poniedziałek, 6 czerwca 2016

Poniedziałek

Wczorajsze jeżdżenie pomiędzy małymi skurwielami od 972 zajęło z przerwami czas do 20:30. W jednej z przerw udało się ściągnąć 971, aby obejrzał miejsce przebudowy grupy B. Jednak co fachowiec to fachowiec podał gotowe rozwiązanie, a sama przebudowa zacznie się już po przyjeździe z wakacji. Wcześniej się nie wyrobię z przygotowaniami, bo front robót będzie dość spory.
   W ośrodkach małych skurwieli widać już lato. Dzieci, co raz częściej są na dworze. Widać jednak różnice w wychowaniu, czy wyhodowaniu. Niektóre robią wrażenie, jakby były z lekkimi zaburzeniami, oczywiście każde ma jakąś ksywę, te z zaburzeniami zbliżoną do zachowania.
   Jeżdżenie z żoną od 972 to jakby jeździć z dzieckiem jeszcze z podstawówki. Wczoraj pogoda była ze średnim zachmurzeniem, to też oprócz promieni słonecznych na ziemię docierał deszcz, czasami jak na tę porę roku ulewny. Żoną od 972 komentowała to jak dziecko:
- je zaczyna padać...
- je, ale tu musiało lać, wszystko mokre.
 Dzwoni do swojej mamy i najważniejszy życiowy temat to właśnie zmienna pogoda. Tu pada, a u Cb.? (tak jakby to cokolwiek miało zmienić) I temat pogody przewija się przez 5min. Wieczorem po kolejnych zmianach aury miałem już komentarzy dość. No ile można słuchać, że zaczyna padać jak na szybie samochodu pojawiają się pierwsze krople, albo historii o goniących nas opadowych chmurach?
    Przymilanie się matki do dzieci polega na dawaniu im kasy i słodyczy. Na dzień dziecka 3 małe skurwiele dostały po 50zł. Częściowo dla siebie, częściowo na wyjazdy organizowane przez placówki, w których przebywają (takie dofinansowanie wyjazdu)
   Jeżdżąc pomiędzy dwoma ośrodkami trudno mi określić, który jest lepszy dla wychowywania dziecka, który lepszy dla jego bytowania. Trochę dziwnie wygląda, jak na dworze krzątają się dzieci od najmłodszych 3 letnich, do wyrośniętych koni, po siłowni, 17 letnich, napierdalających na wiszący worek treningowy skurwieli i przechadzających się między nimi pingwinów "trzymających" porządek. Niektóre pingwiny w wieku emerytalnym. Nie wiem jaka może być łączność między nimi, a wychowankami, ale może z boku to wygląda inaczej, a faktycznie coś tam działa.
   979 wczoraj przeleżał prawie cały dzień w łóżku. Miał tu spokój, stacji nawet tak bardzo inne składy nie nachodziły, ale jak już stawały pod wjazdowym to nie podawał semafora wjazdowego do stacji, a kierował na podg. z ominięciem stacji. W nocy niby mało spał, za to mnie się dobrze spało Rano wstał poszedł do pracy. Wrócił z niej o 08:30, a wcześniej zarejestrował się do lekarza. Symptomy wskazują na grypę, bowiem dość intensywnie boli go w kościach, stawach, nawet jak mówił kolana go tak bolały, że miał problemy rano ze wstaniem. Faktycznie mnie wczoraj rano też gardło trochę bolało, ale wiązałem to z możliwością spania z otwartymi ustami, co rzadko, ale mi się zdarza. Jednak jego też wczoraj gardło intensywnie bolało, zgłaszał nawet problemy z przełykaniem, to też w ciągu dnia nic ni zeżarł, dopiero wieczorem jak wracałem do żony 972, to kupiłem mu parówki z HAM-a i trzy bułki w piekarni. Z pracy się zwolnił, teraz śpi, to mogę wpis zrobić, a do lekarza leci na 16:00.
   Tyle, bo już pomyłem naczynia, a dalsze zajęcia czekają. Narka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz