze zaufania? To kiedy mają nabrać? Czy jednorazowa imprezka związana z ich ślubem ma zaważyć na pozostałym czasie ich związku? Pytań jest wiele, ale nie zadawałem ich, bo jakby stoję z boku. Jestem zaproszony i tyle. 
    No i jeszcze jedno. Jak jeździliśmy z 979 po parku, w którym jednak było parę setek ludzi to mięśniaków jako takich było niewielu. Zastanawiem się od jakiegoś czasu czy my idziemy kształtem ludzi w kierunku takich jak w bajce Wall-e, takich nieumięśnionych mas na własnych pojazdach? Czy mięśniaki z wioski tej i innych to już wymierająca populacja? W sumie powinienem się cieszyć będąc otoczonym jeszcze przez wymierający gatunek mięśniaków, a nadto z możliwości kontaktu fizycznego z nimi. Jak czytam na innych blogach (tak czytam inne) o fascynacji zdjęciami mięśniaków w necie, to owszem to jakaś fascynacja. Ale mam oprócz obrazów, bo można porównać zdjęcie do obrazu mięśniaka przed oczymi, jeszcze dotyk. Ta możność ich dotykania, rozróżniania skóry, stopnia umięśnienia itp. Tego zdjęcia nie dadzą i jak w filmie, co już kiedyś pisałem "Buntownik z wyboru", można mieć więdzę teoretyczną, ale ona nie zastąpi tej praktycznej, czyli właśnie owego dotyku, czucia ciała, jego ciepła, interakcji na dotyk itp. Dlatego chyba nie zamieszczam tu zdjęć ładnych "panów" bowiem ładnych panów mam w rękach, czy w dotyku bezpośrednim.
Środa 2015.06.03 10:47
Jak lubię się budzić można powiedzieć w środku lata. O 10:40 jest 26C, a ma dociągnąć do 30C. No wyjebka, choć zdecydowana większość zdycha już, w tym 172, który był i chciał coś zrobić, ale jest jeszcze 573. Jak poledzie gdzieś to mam dać znać 172 i przyjdzie. Skoro lato to był ubrany w krótkie spodenki, a nogi to ma ładne i po imprezkach trochę wyszczuplał to też ładnie wygląda. No schrupałbym go od razu gdyby nie 573. No cóż, trochę przyjdzie poczekać, ale jak już się do niego dobiorę to iskry polecą.
   Dziś plan dość ambitny na działanie w mieszkaniu, jeszcze tylko odchudzanie i zabieram się do pracy, bo czas leci, a taka pogoda to aż szkoda nie robić.  
   No wyjebka, to lubię. Po nagrzewaniu chaty i zamknięciu okien jest 24C. Wreszcie jakaś normalna temp. wewnątrz i tak powinno być przez cały rok do cyca, a nie sezon grzewczy przez 8 m-cy. Po za tym te mięśniaki. Dziś, zresztą przed chwilą w stonce spotkałem 181. Myślałem, że on już za granicą, a tu jest na miejscu, no to trzeba będzie do niego zadzwonić, bo znowu jak widziałem jego ręcę to mi się zrobiło bardziej miękko na nogach. Pamiętam doskonale zapasy z nim, ach te mięśnie w rękach, to ciało, ta sylwetka no mózg się lasował.
   Kupiłem w stonce zestaw, czyli żołądkową gorzką klasyczną i wafelki w czeko z tasso to później chyba jeszcze na czerwono coś wpiszę, tymczasem symek kolejowy, bo oprócz 573 pusto na stacji. To dlatego, że na placu o 20:30 jest 25C.
Wtorek #610 2015.06.02 11:40
Z opóźnieniem, ale przypomniałem o robieniu herbat z pokrzywami, które rosną wokół bloku. Chyba w tamtym zacząłem nawet wcześniej. Wczoraj napisałem i pozostawiłem w kuchni kartkę pokrzywy to też po obudzeniu się ok. 09:20 poszedłem zerwać świeże listki pokrzywy. Herbata dostaje lekkiego smaku pokrzywy, dodaję na 0,6 ltr 3 liście.
   Kolejny ciepły dzień o 11:30 jest 25C, a jutro ma być jeszcze cieplej. No i wyjebka, wreszcie się pogrzeję, choć 374 jest na szkoleniu miesięcznym w Drawsku Pomorskim i w nocy mieli ok. 7C, a za dnia ma być do 20C to się nie pogrzeje, ale on z klubu morsów to takie temp. mu odpowiadają. Za to mnie przy ponad 25C to aż chce się żyć, nabieram energii, jestem pełen wigoru i faktycznie są to dni kiedy sporo robię. Właśnie kończę pisać i zabieram się do pracy. Później jeszcze coś dopiszę.  
     Lato. Zarówno najgorsza jak i najlepsza pora roku. Najgorsza, bo dostaję pierdolca widząc młode mięśniaki porozbierane; najlepsza, bo można je po okresie zimy oglądać prawie w całej okazałości. 
     Wreszcie jutro będę miał dzień w większości dla siebie. W planach zrobienie wylewki dla muszli w łazience i częściowe oczyszczenie tej na wymianę. Po za tym może wywiozę zalegające rzeczy na złomowiec, bo się nazbierało tego trochę i nagrzewanie chaty, jutro ostatni taki ciepły dzień. 
Poniedziałek 2015.06.01 08:46
Wczoraj zrobiłem wpis archiwalny, bowiem przy okazji szukania kodu PUK do tel. od 979, natknąłem się na stary zeszyt, w którym opisywałem trochę podobnie jak dziś, ówczesne wydarzenia. Z bardzo niewielką korektą interpunkcyjną zostało to przepisane. Należy się dziś jeszcze opis wczoraj, bowiem nic z bieżącego czasu tam nie zawarłem. Otóż spałem z przerwami. 979, który jak się wcześniej położy to się wcześniej budzi przylazł do mnie ok. 06:00. W domu nie chciał matki budzić to wyszedł z niego. U mnie położył się na rozłożonym z poprzedniego dnia materacu i na przyniesionym laptopie puścił odcinki Dragon Bool-a. Po chwili leżenia i patrzenia na jego oświetloną twarz i ciało od ekranu laptopa zasnąłem. Obudził mnie ok. 08:00 dzwonek, to 672 i 673 jadący do pracy nie umieli otworzyć garażu, bo coś z zamkiem i trzeba im było pomóc. Jak już się uporałem z tym, to położyłem się ponownie spać, była ok. 08:20. Zasnąłem, tym razem po godz. przebudziłem się na siku, po czym ponownie zasnąłem na jakieś 40 min i to już było definitywne zakończenia spania na raty. Taką ochotę miałem obudzić się rano bez nikogo w stacji, bowiem 573 jest w pracy i miał zjechać dopiero w pn, a tu jak jego nie ma to dwa dni z rzędu spał 979. Rozruch poranny też nie taki, bo jak wstałem to on jeszcze spał, więc musiałem (może nie musiałem, ale mam taki odruch) zachowywać się cicho, by go nie obudzić.
   Dzień przeleciał tak nijako. Przez 30min byliśmy z 979 na instalacji elektrycznej usiłować wciagnąć zagubiony kabel, ale operacja niestety będzie większa, to umowiliśmy sie na wtorek. Po za tym mycie naczyń, jakieś drobne sprzątanie, poszukiwanie kodu PUK, trochę symka ISDR i tyle z dnia.
   Dziś objazd załatwiania spraw, bo większość w terenie będzie.
   Objazd nawet nawet, ponieważ temp. sięgnęła 26C. Zaczynają sie dni dla mnie. Do tego jeszcze mięśniaki się rozbierają, to czasami jest na co popatrzeć. Niestety jak ich oglądam to co raz mniej jest atrakcyjnych. Większość to trochę jak 573, no szczupli, ale bez umięśnienia, albo w ogóle takie kloce bezkształtne. Jedynie dwu widziałem nadających się do czegoś, ale faktycznie prawie spadłem z rowera. Przy obu wydatnie zmniejszyłem prędkość, aby ich dokładnie obejrzeć. Trzeba by było zaśpiewać jak Danuta Rinn - Gdzie Ci mężczyźni? No niestety co raz mniej ich.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz