wtorek, 29 grudnia 2015

Wtorek

    Wczoraj z 979 oraz 897 wraz ze swoim bratem poszliśmy na imprezkę do lasek - kuzynek od 897. No przy mieszkaniu kuzynek moje to takie old, ale działające. Ludzie jednak robię mieszkania w nowych trendach, a tu czas się zatrzymał na stacji, zresztą kto przyjeżdża z zagranicy to potwierdza, nawet jeden kiedyś wymyślił wycieczki do starego mieszkania w stylu lat 80-ych. Nie przeszkadza mi to, dobrze się tu czuję, przynajmniej zgromadziłem rzeczy, które jeszcze lata będą służyć.
   Przed imprezką zrobiłem jednoosobową imprezkę na stacji, do symka wziąłem kiedyś niedokończoną flachę klasyka i ciasteczka. (jakbym nagle przerwał, to dokończę puzniej, bo na stacji tor zajęty). Jak już zaczęło działać to akurat przyleźli 979, 897 i brat z flachą krupnika - nie znoszę jej - i wyciągnięli mnie do lasek. Tam trochę pomieszałem, ale jakoś się trzymałem, gorzej z 979. Ten to dał czadu i jeszcze piwem zapijał na koniec. Wracaliśmy coś po 04:00, chwiało go na nogach. Już w drodze zaczęliśmy rozmawiać i rozmowa przeniosła się do mieszkania. To była trudna rozmowa, bowiem dotyczyła nas. Naszych relacji obecnych i tych poprzednich, które ciążą do dziś. Trochę mi nawtykał odnośnie zachowania, ponoć niestosownego w towarzystwie jak jesteśmy gdzieś w terenie razem, jak choćby na dzisiejszej imprezce, ale mnie się wydawało, że nadzwyczaj spokojnie się zachowywałem. Właściwie przez większość czasu puszczałem muzę z laptopa podłączonego do wzmacniacza. Rozmowa oparła się też o incydent z przed 7 lat, ale nie drążył tematu, ja zresztą też, za to nadmieniłem o zmianie mojego stosunku do niego już od jakiegoś czasu. Tzn. powiedziałem, że dziś (w sensie obecny czas) nawet jakby leżał totalnie ożarty i nagi to nie przeleciałbym go. Po raz chyba kolejny przekazałem, iż traktuję go jak przybranego syna w związku z tym powyższe jest obecnie nierealne, abym się do niego dobierał i aby miał cały czas tego świadomość.
   Mówił też o mojej pomocy innym w tym np. 174, a jemu niby nie. To znowu dziwna sytuacja, bo chce mu pomóc, ale jak to zrobić skoro jest CS-em, więc trudno się jest przedrzeć przez pole ochronne. Momentami robiło mi się smutno, bowiem jak to powiedział, daje znaki, że jest źle, a na nie nie reaguję. Faktycznie ma rację, będę musiał więcej z nim rozmawiać. Jutro wyjazd na pizzę z kuponów, to będzie okazja. Teraz tyle, bo muszę iść do niego przetkać kanalizację, tylko zabiorę potrzebne narzędzia. Może jeszcze później dopiszę, jak będą warunki na stacji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz