poniedziałek, 14 września 2015

Sierpień 2015


Poniedziałek #700 2015.08.31 00:19
     Trudno się pisze o takich sprawach, ale skoro podjąłem kiedyś decyzję o pisaniu bloga w charakterze pamiętnika to nie powinienem takich pomijać.
     Dzień zapowiadał się przeciętnie jak wiele innych. Rano ok. 09:00 ściągnął z beer festa 979 puścił odcinki Dragon Ball-a i przy nich zasnął, coś jakbym sobie puścił odgłosy jadącego pociągu po szynie tradycyjnej stykowej. Zasnął coś ok. 10:00 przy dość głośno puszczonym TV, ale pomyślałem, nie będę ściszał to moje chodzenie go nie zbudzi. W rozruchu porannym i bieżących zajęciach dobiło do 13:00. Muszę nadmienić, że ostatnie dni wakacji są u nas bardzo ciepłe. Po przez napływające powietrze z płd. Europy za dnia było 33C w cieniu, a ok. 10:00 26C.  
     Po obudzeniu sie 979, pogadał z już będącym na stacji 832, później jeszcze nadszedł 834. Ok. 14:30 poszedł do domu i ponieważ z wczoraj miał darmowe kupony na piwo i kiełbaskę postanowiliśmy jeszcze raz pojechać do parku. Przed wyjazdem obrałem kartofle i zeżarłem je z rozmrożoną marchewka z groszkiem ze szkolnictwa. Opróżniam lodówkę bowiem za niedługo kolejne ze szkolnictwa. 979 przyszedł ok. 15:00 i do odejścia zastało nam 1,5h. W tym wliczone zostały procedury zamykania okien, bo otwarłem co się dało, aby nagrzało się na zimniejsze dni, które niestety nadejdą. Wyszliśmy tak na styk, nawet nie wiem jak to się stało bo założyłem zapas 4 minutowy. Autobus 840 przyjechał 6min opóźniony i podobnie jak wczoraj pełny. Wciśliśmy się do niego wraz z innymi mięśniakami. Przez pół trasy siedzialem obok takiego jednego, który na kolanach trzymał swoją laskę. Już to pisalem kiedyś - nie wiem jak oni się łączą - on chudy mięśniak, ona laska przy kości. Oprócz niego dość sporo ich jechało tak że mieliłem oczami w lewo i w prawo. Jak wyśiedliśmy przy parku to koszulkę miałem częściowo mokrą zresztą 979 jak i inni również. Rozebrałem się z niej, aby się przewietrzyć, ale nasze społeczeństwo dość tekstylne to łazi w tych koszulkach bez przerwy, pewnie mają kompleksy. Poszliśmy tam gdzie wczoraj na początek, ponieważ ciepło to po jednym piwie. Z nim przeszliśmy prawie pod główną scenę bowiem przy niej kolejne barierki odgradzające piwo 3,5% od tego, które mieliśmy 5%. Czyli nie mogliśmy tam wejść. Po wlaniu do żołądka już tak. Rozmawialiśmy o różnych sprawach i postanowiliśmy iść na kiełbaskę wraz z kolejnym piwem. W drodze od sceny zadzwonił 897 do 979 przez mój tel. bowiem wczoraj 979 ponoć ukradli telefon (znowu) i został bez. Tzn. oddałem mu jeden swój, powiedziałem to 897 aby zadzwonił na ten, ale on wzburzony powiedział abym dał 979. Wyczułem, że stało się coś nie tak. W trakcie jak szliśmy 979 zwalniał cały czas z niedowierzaniem mówiąc do słuchawki jakby nie chciał przyjąć informacji, które płynęły z drugiej strony. Po jakiś 5min rozmowy powiedział, że powiesia się na sieni (klatce schodowej) laska (ślubu nie mają, ale 2 letnie dziecko) od 174 czyli brata od 979. W czasie jak to mówił zadzwonił na drugi aparat (z pleja) brat od 979 ten starszy potwierdzając informację. W namiocie zamowiliśmy kiełbaski, ale 979 tylko mały kawałek zjadł, zeżarłem resztę od niego po swojej, a następnie jeszcze jedną. Oczywiście było to rozłożone w czasie. po wypiciu jeszcze jednego piwa po 20:00 pojechaliśmy do domu. Z przesiadkami jak wczoraj ale wpierw pierwszy przystanek poszliśmy pieszo, bo tram akurat odjechał, następnie opóźnionym autobusem i zdążyliśmy na tram do wioski. 979 poszedł do mieszkania 174, poszedłem z nim. Na msc. było już dwu starszych braci. 979 w zasadzie w chwilę po wejściu powiedział 174, że powieszenie się jej to jego wina, no i tak mu to mówił, aż zacząłem go wołać do tego włączył się starszy brat, bo 174 zaczał muwić, że zrobi teraz coś z sobą. Później rozmawiając już w domu argumentował to zachowanie, że na studiach resocjalizacyjnych powziął takie informacje, że należy sprawę załatwić na bieżąco. Byłem zdania, że nie należalo tak mówić, niejako dolewać oliwy do ognia, a sprawa i tak jest zamknięta, bo 174 został teraz z dzieckiem, choć nie wiadomo czy mu go nie odbiorą.  (dopiszę później) 
   (aktualizacja 10:45) Nie wyspałem się. Wpierw spałem jakieś 2,5h do 05:30 kiedy to zadzwonil budzik, aby obudzić 979 do pracy. Poszedłem do A, gdzie spał on i 174. Budzenie 979 z przerwami 10min, bo - jeszcze 10min... trwało jakieś pół godziny. Udało się iposzedł do pracy. Poprzedniej nocy spał 3h, tej jakieś 2h. Położyłem się dalej spać, ale nie dane mi było się wyspać, bowiem przyjechał z zapowiedzianą wcześniej wizytą 812. Miałem go odwołać w związku z tym co zaszło, ale zapomniałem i o 08:47 stanął pod wjazdowym co oznajmił dzwonkiem. Początkowo myślałem, że mi się zdawało, ale następne dzwoniki wyprowadziły mnie z błędu. Poszliśmy do jego auta, nie chcialem przy śpiącym jeszcze 174 rozmawiać z 812. Godzinę rozmawialiśmy, oczywiście musiałem wytłumaczyć czemu nie wpuszczam go do domu więc dowiedział się co się stało. Na kanwie tego poruszyliśmy kwestie socjoligoczno-psychologiczne dzisiejszych związków. Trochę było tradycyjnie o kolei, trochę o nas i tak godz. zleciała. Nadal ma problemy z odwłokiem, po tym jak mu tam wycinali jakąś narośl czy coś takiego. W każdym razie goi sie długo i coś niby znowu się tam robi, tak powiedzial mu lekarz.
    Jeszcze przed zaśnięciem słyszałem, bowiem weszli do korytarza, rozmowę 979 ze 174 o mnie. Wypowiadali się w bardzo pochlebnych słowach przy czym zrobiło mi sie miło. To cieszy jak o sobie słyszy się dobre słowa.  
    Z kronikarskiego obowiązku info dot. pogody. O 13:00 na termometrze od płn. strony jest 33C. Napływa nadal powietrze z płd. Francji i przez Niemcy dochodzi do nas od zachodu. Jak na tą porę roku 31 sierpnia to bardzo rzadkie wydarzenie. Poziom wód w okolicznych jeziorach spadł bardzo mocno, na skałce pomosty, które służyły do wsiadania do łódek czy rowerków wodnych są całe na suchym lądzie. W mniejszych jeziorkach wody nie ma w ogóle, pozostało popękane dno. Ja się ciesze, bo takie temp. to akurat dla mnie, co się dało to otworzyłem, aby się nagrzewało i się nagrzewa. Jeszcze jutro tak ma być.
Niedziela #699 2015.08.30 11:41
     Wczoraj pojechałem z 979 na beer fest takie coś w parku, zresztą o tym pisałem. Można rzec tradycyjnie po imprezie 979 nie ma telefonu. Tym razem ktoś mu go zwinął chyba nie wiedząc co bierze, bo te telefony na allegro lecą po 10zł i właśnie następny mam już w obserwowanych do kupienia. Przynajmniej nie ma dużej straty, więcej kosztuje wyrobienie wtórnika karty. Po za tym wyjazd, jak rano opowiedział 979, udany. Wypił częściowo za darmo, zeżarł też, jeszcze na koniec na jakiejś a'la plaży przeleciał kobietę starszą od siebie o 10 lat i co nadmienił, po raz pierwszy był w roli uległej i mu się podobało. No i w zasadzie to tyle. Zbieram się na chwilę do 972, bo laptop do odebrania, a od dwóch dni nie mogę się do nich dodzwonić. Po za tym okazało się, że 573 jest bez pracy, ale przyjechał tu. Ciekawe, kto go będzie utrzymywał, bo mnie się jakoś szczególnie nie chce, a seks... mimo swoich 18 lat nie podoba mi się to tu też jakoś nie wypali.  
    Sukcesywnie przenoszę bloga, dziś przeniosłem sierpień 2014 to jeszcze 13 dni i będzie cały przeniesiony.   
    Przeciąłem palec wskazujący prawej ręki na opuszku w głupi sposób. Teraz mam nawet problemy z pisaniem. Sprawdzałem jak nałożyłem silikon na okno drzwi balkonowych kuchni i do silikonu przyczepił się mały opiłek szkła. Przeciągając palcem po silikonie rozciąłem opuszek. Opiłek wyrwałem, ale nawet teraz źle mi się pisze to kończę teraz.   
Sobota 2015.08.29 02:28
    I tak siedzę (02:22) to zrobię krótki wpis przed spaniem. Poszedł 897 i pozostawil na kompie muzykę Ludovico Einaudi, który skomponował do fimu Intouchables. Włączyłem kawałek "Fly" i na wspomnienie filmu, aż mnie ciarki przeszły. Pisałem o tym filmie po jego obejrzeniu i spostrzeżeniach dot. mnie i 979. Może dlatego te ciary mnie przeszły. Film, który widziałem dwa razy, podobnie jak francuski film "Miłość", a nadaje się jeszcze raz do obejrzenia. 979 był na Beer fest w parku w Chorzowie, wrócił ok. 01:00 no i wyglebił w pok.A. I tak leżałem w pok.B, ale wstałem zamknąć za 897. Zaczynam bredzić to lezę spać, jutro przychodzą mięśniaki złomiarze dalej pomagać w remoncie na 10:00, a jeszcze nie śpię. 
   Mięśniaki złomiarze nie przyszły. Powodów może być wiele, oczywiście przewijają mi się po głowie. Na szczęście prace długotrwałe wykonali wczoraj to dziś z 979, bo już sie umówiłem, zresztą i tak spał tu, wstawię szybę do ramy drzwi balkonowych na silikon i drzwiami na ten rok będzie tyle. Pozostanie tynkowanie i chyba awaryjnie zrobię je jutro, bo dziś to jakoś mi się średnio chce. Za to uruchomiłem lampę szczelinową z nastawni nad biurkiem, wieczorem odpalę i zobaczę jak działa. Pomału pokój upodabnia sie do nastawni kolejowej, a i czuję się w nim dobrze. 
    Na TV puls dziś film, który bardzo podobał sie 974 - "Maczeta". No cóż, mięśniaki mają swoje gusty.
    Pojechałem z 979 na beer fest do parku w Chorzowie. Typowy spęd ludzi do centralnej wylewalni piwa. W sumie ludziom dużo nie potrzeba, wystarczy piwo i wuszt lub tuste do tego muza i już są w 7-m niebie. Do tego jakieś atrakcje typu przewoźne wesołe miastaczko i wszyscy sa zadowoleni. Nadto działa tu instynkt stadny co doskonale widać u ludzi lgnących do tłumu, aby go jeszcze powiększyć. Wracając z parku wpier wsiadlem do tramwaju, następnie wysiadłem z niego, bo w Ch-wie przebudowa a podchodząc do przystanku autobusowego w trasie zamiast tramwaju widziałem biegnących ludzi. Dołączyłem do nich i zdążyłem na autobus. Ci co nie biegli nie zdążyli. Autobusem 4 przystanki i miała być przesiadka znowu na tramwaj, ale jakby mogło być tak dobrze. Wysiadając z autobusu widziałem i nie tylko ja, końcówki odjeżdżającego tramwaju. Następny za 30min. Czy my (mam tu na myśli ludzi pracujących u pracodawców) musimy robić sobie pod górę? Co zależy kierowcy poczekać minutę lub góra dwie i zabrac ludzi z tramwaju, który przyjechac co on widzi do cyca. Co zależy motorowemu poczekać minutę na autobus, który jedzie co też jakby widać? Komu on robi po górę? No przeciez nie kierownikom i dyrektorom, którzy mają własne samochody i są niezależni od komunikacji. Czy takie rozkomunikowanie służy państwu? Wszak zniechęceni pasażerowie pomyślą o kupnie auta, a tu państwo ma zysk dla siebie. Ale sprawdziłem rozkłady jak wyglądały. Tram przyjeżdża na st. Śląski 21:33, był może 2min opóźniony. Aut. 19-ka odj. 21:36 i odjechał planowo, a mógł poczekać. Przyjazd na Metalowców aut. 21:45, był chyba planowo, a tram miał odjechać 21:47 i widziałem już tylko jego końcówki. Czyli jednak jak pisałem dobra wola poczekania na połaczenie na przesiadkę.  
     Przypomniało mi się, w wiadomościach, które mi puścili było o jakimś komisarzu, który podwładnym policjantom zlecał za zadanie wyrobienia normy wypisania mandatów. Nikt w mediach nie zadał prostego pytania, na jakie kotno wpływają pieniądze z mandatów? Czy na konto komisarza? Skoro nie, to on jest tylko pośrednikiem w wydaniu decyzji a decydentem jest ktoś z miasta, bo to na jego konto ta kasa wpłynie. Jak można było przypuszczać media nie drążyły tematu i komisarza zwolniono jako kozła ofiarnego, tzw. opinia publiczna też nie drązyła tematu, bo dostała go rozwiązanego przez media sprzyjajace rządzącym.
    Wracając do powrotu to w autobusie jechałem w tylnej części, a za mną stał mięsniak z laską. Jakimś dziwnym cudem ciągle lądował na moich plecach lub pośladkami ocierał sie o moje. Szczególnie nie odsuwałem się, bo ów mięśniak to taki typ skurwiela. Jechał jeszcze z innymi kolegami. Czasami tak do siebie przylegaliśmy, że grzałem się od niego. No jednak w autobusie nic więcej nie dało się zrobić, ale te 4 przystanki wykorzystałem bardzo dobrze. Te pośladki na moich, te barki opierające się na moich, no rewelka. Nie wiedziałem, że podróż komunikacją miejską może przyspożyć tyle przyjemności, prawie mi stanął, jak widziałem jego ręce, jego kark i czułem jego ciało na swoim. W końcowej fazie myślałem o moich mięśniakach, z którymi czasami lub częściej udaje się "coś" robić. Może ten był podobny i dało by się go na coś naciągnąć, ale przejazd 4 przystanków to mała jednostka czasowa.  
    Zapomniałem napisać, że uruchomiłem lampę szczelinową z nastawni, świeci super. Nie wiedziałem, że będę tak zadowolony. Rewelka.
Piątek 2015.08.28 13:43
    Dziś miał być ten złomiarz 21 lat zapoznany dwa dni temu o 10:00. Obudziłem się ok. 09:10 więc troche późno, ale na przyjście złomiarrza dawałem 50/50%. Przed 10:00 spojrzałem jeszcze z okna, ale go nie było. O 09:57 dzwonek, ktoś pod wjazdowym. Patrzę z okna złomiarz z jeszcze jakimś dzieckiem. Oni to tak mają, że w nowe miejsca to lezą parami, ale w sumie zapomniałem o tym i nie przygotowałem się to też, jak stanęłi pod wjazdowym to wpierw powiedziałem:
- dzieci nie potrzebujemy
  dziecko się dziwnie spojrzało, ale przez brak asertywności uległem i wpuściłem obu. Okno balkonowe czyścili na balkonie, bo tam najlepiej, ale balkon od strony płd., a dziś jest 29C to w słońcu było dość ciepło, to też tylko dziecko rozebrało się z koszulki kiedy powiedziałem do nich, jak już byli mokrzy, ze se mogą je ściągnąć. W trakcie odbijania, czy odłupywania kitu z szyby trochę rozmawiałem z nimi. Okazało się, że owe dziecko ma 16lat tylko pali papierosy to mu się trochę nie urosło nadto w rodzinie też tacy niewielcy. Właśnie mi nie pasowały u niego ręcę, bo takie umięśnione, choć proporcjonalne do reszty, ale zastanawiałem się początowo do czego go zmuszali, że tak wygląda, bo dawałem mu 14 najwyżej. Zaskoczyło mnie te 16. Jak to młody mięśniak z wioski, nie mieszka z rodzicami tylko jest w ośrodku w Kędzierzynie Koźlu, przynajmniej tak zapamiętałem, jeszcze rok do ukończenia gimnazjum. Też mu się trochu opóźniło, bo 16 to już powinien być zawodówka lub coś po gimnazjum. Nawet im to sprawnie poszło. Po odłupieniu kitu wyjęliśmy szybę i pozostało teraz oczyścić miejsce po niej papierem ściernym przed malowaniem. Też im to sprawnie poszło, pomalowali i jeszcze na jutro cement rozdrobnili wałkiem do ciasta, tak że jutro tylko tynkowanie obróbek wokół ram drzwi balkonowych i okna. Za 3h pracy, takiej luźnej dałem im 30zł, bo teoretycznie miał być jeden, ale powiedział, że zrzeknie się części wynagrodzenia na poczet drugiego, to też dałem jak dla jednego dobrą stawkę.
    Z innych spraw to chyba założę jakiś hostel dla nagle bezdomnych znajomych. Wczoraj przyjechała koleżanka, bo pobiła się (dosłownie) ze swoim chłopakiem. No cóż, przyjąłem ją, bo co zrobić. I tak wszyscy wiedzą, że mieszkam sam w dużym mieszkaniu. Rano jak była to nawet lepiej wypadło przy mięśniakach złomiarzach, bo jednak kobieta w domu, to dla nich normalność. Tak by się doszukiwali innych teorii.
    Zjawił się również 573. Zakładałem, że jak do nd. go nie będzie to z powrotem zacznę rzeczy przenosić do pok. C. Na nieszczęście się zjawił, ale w najbliższej rozmowie poinformuje go że ma sobie szukać czegoś do wynajmu, a ode mnie się wynieść.
Czwartek 2015.08.27 18:59
Nigdy, chyba, z braku czasu nie poznam zawiłości działania blogów, stron itp. Zrobiłem wpis w jakimś mini blogu, teraz chciałem go tu przekopiować i qrwa nie ma. Jak wejdę na tamten system to go przekopiuję i wkleję tu.
   Jak wspomniałem, w tym mini blogu, pojechałem z 979 na pizze. Na msc. okazało się, że zapomniałem kuponu promocyjnego i miałem jechac sam aby było szybciej, bo on chory, ale pojechaliśmy razem, a pizzę zamówiliśmy za 45min czyli na 16:00. Obżarliśmy się tak, że 979 chyba z powodu wołowiny w krzakach żygał. Dojechałem, ale trawienie (19:00) nadal czuję. Wzięliśmy dwie duże i po zeżarciu jednej już byliśmy najedzeni, a drugą bez dwu kawałków zwiozłem do domu.  
   (to przekopiowane z mini bloga. Udało się znaleźć)  
  No dobra, to napiszemy tu, a następnie przekopiujemy na główne. Może zacznę od tego, że na urlopie, mimo iż ma własne mieszkanie i już teoretycznie mieszka sam, to nadal śpi u mnie 979. Jednak jest towarzyski. W nocy miałem przerwę w spaniu, zresztą on też. Wylazłem po 05:00 z łóżka i poszedłem do pok.A. 979 mówi - co już się obudziłeś? No tak - odpowiedziałem. Na szczęście miałem mleko, chleb masło to zrobiłem żarcie, przełączyłem kompa na windę i uruchomiłem symka na krótkiej trasie tak, że cos ok. szóstej poszedłem ponownie spać. Dziś wizyta u stomatologa, planowo miałem wstać o 09:00 obudziłem się o 10:05. Oczywiście panika, do tego procedury poranne i odchudzałem się jednocześnie z jedzeniem, co jak zwykle nie mógł zrozumieć 979. Do stomy dojechałem lekko opóźniony, ale nikogo nie było, na wszelki wypadek zabrałem książkę kolejową. Prawie mokry siadłem na fotel. W górnej lewej szóstce były dwie duże dziury. Część wiercenia odbyła sie na takiej starej maszynie, w której napędem wiertła jest sznurek przeciągnięty przez (podobnie jak na kolei) krążki załomowe. Od napędu do wiertła po drodze znajdowały się cztery takie krążki. Maszyna po uruchomieniu obracała sznurkiem, a mnie na widok tego cuda robiło się "lepiej". Sam widok pędzącego sznurka przez krążki załomowe robi wrażenie. Na ząb zostały założone lekarstwa, za m-c do zdjęcia i założenia plomby jak wszystko będzie ok. Teraz tyle, bo za chwilę jadę z 979 na pizze z promocji na rowerach to muszę się przygotować i jego rower jeszcze. Narka.
Środa #695 2015.08.26 08:53
   Dziś obudziłem się jakoś normalnie 08:25, to mogę już coś napisać. Ledwo co zdążyłem, bo wczoraj jakoś dzień przeleciał ciągle z kimś na głowie to nie było jak, a ponieważ przenoszony blog. na googlu to tam północ jest o naszj 09:00 to też przed chwilą przeniosłem tam kwiecień 2014 i było to 23:43.
    Wczoraj przez większość dnia zajmowałem się, znowu, dziećmi od 972 tymi średnimi. Nie wiem co mi odwaliło, ale jak pojechałem po chleb, to zajechałem do nich i dalszy scenariusz był już znany - wyjazd na rowery. Aby do niego doszło pojechaliśmy do mnie, młodszy siedział na bagażniku, starszy miał sprawny swój rower. Jak przyjechaliśmy to w mieszkaniu był 979. Zna je prawie tak długo jak ja, choć mniej się z nimi widuje. Przy okazji tego spotkania wyszło, że ten młodszy (12 lat) już pali papierosy. 979 zrobił mu krótką przemowę nt. skutków, ale czy to do niego dotarło, chyba nie.
   Przed wyjazdem trzeba było jeszcze trochę sprawdzić rowery i jakieś drobne naprawy zrobić i były gotowe do jazdy. Choć nie było ciepło i nawet trochę w deszczu jechaliśmy to byli bardzo zadowoleni. Nikt po nich nie krzyczył, nawet jak ten starszy z tych dwóch się trzy razy przewrócił. Pytałem tylko czy wszystko w porządku. Ten starszy jest trochę taki ciapowaty. Ma geny po mamie, czyli ma nadwagę i mięśniakiem nie będzie. To widać też w umiejętności prowadzenia roweru. Mimo, że młodszy od niego o rok to o wiele lepiej jeździ i czuje się na rowerze. Starszy coś tam o diecie przebąkiwał, widocznie już go przezywają, że jest gruby, choć na razie nie jest to wielka różnica.
    W sumie daleko nie dojechaliśmy, lokalnie przy większym jeziorku wokół, którego zrobiono obszar turystyczny w tym także pagórkowatą trasę rowerową z bandami i zjazdami. Między nimi cały czas włączona byla rywalizacja o wszystko. Jeszcze przed wyjazdem prawie pobili się o kangura (tj. taka tasia zawieszana na brzuch i owinięta o plecy paskiem). Po czym ten, który pierwszy wpadł na pomysł zawieszenia jej na sobie, jak już prawie pobił się z tym drugim i przy okazji tą tasię rozerwali, to mu ją po prostu dał. W psychologii to ma pewnie jakąś swoją nazwę. Na trasie było podobnie do momentu kiedy zaczęli wjeżdżać w siebie. Musiałem im zrobić krotką pogadankę do czego to może doprowadzić jako umotywowania zaprzestania podobnych działań. Parę razy na drogach dochodziło to dziwnych sytuacji, ale była to moja wina, bowiem prawie codziennie jeżdżę sam to nie zawsze włączało mi sie przekazywanie im informacji gdzi i jak jedziemy. Na szczęście kierowcy wyrozumiali, a też jak zauważyłem swój błąd to blokowałem ulicę, aby mogli przejechać. To by dopiero było, jakby pod moją opieką coś im się stało.
   Od 13:00 do 19:00 jeździliśmy. O 19:00 jak przyjechaliśmy to ich babcia (mama, żony 972) przygotowała placki z jabłkiem. Jakoś nie mam zaufania do ich kulinarnych predyspozycji i na początku włączyło mi sie, aby zjeść jednego na skosztowanie, ale placki z jakbłkiem... to popłynąłem. Zeżarłem 4 czy 5. Efekt był jak zasypiałem po 01:00. Muliło mnie tak, że myśłałem o zwrocie tego co zeżarłem. Dla jasności, w domu tego niczym nie zarzuciłem, napiłem się herbaty. No cóż, widać córka nie odziedziczyła, czy właśnie odziedziczyła po mamie formę gotowania.  
    Najstarszy 14-latek żyje już własnym życiem. Rodzicie nie są w stanie już nad nim zapanować, a jego wyjścia z domu są dla nich kolejnym stopniem wolności - jeden mniej. Nie wiedzą co robi i zasadniczo z kim i dokładnie gdzie jedzie. Od września został przeniesiony do zamknietego zakładu w Gliwicach Łabędach, który nie ma najlepszej opinii, ale ta informacja dla malego skurwiela i tak nic nie wnosi.
    Dziś plan realizacji zaległych rzeczy, po śniadaniu to zara zabieram się za czynności. Jeszcze śpi obok 979 i jakoś wpis udało się zrobić, choć raz awaryjnie już wylogowałem się. Tyle teraz, narka.  
     Aktualizacja 14:18.
     Ale dziś grają na polskiejstacji.pl Od września musze się zabrać za ćwiczenia. No normalnie mnie nosi przy tej muzie, a tu akurat zeżarłem i nic z tego bo bym się zżygał z pełnym żołądkiem do cyca. Żrę bo muszę jeszcze na zakupy jechać i pomóc 979 przestawić lodówkę, którą u niego wytargałem na środek jak ją odmrażałem. Jeszcze w trasie sprawdzenie ważności kuponów do maxi pizzy, bowiem jutro z 979 chcemy je jeszcze wykorzystać. Oprócz tego umówiłem się ze stomatolog na wizytę jutro. Wstępnie powiedziała pn. ale zrobiłem kwadratowe oczy to przyśpieszyła termin. W pn. to chcę to 824 jechać, bo później jak ruszą zupki ze szkolnictwa to nie bedzie za bardzo kiedy oprócz weekendów. Przy okazji wizyty spotkanie z 811. 
   Do cyca, jeszcze bloga muszę przenieść póki tory stacyjne wolne.
  Aktualizacja 18:45.
   Ja to mam jakieś problemy z samodestrukcją lub z popędem. To powinno być tak:
- jeden wyłącznik popędu seksualnego poproszę PILNE!
  No niestety tak nie jest. Wybrałem się do stonki i przed wyjazdem widziałem zbieracza złomu, totalnie brudnego, ale figura jak u zbieracza podniecająca. Po jakimś czasie na rowerze wybrałem się do stonki. Minąłem go prawie na końcu osiedla, ale nie dawało mi spokoju i zawróciłem. Zagadałem odnośnie starych drzwi do wyniesienia, ale to nie sezon na drewno, ale jakieś stare TV, radia coś takiego. Pomyślałem - no mam stary mały 15" TV, którego mogę się pozbyć. Przed domem poprosił jeszcze o wodę w butelce, dostał, ale no jak tu stracić taki kontakt. Umówiłem sie na pt. na 10:00 na pomoc przy remoncie. No przecież jakby to wiedział 979 to strzeliłby mnie w ryj. Już słyszę jego wywody nt. ściagania takich typów do domu. Ma racje, ale co jak taki model seksualny jest preferowany. Trochę ze zbieraczem porozmawiałem. Ma 21 lat, nieukończoną szkołę mechanika samochodowa, bo kolego zrobił mu wałek, wsadził do szafki obrane kable miedziane w reklamówce i szef widział to na kamerze. Czy to prawda - nie wiadomo, oni czasami mają bujną wyobraźnię. Poprosił na odchodne o 5zł. Dałem, choć niby nie powinienem. Najwyżej pójdzie w straty własne. Ocziwiście jak z nim rozmawiałem to rozbierałem go już z ciuchów wzrokiem, patrzałem na ręce, szyję, twarz wyobrażając sobie jak wygląda.
   No mam przejebane. Już pisałem kiedyś, że znałem motorowego, też miał podobny gust takich lujków. Co jakiś czas, któryś go okradał. No tu na szczęście aż tak drastyczne sceny się nie odbywają, bowiem na stacji przeważnie jakieś tory zajęte i to nie byle kim, tylko lokalnymi skurwielami, to też czasem biorę to za ochronę bezpośrednią i dokonuje takich incydentów jak dziś, się w pt. okaże co dalej. Tyle, bo jeszcze na googla muszę przenieść kolejny m-c, a tory jeszcze wolne. Narka.
Wtorek 2015.08.25 12:41
    Znowu wstałem o 12:10. Zaś tak długo, pół dnia przeleciało. Elementem sprzyjającym jest padający deszcz na dworze, bo przy nim się dobrze śpi. Dziś ma popadywać przez większośc dnia z obniżającą się sukcesywnie temperaturą do wieczora kiedy to ma być 12C, obecnie 16C.
   Jak wstałem to 979 nie było już, zresztą już funkcjonujący 172 nie wiedział też, o której wylazł. On ostatnio śpi łączenie. Część u mnie i u siebie lub odwrotnie, czy mnie np. rano zaskakuje kiedy widzę go leżącego na materacu.  
   Wczoraj ok. 18 zadzwonił do mnie 374. Nie było by w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że dzwonił z Wrocławia, w którym, co wiedział od tygodnia, będzie nocował. Sprawa dot. znalezienia noclegu dla niego. Jako, że nie jestem asertywny to powiedziałem, że tak i zabrałem się za szukanie. Efekt - nie znalazłem msc. do spania, bowiem jak wykle na stacji było pełno, do tego oglądali na kompie mecz, to też po 30min i wykonaniu ok. 10 telefonów w spr. noclegów zrezygnowałem i poszedłem do mieszkania 979. Zastanawiałem się po odebraniu tel. co powiedzialem będącym na msc. jak bardzo trzeba być przyjebanym, aby nie wiedzieć, że w pn. jedzie się do wrocka i tam ma się spać. Wiedział o tym od 6 dni. Na weekend chciał mnie wyciągnąć poc. gdzieś w PL, to zamiast tracić energię na szukanie połączeń mógł w pierwszej kolejności znaleźć nocleg, a nie w pn. o 18:00 zaczynać go szukać. No cóż, mięśniaki z wioski są specyficznie przystosowane do życia.
   
Poniedziałek 2015.08.24 13:31
   Zrobiłbym wczoraj jeszczę notkę,  ale na windzie czegoś tam nie ma zainstalowanego i strona bloga wyświetlała się bez możliwości pisania. Nd. zleciała średnio. o 12:00 obudził mnie telefonem 373, bo zapomniałem je wyłaczyć. Po krótkiej chwili zjawił się 826. Widok rewelacyjny, co z tego jak chciałem być trochę sam, a się nie udało. Przyjechał też 373 porozmawiać. Tzn. wpierw był 373, bo mi się podupiło, a następnie po jakiś 30min zjawił się 826, tak że udało nam się bez dodatkowych uszu porozmawiać. Dobrze się z nim rozmawia, ale z podowu jego pracy jakoś rzadko się widujemy. Takie czasy, że praca dość sporo czasu zajmuje. Po wyjściu 373, na stację wszedł 834. Tyle dobrze, że zajęli się sobą, a 826 nie usiłował ze mną rozmawiać. Jakoś mięśnie u niego nie idą w parze z rozwojem umysłowym. Zjawił się też 172, nawet nie zarejestrowałem kiedy. W sumie popo nadeszli 897, 832 i jego laska to już było pełno do wieczora. Trochę mnie to już męczy, dlatego w poprzednich dniach tak chętnie przenosiłem się do 979, aby tam samemu posiedzieć i się zrelaksować samotnością. Domyślam się, że teraz Ci samotni myślą - na co on narzeka, jak będzie sam to zobaczy... Wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma.
   Jadę do sklepu, a później jeszcze coś dopiszę, bo chleba to już chyba nie dostanę w sklepie, w którym zawsze kupuję, bo już 13:30.
   Jakież było zdziwienie, kiedy w aldiku był jeszcze chleb. Stojąc przy kasie widziałem jak ci mniej zamożni, bo nie wiem czy bezdomni wygrzebują z kosza na śmieci warzywa. Taka uczta, kalafiory, śliwki, kapusta, nawet ananas się znalazł. Kiedyś to tam wieczorem chciałem zaglądać, ale na razie finansowo nie jest tak źle.
    Wrócił wczoraj o 23:30 po 4 dniowym wyjeździe 979. Za dużo z nim nie rozmawiałem, bowiem wyciągnął mnie z łóżka. Nie spałem, ale już leżałem. Porozmawialiśmy lakonicznie o wyjeździe i przeniosłem się spać na materac, który pozostał jeszcze po 372, a jemu pozostawiłem łóżko. Po spaniu na materacu boli go kręgosłup. a mnie to na razie nie robi różnicy, może kiedyś też będę miał jakieś dolegliwości, choć na swój wiek i tak jestem dość sprawny.
    Sukcesywnie przenoszę bloga na googla, do 12.10.2015 powinienem zdążyć. Pojawiły się tam dwa wyświetlenia z Malezji, to chyba jakiś przypadek. Zabieram się za dalsze czynności dnia, bo czas (15:05) nieubłaganie leci.  
    No pięknie qrwa, zostawiłem nie usuniętą historię na kompie od 979. Mama nadzieję, że nie widział tego, dziś już usunę. Po 19:00 wziąłem kluczę od 979 i poszedłem do niego do mieszkania. Tu bez ludzi i mogę swobodnie skorzystać z kompa i neta. Jeszcze dojdzie do tego, że zamienimy się miejscami, choć tu nie ma klimatu kolejowego, który w domu tak długo tworzyłem.
Niedziela 2015.08.23 03:32
    Jak mam się wysypiać, jak wpisy robię o 03:30. Oczywiście siedzieli z wioski w tym 897 i inni. Odnośnie 372 informacje się rozeszły i jak w odcinku pingwinów z Madagaskaru, kiedy Kowalski wymyślił love-laser i on nie zadziałał i zwięrzątka z ZOO miały przemożną chęc napierdolenie Kowalskiemu, tak teraz przychodzący tu mają przemożną chęć napierdolenia 372. Może i dobrze, będę miał go z głowy, ale i tak kilka razy zrobiłem w.k. na nim, oprócz tego jakieś tam zbliżenia, czy podchody z mojej strony były, co zresztą tu opisywałem. Trudno, podobnie jak seria 200-cie, tak on przejdzie do historii i może tak powinno być.
    Byłem w mieszkaniu 979. Przespałem się ok. 2h, zaraz lepiej mi się zrobiło, po za tym ten spokój, kiedy miałe wyłączone telefony i mogłem robić na laptopie co chcę (wiem to taki banał) i do tego nikt nie patrzał na erkan czemu to akurat robisz i (co na szczęście nie następuje) czemu piszesz o nas na internecie? 979 ma urlop i tak myślę częściej korzystać z możności przebywania w jego mieszkaniu, dla odreagowania dużego ruchu tutaj. Lezę spać, bo ok. 07:00 obudzi mnie ten od drezyn, bo jedzie do Bytomia to znowu spanie z przerwami. I niech mi nikt nie mówi, że nie pracująć człowiek nie może się zmęczyć do cyca!
Sobota 2015.08.22 01:19
    Już o tym pisałem kiedyś. Są na osiedlu mięśniaki, które jak mi się wydaje ukrywają się ze swoją biseksualnością. Dziś był ten z osiedla. No ładny, ale nadal nie wiem jak się do niego zbliżyć. Nawet fajny i mógłbym z nim coś zrobić, ale jak go podejść? Tzn. zakładam, że nie jestem w jego typie, natomiast inne mięśniaki przychodzące - tak. Są młodsze i usportowione. Cóż - starość nie radość.
   Przyjechał ten od drezyn, poszedł spać do C, w B - 172, ja wyglebię w A. Jutro mamy jechać na posterunek "Zygmunt August" zobaczyć co z niego zostało.  
   Aby zrobic dzisiejszy wpis, musiałem iść do mieszkania 979, bo w domu ten od drezyn i 172 i pewnie by się jeszcze ktoś przewinął, a tu spokój. Kolejna noc niedospana. Raz, że siedzieli ludzie z wiochy, a ok, 02:00 przyszedł 372. Już poprzedniej nocy włączył czajnik do gotowania wody bez niej, tej, co ustaliłem rano, udało mu się zrobić w nim coś a'la zupka chińska. Znowu podniosło mi to ciśnienie. Pojechałem do sklepu po chleb. Wróciłem, zeżarłem śniadanie i zbierałem się aby z tym od drezyn. pojechać na rowery na posterunek Zygmunt August kolei piaskowej. Zamknęli go jakoś na wiosnę, a dziś jest już prawie całkowicie zdewastowany. Jak to szybko u na idzie... Wracaliśmy prrzez post. ogdgałęźny Karol MIarka, również zdewastowany, ale już kilka lat wcześniej, ale jak tam byłem te kilka lat wcześniej to wziąłem plastikowy, żółty kubek, który do dziś jest w eksploatacji.
     Jeszcze przed wyjazdem kiedy miałem wyciągać rowery okazało się, że gdzieś zniknęły dodatkowe klucze. Nie dałbym sobie głowy uciąć, ale wydawało mi się, że rano były na swoim miejscu. W związku z tym posądzenie poszło na 372, bo już kiedyś wyniósł koc do spania u 826 w piwnicy, zresztą o tym spaniu tam pisałem kiedyś. On oczywiście się bronił. Zrobiła się kłótnia, aktywnie do niej włączył się 172, zresztą żywo zainteresowany, bo jakby również pomieszkuje. Zostawiłem ich i poszedłem do 979 po rezerwowe klucze. Wracając nawet myślałem o przeszukaniu 372 i wezwaniu posiłków, co również postulował 172, tzn. on tylko przeszukanie. Po przyjściu nic się nie zmieniło, kluczy nie było. Zaczęliśmy ich intensywnie szukać,a le 372 nie. 172 znalazł je na elemencie pragotronu. Sam nie wiem czy je tam dałem, czy jak później mówił 172 w trakcie mojej nieobecności przewinął się tam 372. Nie rozstrzygnę czy sam je tam położyłem, choć nie daję w to wiary, czy 372 jak tam przechodził je odłożył.
    Jest też plus tej akcji, więcej nie będę go miał na głowie, bo mocno się zdenerwował, odgrażał i mówił, że nie może zostać, bowiem nie dał się przelecieć. Coś w tym jest, ale jego zachowanie, brak jakiegoś obycia, zachowywanie się jakby świat się wokół niego kręcił, a nadto rozwalanie mi spania. Cały ostatni tydzień niedospany głównie z jego powodu. Myślę, że kolejny epizod z nim mam za sobą.  

Piątek #690 2015.08.21 00:30
   Gratuluje wszystkim informatykom. Na googlu przenoszę bloga i jest 00:25, a on wpis zarejestrował na czwartek jeszcze 20 sierpnia. To chyba są jakieś niedomówienia ze szkoły, że doba zmienia się o północy. Tu w interii to samo. Wpis zrobiony po północy np. 01 sierpnia jest liczony jeszcze do lipca. Jakaś porażka. No ale na nowym blogu podobnie. To kiedy w/g nich zmienia się data w każdym dniu? O 04:00?  
     Noc oczywiście w przerwach, już mam tego dość i nadto rano (08:45) jak mi się bardzo dobrze spało to pod wjazdowym stanął 172. Totalnie zaspany poszedłem otworzyć drzwi. Noc przerwał mi 372, który przylazł coś po czwartej. Jak się obudził jakoś 11:30 to przekazałem mu info, że dzisiejsza noc jest ostatnią u mnie. Powiedział:
- gdzie ja teraz coś znajdę,
ale co mnie to obchodzi. W nocy jeszcze prawie spalił czajnik elektryczny. Załączył go bez wody i grzałka zrzuciła z siebie cały kamień, a dno odkształciło się i w jednym miejscu jest bardzo cieńkie, bo światło tam dobrze prześwituje. Czyli skrócił znacznie żywot czajnika. Do tego jego problem z nogami, od których "zapach" powala to już jest gwóźdź do trumny jego przebywania tu. Nie wiem jak można się tak zapuścić. Aż jak piszę o tym to mi się dźwiga śniadanie. No i co z tego, że jest ładny, jak inne mankamenty to przyćmiewają.  
    Ja to mam czasami poślizgi, ale dobrze, że w ogóle zabieram się za pewne sprawy. Pisałem dwa dni temu jak nie mogłem spać przez nagranie: Years & Years - King, i wczoraj otworzyłem tekst do niego, a dziś go przeanalizowałem i to jest branżowa piosenka. Aż w szoku byłem jak przeczytałem tekst. Dopiero co popularne było: Hozier - Take Me To Church, a już następna. Fajnie.   
    Podniecam się 18-ką z Ka-ic, a tu dziś przylazł 172. Niby nic nowego, bo często przychodzi, ale zrobiliśmy to. W przeciwieństwie do 18-ki tu spanking bez problemu, jest jednak odporny. No i ta jego uległość, to jest to co mnie podnieca. A wytrysk, takie ciśnienie, że dawno takiego nie miałem, aż nie wszystko złapałem.  
   Po za tym rozmawiałem z 820. Pracował w browarach, następnie w mk cafe i w jakiś piątek dostał wypowiedzenie z mk cafe i w tym samym dniu otrzymał ofertę pracy w sobieskim (taka wódka). I jak tu mówić o bezrobociu. Wniosek - mała liczba urodzeń wpływa pozytywnie na rynek pracy i na mieszkaniówkę.
   Wpis robię w mieszkaniu 979, bo u sb. na stacji miałbym taki ruch, że aż strach. Wszak piątek to zaczynają się imprezki, a tak tu jestem sam i nie przeszkadzają mi bezpośrednio, bo telefonicznie to co chwilę ustalają kiedy wrócę.  
   374 proponowałmi na jutro wyjazd poc.do Wa-wy i z powrotem lub do Kutna i powrót, ale remont i z czasem jakoś kiepsko to odmówiłem. Niby mi się chciało, ale jednak ta kolej to już nie taka jak z przed paru lat. Tory bezstykowe, proste, zostały jeszcze wagony stare, które też od nowego roku zaczną znikać. No cóż, pisałem już o tym, że potrzebuję małych prędkości przejazdowych i krzywych torów, czego jest co raz mniej na obecnej kolei. Dobrze dla podróżujących z pkt. A do B.  
Czwartek 2015.08.20 13:04
      Już od wtorku umawiałem się z 18-ką z Ka-ic i udało się spotkanie zrealizować. Wcześniej po 24h spaniu obudził się przed dziewiątą 172 i spytał ile spał. Przed jedenastą powiedziałem, że muszę iść i nie może zostać, bo oczywiście chciał. 18-ka przyjechała planowo, to jest pierwszy raz od czasu jak się spotykamy (4-te spotkanie), aż byłem w szoku i na przystanek przyszedłem na styk. Jak zwykle włosy na lakier, blond rozjaśniane. Wczoraj dałem sobie spokój z w.k. z myślą o dwukrotnym przeleceniu go. No udało się raz, choć drugi już prawie był. Wpierw standardowo na materacu przykrytym prześcieradłem na podłodze. Siadłem mu na brzuchu i zacząłem masować klatę, szyję - ma taką jakie mi się podobają - długą i umięśnioną. Kiedyś jak powiedziałem 975, że mi sie podoba jego szyja, bo jest ładnie umięśniona to powiedział - nie wiedziałem, że szyje są umięśnione. Pewnie mu chodziło o takie mięśnie jak bicepsy czy uda, ale jednak może być umięśniona. Podobną i ładną ma 979. Siedząc na jego brzuchu, po jakiejś chwili przesunąłem się na jego klatę i mój już stojący organ wsadziłem mu do ust. Miarowymi ruchami wsuwałem go, to wysuwałem z nich. Minęło trochę czasu i przeniosłem się za jego głowę, tak że ową i jego klatę miałem przed sobą. Na skraju materaca leżała jego głowa odchylona do podłogi. W tej pozycji wsadziłem mu do ust, a ręce położyłem na jego klacie. Lekko się na nich uniosłem, aby móc organem penetrować jego usta. W czasie penetrowania ust rękam i przesuwałem po jego klacie, czasem opierając się lewą prawą robiłem spanking na brzuch i klatę.
   Zmieniłem ponownie pozycję i siadłem na brzuchu. Po kilku minutach masowania i rozpoczęcia lekkiego spankingu wyciągłem z szafki opaskę na oczy i mu załozyłem. Znowu mu siadłem na brzuchu i masowałem klatę oraz lekki spanking na nią. Po chyba dwu minutach związałem mu za głową ręce. Teraz spanking trochę mocniejszy, klata zrobiła mu się czerwona. Siadłem mu na niej i wsadziłem organ do ust. Miarowymi ruchami zbliżałem się i oddalałem od jego twarzy. Utrzymywałem się na rękach, które trzymałem na jego bicepsach, dzięki czemu miałem resztę ciała lekko uniesioną i mogłem się przesuwać. Po kilku minutach wysunąłem organ z jego ust i ponownie siadłem na klacie. Tym razem mniej masażu, więcej spankingu. Kilka klapsów i naplułem mu na klatę na mostek. Ostatnio mi pozwolił to teraz się nie pytałem. Klatę miał już czerwona i widziałem, że na każde uderzenie już reagował, co mnie jeszcze bardziej podniecało. W tym podnieceniu długo już nie trwałem, poszło jeszcze kilka klapsów na klatę i musiałem powstać, zbliżyłem ponownie organ do jego ust i zawartość wpłynęła do niego. Oczywiście już po podałem mu chusteczkę, bo podobnie jak 977 nie łyka to też go do tego nie zmuszam.   
    Położyliśmy się ponownie na materacu, ja za nim, on leżał na lewym boku. Głaskałem go ponownie po klacie, brzuchu teraz rozmawiając o różnych sprawach, trochę ogólnych, trochę osobistych.
    Dokończę później, bo zjawił się 372. Teoretycznie powinien być w pracy, ale jak go ostatnio 979 wywalił to nie wiem czy do niej polazł bo chyba był w czasie imprezki, a lokalnymi mięśniakami to różnie bywa. Zabieram się za żarcie, a później z zaległości coś ruszę no i dopiszę resztę spotkania, a także pozostaje przenoszenie bloga na googla, ale to chyba w mieszkaniu 979 tak jak wczoraj, bo tu ruch na stacji i nigdy nie wiadomo jaki numer, kiedy stanie pod wjazdowym. 
    Jak dla mnie z dużym popędem to jest ok. Pojechała 18-ka do siebie, przylazł 372, rozebrał się do klaty, oczywiście pomacałem, pogłaskałem, a już dzwoni (15:00) 972, aby przyjść do niego do pracy, bo tam będzie przez pół godziny. Czy będę w stanie z nim dojść do finału? Się okaże.  
     Może wpierw rozmowa z 372, bo ostatnio on mnie podnieca. W ogóle zauważyłem podniecają mnie mięśniaki, które trzeba zdobywać, no taki jest teraz 372. Powiedzialem mu dziś wprost jak zamierza się odwdzięczyć za to, że daję mu możliwość bytowania u mnie w mieszkaniu. Na początku coś tam pierdolił o kasie i odpowiedziałem mu, że wirtualna kasa mnie mało interesuje i wolałbym rozwiązanie jak ostatnio, tzn. zasugerowałem spotkanie łóżkowe. On na to:
- to nie wchodzi w grę
- to powiedz mi z jakiej okazji mam Cię tu przetrzymywać?
  Na tym rozmowa się na razie zakończyła, na koniec dodałem, że jego przebywanie u mnie mnie nie podnieca i niech mi poda powód dla którego mam go trzymać tu dalej. Na razie na tym się zakończyło, ale chcę ostro grać, bo w końcu dlaczego mam stale ponosić koszty ich nieżyciowych decyzji?
   No teraz co do 972. Poszedłem do niego do pracy. Przykleiłem się do niego od tyłu, podniosłem mu koszulkę na ramiona, a nawet powyżej ich, sam podnosząc swoją koszulkę i kładąć się na nim, na tyle na ile na stojaka można to zrobić. Masowałem go po brzuchu i w pewnym momencie rękę wsunąłem pod jego krótkie spodenki. Jego organ był już nabrzmiały. Chwyciłem go do ręki i zacząłem wykonwać ruchy ogólnie znane. Zmieniałem ręcę, bowiem jak jedną miałem na jego organie, to drugą masowalem go po plecach, klacie, brzuchu. Jego organ w czasie tego masażu był naprężony na maxa. W pewnym momencie zaczął wiotczeć. Początkowo myślałem, że mu podniecenie przeszło, ale okazało się, że on się już spuścil. Powiedziałem:
- szybko poszło.
 Następnie zapytałem, z (tu padło imię żony) coś jeszcze robisz? Odpowiedział jak skurwiele, krótko:
- nie.
  Fajnie pomyślałem, ale skoro są na takim etapie lubienia się to co zrobić. Kurtuazyjnie poszedłem z nim, z pracy do jego domu. Tam jak zwykle sytuacja standardowa, czyli ciągłe krzyczynie domowników na siebie. Był jego syn ten drugi z gory, czyli 13 letni. W toku rozmowy z rodzicami w tym z matką powiedział do niej "ty szmato", na co ona do 972
- Ty słyszysz co on do mnie mówi?
 972 nie skomentował tego, zresztą sam się do tego przyzwyczaiłem. Skoro rodzice ich tak traktują, to co się dziwić dzieciom, że mają taki stosunek do nich. Najstarszy wszedł do mieszkania na chwilę, matka się na niego wydarła, to polazł na plac z powrotem. Szkoda mi ich, bo będą mieli zdupione życie, coś jak niedający sobie racy 372, czy 172 lub 174. To już nie jest do wyprostowania, bo trzeba ich by było wyrwać z korzeniami i zasadzić w innym miejscu do tego wpajać im inne wartości. Czyli na dziś porażka.
   Oprócz spraw seksualnych i towarzyskich technicznie w mieszkaniu też porażka, ciągle coś się psuje i lista do zrobienia rośnie, przy czym zamiast zajmować się mieszkaniem ciągle zajmuje się innymi osobami. Dobrze, że dziś udało mi się przenieść kolejny m-c na nowego bloga. Jutro kolejny miesiąć do przeniesienia. Tyle bo już 23:50 to trza się zbierać spać. 372 miał przyjśc o 23;00, a jeszcze go nie ma i on chce abym go tu za freekulca trzymał. Jakiś kolejny naiwny. Narka.
Środa 2015.08.19 12:57
     To jest jakaś paranoja. Nie przespane ¾ nocy z powodu nagrania muzycznego. Mózg zawiesił mi się na nagraniu "Years & years - King" i przez właśnie ¾ odtwarzał zwrotkę. Mimo usilnych prób nie dało się go wyłączyć, skierować na inny tor. Oprócz tego o 01:25, kiedy nie spałem pod wjazdowym stanął 372. W pok.A spał 979, który dziś wstawał o 04:00 bowiem wyjazd od Hradec Kralowe na hip hop kemp. Wpuściłem 372 i poszedłem spać do B. Chyba trochę przysnąłem, ale po 02:00 słyszę od 979 wypierdalaj, nie będziesz tu łaził pół nocy i nie waż się naciskać na dzwonek bo Cię złożę jak pampersa i o 02:15, bo spojrzałem na zegarek odszedł 372. Znowu przed zaśnięciem włączyła się melodia i tak z przerwami do 04:00 leżałem. Chyba nie spałem, bowiem dobrze słyszałem budziki w pok.A, a za 2 min u mnie. Jak szedłem do A to 979 powiedział, iż nie muszę iść, bo funkcjonuje. Położyłem się dalej. Jakoś zasnąłem. Przebudził mnie dzwonek. To 172 stanął pod wjazdowym o 08:45. Wpuściłem go i poszedłem dalej spać. Obudziłem się o 11:35.  
    Po nocnej "rozmowie" 979 z 372 ten po pracy się nie pojawił. Może dalej imprezuje, albo nie chce się narażać 979, choć on wyjechał na 4 dni na koncerty. Dzień mija tak średnio. Trochę ospale, może za sprawą ciągle śpiącego 172 (jest 17:40) od rana kiedy przyszedł. Pomyłem po tygoniu naczynia, bo w czasie remontu w ogóle ich nie ruszałem, trochę posprzątałem i jeszcze wyjście do 979 wyłączyć mu lodówkę i rozmrozić.  
     Miałem napisać wczoraj o tym, ale przyszło na dziś. Oglądając już kiedyś teledysk Years & Years - King zastanawiałem się w jakim stopniu rozebranie się w teledysku powoduje wzrost jego popularności? Nie wiem na ile u mnie samego spowodowało to podniesienie notowań, a noc dzisiejsza to jakiś dramat.  
     Zupełnie przypadkiem oglądam na TV tram pos. Beatę Szydło, która zapytana o koszt referendum, które ma się odbyć odpowiedziała - ja już o tym mówiłam (tam i tam) to teraz nie będę się powtarzała. No rewelacja, tzn., że koszt jest na tyle duży, że niestosowne jest o nim mówić i lepiej przemilczeć. I taki będziemy mieli przyszły rząd. Zresztą jak poprzednie. To tylko taka dygresja, bo o polityce staram się nie wypowiadać, bo to ogólnie jest daremne.  
    Jak się jest po za stacją to czasu więcej i możliwości. Zabrałem się za przenoszenie bloga na googla, bo mam tam konto to co będę wiele kombinował. Podobnie jak inny użytkownik będę w kolejnych notkach przenosił całe miesięce, no roboty dodatkowej będzie sporo do cyca, tak jakbym miał mało bieżących zajęć. Aby nie było zamieszania to bieżące wpisy do końca będą się ukazywały tutaj, dopiero po umieszczeniu ostatniego na nowej platformie tam będzie już kontynuacja. 
     W nd. ma wrócić z Olsztyna 573. Zapomniałem jego numeru i musiałem do archiwum sięgnąć. Nie cieszę się z tego, bo jakoś odczuwam jego zbędność u mnie, do tego rozszedł się ze swoim lubym, to będzie problem z pozbyciem się go z domu. Oczywiście lokalne mięśniaki stwierdziły, że jak pomoc to one załatwią tą sprawę w kilka sekun. No wierzę im.   
Wtorek 2015.08.18 12:52
     No przecież oszaleje. Wstałem o 10:38, oczywiście były przebudzenia, bo np. 372 o 06:40 szykował się do pracy, ale poszedł do kuchni to w pok.A był dziwny rytmiczny dźwięk powietrza. Nie wiedziałem co to i przysłuchiwałem się, a ponieważ był na tym samym poziomie to w końcu podniosłem się i patrzę, a w wejściu do A i częściowo na korytarzu na materacu śpi 979. W ogóle, choć przeważnie się budzę jak ktoś chodzi po mieszkaniu, nie słyszałem jak wlazł. Później jak pytalem się to okazało, że przylazł coś po 05. Po wyjściu 372 do pracy, zasnąłem dalej. Przebudziłem się o 10:04 i pomyślałem to już stała godzina, ale 979 leżał dalej, to również jeszcze położyłem się i zasnąłem do 10:38. Coś ostatnio remont mnie męczy, bo tyle spania... 
    Zresztą chyba też przez to przemęczenie jak robiłem to ze 172 to tak, jakby z obowiązku. No nie z przykrego obowiązku, ale podszedłem do tego bez entuzjazmu. Jemu, jak leżał na łóżku i wiązałem mu prawą rękę do nogi od stołu, a lewą do obudowy łózka, to stanął to zrobiłem to jakoś tak machinalnie. Mimo jego naprężonego na maxa organu, jednego z większych jakie spotkałem to tak jakoś dziwnie się to odbyło.
   Udało się zamontować na silikonie i z góry również zasilikonować dolną szybę z drzwi balkonowych z kuchni. Dziś jeszcze zostanie do zapiankowania szpara między ramą okna, a nadprożem i będe mógł tynkować.  
    Po za tym ostatni dzień przed wyjazdem 979 na hip hop kemp do Czech i będzie przez 4 dni luźniej.
Poniedziałek 2015.08.17 14:18
     Skończy się remont to muszę się przenieść na nową platformę blogową, bo ta "W dniu 12.10.2015 platforma Znajomi zostanie zamknięta". Zaś robota, jakbym miał jej mało do cyca.
    Wczoraj na noc stacja się zapełniła. Na grupie A pozostał 372 i 979, grupa B - 172, mnie przypadła grupa C. Już tam zasypiałem, ale 979 stwierdził, że jenak u mnie jest za ciepło - 28C i poszedł do domu to też przeniosłem się do A. Rano jak zwykle 372 mnie obudził wpierw o 06:37 bo wstał, a następnie jak już zasnąłem o 07:38 bo wychodził do pracy. Po za tym remontowe prace trwają, dziś w skrzydle drzwi zkręcanych na silikon osadziłem szybę. Na razie na stronie wewnętrznej za 2h osilikonuje stronę zewnętrzną.  
Niedziela 2015.08.16 13:30
   Jest 13:00, a w stacji na grupie A śpią 979, po nocnych imprezkach i chyba z nudów 372, choć tego drugiego w nocy atakowałem. Położył się spać ok. 00:05. Dałem mu 15min na zaśnięcie, bo był trochę wstawiony. Leżał na materacu z gąbki na podłodze. Po 13min zszedłem z łóżka i klęknąłem z boku materaca. Leżał nieprzykryty, bez koszulki w krótkich jeansowych spodenkach. Ręka schodziła mu z materaca trochę w bok od ciała, leżał na plecach. Zacząłem go głaskać po ramieniu delikatnie,a w pierw położylem w ogóle rękę na jego ramieniu, czy zareaguje. Nie zareagował, oddech byl taki jak przedtem. Deliktanie go głaskałem, bo bicepsie, przedramieniu, trochę klacie cały czas nasłuchując czy oddech jest taki sam i czy się nie przebudza. Głaszcząc go po brzuchu oczywiście ręką zjechałem do paska krótkich spodenek. Te zamkniete na guzik i zamek błyskawiczny. Rozpiąłem guzik, choć wydawało mi się, że się trochę przebudza, to przestałem na chwię. Jak, wydawało mi się, uspokoiło się to dwoma rękami rozpiąłem rozporek spodni i następnie głaszcząć go po brzuchu schodziłem ręką na podbrzusze aby stwierdzić jak ma umieszczonego czlonka. Ten leżał między nogami, niektórzy kładą go do góry na brzuch. Po jakimś czasie głaskania wydobyłem go z między nóg i położyłem na brzuchu. Delikatne głaskanie organu nie spowodowało jego naprężenia się, za to mój już się znacznie pobudził. Ponieważ jego lewa ręka leżała na podłodze odchylona od ciała o jakieś 45 stopni to klęknąłem tak, że jego dłoń była miedzy moimi nogami, dokładnie pod moim organem. Jakoś tak mi przyszło do głowy, aby organ wkomponować w jego rękę. Tak też zrobiłem, odchyliłem trochę kciuk i położyłem na jego dłoni organ, po czym puściłem kciuk. Odniosłem wrażenie, że trochę się dłoń zamknęła z moim organem, co mnie bardzo podnieciło, to też organ jeszcze bardziej mi się naprężył w zasadzie do max. rozmiaru. Uczucie rozkoszy przeszyło mój organizm. Mój organ w jego ręce, moje ręce na nim, jedna na klacie, druga na ręcę w ktorej trzymał mój organ. Oczywiście było mi mało i wyciągnąłem organ z jego ręki i delikatnie siadlem na jego biodrach i częściowo brzuchu. Oddech mu się zmienił, ale nie ruszał się. Zacząłem bawić się swoim organem prawą ręką, lewą głaszcząc jego klatę, trochę szyje, bowiem głowę miał odwróconą na jego lewą stronę. No niedokończylem, bowiem zaczął się ruszać i w rezultacie zszedłem z niego i poszedłem do łóżka w którym dokończylem w.k. Zasnąłem jakoś przed 02:00. Znowu tak późno, a poprzedniej nocy spałem 2,5h.
    Udało się zrobić wpis, przy śpiących w pok.A 979 i 372. Zabieram się za pracę, choć martwi mnie, że na dworze się ochłodziło i jest 22C. Okna mam zamkniete, w mieszkaniu nadal 30C. A no i 979 ma teraz 2 tyg. urlopu. To go bedę miał na głowie przez większość czasu oprócz 19-23 sierpnia kiedy jedzie na Hip Hop kemp.  
Sobota 2015.08.15 03:19
   No pięknie qrwa. Jest 03:10, a nie śpie i nie zasnąłem od położenia sie ok. 00:40. Wylazłem po 2,5h leżenia i ciepania się w łózku. Ponieważ w pok. A wraz ze mną śpi 372 to w.k. jako środek nasenny nie może być użyte, to zabrałem się za żarcie i tradycyjnie chleb, masło, miód i mleko. Dotychczas działało to może i dziś. Nie śpię, a tyle roboty mam dziś z remontem, bo muszę zamknąć okno i drzwi balkonowe, bowiem zapowiadają burze. Jak nie zamknę to mi zaleje kuchnie, chyba, że jeszcze awaryjnie folią zasłonie i chyba to będzie ostateczna opcja, no bo jak mam się wyrobić, skoro jak się obudzę o 11:00 to i tak będę niewyspany do cyca.
   Kolejna "dobra" informacja to, że interia zamyka bloga: W dniu 12.10.2015 platforma Znajomi zostanie zamknięta. Czytaj więcej >>
   Chciałem zmienić bloga, to odeszło w dalsze plany to teraz bedę to musiał zrobić przymusowo no i wybieranie na jaką platformę się przenieść.   
   I spałem ok. 2,5h. Nie wiem kiedy padnę, ale o 04:33 stanął pod wjazdowym 979, bo zapomniał kluczy. Nie spałem i powiedziałem mu o bezsenności, i o koncepcji ewentualnego spanie popo u niego w mieszkaniu, bo o którejś godz. mnie jednak powali. Burze mają być, rozruch poranny i zabieram się do pracy. I tak się nie wyrobię z tym co chcę, bo procedury, czyli schnięcie farby trwa. 
   Okazało się po obudzeniu, że 372 jest chętny do pomocy. Z powodu ciepła pracował bez koszulki i chyba niedojadanie mięśniaków im służy, bo wydawało mi się, że wygląda lepiej jak ostatnio. Oczywiście jak był bez koszulki to przy nadażającej się okazji rękami chwytałem go za plecy, górną część, trochę go głaskałem po plecach, trochę po szyi. Po pracach poszedł na wioskę i spiknął się z innym mięśniakiem. Poszedł do niego na ogródek i zapowiedział ok. 23:00. Dziś jak przyjdzie nawalony to już bez skrupułów dobiorę się do niego. Tyle okazji z nim przeleciało bokiem, że szkoda kolejnej, może ostatniej tracić. Może nie przylezie 172 będący na trzydniówce to będę miał swobodę ruchów.   
Piątek 2015.08.14 10:57
   372 do pracy wyszedł o 07:50, jakoś późno, ale co mnie to. I tak dzięki niemu mam jedno przebudzenie więcej i to takie dłuższe, bo budzik nastawiony ma na 07:10. Dziś jednak po wjazdowym o 06:38 stanął 172, wziął papiery na odebranie dow. osob. i poszedł dalej. Był jeszcze na chwilę ok. 11:00 zostawić dow.osob. i meldunek i polazł dalej. Można przyjać, że wczoraj zaczął trzydniówkę to w niedziele skończy.
    Co do new dow.osob. to ciekawa sprawa. Nie ma na nich meldunku, to teraz urząd każdemu będzie musiał wystawiać zaświadczenie o meldunku i za kilka lat, jak stare dowody będą się kończyć to w urzędzie będzie jednoosobowe stanowisko d/s drukowania zaświadczeń meldunkowych, dla pracodawców, dla banków, dla służby zdrowia, dla szkół itp. Jednak mamy państwo, które uwielbia biurokrację.
    Pierwszy raz od chyba tygodnia, czy nawet więcej przedpołudnie na pustej stacji. Wszystkie składy w terenie i wreszcie luz dla siebie. Luz jak luz, bo remont, ale własnym tempem mogę robić. Jak to będzie wyglądało to może opiszę wieczorem, bowiem wstałem trochę mniej zmęczony jak wczoraj, choć o 10:05 z przerwami w spaniu w nocy. Na samym początku rozziew. 372 jak i 979 zasypia przy TV. Ja nie, więc mam problemy zaśnięciem. Wczoraj jak 372 zasnął to wstałem i wyłaczyłem TV. O 01:35 wstał i poszedł się odlać to zasnąłem dopiero po godzinie, a rano, cowyżej opisane, 172. No i muszę to napisać - o 11:25 jest 29C w cieniu. Rewelka do cyca, rewelka, aż się chce żyć, więc na bazie tego zjawiska zabieram się do pracy. 
    Opiszę to teraz, bo później znowu może być wzmożony ruch na stacji. Przyszedł dziś z wioski 172 ze 174. Dwa przejebane mięśniaki z wioski, oboje doskonali feghter'y, lokalne "zabijaki". Oboje lekko wcięci, 172 na trzydniówce, 174 jak zwykle problemy rodzinne. 172 zajął kuchnię i zaczął prze komurke gadać z siostrą i płakał jakie to ma przejebane życie, 174 siedział w pok.A i płakał przy monitorze słuchając kawałków rodzinnych i użalając się nad swoim życiem. No nie miałem się gdzie podziać. W kuchni płaczący 172, w pok.A 174, a remont w toku i jakoś chodzić musiałem do cyca. Zapowiedzieli się oboje, że przylezą na noc spać. Oprócz tego za nim jeszcze pogrążyli się w rozmyślaniu o swoim życiu, 172 zrobił sparing z 372. Otóż chyba w ub. roku lub dwa lata temu, jak podobnie jak dziś mieszkali tu, to pewnego dnia zniknęło ze stołu 120zł. Oczywiście oboje zostali posądzeni przeze mnie, bo nikogo innego nie było. Sprawa została też przekazana 979, bo informuje go o wszystkim istotnym co dzieje się w domu. Dziś ponieważ 172 był lekko wcięty to postanowil wyjaśnić sprawę. Jak mówił o znikniętej kasie to 372 powiedział - i co z tego? No nawet mnie to ruszyło wiec postanowiłem go nie bronić. 172 wytargał 372 przed dom i tam sprowadzili się do parteru, ale jakieś silniejsze ciosy nie poszły. 372 w krótkim czasie dostałby dwa razy po ryju, bowiem dziś był przez 3h 826 i opowiadał jak w tramwaju na odcinku jednego przystanku pobił go i faktycznie jak 372 przyszedł pierwszy raz spać, to miał no i okolice dość mocno czerwone. To mu się życie zaczyna przewracać.
Czwartek 2015.08.13 13:19
     No pięknie qrwa. Obudziłem się o 10:50 więc pół dnia z głowy. Z rozruchem porannym jest już 13:00. W ogóle wczoraj jak byłem z dziećmi od 972 zadzwonił 372, że jest (tego nie powiedział, ale to jakby jednoznaczne) po raz piąty bezdomny i nie ma gdzie spać. Pomny naszych dwu spotkań łóżkowych przystałem na to, choć dookoła reszta nie mogła wyjść z podziwu dla mojej decyzji w tym 979. Wprowadziłem jednak zasadę dla siebie, że śpi razem ze mną w pokoju i tak też się stało, przeniosłem się z B do A, a 172 spał w części remontowanej kuchni, bowiem tam z powodu prowizorycznie założonego okna jakby klima. Oczywiście w tle jest możliwość skorzystania w jakimś stopniu z 372. Skoro pierwsze lody zostały przełamane to może trzecie spotkanie się odbędzie. Tylko dlatego zgodziłem się na ponowne przyjęcie go tu, mimo tego co narobił wcześniej i jak się zachowywał.
    Po obudzeniu się o 10:50 jedna z pierwszych czynności - sprawdzenie termometra od płn. strony, było 28C, a jak wstał 172 o 11:30 to dociągło do 30C. Jak lubię takie temperatury. Mimo nich dziś jednak po obudzeniu się od razu czułem się zmęczony. Nie wiem skąd takie samopoczucie, ale już po 13:00, a dalej się ciągnie. Muszę się zmuszać do wykonywania czynności.
     Przy remoncie to na etacie powinna być sprzątaczka, jest tyle marasu od samego kucia, że masakra. Pył unosi się w całym mieszkaniu i wszystkie powierzchnie płaskie są zapylone. Sprzątania będzie na kolejne 2 m-ce za nim do wszystkich miejsc dotrę.  
    Zrobimy jak na kurierzekolejowym (aktualizacja z 15:30).
    Już mi się poprawiło trochę się rozruszałem, ale nadal jakiś przydupiony jestem. Do wieczora wytrzymam, zresztą tera żrę, zara do wanny, woda w butlach 5 ltr. się na słońcu zagrzała, znowu kąpiel za darmo. Na placu 33C, tak by mogło być do października. Następnie zima z temp. min 5C i znowu lato, ale cholera urodziłem się nie tu gdzie chciałem.
   W sob. planujemy wypad do wesołego miastaczka. Wszak pracuje tam 672 i 673, a jest jakiś koncert i bilety tylko na ten koncert 11zyla to wejdziemy, a na urządzeniach pojeździmy po znajomości. Koncert olejemy, a zajmiemy się przejazdami. Przekazaliśmy też info 979, powiedział, że może z koleżanką się tam wybierze. 
   Aktualizacja 21:55.  Jestem tak potwornie zmęczony, że przestaje prawidłowo pod względem umysłowym funkcjonować. Od wstania do położenia się spać na nogach i obsługujący stację, i ruch na niej w tym remont. To potrafi tak wykończyć. Kucie, przy którym się kurzy, zamiatanie podłóg, wycieranie ich, bo popo schodzą się składy na stację, do tego jeszcze wrócił ten z Belgii z nad naszego morza, który dokłada się do angażowania mnie w przeróżne drobiazgi i to już jest ponad moje możliwości techniczne.
Środa 2015.08.12 20:42
    Remont w środkowej fazie więc powinienem brać przy nim aktywny udział, a dziś od 11:00 do 18:00 zajmowałem się dziećmi od 972. Dobrze, że nie mam swoich, bo to jest dramat. Tzn. dramat jest z powodu ich braku wychowania, a raczej hodowania. Efekt jest (łagodnie pisząc) nienajlepszy. Braki w wychowaniu dają o sobie znać, na szczęście będąc ze mną, głównie jeździlismy na rowerach, tzn. wszystkich trzech moich, zachowywali się w miarę poprawnie, bo też stosowałem poprawne relacje. Tzn. jak wołali, bo coś chcieli ode mnie to reagowałem "tak", albo "słucham", bo rodzice to ich olewają i nic nie tłumaczą. Coś (teraz mi się przypomniało), jak nauka jazdy. Taki program, w którym niby szkolili osoby, ale fatktycznie tego nie robili tylko ich krytykowali zamiast tłumaczyć jak jechać i co robić, aby było dobrze. W rodzinie 972 jest podobnie. Nie tłumaczy się, bo się nie ma wiedzy, tylko krytykuje i to dość mocno w sensie wulgaryzmami. Zresztą bracia przechwycili to od rodziców i "jadą" po sobie równo. Za ileś lat jak będą siebie potrzebować, bo jak u 979 będą ze sobą powadzeni i skazani na indywidualny byt. Smutne to, bo na starcie już są udupieni i w życiu wiele nie osiągną. Moga żyć podobnie jak rodzice, czyli ciulato. Kontakt z nimi postaram się utrzymywać.    ]
    Przy remoncie i dość znacznej ilości obowiązków od wczoraj, wieczorem mam lekki ból głowy. NIe podejrzewam, że przez temperatury, ale właśnie stałe zajmowanie się czymś od rana do wieczora powoduje, że przed spaniem to prawie padam na ryj. Jutro zajmuje się tylko remontem, bo na dworze zaczyna być chłodniej, a w mieszkaniu mam nagrzane i utrzymuje się temp. 30C. Przez co 979 jest bez koszulki, a to ładny widok w mieszkaniu. Reszta przebywających już mnie tak nie rajcuje. 172 jeszcze owszem, ale pozostali to odpadają. No cóż, trochę mięśniaków odpadło, to ta seria 200-cie spowodowała lekkie spustoszenie.
Wtorek #680 2015.08.11 07:34
    Ach, lato, te temperatury i mięśniaki w klatach. Czasami przez wioskę nie da sie przejechać bez hamowania nagłego. Wczoraj też mignęła mi taka sztuka i najgorsze, że nie znam z widzenia. Skąd oni się tu biorą do cyca?
    Zbieram się na wyjazd do Kędzierzyna po pragotrony. 979 wczoraj stwierdził, że jestem pierdolnięty, że jeszcze ściągam takie rzeczy, takich rozmiarów. Już i tak nie ma gdzie trzymać obecnych gadżetów, składowane są po kątach, a tu takie monstrum ma przyjechać. Na auto powinno wejść, choć nie znam wymiarów. Tyle teraz, bo wyjazd czeka. Ostatnio z powodu remontu wpisy tu bardzo lakoniczne, ale też zajęty jestem od rana do wieczora. No taki okres przy remoncie.  
     Pragotron z Kędzierzyna przywieziony. Jest tak ciężki, że na auto ładowało go 6 pracowników budowy. Jechało się autem rewelacyjnie. Jak ja lubię taką pogodę 35C w ciągu dnia, w aucie w czasie jazdy było 38 do 39C, auto bez klimy, co jakby temperatura daje do zrozumienia. Zdjęcia z wyjazdu jak mi się uda, w co niestety wątpię, to umieszcze. Jeżeli nie jutro to w jakimś innym terminie. Tego od drezyn zostawiłem w Zabrzu, na poc. powrotny. Wracając wjechałem do wioski 972 i podjechałem pod jego blok. W domu go nie było, znowu na jakiejś imprezce. Synowie niestety wdzą uzależnienie ojca i obawiam się, że również sięgną na dłużej po alko. Oczywiście w tym wieku przećwiczą również narko i palenie, bo starzy palą. Co zostanie im na dłużej to się okaże, bo zakładam, że kontakt będę z nimi miał.
    Po za tym remont w toku. Dziś zapiankowałem prawie całe drzwi balkonowe, jutro będzie można potynkować przynajmniej jedną stronę. W trakcie jak 172 będzie tynkował muszę robić dalej pierwsze (zewnętrzne skrzydło drzwi balkonowych. Szybę z nich wyjąłem wczoraj, oczyściłem, teraz trzeba będzie pomalować, na drugi dzień założyć silikon, a następnie położyć na niego szybę i zasilikonować od strony zewnętrzej.
     Z powodu ciepła w mieszkaniu, nagrzewam cały czas, 979 przemieszcza się po nim bez koszulki. Jaki przyjemny widok dla oka. Mięśniak bez koszulki, z pięknymi plecami, rękami, nogi też mu się wyrobiły. Jakby to lato mogło trwać pół roku, a nie 2 m-ce.
Poniedziałek 2015.08.10 17:38
   Nie lubię remontów, bo jest się zajętym od rana do wieczora. Ciągle coś, a najgorszy jest proces decyzyjny kiedy np. ścianka jest krzywa, aby drzwi zamontować prosto należało by ją przemurować, a nie ma na to czasu i materiałów. I robić, czy nie robić? Jeżeli tak, co skąd materiał, ile czasu itp. Jak nie robić to jak zrobić, aby było dobrze? Nie przemurowuje jej, zamontowałem ramę, częściowo zapiankowałem i teraz jem z palcami zapiankowanymi. Prawie jak na budowie, rewelka.  
    Jutro jeszcze z rana wyjazd po pragotrony do Kędzierzyna Koźla, no zajebiście, zamiast zajmować sięremontem to jeszcze wyjazdy, a najlepsze, że nie ma ich gdzie wrazić.
Niedziela 2015.08.09 09:23
     Tak to mogło by być do października. Wstaję 09:15 i jest 27C na placu. No rewelka, a nie jakieś 13C, co przez większość roku ma miejsce. Niestety przez remont nie poruszam się w terenie tudzież nie widzę mięśniaków. Trochę starcony czas dla oczu, ale co zrobić, w zimie będę miał cieplej w domu (takie jest założenie).  
     Z remontem na razie planowo. Jak da się w miarę luźne założenia to łatwiej je zrealizować, choć mogło być nie zrealizowane, bowiem wqrwili mnie i popo zrobilem pustą stację. Doradców co jak robić pełno, ale żeby który zabrał się za jakąś robotę to wszyscy tylko stoja i patrzą. 172 to już w ogóle do mistrzostwa doprowadził nic nie robienie. Choć teoretycznie ma mi pomagać w zamian za to tu przebywa, to jak mu się nie powie, aby coś zrobił to zapomnij, że się w ogóle ruszy. Jest jak małe dziecko, które potrzebuje stałego nadzoru, jak skończy jedną czynność należy mu zadać następną to inaczej sam to do wieczora będzie stal i patrzał. Ta wioska i ta bezmyślność mięśniaków... Ale za to żreć, to bez ograniczeń. Skoro żarcie jest za darmo, to wchłania jak odkurzacz. Śpi, budzi się, żre, trochę pofunkcjonuje, zaś śpi, zaś żre, zaś trochę pofunkcjonuje, zaś śpi itd. Już kupuję najstańsze produkty, bo bym zbankrutował.
     Wczoraj nie robiłem dalej wpisu, bowiem palce, które wpierw zmasakrowałem młotiem, później w ciągu dnia doprawiałem przeróżnymi przydupieniami w coś tam. jak są zdrowe to nawet tego się nie zauważy, jak potłuczone, to ciągle w coś nie przywalałem do wieczora i ciągle aałłł. To też pisanie zostawiłem na dziś. 
     979 pojechałe wczoraj na urodziny do takiej przechodniej laski. Spotykał się z nią przez jakiś czas, częściej rzadziej, ale daleko mieszkała. Urodziny u niej były w ogrodzie z basenem. 979 skoczył do basenu 1,5m na bombę i ciulnął się o kość ogonową, którą już kiedyś miał ubitą. Znowu kilka dni zgłowy. Po za tym z powodu ciepła od ok. 14:00 do 21:30 poszły tylko dwie flachy, za to łyknął 5 piw. Dzwonił o 22:15, o której jedzie autobus, po czym dzwonił jeszcze z autobusy. Był już mocno wstawiony to obawiałem się aby się nic nie stało i czasem nie wylądował na izbie. Jak po ok. 40min usłyszałem jego głos na ulicy wraz z 897 to się uspokoiłem - dotarł do wiochy. Weszli tu na jakiś czas, a po ich wejściu zasnąłem mimo hałasu robionego przez nich. Byłem zmęczony calym dniem pracy przy remoncie, w zasadzie prawie wszystko zrobiłem sam. Nie słyszałem po jakimś czasie poszli. O 02:30 obudził mnie i 172 też 895 ledwo stojący na nogach i szukający 979 i 897. Zadzwonił do nich przy mnie i udał się pod mniej więcej wskazany adres. Do rana nie było już następnych składów pod wjazdowym.  
    Leze się zara odchudzić i dalej do prac remontowych.  
    Czemu na to wcześniej nie wpadłem, że natura może zagrzać wodę do wanny za darmo, zamiast płacić za gaz z sieci? Wszak w ub. roku i dwa lata temu grzałem tak wodę w Chrzypsku na dworcu i od tego czasu nie wprowadziłem tego u siebie. Niby remont trwa, ale dziś jeszcze nic nie zrobiłem. Jak wylezę z wanny, to drugi raz będzie malowana rama do wstawienia. Może jeszcze zabiorę się za czyszczenie drzwi balkonowych, ale wpierw muszę odkuć stary kit z nich, oczyścić po wyjęciu szyb otwory, następnie pomalować, założyć szyby i zamiast kitu, osilikonować je. Silikon już kupiony.  
    Dobrze, że mieszkam na płd. bowiem na płn. nad morzem dziś nawet 20C nie było, a tu 35C. Prażymy się, a oni tam marzną. Nawet bym o tym nie wiedział, ale dzwonil do 172 ten z Belgii i mówił, że tam zimno. W ogóle i tak mieszkam za bardzo na płn. Europy. Już za naszymi górami na płd. u Czechów jest cieplej.
Sobota 2015.08.08 00:47
    Powinien zrobić wpis na czerwono, ale warunki techniczno-ruchowe nie pozwalają. 172 w torach stacyjnych, zara trzeba iść spać, a jeszcze chcę się położyć obok 172 i przytulić do niego, to czas zleci, a rano jak wstanę to remont. No to tyle, reszta jak wstanę. Narka.
    Żyję, żyję, tylko remont i przykurwiłem se w trzy palce lewej ręki młotkiem i słabo piszę, a roboty jeszcze pełno. Oczywiście nie na raz tylko stopniowo. Jak walnąłem w trzeci to ze zdenerwowania walnąłem z całej siły w pryzmę gruzu młotkiem, którym chwilę wcześniej uderzył mój palec.
172 mimo swojego wieku jest jak dziecko, wszystko mu trzeba tłumaczyć, wszystkiemu się dziwi, i temu dziwu nie ma końca. Jak on na tych budowlankach przeżył i co robił nie wiem. Dobrze tera tyle bo mnie te palce bolą i się źle pisze.
Piątek 2015.08.07 18:05
   Oprócz tego, że 172 spał 18h po imprezkach, to przyszedł jeszcze 826 po iluś tam piwach i zabrał się, oczywiście w klacie, bo ciepło, za ćwiczenia sztangą. No myślałem, że mnie podupi na widok napinających się mięśni, poszerzających się żył. Oprócz tego trochę był otarty na ciele, głównie na plecach, bo jak był nad jeziorem to z kimś tam robił sparing na trawie. No z nim to też bym chętnie zrobił, tylko nie w miejscu publicznym, bo by mi stanął. Oczywiście przy ćwiczeniach mimo bytności 172 trochę go podotykałem, ach takie ciało, te mięśnie, no rewelka.
   Oprócz spr. seksualnych to przygotowania do remontu. Drzwi balkonowe w kuchni zostały odkute, trzymają się na śrubach. Jutro będą wyciągane i muszę w to miejsce wstawić jakieś zastępcze. Mam z osiedla sporo drzwi balkonowych, ale nie mam do nich żadnej ramy, fuck. Nie mam koncepcji jak je tam umocować, nie mogę przecież być przez 3 dni bez drzwi. Na tyle założone jest ich reanimowanie, tzn. czyszczenie i dwukrotne malowanie. Staram się robić wszystko na tyle dobrze, aby wytrzymało nastepne 30 lat, bo nie chcę się już później z tym bawić.
    Właśnie, dostałem z ZUS kartkę o prognozowanej emeryturze w wieku 67 lat (jak oczywiście dożyję, albo tak jak Kulczyk) i dostanę (uwaga!) 181,01zł. No rewelka po 10 latach pracy uzbierałem taką astronomiczną kwotę. Oczywiście liczę prace na papierach na legalu. Wybitnie sprawny mamy system emerytalny. To sa takie momenty, które utrwierdzają w przekonaniu, że nie warto tu pracować na legalu, bo z tego prawie nic nie ma. Łatwo policzyć, że rocznie na emeryturę ZUS odkładał mi 18zł, czyli z każdego m-ca zostawiał 1,50zł (słownie jeden złoty, pięćdziesiąt groszy). Najniższa składka na ubezpieczenie emerytalne miesięcznie (ze strony ZUS, aby nie było, że jakieś pierdoły nadaję) to 102.48zł. Czyli skuteczność ZUS-u to jakieś 1,5%. Faktycznie lepiej jest odkładać kasę na koncie, bo można dostać 3%, czyli 100% więcej niż w ZUS. Oczywiście jak pracowałem to nie było to z najniższej tylko 19,52% z podstawy wypłaty. No dobra, tyle dywagacji n.t. sprawności jednej z instytucji naszego państwa. Jak to dobrze, iż nie oglądam wiadomości, tam dopiero bym się tymi bzdetami, które wciskają ludziom wqrwiał. Patrzenie na 826, który teraz zmęczony leży obok na łóżku jest o wiele przyjemniejsze niż rozkminianie działalności naszego państwa. A jeszcze można dotknąć, a państwo takie niematerialne.
Czwartek #675 2015.08.06 09:45
    Poszedłem spać dziś o 01:15, bowiem wieczorem jednak przyszedł 972. Było fajnie, ale nie doszedłem. Ponieważ zeżarłem śniadanie i muszę znowu zasilacz z kompa rozebrać, bo wentylator dostaje wibracji i nasmarować łożysko to sytuację z 972 opiszę później.  
     W trakcie prac w domu przyszedł 826. Już i tak prawie mdleje na widok jego rąk, tej dużej żyły na bicepsie, przedramieniu. Czasami widzę jego płaski brzuch to już dopiero przechodzę wariacje. Dziś przyszedł w klacie. No jakaś prowokacja. Przyszedł się spytać czy nie jadę nad wodę, ale z podowu nadchodzącego remontu i prac zaplanowanych na dzis omdówiłem. Był coś po 10:00, przy czym rano jeszcze był na siłce robił ręcę. Oczywiście nie omieszkałem go chwycić za przedramię i becesp. Jak odchodził to jeszcze po plecach go pogłaskałem. Dobrze, że tam nie zszedłem przy nim, ale drgawki już miałem. Jak poszedł to musiałem tą sytuacje przetrawić przy w.k., a to już drugim dzis, bo pierwsze to jeszcze przed wyjściem z łózka. Lato, takie temperatury to tu można zwariować przy mięśniakach.  
    Dzień i tak wydajny. Nad biurkiem powieszona lampa kolejowa z nastawni to taka podłuzna rura, w której świeci żarówka. Oprócz tego przewieszona mapa kolejowa PL wymiarów 169x137, nasmarowany po raz kolejny wentylator zasilacza z kompa, teraz zeżarte (14:30) i za chwile biorę się dalej do pracy.  
     Właściwie to takie temp. moglibyśmy mieć przez pół roku, a nie ledwie dwa m-ce. Mieszkanie nagrzane, wewnątrz o 22:00 mam 27,5C. Jedynym minusem, choć nie wiem czy to plus, są porozbierane mięśniaki. Wszystko widać. Z jednej strony rewelka, z drugiej zamiast zajmować się czymś pożytecznym to stale gapię się na nich, albo wyszukuje obiektów na których można zawiesić wzrok.
      Byłem ponownie u 972, bo zbliża się remont i potrzebna jest pomoc. Jutro jego żona ma wolne to ma przyjść i pomóc. W ciągu dnia czytałem o izolacji przy montowaniu ram drzwi balkonowych, mam już wstępny zarys jak to zrobić. Bawienia się będzie z 2 tyg., bo oprócz drzwi do przodu do lica ściany muszę jeszcze okno przenieść. Może zamówie do okna nowa szybę, bardziej termiczną. Obecna ma już 30 lat.
     Od 14:30 jest u mnie, a chyba od 15:30 śpi 172. W pingwinach z Madagaskaru był odcinek kiedy Rico pod wpływem króla Juliana rozwalał zoo za pomocą kabum. Szef już po wszystkim powiedział:
- trzy dni niepohamowanej agresji nawet odyńca by powaiło.
   Ze 172 jest podobnie. Trzy dni niepohamowanych imprezek nawet jego powaliło i ciągle śpi. NIektórzy się zastanawiają jak on tak może funkcjonować. Jak na razie jakoś mu się udaje. 
   No dobrze, wpiszę to jeszcze dziś. Był wczoraj 972. Nie spodziewałem się, że przyjdzie, bo z mięsniakami-skurwielami to jest tak, że ich słowo wiele nie znaczy w kwestii umawiania się na jakieś przyjście, ale w sprawach napierdalania się, rankingu w tym napierdalaniu się i w sprawach pochodnych to już tak. Od 972 wyszedlem ok. 22:15. Pojechałem do domu, zasiadłem do kompa i po jakiś 30min dzwoni 972, iż jest w wiosce i wbije z piwami. No spoko - pomyślałem. Akurat tory stacyjne były wolne to rewelka. Przyszedł za jakieś 10min. Mieszkanie nagrzane to rozebrałem go po dalszych 5min z koszulki. Sam siedziałem bez niej, bowiem po przyjściu rozebralem się, nie przewidywałem, że przyjdzie, dawałem temu zjawisku jakieś 40%, więc mnie zaskoczył. Siadł obok mnie na krześle i oparł się łokciami na kolanach. Wie, że przeważnie zachodze go z tyłu i siadam na plecach. Na krześle zsunął się na kraj, aby miał miejsce z tyłu. Wpierw ustawiłem się z tyłu w majtkach, ale organ zaczął się budzić i majtki uwierały. Zszedłem z niego i obok rozebralem je po czym ponownie siadłem mu na dolnej części pleców. Zacząłem masować mu górną część pleców, barki, szyję. Przypomniało mi się, że 979 chce iść tam gdzie 826 do szkoły masażu. 826 nie skończył, bo nie chodził, a czy 979 ma do tego dryg, no chyba nie qrwa. Siedząc na 972 i masując mu plecy organ mi się naprężył. Leżał na jego kręgosłupie, lekko wciskając się niego. Po jakiś 10min powiedziałem 972, aby przeniósł się na łóżko. Przeszliśmy, on rozebrał się całkiem, położył sie na brzuch. Siadłem mu na pośladki jeszcze przez chwilę masując jego górną część pleców, barki, ręce. Zsunąłem się w stronę kolan, pośliniłem organ i zacząłem go wpychać w jego otwór. Jak zwykle na początku on naprężał mięśnie pleców pod wpywem rozwierania jego otworu. Mnie ten widok podnieca i organ jeszcze bardziej się pręży. Już po wsunięciu go do wewnątrz położyłem się na nim. W miarę jak wykonywałem ruchy posuwiste, jego zsuwałem na kraj łóżka i po za nie. Lubię jak mięśniak się opiera rękami po za łóżkiem. Wtedy oprócz dostępności pleców jest także w dostępna klata i tam również można operować rękami. W trakcie robiłem spanking na klatę i jej szczególnie prawy bok. Nie sądziłem, ale po wszystkim zobaczyłem czerowne miejsce po spankingu. Nie wiem czemu skóra tak szczególnie w ty msc. zareagowała. Po max. ssunięciu go z łóżka, kiedy opierał się na biodrach na nim, położył się na łokciach i nie opierał się już na dłoniach. W takiej pozycje plecy sa wygięte i doskonale widać ich mieśnie. Do tego jego szczupła szyja, którą zawsze przyjemnie mi się trzyma i pełny odlot. Na szczęście trochę to trwało to już po wszystkim nie stękał, że za krótko. Mnie też się podobało, wreszcie w pozycji jaką lubię i dobrze oświetlony. U niego jak to robię to musi być w miarę ciemno, aby z bloku na przeciw ktoś przypadkiem nie zauważył. Przez to wydarzenie poszedłem spać o 01:15 co już napisałem. Ale dla takich spotkań warto przesunąc zasypianie, można nawet całą noc nie spać. 
    A propo spania - miałem iść szybciej, a robiąc wpisa zastała mnie 23:00. No to tyle dziś, narka.
Środa 2015.08.05 10:34
Do cyca, brakuje czasu na czynności, na pisanie tutaj, w ogóle się nie wyrabiam. A jeszcze tyle spraw do opisania i ciągle nie zdążam. Dramat.
    Gdzie do cyca, te upały. Jest 10:15, a na placu dopiero 25C. Znowu oszukali w prognozie, a małe tego te głupie mięsniaki ciągle wymyślają jakieś nowe nierealne temp. i niby to słyszą w mediach. Od dawna im tłumaczę, że mediów nie słucham, nie ogladam w formie wiadomości, bo kłamią, to po co sobie tym głowę zawracać. Wczoraj 172 stwierdził, że na podst. tego co słyszał ma być 42C. Chyba od dziś przebiję stawke i bedę mówił, że słyszałem (nie ważne gdzie), że ma być 45C i pozdychają Ci co nie lubią ciepła. I chyba tak zrobię, że jak ktoś przylezie i powie jakąś bzdurę temperaturową to wyskoczę z tym 45C.
   Nie opisałem to może zdążę. Egzamin fryzjerski. Katowice, pl Wolności Izba Rzemieślnicza. Do szkolnictwa pojechalem na 07:00 przeto wstać musiałem 05:20 - dramat. Na msc. okazało się, że auto ma być ok. 07:30, więc mogłem dłuzej spać 30min, no ale warto być zapobiegawczym. Do Katowic wiozła nas ciotka zdającej. Auto z klimą, ale jak wiadomo, kto by się przejmował czyszczeniem klimy, konserwacją. Dopóki się nie zdupi to jest ok. W połowię drogi na msc. nos mi się cały zatkał od wyziewów w/w i chciałem otworzyć okno, aby się odetkać, ale nie chciałem też robić cyrków i postanowiłem jakoś wytrzymać. Udało się dotrzeć. Wyjście z auta poprawiło drożność dróg oddechowych.
   Na msc. zdających było 11. Głowy, czy modele na strzyżenie różni i wiekowo i zarostowo. Wiekowo najstarszy już chyba na emeryturze, najmłodszy jakieś 13, 14 lat i chyba był bratem strzyżącej. Przeciętna to jakies 23 lata. Fryzjera w sensie faceta nie było żadnego, a już liczyłem na jakąś branżę. Zarostowo, moje były jednymi z gęstrzych włosów, ale byli i mało zarośnięci z zakolami i rzadkimi włosami. Strzyżąca mnie pojechała z koleżanką z klasy czy z zakładu nie wiem, ale koleżanka się nie przygotowała. Nie miała grzebienia do cieniowania i modelowania.
   O ile dziś ogólnie strzyże się maszynkami, to tam wszystko nożyczkami. Zaczęło się o 08:15. Dziewczyny zestresowane w tym moja, której po 30min się trzęsły ręce. Z egzaminatorek jedna i wyglądowo i zachowaniem upodabniała się do stylu Magdy Gessler, albo miała taki własny styl przeto chodziła po sali i mówiła, to nie tak, tu też nie tak, a tego nie przyjmę co powiedziała strzyżącej na stanowisku 3. Siedziałem na stan. 2. Powiedziała jej bowiem zrobiła modelowi uskok z tyłu głowy na odcinku cieniowania, który nawet ja widziałem, wiec nie wiem jak to się stało, że ona z większym doświadczeniem tego nie zauważyła. Moja też miała dwie rzeczy do poprawy. Nad uszami zbyt mało zebrała w stosunku do pola obok i z lewej strony nie zachowała linii cieniowania. Po za tym, na moim przykładzie pani a'la Magda G. powiedziała, aby tak nie drapać grzebieniami, bo modele, tu patrzyła na mnie, mają już czerwone szyje. Jak podeszła w trakcie cieniowania do naszego stanowiska, to powiedziała
- to nie jest grzebień do cieniowania.
  W tym momencie koleżanka ze stanowska pierwszego
- masz, masz, to Twój grzebień zapomniałam Ci go dać.
 Przy modelowaniu fryzury też pożyczyła szczotkę. Po 45 min byłem ostrzyżony i mogłem pojechać do szkolnictwa po zostawiony tam rower.
   Wśród zdających większość miał proste fryzury, ale kilka miało wystrzelone, jaky na bal szły. Moja strzyżąca miał proste włosy, bez udziwnień.

   Jakby każdy dzień był taki wydajny jak ten i mam nadzieję następne, bo przy tych temperaturach to dostaję poweru do pracy, to miałbym tu zajebiście wewnątrz mieszkania. Tak są to tylko nieliczne dni w roku kiedy jest powyżej 30C i mam taką wydajnośc, praktycznie to pływam po mieszkaniu przenosząć rzeczy z miejsca na miejsce przy muzyce z polskastacja.pl. Zabrałem się już za porządki w kuchni pod kątem remontu tam, ale to nie takie proste, bo rzeczy z części jadalnej wędrując w inne msc. wymuszają tam działania. W ten prosty sposób naonczas całe mieszkanie jest przegrzebywane.  
    Więcej takich dni i remont, do którego już się przygotowuje będzie sprawnie przeprowadzony. W związku z nim byłem u 972, bo wpadłem na pomysł, aby jego najstarszy syn pomógł mi przy nim. Większość prac wykonam sam, ale potrzebna będzie osoba - przynieś, wynieś, pozamiataj, a cała reszta ludzi gdzieś się zahaczyła. Się okaże co z tego wyjdzie. Jutro wyjazd po farbę i papier ścierny do ramy drzwi, które będą przesuwane do lica ściany. Jeszcze muszę poczytac o izolacji ramy od dołu i będę się mógł zabrać za czynności. Siedząc u 972 jakoś ciągle szkoda mi jego następców. Oni już mają przewalone życie. Nie te wzorce, nie to zachowania, nie ta wiedza. 
   Wracając od 972, w drodze tradycyjnie spotkałem jakiegoś mięśniaka bez koszulki. Ach te wioski i te mięśniaki...  
Wtorek 2015.08.04 08:57
Ostatnio z wyspaniem to kiepsko. Wczoraj do nocy urzędowanie. Już miałem zasnąć, bo połozyłem się, a tu się jelita odezwały z potrzebą wypróżnienia. No do cyca, o takiej porze to raz na rok coś się dzieje w takiej sprawie. Trudno, zabrałem książkę, okulary, bo pora taka (00:15), że nie chciałem już męczyć oczu i poszedłem. W łóżku ponownie 00:39. Rano 07:30 znowu do przybytku w mniej ciążącej sprawie i już nie zasnąłem, bo wyjazd do Katowic, bowiem 824 ma podpisać umowę z UPC na internet, bowiem vectra zrezygnowała z jego bloku. Od 3 dni wadzimy się z tej sprawie, bo przy jego braku asertywności, co wzmogło zakupoholizm, bowiem wciskają mu co chcą sprzedawcy przeróżnych badziewi, mogą mu ponownie wcisnąć przelot na Marsa i on to kupi. Wczoraj przez tel. co słyszał 979, bo byliśmy na new mieszkaniu od jego matki, wyprowadza się od niego w pt. i 979 jest już cały rozanielony, rozmawiałem z 824 i mu tłumaczyłem, że sprzedawcy czegokolwiek nie są jego przyjacielami (jak on ich traktuje) tylko wysysaczami kasy i to ich powinien traktować negatywnie, a nie mnie. Efekt jest na razie taki, że to ja jestem tym złym, a on sobie doskonale radzi. Niestety jest chyba na odwrót. Boję się, że ponownie dojdzie do spięcia. Już wcześniej dałem 979 przykłady jego rozrzutności bezsensownej kasy, ale co z tego, jak uzasadnienie do niektórych wydawań kasy jest wielce niezrozumiałe. 
    Podpisanie aneksu, do umowy czy nowej, bo jakoś dziwnie to wyglądało z 824 załatwione. Dobrze, że tam pojechałem bo miła (one mają być miłe) pani chciała tradycyjnie wcisnąć drożej, a 824 jak dziecko tylko: tak, tak, tak, tak. Nawet jak mówiła jakoś niezrozumiale o maxi pakiecie to 824 - tak, tak, tak. Żałosne, ale co zrobić starość, do tego upór przed jakimikolwiek zmianami. Pytałem się co ostatnio emitowali z HBO, bo ma i płaci za to 25.
- nie wiem, jest ciepło nie oglądam, albo patrzę na inne kanały,
- to może zrezygnujesz z tego, po co za to płacić skoro nie oglądasz
- mnie to nie przeszkadza.
   Niektóre argumenty powalają na ryj. Zresztą kiedyś jak pytałem się co w ogóle emitują na HBO, bo zauważyłem, że nagle mu się to pojawiło w ofercie to odp.: - filmy, wiadomości, wiadomości sportowe, pogodę i coś tam jeszcze.
   Oczywiście o rezygnacji nie ma mowy, bo jak dziś stwierdził - nie przeszkadza. Się pytał kiedy przyjadę, odp. - nie wiem, przerażasz mnie. Faktycznie mnie przeraża, bo chyba alzhaimer się rozwija. Po za tym rewelacyjnie się jechało tam i z powrotem. Temp. odczytana na oknie od płn. strony jak przyjechałem to 33C.
   Wiem, nie opisałem egzam. fryzjerskiego, ale może wieczorem się uda. Teraz lezę robić, bo temp. odpowiednia.
Poniedziałek 2015.08.03 05:43
Tak wczas to dawno nie wstawałem, w sensie na budzik, bo jakieś przebudzenia, po których szedłem dalej spać to się zdarzały. 
    W mieszkaniu na noc na grupie A 172 i 979. Choć wyłączyłem przed spaniem dzwonek, to 172 pukał co słyszałem w B. 172 prze weekend miał trzydniówkę, tzn. przez 3 dni pił na imprezkach i nie tylko.
    Ezgazmin na fryzjera. Pewnie jakiś branżowiec am będzie, bowiem to zawód przesiąknięty naszymi. Dużo czasu na rozejrzenie się nie będzie, ale może coś się zauważy.  
    Dziś to dostanę pierdolca. Ciągle coś załatwiam dla innych, dla mnie cały dzień z głowy. Rano egzamin fryzjerstwo. Opisze chyba później. Wróciłem z niego to zadzwonił 972, że wczoraj był na imprezce, popił, a trzeba auto odebrać z warsztatu i czy bym nie pojechał. No tak, bo przecież trzeba mieć kogo kopulować. Poszliśmy do m-ta z dziećmi i psem bezgłośnym. Dzieci tylko dwoje, ten najmłodszy czyli pierwszy i trzeci. Drugi i czwarty były gdzieś na placu. Po drodze, bo on ma za "dużo" kasy, kebaby, a dla najmłodszego frytki, które zapił colą. Oczywiście jak dla dwulatka menu rewelacyjne. Te to mają żoładki przećwiczone w młodości.  
    Dostanę tu kiedyś pierdolca. jak po całym dniu wróciłem do domu o 20:38, uruchomiłem TV i kompa, siadłem do niego, to od 20:43 dzwonek. Pod wjazdowym 834. Myślałem, że mnie chuj strzeli. Jeszcze mam do 972 jechać, aby przywieźć po popołudniówce jego żonę. Też mnie chuj strzeli. Reszta później, bo sie zapełnia.  
     Ostatni kurs dziś wykonany, ale musze to sobie tu zapisać, aby więcej nie ulegać 972. To, że się kopulujemy to jedno, to że cała rodzina to patologia to drugie. Kiedyś rozmowy między nimi chyba nagram, bo inaczej mało kto by w to co słyszę uwierzył. Tam jest normalne, że dziecko (to chyba zbyt doniośle napisane, powinno być raczej - mały skurwiel) mówi do mamy "Ty qrwo", a do taty zwracają się "Ty chuju" lub "Ty pedale". Mnie od tego "więdną uszy" i miałem ochotę im powiedzieć aby się zamknęli, albo zostawię ich na drodze z autem, a do domu wrócę czymś innym. Szkoda dzieci, obecnie już małych skurwieli, bo nie mają wzorców i bedą mieli równie żadne życie, jak ich rodzice, bowiem niczego nowego nie stworzą. Za parę lat zaczną tatusiowi ciulać i ten nie bedzie się w stanie przed nimi obronić. Zresztą kilka lat temu mu to powiedziałem i okresowo przypominam. Za to jak wracałem z wioski 972, to szedł ulicą bez koszulki kolejny mały skurwiel, jakieś 15- 16 lat, z kolegą, naładowany aby komuś ciulnąć. Mnie oczywiście na jego widok zrobiło się lepiej, nie z powodu tego naładowania, ale wyglądu. Jest to prawie zależność, że w takich patologiach są takie (wyglądowo) zajebiste mięśniaki, niestety bezmózgie. I dziś przyczytałem na jakimś blogu od jednego branżowca, że nie ma tolerancji. A czy on się spodziewa w takich rodzinach tolerancji? Jej nie ma, i jej poziom będzie malał, bo głupota w społeczeństwie rośnie. A podobna zelżność jak wykazana wyżej jest z tolerancją. Im społeczństwo głupsze tym tolerancja mniejsza. 
    I na koniec wpis, który również, jeżeli właściciel bloga go tam umieści w komentarzu, umieszczę u siebie, gdyby tam się nie ukazał.
    Warto czasami przeczytać i zrozumieć co się pisze. Jeżeli piszemy o jakiejkolwiek umowie dwu osób, dot. czegokolwiek to jest to dowolność, natomiast u Cb. jest to od razu naznaczone odgórnie tym co ustalił dawno temu kościół i do czego podczepiło się państwo. Czyli jeżeli jest umowa dwu osób to z marszu jest dodane, że bez seksu z kimś innym, chyba że ustalono ustnie lub pisemnie inaczej. Coś jak z samoprzedłużającymi się umowami, jeżeli się nie stęknie to one atomatycznie przedłużają się na dalszy okres.
Kolejna sprawa. Od razu deprecjonujesz pary, które są w związkach otwartych, bowiem ..."W przeciwieństwie do tradycyjnych par, tych ludzi łączy jedynie zaspokajanie potrzeb seksualnych". Bzdura. Te osoby mogą się bardzo kochać, a otwartość związku tego nie wyklucza, a w dalszym ciągu tego zdania robisz z nich osoby nierozgarnięte ..."nie mają większego doświadczenia w relacji intelektualno-emocjonalnej". A skąd to wiesz, byłeś w takim związku?
No i podważane przymuszanie przez kościół i państwo do związków. Owszem dziś ta pierwsza instytucja nie ma narzędzi do wstawiania na właściwe tory, ale przez wieki było inaczej. Zakładam, że w szkole na historii tego uczyli, bo skoro użyłeś sformułowań ..."nie chłoszcze na pręgierzu, nie pali na stosach, nie nasyła inkwizycji, nie ekskomunikuje"... to ktoś tą wiedzę przekazał i wiesz co te czynności oznaczają.
No i na koniec najlepsze: ..."A Państwo? Mam wrażenie, że ono kompletnie się nie interesuje, czy ktoś mieszka z jednym facetem, czy z trzema, czy ma w domu żyrafę albo orangutana, czy hoduje paprotki albo drzewka bonsai"... to jak to ma się do tego: ..."zresztą w przypadku relacji branżowych w Polsce (legalizacja związków p.a.) jest to niemożliwe"... zakładam, że podmiotem w tym zdaniu jest jednak państwo.
  Powyższy komentarz był do tekstu:  
   "Sen 305. W odpowiedzi na...
...komentarz Adiego:
Tak. Jest to zdrada, niezależnie od tego, czy związek jest zgłoszony w jakiejkolwiek instytucji, czy też nie jest. Chciałbym zauważyć, że w żadnym swoim wpisie nie poruszyłem kwestii legalizacji związku (USC, Kościół), zresztą w przypadku relacji branżowych w Polsce jest to niemożliwe. Przyjęło się w społeczeństwie - oficjalnie lub nieoficjalnie - że związek jest formą umowy pomiędzy partnerami (bez względu na płeć). Umowa ta może być zalegalizowana i oficjalna (USC i Kościół) lub słowna i nieoficjalna (formuła przysięgi ustnej, obietnica, przyrzeczenie) i każde utajone odstępstwo jednego z partnerów jest naruszeniem sfery istnienia i bezpieczeństwa drugiego. Potoczne "chodzenie ze sobą" jest także formą pewnej umowy i właśnie ta forma relacji, szczególnie wśród ludzi z branży, jest najczęściej praktykowana.
Czasami mamy do czynienia z tzw. "związkami otwartymi", gdzie partnerzy, za swoją wiedzą i przyzwoleniem, spotykają się z innymi w celach seksualnych lub też tworzą trójkąty lub pozostałe figury wieloramienne i wielonożne. W przeciwieństwie do tradycyjnych par, tych ludzi łączy jedynie zaspokajanie potrzeb seksualnych i być może atrakcyjność fizyczna, nie mają większego doświadczenia w relacji intelektualno-emocjonalnej, mówiąc wprost są razem tylko na pokaz. Pośród heteroseksualistów takie pary także występują (białe małżeństwa). I na końcu mamy wolnych i wiecznie poszukujących przygód Don Juanów - jeden wieczór tu, drugi tam, trzeci ówdzie i czwarty nie wiadomo gdzie. Mają do tego prawo, dokonali takiego a nie innego wyboru.
Adi pisze o monogamii i o, jeśli dobrze zrozumiałem, przymuszaniu do niej przez Państwo i Kościół. Wspomniana monogamia jest wynikiem (efektem?) umowy pomiędzy ludźmi - chcemy być razem, chcemy czuć się bezpiecznie, zatem ufajmy sobie, bo to kwestia dotycząca nas obojga, jeśli zaś nie zależy nam na tym - powiedzmy sobie otwarcie o naszych dodatkowych potrzebach i działajmy każde na własnym polu z osobna (jasne zasady działania). Co do kwestii przymuszania - według mnie to totalna bzdura. Nikt nikogo do niczego nie zmusza - Kościół za odstępstwa od religii i jej zasad (a takich odstępstw jest na pęczki) nie chłoszcze na pręgierzu, nie pali na stosach, nie nasyła inkwizycji, nie ekskomunikuje, chyba w sumie nic z tym nie potrafi zrobić, a tylko poucza grzeszników i straszy wiecznym potępieniem (i co z tego - ludzie grzeszyli, grzeszą i nadal będą grzeszyć). A Państwo? Mam wrażenie, że ono kompletnie się nie interesuje, czy ktoś mieszka z jednym facetem, czy z trzema, czy ma w domu żyrafę albo orangutana, czy hoduje paprotki albo drzewka bonsai. Dla ludzi najważniejsze jest chcieć - nie musieć. "
Niedziela 2015.08.02 00:46
     Pora taka z dupy, bo 00:30, ale trudno pisać będziemy. Pewnie przekopiuję to do wyspy lemura. Czytalem tam parę dni temu o zdradach wśród branżowców. Otóż czy w ogóle do cyca jest jakaś zdrada? W konwencji kościelnej, w której dwie osoby są ze sobą do końca swojego życia jest to skok w bok. Tzn. uprawianie seksu z osobną inną niż ta, z która mamy być do końca życia. Czy to w ogóle jest normalne w przyrodniczym sensie? Otóż wydaje się, że - nie. Nie jesteśmy z natury monogamistami i przymusza się nas do stanu innego jak naturalny. Z tego powodu dochodzi do konfliktów między dwoma osobnikami, które mają być ze sobą razem i tylko ze sobą. Ale kto tak do cyca chce aby było? Jak zwykle są dwa podmioty: Kościół i państwo. Otóż ta pierwsza instytycja chce, aby tak było, bo jak nie będzie to grzech czy coś tam innego i wtedy, i tak trzeb iśc do nich i się wyspowiadać, wciepnąć na tacę itp. Jednym słowem mają z tego kasę. Państwo również, bowiem jak mamy się kopulować z tą samą osobą to wiadomo nie zawsze będziemy się ograniczali czy pilnowali co spowoduje przyrost naturalny, co (teoretycznie) dla państwa jest dodatkowym dochodem. Gdybyśmy mieli wolną rękę, tzn statystyczne mięśniaki, to pilnowały by się i larw bylo by znacznie mniej. Państwo było by tu poszkodowane, mniejszy wpływ podatków, kościół również- mniej owieczek. Czy za tem wobec takich dwu podmiotów, które działają przeciw nam zdrada jest czymś niegodziwym? Kto w ogóle wymyślił zdradę? No wydaje się, ze te dwa wcześniej wspomniane podmioty. Reasumując czy w ogóle można mówić o zdradzie w relajcach międzyludzkich (przyrodniczych)? No chyba nie. Przyroda nie wymaga do nas monogamiczności, nawet chyba jest przeciw temu, to czy w ogóle, oprócz tego co wymyśliły te dwie instytucje, zdrada jest możliwa? Wydaje się, że nie. No więc jak długo do cyca będziemy żyć w zakłamianiu, że kogokolwiek zdradzamy.
     Lata temu byłem w Krakowie w lokalu branżowym. Wtedy młody jakby na piedestale. Jakoś się tak zdarzyło, że wylądowałem przy stoliku starszych branżowców. Wtedy przy stole jeden z nich, pod nieobecność drugiego powiedział:
- niech robi co chce, ważne aby wrócił do domu.
   To chyba kwintesencja naszych związków. Nie ważne co się robi w ciągu dnia, z kim, ważne aby wrócić do gniazda rodzinnego, gniazda wspólnego. I taki właśnie związek miałem przez 3 lata z 800. Pełen luz. Mogliśmy oboje robić co chcieliśmy oprócz tego spotykaliśmy się w ciągu dnia, na prawdę dużo czasu spędzaliśmy razem. Kopulowaliśmy się dwa razy dziennie lub częściej. Oprócz tego czasami miałem wyskoki w boki, on podobnie. Żaden z nas nie miał do drugiego żalu, taki był (zdrowy) układ. Choć niechętnie, to jednak wychodziło, że robiliśmy wyskoki w bok. Nie wiem czy przy takim związku to dobre określenie, skoro dawaliśmy sobie na to przyzwolenie. Może trzeba by napisać realizowaliśmy się się w szerszym gronie. Nabieraliśmy doświadczenia po za związkiem przenosząc je na pole związku. On opowiadał mi jak byłu mu z innymi, ja podobnie. Było chyba normalnie. No właśnie. Co jest tu do cyca normą? To co narzucają nam dwie instytucje, czy to co sami czujemy, czym obdażyła nas przyroda?  
     Albo ja mam zdupionego kompa, w zasadzie dwa, albo u nich na portalu coś jest nie halo. Jak zadam inny kolor czcionki to nie można wrócić do standardowego tylko trzeba wybrać inny kolor, w efekcie muszę zmieniać na czarny, aby pisać dalej już bez czerwonego. Ach Ci informatycy. 
   Jutro jadę na egzemin z fryzjerstwa. Będzie horror, bo wstawanie coś ok. 05:30. Nie pamiętam kiedy tak wcześnie musiałem wstać. Jakoś to wytrzymam. To tyle dziś, bo rano to wstawanie, a jeszcze składy na stacji, na szczęście jest 979, który może przejąć organizację ruchu ode mnie. Narka.

Sobota #670 2015.08.01 10:09
     Wstałem i na samą myśl ile dziś mam zrobić już jestem tym przytłoczony, do tego popo stała obsługa składów na stacji. Oprócz tego o 12:00 otwierają w wiosce nową salmonelle i jak to przy otwarciu po atrakcyjnych cenach to ze składami wchodzącymi na stację leziemy spróbować co ciepią.
   My to mamy to w ogóle dobrze zorganizowane. W dniach nauki szkolnej mamy obiady ze szkolnictwa. W wakacje - nie, ale (no właśnie) jest to okres niskich cen. Banany np. w wiosce rzucili dziś po 1,60zł/kg, pomidory 1,50zł/kg, wiśnie 3,50zł/kg itd. Wszystko tanie i tylko robić i żreć. Na jesieni i w zimie kiedy wszystko drogie mamy darmowe. Ja to się potrafię urządzić. Jeszcze bym tylko musiał zapoznać jakiegoś new mięśniaka to było by już w ogóle super. Mamy paru na oku, tylko nie mamy koncepcji jak do nich dotrzeć do cyca, no i zapełnienie stacji również przeszkadza. Jak tu kogoś nowego ściągnąć jak tory stacyjne popołudniami ciągle zajęte.   
    Kilka dni temu miała miejsce taka sytuacja. W stacji 230 ze swoją chudą laską, która stwierdziła, iż jeszcze chce się odchudzać. Był też 832 ze swoją grubą laską, która nie chce się odchudzać (to tak na marginesie). Rozmowa jakoś zeszła na najgrubsza kobietę na świecie ważącą coś ok. 500kg. Zaczęły się dowcipy i historyjki nt. jak to ona sobie radzi w życiu. Cala sytuacja miała miejsce na grupie A, ale w przedpokoju były tylko laska od 832, która paliła tam fajkę. Układ osób był taki, że tylko ja widziałem ze stanowiska jej twarz. Wyraz jej twarzy w czasie opowiadań i zarykiwania się ze śmiechu innych - bezcenny. Przy okazji wagi, wczoraj przyniosłem na korytarz wagę, bowiem ważyłem wiśnie to później i inni się ważyli. Mnie wyszło 62kg, myślałem o większej wadze, a 979 wyszło 70kg co przy jego wyglądzie to rewelka.
   Wszystkiego co chciałem znowui nie napisałem, ale czeka wino, to może później jeszcze coś dopiszę. Narka.  
   To jest niemożliwe jak jestem wykończony i zmęczony po robieniu wina. Mało tego nie wiem czy wyjdzie, bo w każdym momencie mogłem coś narobić. Teoretycznie, bo niebyło to dobrze miarowane jest ok. 10kg wiśni w baniaku, do tego zostało wlane mniej więcej 10 l wody z 3kg. cukru Rozpuszczone w wodzie zostały drożdże i pożywka dla nich. Do baniaka wiśnie były łyżką wybierane z tego dużego słoja ze śmietnika, a jako lejek służyła obcięta butelka z mleka, bo ma duży korek prawie idealnie pasujący do baniaka. Lejek z butelki został umyty, wysuszony. Woda po przegotowaniu również była studzona, ale nie wiem do jakiej temp. - brak termometra.
    Z błędów (piszę to aby za rok, jak będę robił ich nie zrobić) to brak powierzchni płaskich, brak naczynia na wodę przegotowaną do wlania do baniaka, studzona była w garnkach, brak drugiej osoby do pomocy i organizacji pracy, rozpisanej na kartce. Czynności nie było wykonywane sprawnie, zresztą co się dziwić, ostatnie wino robiłem naście lat temu.  
    W ogóle zapomniałem, że jest początek nowego m-ca. Pamiętacie taki film "Nietykalni", w którym murzyn opiekuje się człowiekiem na wózku inwalidzkim? To między mną, a 979 jest podobna relacja. Oczywiście nie jestem na wózku inwalidzkim, jestem w pełni sprawny, ale jeżeli chodzi o opiekę to 979 daje mi taką jak murzyn w filmie temu na wózku. Choć jeszcze tego nie doświadczyłem bezpośrednio to czuję to od dłuższego czasu. Jakby się coś działo to 979 od razu idzie w wir wydarzeń. Jest to przyjemne, mimo jego skurwiałego codziennego zachowania to jednak w tle czy drugim planie jest ta opieka lekko wyczuwalna. Nie było jeszcze sytuacji bezpośredniej, aby się stawił, ale czuję to, że jakby co było to od razu idzie jak w ogień. To jest niezwkle trudne do opisania, ale dające takie uczucie bezpieczeństwa, taki skurwiel w drugim planie gotowy do działania.  
    Trochę dziś wypiłem, bo stawiali rum czeski, do tego miałem "swój", który wcześniej trochę łyknąłem to mi dało na czachę. Jedzie z imprezki u siostry 172. Jak dojedzie to może z nim coś zrobię, ale jak jest to codzinnie z nim "coś" robię. To jest niesamowite uczucie mieć pod soba mięsniak-skurwiela. Dziś jak na nim siedziałem to jego ciepło chłonąłem do siebie. Mięsniak, lekko opalony, albo w połowie opalony, ciepły, skóra nagrzana i to promieniowanie na mnie tego ciepła. Trochę dziś się powstrzymywałem, aby nie było takiego falstartu jak ostatnio, ale przy nim to jednak trudno długo wytrzymać. Te ręce, ta klata, ten brzuch i ten organ jako dopełnienie całości to już jest odlot. Do tego możnośc naplucia na niego, spanking na klatę i jej boki, na ręcę to już mnie bierze tak, że ledwo żyję na nim. Ale co znamienne, że po opróżnieniu zbiorników zaraz mi przechodzi. Staję się inną osobą, zimno patrzącą na rzeczywistość. Przed to mógłbym dla niego wiele zrobić i nie tylko dla niego, ale po... Czyli co, te 5-10min organizuje resztę naszego życia? Dla tych 5-10min jesteśmy w stanie wiele zrobić, po już nie, a nawet znacznie mniej. Kiedy wymyślą, albo już wymyślili panowanie nad popędem seskualnym tylko nie chcą się z nami tym podzielić. Wielokrotnie pisałem, że gdybym miał wyłacznik owego, to życie moje i podejrzewam wielu innych wyglądało by zupełnie inaczej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz