piątek, 27 listopada 2015

Piątek

   181 się obudził o 11:30,ale funkcjonuje i ma wbić z kolumną z głośnikami do przelutowania. Trzeba będzie jeszcze do kaufla skoczyć po flachę i przy okazji zawieźć tam butelki z piwa, bo się mnożą w domu.
   Był jeszcze przed 10:00 172, ale rano zrobiłem przed wstaniem w.k., a następnie zeżarłem śniadanie i w końcówce tego żarcia przylazł on. Pomimo trzech figur zrobionych nie umiałem dojść to go uwolniłem. Za 10 min było by już ok, bo czułem to, ale jemu się śpieszyło to polazł dalej. Ma wbić później lub jutro. No spox. Wstępnie, sam zaproponował, umówiliśmy się na flachę na przyszły tydz., który już teraz mi się zapełnia. Pn. w zasadzie zajęty, wtorek też, to pierwszy termin z flachą - środa, czyli też zajęta. Następne zapisy ze spr. to czwartek, choć też nie wiem, bo do odbioru mają być końcówki do anteny radiotelefonu w Bytomiu, to wyjazd popołudniowy, pozostaje przedpołudnie. I tak to leci cały czas. Ciągle coś się dzieje, ciągle coś trzeba robić, nie ma jednego dnia wytchnienia. Wczoraj o 13:30 otwarłem orzechówkę - soplicę i 1/3 sam łyknąłem do tego uruchamiając symka kolejowego. Ależ mi się fajnie grało do tego zrobiła się usterka rozjazdu nr 7 i pół głowicy stacyjnej poleciało. No zajebiście, nadto nikt nie przeszkadzał to ponad godzinę grania. O 15:30 skończyłem łykać, bo ewentualny obieg z cysternami. (obiegu nie było, nie zgłoszono zapotrzebowania na skład pustych cystern) O łykaniu flachy, graniu w symka powiedziałem 979, jak przylazł po pracy, spytał się tylko dla upewnienia ile łyknąłem, potwierdziłem i tyle. Wytłumaczyłem, że godz. południowe to jedyny rozsądne, bo od popo składy na stacji i drużyny trakcyjne by się śliniły na łykanie flachy, do tego oni do łykania alko nie sa mi potrzebni, co innego mięśniaki, z którymi faktycznie "coś" robię.
   aktualizacja 20:00
  Poszli po browary to jest chwila wolnego. Flachy ze 181 nie było, przeniesiona na wtorek, bowiem dziś idzie na 18-kę jakiejś laski do lokalu to jeszcze przygotowania więc teoretycznie nie było by czasu, nadto późno wstał. No cóż, może w przyszłym tyg. będą dwie flachy.
   Dziś obieg z cysternami zrobiony, wczoraj nie było, bo dzieci miały zabawę w szkole. Już się zastanawiałem co z żarciem na weekend, może coś czego długo nie jadłem, ale tak jesteśmy zaprowiantowani do pn., a i załapał się 979, bo też głodny i wreszcie przełamuje się do żarcia. Wcześniej nie wiem czemu stronił.
   Tyle, bo jak przyjdą to szykuje się imprezka, a jeszcze muszę historię usunąć. Do jutra, narka (chyba, że coś na czerwono wpiszę).
aktualizacja 22:45
   Teoretycznie powinienem iść spać, bowiem 979 poszedł na imprezkę z innymi mięśniakami-skurwielami i w nocy będzie budzenie, to nie powinienem już pisać, za to wyglebić na materacu, aby mieć zajęte msc., bo w nocy przylezie i jak zwykle będzie trzepał warami. 
   Z drugiej strony to jakby standardowa pora iścia spać, to jeszcze funkcjonuję. 
    Zastanawiam się, co jest w tym popędzie seksualnym, że cały czas działa. To coś jak u Korwina, że w wieku 70 lat został ojcem. Ile jeszcze będe się musiał zmagać z nim, i ile jeszcze będzie on decydował w jakimś stopniu za życie bieżące? Czemu mnie akurat pokarało takim popędem. Czy nie mogło by to być tak jak u 672, czy 222, aby raz na tydzień i ok, lub raz na ½ m-ca i ok, tylko codziennie new mięśniak lub ten sam, ale codzienne opróżnianie zbiorników? Natura nie jest sprawiedliwa, a przynajmniej w dobie gadżetów i elektroniki takie prymitywne popędy seksualne powinny zejść na plan dalszy, a u mnie niestety na pierwszym planie. Fuck. Dziś byłem w stonce i wraz ze mną wchodził taki ok. 20-tu lat z twarzy zajebisty koleś. Nie wiem czy go nie znam z wioski, ale jakoś nie kojarzę, za to on równie bacznie, jak ja jemu się przyglądał. Podczas tego przyglądania wszedł do stony 897 i przywitaliśmy się żółwikiem, to ten co mnie, i ja jego obserwowałem tak się popatrzał dziwnie... Ale ta twarz, taka ładna, że chuj. To są te osobniki, że twarzą nadrabiają tą resztę. Choć szczupły, co bylo widać, to ta zniewalająca twarz mnie powalała. Ponieważ w marketach jest to tak ułożone, że idzie się w tą samą stronę przeto szliśmy i ja, i on patrzeliśmy się na siebie. Ja szedłem z 897, on z jakąś laską, wydawało mi się, że siostrą, bo jakoś mało był nią zainteresowany, a więcej patrzał się na mnie, jak na nią. Wiem to takie dziecinne, ale mimo wieku to qrwa ciągle działa i na innych też. Będąc w sklepie pomyślałem ile jeszcze mięśniaków mogę poznać. Już tyle mam znajomych, część z nich jest obłapiana, to jeszcze new się, może nie garną, ale zdradzają jakieś zainteresowania. Przecież jakby nie ta laska z nim i ze mną, czy dołączający do mnie, 897 to już bym do niego nawijał. Taka twarz, ja pierdolę... Zrobie flachę ze 172 i go zmęczę w pozycjach... 
   181 to się chyba domyśla co było z 975. Dziś pożyczył kasę na tą 18-kę laski, ale jadąc w obiegu z cysteranami zastanawiałem się, że pewnie już czai ocb. No bo na ile trzeba być tępym aby nie zczaić? On co prawda chce iść do pracy do jakiejś hurtowni, ale do new roku chcemy mu to wybić z głowy, korzystając z jego dobrodziejstw, tj. możliwości obłapiania go. Ach. piękny, może z twarzy nie tak jak ten ze stonki, ale w rękach wychodzi rewelacyjnie. 
  I zapomniałbym napisać - głaskanie 181. Na początku takie instytucjonalne, czy nazywając to - standardowo. Po jakimś czasie już indywidualne, dostosowane do danego mięśniaka. To delikatne muskanie skóry, powodowanie dreszczy na niej pod wpływem przesuwania po niej opuszkami palców. To co prawda nie to co w stosunku do 222, kiedy jego skóra, mój dotyk, jego reakcja to było coś. Teraz chciałbym to mieć już, zaraz i może dlatego inaczej do tego pochodzę, a powinno się tak jak przy 222, powoli, skutecznie, sukcesywnie, ze szczególnym efektem dla nas obu, co dawało się odczuć. Tu na razie tego nie ma. Może już kolejnym podrywaniem jestem zmęczony. 
   Tyle, bo pora zamknąć stację dla ruchu, przynajmniej teraz, bo później to wejdzie na nią 979 i nas obudzi ponownie. Tymczas. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz