niedziela, 21 lutego 2016

Niedziela

   Wreszcie 979 ściągnął na grupę C, przez grupę A laskę na miarę możliwości. Ładna, w nocy odbyło się, to co słyszałem, 3x stuku puku, zbiorniki opróżnione. I tak to powinno być do cyca. On ładny laska ładna to oboje mają dobre wrażenia, a jak dobrze się spisał to laska opowie swoim koleżankom i będzie miał częstsze branie. No w końcu kiedy chce się stukać? Jak będzie miał 40? Jedynym minusem było nieogrzanie wcześniej grupy C, ale to już jego sprawa. Warunki miejscowe zna, to mógł odpowiednie działania przedsięwziąć. Skoro grupa C chłodna to przynajmniej on ją zagrzał. W nocy co przechodził wokół grupy A to w majtkach, a teraz romantycznie leżą w łóżku i słuchają nagrania "Jebać miłość". Później się okazało, że jednak było 4x.
    Wczoraj wieczorem z 897 zrobiliśmy 0,7 Sobieskiej w formie wściekłych psów. 897 przyniósł wszystko tzn. jeszcze sok i tabasco. Na początek polał takie wielkie kieliszki (40ml), że musiałem mu powiedzieć, co następne poleje mniejsze bo nie strzymam tego. I tak piliśmy ją przez 5h to tak średnio mi waliło na łeb. W zasadzie to skończyliśmy na krótko przed wejściem na stację 979. 897 odszedł od ze stacji ok. 02:00, a już 5min później było pierwsze stuku puku. No dobra, temat zamykam, bo nie będę mu na trzeciego wchodził.
    Jutro w planie wyjazd do 824, pewnie się opóźni na ok. 14:00, nie wiem czy się wcześniej wyrobie. Na szczęście idzie ocieplenie to będzie się dobrze jechało. Już dziś jest 8C. Zimy ostatnio mamy wielce łągodne.
    Był u mnie 840, tak okresowo się pojawia pogadać. Mówiłem mu o przypadku 895, gdzie silnik rzegotał dwa tyg. po czym się wyrzegotał i rozkraczył na ulicy. 840 ma firmę transportową i jak zwykle drugie spojrzenie jest zupełnie inne. Mówił o tym, że się stara, zarabia, daje auto komuś do jeżdżenia, a on ma na to wyjebane i zamiast zgłosić takie coś (w sensie to rzegotanie czy inną usterkę) nie szanują sprzętu i jeżdżą to upadłego. Następnie tel. stoję tu i tu, auto nagle! się rozkraczyło (jakby objawów nie było wcześniej). Smutne to, ale rynek co już tu chyba pisałem, sam do tego doprowadził. Jak było nadmiar kierowców to firmy mogły powybierać tych dobrych, a tych dupiatych naturalnie się pozbyć. Ale wtedy patrzało się na max. zysk. Teraz to się obraca przeciw, bo max, zysku już nie ma, mało tego trzeba nawet tym dupiatym płacić więcej, bo ich po prostu nie ma na rynku pracy. Mało tego jeszcze udupią sprzęt. Taka naprawa silnika to zaczynamy rozmowę od 1300zł wzwyż, a to połowa wypłaty pracownika, który ma wyjebane. To jeszcze nie czas na wypłynięcie na rynek. Choć czy to kiedykolwiek przybierze normalne warunki?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz