czwartek, 3 grudnia 2015

Czwartek

   Trochę wpiszę, bowiem lezie 181, a nie wiem jak będzie później, bo niby mamy flachę zrobić i jeszcze bieżące zajęcia to dzień jak zwykle zajęty.
   Oprócz innych składów był wczoraj 826. Jak zwykle ćwiczył, ale, o czym rozmawiałem z 979, coś się z nim dzieje. Nie wiem czy pod wpływem tych energy-ciulstw, które pije, czy jakiś innych używek przy ćwiczeniach, ale rośnie u niego dość znacznie kult ciała. Fajnie wygląda, to fakt, jak się go złapie za naprężony biceps, to aż się miło robi, w sumie jego ręcę to chyba na obecną chwilę najladniejsze z tych co tu przychodzą, ale w głowie coś się tam zmienia. Wczoraj przy ćwiczeniach znowu się rozebrał, niby nic, ale ciągle jest zachwycony z efektów ćwiczeń i to jakby nadmiarowo. Chyba bardziej jest zadowolony z siebie jak efekty z innymi częściami ciała. Przez energy-ciulstwa wydaje się być ogólnie pobudzony, co przejawia się w jego zewnętrznym zachowaniu.
   No i jeszcze wczoraj poruszyłem sprawę wchodzenia na stację innych składów. Oni prosto z pracy, jak 826 i jeszcze taki jeden przedwczoraj i wczoraj też (nie ma numerka), weszli na stację i do 22:00, o której ich wyprawiamy siedzieli ciągiem. Albo w domu się źle czują, albo ich tam nie lubią, albo jedno i drugie. Standardowo przed 20:00 wszedł 834 i też do końca siedział. Już wczoraj chciałem iść do 820 pogadać w ramach ich siedzenia tu, ale może dziś to uskutecznię.
  No dobra. Był 181. Ciulnęliśmy flachę, tak dawno oczekiwanom i co... i nic do cyca. Tzn. na mnie chyba ten alko nie działa, bo do końca trybiłem, po całej flaszce 40% na dwóch, nawet 979, który przyszedł o 17:00 się nie kapnął, że coś łyknąłem. Dziwne... Za to dobrze, że zadzwonił, iż lezie, takie zrządzenie losu, bowiem drzwi były zamknięte na dolny zamek i pewnie by się dziwił co się w środku działo, a tak zadzwonił ze szlaku, że podchodzi pod wjazdowy, to od razu otworzyliśmy drzwi i zmieniliśmy klucze w zamkach, aby nie dociekał. Myślę, że się udało, bo pytań nie zadawał.
   Ze 181 jak mu robiłem masaż to w trakcie rozmowy mówi do mnie:
- ale ja nie jestem taki,
- no przecież wiem do cyca.
  A kto z tych co tu przychodza jest taki - se pomyślalem. Za to na koniec powiedział, bo chodziło o ściągnięcie koszulki w "niby" zapasach, że jutro to może przyjść nawet bez niej. Tak się teraz zastanawiam co to miało znaczyć? Oczywiście dla mnie jakby przyszedł bez niej to wyjebka. W ogóle najwięcej to udało się mu ściągnąć koszulkę z pleców, tak że na bicepsach miał ją jeszcze założoną. To też jest osiągnięcie, bo chyba pierwszy raz tak się stało. Dotychczas to podciągałem mu ją do szyi i tyle, choć w zasadzie to z koszulki na szyi pozostał tylko pasek, to teraz przełożyłem mu ją przez głowę i była z przodu, to też całe plecy w dyspozycji. W trakcie masażu nie obyło się bez dyskusji o sprawach bytowych, bo mięśniaki z tąd są skażone warunkami rodzinnymi, wszak u 181 odbył się przedwczoraj rozwód rodziców w 10 min na posiedzeniu sądu. No jakoś szybko, ale może i dobrze, nie ciągnie się to jak flaki z olejem (choć nie wiem skąd to powiedzenie). Komórek ogólnodostępnych nie włączyłem, aby nam nie przeszkadzali jak siedziałem na nim. Ach, za każdym razem jak siedzę na takim młodym mięśniaku, gdzieś tam w tle jawi się bycie z takim. Ułożenie sobie szczęśliwego życia, radosna kopulacja i w ogóle pełne szczęścia bytowanie. Życie jednak pokazuje nam w dużym stopniu iluzoryczność takich marzeń, bo życie bieżące potrafi zaskoczyć bardzo. Jego dziś moje zachowanie nie zaskoczyło, bo oprócz tego co już kiedyś robiłem nic nowego się nie odbyło, a szkoda, bo liczyłem, to jednak w czasie to było rozciągnięte i w moich rękach w zasadzie przebywał ponad 2h. Czy ta flacha była stracona? Nie wiem. Nie weszliśmy na wyższy pułap, na którym np. jestem ze 172, czy choćby z 975 członkiem jego rodziny. Brakło czasu, brakło alkoholu (no ten był jeszcze awaryjnie) nie wiem. To są takie stracone chwile. Niby umawiam się z nim prawie m-c na spotkanie przy flaszce, ono sie odbywa i jakby nie posuwam się do przodu z tematem większej jego dostępności. Zastanawia mnie tylko ta chęć jutro zdjęcia przez niego koszulki, a przynajmniej deklaracja pod wpływem. Czyżby trzeba było następna flachę zrobić?
   To są właśnie te chwile, kiedy zostają niedopowiedzenia i kiedy nie przechodzi się o ten szczebel wyżej. To co kiedyś przechodziłem ze 172, też początek był ciężki. Choć to już było ponad 6 czy nawet więcej lat temu, dobrze pamietam, jak kiedyś po flaszce się dobierałem do niego, a on mi mówi:
- jak jestem po flaszcze to nie rób ze mną tych rzeczy, bo ci wyjebie. Po flaszcze mam agresje.
   Mnie wtedy jakby odrzuciło od niego i to pamiętam, ale za to już znacznie słabiej jak to się stało, że jednak zaczęliśmy to robić. To chyba on się po flaszcze dobrał bardziej do mnie, jak ja do niego. Ach te mięśniaki-skurwiele.
   181 ma przyjść jutro, się okaże jak z tą koszulką będzie. Tyle teraz, bo już zgłosili ze szkolnictwa zapotrzebowanie na pusty skład cystern. Tymczas (acha, tekst bez sprawdzenia, bo brak czasu, za ewentualne błędy przepraszam).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz