niedziela, 22 listopada 2015

Niedziela

   Może by i powstał wpis z terenu z soboty, gdyby nie "system", który po wpisaniu log. i passwd do poczty stwierdził, że to nie ja i mam wypierdalać. To też skazany jestem na pisanie notek z kompów stacjonarnych. Nie wiem, po co log. i passwd skoro nawet po ich poprawnym wpisaniu owy "system" stwierdza, że to nie ja.
   Druga szybka refleksja z wyjazdu - jak się stworzy w mieszkaniu w miarę komfortowe warunki, to następnie jest trudno w terenie. Chodzi o wilgotność powietrza. Przed spaniem w okresie grzewczym zawsze polewam wodą kafelki w przedpokoju i trochę przy wejściu do pokoju. To powoduje zwiększenie wilgotności i znacznie lepsze, przynajmniej dla mnie, bo nie wiem jak 979, który jednak tu śpi, zasypianie. W starych wagonach, które w większości królują na nocnych poc. jest moc w grzejnikach, ale jednocześnie suche powietrze. To znacząco utrudniło zaśnięcie pierszej nocy, do tego stopnia, że w ogóle nie zasnąłem. Dopiero później się udało, ale nie będę uprzedzał faktów, teraz taka krótka inicjacja, bo 01:30 to pora spać po przyjeździe, a w ciągu dnia relacja z wyjazdu, chyba ostatniego, poc. PKP po kraju.
    aktualizacja 14:15
  Spałem właśnie do tej godz. piszę korzystając z jeszcze pustej stacji.
  174 chodzi już na chorej nodze, powiedziałem mu w rozmowie tel.:
- pogratulować decyzji,
  bo co innego można powiedzieć, chyba tylko tyle: to są bezmuzgi, za to skurwiele.
  Przy okazji skurwielowstwa przypomniała mi się scenka jak odbierałem najstarszego z ośrodka zamkniętego socjoterapii i na boisku w kosza grało troje "dzieci" (dzieci w cudzysłowiu, bo to termin wiekowy). W tym czasie rozmawialem z 972, ale dwoje z nich się oddaliło, przeskoczyło przez drzwi w płocie wchodząc wpierw na schody (płot na skarpie) i zaczęli się oddalać. Jeden mniejszy, blondyn trzymał za fraki większego czarnego ubranego w zieloną bluzę. Ten zielony był większy tak o pół od tego malego. Szli chodnikiem i było widać, że mniejszy - skurwiel, napierdala większego. Nawet w jakiejś już odległości od boiska, mimo, że mniejszy załadował mu kopa w ryja wywijając noga na wysokość jego twarzy. Zniknęli za innym budynkiem szkoły. Widząc od początku co dzieje pomyślałem, rasowy skurwiel i taki już będzie, nic go nie zresocjalizuje, a nawet w takim ośrodku wzmocni swoją pozycję ćwicząc na słabszych psychicznie.
   Czasami słyszy się, że (powiedzmy) Edziu się powiesił. Edziu był dobrym dzieckiem, grzecznym, uczącym się, stroniącym od imprezek, nie pił, nie palił itp., co często można usłyszeć w mediach już po, ale miał pecha. Bo Edziu, jak zielony, był ofiarą rasowych skurwieli, którzy go wykończyli i psychicznie, i fizycznie, i się był powiesił. Skurwiele za to poszukają sobie nowej ofiary, którą będą zmuszać do różnych rzeczy i albo ta wytrzyma do okresu dorosłości, albo następny zawiśnie lub zrobi sobie coś innego. Zielony po przyjściu ze skurwielem został oskarżony, że chciał uciec i ten mały skurwiel poszedł go łapać, taką wersję nauczycielowi przedstawił trzeci, który grał z nimi na boisku. Najlepsze, że nauczyciel, który też był na placu przyjął tą wersję bezzasadnie. Współczuję temu od 972, bo mimo napierdalania się z braćmi, jakoś u niego 100% skurwielostwa nie widzę, już bardziej u najmłodszego z tych trzech. (dobra, bo dzwoni 374, to muszę skończyć pisać i powylogowawać jakby ktoś przylazł)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz