czwartek, 19 listopada 2015

Czwartek #780

   Jutro mam jechać na objazd poc. po kraju z przejechaniem linii Poznań - Koszalin, a tu RJ nie ułożony, ewentualny nocleg nie załatwiony z powodu braku RJ, mało tego dziś jeszcze do lekarza, a zmierza tu już 181. I jak mam się wyrabiać do cyca?
   Aby nie było, że ten seks gdzieś umyka to dwa dni temu, (właśnie tak sprawnie opisuję) ok. 17:00 zadzwonił 972. Ponieważ zbliżała się godz. obiegu z cysternami te puste dopiałem do konia i pojechałem do wioski 972 z myślą, że jak zadzwonią z zapotrzebowaniem na skład pustych cystern, to od 972 skieruję się na stację zwrotną. Tak też się stało. Już przed wioską 972 telefonicznie zgłoszono zapatrzebowanie. Cóż, wizyta u 972 jak zwykle będzie musiała być skrócona. Na msc. okazało się, że mimo chęci rozwodu zabrali się za malowanie dużego pokoju na zielono, to też powiedziałem 972:
- zielony to uspokajający kolor, choć czy to u Was działa - nie sądzę.
  W przerwie malowania zacząłem się do niego dobierać. Na C+ emitowali film o "domu wariatów" z dobrą obsadą. Akcja filmu na początku ub. wieku i metody leczenia bardzo eksperymentalne jak na ten okres. Jak już 972 sam się wyłożył na łóżku, to na kanwie tego filmu mózg zaczął tworzyć historyjkę o tym, jak to w ramach leczenia jest posuwany od tyłu, mocno, aby został wyleczony przez dr. "cudotyłeczka". Przyszło mi to do głowy, bo jest taki blog. Trochę go (972) wymęczyłem, przynajmniej mnie się tak wydawało, ale może jemu było właśnie dobrze. Tego to nigdy nie wiem, bo w swojej prostocie 972 nigdy o tym nie mówi. Jest człowiekiem czynu, a nie gadania.
   Od 972 wyjechałem ze składem cystern, ale jak to w wioskach odcinek łączący linię, po której jadę ze stacji macierzystej do zwrotnej, biegnie przez las jakieś 1,5km. Jako, że rower mamy bez oświetlenia, tylko z odblaskami przeto jazda przez las odbywała się z ograniczeniem prędkości ze względu na brak widoczności. Mało tego, umówiłem się z 972, że po wymianie cystern na pełne jeszcze wejdę do niego na stację w drodze powrotnej znowu jazda 1,5km przez las. Wszystko to wydłużyło cały przejazd tak, że na stacji macierzystej byłem po 4h.
  Z L4, na którym jest 174 po wypadku korzysta 979. Nie musi się zajmować larwą, bowiem tatuś jest przy niej cały czas, to korzysta i chodzi na siłownię. Bardzo dobrze, jak mu się poprawi wygląd to i mnie się polepszy patrząc na niego. Za to z moimi ćwiczeniami do dupy. W pt. ćwiczyłem i w kolejnych dnia, a dziś też na pewno nie, nie ćwiczyłem. Następny teoretycznie dostępny dla ćwiczeń dzień to poniedziałek po przyjeździe z objazdu. No rewelka do cyca.
   aktualizacja 14:20
   Aby jeszcze było mniej czasu, to oczywiście zachodzi potrzeba rozrządu składów stałych przechodzących przez stację. Po odejściu 181, który dziś nie miał humoru, to też tylko pogłaskałem go po rękach i plecach, szybkie wyjście do lekarza. Faktycznie było to najszybsze jakie chyba znam, czy pamiętam. Po odejściu z domu 10 min w plecy, szybkim krokiem do poradni. Wejście równie szybkie na piętro. Przez oszklone drzwi widzę jak kolega z dawnej pracy wychodzi od lekarki to też przez jedne drzwi, przez drugie do poczekalni i wpadłem w trzecie od gabinetu. Tu krótka wizyta i po jakiś 2min wyjście przez drugie i pierwsze drzwi. Wychodząc spotkałem ponownie tego kolegę z dawnej pracy, skarżącego się na dotkliwy ból pleców. W drodze do domu zadzwoniłem do 172, bowiem wcześniej pytał się czy może przyjść. Wygląda ostatnio zajebiście, to też dziś jak kiedyś, zaproponowałem zrobienie tego na podłodze z wodą i mydłem. Podobnie jak w pingwinach z Madagaskaru, jak skipera namaślili w odcinku z wężem Savio, podobnie działa woda i mydło. Namydliłem 172 i ślizgałem się na nim. Ręcę miał przywiązane do nogi od stołu. W tej pozycji też spanking na klatę, która zaczęła się robić czerwona. Jakoś tak mam ostatnio, że zmieniam pozycje w trakcie to też po iluś tam minutach siedzenia na nim i obłapiania jego mięśni, odwiązałem go i kazałem mu się ustawić na czworakach. Teraz namoczyłem i namydliłem plecy. Spanking na nie, zaczęły się robić czerwone, do tego on jeszcze odpowiednio się wygiął i już w ogóle odleciałem. Te mięśniaki wiedzą co lubię. To podobnie jak 826, którego czasem macam po rękach, jak chwytam za biceps to on go napręża na maxa, a mnie się robi słabo w tym momencie. Ale to dobrze, trzeba korzystać póki jeszcze przychodzą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz