wtorek, 14 czerwca 2016

Wtorek

    Wczoraj, ponieważ 979 chce się trochę rozjeździć, a zarazem poznać trasy dojazdu do niektórych miejsc, pojechaliśmy do parku świerklanieckiego. W trakcie jazdy zadzwoniła żona od 972, że w nocnym ataku agresji wytłukł szybę z auta, oderwał prawe lusterko i wyrwał klamkę z drzwi wejściowych do mieszkania. W czasie demolki robionej przez 972 zadzwoniła po niebieskich, aby go zabrali. Przyjechali i pojechał z nimi. Przez tel. mówiłem jej, a raczej pytałem retorycznie ile jeszcze chce czekać, aż od niego odejdzie? Co się musi stać złego, aby wreszcie się rozeszli? Czy ma się tak skończyć, jak niedawno w wiosce po imprezce chłop wyciepł swoją żonę z okna z pierwszego piętra chwytając ją za szyję i pchając za okno, po czym wyskoczył za nią. Ona wylądowała na wózku z uszkodzonym kręgosłupem, on w więzieniu na dożywociu. Czy Ci ludzie nie mają pewnych nieprzekraczalnych granic, po za które sami nie wchodzą? Jak widać na razie nie, a moje mówienie im od 10 lat o rozwodzie nic nie daje i chyba tylko w ramach wyładowywania wzajemnej agresji tkwią w tym związku. Oczywiście w trakcie rozmowy padł koronny argument, który kiedyś usłyszała żona od 972 w sądzie, o otrzymaniu dzieci z powrotem, jeżeli będą w związku małżeńskim. Nie dołączyła jednak do tego zmian, które muszą nastąpić, aby je otrzymać, to też we wczorajszej rozmowie z nią siedząc obok 979 w aucie powtórzyłem jej, że dzieci nie otrzymają, bo powód ich zabrania się nie zmienił, a nawet się pogorszyło, to kiedy zamierza odejść od niego?
   Przy innych okazjach, kiedy on się wydziera na nią, jego pytam się o to samo jego i ... nic. Nie wiem jak to wpłynie na decyzję o urlopowaniu dzieci do domu na wakacje, ale pewnie dowiem się na koniec czerwca.
   I co się dziwić, że takie sceny dzieją się w domach, jeżeli Ci ludzie są niereformowalni i to oboje, bo przecież jakby jedno z nich było bardziej "normalne" to już dawno odeszło by od drugiego. Tak, zachowania rodziców przenoszą się na dzieci, w tym zwłaszcza na 3-go, który odrzucony przez bliskich przeszedł na ciemną stronę mocy.
   Przyszedł 371, któremu ciągnie się sprawa z motorem zabranym na parking bardziej strzeżony. W związku z tym miał się u nich stawić o 08:00, a przyjęli go dopiero o 10:00. Niby mam później iść z nim po pojazd, no zobaczę jak będzie. Ale za nim przyszedł tradycyjnie powadził się z szefem. Z 371 jest podobnie jak z 972 i jego żoną. On stale trafia na jakiś pracodawców, z którymi toczy wojny, a ponieważ to trwa już lata, to zastanawiam się czy ten stan nie jest pożądany, podobnie jak u 972 i żony. Przecież jak ona go szukała, jak się 972 zgubił się na dwa dni, to nie po to, aby mu powiedzieć, że go kocha, tylko aby mieć się na kogo wydzierać i móc go zwyzywać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz