Dzięki dość długim postojom na trasie udało się zniwelować opóźnienie, choć niewiele, bowiem jeszcze w Gliwicach był 402 min w plecy.
To dopiero można imprezkę zrobić w poc. Kiedyś w latach 70-ych były takie składy "WZ" (wczasy zakładowe). Jeden z takich poc. jechał z Tarnowa nad morze, bodajże do Kołobrzegu (musiałbym sprawdzić) w czasie 18h zygzakując przez PL, przez nawet linie drugorzędne. Ach jakbym takim poc. się dziś chętnie przejechał. Skład około 16 wagonowy, znajomi, imprezka 15 godzinna, bo jednak rozruch i trochę spania, ale dzień wczasów spędzony jako "wczasy wagonowe" w wersji ruchowej. A ten opóźniony 365 to też w trasie 19h czyli podobnie.
Jakoś z wielkim bólem udało
się podłączyć do neta, operacja trwała 90min ze ściągnięciem z poczty
sterownika do modemu, który na nią wysłał 979, aby było szybciej. Poniżej opis z wczoraj z wyjazdu tu bez korekty, bo net jak w lesie więc ledwo łączy.
Początkowo miałem jechać poc.
15:30, ale z powodu burzy przełożyłem jazdę na następny poc. 19:30 Jednak ok.
13:30 zrobiła się dziura w opadach. Postanowiłem wyjechać na poc. Spakowałem resztę
rzeczy i wyjechałem ok. 14:20 oczywiście zapominając jakiś drobiazgów. Jak
wyjechałem to praktycznie dookoła były chmury tylko nie w miejscu, w którym
jechałem. Ta dziura nade mną przesuwała się praktycznie do Katowic, kiedy już
przed samym dworcem zaczęła się zmniejszać i w chwilę po wejściu do budynku
dworcowego zaczęło padać, a po dalszych 5min nastąpiło oberwanie chmury. Przed
odjazdem podano komunikat o przetrasowaniu poc. drogą okrężną. Od razu się
ucieszyłem, drogą okrężną, czyli po szlakach normalnie nie używanych przez poc.
pasażerskie. Do Sosnowca Dańdówki wjechaliśmy na peron 2-gi, normalnie poc.
stają przy pierwszym. Z tego toru bez możliwości zjazdu na tor biegnący od
peronu pierwszego pojechaliśmy na podg. Juliusz. Przez radio słyszałem, że posłani
zostaniemy torem 1-szym lewym, bowiem na torze 2 leży drzewo na sieci
trakcyjnej i jest nieprzejezdny. Przed podg Juliusz semafor wskazywał S10 ze
wskaźnikiem W24. Nie dane na było wjechać na jedynkę, bowiem na zwrotnicy
zjazdowej również na sieci trakcyjnej leżał konar drzewa zwisający do
torowiska. Mech. na radiu stwierdził, że nikt konara ruszać nie będzie, bo sieć
trakcyjna jest pod napięciem, a po deszczu nie będą (on i kierownik poc.)
ryzykowali. Skład został cofnięty pod nastawnię, mechanik przeszedł na koniec
jednostki EN57, w którym akurat byłem rozlokowany z rowerem. Jak przeszedł na
koniec składu to chwilę z nim porozmawiałem, zrobiłem zdjęcia kabiny, jednostka
przed remontem. Stanęliśmy na podg. Juliusz o 15:52. Po kilkunastu minutach
zjawiła się straż pożarna i strażacy zaczęli walczyć z drzewem. Nie dało się
podesłać poc. sieciowego, bowiem był na torze nr 2, przed zwalonym innym
drzewem i wpierw musieli usunąć tamte po wyłączeniu napięcia, a następnie
dotrzeć do nas. Jednak z powodu postoju poc. pasażerskiego (naszego) 42902
napięcia nie wyłączono, to też sieciowy nie pracował i czekał na decyzję
dyspozytorów. A dyspozytorzy uzgadniali. Ten od poc. sieciowego z tym od
przewozów regionalnych wraz z tym od torów kolejowych. Za nim uzgodnili to
zjawili się strażacy. Po usunięcia drzewa ruszyliśmy o 16:42 z 50min postojem
na szlaku. Od podg. Juliusz jechaliśmy do podg Dorota torem nr 1, który cały
był w zieleni. Zrobiłem foty, bowiem widok był fascynujący. Torowisko zielone,
szlak w lesie wrażenia niesamowite. Niestety padał jeszcze trochę deszcz to też
zdjęcia wyszły jak wyszły, ale normalnie tam poc. pasażerskie nie jeżdżą wiec
okazja jedna na ileś tam, ale mały procent szans ponownie tamtędy jechać.
Ponieważ szlaki towarowe, to i tory bardziej powyginane niż na pasażerskich
więc mechanik nadrabiał opóźnienie, a jednostką napieprzało w torach, a ja
prawie przeżywałem orgazm. Taka jazda to szybko nie nastąpi, to też w okularach
słonecznych przez większość trasy miałem głowę
za oknem. W nowych poc. to już nieosiągalne. Jazda po torach towarowych skończyła się w Sławkowie, gdzie wjechaliśmy na właściwy szlak. Od Bukowna szlakowa w torze to coś ok. 100km/h mimo dość starego toru, ale drogowcy zdołali utrzymać prędkość i za to szacun. Przy wjeździe do Olkusza w oknie nastawni O-1 młody nastawniczy. Krótko go widziałem, ale mięśniak w sam raz dla mnie, prawie się zakochałem od pierwszego wejrzenia. Jeszcze parę stacji i podróż zakończyła się. Jak wysiadłem na właściwej to było akurat po obfitej burzy, a właściwie po oberwaniu chmury. Drobna rzeczka, którą mijałem, przepłynęła drogą górą nanosząc na nią sporą ilość gliny. Za nim jednak wjechałem na mostek, jakieś 500m za stacja natknąłem się na czereśnie. To pierwsze czereśnie tego roku w takiej dawce. Trochę trudno było je zrywać ze względu na uszkodzoną nadal lewą rękę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz