niedziela, 13 września 2015

Lipiec 2015

Piątek2015.07.31 11:19
    No tak to by mógł wyglądać każdy poranek. Wczoraj na noc w stacji zostały 979 i 172. Ten pierwszy poszedł ok. 06:50 do pracy, drugi został. Po obudzeniu poszedlem do A i połozyłem się wraz z nim, za nim. Przebudzanie się obok mięśniaka to rewelka. Oczywiście zrobiliśmy to, tym razem nie było juz takiego falstartu jak ostatnio. Zresztą wczoraj o 15:00 też zrobiłem to z 172.
    979 miał jechać na przystanek woodstock z blabla cara, ale ten, którego wybrał powiedział, że nieaktualne i został. Więc dziś poszedł do pracy, by uratować jeden dzień wolny.  
    Ostatnimi dniami mam jakieś problemy z zasypianiem. Trwa to dość długo mimi kładzenia się mniej więcej o tej samej porze 23:30. Zasypianie to godzina. Początkowo myślałem, że to z ciepła, ale przeciez je lubię. Teraz mieszkanie trochę chłodniejsze, bo i na dworze lato jakieś nie takie, a problem nadal pozostaje. Nadto rano przebudzam się i też przerwa trochę trwa. Ponieważ 573 pojechałe do wziąłem do B laptopa z myślą, że jak się przebudzę to z niego skorzystam. Tak się też stało ok. 05:35 byłem na tyle rozbudzony, że właczyłem na nim odcinek Kuchennych rewolucji i po nich zasnąłem ponownie do 09:30. Po zbrobieniu "tego" ze 172 czułem się już zmęczony. Nie wiem co się dzieje, ale ostatnio (to już prawie tydzień) nie mam najlepszych dni.
    Dziś zabieram się za robienie wina to trochę dnia będzie zajęte. Czytam książkę "Domowy wyrób win". Jakieś ponad 10 lat temu robiłem w/g tej książki i wyszło rewelacyjnie. Oczywiście mam nadzieję, że to również takie wyjdzie.  
    I pierwsza część prac przy winie zrobiona. Tzn. zostały zerwane z drzewa od 172 wiśnie, umyte dwukrotnie, wydrylowane i zastępczo włożone do słoika do robienia ogórków, takiego 8 litrowego. Ów słoik, był w śmietniku na szkło jakiś tydzień. Cały czas zastanawiałem się czy go brać czy nie. Dziś okazało się, że naczynie szklane takiej wielkości jest potrzebne i pojechałem po niego. W trakcie mycia przyszedł 832 ze swoja laską i pytali się skąd mam taki słoik, aby nie mówić, że ze śmietnika powiedziałem - ze strychu. Na to laska od 832 - zajebisty, taki duży. Ciekawe czy tam samo by się zachowywali, gdybym powiedział, że właśnie przywiozłem go ze śmietnika.
    Umyłem go dokładnie i wysterylizowałem kupionym środkiem do sterylizacji balonu - oxi one. Wiśnie w słoiku zostały zaniesione do piwnicy i jutro dalsza praca przy winie. Dziś pracując przy wiśniach na wieczór bolały mnie plecy. Niezbyt wygodna pozycja lekko schylona przy drylowaniu, podobna przy przebieraniu dały się po kilku godzinach we znaki. Ogólnie zmęczyła mnie praca przy owocach. Okazało się też, że nie przygotowałem się w pełni. Brak odpowiednich umytych naczyń, przygotowanych powierzchni płaskich. Jakoś dałem radę, ale na przyszłość i właśnie po to, to piszę, aby przygotować się lepiej.  
     Jak to dobrze, że mamy TVP kulturę za darmo do oglądania. Lubię oglądać filmy, które nie sa odmóżdżaczami, niosą ze soba jakąś treść i poruszają mózg do przemyśleń. Dziś film chiński - "Żyć", na zakończenie dnia.   

Czwartek2015.07.30 10:10
    Wiem, wiem, wiem. Opuszczam się w pisaniu, ale ostatnio mam takie dni z dupy. Mało mi sie chce w tym robić treściwe wpisy.
    Wczoraj na noc liczba składów zwiększyła sie do trzech. Oprócz stałych 573 i 172 dołączył 979, który miał odejść do domu z 897, ale ponieważ padał akurat deszcz to został. Nie wiem czy to byl faktyczny pretekst czy u niego w domu coś nie tak i nie chciał tam spać. Drązyć sprawy nie będę, bo ze skurwielami to lepiej niektóre pozostawić nierozwiązane. Spałem w B, na grupie A były 172 i 979. Ten drugi miał do pracy na 08:00 to mógł się wyspać. 
    Wczoraj jechałem z 374 po drylownicę do mamy 811. Mogłem się przekonać jak jeździ czymś większym od swojego punto. Rewelacji nie było w stylu jazdy, a poszanowania dla sprzętu to już w ogóle. Każda dziura będąca w pasie jazdy zaliczona. Nie omijał żadnej choć to tylko niewielki ruch kierownicą. Jak właczył muzyke głośno to zapominał o lewarku i nie słyszał już duszenia silnika z powodu braku redukcji biegów. W ogóle zachowywał się jak król szos, tak pomyślałem do pierwszej stłuczki. Patrząc jak przemieszcza się do przodu zastanawialem się czy moją pracę by ktoś docenił? Chyba nie, bo rozwalanie aut służbowych przez kierowców jest wliczone w cenę towaru czy usługi. Kierowca rozwala, a my mamy to wciepnięte w cenę. Płacimy za to, aby tacy jak 374 czy inni mogli rozwalać drogie zabawki. No cóż takie czasy. Na szczęście ujemny przyrost naturalny pozytywnie wpływa na rynek zmniejszając bezrobocie i wprowadzając trochę więcej gotówki do obiegu, ale to szeroki temat.
    Drylownica zwieziona, dziś wiśni przerabiać nie będę, bo wrócę popo, ale jutro zablokuje dzień na to. Za to wysterylizuje baniak i przygotuję resztę w tym obliczenia ile cukru i innych składników, aby wyszło dobrze.
    Po dniach mało wydajnych dziś tak nie będzie. Wyjazd do UP z kartką, że nas jednak nie chcą do pracy. Z UP do szkolnictwa skąd odbieramy cysterny w spr. strzyżenia na egzaminie, a następnie do 972 zobaczyć co się tam u nich wyprawia.  
    Wyprawa do UP nawet nawet, ale temperatury jakieś nie letnie. Max 22C no co to jest do cyca. Lipiec to powinno być 35C. Pani odbierając kartkę z treścią: "Wynik rozmowy negatywny" spytała się co było przedmiotem rozmowy. Rozmowa była dziwna, powiedziałem, bo cóż mogłem jej powiedzieć. Następny termin - 16 września, czyli wakacje nasze. Z UP pojechałem do szkolnictwa w spr. egzeminu fryzjerskiego. Laska była w zakładzie fryzjerskim i trochę mnie przygotowała. Tak dziwnie, bo myślałem, że cały strzyżenie odbędzie się na egzaminie, a tu zostałem trochę przycięty. Obok mnie siedział inny statysta w wieku podobnym do lasek. Co do godz. wyjazdu dostanę info. . Z fryzjerni pojechałem do wioski 972. Mimo zapewnienia, że nigdzie się nie wybiera nie było go w domu. Wybrał się po auto, które znowu jest u mechanika. Ono więcej jest tam jak jeżdzi. Od niego pojechałem do domu.  
     Mimo słoneczej pogody było chłodno, tylko 22C to mięśniaki owszem były w krótkich spodenkach, ale równiez w koszulkach, co mnie martwiło. Może jeszcze ciepłe dni przyjdą, choć tegoroczne lato jest do dupy. Nawet nie zdążyłem się pożądnie wygrzać.   
     573 ok. 11:00 wyszedł do pracy. Akurat ochudzałem się i w tym czasie otwierał drzwi. Zastanawiałem się czy powie cokolwiek i czy faktycznie nic nas nie łaczy. Odezwał się, powiedział - jadę, będę po 20-tym. Odpowiedziałem miłych wakacji, dobrej podróży i że resztę życzeń napiszę mu w sms-ie. Odetchnę od niego, ale po przyjeździe trzeba będzie mu przypomnieć, aby wyprowadził się ze swoim zachowaniem do lubego, niech on trawi to jak się zachowuje, jakie ma obycie i niech go dalej socjalizuje. 

Środa2015.07.29 13:10
    Zawsze to pisałem, że im więcej mięśniaków jednocześnie tym gorzej, bo nie idzie się indywidualnie do nich dobrać. Przewinął się wczoraj 372, po pierwszym i na razie ostatnim spotkaniu w łóżku jest bardziej dostępny i można go nieźle pomacać, a ponieważ pracuje na budowlance to jak wczoraj chwyciłem go za bicepsy i przedramiona to musiałem się dobrze wstrzymywać, aby mi nie stanął.
    Ze 172 też może bym miał upojną noc, ale jest jeszcze 573, na szczęście jutro jedzie i nie bedzie go 3 tygodnie to wreszcie będę mógł swobodnie organizować dnie.
    W tym roku na przystanek woodstock wybiera się kilka osób znanych w tym 979, 373 jego umięśniony bardzo kolega, który wczoraj z nim przyjechał do mnie. 979 powiedziałem, aby zabrał ubrania do błota.
    No zacząłem czytać książkę branżówą "Klub koryncki", która dość mocno mnie wciąga, ale niestety czytanie tradycyjnie tylko w czasie odchudzania, w ciągu dnia nie ma czasu. 

Wtorek #6662015.07.28 10:31
    Jak będzie dziś z pisaniem - nie wiem, bo w stacji 172 i 573 więc ciężko, ale najwyżej napiszę w innym arkuszu i następnie tu przekopiuję.   
    Pojawił się w wiosce ładny nowy mięśniak tak na początku wakacji. Wcześniej jakoś nie zarejestrowałem jego obecności tak myślę czy to nie jest jak z dziećmi od 972, że przez cały rok jest w jakimś ośrodku i dopiero na wakacje się tu zjawia. Dziś przyszedł na zakupy do warzywniaka, w którym akurat byłem. Ale sztuka bardzo ładna. 
    Po za tym fajny, kolejny nr notki. 

Poniedziałek2015.07.27 18:12
    Jak już byłem u 824 to dzownił 172, że powadzil się ze starym i nie ma gdzie mieszkać i czy może (znowu) na tydz. pomieszkać u mnie, znaczy się zająć na noc czy po pracy jakiś tor odstawczy. No zgodziłem się, bo zawsze w tle jest możność zrobienia czegoś z nim. Po za tym tak średnio się wyspałem, bowiem o północy jak jeszcze nie zasnąłem wszedł na stację 573, kręcił się do 01:00 no i zasnąłem chyba ok. 01:30. Z przerwą na w.k. ok. 06:00 zasnąłem jeszcze do 09:30.
    W domu niewiele zrobiłem, jakiś taki dzień z dupy, no co zrobić, może jutro będzie lepiej. Nawet wpis robię wyjątkowo późno. Trochę pourzędowałem na felku, a co wszak nie tylko ja tam bywam, ale co będzie to się okażę, na pewno napiszę. 

Niedziela2015.07.26 11:19
Dziś to chyba powrót na macierzystą stację, ale nie wiem, o której, jeszcze tu trochę jest do zrobienia, to najprawdopodobniej wyjdzie wieczór. Wszak wakacje to co się będę śpieszył. 
    Jadąc z 811 nad jezioro zadzwonił 979. Mówi, że idzie do parku, spytałem:
- a masz na sobie koszulke na ramiączkach, co by przyciągać laski
- no jasne, a co żeś myślał
- to dobrze, musisz pokazywać im swoje umięśnione ręce.
  Wieczorem, choć miał zadzwonić - nie dzwonił, ale też wyłaczyłem szybciej telefon, już po 22:10. No jest dorosły, co go będe co chwilę nagabywał. Po raz kolejny też powiedziałem 811, że zazdroszczę tym z małym popędem jak 672, czy 222. 811 uważa, że u samca liczy się mózg, no w sumie jest wykształcona, to co by robiła z 972 lub 172? U mnie jest gorzej, jakbym miał mały popęd to może jak 672 wymieniłbym bezmózgowców na mózgowych, a tak określone preferencje i określony typ i jestem jakby udupiony.  
    Zapomniałem wczoraj napisać o wodzie w jeziorze. Jeszcze przed burzą byłem popływać. Woda była temperaturowo rewelacyjna, po wyjściu z niej było mi chłodniej (nadchodziła burza) niż w niej i praktycznie nie chciało się wychodzić. Po przejściu burzy i ustaniu opadów, którą przeczekaliśmy między kontenerami ubikacji męskiej i osobnym kontenerem damskiej, nad którymi jak na przystanku autobusowym była ropostarta plastikowa płyta, poszedłem do wody. Byłem w niej jako pierwszy, nawet ratownicy jakoś dziwnie na mnie patrzyli, ale po kilku minutach zaczęli nadchodzić z kampingów i innych miejsc kolejni ludzie i za jakiś czas ponownie plaża zapełniła sie nimi. Ponownie jak chciałem wyjśc z wody to odnosiłem wrażenie, że w niej jest cieplej i przy pierwszej próbie wyjścia spasowałem, wróciłem i dalej byłem jeszcze jakieś 20 min. Wyszedłem jak miało być dłuższe nasłonecznienie między chmurami. Wyschłem i jak słońce już trwale się schowało to zebralismy się i wracaliśmy. W drodzę co jakiś czas łapały nas bardzo drobne opady. Przy wiadukcie kolejowym stanęliśmy. 811 w krzaki, a ja na wiadukt kolejowy obejrzeć infrastrukturę. Wszedłem też na ToA wjazdowe, po przejściu przez most po mostownicach, na których jak na Shreku osioł przechodząc przez kładkę nad urwiskiem, przypominałem sobie - nie patrz w dół, nie patrz w dół, skąd zobaczyłem nastepną chmurę opadową. Pojechaliśmy dalej. Postój mieliśmy jeszcze przy czerwonych porzeczkach, które mijaliśmy w drugą stronę, ale były obstawione przez jakiś mięśniaków na rowerach. W drodze powrotnej - pusto. Następny póstój przy malinach. Całe pole malinowe. Staliśmy tam jakieś 45min tyle było do jedzenia, aż się zdziwiłem co powiedziałem 811, że miejscowi tego nie zeżarli, tyle owoców pod ręką i nic do cyca. Wszystkie na krzakach. W sumie dobrze, nam się ostały, choć na drugi rok trzeba pamiętać, gdzie rosną.  
     Jak lubię jak inni robią mi mega opóźnienia. Miałem jechać poc. 18:06, ale o 17:20 zadzwonił 812 i napierdalał przez tel. 40min przeto musze jechać nast. poc. o 19:00. Dzwonił w czasie rozmowy z 812 979 spytać się czy żyję, oddzwoniłem po skończeniu rozmowy. Zwijam się, może jeszcze napiszę później o syt. ruchowej na stacji macierzystej. 

Sobota2015.07.25 09:24
    Na wyjeździe u 824, a za niedługo jedziemy nad wodę. Właśnie muszę spr. na necie jak tam jechać, bo byłem tam kilka lat temu. Po za tym wypoczywam od ruchu na stacji. Tu nikt nie staje pod wjazdowym i mnie nie angażuje. Czasami przydało by się miejsce własnie na takie zaszycie się w terenie. Kiedyś po dalszej rodzinie było puste przez 2 lata mieszkanie w Pabianicach i właśnie dwa razy w lecie jechałem do tego mieszkania jak na wczasy w nowym miejscu. Mimo iż interesowałem się wtedy koleją, to niestety zdjęć w tamtych czasach nie zrobiłem. W ogóle tak mało zdjęć kolejowych zrobiłem, a wiele rzeczy już nie ma. Szkoda. 
    Rozmawiałem przez tel. z 672, bo akurat się odchudzałem, a on w pracy i w zasadzie kończyliśmy, a w tle jakiś kolega pyta się:
- z kim rozmawiasz
- z kolegą (odpowiedział 672)
- on lubi w dupę (jego kolega, głośno abym słyszał)
- (ja) jakby on wiedział do kogo to mówi...
tu 672 się głośno zaśmiał.  
    Pojechałem z 811 nad jeź. pławniowickie. Wyjechaliśmy późno, nadto zapowiadali burze. Dojechaliśmy nad jezioro jak już burza się zbliżała. Zdążyłem wejść do wody, chwilę popływać i już trzeba było wyjść bo błyski się zbliżały. Odgłosy było już słychać wcześniej. Tak jak mówiłem w drodze 811, że dojedziemy i mięśniaki będą się pakowały. Tak też było. Zjechaliśmy ze ścieżki w stronę jeziora k/dwóch przejebanych mięśniaków, ale jak już zjeżdżaliśmy to oni zaczęli się ubierać (qrwa, takie widoki odchodziły). Niedaleko msc. rozłożenia znalazłem kolejnych dwóch mięśniaków, jeden był z laską, w obserwowaniu to nie przeszkadzało. Te były z serii chudych mięśniaków, no przejebani - tacy w 100% dla mnie.   
    Z 811 rewelacyjnie się jeździ bowiem jest blondynką, szczupłą z dużym cycem to też jadąc już przy jeziorku mięśniaki zawieszały się wzrokiem na niej, ja zawieszałem się na nich co oczywiście przypomniałem 811. Leżąc z nią na ręcznikach na trawie powiedziałem też, iż żałuję nie mania teraz 20 lat, bo to fajne czasy. Łaczność internetowa, nie to co kiedyś - słanie listów (chyba będę musiał poświęcić temu więcej czasu kiedyś), szybkie poznawanie ludzi, w miastach trochę większa tolerancja, choć na wioskach jakby zatrzymanie czasu. No cóż, czasu nie cofniemy, musimy się adoptować do odbecnych. 
    Ale najlepsze ciacho to był chłopak, może facet 23-25 lat w wypożyczalni sprzętu pływającego. Wysoki, bez zarostu na klacie, na nogach taki mały, opalony, ale te mięśnie, ręce wyrzeźbione, mięśnie brzucha - płaskie, taki 6-pak, twarz nawet nawet, a 811 podobał się jego głos. Widzieliśmy go kilka razy, bowiem byliśmy na trasie znoszenia sprzętu do wody, to niedaleko przechodził. Na koniec jak odjeżdżalismy to mięśniak tłumaczył obsługiwanie się windsurfingiem jakiejś kobiecie i o ile 811 odjechała kawałek dalej, to ja na bezczelnego stanąłem prawie na przeciw niego. Stałem chyba z 2min, ale ten widok, ach brak aparatu, bo bym pokazał jak wygląda. Jak jutro będzie pogoda, to może pojedziemy tam jeszcze raz, to zrobię foty.  
    Buszuję po fellow i w tle lecą opowieści z Narni. Nawet tam, w bajce jest ukazane, że prawo prawem, ale rozmowa w 4 oczy może je zmienić (chodzi o rozmowę Aslana z Białą Czarownicę). Czy to jest taka informacja dla maluczkich - pamiętajcie, inne przepisy są dla rządzących inne dla rządzonych. Już od wieku dziecinnego te wartości są wpajane (wartości - dobrze napisane). 

Piątek2015.07.24 10:49
Wpis, który z wykropkowaniem przed i po miał być umieszczony wczoraj, ale względy techniczno ruchowe na stacji nie pozwoliły na tą czynność.
   ...Cały czas myśle nad dziećmi od 972 i się zastanawiam czy w jakimś
stopniu można im pomóc wszak przez większość roku są pod opieką
pingwinów, a teraz jeszcze najstarszy przejdzie do ośrodka zamkniętego.
To co kiedyś powiedziałem, że jak ich nie zamkną do poprawczaka to
będzie cud wychowawczy, zaczyna się spełniać. Cudu raczej nie będzie. Najprawdopodobniej w ślad za tym najstarszym polezą młodsi, przecież każdy chce być w tym wieku przejebanym skurwielem, a skoro mój starszy brat jest to dlaczego mam nim też nie być
     A wczoraj po załadowaniu pragotronów pojechaliśmy na przejażdżkę po terenach kolejowych, dokładnie po stacjach, na których budynki mają
iść do wyburzenia. Na pierwszy ogień poszła stacja Libiąż. Tam
budynek nie ma być wyburzony, ale za to wcześniej ten od drezyn
załatwił wejście na teren budynku. Tradycyjnie wyciągnąłem z niego
trofea dla siebie. Duże dwie mapy kolejowe z 1996, jakieś papiery, stare
instrukcje. Pozostały na strychu - stary RJ w drewnianej ramie oszklonej z 1989 i większy na blasze z 1990. Oprócz RJ jeszcze peronowy, metalowy, na rurze wbijany w podłogę napis Libiąż. Być może pojadę tam po to z kolegą, bowiem co jakiś czas ma tam trasę. ...
    Przyszedł 172 ok. 10:00. Po jakiejś imprezce, z powodu ciepła był lekko spocony, a lubię lekko spoconych mięśniaków, podobnie jak oblanych wodą i z rozciągniętym mydłem. Po pracy na budowlance zrobił się ładniejszy przeto trwało to jakies 2min, aż czułem niedosyt i to dość spory. Tak krótki czas spowodowany był lekkim wygłodzeniem, wszak dawno nie robiłem to z jakimś mięśniakiem. Już po wszystkim 172 zaczął puszczać, jak zwykle głośno, swoje więzienne nagrania, który zaczynają mi już wychodzić bokiem. Grało to jakieś 30mi i zaczęło mi rosnąć ciśnienie. Jak po odchudzaniu polazłem do góry i zacząłem z nim walczyć o włączenie czegoś innego to zaczęła się wojenka typu: "jeszcze tylko to nagranie" i w ten sposób poleciało kolejnych 4. Jak już 172 stwierdził, ze się zbiera to przylazł ten z Belgii, wczoraj u mnie spał w A na materacu, ja w B. Podobnie jak 812 jest jakiś niewygadany i potrzebuje kogoś do gadania. Kolejy raz wzrosło mi ciśnienie, już do tego stopnia, że stwierdziłem - spierdalam stąd i jadę do 824, on i tak na wczasach to wolna chata. Nie będę obsługiwał ludzi, tzn. kierował ruchem, niech się z tym męczy 979. Da se z tym radę, bo to skurwiel. 
    Będąc u 824 pojechałem przejechać się rowerem, o tak sobie.Bez pkt. docelowego, do przodu nieznanymi drogami. Fajnie się jechało, ciepło, 30C, jechałem w klacie. Wracając w jednym z parków mijałem dwu chudych mięśniaków. Jeden z nich (to taki odruch) ręką smerał się po klacie przeto koszulke miał w okolicach pępka podniesioną. Kiedyś sam próbowałem tego odruchu i zastanawiam się co w nim jest takiego, że część mięsniaków to robi. Chyba tylko aby pokazać okolicznym ludziom swój płaski, ładny brzuch. Ani to wygodne, ani praktyczne, bo czy tak często swędzi nas klata? Dla mnie to fajny odruch, bo można zobaczyć zgrabne brzuchy. Otóż jadąć zbliżałem się do ścieżki, którą szli pod kątem 90 stopni. Jak dojachałem do skrzyżowania oni już je przeszli. Tak mnie zaintrygowało zobaczenie brzucha od tego, iż postanowiłem objechać budowlę i podjechać ich z przodu. Udało mi się i jadąc na przeciw nich zwolniłem maksymalnie prawie stając bo akurat był zjazd z krawężnika. Mijałem ich powoli i stwierdziłem - oboje są ładni. Jak ich już minąłem, za nim zrobiłem ponowny rozruch usłyszałem - "czy on za nami jechał" przynajmniej tak mi sie wydawało, że jeden z nich powiedział. Chyba za bardzo oficjalnie to zrobiłem, ale też byłem na obcym terenie to mnie tu przecież nie znają.  
    Kąpiąc się zastanawiałem się (w sumie krótko) czemu 979 tak cieszył się z powodu mojej nieobecności, nie tyle dziś (wiem to dla niego zakoczenie), ale jutro. Kopulacja. Tak, będzie mógł sprowadzić dziurawca na noc, resztę wywalić i oddać się przyjemności nocnego kopulowania. No nie powiedziałem mu, że wyjadę do 824, bo tego nie było w planie, a tak jutro będzie mógł zaplanować i sprowadzić jakąś laskę na hause. Niech się bawi.   

Czwartek2015.07.23 14:12
Ok. 06:50 obudził mnie ten od drezyn, bo już wychodził, nawet dobrze, bo o 07:00 miałem sam wstać. Rozruch poranny i pojechałem do koleżanki od 811 załatwić pismo do UP o nieprzydatności do pracy. Na msc. chwilę z nią pogadałem, a następnie pojechałem do stomy, ale niestety (no tak się qrwa do wszystkiego zabieram) pojechała już na urlop. Teraz zostanie podjęcie decyzji co dalej. Od stomy pojechałem do 972, bowiem coś tam stękał o aucie, a miałem się odezwać wczoraj, ale wrócilismy ok. 20:30 to już nie dzwoniłem. Jak przyjechałem do jego wioski, to 972 jeszcze spał. Powiedziałem żonie, aby go nie budziła, ale jakoś się upierała i go obudziła. Zaczęli też się budzić synowie. Wizyta u nich to jakbym odwiedził neandertalczyków. Jest to trudne do opisania, ale szkoda mi dzieci. No jeszcze dzieci, bo jeszcze rok, dwa i to będą już nie małe skurwiele. Właściwie już są. Do rodziców zwracają się obraźliwie, ale jakby wzorce mają z góry. Sami rodzice się nie szanują to dzieci szybko to przejmują. 972 był wczoraj na imprezce, po której w nocy chodził całkiem goły. Dziś pdchwycił to najmniejszy i też chciał ściągać majtki, ale mu nie pozwolono, czego chyba nie zrozumiał. Przy czym ciągle próbował. Jak ich dziś widziałem to pierwszy i 3-ci będzie miał figurę po 972, natomiast 2-gi po matce, bo już jest szerszy w biodrach niż w barach. Trudno, ale co można tam zmienić jak i tak ich odebrali, z czego oni (rodzice) nie zabardzo chyba rozpaczają.  
   Ostatnio byłem w markecie, a tam lokalne mięśniaki z wioski. Mięśniaków było 3-ch i jedna laska z larwą w wózku. Przy wejściu zapakowali do koszyka 4 zgrzewki Radlera, a po wyjściu z alejki już ich w koszyku nie było. Na takie zakupy to też moge chodzić, tylko nie mam larwy, której takie cuda można zapakować. Przy okazji przypomniało mi się, że jak byłem z 979 w Ligocie to czekając na niego siedziałem przy WK4 I rozjeżdzie 44, na starych podkładach drewnianych ułożonych pod płotem firmy wzdłuż toru. Wokół nich były porozrzucane puste opakowania płaskie, bo takie jest najłatwiej schować pod bluzę, koszulkę itp. Przeróżne odmiany żółtych serków, jakiś potraw mięsnych, no nawet ja się tak nie raczę. I takim osobom w zasadzie nic nie można zrobić, bo mała szkodliwość czynu, a siedzieć to i tak siedzieli to dla nich nie nowość do tego nie ujma. Po sali sprzedażnej chodził 
ochroniarz, ale albo był już na emeryturze, albo krótkto przed to nawet poszedł w drugą stronę jak ich zobaczył.
   Koleżanka pracowała kiedyś w sieci i mówiła, że średnio miesięcznie straty to ok. 20 tysi, ale to było kilka lat temu. Może dziś są już większe, wszak podwyżki cen są. 

Środa2015.07.22 08:07
Wczoraj dzień mimo bytności w terenie zajęty do nocy więc wpisu niedokończyłem. Popo byłem u 811. Jak zwykle doskonale się z nią rozmawiało, a w bloku na przeciw, bo ona jednak przyobserwowała, potencjalny branżowiec nie jest z laską tylko mieszka z mamusią. Znowu przechyliło się na branżowstwo. Aczkolwiek nie było go na balkonie, a jak było gorąco to mieli okna pozawierane, dopiero po 20:00 otwarli mocniej, znaczy nie lubią ciepła jak ja. U 811 zeżarłem chłodnik, no bardzo dobry. Dziś 811 lezie na imprezkę gdzie "sprzedała" przepis i też inna laska ma go zrobić.
    Od 811 pojechałem do bloku 824, sprawdziłem na necie RJ poc. którym miał przyjechać ten od drezyn i pojechałem, oczywiście w pędzie, prawie bijąć kolejny rekord przejazdu na dw. PKP. Jak wjeżdżałem to mijałem ludzi od pociagu, ale tradycyjnie ten od drezyn jeszcze zdjęcia robił więc spotkalismy sie na peronie. Z dworca pieszo do bloku, ale w drodze rozmawialiśmy o spr. kolejowych w połączeniu z gospodarczymi. W nocy idzie się zawsze jakoś przyjemniej niż w dzień, do tego ciepła noc. Nie sprawdzałem na termometrze, ale było ponad 25C. W mieszkaniu dalej rozmawialiśmy i ok, 00:30 kładliśmy się spać.  
    W bloku mieszkanie nagrzane, tymbardziej że w ciągu dnia do tego się przyczyniłem i o ile ten od drezyn nie mógł zasnąć z ciepła, to mnie być może w połaczeniu z ciepłem zablokował sie mózg na trawieniu imfornacji i ich przetwarzaniu i tak chyba z 1,5h się tym zajmował, aż zmobilizowałem się i zacząłem go wyhamowywać, po czym udało się wreszcie zasnąć. Jak to móżg, jak nie dojechała 18-ka z Ka-ic to myślał nad dobraniem się do 181 i wymyślił plan, który może w czw. lub pt. postara się wdrożyć.  
    Rano przebudziłem się ok. 06:30 i jeszcze chyba na 20min się drzemnąłem po czym definitywnie już nie zasnąłem. Ok. 07:00 komóra budziła tego od drezyn, z łóżka zwlokłem się 7:25. Ten od drezyn jadł śniadanie i z 573 mogli by se ręce podać. Nie wiem czy to braki w wychowaniu czy taki styl bycia brudzący wokół siebie i mający wyjebane na to co się robi. Ten od drezyn jadł przy kompie, bo sprawdzał odjazdy poc., a klawiatura jest na dodatkowej półeczce na rolkach wiec jak się je można ją pchnąć i skryje się pod blatem co robię, bo często jem przy kompie. A po nim nakruszone na blacie, klawiaturze, podłodze. Oczywiście zamiatanie na mnie, bo jak ktoś tak je to nie wiem czy w ogóle umie dobrze zamiatać. Skolei u mnie dwa dni temu 573 robił jajecznicę. Przy poprzedniej białko z jajek było na blacie na przeciw piecyka, na blacie obok piecyka, na samym piecyku i na podłodze. Dwa dni temu jak robił jajecznicę na oleju, to olej na podłodze, a ponieważ taki zwyczaj chodzenia na boso po mieszkaniu to wdepł do tego oleju i przenieszczając się zadeptał nim kuchnię. Wycieranie kuchni na mnie, bo jak ktoś tak gotuje, to nie wiem czy w ogóle umie wycierać powierzchnie płaskie. Naczyń też nie umie myć, patelnie po poprzedniej jajecznicy tak umył, a raczej przepłukał wodą, że była cała tłusta. Pomyślałem, tej nie będę używał, niech robi na niej następny raz. W pokoju C to ogólny dramat, ale ponieważ ma naście lat to tam nie ingeruje, jedynie w sytuacjach skrajnych, jak kiedyś nie dojadł loda i pojemnika leżącego na ziemi ów wyciekał na drenianą podłogę. No musiałem wytrzeć. Jestem jednak inny, pomijam tu moją branżowość. 
    Dlatego jak mi 573 powiedział, że zakochał się w nim 35 latek, to od razu pomyślałem - wybawienie. Niech go bierze z jego całym dobytkiem (tego dużo nie ma - jedna torba) i zachowaniem oraz ogarnianiem samego siebie. Przekazałem 573, że pokój C zostanie ponownie zagospodarowany rzeczami, które z tamtąd wyniosłem i pomyślałem im szybciej się do niego przeprowadzi tym lepiej. Ostatnio, jak powiedział, w sklepie (oczywiście markiecie) ikei wybierali mebelki do zmiany w jego obecnym mieszkaniu. U mnie chciał to samo robić, ale skutecznie wybiłem mu to z głowy (będzie mi moje stare szafy, zrobione z drewna wymieniał na jakieś nowe ciulstwa z prasowanych wiórów, które się rozpadną po 5-10 lat). Obecne szafy co mam to mnie przeżyją, a jak ktoś zadba i nie będzie ulegał modzie i nieustającej wymianie na nowe, to jeszcze je będzie miał przez całe swoje.
    Do domu za chwile pojadą autem, a ja poc., nastepne gadżety kolejowe. Tym razem są to pragotrony kolejowe. Nie mam zielonego pojęcia gdzie je umieszczę, bo mam już koniec wolnych przestrzeni do wykorzystania, a to niestety nie jest małe. No cóż, tymczasowo będzie to upchnięte w garażu, w którym też wolne przestrzenie są na wyczerpaniu. Jak nie zabiorę się za wyciepowanie, takie gruntowne, bo pobieżne to się odbywa (i bardzo dobrze), to będzie dramat, a w przyszłym tyg. mają zjechac semafory kolejowe i tarcze manewrowe tudzież latarnie to już będzie dopiero dramat. Zbieram się na stację i do poc., a autem równolegle będą jechać rzeczy.
    W domu zaczyna mi się zagracać maksymalnie. Dziś zjechały pragotrony, do tego z Libiąża dwie duże mapy kolejowe, zegar kolejowy 51cm, jeden taki mam, ale drugi do renowacji i jeszcze coś by się zwiozło. Nie powinienem jeździć na takie wyprawy, bo ciągle coś zwożę, a następnie zagospodarowuję to przez kilka m-cy. Szczegóły wyprawy jutro napiszę, bo dziś to i późno i pewnie za chwile ten od drezyn też będzie chciał kompa. 
Wtorek2015.07.21 13:58
Myślałem, że to ja jestem mistrzem w robieniu opóźnień, ale mam następcę. 18-ka z Ka-ic zrobił 1,5h opóźnienia. Trochę czasu ubyło na zabawę, ale może uda się go tu przetrzymać dłużej, bo niby do 18:00 ma czas.
    Jadąc na dworzec PKP w wiosce 972 mijałem na drodze przejebanego mięśniaka w klacie. Jak go zobaczyłem z daleka to tak regulowałem prędkość aby jak najdłużej nacieszyć się jego widokiem. Pewnie siedział bo dziary trochę takie więzienne, ale ta budowa, no szał macicy. To są takie chwile kiedy warto rozglądać się na ulicy, bo sztuki są w wioskach ościennych niesamowite. 
   W ogóle jedząc loda u 824 dał o sobie znać znowu dolny ząb piątka lewa. Jak wrócę do musze do znajomej stomy uderzyć, co by go zrobić za nim zniknie na wakacje.  
   18-ka nie dojechała, gdzieś zginęła na trasie Ka-ce dw. PKP miejsce docelowe. Już nie dzwoniłem, bo to on miał zadzwonić. Trudno, może innym razem uda się go ściągnąć.
Poniedziałek2015.07.20 10:53
Położyłem się spać dziś, było już po 02:10. Jak już włączyłem procedury wyłączające to słyszę ktoś wchodzi. Myślałem, że to 979 ściąga spać, ale to 573 zjechał z pracy i zaczęłiśmy rozmawiać. Spotyka się od 2-ch m-cy z 35 latkiem. Jak to w związkach jeden drugiemu nie chce okazać uczuć, przynajmniej 573 czai się z tym, aby jak mówi, nie okazywać tego tak szybko, by tamten się nie zraził. Już dokładnie nie pamietam jak to ujął, ale czy to rozsądne - nie wiem. W dniach między pracującymi śpi u niego i mieli już pierwszy seks. Wcześniej spali, ale oprócz jakiegoś przytulania nic nie było. W tle jest opcja wprowadzenia się do niego, ale jak zacząłem o tym mówić, to podobnie jak z okazaniem uczuć, ależ nie, na razie nie, może kiedyś tam. Kolejne czajenie się. Teraz ma dwa dni wolnego to spotkanie z 18-ką odbędzie się u 824, bo tam mieszkanie puste, a tu bym nie mógł się z nim kopulować.
    Mimi późnego zaśnięcia, rano obudziłem się o 09:35 więc nienajgorzej, ale nie wiem jak przeżyję cały dzień.
    Dzięki nagrzewaniu wczoraj mieszkania jest w nim 26C, kiedy na placu jest 23 więc postarałem się. Byłem w UP i dali mo ofertę pracy na kierowcę B. Teraz mam 10 dni na załatwienie sprawy, czyli poszujanie znajomych od znajomych, kto kogo zna, aby napisali tam, że nie spełniam warunków czy cos podobnego. Też se wymyślili na lato do pracy, kiedy muszę remont zrobić. I tak nie jest źle, bo to pierwsze skierowanie od 2 lat do jakiejś pracy. Może następne będzie też za 2 lata. Po za tym czekam na 979, bo ponownie mamy jechac do katos, tym razem przez park nieopodal, bowiem ma być tam na 18:00 w związku z czym jest trochę czasu. Herbata zrobiona, przeleję do flaszki i nie trzeba będzie w drodze nic kupować. Przy okazji chciałem na mapie wyznaczyć trasy do miejsca i sprawdzić którędy jest krócej. Choć jeżdżę latami różnymi trasami to nigdy nie robiłem pomiarów kilometracji, a przynajmniej nie notowałem tego. Są dziś mapy, tylko nie wiem czemu one wyznaczają sobie trasy same i nie da się poprowadzić skrótami nawet jeżeli jest droga tylko mają jakieś swoje wgrane i kieruja często okrężną. to jakby do poprawienia dla tworzących takie serwisy choć korzystałem na razie tylko z googla i mapa.targeo.pl. No i znalazłem - http://www.navime.pl/wyznaczanie-trasy-wykres-profilu i tam można zaznaczyć punktów pośrednich wiele i prowadzić trasę jak uważamy za właściwe.  
    Staram się ostatnio, czy to w jakimś poprzednim okresie czasu te niby złe informacje, czy wydarzenia przekuwać na dobre. I tak, 824 pojechał na wakacje sam, na szczęście dobrze się tam bawi, a korzystając z tego, że mieszkanie jest wolne, a u mnie tor stacyjny zajęty jutro przez 573, a po za tym niewiadomo kto i kiedy stanie pod wjazdowym to umówiłem się z 18-ką w mieszkaniu 824. Jak będzie się okaże, na szczęście jeden pokój ma oddzielony od sąsiadów i można tam hałasować. 
    Na noc dwa tory zajęte 573 na grupie C i 172 na A, mnie pozostanie B. Ok. 06:10 mam się obudzić i to samo zrobić ze 172, który ma iść do pracy. Znowu noc na raty i jeszcze jutro wyjazd to dwa razy będzie budzik nastawiany. 

Niedziela2015.07.19 22:15
Nie abym dziś nie chciał zrobić wpisu, ale zleciał cały dzień, a że temp odpowiednie to i wydajność większa. Takie tamp. powyżej 30C powinny być przez 6 m-cy, a następnie zima z temp. ok. 5C to byłby idealny klimat. Ponagrzewałem mieszkanie, wszystko (okna i drzwi) co się dało było pootwierane aby mury się nagrzały. Sąsiadki nie ma, to u niej zimno, a z drugiej strony też klub morsów. Powyżej 30C mieli tylko jedno okno lekko uchylone.
     Tradycyjnie w nd. na stacji ruch wzmożony. Mięśniaki się przewijają opowiadając między sobą imprezki sob/nd. Ponieważ wysoka temp. to porozbierały się do klat w tym 979, który na ich tle wygląda bardzo dobrze. Popołudniu dostałem zaproszenie o 975, a ponieważ mnie tam dawno nie było to postanowiłem pojechać. Na msc. drugie danie i spożyłem dwa piwa. Przy okazji zarobiłem mu kable internetowe, bo to jakby pretekst do mojego przyjazdu. Nie omieszkałem zapytać o dane gus-u dot. liczebności kotów - jest obecnie 40. Od razu po przyjeździe, ponieważ byłem w klacie to przylepiły się do mnie kłaki od kotów i do wyjazdu byłem oblepiony częściowo włosiem. Nawet jadąc do domu, koszulką musiałem z pleców pozsuwać ich włosy. Sam 975 dzięki pracy na budowlance wygląda dobrze. Nawet ostatnio z braku innych mięśniaków myślę nad seksem z nim. Okazja będzie na przełomie lipca i sierpnia. No ręce to ma bardziej wyjebane niż 979. W sumie więcej nimi napierdala to i efekt jest bardzo dobry.
     Dzięki temu, że mnie nie było, to po przyjeździe o 21:30 tory stacyjne wolne co jest niebywałe o takiej porze.
Sobota2015.07.18 02:09
   Nie wiem jak to jest, że coś bezpłatnego może być lepsze od czegoś za co się płaci. Staram się mieć na kompie dwa systemu operacyjne, bo jednak dużo korzystam z kompa i jego nagły defekt mógłby spowodować niepotrzebne perturbacje. W tym tyg. zainstalowałem win. 7. Dziś, bo było ok. 01:00 pojechałem załatwić sprawę i wróciłem po godz. Na linuxie, który mam zainstalowany 5 lat, to po godzinie, ba, nawet po 5 godzinach ruszę myszką (lub nacisnę strzałkę) i system działa. W 7-ce po godz. już był zawieszony. Jak oni to robią, że to tak doskonale działa i jeszcze trzeba za to płacić? Zresztą 800 w firmie postawił serwer na systemie win.2003 serwer. Po 2 m-cach batalii z tym ciulstwem zrezygnował z tego, a od razu mu mówiłem:
- postaw serwer na linuxie, będziesz miał bezproblemów.
 A tu system 5 lat, na którym wszyscy siedzą, oglądają co popadnie włącznie z porniolami, żadnego antywirusa, zresztą nawet nie wiem czy na linuxa jest antywirus i działa. Mało tego od 5 lat działa tak samo, nic się nie zmienia. A windy po kilku m-cach to już zaczynają mulić, a najwięcej to chyba miałem xp-ka 1,5 roku i też trza było formata i na nowo. A tu alternatywa darmowa, działa i mało kto to chce mieć na kompie. To jakiś fenomen.
   Leze spać, bo znowu się zasiedziałem, do rana.  
   Jak to dobrze, że jeszcze nie pracuje na etacie. Choć rynek pracy się luzuje potrwa jeszcze rok za nim niektóre firmy zrozumieją, że sformułowanie "na Twoje msc. jest 10-ciu innych" już nie działa.
374 poszedł do pracy na kierowcę, bo (co pisałem tu, za 5 razem zdał prawo jazdy) zapragnął zmienić budowlankę na, jak mu się wydawało ciekawszą pracę. W nowej firmie pracuje 2,5 tyg. i już dziś stękał, że żałuje, iż nie poszedł na budowlankę do T.G. gdzie dwalli mu na start 12zł/h na rękę. Fakt, przyznał, jakby tam poszedł stękałby, iż nie spróbował pracy jako kierowca. Inna sprawa, jak go słuchalem to zauważam, że niektórzy szefowie mają to jakoś źle poukładane i w tej pracy dziennie po naście godz. nie zauważają zmian na rynku pracy przeto stawiają własną firmę na skraju przepaści. Przecież tam gdzie jeździe 374 jakby odeszedł wraz z 374 jeszcze jeden kierowca to jest po firmie. Brak realizacji zleceń i pozamiatane. Ciekawi mnie co dla mnie naszykowało biuro pracy. Pojadę w pn. to postaram się na miejscu, jak dotychczas ofertę odrzucić. W końcu remont mieszkania czeka i ciągle coś. Jak jeszcze polezę na etat to już nic nie zrobię.  
    A ok. 04:15 to taka prawie stała godzina u 979 wszedł na stację. Myślałem, że jak wyszedł ok. 00:20 to poszedł do domu, a się okazało, że włączył mu się łazik i tak przełaził do rana. Choć B było wolne to przyniósł materac, a mnie poprosił o druga poduszkę z łóżka i tak śpię na jednej, a ta druga jest tam trochę ozdobnie. Rozebrał sie z koszulki, był w krótkich spodenkach. Pomyślałem - znowu prowokacja do cyca. Przecież wie jak to na mnie działa. Dziś nie wstałem z łóżka i nie podszedłem do niego, choć mimo pory organ od razu się pobudził no i ... stanął. Zasypiałem patrząc na jego plecy, szyję, rękę.
   Wstał 10:30 i poszedł do domu, a ja nocne widoki przetrwawiłem w łóżku za nim z niego wyszedłem. Niby niedobrze, że mnie prowokuje, z drugiej strony widok mięśniaka rozebranego to przyjemniejsze jak moje (podniecające 811 i trochę mnie) świecące semafory.  
    Zadzwonił 972, że ma problemy z autem, a ponieważ on piekarz to na aucie zna sie prawie w ogóle. Powiedział, auto pali, za chwilę nie pali. Diagnoza jak chuj. Nic więcej nie udało się wyciagnąć, a i to wskazywało na akumulator. Pojechałem z miernikiem. W drodze do 972 mijałem blok w którym mieszka ten mięśniak co mi się tak podoba. Siedział co prawda na schodkach innego bloku bo tam był widok ładniejszy. Z powodu temperatury siedział w klacie. Ach jak go zobaczyłem to znowu musiałem przyhamować. No i pomyślałem o tym, że jednak miałem pilniej zabrać się za poznawanie go. Może jeszcze nadrobię kiedyś. On podobny jest trochę budową i umięśnieniem do 222 choć jest większy, ale proporcjonalnie. Ach takiego mieć w rekach... Tymczsem po dolaniu do aku wody destylowanej umówiłem się wstępnie z 972, aby wieczorem wpadł. 979 i inni mają iść na imprezkę do innego mięsniaka to chata powinna być wolna no i chętnie bym poszalał trochę. Ostatnio jakoś mało mięśniaków przerabiam. Nie wiem czy dobrze, czy źle.
    Wracając do wizyty u 972 to jego średni syn dziś był bez koszulki, no bo upały, ale figury po starym to on nie ma. Szerszy w biodrach jak w barach. Powiedziałem to 972, aby zaczął panować nad tym i zmienił mu może dietę czy coś tam, ale nie wiem czy cokolwiek zrozumiał.
Piątek2015.07.17 00:05
Jak lubię informatyków. W zasadzie to powinno działać ciągle tak samo, ale nie działa. Jak otwieram w nowej karcie i nie robię podglądu to strona się ładuje i mogę tu pisać. Jak przeładowuję naciskając to już się nie załaduje. Jakiś fenomen lub czeka mnie rozmowa z kimś kto robi strony internetowe, ale jak mu dać przykład skoro w wiosce nikt nie wie, że piszę coś takiego (no jakby wiedzieli to by się działo). Tymczasem ratujemy się jak możemy i wyszukujemy co zrobić, aby działało.  
    Byłem wczoraj z 979 w Katowicach na rowerach, jak zwykle jechaliśmy łamiąc przepisy gdzie się dało, w ogóle to mało przepisowo jeżdżę, ale 979 się przy mnie wyrabia jak widzę. Wiem, wiem daję zły przykład, ale jak jadę to prawie jak na rajdzie między samochodami, po chodnikach, z ulicy na chodnik, aby ominąć czerwone, z chodnika na ulicę za skrzyżo, ale za to jakie rewelacyjne czasy mamy... Jechaliśmy na odcinku 5km równo z autobusem pośpiesznym. Zresztą kiedyś na uczelnię jak jeździłem to nawet szybciej jak autob. pośpieszny. Fakt, na pierwszych zajęciach ciekło ze mnie i musiałem się jakoś schłodzić, ale te czasy, ten pęd na ulicy... to dopiero była jazda. Zostało jednak do dziś.  
    Jak to jest? Rano się budzę i widzę co mam zrobić, i chcę to robić, ale za chwile procedury rozruchowe, coś tam jeszcze wypada i coś jeszcze i energia jaką miałem do pracy, no bo przecież i to chciałem zrobić, i tamto, i jeszcze tamto, mija. Po czym zamykam kolejny dzień na małej wydajności.
   824 dojechał do Chrzypska. Na dworcu nie ma bezpieczników, nie wiem kto je wykręcił, będzie noc bez prądu. Mówił, że w pociągach było pusto, w tym na odcinku Poznań - Wronki również. No cóż, kolej tak działa, że zostają nieliczni korzystający z jej usług. W aglo to co innego, bo m-ta się zapchały, ale już po za nimi to poc. jeżdża pustawe i właściwie to powinny jeździć małe autobusy szynowe. To w tygodniu, natowmiast na weekendy składy powinny być wzmacniane. Jakoś nie widzę elastyczności, ale to chyba działania celowe, wszak zawsze powtarzam - państwo zarabia jak ludzie jeżdża własnymi autami, a nie komunikacją publiczną.
    Teraz tyle, bo jednak północ minęła i trza iść spać. Narka.   
    I tak jak napisałem tak jest. Już zeżarłem śniadanie, zakończylem rozruch poranny to przyjechał kolega z Belgii i zaczyna nawijać. Tak nawijał godzinę. Kolejna godzina z głowy. Fuck, ale zabieram się za czynności, bo czas biegnie. 
    Ten z Belgii jeszcze raz przyjechał i zajął mi kolejne 1,5h. No cóż. Ale z nim jest sprawa branżowstwa. Otóż już kiedyś wyszły dośc mocne podjerzenia, że jest branżowcem. Jak tu był w ub. roku to (nie wiem czy tego nie opisłem tu) oficjalnie się spytałem czy jest. Odpowiedź jaką można było się spodziewać - nie jestem. No spoko. Dziś, jak przy okazji jego przyjazdu przypomniałem 979 o tym pytaniu to powiedział, że teraz ten z Belgii, jak wcześniej prawie w ogóle, gada ciągle o dupach (w sensie laskach). Zasłonę dymną trzeba robić. Przecież tam może się kopulować z facetami i nikt tego nie zobaczy, tu już gorzej. Dziś przewinął się też 840 z nadal bolącym kręgosłupem, jeszcze bardziej po wczasach we Włoszech i powiedział, że jak chajtnął się to ten 
Wiosenny (gość) 2015.07.17 16:10
Na trasie Poznań-Wronki pusto? To niemożliwe, jeżdżę tą trasą codziennie i zawsze jest pełno, nawet w wakacje. A szynobusy są okropne, bo nawet szpilki się do nich wetknąć nie da.
Baltazar221 2015.07.18 02:18
No tak mi zrelacjonował 824. Jechał tym o 17:50 z Poznania, choć samego mnie to zdziwiło, bowiem jak w maju jechaliśmy to z powodu (to się na kolei nazywa) "lokowania podróżnych" odjechał późno 10min., przy czym w znacznym stopniu przyczyniliśmy się do tego my, ale taka była przesiadka i już trudno było wsiąść, a bilety zaczął sprawdzać od Szamotuł dopiero, bo wcześniej nie dało się chodzić po składzie.
Czwartek2015.07.16 09:32
Postawienie systemu spowodowało trudności (mam nadzieję przejściowe) we wpisach na blogu. Nie ładuje mi się w całości strona i to nie za każdym razem. Raz się załaduje, 5 razy nie, stąd dość haotyczne wpisy.
   Wiadomości nie oglądam, ale jak pisałem niusy i tak docierają. Ostatnio na topie są środki powodujące inne fazy świadomości. Nawet w masakrach rodzinnych wypowiadała sie mama nastolatka, która pracuje w ośrodku pomocy takim ludziom i u własnego syna nie zauważyła objawów. Patrze na młodzież, zresztą przychodzi tu do mnie i co już kiedyś pisałem w większości rodzice tracą kontakt z dzieckiem jak ma ono 15 lat. Wchodzi wtedy w "swój" świat niekoniecznie tożsamy z rówieśnikami i w nim żyje. Często jest to świat elektroniki, która szybko się rozwija, a rodzice nie zawsze nadążają za jej rozwojem np. z powodu zajęcia zarabianiem, utrzymywaniem mieszkania itp. U siebie też widzę ograniczenie do funkcji, z których korzystam, reszta jest niewiadomą. Jak trzeba to posiłkuję sie 979 lub innymi. A w ilu domach są dobre relacje z własnymi dziećmi? 
   Oprócz bieżacych zajęć, biuro pracy przysłało wezwanie, znależli jakąś ofertę pracy. Zaczyna się robić gęsto, bo wiedzę rynek się wypłukuje z ludzi. Wczoraj zespusła się przy rowerze przednia przeżutka, to już drugi defekt roweru, jeden jest odstawiony na wymianę łańcucha, teraz do zrobienia jeszcze przeżutka. Czas się kurczy, a tyle jescze do zrobienia, za to chęci marne. 
    Jak zwykle mało czasu to na szybko. Dzwonilem do 672 i powiedział, że 622 wyjechał do Holandii. Kolejny zajebisty mięśniak wyjechał z kraju. Do cyca, czemu jakieś lochy nie wyjeżdżaja tam tylko mięśniaki? Może to własnie mięśniaki-skurwiele dają tam sobie lepiej radę jak lochy lub maciory.
    Wpis na szybko bo wyjazd na rowerach do Katowic z 979 to muszę sie przygotować i przy okazji jemu rower. Nie wiem czemu wiekszość spraw zawsze na mojej głowie. Kto tym mięśniakom tam organizuje życie za granicą? A może żyja jak 573 u mnie w brudzie, syfie nie umiejąc sie ogarnąć, czego tu z kraju nie widać, a w łączności wszystko jest zajebiście i ładnie, no i mają w chuj kasy na wszystko.
    Pozytywne, że upały się zbliżają, na mnie to działa rewelacyjnie. No i popołudniu praca przy kompie. Na maps.google wymieniają stare zdjęcia satelitarne, to muszę rejony kolejowe, które sa jeszcze stare zgrać specjalnym programem, aby zostały na kiedyś tam. Mogli by zrobić jakąś stronę archiwum. Może kiedyś ktoś o tym pomyśli, choć w tej pogoni ciągle za nowym to mogą tego nie strawić. 

Środa.2015.07.15 00:08
Że się zasiedziałem to zainicjuję i lezę spać, bo ostatnio przeginam, ale idzie już ku lepszemu, przynajmniej zbliża się do północy. 
   No wreszcie. To tak jest jak się zainstaluje nowy system to otoczka do tego, aby to działało to drugie tyle czasu lub więcej. Nocna notatka na laptopie, bo tak nie powstała by w ogóle.  
    Współczuję 979. Przyszedł z pracy w złym humorze, bowiem znowu na jego matkę przyszło wezwanie komornicze do spłaty. Trudno jest mu w takiej chwili pomóc, ale może za 2 dni z nim o tym porozmawiam, bo sytuacja jest nienajlepsza. Matka nabrała pod wpływem presji kredyty, teraz ktoś je musi spłacać - wypadło na 979, choć nie wiem czemu akurat tylko on ma je spłacać. Dziś poszło 1000zł. Nie dziwię mu się, jakby mnie taka kwota ubyła też by mnie chuj strzelił.
    Po za tym w nocy spał 172. Przed jego wyjściem ok. południa zrobiłem to z nim. Pozycja tradycyjna - na pufach, z rękami przywiązanymi do sztangi.
    Oprócz tego dzień zleciał jak inne, jakoś tak bez większych działań. Zająłem się muszlą do wymiany od brata 979. Zaciepana była marasem pobudowlanym. Nie wiem czemu ludzie myślą, że rury kanalizacyjne to śmietnik. Wstępnie czy może w 3/4 ja oczyściłem, jutro jeszcze ręsztę zaprawy zbiję ze ścianek i powinna być gotowa do zamontowania, po dobraniu odpowiednich rur spływowych.
Wtorek2015.07.14 00:52
Nie napisałem tego wczoraj to dziś. Ruszyły ćwiczenia, oby dziś też się odbyły. Z opóźnieniem 50 minutowym do planu, który był na 14:20 zacząłem i wytrwałem 40min. Z powodu temp. w mieszkaniu 24C trochę się spociłem, ale to dobrze, wiadomo - jest jakiś efekt. Dziś mam nadzieję też zrobić min. 40min. Po za tym zainstalowałem 7-kę i mogłem ściągnąć, zainstalować, uruchomić maszynę EU07-424 i przejechać jedną trasę przeto lezę spać o 01:00. Tyle, jakby dokończeniem wczoraj.
     Po roku czasu dziś umówiłem się z 222, bowiem chciał odebrać pozostawioną rzecz u mnie, a ponieważ stało sie jak się stało to dopiero wczoraj się ze mną skomunikował. Od razu mu powiedziałem, że chce z nim dłużej pogadać i wybraliśmy się do pobliskiego lasku. Szedłem tam m.in. aby zobaczyć czy coś się zmienił w wyglądzie nietylko tym widocznym jak się jest ubranym. No nic się nie zmienił co bardzo dobrze o nim świadczy. Utrzymał formę z przed roku. Laska nawet nie wie jakie ma szczęście przynajmniej pod kątem jego wyglądu, bo z mózgiem to trochę już gorzej. Ale co pisałem wielokrotnie - wioska nauką nie stoi. Spacerując jednak z 222 zastanawiałem się czy mógłbym z nim być (a teraz jak piszę, to zastanawiam czy w ogólę mógłbym z kimś być). Moje widełki wyglądowe są dość sztywne, a w nich mieszczą się przeważnie mięśniaki-skurwiele, niestety bezmózgie. Złapać mięśniaka-skurwiela, choć 222 to tylko to pierwsze, to jest taki mały cud. Rozmawiałem o tym już kilkukrotnie z 811 i raczej podziela moje zdanie. Chyba jestem skazany na (przynajmniej w związku) bycie samemu. Dobrze, że na stacji ruch, a ostatnio jestem bardzo zadowolony z poprawionych (wydaje mi się, że znacznie) relacji z 979.
    Po za tym jeszcze przed widzeniem z 222 wreszcie mnie dopadł 812. Nie było go ponad pół roku i z tego powodu jakoś szczególnie nie narzekałem. To jedna z takich kontrowersyjnych osób, z którymi mam średnią przyjemność ze spotykania się czy rozmawiania, ale mój brak asertywności niestety wychodzi jak dziś. Z powodu jego wizyty przepadły mi ćwiczenia, a miało być tak dobrze. 812 odszedł o 15:05 w drzwiach minął się z 979, który chłodno go przywitał. Jak zwykle gadaliśmy o pierdołach, bo to on ma potrzebę widzenia się z kimś i gadania, ja to mam na miejscu na stacji, składy codziennie wchodzą i wychodzą to nie narzekam na samotność, nawet czasem jest mi potrzebna.   
     Po odejściu 812 w kuchni odbyła się rozmowa z 573, bowiem przygotowywałem jedzenie i on też w tym celu się zjawił. Zapytałem się po raz kolejny gdzie sa moje kufle z grubego szkła, w których robię herbatę - odp. - nie wie. Podobnie ze sztućcami i talerzami. Powiedziałem mu wprost, że w/g mnie nie chciało mu się ich myć to je wyciepł. Oczywiście tego nie potwierdził, ale skoro ich nie ma, to co innego mogło się z nimi stać tymbardziej, że widziałem je (co mu też powiedziałem) u niego w pokoju, brudne. Na moją sugestie, że jakby jego dalsze mieszkanie tu jest niewskazane, powiedział, że we wrześniu się wyprowadzi, ale czy ja tyle wytrzymam. Tymczasem dziś pojechał i będzie dopiero w pn. wiec przynajmniej jeden tor jest już wolny, za to na grupę A zjawił się 172. Może jutro z nim coś zrobię, bo dziś to mi podniósł ciśnienie, ale to chyba było to przelanie się czary. Może to wizyta 812, która mi zdemolowała plany dnia zaczęła pasmo drażniących sytuacji?  
    
Poniedziałek2015.07.13 13:07
Jak ja lubię lato i masy powietrza płynące do nas z północy, dzięki czemu o 13:00 mamy 16C w najdłuższych dniach w roku. Lato tego roku to jakaś porażka. Kilka dni ciepłych, a następnie z północy nas atakuje powietrze.
    Za to dzięki takiej pogodzie i wzmożonemu ruchowi na stacji na weekend spałem do 10:50, to też rozruch poranny trwa jeszcze o 13:00, o której m. in. ten wpis powstaje. Przez tą rewelacyjna pogodę o biegaczu k/stonki już co raz mniej pamietam. No przypomina mi się, ale kiedy tam jechać jak właśnie taka rewelacyjna pogoda.
    Ambitny plan ćwiczeń o 14:20. Przed chwilą to wymyśliłem, bo po pracy o 15:02 będzie 979 to akurat skończę. I pierdolę co będzie robił 573 (nie pierdole go dosłownie, choć ostatnio nawet 172 się nadziwić nie mógł). Podobnie jak ostatnio coś tam chciałem od 979, a on żartobliwie powiedzieł (bo tak jako skurwiel mówi do innych) "bakej mi z ciula" po czym powiedział:
- nie, nie, ty nie. Nie bierz tego dosłownie.
  Innym razem chciał sobie puścić nagranie, w którym niekorzystnie wypowiadają się o pedałach, to 3 minuty tłumaczył mi dlaczego chce go posłuchać, choć od razu mu powiedziałem: - a słuchaj, to i tak niczego nie zmieni. 

Niedziela #6502015.07.12 00:23
Co będę za dużo nawijał. 172 leży najebany na łóżku, przed chwilą 979 i 897 poszli na imprezkę do miasta, a na nieszczęście jest 573, ale nie zamierzam się przejmować tylko zrobić "coś" ze 172. Po za tym pisania jest w ciul i nie wiem kiedy to zrobię bo wczoraj, w sensie soboty jest do opisania dość sporo. Dobra, teraz tyle, dobieram się do 172, bo jak zawsze pisałem - alko przyjacielem branżowców.  
   Jak się obudzę to napiszę resztę, a może i ukraszę zdjęciami, co mi wpadło do głowy w Gliwicach.     
    Dobieranie się do mięsniaka skurwiela, jak np. 172 to balansowanie na krawędzi. Przy wiekszym spożyciu on nie wie co dzieje, w wziązku z tym wchodzenia na niego w tym stanie może się zakończyć utratą jedynek lub innymi siniakami. Przez pierwsze 15 min nie ogarniał co dzieje i myślał chyba, że kto inny sie do niego dobiera i to było balansowanie na krawędzi. Momentami sam się bałem, aby nie oberwać. Dopiero po 15min jak się trochę rozbudził to zaczaił, że to ja i poszło właściwie już z góry. Z mojej strony było by może sprawnie, bo też trochę wypiłem, jakby nie obecność 573 na grupie C i słyszalność odłosów z grupy A przeto nie dało się uskutecznić plaskacza na klatę 172, ani też zrealizować jakiś inny pomysł, bo tory na stacji nie było wolne (muszę się pozbyć 573, bo paraliżuje mi ruchy). Szkoda, bo takie okazje to zdarzają się raz na pół roku i ostatnimi czasy, co zresztą tu wpisuję, prawie wszystkie są utracone. Co za shit...
  
   Ja pierdole, jeszcze nie opisałem wczoraj, a dziś, choć jest 14:30 pełne wrażeń. To aby było chronoligicznie to wpierw wczoraj, ale dla niechcących czytać bzdety kolejowe, będzie trohę do pominięcia.
    Wczoraj wybrałem się do 824. Poc. przyjechał opóźniony 5min co słyszałem na radiu, bowiem zapowiadali go, że wjedzie, a on dopiero wyjeżdżał z sąsiedniej stacji i w drodze miał jeszcze jeden przystanek do obsłużenia. Zapowiedziano go planowo, bo to automat, to jak człowiek nie skoryguje, to on powie co ma zapisane, oczywiście ze zdupionym (przez to) śmiesznym akcentem. Wlazłem do tyłu, przeważnie w 95% dojeżdżam do stacji 824 bez kontroli biletów więc za darmo. Tym razem nadgorliwy konduktor (teraz to się nazywa bileter) zaczął iśc do tyłu, a przede mną jeszcze mu się nawinęły dwie osoby do kupienia biletów to też stwierdziłem nie bedę za przejazd jednej stacji płacił 10zł, przejadę na rowerze wszak mam czas. Tak tez zrobiłem skierowałem się do wyjścia. Ze stacji pojechałem na rowerze kierująć się skrótami i m.in. przejeżdżając koło budowanego stadionu Górnika Zabrze. Pomyślałem, taki tani sport, przecież jest 11 luda do jednej piłki i potrzeba jeszcze w miarę płaskiej powierzchni i takie gigantyczne pieniędze się wokół tego kręcą. Chyba specjalnie to jest tak przez media ustawione, że najtańszy, najprostrzy w filmowaniu sport przynosi największe pieniądze. Niezły bizsnes ktoś zrobił. Dalej jechałem już w stronę linii kolejowej z Zabrza Makoszów Mijanki do Sośnicy Towarowej i Sośnicy Osobowej. Po wejściu na linię 141 zacząłem robić zdjęcia.

Poc. jedzie od strony Makoszów Mijanki na Sośnicę Osobową. Posuwałem się w stronę Sośnicy Osobowej i nadjechał lok, przerobiona dawna ST44

Następnie przejechałem jeszcze przez ogórdki wzdłuż łącznicy do Sośnicy Towarowej owe odejście łacznicy

i za ogródkami sem. wjazdowy do GSB od strony Makoszów

Po prawej stronie widać krzyś św. Andrzeja z łącznicy od Sosńicy Osobowej do GSB i to ta łącznica


A poniżej widok w stronę Sośnicy Osobowej (nazwa osobowa pozostała z dawnych czasów, poc. osobowe nie jeżdża tam od ok. 20 lat).
Po lewej stronie semafor najprawdopodoniej "O2", bowiem po prawej "P2". Kiedyś ta łącznica była dwutorowa, ale kolej tak szybko odchodzi...
 
Stacja Sośnica Osobowa i widoczne dwie krawędzie peronowe z nieczynnym budynkiem stacyjnym przy peronie

Rzut w drugą stonę - tory prowadzą na GLA i dalej w stronę st. Gliwice.


Na stacji udało się jeszcze uchwycić siódemkę cargowską, a ten Pan w żółtej koszulce co lezie po torze to po chwili był koło mnie i powiedział, że to teren kolejowy i trzeba odejść. Ponieważ zdjęcia jakie chciałem zrobiłem, to pojechalem dalej.

    Z Sośnicy Osobowej pojechałem w stronę Gliwic Towarowych. W drodze musiałem pokonać rzeczkę przez rury ciepłownicze

W drodze do nieczynnej lokomotywoni jeszcze "zwiedziłem" tą nstawnię usytuowana przy torach bocznych lokomotywowni, kiedyś zastawionych rzędami elektowozów

I widok z niej na tory odstawcze elektrowozowni
Po lewej stronie budynek (jeszcze, bo już zaczynają rozbierać) lokomotywowni.

    Do samej lokomotywowni wszedłem bez problemu ponieważ jest już rozbierana ciężkim sprzętem. Jakaś jeżdżąca maszyna na gąsienicach powyrywała tory wewnątrz i większość metalowych elementów. Aż przykro było patrzeć, a wygląda to obecnie tak
Jej dni są policzone skoro rozbiórka już sie zaczęła. Cały czas mi sie wydaje, że nie mamy elementarnego poszanowania dla budowli ponad wiekowych, szczególnie to widać na przykładzie kolei, w której tak szybko pozbywa się zabytkowych budynków, chyba po to aby czasem nie zostaly przez konserwatora zabytków wpisane do rejestru. Ale nawet jak zostaną to i tak nic nie stoi na przeszkodzie z wyburzeniem, jak postąpiono z parowozownią Wa-wa Praga. Jadąc w stronę GL23, nastawni ogołoconej z blach z Huty Florian, sfotografowałem jeszcze nastawnię, która czynna jest do końca sierpnia - GL11, a następnie podzieli los innych budynków i zostanie zdewastowana, następnie zburzona.
Ta roślinka przy schodach to winogrono, może we wrześniu przyjadę na winobranie.  

Jeszcze przed dojazdem do 824 sfociłem "nagą" ubraną w latach 80-tych w blache trapezową żółtą, nastawnię GL23

    Teraz krótka historia jak powstają niektóre opóźnienia na PKP. Miałem odjechać poc. o 18:12 nr 40688 postawionym przy krawędzi peronowej o 17:55. Drużyna konduktorska miała do tego poc. przyjechać poc. 40631 planowo przyjeżdżającym o 17:57. Ów poc. miał wczoraj opóźnienie 50min, a dla naszego poc. podano opóźnienie 40 minutowe. Ponieważ miałem rower z rzeczami (trofeami) z budynków lokomotywowni to nie chciało mi się jechać do domu rowerem, a nadto mogłem zrobić zjęcia. To poc. stojący o 18:04 przy krawędzi.


Słyszą na radiu, jeszcze za nim podali przez megafony co dzieje oddaliłem się od poc. robić zdjecia. Oprócz robienia zdjęć miałem cały czas włączone radio to też wiedziałem co dzieje. I tak ok. 18:30 na tor 10-ty wjechały loki luzem w stronę Gliwic Łabęd

  Dla wjazdów od strony Zabrza i GLA pozostał jeszcze tor 11-ty, który w wyniku niedomówienia maszynisty z dyżurną został zajęty ok. 18:38 poc. z samochodami. Wcześniej mechanik nie zgłaszał, że z podmianą to też dyżurna poinformowała go, że do peronu jazda na Sz i dała nakaz wyświetlenia sema wyjazdowego z tego toru na podg. SZO, co też się stało. Wyjazd został podany i jednocześnie sem z tory 10 zamkniety przez urządzenia. Wjeżdżając do peronu mech zgłosił, że ze zmianą. Dyżurna spytała się dlaczego jej nie powiedział wcześniej, bo teraz ma zablokowane tory i jeszcze wyjazd poświecony. Odpowiedzi nie było. O 18:43 zgłosił się 40631 na radiu:
- GLC, 40631
- na razie bez wjazdu, brak wolnego toru.
  To brak wolnego toru trwało do 19:04 kiedy poc. z samochodami ruszył (poniżej on obok nastawni GL23 o 19:06), bo zmiana przyszła na 19:00. 


Po wyjeżdzie poc. z samochodami zrobiło się miejsce na poc. 40631, w którym była drużyna konduktorska do poc. 40688. Ten wjechał o 19:10. Oprócz niego na następnym odstępie niedaleko nastawni GLB (choć nie wiem czy nie podjechał pod tył 40631, bo przepisy zezwalają) stał 40633, który planowo miał wjechac do Gliwic o 18:53, a wjechał 19:15. Drużyna konduktorka przeszła do naszego poc., kierownik poc. wykonała uproszczoną próbę hamulca i poc. był gotowy do jazdy o 19:14, przy czym o 19:12 miał odjechać następny poc. z Gliwic do Częstochowy. Odjechaliśmy o 19:15, na własnej stacji byłem przed 20:00. Poniżej jeszcze fota "mojego" poc. o 19:09 kiedy jednocześnie wjeżdża na peron 4-ty 40631.

 Nasuwa się refleksja czy było inne rozwiązanie, aby nie opóźniać tak 3-ch osobówek. Wydaje się, że tak. Należało wydać polecenie towarowemu z samochodami podciągnięcia do końca peronu pod semafor, trudno nowy mech miałby do przejścia cały peron, ale udrożniło by się osobówki. Dla GL23 wydać polecenie zerwania plomby i rozwiązania przebiegu dla towarowego z samochodami. Zamiast tego przebiegu dać nakaz na wyprawienie loków luzem do SZO i je wyprawić. Na tor 10-ty przyjąć 40631, aby aż tak nie opóźniać 40688. Uratowało by to 15min dla dwu poc. osobowych i nie blokowało 40633. A ja się przejmuje w symulatorze, że stoją pod wjazdowymi i co zrobić, aby je upchnąć, jak tu w realu nie przejmuja się tym.
   Po dojeździe na własną stację tu imprezka. 979 co prawda był już nieżywy i spał na łózku w A, na balkonie odbywał się grill z 897, 832 i laska od niego. Pozostawiono mi dwa krupnioki do zeżarcia więc kolacja zapewniona no i dobrze. Ok. 21:00 także z imprezki zjechał 172 już dość wcięty. Pomyślałem noc będzie owocna. Po dojściu do siebie 979 poszedł do domu się przebrać, a następnie przed północą wraz 897 poszli gdzieś do m-ta na imprezkę. Na nieszczęście pozostał w domu 573. Reszta opisana na czerwono na wstępie.
   Ponieważ ta notka jest już długa to, to co działo się dziś wpiszę jutro.   

Sobota2015.07.11 00:38
Przyszedł krótko po północy 979. Położył się na łóżku w A i ręce podłożył pod głowę. W tym momencie naciągnęła mu się koszulka i między spodniami, a koszulką zrobiła się luka, w której ukazał się płaski brzuch lekko owłosiony między pępkiem, a organem. Czemu jak na to patrzę to mnie to szalenie podnieca? Był dziś mięśniak z Ka-ic i przecież w całości dostępny. Od stóp do głowy, cały rozebrany i dla mnie. A tu leży 979, który przecież jest od prawie 8 lat i takie oddziaływanie na mnie. Oczywiście właczyło mi się zdobywanie mięśniaków i małą szparę między koszulką, a spodniami powiększyłem, bardzo delikatnie podciągając koszulkę powyżej pępka. Ukazała się przestrzeń brzucha lekko obrośnięta krótkimi włoskami, najwięcej na linii od pępka do osady organu. Powtrzymałe się na tym etapie, bo jest więcej do stracenia jak zyskania. Zresztą przy 979 zauważam działanie hamulcy, które przy innych nie działają. To z powodu tego co mogę utracić. Jednak w dzisiejszych czasach oprócz pożadania seksualnego, które w warunkach stricto przyrodniczych działało by bez oporów, mamy przeróżne uwarunkowania cywilizacyjne. 
Piątek2015.07.10 11:42
Tyle się dzieje, że nie nadążam z czynnościami. Miałem dziś jechać sfocić GL23, bo jest naga, no i muszę to przełożyć na jutro bo kopulacja jedzie.  
   Jak się komputer zaczyna dupić to w dzisiejszych czasach zaczyna się życie komplikować. Główna skrzynia została odstawiona przedwczoraj na tor boczny dla konserwacji i smarowania wentylatora zasilacza. Zastępczo został uruchomiony laptop, który też już jakiś czas temu przez 172 został zainfekowany, bo ten oglądał tu porniole, a wczoraj dobił go chyba 979, w każdym razie dziś ledwo już żyje (ten laptop). Ale problemy techniczne to jedno, życie to drugie. Wczoraj nie miałem jak dopisać reszty dnia, bo lapa przejął na wieczór 979 to wpis odpadł. Otóż przylazł z piwem 826. Sportowcy to jednak wyglądają. Ostatnio pisałem, że przy wzroście 195 waży 74, ale wczoraj poprosił o wagę, to przyniosłem dwie i na obu wyszła waga 70kg. On oczywiście, że chce przybrać, bo źle wygląda. Zaś musiałem robić po raz kolejny wykład nt. nie tycia, bo jednak w miarę starzenia się i tak przybierze, a do tego ładnie wygląda. Powiedziałem mu wprost, iż takie ręce jak on to chciałbym mieć, a ten chce się zmieniać. Oprócz rąk nie omieszkałem zobaczyć brzucha i klaty. Podniosłem mu koszulkę, aby wyrazić swoją opinię, a później jeszcze podniosłem mu koszulkę dla obejrzenia pleców. Oprócz tego, że zajebiste to poharatane, bowiem miał zapasy na tartanie. Od razu pomyślałem – ach zapasy z takim mięśniakiem to sama rozkosz i chętnie bym je z nim zrobił, tylko z drugiej strony to inaczej wygląda. No cóż i tak zasypiając miałem jego widok w oczach, a zasypiałem, czy położyłem się wybitnie wcześnie, bowiem 979 dalej na noc u mnie na grupie A. Oddaliłem się na grupę B i wyglebiłem o 22:40. Rano przebudziłem się ok. 06:30, a przed 07:00 979 wyszedł do domu i do pracy. Przeniosłem się spać dalej do A, zasypiając ponownie przy unoszącym się z pościeli jego zapachu. Dość szybko zasnąłem i jak się okazało skutecznie, bo przebudziłem się o 09:55, a o 10:00 wylazłem z łóżka. Ponieważ dziś ma przyjechać 18-ka z Katowic to załączyłem lapa, zalogowałem się na felka i potwierdziłem spotkanie. Jak zwykle mało czasu więc na stacji w biegu. Wyjazd po chleb i masło, zjazd do domu, śniadanie też prawie w biegu, w tym czasie łączność z mięśniakiem, gdzie jest i ile mam czasu i minutę po czasie byłem na przystanku połowę trasy biegnąc. Z bieganiem widzę problem się robi, trzeba będzie wygospodarować czas i zacząć coś z sobą robić fizycznie, bo za jakiś czas będzie dramat. A mięśniak jak ostatnio piękny. Może dlatego, że miał jakieś problemy żołądkowe i schudł, ale wrócił do wagi 72kg. Jak zwykle zachwycałem się ładnie umięśnioną szyją, plecami, brzuchem, klatą, nogami. Budową fizyczną przypomina 971, też jest mało owłosiony, bardzo podobne ma ręce. Pozycji przerobiłem sporo, ogólnie mówił, że mu się podobało. 
   Jutro wyjazd do 824, bowiem z internetem nastąpiło przejęcie jego obecnego dostawcy przez większą firmę i na nowo musi zawrzeć umowę, przy okazji jeszcze klucze z dworca w Chrzypsku mu podciepnę. 
   Potrzeba zawsze przyśpiesza działania, w czasie kiedy 979 siedział na lapie, to zabrałem się za skrzynię, dałem smaru do wentylatora zasilacza i podpiąłem HDD pod siódemkę, bo poprzedni prawie padł, na szczęście dane wrażliwe udało się przenieść w tym sporą ilość zdjęć, a jak wiadomo drugich takich samych się nie zrobi. Od czasu awarii HDD, stale archiwizuję kolejne partie zdjęć na @, tam będą bezpieczne, do tego dostępne nawet z zewnątrz. 

Czwartek2015.07.09 08:59
Odespałem po poprzedniej nocy. Spałem w B, bowiem przyszedł ok. 23:30 choć wcześniej polazł do domu 979. Ponieważ on nie jest ciepłolubny to zaproponowałem mu materac na podłodze, zawsze chłodniej i położył sie na nim. Rano tak dobrze mi się spało, nie słyszałem jak wychodził do pracy. Po wyspaniu się, mam ponownie energię do pracy, tymbardziej, że mieszkanie jeszcze nagrzane jest w nim 25C, a na placu 18C.  
    Na chuj produkują porniole? No chyba tylko po to abym się zajechał na ręcznym. Rano 3x w.k. Czy ze mną jest wszystko ok? Może jakaś terapia by się przydała? Ach, zabieram się za pracę. Po 3-im w.k. powiedziałem sobie, że teraz podobny rozpierdol zrobię z czynnościami do wykonania.  
   Wczoraj ok. 19:00 na stację wjechał 230 ze swoją laską. Ponieważ jest nagrzane, a on jest z tych zimnolubnych to stękał, że mu gorąco, to udało mi się go namówić wraz z jego laską (choć wiadomo, że to ona miała zdecydowany wpływ na jego decyzję) na ściągnięcie koszulki. Oczywiście patrząc na niego zająlem się rejestrowanie obrazu i porównaniem z ostatniego okresu. Wspinanie się po drzewach sprawiło, że ręce i mięśnie klaty mu się zrobiły ładniejsze. Jednak ta praca fizyczna dla mięśniaków jest konieczna.
Środa2015.07.08 00:08
No właśnie, bo wspominam tego mięśniaka co się tak na mnie patrzał i cały czas myślę aby pojechać jutro w odpowiedniej godz. pod tą stonkę, przy której cała ta scena była. Oczywiście 979 powiedział, że on się patrzał, bo na pewno chciał mi dać w ryj. Powiedziałem 979, że dobrze iż go znam, bo przynajmniej wiem mniej więcej jakie reakcje mają skurwiele. No i 979 wczoraj się zdziwił, że 573 w ogóle nie przelatuję (w sensie nie kopuluję). Powiedzialem mu, że mnie nie podnieca i mi nie staje na jego widok. Odpowiedział, że mógłby sobie też konia zwalić, ale woli iść do, którejś ze swoich lasek i zrobić to na żywca. Nie wiem skąd ten pomysł o w.k. choć faktycznie przy moim popędzie to robię, a u niego jak pamiętam to słaby. Ma się fajnie do cyca. A odnośnie 573, to wiedziałem, że tak będzie, że dookoła wszyscy będa myśleć, że go cyklicznie przelatuję i pewnie się 979 zastanawia czemu w ogóle go trzymam skoro nawet go nie przelatuję? Sam się sobie dziwię, ale jest plan aby od września się go pozbyć. Niby w lipcu ma go mało być, a w sierpniu urlop i jedzie do Olsztyna to po powrocie niech szuka czegoś w terenie. Taki wstępny plan.   
    Tak jak przypuszczałem, wczorajszy mięśniak zepsuł mi noc. Nie dość, ze późno się położyłem (01:40) to się przebudziłem ok. 04:05. Zrobiła się jeszcze do tego burza to zasnąłem dopiero ok. 06:00 i ponownie obudziłem się ok. 10:45 totalnie przyjebany. Właściwie to już tak chyba pozostanie do wieczora. Cały czas, zresztą jak się przebudziłem to nawet intensywnie, myśle nad wyjazdem do tej stonki, gdzie biegł ów mięśniak. Wiem to jakaś dziecinada, ale właściwie czemu nie. Może zresztą go tam nie być, bo deszczowy dzień i tak trochę z dupy. To są właśnie te sekundy w czasie których nie ma się odwagi podjąć decyzji pozytywnej, tylko myśli się w tle o właśnie takich sprawach jak powiedział 979 i waleniu po ryju.  
     Do mięśniaka biegacza nie pojechałem, bo padał deszcz. na nieszczęście jutro też ma walić. Do cyca, kilka sekund i tyle myślenia. Po za tym, jak przewidziałem dzień zleciał z dupy. Mało zrobiłem z powodu porannego przyjebania. Ale raz na jakiś czas może sie tak zdarzyć. 573 pojechał gdzies tam, bowiem niby miał mieć wolne w pracy, a jednak pojechał. Może na jakiś seks bezdotykowy. W sumie dobrze. Jednak cieszę się z wolnej chaty, przynajmniej na razie. 

Wtorek2015.07.07 12:01
Ach ta pogoda z temp. w okolicach 30C. Mięśniaki w wiosce chodzą bez koszulek, doroczny pokaz kto jak wygląda, a ja rejestruję zmiany. Zabrałem się za wpis, bo przechodził taki jeden, ach piękny i od razu przypomniało mi się, że jeszcze dziś nie siadłem do klawy na blogu.
    Wczoraj chyba dlatego, że obudziłem się po 07:00 to po 21:00 brało mnie intensywnie spanie. Dodatkowo mogło też się pojawić zmęczenie, bowiem dość obfity dzień miałem wczoraj wszak temperatury odpowiednie to i pracować się chce. Ponieważ jeszcze o 22:00 byli: 979, 897, 834, 810 to poszedłem spać do B. Jak już leżałem to 979 powiedział, że jednak będzie spał tu, zresztą tak myślałem wcześniej dlatego polazłem do B. Mimo iż dość głośno puścił kompa to zasnąłem w miarę sprawnie. Udało się spać do 08:30 to może dłużej będę wieczorem funkcjonował. Jeszcze piasek muszę zwieżć, a zabieram się do tego od nd. 
    Czasami w życiu mamy sytuacje, w których decyzje trzeba podjąć w kilka sekud i one mogą ciążyć na resztę życia lub na pewien okres. Dziś właśnie miałem taką sytuację i, jak mi się wydaje, zareagowałem nieprawidłowo, a na pewno zbyt późno. Otóż byłem z 979 w Katowicach u jego niby laski. NIe będę wyjaśniał terminu niby, bo nie o niego teraz chodzi. Wracając gdzieś w połowie trasy zatrzymaliśmy się przy stonce. 979 poszedł do środka po mineralną (kranówkę) gazowaną. Czekałem na zewnątrz bez koszulki oparty o barierkę odgradzającą koszyki do sklepu. Patrzałem to w lewo to w prawo co się dzieje w polu widzenia, aż tu widzę biegnie mięśniak, może jakieś 23 lata, w koszulce niebieskiej na ramiączkach. 2 sek i wiedziałem, że to mięśniak, od razu pomyśłałem, dobrze że biega przynajmniej będzie długo ładny. Jak o tym myślałem on odwrócił się w moją stronę i dość długo patrzał za nim ponownie spojrzał przed siebie gdzie biegnie. (Teraz mi przyszło do głowy czy jutro nie jechać tam o pobnej porze, ja to mam pomysły...) Po chwili patrzenia przed siebie ponownie odwrócił się i patrzał biegnąc cały czas przed siebie. Po kilku sekundach ponownie popatrzał gdzie biegnie, a następnie znowu odwrócił sie w moją stronę. Teraz już patrzał się pod kątem 90 stopni. Sytuacja to powtórzyła jeszcze raz, aż zniknął za płotem odgradzającym parking stonki. Tuż przed dobiegnięciem do płotu patrzał się już praktycznie do tyłu na mnie. O całej sytucji powiedziałem 979, bo wyszedł akurat, jak ten zbiżał się do płotu, ale już nie zdążył sie odwrócić.
   Wiem, wiem, teraz to z czego się tak czasami smieję, widziałem Cię w autobusie, patrzałeś sie na mnie, jeżeli jesteś nasz odezwij się.
   No i qrwa co robić... Taki mięśniak. Powiedziałem 979, że będę miał niespokojną noc teraz, zresztą jak widać przejąłem się sprawą i piszę o niej. Ach... Życie do cyca robi nam takie niespodzianki. Aż sobie puściłem na słuchawkach głośno Bakermat - One day. A na stopklatce zaczyna się film pl. "Łuk erosa" z muzyką Michała Lorenca. Jego muzyka bardzo spodobała mi się w 300 mil do nieba i jeszcze jednym filmie, ale tytułu teraz zapomnialem.
   No i dziś miał być 181, ale 573 nie pojechał do pracy to też nie ściągałem go na spawanie pedała. Ostatni dzień ciepło to może pojechał nad wodę. Najgorsze, że jutro też nie idzie do pracy, bo zamienił się z kimś tam.
   A o 22:00 byłem u 972 w pracy bo zadzwonił abym przyszedł - wiadomo, chce abym go przeleciał. No niestety qrwa znowu presja czasu i nie doszedłem, choć pozycja była rewelacyjna. Cóż z tego jak w czasie ruchów posuwistych myślałem w jakiej kolejności się ubierać jak reszta pracowników zadzwoni do drzwi? Powiedziałem mu o tym, jak na dwór wyszedł na fajkę przypominając mu, że bez presji czasowej to nawet falstarty walę jak poprzednio u niego w domu. Po za tym zadzwonił, jak akurat wróciłem do domu i żarcie zrobiłem. W ogóle do dupy dziś. Mięśniak nie poderwany, 972 nie przeleciany - no skandal. Po piasek nie pojechałem, ach dramat. 

Poniedziałek2015.07.06 09:33
Jak pięknie się wstaje, jak na dworze o 09:00 jest 26C. Za nim bieżące wydarzenia dnia to opis sytuacji z soboty, oczywiście zapomniałem zabrać aparatu foto, choć o nim myśłałem to nie będzie zdjęć. (kiedyś może zacznę je wstawiać). 
   Jak jeździłem (no dość dawno temu) tramwajami to spinanie wozów (tramwajów) trwało około 10min. Ten, który zdefektował zdążył już zazwyczaj wywalić ludzi i stał na końcu składu dając odpowiednie sygnały do spięcia wozów. Podjeżdżało się od razu na odległość odpowiednią do ich spięcia, ten z wozu podjeżdżającego nawet z niego nie wysiadał. Motorowy ze zdefektowanego spinał sprzęgi, które następnie klinował jednym klinem, rozciągało się sprzęgi przez jazdę do tyłu, po ich wyprostowaniu wsadzał drugi klin i następnie obchodził skład luzując szczęki lub szło się z drugiej strony i jedną mu się luzowało. Po tym uzgadniało się sygnały w czasie pchania tego zdefektowanego i pchało się go albo do zajezdni, albo do najbliższego żeberka aby go tam zostawić.
      A jak to wygląda dziś. Otóż w sob. jechałem na przejażdżkę na rowerze i na przystanku Chorzów Nowa 19-ka ok. 19:31 wozem 910 połamała pierwszy ślizg z pantografu. Motorowa z 19-ki ściągnęła pantograf, wywaliła ludzi, rozmontowała maskownicę sprzęgu, wyjęła ów sprzęg i stanęła na końcu składu niby gotowego do spięcia. Była 19:42. Za nią o 19:46 podjechała 6-ka jako poc. 605. Przystanek Chorzów Nowa jest usytuowany ok. 10m. za przejazdem drogowym w poziomie szyn. Nawet jak tam by się coś stało to nie ma problemu, bowiem jest możliwość objechania tego msc. na następnym skrzyżowaniu ok. 250m dalej dla obu kierunków ruchu samochodowych. Pani poc. 605 wozem 824 stanęła przed skrzyżowaniem i przez radiotelefon kontaktowała się z dyspozytorem. Dziś motorowych traktuje się w większości jak debili i wszystkie najmniejsze decyzje muszą konsultować z dyspozytorem. Czemu przyjmuje się ludzi do pracy nie ogarniających tematu nie wiem, choć do niedawna czasy były takie, że można było w kandydatach przebierać. Otóż dyspozytor wydał polecenie spięcia wozów. Pani z 605 zdjęła maskownicę z przodu wozu, wciepła ją do wewnątrz i podjechała do 19-ki. Wpierw podjechała za daleko. Panie mocowały się ze sprzęgiem, a dopingowali im trochę podchmieleni pasażerowie co je jeszcze bardziej je wkurwiało. Jak już doszły do wniosku, że jest za daleko, Pani z 605 podciągnęła, ale znowu za blisko. Obie nadal mocowały się ze sprzęgiem nie mogąc założyć pierwszego klina. Na to wszystko nadjechała pomoc w postaci czerwonego auta "Nadzór ruchu", z którego wytoczył się Pan z pokaźnym brzuszkiem. Widząc co się dzieje zarządził cofnięcie 605, a jeszcze wcześniej następnej 19-ki która już podjechała za 605. Okazało się, że Pani z 19-ki nie przygotowała jej do zholowania bowiem nie wyluzowała szczęk hamulcowych, które w tym wozie jakoś szczególnie trzeba było wyluzować. Pan z brzuszkiem wespół z paniami z wozów zabrali się za odpowiednie czynności, wcześniej wsadzając kliny pod koła, aby tram się nie stoczył w kierunku 605, bowiem w tym kierunku był spadek torowiska. Po kolejnych 10min skład był gotowy do holowania. Pani przeszła do 605, zamknęła pierwsze drzwi (to nowy tram z pesy, jak drzwi się nie zamkną w wozie to nie można go uruchomić) i podjechała pod 19-kę. Znowu pojechała nie tak jak trzeba tym razem za daleko. Otworzyła drzwi i poszła zobaczyć jak Pan z brzuszkiem siłuje się ze sprzęgami. Decyzja za daleko, trzeba podjechać. Pani poszła do wozu, wsiadła, zamknęła drzwi (z otwartymi nie ruszy) i podjechała ok. 0,5m. Znowu je otworzyła i wysiadła patrzeć jak Pan z brzuszkiem łączy sprzęgi. Ponieważ nowy tram ze starym był mało kompatybilny, Pan poszedł do auta "Nadzór ruchu" po młotek (taki średni) i przyszedł z nim, i napierdalał po klinie, jakby nie mógł tego robić jak Panie drągiem do przekładania zwrotnic. Na zmianę walili po klinie i wreszcie udało się go wbić. Pani z 605 znowu poszła do wozu, zamknęła drzwi i cofnęła, aby sprzęgi wyprostować. Zaś wylazła z wozu popatrzeć jak wsadzają drugi klin. Przez całą tą operację skrzyżo było zatarasowane przez 605, samochody jeździły objazdem. Już po połączeniu Pan z brzuszkiem wydał decyzję – gady przesiadają się do następnej 19-ki, za którą stał już 606. Po wysadzeniu gadów spięte wozy pojechały na Stadion Śląski. Cała operacja spinania trwała 40min. Refleksja z tego wydarzenia jest taka: czy o to chodzi w nowej technice, aby komplikować życie, czy może szkolenie motorowych jest nie na wymaganym poziomie?  
   Na razie tyle, zabieram się za pracę, choć będzie trochę inaczej, bowiem wczoraj zjechał z pracy 573. A już się cieszyłem kolejnym dniem wolności. No cóż, jutro jedzie ponownie na kilka dni.   
   Zadzwonił 181, że chce zespawać pedał. Chciał to zrobić dziś, ale ponieważ jest 573 to nie będę robił seksualnych ekscesów przy nim to też powiedziałem 181, że jutro to zrobimy po wyjeździe 573 do pracy. Przy okazji zastanawiam się na flachą z nim, bo jak wiadomo alko naszym przyjacielem, a że lato to taki 181 w rękach to sama przyjemność.
   Ja to mam pierdolca, wyobrażam sobie scenariusze, a nie może z tego nic nie wyjść, ale czy tylko ja tak działam, czy to może u innych się również odbywa, ale jakoś się do tego nie przyznają?

NIedziela2015.07.05 09:03
Dziś wyjazd nad wodę więc nie wiem ile teraz napiszę.
   Z upałów jakie miały być na razie nic nie będzie. Media jak zwykle postraszyły, społeczeństwo to łykło i działa tak jak media chciały, czyli boi sie upałów. A te na razie nie nadejdą bowiem tego lata, jak na złość, przez większość czasu spływa do nas powietrze głównie z północy. Tak też się odbyło tej nocy, powoli przsuwające się masy powietrza z północy nie uczynią dzis, a także i jutro upałów. No szkoda, chętnie bym się wygrzał. 
   Ok. 10:10 374 odwołał wyjazd nad wodę. No cóż, częściowo można się było tego spodziewać. Umówił się z nowym pracodawcą o 14:30 na rozmowę i to jeszcze zamiast bliżej jeziora to w centrum gdzie ani on, ani jeszcze (być może) przyszły pracodawca nie mieszka. Dlatego plan B już w realizacji, porządkujemy i zajmujemy się stacją korzystając z braku i pociągów i obsady na przyległych posterunkach. Wolność!   
   Wreszcie dziś naciągnęło na termometrze 33C. Mieszkanie nagrzane po przyjeździe z rowera jest 27C więc rewelka. Z tego powodu pranie wyschło wyjątkowo szybko, dziś zrobione, dziś wysuszone.
   W kabel zasilający radiotelefon wlutowałem w układ kolejną diodę, nie chcę go przeciążać, a w razie czego zawsze można na odczepie dać jedną diodę mniej. Jutro podłącze do niego antenę radmorowską i zobaczę jak działa na zasilaczu. Takie temp. na dworze potrzebuję stale. Zupełnie inaczej funkcjonuję, znacznie lepiej, od razu mi się chce i faktycznie robię. 
   Dziś zadzwonił 979 jak byłem na rowerze czy mam patent żeglarski?
- no mam
- to za tydzień jedziemy na łajbę
- fajnie, tylko muszę w tygodniu przypomnieć sobie locję i przepisy.
   Mięśniaki jednak są fajne, nawet wakacje zapełnią. Się okaże jak będzie, ale po książkę z przepisami będę musiał sięgnąć w tygodniu, co by tam na wariata nie wyjść.    

Sobota2015.07.04 10:01
Z rana rewelacja. Budzę się, stacja pusta, mało tego przyległe posterunki również. Dzisiaj sąsiedzi pojechali na wczasy to jestem sam pomiędzy pustymi mieszkaniami. Wreszcie można się znowu poczuć jak w domku wolnostojącym. To jakoś tak psychicznie działa, że nadeszła wolność i nieskrępowane ruchy. Można muzą napierdalać i nikt nie będzie stękał, ani robił min. Mogę hałasować w inny sposób i też mam wyjebane, bo pusto wokół. 
   Wystarczyło wyjechać na wiochę po chleb, aby spotkać 975, który tradycyjnie nie raczył poinformować, że jest. Dalej 899, jednego z ładniejszych mięśniaków na wiosce, trzyma się dobrze, aż na jego widok chciało mi się zrobić w.k., ale rano już zrobiłem, a w ogóle wczoraj to poleciałem 4x. Zresztą na widok 975 też tymbardziej, że spotkania były to jest co wpsominać. Lato to fatalny okres, bo te mięśniaki szczególnie na wiosce chodzące w klatach to szał macicy.
   Nagrzewanie mieszkania trwa, wczoraj pierwszy dzień, bo jak mnie nie było to 979 jest z klubu morsów to jemu zwisa, dziś drugi, przy czym jakiegoś szału temperaturowego nie ma o 11:30 jest 28C.
   Zrobiłem herbatę w kuflu z lat 70-ych. W zasadzie zrobiłem wszystko jak należy tzn. kufel podgrzałem nad gotującą się wodą z czajnika i to mimo lata dość mocno, postawiłem na drewnianym blacie, czyli wszystko jak należy. Jak wychodziłem z kuchni usłyszałem "pyk" i kufel rozpadł sie na 3 części, a herbata zaczęła spływać z blatu na podłogę. Szkoda kufla, choć dziwne bo robilem w nim już kilka razy herbatę i obyło się bez następstw. Może trochę wody zimnej było na blacie i to lub jakieś naprężenia wewnętrze. No szkoda szkła. 
    No wreszcie jakieś normalne temperatury. Nabiło w ciągu dnia 31C, choć mogło by za parę dni wejść na 36C wcale bym się nie pogniewał. Oczywiście stękają z klubu morsów, że już padają i nie wiedzą co zrobić jak będzie jeszcze cieplej. W mieszkaniu zamiast wylewki zrobiłem inną rzecz, która czekała i nabierała mocy urzędowej mianowicie zasilanie do radiotelefonu kolejowego zamiast baterii. Jak działał na baterii to cały czas myślałem o jej zużywaniu się i co raz krótszym okresie działania. Ponieważ po sieci zostało mi trochę zasilaczy to wybrałem 7,5V na 1A, ale transformatorowy. Bez obciążenia daje 11,5V. Z obciążeniem radiotelefonu było 10,5V więc za dużo. Wlutowałem więc małą płytkę z trzema diodami dla obniżenia napiecia i na skanowaniu ma 8,2, a na pracy 7,8 czyli tyle ile daje bateria naładowana. Nie wiem czy wlutować jeszcze jedną diodę czy pozostawić go na tym poziomie? Jutro może nie, bo niby ma być wyjazd nad wodę z 374, ale w pn. podłącze antenę kolejową Radmor 32821/1 i zmierzę napięcie pracy. 

Piątek2015.07.03 06:48
To jest tak jak się nie ma porządnych zasłon, a pokój jest na wsch/płd stronę i słońce napierdala do niego już od 04:00. Dziś prawie jakbyśmy mieli bezsenność to funkcjonujemy po 06:00.  
    824, zresztą jak większość krajowców jest przyzwyczajony przez media do oglądania ich w tym wiadomości. Zaczyna od teleekspresu, a następnie przez panoramę ciągnię się to do 20:00. Po tym czasie jakiś idiotyczny serial i tak mija dzień za dniem. Można by tu jako przeciwwagę dać kierowanie ruchem na mojej stacji tzn. stałą obsługę ludzi. Teraz co jest z tych dwu rzeczy mniej ogłupiające. No chyba jednak operatywne kierowanie ruchem na stacji. Wszak nie muszę z nimi wchodzić w dyskusje i często tego nie robię, po prostu jest to miejsce spotkań, zamiast iść gdzieś do lokali siedza u mnie więc doraźnie mniejsze koszty dla nich, a i czasem dla mnie coś spłynie, bo przecież jak przychodzą to coś też przynoszą. Wracając jednak do oglądania wiadomości, to niektórzy przychodzący do mnie też są "zniewoleni" do oglądania wiadomości i czasami usiłują [a niekiedy im sie to (na szczęście sporadycznie) udaje] przemycić owe wiadomości. Zauważyłem u siebie, że po nieoglądaniu ich i wyleczeniu się z tej czynności mam nawet awersje, podobnie jak do oglądania reklam. Jak słyszę gdzieś, albo sa puszczone to wychodzę lub od razu zajmuję się czymś innym, aby tylko odłaczyć się od przekazu z kwadratowego pudełka. Jakoś szczególnie nieogladając codziennie, czy rzadziej tego programu nic mi się nie dzieje. Najważniejsze wiadomości, czy to co porusza ludzi i tak do mnie dociera, bo jak przyłażą to opowiadają (np.): a słyszałeś o zamachach terrorystycznych na plażach? Nie, nie słyszałem, ale dzieki Tobie już wiem.
   Wczoraj będąc u 811 było w TVP1 o tych zamachach. Za nim jeszcze konkluzja się pojawiła powiedziałem 811, że za chwilę się ktoś pojawi kto powie o wczasach w kraju za miast za granicą, aby kasa z kraju nie wypływała. Faktycznie po minucie pojawiła sie premier, która dokładnie to samo powiedziała. Jakie to wszystko jest przewidywalne, tylko czemu większość społeczeństwa tego nie widzi? No chyba z powodu takiego, a nie innego poziomiu edukacji.
   Dla zdrowia psychicznego wolę się zajmować "moimi" mięśniakami niż wiadomościami w TV, a jeszcze z tego mam czasami przyjemność bezpośrednią.
   I jeszcze trochę na poprawienie humoru (przynajmniej mnie to rozbawiło) wpis z CV od 374 w dziale zainteresowania:"
- Podróże-poznawanie nowych kultur,obyczajów i tradycji
- Wycieczki-zwiedzanie nowych miejsc
- Krótkofalarstwo-nawiązywanie łączności radiowej
- Wojsko-co roczne wyjazdy na wojskowy poligon,w celu odbycia ćwiczeń wojskowych"
    Z 811 rozmawiałem kiedyś o CV, ona również dostaje przeróżne śmieszne. Czego ludzie tam nie wypisują... 
    Polska języka być trudna języka. To z portalu kolejowego, ale o tramwajach w Poznaniu: "Jak podała Gazeta w Poznaniu, remonty mocno utrudnieniają poruszanie się pasażerów tramwajów i autobusów."    
    No wreszcie. To jest chyba pierwszy, albo jeden z nielicznych piątków w tym roku kiedy jestem sam. Zaczęły się wakacje to powyjeżdżali i tory stacyjne wolne. W zasadzie na noc może jedynie wjechać 979, ale to jakby standard więc nie szkodzi. Natomiast przewinał się przez stację wcześniej trochę pod wpływem i mówi mi, że znowu ma myśli samobójcze. Co się z tymi ludźmi dzieje. Po nim pojawił sie też 174 i w podobnym tonie. Sugeruję mu, aby się na 2 tyg. rozszedł co oboje ochłoną, ale jakoś to nie wychodzi. Podobnie kiedyś było z 972 jak mówił, że nie chce się rozejść dla dobra dzieci. Teraz dzieci są w domu dziecka. Czy takiego dobra dla nich chciał? 

Czwartek #6402015.07.02 09:06
Dokończę wpis z 372, bo za chwilę to w ogóle nie nastąpi. Otóż po przyjściu z imprezki z drugiej wioski, rozebrałem się i po procedurach wyłączeniowych wyglebiłem do łóżka. Po godz. pod wjazdowym stanął 372 z kolegą od 979 co oznajmił dzwonkiem. Ledwo żywy, bo spałem godzinę więc nawet nie pełny cykl poszedłem otworzyć. Weszli, a ponieważ leżałem w pok.A to poleźli do kuchni. Tam gadali do 04:15, o której wreszcie poszedł kolega od 979. 372 pozostał w kuchni, a pamiętając sms-y z kwietnia zresztą tu przepisane postanowiłem skorzystać i może wejść z nim do łóżka. Poszedłem do kuchni, a on czytał tam książkę religijną i akurat podrozdział Jak odsunąć od siebie złe duchy. Pomyślałem czy to o mnie do cyca? Ale on sam przecież zaproponował kiedyś zbliżenie. Zacząłem go więc głaskać po szyi, wsadzając czasami rękę pod bluzę, aby pogłaskać po barkach. Jak chciałem ją podciągnąć do góry (tą bluzę) to odsunął sie od oparcia (stałem za nim) przez co mogłem ją podciągnąć, aby swobodniej wsadzić rękę pod nią. To odsunięcie się - znak że chce dalej. No fajnie pomyślałem. Ponieważ bluza była podniesiona to ręką dobrze mi się operowało pod nią, czasem przeniosłem ją na klatkę piersiową. Głaskając go po niej zauważyłem reagowanie jego na tą czynność. Tak wydawało mi się, że dobrze to odbiera. Po jakimś czasie głaskania zaproponowałem przeniesienie się do pok.A na łóżko. Wstał i poszliśmy. Położył sie na łóżku. Podciągnąłem bluzę z koszulką do góry tzn. do ramion, ale nie chciał  jej ściągnąć całkiem. Znowu głaskałem mu klatę teraz już bez odzienia, trochę plecy, bo się przewrócił na bok. Jak leżał na boku to rozpiąłem mu pasek, następnie guzik pod paskiem i guziki od rozporka. Ze zsunięciem spodni nie było problemu, odpowiednio się uniósł więc zsunąłem mu je do okolic łydek. Jak przewrócił się na plecy nadal go głaskałem obiema rękami, następnie jedną przerwałem i przesunąłem ją, aby ściągnąc z siebie spodnie z dresu, a nastepnie obiema zciepłem koszulke z siebie. Już nagi wszedłem na niego i siadłem na jego biodra tak że organ znalazł się między pośladkami. Był już trochę wzbudzony. Dalej było tak trochę średnio. To pierwszy raz jego z drugim facetem (tak zakładam) więc dla niego nowe doznania i nie wszystko mu się podobało, co czasami można było zauważyć po mowie ciała lub mimice twarzy. Chciałem z nim tak jak ze 172, ale o ile 172 jest fajnie zbudowany, to 372 w pewnym momencie życia doszedł do wniosku, że ładnie wygląda i już więcej nie potrzeba i mu się pogorszyło. Ręce jeszcze od biedy by uszły natomiast klata zrobiła sie klocowata, to i siedząc na nim miałem mniejsze podniecenie. Jeszcze przyczyniała sie do tego świadomość, że to i tak może nie wyjść, bo jemu w pewnym momencie może sie niespodobać i tyle. Usiłowanie zrobienia spankingu delikatnego okazało się fiaskiem, po trzech klapsach chwycił mi rękę znaczy się na razie nie, jeżeli jeszcze w ogóle kiedyś. Natomiast uległem i wziąłem mu do ust, ale nie doprowadziłem świadomie do jego finału bowiem to nie ja byłem w tej sytuacji od robienia jemu dobrze. Po za tym jakby doszedł do pewnie by oklapł zupełnie tak jeszcze mu się chciało to jakiś angaż i chcenie było. Nie doszedłem. Musiałbym go męczyć, a nie chciałem tak ostro iść od początku. Przerwaliśmy w pewnym momencie, to znaczy ja przerwałem i zszedłem z niego. Później właczyłem mu kompa (ma hasła) i widziałem jak za 30min oglądał porniole, znaczy się nadal mu się chciało. Powiedziałem aby wziął se szmatę,:
- ale przecież ja nie robię w.k.
- to tak na wszelki wypadek.
   To po co je ogląda, jak nie aby zakończyć to oglądanie finałem, bo nie ogarniam. Zasnąłem może ok. 07:00 i spałem do 09:15 w sumie wyszło jakieś 3h w nocy spania na raty. Pięknie qrwa.  
    372 spał do 12:30 i własciwie szybko wyszedł, bo coś tam miał do załatwienia, a w ogóle to mial być w pracy. Po jego wyjściu zacząłem się przygotowawać do wyjazdu, do 824. 
    A wczoraj byłem u 811, bo to zawsze połączone wyjazdy. Z nikim tak dobrze nie rozmawia mi sie jak z nią. Siedzieliśmy na balko nie u niej w bloku i rozmawialiśmy, a w bloku na przeciw piętro niżej taki młody mięsniak z ładną figurą krzątał się na balkonie porośnietym kwiatami. Wpierw podlał kwiaty, następnie czymś je spryskał. Później na suszarce powiesił wyprane tramki - dwie pary, do tego jeszcze ściągnął z suszarki różowo-fioletowe ręczniki. Powiedziałem do 811 to chyba nasz, no bo jak normalny facet - skurwiel bedzie się tak zachowywał? Obserwowałem go i nawet powiedziałem do 811 - na drugi raz wpadamy do niego. W oknach nowe przysłonki z materiału no nic tylko pasuje do profilu. Te rozmyślania zaburzyło wyjście na balkon laski. Od razu powiedziałem do 811: skąd ona takiego wytrzasnęła? To nienormalne, aby facet tak sprzątał bez niczego. No chyba, że białe małzeństwo lub związek.  
    U siebie na stacji to mam w sumie dobrze, bo moge regulować dostęp do mniej rozgarniętych ludzi. W terenie jest już gorzej, bowiem jestem skazany na obcowanie lub kontakt z takimi ludźmi. Najgorzej jak przyjdzie jeszcze skumulowanie ich działań. Przebywanie u 824 i tłumaczenie mu spr. ekonomicznych czasami potrafi wykończyć, a jak jeszcze do tego nałoży sie kontakt z 374 to można wysiąść. 374 przysłał do wydrukowania CV. Jak na niego przystało zawierało błędy merytoryczne i formalne. Może gdyby tak wszystkiego nie posyłał w pdf to bym mu poprawił, a tak wydrukowałem z błędami wszak to on idzie do pracy i najwyżej z tego CV będą się śmiać kiedyś. 

Środa2015.07.01 12:04
A więc stało się. W nocy wylądowałem w łóżku z 372. No i wypadało by to szeroko opisać, no ale właśnie jestem (co już kiedyś pisałem) mistrzem w robieniu opóżnień. Wczoraj pisałem o dzisiejszym wyjeździe do 824, to ma nastąpić, dlatego tylko (na razie) skrótowo napiszę, że czułem się jakbym znowu przeniósł się do mojego pierwszego razu do Krakowa. Po raz kolejny wychodzi, że nawyk nie rozmowania o seksie powoduje pierwsze razy bardzo ułomnymi. On nie mówi co robić, co chce robić, ja nie mówię co robię, co chcę robić, wszystko polega na rejestrowaniu doznań, mowy ciała w tym mimiki twarzy.
   Wczoraj wieczorem byłem jeszcze na imprezce u (no właśnie on nie ma numerka, bo jest z pierwszej ekipy, która do mnie kiedyś przychodziła) kolegi, gdzie była większość ze starej ekipy z wioski, a powrót z tamtej wioski to dopiero był wyczyn. Więc dzień obfitujący w wydarzenia, a na razie kończę, bo muszę się przygotować do wyjazdu do 824. Ach ten chroniczny brak czasu... 
   Nigdzie tak dobrze jak w miastach nie widać wypierdalania publicznych, czyli naszych pieniędzy w atmosferę. Nie od dziś wiadomo, że oprócz zamontowania czy kupienia czegos potrzeba jeszcze konserwacji, albo usuwania usterek po zamontowaniu czy kupieniu czegoś tam dla miasta. Dobrym przykładem w miastach sa skrzyżowania ze światłami reagującymi na nadjeżdżające pojazdy poprzez wbudowanie w asfalt obwodów elektrycznych lub kamer nad skrzyżowaniami. Często spotykam, że urządzenia takie po okresie powiedzmy 2 lat przestają działać i światła mają wbudowany cykl na wypadek właśnie usterki czujników. Z tego co widzę, to nie naprawia się ich, i przez następne lata migają stałym cyklem niezależnie od tego, z której strony pojawiają się samochody.  
    Wczoraj jeszcze przed incydentem z 372 wyciągnęli mnie do sąsiedniej wioski na imprezkę do kolegi z pierwszego sortu, czy rzutu jaki przychodził z osiedla do mnie. To nic nowego, że jak ktoś dba o siebie lub ma kontakt ze sportem to w miarę wygląda. Reszta, która tam była wyglądało tragicznie. Faceci z brzuchami, kloce w ogóle nie atrakcyjni fizycznie do tego część (chyba znaczna) po rozwodach, rozejściach, a jeden w trakcie. Dwóch, jedynie jakoś wygładało. No cóż, takie czasy. Z imprezki z sąsiedniej wioski uciekłem, bowiem poszli do sklepu po jeszcze jedną flachę, a że ogólna atmosfera jakaś rewelacyjna nie była, to korzystając z okazji zwinąłem się. Chciałem przejść skrótami, ale dawno stamtąd nie szedłem pieszo, czy jechałem na rowerze to w pewnym momencie wszedłem w wysoką trawę na 1,50m tak że szedłem z rękami podniesionymi ponad głową. Buty i dres miałem całe mokre. Dres do takiego stopnia, że spadał mi z bioder i musiałem co jakiś czas przytrzymywać. Wreszcie postanowiłem się, klnąc, cofnąć i iść na ścieżkę którą znałem. Do domu przyszedłem mokry i od razu się rozebrałem. No dobrze, reszta jutro, bo już późno, a jestem u 824 to nie chce go przytrzymywać. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz