Dosłownie parę godz. dla siebie, bowiem dziś nie został zaplanowany żaden skład w godz. południowych, ale już jutro 181, a w środę 172. Się okaże jak będzie.
W ramach "wolnego czasu" (a to dobre - wolny czas...u mnie) zabieram się za realizację porządkowania mieszkania w tym również grupy C po pobycie 573. Ilekroć wchodzę tam to wyleczyłem się z brania kogoś jeszcze na dłużej do mieszkania. Co innego 979, który nadal tu jakby mieszka, ale relacje się poprawiają, do tego on jest traktowany szczególnie. Jeszcze kilka wejść na grupę C i będzie zdatna do dalszego użytku. Dziś posprzątałem za łóżkiem, co tam można było znaleźć. Istne wykopaliska, do tego przemyłem szyby w oknach, bo jakoś tak stale tam ciemno było, a nadto idą święta, to jakby na fali trzeba w ogóle szyby przetrzeć na innych grupach, tudzież zabrać się za pranie firan i zasłon. Jedna zasłona przedwczoraj do pok.A została już wyprana.
Odprawianie o 22:00 składów na swoje stacje macierzyste jest dobrym pomysłem. Jak pamiętam kiedyś to miało być już realizowane, ale zostało zaniechane. Teraz ostatnim jest 834, który wczoraj wyszedł planowo, ale moje procedury wyłączeniowe to i tak wyglebiam ok. 23:30.
Miałem opisać dalszy ciąg objazdu poc. po PL, ale to co napisałem na górze, brak wolnego czasu. Muszę zeżreć i za niedługo zbierać się do stomy, następnie obieg z cysternami, a popo już ruch składów na stacji do 22:00.
My to żyjemy jednak w pociesznym kraju. Otóż byłem u znajomej stomatolog. Wziąłem książkę do czytania, aby w poczekalni sie nie nudzić i bezwiednie nie omiatać wzrokiem ścian, ale w poczekalni pusto i po wejściu mówię:
- to ja tu księżkę zabrałem, a w poczekalni pusto
- puto, bo koniec m-ca i punkty się skończyły.
Czyli jest tak, zbyt mała ilość punktów do specjalistów co powoduje, że przez 1/3 m-ca lekarze siedzą i nic nie robią. Wycena tego co robią w ciągu 2/3 m-ca jest droższa o siedzenie i nic nie robienie przez 1/3 m-ca. No rewelka. Za to w poradniach specjalistycznych, jak ostatnio byłem to w ogóle na ten rok nie ma już zapisów, a na nowy od pocz. grudnia i pielęgniarka zapowiedziała, że lepiej się uzbroić w cierpliwość, bo kolejka może być na 3h. Już to kiedyś ktoś powiedział, aby chorować to trzeba mieć zdrowie. W ogóle co ma zrobić ktoś, kto zachorował na koniec listopada?
- przyjdź Pan na początku grudnia zapisać się na przyszły rok, ale zapisy sa na luty.
Dlatego starym nawykiem przed świętami się leczę co powychodziło, bo w grudniu to jedynie zostaje symulowanie, aby zatrzymali na oddziale w szpitalu. Innej formy leczenia nie ma. Zęby też robię, bo w okresie świątecznym kiedy służba zdrowia oprócz szpitali zamiera totalnie i budzi się w na początku stycznia, jakby mi się coś stało to kapa totalna. Zresztą dzisiejsza wizyta i tak poszła na konto grudnia, wpisana będzie jutro.
poniedziałek, 30 listopada 2015
niedziela, 29 listopada 2015
Niedziela
Skoro się nie da bezpośrednio w blogu to zastępczo tu na @, a następnie przekopiuję. Niedziela jest trudnym dniem na stacji. Od rana składy na stacji do tego okupujące komputer więc swobodnie tam nie da się nic zrobić. Nagromadziło się trochę, bo jeszcze wczorajsza "niby" imprezka u 181 na ogródku. Nie wiem jak wyobrażali sobie imprezkę organizujący, czyli 181 siostra i jej men, ale to jakaś porażka wyszła, nawet men od siostry 181 stwierdził, że: tak to posiedzieć mogliśmy sobie w domu (w domyśle bez ceregieli i przygotowania oraz przenoszenia sprzętu. Na imprezkę, choć pierwotnie nie chciałem iść, polazłem ze 174, aby opróżnić stację. Niestety jak już tam polazłem to grzecznościowo musiałem posiedzieć i wyszło tak do 23:30. Jak wróciłem na stację to w pok.A zalegał 979 trochę nieżywy, nawet nie wciągnął się cały na łóżko, ale nie poprawiałem go wszak skurwiele dają sobie radę sami. Na "niby" imprezce były i browce i wódzia, ale nic nie łyknąłem, w domyśle mając ewakuację z tamtąd, to też po wejściu na stację uruchomiłem procedury wyłączeniowe. Trochę to trwa to wyłączenie nastąpiło ok. 01:00. Zastanawiałem się czy włączyć jeszcze kompa, ale walka pomiędzy tym czy tak, czy nie przeważyła na nie. Dzięki temu połozyłem się trochę wcześniej spać. A dziś od rana w staji 979, a następnie 826 z brate, później wszedł 897, 834 i tak to leciało do ok. 22:00, bo o tej godz. odprawiam już składy ze stacji, aby uruchomić procedury wyłączeniowe. Po za tym przed 17:00 opuściłem stację, aby, prawie już tradycyjnie, przewieźć larwy od 972 do swoich zastępczych domów. O ile w tym od młodszych nie byłem nigdy w środku tylko w a'la poczekalni, to u tego najstarszego dziś udało się wejść do środka, na drugie piętro do pokoju, w którym mieszka. Pokój rogowy, zimno w nim było mimo odkręconego kaloryfera, ale młode skurwiele pewnie to trawią. Pokój 4 osobowy, w którym trzy łóżka ułożone równolegle do siebie po lewej stronie od wejścia, a jedno na wprost od wejścia i na nim śpi nastarsze dziecko 972. Zgoniło z niego młodszego i znacznie mniejszego innego skurwiela. Pod łóżkami, jedna duża półka przesuwana na dokręconych małych stałych (nieobrotowych) kółkach. Mimo komody czteroszufladowej w pokoju, nikt w niej nic nie trzyma, każdy wszystko ma pod swoim łóżkiem, aby nie zniknęło. Oprócz wymienionych żadnych innych mebli nie było, więc wygląd to robiło jak cela 4 osobowa tylko z większymi oknami i w związku z tym z widokiem na zewnątrz. Jakoś nie mam możliwości swobodnego rozmawiania z nim to o relacjach w ośrodku nie wiem. W pierwszym ośrodku od dwu tyg. ten najmłodszy z tych trzech nie jeździ do domu, bowiem 972 pobił go, więc ten zrezygnował z jeżdżenia do domu. Jadąc zarówno z nimi wszystkimi, jak i po rozwozie larw z żoną od 972 spytałem się czemu nie wezmą rozwodu? Na te kłótnie w domu, ta atmosfera jakoś dziwnie się oboje zgadzają i trwają razem niewiedzieć po co, skoro dzieci i tak im odebrano. W rozmowie żona od 972 jakby się wybielała, jak rozmawia sie z 972 to znowu on robi się idealny zwalając winę na nią. W tej wojnie dzieci stają się narzędziami określając się, po którejś ze stron. Podziały już widać. Najstarszy po stronie mamy, młodszy po stronie ojca, najmłodszy nie wiem, po ktorej, bowiem z przyczyn w/w. nie jeździ do domu. Mało tego oprócz standardowego wożenia larw od 972 przyszedł kolega, jeden z pierwszych mięśniaków zarywanych w wiosce i opowiadał jak rozchodzi się z żoną i walczy o dziecko. Powinienem chyba otowrzyć gabinet psychologiczny, bo chyba za dużo ludzi ostatnio mi się zwierza ze swoich problemów, dochodzi jeszcze 979 również ze swoimi.
sobota, 28 listopada 2015
Sobota
Fajnie tak zacząć wpis od koloru czerwonego, ale jak przewidywałem na stację o 01:00 wszedł 979 i 897. Z alko to tylko piwa wnieśli, nie łykaliśmy, bo jakby byliśmy po jednoosobowej impezce, to też piwa zostawiliśmy im. 979 w ramach głodu, zeżarł, wcześniej odgrzewając, kapuśniak ze szkolnictwa i zagryzł bułką z pracy. W rozmowie z 897 dało się wyczuć skurwiałe odpowiedzi. Jednak to czego się nauczyłem w towarzystwie skurwieli to odróżnianie ich od innych osobników zachowujących się nie skurwiale. Czasami nawet krótkie spojrzenie, wysłuchanie jednego dwu zdań i mogę rozróżnić odpowiednią kategorię człowieka męskiego.
Chyba z racji przebywania w ich towarzystwie czuję się w nim dobrze i pewnie. I to co opisywałem tu, na byłej kop. Mysłowice, kiedy spotkałem złomiarzy-skurwieli, to bardzo łatwo nawiązałem z nimi kontakt, mało tego, wynieśli z terenu kop., nastawni dysponującej to co chciałem. To się nazywa organizacja i odpowiednie podejście. Po za tym nie ma co ukrywać, to właśnie skurwiele przyciągają w większości swoim wyglądem. Tych dwu z kop. Mysłowice to nic tylko od razu przelecieć. Takie typy, a jednocześnie ta skurwielowatość... To jest to co mnie podnieca u 172 i innych lokalnych skurwieli. To co działa również na mózg. Bytność wraz z takimi przejebanymi fighterami-skurwielami, nadto możność zrobienia z nimi coś więcej, a czasami i dużo. Chyba mogę napisać, że to jakieś zrządzenie losu, które pozwoliło mi wkręcić się w takie towarzystwo, bez szkody dla siebie. Tzn. nikt mnie tu z nich nie zajebał, choć z zewnątrz taką osobę to chyba by rozszarpali.
Tyle wynurzeń, bo trza spać, tymbardziej, że 979 już nieczynny na łóżku w pok.A, a tradycyjnie wyglebiam na materac również w A. Tak jakoś sie parę tyg. wcześniej utarło, że on "zgonił" mnie z łóżka, a ja wylądowałem na materacu, na którym on wcześniej spał przez kilka tyg.
Zarówno 979 jak i ja spaliśmy z przerwą ok. 08:00 półgodzinną do 11:30. Znowu dzień w połowie już przeleciał, a zajęcia jak zwykle stoją na torach bocznych i czekają na wyciągnięcie i rozrząd tudzież zestawienie i załatwienie. Młyn codzienny za chwilę się zacznie, na razie po śniadaniu, choć 13:00 i po śniadaniu to chyba już coś z obiadem czasowo w realizacji.
Również dziś realizują andrzejki. Imprezka odbywa się też na ogródku u 181, na którą mam zapro, ale nie wiem czy skorzystam, może dla usunięcia zalegających składów na stacji, na zasadzie "zamykam post. dla czynności tech-ruchowych" i składy muszą odejść, po czym po godz. wracam i stacja pusta. Czasami trzeba jakieś myki robić jak się nie jest asertywnym.
Wczoraj 979 na swoim konce fb puścił filmik o osobach, która najpierw trochę się w "makijażu" ubrzydzały i wyglądały odstraszająco, po czym było ujęcie jak wyglądają normalnie, czyli bardzo ładnie. Chłopcy cos jak z Backstreet Boys. W połowie filmiku powiedziałem do siedzących 979 i 897:
- ale w drugą stronę to nie działa.
Nie wiem czy zrozumieli, bo nie widziałem reakcji na ich twarzach. To podobnie jak na skeczu TV kabaretu paranienormalni - śląskie wojny link -> http://www.cda.pl/video/207046a kiedy widać publiczność, która w części nie rozumie gwary śląskiej i klaszcze jak reszta, ale nie wie czemu.
Zabieram się za pracę, bo przesiedzę cały dzień i zaś nic nie zrobione.
Chyba z racji przebywania w ich towarzystwie czuję się w nim dobrze i pewnie. I to co opisywałem tu, na byłej kop. Mysłowice, kiedy spotkałem złomiarzy-skurwieli, to bardzo łatwo nawiązałem z nimi kontakt, mało tego, wynieśli z terenu kop., nastawni dysponującej to co chciałem. To się nazywa organizacja i odpowiednie podejście. Po za tym nie ma co ukrywać, to właśnie skurwiele przyciągają w większości swoim wyglądem. Tych dwu z kop. Mysłowice to nic tylko od razu przelecieć. Takie typy, a jednocześnie ta skurwielowatość... To jest to co mnie podnieca u 172 i innych lokalnych skurwieli. To co działa również na mózg. Bytność wraz z takimi przejebanymi fighterami-skurwielami, nadto możność zrobienia z nimi coś więcej, a czasami i dużo. Chyba mogę napisać, że to jakieś zrządzenie losu, które pozwoliło mi wkręcić się w takie towarzystwo, bez szkody dla siebie. Tzn. nikt mnie tu z nich nie zajebał, choć z zewnątrz taką osobę to chyba by rozszarpali.
Tyle wynurzeń, bo trza spać, tymbardziej, że 979 już nieczynny na łóżku w pok.A, a tradycyjnie wyglebiam na materac również w A. Tak jakoś sie parę tyg. wcześniej utarło, że on "zgonił" mnie z łóżka, a ja wylądowałem na materacu, na którym on wcześniej spał przez kilka tyg.
Zarówno 979 jak i ja spaliśmy z przerwą ok. 08:00 półgodzinną do 11:30. Znowu dzień w połowie już przeleciał, a zajęcia jak zwykle stoją na torach bocznych i czekają na wyciągnięcie i rozrząd tudzież zestawienie i załatwienie. Młyn codzienny za chwilę się zacznie, na razie po śniadaniu, choć 13:00 i po śniadaniu to chyba już coś z obiadem czasowo w realizacji.
Również dziś realizują andrzejki. Imprezka odbywa się też na ogródku u 181, na którą mam zapro, ale nie wiem czy skorzystam, może dla usunięcia zalegających składów na stacji, na zasadzie "zamykam post. dla czynności tech-ruchowych" i składy muszą odejść, po czym po godz. wracam i stacja pusta. Czasami trzeba jakieś myki robić jak się nie jest asertywnym.
Wczoraj 979 na swoim konce fb puścił filmik o osobach, która najpierw trochę się w "makijażu" ubrzydzały i wyglądały odstraszająco, po czym było ujęcie jak wyglądają normalnie, czyli bardzo ładnie. Chłopcy cos jak z Backstreet Boys. W połowie filmiku powiedziałem do siedzących 979 i 897:
- ale w drugą stronę to nie działa.
Nie wiem czy zrozumieli, bo nie widziałem reakcji na ich twarzach. To podobnie jak na skeczu TV kabaretu paranienormalni - śląskie wojny link -> http://www.cda.pl/video/207046a kiedy widać publiczność, która w części nie rozumie gwary śląskiej i klaszcze jak reszta, ale nie wie czemu.
Zabieram się za pracę, bo przesiedzę cały dzień i zaś nic nie zrobione.
piątek, 27 listopada 2015
Piątek
181 się obudził o 11:30,ale funkcjonuje i ma wbić z kolumną z głośnikami do przelutowania. Trzeba będzie jeszcze do kaufla skoczyć po flachę i przy okazji zawieźć tam butelki z piwa, bo się mnożą w domu.
Był jeszcze przed 10:00 172, ale rano zrobiłem przed wstaniem w.k., a następnie zeżarłem śniadanie i w końcówce tego żarcia przylazł on. Pomimo trzech figur zrobionych nie umiałem dojść to go uwolniłem. Za 10 min było by już ok, bo czułem to, ale jemu się śpieszyło to polazł dalej. Ma wbić później lub jutro. No spox. Wstępnie, sam zaproponował, umówiliśmy się na flachę na przyszły tydz., który już teraz mi się zapełnia. Pn. w zasadzie zajęty, wtorek też, to pierwszy termin z flachą - środa, czyli też zajęta. Następne zapisy ze spr. to czwartek, choć też nie wiem, bo do odbioru mają być końcówki do anteny radiotelefonu w Bytomiu, to wyjazd popołudniowy, pozostaje przedpołudnie. I tak to leci cały czas. Ciągle coś się dzieje, ciągle coś trzeba robić, nie ma jednego dnia wytchnienia. Wczoraj o 13:30 otwarłem orzechówkę - soplicę i 1/3 sam łyknąłem do tego uruchamiając symka kolejowego. Ależ mi się fajnie grało do tego zrobiła się usterka rozjazdu nr 7 i pół głowicy stacyjnej poleciało. No zajebiście, nadto nikt nie przeszkadzał to ponad godzinę grania. O 15:30 skończyłem łykać, bo ewentualny obieg z cysternami. (obiegu nie było, nie zgłoszono zapotrzebowania na skład pustych cystern) O łykaniu flachy, graniu w symka powiedziałem 979, jak przylazł po pracy, spytał się tylko dla upewnienia ile łyknąłem, potwierdziłem i tyle. Wytłumaczyłem, że godz. południowe to jedyny rozsądne, bo od popo składy na stacji i drużyny trakcyjne by się śliniły na łykanie flachy, do tego oni do łykania alko nie sa mi potrzebni, co innego mięśniaki, z którymi faktycznie "coś" robię.
aktualizacja 20:00
Poszli po browary to jest chwila wolnego. Flachy ze 181 nie było, przeniesiona na wtorek, bowiem dziś idzie na 18-kę jakiejś laski do lokalu to jeszcze przygotowania więc teoretycznie nie było by czasu, nadto późno wstał. No cóż, może w przyszłym tyg. będą dwie flachy.
Dziś obieg z cysternami zrobiony, wczoraj nie było, bo dzieci miały zabawę w szkole. Już się zastanawiałem co z żarciem na weekend, może coś czego długo nie jadłem, ale tak jesteśmy zaprowiantowani do pn., a i załapał się 979, bo też głodny i wreszcie przełamuje się do żarcia. Wcześniej nie wiem czemu stronił.
Tyle, bo jak przyjdą to szykuje się imprezka, a jeszcze muszę historię usunąć. Do jutra, narka (chyba, że coś na czerwono wpiszę).
aktualizacja 22:45
Teoretycznie powinienem iść spać, bowiem 979 poszedł na imprezkę z innymi mięśniakami-skurwielami i w nocy będzie budzenie, to nie powinienem już pisać, za to wyglebić na materacu, aby mieć zajęte msc., bo w nocy przylezie i jak zwykle będzie trzepał warami.
Z drugiej strony to jakby standardowa pora iścia spać, to jeszcze funkcjonuję.
Zastanawiam się, co jest w tym popędzie seksualnym, że cały czas działa. To coś jak u Korwina, że w wieku 70 lat został ojcem. Ile jeszcze będe się musiał zmagać z nim, i ile jeszcze będzie on decydował w jakimś stopniu za życie bieżące? Czemu mnie akurat pokarało takim popędem. Czy nie mogło by to być tak jak u 672, czy 222, aby raz na tydzień i ok, lub raz na ½ m-ca i ok, tylko codziennie new mięśniak lub ten sam, ale codzienne opróżnianie zbiorników? Natura nie jest sprawiedliwa, a przynajmniej w dobie gadżetów i elektroniki takie prymitywne popędy seksualne powinny zejść na plan dalszy, a u mnie niestety na pierwszym planie. Fuck. Dziś byłem w stonce i wraz ze mną wchodził taki ok. 20-tu lat z twarzy zajebisty koleś. Nie wiem czy go nie znam z wioski, ale jakoś nie kojarzę, za to on równie bacznie, jak ja jemu się przyglądał. Podczas tego przyglądania wszedł do stony 897 i przywitaliśmy się żółwikiem, to ten co mnie, i ja jego obserwowałem tak się popatrzał dziwnie... Ale ta twarz, taka ładna, że chuj. To są te osobniki, że twarzą nadrabiają tą resztę. Choć szczupły, co bylo widać, to ta zniewalająca twarz mnie powalała. Ponieważ w marketach jest to tak ułożone, że idzie się w tą samą stronę przeto szliśmy i ja, i on patrzeliśmy się na siebie. Ja szedłem z 897, on z jakąś laską, wydawało mi się, że siostrą, bo jakoś mało był nią zainteresowany, a więcej patrzał się na mnie, jak na nią. Wiem to takie dziecinne, ale mimo wieku to qrwa ciągle działa i na innych też. Będąc w sklepie pomyślałem ile jeszcze mięśniaków mogę poznać. Już tyle mam znajomych, część z nich jest obłapiana, to jeszcze new się, może nie garną, ale zdradzają jakieś zainteresowania. Przecież jakby nie ta laska z nim i ze mną, czy dołączający do mnie, 897 to już bym do niego nawijał. Taka twarz, ja pierdolę... Zrobie flachę ze 172 i go zmęczę w pozycjach...
181 to się chyba domyśla co było z 975. Dziś pożyczył kasę na tą 18-kę laski, ale jadąc w obiegu z cysteranami zastanawiałem się, że pewnie już czai ocb. No bo na ile trzeba być tępym aby nie zczaić? On co prawda chce iść do pracy do jakiejś hurtowni, ale do new roku chcemy mu to wybić z głowy, korzystając z jego dobrodziejstw, tj. możliwości obłapiania go. Ach. piękny, może z twarzy nie tak jak ten ze stonki, ale w rękach wychodzi rewelacyjnie.
I zapomniałbym napisać - głaskanie 181. Na początku takie instytucjonalne, czy nazywając to - standardowo. Po jakimś czasie już indywidualne, dostosowane do danego mięśniaka. To delikatne muskanie skóry, powodowanie dreszczy na niej pod wpływem przesuwania po niej opuszkami palców. To co prawda nie to co w stosunku do 222, kiedy jego skóra, mój dotyk, jego reakcja to było coś. Teraz chciałbym to mieć już, zaraz i może dlatego inaczej do tego pochodzę, a powinno się tak jak przy 222, powoli, skutecznie, sukcesywnie, ze szczególnym efektem dla nas obu, co dawało się odczuć. Tu na razie tego nie ma. Może już kolejnym podrywaniem jestem zmęczony.
Tyle, bo pora zamknąć stację dla ruchu, przynajmniej teraz, bo później to wejdzie na nią 979 i nas obudzi ponownie. Tymczas.
Był jeszcze przed 10:00 172, ale rano zrobiłem przed wstaniem w.k., a następnie zeżarłem śniadanie i w końcówce tego żarcia przylazł on. Pomimo trzech figur zrobionych nie umiałem dojść to go uwolniłem. Za 10 min było by już ok, bo czułem to, ale jemu się śpieszyło to polazł dalej. Ma wbić później lub jutro. No spox. Wstępnie, sam zaproponował, umówiliśmy się na flachę na przyszły tydz., który już teraz mi się zapełnia. Pn. w zasadzie zajęty, wtorek też, to pierwszy termin z flachą - środa, czyli też zajęta. Następne zapisy ze spr. to czwartek, choć też nie wiem, bo do odbioru mają być końcówki do anteny radiotelefonu w Bytomiu, to wyjazd popołudniowy, pozostaje przedpołudnie. I tak to leci cały czas. Ciągle coś się dzieje, ciągle coś trzeba robić, nie ma jednego dnia wytchnienia. Wczoraj o 13:30 otwarłem orzechówkę - soplicę i 1/3 sam łyknąłem do tego uruchamiając symka kolejowego. Ależ mi się fajnie grało do tego zrobiła się usterka rozjazdu nr 7 i pół głowicy stacyjnej poleciało. No zajebiście, nadto nikt nie przeszkadzał to ponad godzinę grania. O 15:30 skończyłem łykać, bo ewentualny obieg z cysternami. (obiegu nie było, nie zgłoszono zapotrzebowania na skład pustych cystern) O łykaniu flachy, graniu w symka powiedziałem 979, jak przylazł po pracy, spytał się tylko dla upewnienia ile łyknąłem, potwierdziłem i tyle. Wytłumaczyłem, że godz. południowe to jedyny rozsądne, bo od popo składy na stacji i drużyny trakcyjne by się śliniły na łykanie flachy, do tego oni do łykania alko nie sa mi potrzebni, co innego mięśniaki, z którymi faktycznie "coś" robię.
aktualizacja 20:00
Poszli po browary to jest chwila wolnego. Flachy ze 181 nie było, przeniesiona na wtorek, bowiem dziś idzie na 18-kę jakiejś laski do lokalu to jeszcze przygotowania więc teoretycznie nie było by czasu, nadto późno wstał. No cóż, może w przyszłym tyg. będą dwie flachy.
Dziś obieg z cysternami zrobiony, wczoraj nie było, bo dzieci miały zabawę w szkole. Już się zastanawiałem co z żarciem na weekend, może coś czego długo nie jadłem, ale tak jesteśmy zaprowiantowani do pn., a i załapał się 979, bo też głodny i wreszcie przełamuje się do żarcia. Wcześniej nie wiem czemu stronił.
Tyle, bo jak przyjdą to szykuje się imprezka, a jeszcze muszę historię usunąć. Do jutra, narka (chyba, że coś na czerwono wpiszę).
aktualizacja 22:45
Teoretycznie powinienem iść spać, bowiem 979 poszedł na imprezkę z innymi mięśniakami-skurwielami i w nocy będzie budzenie, to nie powinienem już pisać, za to wyglebić na materacu, aby mieć zajęte msc., bo w nocy przylezie i jak zwykle będzie trzepał warami.
Z drugiej strony to jakby standardowa pora iścia spać, to jeszcze funkcjonuję.
Zastanawiam się, co jest w tym popędzie seksualnym, że cały czas działa. To coś jak u Korwina, że w wieku 70 lat został ojcem. Ile jeszcze będe się musiał zmagać z nim, i ile jeszcze będzie on decydował w jakimś stopniu za życie bieżące? Czemu mnie akurat pokarało takim popędem. Czy nie mogło by to być tak jak u 672, czy 222, aby raz na tydzień i ok, lub raz na ½ m-ca i ok, tylko codziennie new mięśniak lub ten sam, ale codzienne opróżnianie zbiorników? Natura nie jest sprawiedliwa, a przynajmniej w dobie gadżetów i elektroniki takie prymitywne popędy seksualne powinny zejść na plan dalszy, a u mnie niestety na pierwszym planie. Fuck. Dziś byłem w stonce i wraz ze mną wchodził taki ok. 20-tu lat z twarzy zajebisty koleś. Nie wiem czy go nie znam z wioski, ale jakoś nie kojarzę, za to on równie bacznie, jak ja jemu się przyglądał. Podczas tego przyglądania wszedł do stony 897 i przywitaliśmy się żółwikiem, to ten co mnie, i ja jego obserwowałem tak się popatrzał dziwnie... Ale ta twarz, taka ładna, że chuj. To są te osobniki, że twarzą nadrabiają tą resztę. Choć szczupły, co bylo widać, to ta zniewalająca twarz mnie powalała. Ponieważ w marketach jest to tak ułożone, że idzie się w tą samą stronę przeto szliśmy i ja, i on patrzeliśmy się na siebie. Ja szedłem z 897, on z jakąś laską, wydawało mi się, że siostrą, bo jakoś mało był nią zainteresowany, a więcej patrzał się na mnie, jak na nią. Wiem to takie dziecinne, ale mimo wieku to qrwa ciągle działa i na innych też. Będąc w sklepie pomyślałem ile jeszcze mięśniaków mogę poznać. Już tyle mam znajomych, część z nich jest obłapiana, to jeszcze new się, może nie garną, ale zdradzają jakieś zainteresowania. Przecież jakby nie ta laska z nim i ze mną, czy dołączający do mnie, 897 to już bym do niego nawijał. Taka twarz, ja pierdolę... Zrobie flachę ze 172 i go zmęczę w pozycjach...
181 to się chyba domyśla co było z 975. Dziś pożyczył kasę na tą 18-kę laski, ale jadąc w obiegu z cysteranami zastanawiałem się, że pewnie już czai ocb. No bo na ile trzeba być tępym aby nie zczaić? On co prawda chce iść do pracy do jakiejś hurtowni, ale do new roku chcemy mu to wybić z głowy, korzystając z jego dobrodziejstw, tj. możliwości obłapiania go. Ach. piękny, może z twarzy nie tak jak ten ze stonki, ale w rękach wychodzi rewelacyjnie.
I zapomniałbym napisać - głaskanie 181. Na początku takie instytucjonalne, czy nazywając to - standardowo. Po jakimś czasie już indywidualne, dostosowane do danego mięśniaka. To delikatne muskanie skóry, powodowanie dreszczy na niej pod wpływem przesuwania po niej opuszkami palców. To co prawda nie to co w stosunku do 222, kiedy jego skóra, mój dotyk, jego reakcja to było coś. Teraz chciałbym to mieć już, zaraz i może dlatego inaczej do tego pochodzę, a powinno się tak jak przy 222, powoli, skutecznie, sukcesywnie, ze szczególnym efektem dla nas obu, co dawało się odczuć. Tu na razie tego nie ma. Może już kolejnym podrywaniem jestem zmęczony.
Tyle, bo pora zamknąć stację dla ruchu, przynajmniej teraz, bo później to wejdzie na nią 979 i nas obudzi ponownie. Tymczas.
czwartek, 26 listopada 2015
Czwartek
Jak zwykle totalny brak czasu, przynajmniej z rana, bo dzień lekarzy. Tzn. ja do nich dziś wędruję. Za to wczoraj 30km na rowerze, ale oczywiście nie rekreacyjnie tylko w załatwianiach spraw. Wyjazdy rekreacyjne to jakieś 5% wszystkich wyjazdów. Można i tak. Gorzej, bo zimno na dworze i z tego powodu prędkość przejazdów ograniczona, jak będzie jeszcze zimniej, to dalsze ograniczenie, abyśmy na stawy kiedyś nie stękali.
Do poczekalni tradycyjnie bierzemy książkę do czytania, chyba będziemy znowu jedynymi czytającymi w poczekalni.
Wizyta u 373 trochę mnie zdziwiła. Jest to kolejna osoba mająca problemy, ale może nie z pracą w dosłownym znaczeniu, ale z tym co jest otoczką niej, w niej. 373 ma wiedzę zdobytą na krótkiej przestrzeni czasu, zwiedzając kilka firm, a zaczynając od mojej. Dość szybko piął się po szczebelkach drabiny i teraz, choć dostał podwyżkę to z podowu wiedzy, pracuje w firmie za kilka osób, a na pewno z tego co powiedział za dwie. Nadto czasem jeszcze pracę wykonuje w domu. To go niepokoi, bo mało kto chce pracować za kilka osób, które nie robią, bo nie umią, a z drugiej strony sam pracować nie może, w sensie wykonywania tego we własnej działalności gospodarczej, bo bycie serwerowcem to raczej u kogoś. Problemy w domu, przenoszą się na problemy w domu, po "ciężkim" dniu nie mówi z laską, a laska ma o to pretensje i jakby dociepuje się do już napiętej sytuacji.
Tera tyle, bo muszę mknąć do przychodni.
aktualizacja 12:30
Najlepiej jak się jedzie do lekarza, a lekarz mówi:
- nie dziś, nie dziś, w pn. niech pan przyjdzie.
I godz. cennego czasu szlag trafił. W poczekalni tradycyjnie byliśmy jedynymi czytającymi cokolwiek, nie licząć sms-ów na komórkach u innych.
Wczoraj 373 stękał o swoich warunkach, że czasami nie wyrabia, ale ja też przestaję już wyrabiać. Pilnie potrzebuję dnia wolnego, a takiego na razie nie widać. Do tego okres zimowy i jazda na rowerze wolniej to już mnie w ogóle biere... Mijam czasami ludzi o jakiś krykach wolno sunących do przodu i zastanawiam się jak oni załatwiają sprawy. Przecież takie wyjście dokądś tam z sunięciem po chodniku to dniówka. Tak jak dziś ogarnąć dwu lekarzy, w krótkim terminie to nierealne.
Chwila czasu to wróce od objazdu po PL poc.
W Częstochowie Osobowej mieliśmy 12min postoju to też wylazłem z wagonu połazić po dworcu. 374 w tym czasie już spał, 824 siedział w przedziale. Czytałem kiedyś na rynku-kolejowym o przebudowie częstochowskiego dworca i zastanawiałem się co robią na w miarę nowym dworcu. Otóż na peronie drugim wymieniana jest nawierzchnia z kostki takiej czerwonawej, na nawierzchnię z kostki szarej, do tego wymieniane są płyty przykrawędziowe. Zaciekawiło mnie to, bowiem kostki na innych peronach miały się dobrze, w tym ta na pierwszym, przy którym stał nasz skład - też. Zresztą po peronach nie jeżdżą auta to i zużycie powierzchniowe takiej kostki jest niewielkie, a nawet mniejsze jak chodników w mieście, które sa intensywniej eksploatowane, mało tego są nieosłonięte od opadów, a na peronie jest stałe zadaszenie. Co więc mogło być motorem czy bodźcem do wymiany - nic tylko koperty i łapówki. Tak, jak kiedyś pracowałem na nastawni i wymienili nam poszycie dachowe z dachówek po remoncie, które nie ciekły nawet w czasie intensywnej burzy na poszycie z dachówek. Akutat jak był odbiór to przyszedł Pan i pyta się mnie jak dach. No jak przedtem, oprócz wymiany nic się nie zmieniło, bo z poprzednim się nic nie działo. Pan się zmieszał i odszedł. A czemu wymieniali dach, bo znowu ktoś dostał do łapy. Zresztą znajomy dekarz pracujący naście lat w zawodzie, kierujący brygadą powiedział, że za taki dach jak u nas na nastawni to 5 tysi w kopercie poszło jak nic. Przy każdej takiej obserwacji cieszę się z niepracowania, bowiem ta "zabawa" nie z mojej kasy. Moje podatki tam są śladowe, natomiast współczuję tym co pracują i na te "zabawy" łożą.
Jak pisałem od Łodzi Kaliskiej, w której jakaś impra była "antyradia", skład został zapełniony młodymi ludźmi w melonikach z napisami antyradio. Część z nich wysiadła w Toruniu Głównym, następna część w Bydgoszczy Głównej, po czym skład zrobił się trochę luźny. Kolejna większa partia ludzi wylazła w trójmieście, a dalej pojechaliśmy już w miarę pustym 6 wagonowym, w tym dwie sypialki, składem. Linia do Białogardu wyremontowana, mijanki planowo, nic szczególnego na trasie się nie działo. W czasie jazdy nasłuchiwałem na radiu co dzieje kolejowego w eterze, ale też nic szczególnego. W Białogardzie dylemat - zdjęcia, czy ładowanie sprzętu, bowiem w poczekalni były dwa gniazda, a poc. którym jechaliśmy miał gniazdka nawet w ubikacjach nieczynne. Swoją drogą nie wiem czy w XXI w. jest wyczynem, aby przynajmniej w ubikacjach było 220V. W poczekalni oba gniazda zająłem. Jeden radiotelefonem, drugi komórką. Zdjęć nie zrobiłem. Poc. 38112 rel. Kołobrzeg - Kraków Główny planowo. Skład tym razem złożony z 8 wagonów w tym jedna jedynka. Widocznie do Kołobrzegu jechało sporo ludzi, że taki "długi", choć dzisiejsze składy nawet 8 wagnowe to połowa z tych, które kiedyś jeździły. Napełnienie od Białogardu ok. 20%. Gdy poc. ruszył powstał kolejny proces decyzyjny. W nocy bowiem nic nie spałem, nie udało się, bo w przedziale było suche powietrze, a od trójmiasta się przeniosłem do innego, ale w tamtym na hamowaniu się drzwi do przedziału otwierały to znowu kapa. RJ ułożyłem tak, aby koniecznie przejechać się jeszcze nie wyremontowaną linią na odcinku Białogard - Poznań Strzeszyn. Jest to klasyczna kiedyś linia, tutaj - jednotorówka, na szynach S49 ze stykami, na których wagony miarowo podskakują i własnie owe odgłosy stukotu kół, to podskakiwanie na stykach to jest to co lubię najbardziej. Część podróży stałem nawet w przejściu międzywagonowym nagrywając odgłosy przejazdu wagonów przez kolejne styki z różnymi dźwiękami na nich. Szkoda, że padał deszcz, bo tłumił część odgłosów. Jakiś odcinek nagrałem też na nową zabawkę - czyli kamerę 373. To już któraś w jego rękach. Ale co z tego, skoro on nie ma ani ręki, ani pomysłu co nagrać, ani też samokrytycyzmu tego co już nagrał i obejrzał. Kamery kupuje co raz droższe, pobawi się nimi, po czym sprzedaje i w sumie tyle. Produkcji jakiejś z tego nie ma. Na razie jeszcze odgłosów stukotu z kamery nie dostałem - czyli tego filmiku, ma go przywieźć przy odbiorze cystern. Przez ten odcinek prawie cały czas byłem w ruchu, to w innym przedziale otwierając okno i słuchając ruszającej 7-ki ze stacji, to znowu jak wolno jechał wystawiałem głowę za okno, to stałem w korytarzu i chłonąłem odgłosy starając się je jak najbardziej zapamiętać. Linia ta w przyszłym roku ma iść do remontu i najprawdopodobniej, jak wszędzie zrobią bezstyk. Tak, dość intensywnie funkcjonując na tym fragmencie dojechaliśmy do Poznania. To duże m-to i obawiałem się wygenerowania ruchu na nasz poc. jednak godz. 13:30 nie była atrakcyjną do powrótów i z drugiej strony myślałem właśnie o tym, że będzie nadal luźno i się wyśpię. Tak też się stało. Znalazłem pusty przedział i poszedłem spać. Udało się jakąś godzinę, po czym trochę wyspany poszedłem do "naszego" przedziału i korzystając z pustego wagonu zabrałem się za żarcie. Linia od Po-nia do Wr-wia Głównego po remoncie, ale od czasu do czasu, bezstyk gdzieś się tam rozłaził i dawało się odczuć silne boczne rzuty wagonu. "My" tak dziarsko remontujemy tory, a ciekawi mnie, kto je będzie utrzymywał za kilka lat jak zaczną się rozłazić. Drogówki już prawie nie ma w PLK, co na wyremontowanych widać, bo takie okresowe rzuty boczne to na innych przez, ktore jechaliśmy też były i na razie tego jak widać nie robią, a pierwsze co będzie to miejscowe ograniczenie prędkości.
Do poczekalni tradycyjnie bierzemy książkę do czytania, chyba będziemy znowu jedynymi czytającymi w poczekalni.
Wizyta u 373 trochę mnie zdziwiła. Jest to kolejna osoba mająca problemy, ale może nie z pracą w dosłownym znaczeniu, ale z tym co jest otoczką niej, w niej. 373 ma wiedzę zdobytą na krótkiej przestrzeni czasu, zwiedzając kilka firm, a zaczynając od mojej. Dość szybko piął się po szczebelkach drabiny i teraz, choć dostał podwyżkę to z podowu wiedzy, pracuje w firmie za kilka osób, a na pewno z tego co powiedział za dwie. Nadto czasem jeszcze pracę wykonuje w domu. To go niepokoi, bo mało kto chce pracować za kilka osób, które nie robią, bo nie umią, a z drugiej strony sam pracować nie może, w sensie wykonywania tego we własnej działalności gospodarczej, bo bycie serwerowcem to raczej u kogoś. Problemy w domu, przenoszą się na problemy w domu, po "ciężkim" dniu nie mówi z laską, a laska ma o to pretensje i jakby dociepuje się do już napiętej sytuacji.
Tera tyle, bo muszę mknąć do przychodni.
aktualizacja 12:30
Najlepiej jak się jedzie do lekarza, a lekarz mówi:
- nie dziś, nie dziś, w pn. niech pan przyjdzie.
I godz. cennego czasu szlag trafił. W poczekalni tradycyjnie byliśmy jedynymi czytającymi cokolwiek, nie licząć sms-ów na komórkach u innych.
Wczoraj 373 stękał o swoich warunkach, że czasami nie wyrabia, ale ja też przestaję już wyrabiać. Pilnie potrzebuję dnia wolnego, a takiego na razie nie widać. Do tego okres zimowy i jazda na rowerze wolniej to już mnie w ogóle biere... Mijam czasami ludzi o jakiś krykach wolno sunących do przodu i zastanawiam się jak oni załatwiają sprawy. Przecież takie wyjście dokądś tam z sunięciem po chodniku to dniówka. Tak jak dziś ogarnąć dwu lekarzy, w krótkim terminie to nierealne.
Chwila czasu to wróce od objazdu po PL poc.
W Częstochowie Osobowej mieliśmy 12min postoju to też wylazłem z wagonu połazić po dworcu. 374 w tym czasie już spał, 824 siedział w przedziale. Czytałem kiedyś na rynku-kolejowym o przebudowie częstochowskiego dworca i zastanawiałem się co robią na w miarę nowym dworcu. Otóż na peronie drugim wymieniana jest nawierzchnia z kostki takiej czerwonawej, na nawierzchnię z kostki szarej, do tego wymieniane są płyty przykrawędziowe. Zaciekawiło mnie to, bowiem kostki na innych peronach miały się dobrze, w tym ta na pierwszym, przy którym stał nasz skład - też. Zresztą po peronach nie jeżdżą auta to i zużycie powierzchniowe takiej kostki jest niewielkie, a nawet mniejsze jak chodników w mieście, które sa intensywniej eksploatowane, mało tego są nieosłonięte od opadów, a na peronie jest stałe zadaszenie. Co więc mogło być motorem czy bodźcem do wymiany - nic tylko koperty i łapówki. Tak, jak kiedyś pracowałem na nastawni i wymienili nam poszycie dachowe z dachówek po remoncie, które nie ciekły nawet w czasie intensywnej burzy na poszycie z dachówek. Akutat jak był odbiór to przyszedł Pan i pyta się mnie jak dach. No jak przedtem, oprócz wymiany nic się nie zmieniło, bo z poprzednim się nic nie działo. Pan się zmieszał i odszedł. A czemu wymieniali dach, bo znowu ktoś dostał do łapy. Zresztą znajomy dekarz pracujący naście lat w zawodzie, kierujący brygadą powiedział, że za taki dach jak u nas na nastawni to 5 tysi w kopercie poszło jak nic. Przy każdej takiej obserwacji cieszę się z niepracowania, bowiem ta "zabawa" nie z mojej kasy. Moje podatki tam są śladowe, natomiast współczuję tym co pracują i na te "zabawy" łożą.
Jak pisałem od Łodzi Kaliskiej, w której jakaś impra była "antyradia", skład został zapełniony młodymi ludźmi w melonikach z napisami antyradio. Część z nich wysiadła w Toruniu Głównym, następna część w Bydgoszczy Głównej, po czym skład zrobił się trochę luźny. Kolejna większa partia ludzi wylazła w trójmieście, a dalej pojechaliśmy już w miarę pustym 6 wagonowym, w tym dwie sypialki, składem. Linia do Białogardu wyremontowana, mijanki planowo, nic szczególnego na trasie się nie działo. W czasie jazdy nasłuchiwałem na radiu co dzieje kolejowego w eterze, ale też nic szczególnego. W Białogardzie dylemat - zdjęcia, czy ładowanie sprzętu, bowiem w poczekalni były dwa gniazda, a poc. którym jechaliśmy miał gniazdka nawet w ubikacjach nieczynne. Swoją drogą nie wiem czy w XXI w. jest wyczynem, aby przynajmniej w ubikacjach było 220V. W poczekalni oba gniazda zająłem. Jeden radiotelefonem, drugi komórką. Zdjęć nie zrobiłem. Poc. 38112 rel. Kołobrzeg - Kraków Główny planowo. Skład tym razem złożony z 8 wagonów w tym jedna jedynka. Widocznie do Kołobrzegu jechało sporo ludzi, że taki "długi", choć dzisiejsze składy nawet 8 wagnowe to połowa z tych, które kiedyś jeździły. Napełnienie od Białogardu ok. 20%. Gdy poc. ruszył powstał kolejny proces decyzyjny. W nocy bowiem nic nie spałem, nie udało się, bo w przedziale było suche powietrze, a od trójmiasta się przeniosłem do innego, ale w tamtym na hamowaniu się drzwi do przedziału otwierały to znowu kapa. RJ ułożyłem tak, aby koniecznie przejechać się jeszcze nie wyremontowaną linią na odcinku Białogard - Poznań Strzeszyn. Jest to klasyczna kiedyś linia, tutaj - jednotorówka, na szynach S49 ze stykami, na których wagony miarowo podskakują i własnie owe odgłosy stukotu kół, to podskakiwanie na stykach to jest to co lubię najbardziej. Część podróży stałem nawet w przejściu międzywagonowym nagrywając odgłosy przejazdu wagonów przez kolejne styki z różnymi dźwiękami na nich. Szkoda, że padał deszcz, bo tłumił część odgłosów. Jakiś odcinek nagrałem też na nową zabawkę - czyli kamerę 373. To już któraś w jego rękach. Ale co z tego, skoro on nie ma ani ręki, ani pomysłu co nagrać, ani też samokrytycyzmu tego co już nagrał i obejrzał. Kamery kupuje co raz droższe, pobawi się nimi, po czym sprzedaje i w sumie tyle. Produkcji jakiejś z tego nie ma. Na razie jeszcze odgłosów stukotu z kamery nie dostałem - czyli tego filmiku, ma go przywieźć przy odbiorze cystern. Przez ten odcinek prawie cały czas byłem w ruchu, to w innym przedziale otwierając okno i słuchając ruszającej 7-ki ze stacji, to znowu jak wolno jechał wystawiałem głowę za okno, to stałem w korytarzu i chłonąłem odgłosy starając się je jak najbardziej zapamiętać. Linia ta w przyszłym roku ma iść do remontu i najprawdopodobniej, jak wszędzie zrobią bezstyk. Tak, dość intensywnie funkcjonując na tym fragmencie dojechaliśmy do Poznania. To duże m-to i obawiałem się wygenerowania ruchu na nasz poc. jednak godz. 13:30 nie była atrakcyjną do powrótów i z drugiej strony myślałem właśnie o tym, że będzie nadal luźno i się wyśpię. Tak też się stało. Znalazłem pusty przedział i poszedłem spać. Udało się jakąś godzinę, po czym trochę wyspany poszedłem do "naszego" przedziału i korzystając z pustego wagonu zabrałem się za żarcie. Linia od Po-nia do Wr-wia Głównego po remoncie, ale od czasu do czasu, bezstyk gdzieś się tam rozłaził i dawało się odczuć silne boczne rzuty wagonu. "My" tak dziarsko remontujemy tory, a ciekawi mnie, kto je będzie utrzymywał za kilka lat jak zaczną się rozłazić. Drogówki już prawie nie ma w PLK, co na wyremontowanych widać, bo takie okresowe rzuty boczne to na innych przez, ktore jechaliśmy też były i na razie tego jak widać nie robią, a pierwsze co będzie to miejscowe ograniczenie prędkości.
środa, 25 listopada 2015
Środa #785
Nie wiem kiedy skończę opisywać podróż poc. po PL, ale może kiedyś się uda. Teraz na szybko, bo później nie wiem czy w ogóle uda się coś wpisać. Jest 181 i zaakceptował flachę w pt. No to się będzie działo. Po za tym dzień wyjazdowy i pracujący, za chwilę prace w pok.A ze 181, po nich żarcie i wyjazd od 373, następnie od niego obieg z cysternami i to już będzie wieczór.
Oprócz tego był 172 i oczywiście akt się odbył. Tak myślałem już nad tym kiedyś, aby to nagrać na ukrytą kamerą.Może to w oglądaniu wyszło by normalnie, a nie tak jak niektóre porniole, w których jeszcze trochę, a aktorzy zasnęli by na planie. A filmik byłby do tego ze spankingiem. Gorzej, bo nie mamy kamery, a pożyczenia na nagrywanie porniola, to by się dopiero zdziwili i pewnie dziwowali by się jeszcze przez długi czas.
aktualizacja 15:20
181 odgrzewa zupkę ze szkolnictwa, to chwila jest. Zatwierdzono RJ na przejazd do 373 w drodze do kupienia bedą przejściówki na kabel antenowy do 824. Na razie jak jadę tam to biorę ze stacji macierzystej tutejsze, przez co nie są polutowane, choć odbiór i tak jest dobry, ale chciałbym mieć to już polutowane bez jakiś styków na styk. A tylko w drodze do 373 udało nam się kiedyś kupić owe, po przejechaniu już kilku elektroników w aglomeracji.
Dziś 181 nie do chwycenia za bicepsy - zakwasy po wczorajszym pobycie na siłowni. No to mu brzuch z klatą trochę wymasowaliśmy. Mam słabość do płaskich brzuchów z niezawalonym tłuszczem pępkiem. Śliczny taki widok. A tu taki dostępny i pewnie przez jakiś czas jeszcze tak będzie. 181 nie ma tendencji do tycia, nadto okresowo ćwiczy to sylwetkę powinien zachować.
Zbieram się do wyjazdu, nie wiem czy jeszcze dziś coś wpiszę, bo po przyjeździe to na stacji będą już składy w torach głównych dodtakowych.
Oprócz tego był 172 i oczywiście akt się odbył. Tak myślałem już nad tym kiedyś, aby to nagrać na ukrytą kamerą.Może to w oglądaniu wyszło by normalnie, a nie tak jak niektóre porniole, w których jeszcze trochę, a aktorzy zasnęli by na planie. A filmik byłby do tego ze spankingiem. Gorzej, bo nie mamy kamery, a pożyczenia na nagrywanie porniola, to by się dopiero zdziwili i pewnie dziwowali by się jeszcze przez długi czas.
aktualizacja 15:20
181 odgrzewa zupkę ze szkolnictwa, to chwila jest. Zatwierdzono RJ na przejazd do 373 w drodze do kupienia bedą przejściówki na kabel antenowy do 824. Na razie jak jadę tam to biorę ze stacji macierzystej tutejsze, przez co nie są polutowane, choć odbiór i tak jest dobry, ale chciałbym mieć to już polutowane bez jakiś styków na styk. A tylko w drodze do 373 udało nam się kiedyś kupić owe, po przejechaniu już kilku elektroników w aglomeracji.
Dziś 181 nie do chwycenia za bicepsy - zakwasy po wczorajszym pobycie na siłowni. No to mu brzuch z klatą trochę wymasowaliśmy. Mam słabość do płaskich brzuchów z niezawalonym tłuszczem pępkiem. Śliczny taki widok. A tu taki dostępny i pewnie przez jakiś czas jeszcze tak będzie. 181 nie ma tendencji do tycia, nadto okresowo ćwiczy to sylwetkę powinien zachować.
Zbieram się do wyjazdu, nie wiem czy jeszcze dziś coś wpiszę, bo po przyjeździe to na stacji będą już składy w torach głównych dodtakowych.
wtorek, 24 listopada 2015
Wtorek
Ja to mam spanie. Z trzema przerwami obudziłem się o 10:55. Biedny 979 ostatnio niedosypia, a mnie takie spanie bierze. Te trzy przerwy to wyjście 979 do pracy, ale nawet na końcówce zasnąłem i nie słyszałem jak ostatecznie po kręceniu się po mieszkaniu wyszedł, dwie to w trakcie dosypiania. Między przerwami to sniły mi się pierdoły. Jedna w pierwszej części spania o kontekście erotycznym, wszak zbiorniki nie opróżniane od 3 dni to parcie się robi. Następna coś ze ślubem, do którego przygotowania trwały w szkole średniej, miałem ubrane czerwone buty ze skórki, bez skarpet, bo niby taka moda była, i za czymś tam do szkoły organizacyjnie biegałem. Trzeci to już nie pamiętam gdzie był umiejscowiony i co robiłem.
Znowu wpis na szybko, bo zmierza 181, jeszcze się umyć muszę i przygotować. Chętnie jakieś zapasy, ale ostatnio się coś wypiera. Trzeba będzie bardziej napierać.
Ponieważ nie ma 181, a zupka ze szkolnictwa jeszcze zamrożona mimo przełożenia jej wczoraj z zamrażalnika do lodówki to może częściowo uda się zrobić wpis dot. chyba ostatniego przejazdu poc. na bilet weekendowy. Pierwszy poc. jakim jechaliśmy to 48202 relacji Bielsko B. - Szczecin Gł. zestawiony z 4 wagonów w tym jednej jedynki, więc na całą trasę jechały trzy dwójki. Tak trochę mało to też napełnienie sięgało 80% czyli dobre dla analityków. Jak to na nocnych poc. wagony stare po modernizacji też już dawno przeprowadzonej. Roczniki dwójek to 83, 84, 85, a jedynka 86. Co ciekawe jeżdżąc poc. w objazdach, bardzo rzadko można spotkać wag. wyprodukowane po 86 r. Nie wiem czy tak szybko je wyeksploatowano i skasowano, a ciągle jakby jeżdżą te z początku lat 80-ych.
System sprzedaży biletów jakoś przeważnie upycha ludzi w pierwszych numerowanych wagonach, a ostatnie są przeważnie puste, to też, ponieważ w naszym przedziale siedzieli, przeszliśmy do ostatniego wagonu nr 19 pierwszego przedziału, w którym grzejniki jeszcze pod kanapami, były włączone na stałe - termostat nie działał. 374 chciał usiąść w 9 przedziale, ale tam było chłodno, a tu ciągle grzały to zarządziłem zajęcie tego przedziału. I dobrze, ani razu nie wymarzliśmy w podróży, nadto uchylałem drzwi do przedziału, aby trochę schłodzić przedział. Jednak grzejniki pod kanapami w starych wagonach to mają moc (muszę spr. jaką, ale coś ok. 3kW jeden co na przedział daje 6kW). Mimo dosiadania się ludzi, "naszego" przedziału nie atakowali, co mnie dziwiło, bo nie mieliśmy do niego biletów, nadto w innych przedziałach w tym wagonie były od Łodzi Kaliskiej komplety po 8 osób. Przy okazji grzejników przypomniała mi się dawno temu podróż na przysięgę do kolegi do Poznania. Podobnie w przedziale jechaliśmy z włączonymi na stałe grzejnikami, nie dało się ich wyłączyć. Kpl. osiem młodych osób wszyscy ok. 20 lat w tym ja. W miarę upływu czasu i rozmów, a także nagrzewania się przedziału chłopcy zaczęli się rozbierać. Do koszulek poszło sprawnie, że tak to dziś można nazwać, ale nie pamiętam kto pierwszy pobawił się jej. Po tym pierwszym, pewnie jakiś skurwiel, poszło już dalej, sam też się rozebrałem z niej. Widok, był rewelacyjny. 7 młodych niezapasionych, bo w dziesiejszych czasach to już inaczej, młodych, dobrze zbudowanych i ja. Pamiętam b. dobrze ile wysiłku kosztowało mnie utrzymanie na wodzy organu, który pod wpływem tego co widział mózg chętnie by się pobudził i trochę się wzbudził, ale na szczęście był w stanie jeszcze do ogarnięcia. Niektórzy poszli nawet dalej i oprócz ściągnięcia koszulek, ściągnęli też spodnie. Z przyczyn oczywistych nie ściągnąłem ich. W ogóle atmosfera była taka, że jakby któryś zaczął jakieś inklinacje seksualne robić to nie wiem czy reszta by się nie dołączyła.
Przyszedł 181. To jest ciekawe, że mimo jakiś odczuć naszych, czy nie wiem jak to nazwać, mózg zapamietuje dla siebie inne. Tzn. widząc mięśniaka rozebranego mam doznania wzrokowe i jako wzrokowiec zapamiętuje, ale mózg zapamiętuje też dotyk, zapach, rodzaj skóry itp. Po ostatnim spotkaniu ze 181 mózg zapamiętał sytuacje kiedy trzymałem go oburącz za klatę z boku. 181 jest chudziutki, tak że wkomponowuje się w ręce. I to właśnie ten uchwyt i doznania związane z taki trzymaniem zapamietał mózg, a następnie przypominał mi o tym kiedy myślałem o 181. Dziś powtórzyłem więc owe trzymanie kilkukrotnie, aby mózg się nasycił i również on miał coś dla siebie.
W ogóle jak przylazł 181 to rozebrał się do koszulki - znak zapasy mogą być (ostatnio siedział w bluzie). No i były, choć on wiecej leżał jak walczył, ale za to wymasowałem mu klatę i naprężone bicepsy w czasie jak niby chciał mnie podnieść. Ach piękny wiek mieć tyle lat, ale chciałbym mieć tyle, nadto ze swoim mózgiem na obecnym etapie rozwoju. To by się dopiero zawojowało "świat". Przypomniałem 181 o flasze, ale ponieważ ten tydz. mam w zasadzie zajęty to wstępnie na przyszły tydz. choć tak teraz myślę jeszcze pt. został wolny i to może być dobre rozwiązanie, bowiem w przyszłym tyg. idzie na jakąś fuchę.
A dziś mózg z sytuacji na razie zarejestrował naprężonego prawego bicepsa i widoczne na nim małe żyły. Taki obraz najczęściej jest odtwarzany z zapisu historii.
Znowu wpis na szybko, bo zmierza 181, jeszcze się umyć muszę i przygotować. Chętnie jakieś zapasy, ale ostatnio się coś wypiera. Trzeba będzie bardziej napierać.
Ponieważ nie ma 181, a zupka ze szkolnictwa jeszcze zamrożona mimo przełożenia jej wczoraj z zamrażalnika do lodówki to może częściowo uda się zrobić wpis dot. chyba ostatniego przejazdu poc. na bilet weekendowy. Pierwszy poc. jakim jechaliśmy to 48202 relacji Bielsko B. - Szczecin Gł. zestawiony z 4 wagonów w tym jednej jedynki, więc na całą trasę jechały trzy dwójki. Tak trochę mało to też napełnienie sięgało 80% czyli dobre dla analityków. Jak to na nocnych poc. wagony stare po modernizacji też już dawno przeprowadzonej. Roczniki dwójek to 83, 84, 85, a jedynka 86. Co ciekawe jeżdżąc poc. w objazdach, bardzo rzadko można spotkać wag. wyprodukowane po 86 r. Nie wiem czy tak szybko je wyeksploatowano i skasowano, a ciągle jakby jeżdżą te z początku lat 80-ych.
System sprzedaży biletów jakoś przeważnie upycha ludzi w pierwszych numerowanych wagonach, a ostatnie są przeważnie puste, to też, ponieważ w naszym przedziale siedzieli, przeszliśmy do ostatniego wagonu nr 19 pierwszego przedziału, w którym grzejniki jeszcze pod kanapami, były włączone na stałe - termostat nie działał. 374 chciał usiąść w 9 przedziale, ale tam było chłodno, a tu ciągle grzały to zarządziłem zajęcie tego przedziału. I dobrze, ani razu nie wymarzliśmy w podróży, nadto uchylałem drzwi do przedziału, aby trochę schłodzić przedział. Jednak grzejniki pod kanapami w starych wagonach to mają moc (muszę spr. jaką, ale coś ok. 3kW jeden co na przedział daje 6kW). Mimo dosiadania się ludzi, "naszego" przedziału nie atakowali, co mnie dziwiło, bo nie mieliśmy do niego biletów, nadto w innych przedziałach w tym wagonie były od Łodzi Kaliskiej komplety po 8 osób. Przy okazji grzejników przypomniała mi się dawno temu podróż na przysięgę do kolegi do Poznania. Podobnie w przedziale jechaliśmy z włączonymi na stałe grzejnikami, nie dało się ich wyłączyć. Kpl. osiem młodych osób wszyscy ok. 20 lat w tym ja. W miarę upływu czasu i rozmów, a także nagrzewania się przedziału chłopcy zaczęli się rozbierać. Do koszulek poszło sprawnie, że tak to dziś można nazwać, ale nie pamiętam kto pierwszy pobawił się jej. Po tym pierwszym, pewnie jakiś skurwiel, poszło już dalej, sam też się rozebrałem z niej. Widok, był rewelacyjny. 7 młodych niezapasionych, bo w dziesiejszych czasach to już inaczej, młodych, dobrze zbudowanych i ja. Pamiętam b. dobrze ile wysiłku kosztowało mnie utrzymanie na wodzy organu, który pod wpływem tego co widział mózg chętnie by się pobudził i trochę się wzbudził, ale na szczęście był w stanie jeszcze do ogarnięcia. Niektórzy poszli nawet dalej i oprócz ściągnięcia koszulek, ściągnęli też spodnie. Z przyczyn oczywistych nie ściągnąłem ich. W ogóle atmosfera była taka, że jakby któryś zaczął jakieś inklinacje seksualne robić to nie wiem czy reszta by się nie dołączyła.
Przyszedł 181. To jest ciekawe, że mimo jakiś odczuć naszych, czy nie wiem jak to nazwać, mózg zapamietuje dla siebie inne. Tzn. widząc mięśniaka rozebranego mam doznania wzrokowe i jako wzrokowiec zapamiętuje, ale mózg zapamiętuje też dotyk, zapach, rodzaj skóry itp. Po ostatnim spotkaniu ze 181 mózg zapamiętał sytuacje kiedy trzymałem go oburącz za klatę z boku. 181 jest chudziutki, tak że wkomponowuje się w ręce. I to właśnie ten uchwyt i doznania związane z taki trzymaniem zapamietał mózg, a następnie przypominał mi o tym kiedy myślałem o 181. Dziś powtórzyłem więc owe trzymanie kilkukrotnie, aby mózg się nasycił i również on miał coś dla siebie.
W ogóle jak przylazł 181 to rozebrał się do koszulki - znak zapasy mogą być (ostatnio siedział w bluzie). No i były, choć on wiecej leżał jak walczył, ale za to wymasowałem mu klatę i naprężone bicepsy w czasie jak niby chciał mnie podnieść. Ach piękny wiek mieć tyle lat, ale chciałbym mieć tyle, nadto ze swoim mózgiem na obecnym etapie rozwoju. To by się dopiero zawojowało "świat". Przypomniałem 181 o flasze, ale ponieważ ten tydz. mam w zasadzie zajęty to wstępnie na przyszły tydz. choć tak teraz myślę jeszcze pt. został wolny i to może być dobre rozwiązanie, bowiem w przyszłym tyg. idzie na jakąś fuchę.
A dziś mózg z sytuacji na razie zarejestrował naprężonego prawego bicepsa i widoczne na nim małe żyły. Taki obraz najczęściej jest odtwarzany z zapisu historii.
poniedziałek, 23 listopada 2015
Poniedziałek
Może bym i zrobił wpis wcześniej, ale jak się obudziłem o 10:00 to w 30min później na stację wszedł 979. Zdziwiło mnie, bo powinien być w pracy, nawet ode mnie odszedł jakby planowo do niej. Okazało się (w/g jego wyjaśnień), że w nocy nie umiał zasnąć, dlatego wziął wolne w pracy, bo nie wyrobił by w niej. No spox. Rozruch poranny jak zwykle 1,5h, a po 2h, czyli krótko po 12:00 stanął pod wjazdowym 834. Powiedziałem do leżącego i usiłującego zasnąć 979, że to on i że najprawdopodobniej zajmie tor stacyjny na kilka godzin, jak to on. Tak też się stało, organizując wspólne odejście z 979 musiał i odejść 834 o 15:20. Na niedługi czas będę się mógł upajać samotnością. Wiem Ci co są samotni teraz stękają, jaki to jestem szczęśliwy z obecnym ruchem na stacji. No niby tak. I własnie z takimi, u których ruch zamarł i szyny pokryły się warstwą korozji byłem na słuchawce niecałe 2h. Dobrze, że bateria komóry wytrzymała. Wpierw na linii był dawny kolega z czasów, można napisać młodości, który zajął ponad godzinę, następnie po 22:30 zestawiło się połączenie z 825, z którym wisiałem jakieś 45min. mimo porannego (u niego) wstawania do pracy. Może był wyspany z dnia, nie sprawdzałem. "Chłopcy" nie mając się do kogo sensownego odezwać wybrali mnie, a ten pierwszy zaproponował, ponieważ ze swoim obecnym się rozchodzi, spanie u mnie tak raz na 2 lub 3 tyg. jakieś 2-3 dni, po czym będzie znowu jechał w delegacje. Jeszcze dobrze nie posprzątałem grupy C po postoju półrocznym 573, a już następny skład się tam ciśnie. Po latach okazuje się, że całkiem nieźle ułożyliśmy życie na naszej stacji i w porównaniu do innych nie mamy co narzekać, zresztą nie narzekam, a nawet większości mówię, iż to jeden z lepszych okresów mojego życia.
Opis podróży poc. po kraju to chyba jutro, bo za niedługo stacja zapełni się składami popołudniowymi, to nie będzie możliwości wklepania. Jutro miałem ściągnać 181, ale plan pracy jeszcze przede mną
Opis podróży poc. po kraju to chyba jutro, bo za niedługo stacja zapełni się składami popołudniowymi, to nie będzie możliwości wklepania. Jutro miałem ściągnać 181, ale plan pracy jeszcze przede mną
niedziela, 22 listopada 2015
Niedziela
Może by i powstał wpis z terenu z soboty, gdyby nie "system", który po wpisaniu log. i passwd do poczty stwierdził, że to nie ja i mam wypierdalać. To też skazany jestem na pisanie notek z kompów stacjonarnych. Nie wiem, po co log. i passwd skoro nawet po ich poprawnym wpisaniu owy "system" stwierdza, że to nie ja.
Druga szybka refleksja z wyjazdu - jak się stworzy w mieszkaniu w miarę komfortowe warunki, to następnie jest trudno w terenie. Chodzi o wilgotność powietrza. Przed spaniem w okresie grzewczym zawsze polewam wodą kafelki w przedpokoju i trochę przy wejściu do pokoju. To powoduje zwiększenie wilgotności i znacznie lepsze, przynajmniej dla mnie, bo nie wiem jak 979, który jednak tu śpi, zasypianie. W starych wagonach, które w większości królują na nocnych poc. jest moc w grzejnikach, ale jednocześnie suche powietrze. To znacząco utrudniło zaśnięcie pierszej nocy, do tego stopnia, że w ogóle nie zasnąłem. Dopiero później się udało, ale nie będę uprzedzał faktów, teraz taka krótka inicjacja, bo 01:30 to pora spać po przyjeździe, a w ciągu dnia relacja z wyjazdu, chyba ostatniego, poc. PKP po kraju.
aktualizacja 14:15
Spałem właśnie do tej godz. piszę korzystając z jeszcze pustej stacji.
174 chodzi już na chorej nodze, powiedziałem mu w rozmowie tel.:
- pogratulować decyzji,
bo co innego można powiedzieć, chyba tylko tyle: to są bezmuzgi, za to skurwiele.
Przy okazji skurwielowstwa przypomniała mi się scenka jak odbierałem najstarszego z ośrodka zamkniętego socjoterapii i na boisku w kosza grało troje "dzieci" (dzieci w cudzysłowiu, bo to termin wiekowy). W tym czasie rozmawialem z 972, ale dwoje z nich się oddaliło, przeskoczyło przez drzwi w płocie wchodząc wpierw na schody (płot na skarpie) i zaczęli się oddalać. Jeden mniejszy, blondyn trzymał za fraki większego czarnego ubranego w zieloną bluzę. Ten zielony był większy tak o pół od tego malego. Szli chodnikiem i było widać, że mniejszy - skurwiel, napierdala większego. Nawet w jakiejś już odległości od boiska, mimo, że mniejszy załadował mu kopa w ryja wywijając noga na wysokość jego twarzy. Zniknęli za innym budynkiem szkoły. Widząc od początku co dzieje pomyślałem, rasowy skurwiel i taki już będzie, nic go nie zresocjalizuje, a nawet w takim ośrodku wzmocni swoją pozycję ćwicząc na słabszych psychicznie.
Czasami słyszy się, że (powiedzmy) Edziu się powiesił. Edziu był dobrym dzieckiem, grzecznym, uczącym się, stroniącym od imprezek, nie pił, nie palił itp., co często można usłyszeć w mediach już po, ale miał pecha. Bo Edziu, jak zielony, był ofiarą rasowych skurwieli, którzy go wykończyli i psychicznie, i fizycznie, i się był powiesił. Skurwiele za to poszukają sobie nowej ofiary, którą będą zmuszać do różnych rzeczy i albo ta wytrzyma do okresu dorosłości, albo następny zawiśnie lub zrobi sobie coś innego. Zielony po przyjściu ze skurwielem został oskarżony, że chciał uciec i ten mały skurwiel poszedł go łapać, taką wersję nauczycielowi przedstawił trzeci, który grał z nimi na boisku. Najlepsze, że nauczyciel, który też był na placu przyjął tą wersję bezzasadnie. Współczuję temu od 972, bo mimo napierdalania się z braćmi, jakoś u niego 100% skurwielostwa nie widzę, już bardziej u najmłodszego z tych trzech. (dobra, bo dzwoni 374, to muszę skończyć pisać i powylogowawać jakby ktoś przylazł)
Druga szybka refleksja z wyjazdu - jak się stworzy w mieszkaniu w miarę komfortowe warunki, to następnie jest trudno w terenie. Chodzi o wilgotność powietrza. Przed spaniem w okresie grzewczym zawsze polewam wodą kafelki w przedpokoju i trochę przy wejściu do pokoju. To powoduje zwiększenie wilgotności i znacznie lepsze, przynajmniej dla mnie, bo nie wiem jak 979, który jednak tu śpi, zasypianie. W starych wagonach, które w większości królują na nocnych poc. jest moc w grzejnikach, ale jednocześnie suche powietrze. To znacząco utrudniło zaśnięcie pierszej nocy, do tego stopnia, że w ogóle nie zasnąłem. Dopiero później się udało, ale nie będę uprzedzał faktów, teraz taka krótka inicjacja, bo 01:30 to pora spać po przyjeździe, a w ciągu dnia relacja z wyjazdu, chyba ostatniego, poc. PKP po kraju.
aktualizacja 14:15
Spałem właśnie do tej godz. piszę korzystając z jeszcze pustej stacji.
174 chodzi już na chorej nodze, powiedziałem mu w rozmowie tel.:
- pogratulować decyzji,
bo co innego można powiedzieć, chyba tylko tyle: to są bezmuzgi, za to skurwiele.
Przy okazji skurwielowstwa przypomniała mi się scenka jak odbierałem najstarszego z ośrodka zamkniętego socjoterapii i na boisku w kosza grało troje "dzieci" (dzieci w cudzysłowiu, bo to termin wiekowy). W tym czasie rozmawialem z 972, ale dwoje z nich się oddaliło, przeskoczyło przez drzwi w płocie wchodząc wpierw na schody (płot na skarpie) i zaczęli się oddalać. Jeden mniejszy, blondyn trzymał za fraki większego czarnego ubranego w zieloną bluzę. Ten zielony był większy tak o pół od tego malego. Szli chodnikiem i było widać, że mniejszy - skurwiel, napierdala większego. Nawet w jakiejś już odległości od boiska, mimo, że mniejszy załadował mu kopa w ryja wywijając noga na wysokość jego twarzy. Zniknęli za innym budynkiem szkoły. Widząc od początku co dzieje pomyślałem, rasowy skurwiel i taki już będzie, nic go nie zresocjalizuje, a nawet w takim ośrodku wzmocni swoją pozycję ćwicząc na słabszych psychicznie.
Czasami słyszy się, że (powiedzmy) Edziu się powiesił. Edziu był dobrym dzieckiem, grzecznym, uczącym się, stroniącym od imprezek, nie pił, nie palił itp., co często można usłyszeć w mediach już po, ale miał pecha. Bo Edziu, jak zielony, był ofiarą rasowych skurwieli, którzy go wykończyli i psychicznie, i fizycznie, i się był powiesił. Skurwiele za to poszukają sobie nowej ofiary, którą będą zmuszać do różnych rzeczy i albo ta wytrzyma do okresu dorosłości, albo następny zawiśnie lub zrobi sobie coś innego. Zielony po przyjściu ze skurwielem został oskarżony, że chciał uciec i ten mały skurwiel poszedł go łapać, taką wersję nauczycielowi przedstawił trzeci, który grał z nimi na boisku. Najlepsze, że nauczyciel, który też był na placu przyjął tą wersję bezzasadnie. Współczuję temu od 972, bo mimo napierdalania się z braćmi, jakoś u niego 100% skurwielostwa nie widzę, już bardziej u najmłodszego z tych trzech. (dobra, bo dzwoni 374, to muszę skończyć pisać i powylogowawać jakby ktoś przylazł)
piątek, 20 listopada 2015
Piątek
Jak zwykle totalny kataklizm przed wyjazdem więc na razie inicjacja, jak się uda wpisać więcej przed odejściem to dodam.
10 min to wpiszę. Spałem do 11:10 z przerwami. Miedzy przebudzeniami sny dot. głównie kolei i jakiś spr. związanych własnie z przejazdami pociągami wszak jadę na objazd to mózg już się podniecił. W trakcie rozruchu porannego przylazł 181. Dziś udało się zrobić masaż od pasa w górę całości, ach taki drobny mięśniaczek w rękach...
(nagle musiałem skończyć, bowiem usłyszałem ruch przy drzwiach, to znak, że wchodzi 979, to musiałem nagle wylogować, usunąć historię i już nie udało się więcej napisać. To gwoli wyjaśnienia, reszta w następnym wpisie.)
10 min to wpiszę. Spałem do 11:10 z przerwami. Miedzy przebudzeniami sny dot. głównie kolei i jakiś spr. związanych własnie z przejazdami pociągami wszak jadę na objazd to mózg już się podniecił. W trakcie rozruchu porannego przylazł 181. Dziś udało się zrobić masaż od pasa w górę całości, ach taki drobny mięśniaczek w rękach...
(nagle musiałem skończyć, bowiem usłyszałem ruch przy drzwiach, to znak, że wchodzi 979, to musiałem nagle wylogować, usunąć historię i już nie udało się więcej napisać. To gwoli wyjaśnienia, reszta w następnym wpisie.)
czwartek, 19 listopada 2015
Czwartek #780
Jutro mam jechać na objazd poc. po kraju z przejechaniem linii Poznań - Koszalin, a tu RJ nie ułożony, ewentualny nocleg nie załatwiony z powodu braku RJ, mało tego dziś jeszcze do lekarza, a zmierza tu już 181. I jak mam się wyrabiać do cyca?
Aby nie było, że ten seks gdzieś umyka to dwa dni temu, (właśnie tak sprawnie opisuję) ok. 17:00 zadzwonił 972. Ponieważ zbliżała się godz. obiegu z cysternami te puste dopiałem do konia i pojechałem do wioski 972 z myślą, że jak zadzwonią z zapotrzebowaniem na skład pustych cystern, to od 972 skieruję się na stację zwrotną. Tak też się stało. Już przed wioską 972 telefonicznie zgłoszono zapatrzebowanie. Cóż, wizyta u 972 jak zwykle będzie musiała być skrócona. Na msc. okazało się, że mimo chęci rozwodu zabrali się za malowanie dużego pokoju na zielono, to też powiedziałem 972:
- zielony to uspokajający kolor, choć czy to u Was działa - nie sądzę.
W przerwie malowania zacząłem się do niego dobierać. Na C+ emitowali film o "domu wariatów" z dobrą obsadą. Akcja filmu na początku ub. wieku i metody leczenia bardzo eksperymentalne jak na ten okres. Jak już 972 sam się wyłożył na łóżku, to na kanwie tego filmu mózg zaczął tworzyć historyjkę o tym, jak to w ramach leczenia jest posuwany od tyłu, mocno, aby został wyleczony przez dr. "cudotyłeczka". Przyszło mi to do głowy, bo jest taki blog. Trochę go (972) wymęczyłem, przynajmniej mnie się tak wydawało, ale może jemu było właśnie dobrze. Tego to nigdy nie wiem, bo w swojej prostocie 972 nigdy o tym nie mówi. Jest człowiekiem czynu, a nie gadania.
Od 972 wyjechałem ze składem cystern, ale jak to w wioskach odcinek łączący linię, po której jadę ze stacji macierzystej do zwrotnej, biegnie przez las jakieś 1,5km. Jako, że rower mamy bez oświetlenia, tylko z odblaskami przeto jazda przez las odbywała się z ograniczeniem prędkości ze względu na brak widoczności. Mało tego, umówiłem się z 972, że po wymianie cystern na pełne jeszcze wejdę do niego na stację w drodze powrotnej znowu jazda 1,5km przez las. Wszystko to wydłużyło cały przejazd tak, że na stacji macierzystej byłem po 4h.
Z L4, na którym jest 174 po wypadku korzysta 979. Nie musi się zajmować larwą, bowiem tatuś jest przy niej cały czas, to korzysta i chodzi na siłownię. Bardzo dobrze, jak mu się poprawi wygląd to i mnie się polepszy patrząc na niego. Za to z moimi ćwiczeniami do dupy. W pt. ćwiczyłem i w kolejnych dnia, a dziś też na pewno nie, nie ćwiczyłem. Następny teoretycznie dostępny dla ćwiczeń dzień to poniedziałek po przyjeździe z objazdu. No rewelka do cyca.
aktualizacja 14:20
Aby jeszcze było mniej czasu, to oczywiście zachodzi potrzeba rozrządu składów stałych przechodzących przez stację. Po odejściu 181, który dziś nie miał humoru, to też tylko pogłaskałem go po rękach i plecach, szybkie wyjście do lekarza. Faktycznie było to najszybsze jakie chyba znam, czy pamiętam. Po odejściu z domu 10 min w plecy, szybkim krokiem do poradni. Wejście równie szybkie na piętro. Przez oszklone drzwi widzę jak kolega z dawnej pracy wychodzi od lekarki to też przez jedne drzwi, przez drugie do poczekalni i wpadłem w trzecie od gabinetu. Tu krótka wizyta i po jakiś 2min wyjście przez drugie i pierwsze drzwi. Wychodząc spotkałem ponownie tego kolegę z dawnej pracy, skarżącego się na dotkliwy ból pleców. W drodze do domu zadzwoniłem do 172, bowiem wcześniej pytał się czy może przyjść. Wygląda ostatnio zajebiście, to też dziś jak kiedyś, zaproponowałem zrobienie tego na podłodze z wodą i mydłem. Podobnie jak w pingwinach z Madagaskaru, jak skipera namaślili w odcinku z wężem Savio, podobnie działa woda i mydło. Namydliłem 172 i ślizgałem się na nim. Ręcę miał przywiązane do nogi od stołu. W tej pozycji też spanking na klatę, która zaczęła się robić czerwona. Jakoś tak mam ostatnio, że zmieniam pozycje w trakcie to też po iluś tam minutach siedzenia na nim i obłapiania jego mięśni, odwiązałem go i kazałem mu się ustawić na czworakach. Teraz namoczyłem i namydliłem plecy. Spanking na nie, zaczęły się robić czerwone, do tego on jeszcze odpowiednio się wygiął i już w ogóle odleciałem. Te mięśniaki wiedzą co lubię. To podobnie jak 826, którego czasem macam po rękach, jak chwytam za biceps to on go napręża na maxa, a mnie się robi słabo w tym momencie. Ale to dobrze, trzeba korzystać póki jeszcze przychodzą.
Aby nie było, że ten seks gdzieś umyka to dwa dni temu, (właśnie tak sprawnie opisuję) ok. 17:00 zadzwonił 972. Ponieważ zbliżała się godz. obiegu z cysternami te puste dopiałem do konia i pojechałem do wioski 972 z myślą, że jak zadzwonią z zapotrzebowaniem na skład pustych cystern, to od 972 skieruję się na stację zwrotną. Tak też się stało. Już przed wioską 972 telefonicznie zgłoszono zapatrzebowanie. Cóż, wizyta u 972 jak zwykle będzie musiała być skrócona. Na msc. okazało się, że mimo chęci rozwodu zabrali się za malowanie dużego pokoju na zielono, to też powiedziałem 972:
- zielony to uspokajający kolor, choć czy to u Was działa - nie sądzę.
W przerwie malowania zacząłem się do niego dobierać. Na C+ emitowali film o "domu wariatów" z dobrą obsadą. Akcja filmu na początku ub. wieku i metody leczenia bardzo eksperymentalne jak na ten okres. Jak już 972 sam się wyłożył na łóżku, to na kanwie tego filmu mózg zaczął tworzyć historyjkę o tym, jak to w ramach leczenia jest posuwany od tyłu, mocno, aby został wyleczony przez dr. "cudotyłeczka". Przyszło mi to do głowy, bo jest taki blog. Trochę go (972) wymęczyłem, przynajmniej mnie się tak wydawało, ale może jemu było właśnie dobrze. Tego to nigdy nie wiem, bo w swojej prostocie 972 nigdy o tym nie mówi. Jest człowiekiem czynu, a nie gadania.
Od 972 wyjechałem ze składem cystern, ale jak to w wioskach odcinek łączący linię, po której jadę ze stacji macierzystej do zwrotnej, biegnie przez las jakieś 1,5km. Jako, że rower mamy bez oświetlenia, tylko z odblaskami przeto jazda przez las odbywała się z ograniczeniem prędkości ze względu na brak widoczności. Mało tego, umówiłem się z 972, że po wymianie cystern na pełne jeszcze wejdę do niego na stację w drodze powrotnej znowu jazda 1,5km przez las. Wszystko to wydłużyło cały przejazd tak, że na stacji macierzystej byłem po 4h.
Z L4, na którym jest 174 po wypadku korzysta 979. Nie musi się zajmować larwą, bowiem tatuś jest przy niej cały czas, to korzysta i chodzi na siłownię. Bardzo dobrze, jak mu się poprawi wygląd to i mnie się polepszy patrząc na niego. Za to z moimi ćwiczeniami do dupy. W pt. ćwiczyłem i w kolejnych dnia, a dziś też na pewno nie, nie ćwiczyłem. Następny teoretycznie dostępny dla ćwiczeń dzień to poniedziałek po przyjeździe z objazdu. No rewelka do cyca.
aktualizacja 14:20
Aby jeszcze było mniej czasu, to oczywiście zachodzi potrzeba rozrządu składów stałych przechodzących przez stację. Po odejściu 181, który dziś nie miał humoru, to też tylko pogłaskałem go po rękach i plecach, szybkie wyjście do lekarza. Faktycznie było to najszybsze jakie chyba znam, czy pamiętam. Po odejściu z domu 10 min w plecy, szybkim krokiem do poradni. Wejście równie szybkie na piętro. Przez oszklone drzwi widzę jak kolega z dawnej pracy wychodzi od lekarki to też przez jedne drzwi, przez drugie do poczekalni i wpadłem w trzecie od gabinetu. Tu krótka wizyta i po jakiś 2min wyjście przez drugie i pierwsze drzwi. Wychodząc spotkałem ponownie tego kolegę z dawnej pracy, skarżącego się na dotkliwy ból pleców. W drodze do domu zadzwoniłem do 172, bowiem wcześniej pytał się czy może przyjść. Wygląda ostatnio zajebiście, to też dziś jak kiedyś, zaproponowałem zrobienie tego na podłodze z wodą i mydłem. Podobnie jak w pingwinach z Madagaskaru, jak skipera namaślili w odcinku z wężem Savio, podobnie działa woda i mydło. Namydliłem 172 i ślizgałem się na nim. Ręcę miał przywiązane do nogi od stołu. W tej pozycji też spanking na klatę, która zaczęła się robić czerwona. Jakoś tak mam ostatnio, że zmieniam pozycje w trakcie to też po iluś tam minutach siedzenia na nim i obłapiania jego mięśni, odwiązałem go i kazałem mu się ustawić na czworakach. Teraz namoczyłem i namydliłem plecy. Spanking na nie, zaczęły się robić czerwone, do tego on jeszcze odpowiednio się wygiął i już w ogóle odleciałem. Te mięśniaki wiedzą co lubię. To podobnie jak 826, którego czasem macam po rękach, jak chwytam za biceps to on go napręża na maxa, a mnie się robi słabo w tym momencie. Ale to dobrze, trzeba korzystać póki jeszcze przychodzą.
środa, 18 listopada 2015
Środa
To jest tak jak się zajmę mieśniakami, to nawet o blogu zapominam. Ściągnąłem do pomocy 181. Fakt trochę przyśpieszyło z pracami zaległymi, ale też macanko się odbyło. Młody mięśniak to jest to co w rękach trzyma się wybitnie dobrze. Przypomniałem mu o flasze, nadto skorygowałem jego godziny w domyśle, bo zakładał, zresztą jak ok. 90% ludzi, że imprezka będzie popo lub na wieczór. Wstawiłem go na właściwe tory, że imprezki indywidualne na stacji są do godz. popołudniowych i w takich należy ją zrobić. To i tak na przyszły tydz. bo jak zwykle czasu jest niewiele i pełno zajęć. Na weekend szykuje się objazd z 374 poc. po kraju. Ostatni w tym roku i chyba ostatni w ogóle, bo nowe poc. a'la tramwaje (darty i flirty, które wprowadzi do obiegów IC) mnie nie interesują, podobnie proste gładkie szyny.
Obiegu z cysternami dziś nie ma na razie, za to wyjście w teren z 979 za chwilę zanieść naprawionego laptopa wraz z naprawionym zasilaczem. Pozostanie ułożenie później RJ na objazd, w którym obowiązkowo musi się znaleźć linia Poznań - Piła - Koszalin, bowiem jeszcze na starych szynach S49 z klasycznym mocowaniem i stykami.
Obiegu z cysternami dziś nie ma na razie, za to wyjście w teren z 979 za chwilę zanieść naprawionego laptopa wraz z naprawionym zasilaczem. Pozostanie ułożenie później RJ na objazd, w którym obowiązkowo musi się znaleźć linia Poznań - Piła - Koszalin, bowiem jeszcze na starych szynach S49 z klasycznym mocowaniem i stykami.
wtorek, 17 listopada 2015
Wtorek
Wczoraj zajmowałem się 174 to dziś zajęcie się sobą i mieszkaniem, które okresowo wymagają też nakładów czasowych. Te wymogi są odmienne, ale w części są wspólne.
Czas leci jak popierdolony. Już wtorek, dopiero było wszystkich świętych, a tu ciągle się coś dzieje i końca nie widać, a lista spr. do załatwienia - nie kończąca się. Wczoraj 174 powiedziano na ortopedi w m-cie ościennym, że zasadniczo nic mu nie ma, żadnego usztywnienia nie dostał, czyli teoretycznie może chodzić na nodze, na której z powodu bólu chodzić nie może. Czyżby poziom lekarzy także rósł wraz z poziomem ogólnej edukacji? W zasadzie powinno to być tożsame, bo rozłączne nie jest. Czyli co? Przyszłe pokolenie 979, 826, 834 idt. będzie się leczyć samo, bo lekarze też cofną się o wiek umysłowo. To jakiś paradoks naszych czasów, że poziomem edukacji zbliżamy się do początku ubiegłego wieku.
Obserwuję niektórych mięśniaków, którzy poszli do pracy i jak im się wydawało mogą robić wszystko i do wszystkiego są stworzeni to czas to jednak weryfikuje.
374 po kilku m-cach pracy już narzeka na ilość godz. jakie musi autem przejeździć. Inna sprawa widoczności nawet z zewnątrz, z tego co mówi, złego poukładnia tras dla kierowców, kiedy jedni jeżdżą po 7h, inni po 12h, a trasy można by było trochę przerobić, aby wyrównać. Czy wszędzie musi wchodzić Magda G. ze swoją rewolucją, czy pracodawcy sami nie widzą możliwości reorganizacji?
826, który wylądował na słuchawce i twierdził, że "zajebista" praca, bo może se pogadać i dostanie, i tak swoje, teraz stęka, że obcięli mu godziny o połowę, bo nie ma wyników i jeździ obecnie na 4h dziennie.
811 będąca na kierowniczym stanowisku ostatnio powiedziała, że jeżeli z jej działu odejdzie choć jedna osoba to dział się wysypie, w związku z tym wywalczyła podwyżkę 200zł na osobę, sama też otrzymała. Czyli to co mówiłem jakiś czas temu zaczyna się dziać. Wraz z ubytkiem rąk do pracy, rosną płace. A skąd się bierze kasa na podwyżki? Ze zmniejszenia zysku pracodawców. Może za kilka lat, te, tak u nas rozwarte, nożece płacowe trochę się zewrą. 374 też u siebie wywalczył dzień wolny - pt., bowiem pn. i wt. jest co tydz. w delegacji, ale godziny ma płacone normalne bez dodatków, jedynie pokrywany koszt noclegu. Czyli w 4 dni trzaska godz. jak za 5 dni, a nawet więcej, ale piątek ma wolny. Gdzie w latach 90-ych pracodawca na coś takiego by poszedł? Nie podoba się - won!, albo na "Twoje msc. jest 10-ciu innych". Dlatego żyją w fajnych czasach, bo wolnych msc. pracy jest co raz więcej i mogą wybierać, i może w końcu dostaną się na stanowiska, na których będą czerpać satysfakcję z jej wykonywania z pożytkiem dla drugiej strony
Czas leci jak popierdolony. Już wtorek, dopiero było wszystkich świętych, a tu ciągle się coś dzieje i końca nie widać, a lista spr. do załatwienia - nie kończąca się. Wczoraj 174 powiedziano na ortopedi w m-cie ościennym, że zasadniczo nic mu nie ma, żadnego usztywnienia nie dostał, czyli teoretycznie może chodzić na nodze, na której z powodu bólu chodzić nie może. Czyżby poziom lekarzy także rósł wraz z poziomem ogólnej edukacji? W zasadzie powinno to być tożsame, bo rozłączne nie jest. Czyli co? Przyszłe pokolenie 979, 826, 834 idt. będzie się leczyć samo, bo lekarze też cofną się o wiek umysłowo. To jakiś paradoks naszych czasów, że poziomem edukacji zbliżamy się do początku ubiegłego wieku.
Obserwuję niektórych mięśniaków, którzy poszli do pracy i jak im się wydawało mogą robić wszystko i do wszystkiego są stworzeni to czas to jednak weryfikuje.
374 po kilku m-cach pracy już narzeka na ilość godz. jakie musi autem przejeździć. Inna sprawa widoczności nawet z zewnątrz, z tego co mówi, złego poukładnia tras dla kierowców, kiedy jedni jeżdżą po 7h, inni po 12h, a trasy można by było trochę przerobić, aby wyrównać. Czy wszędzie musi wchodzić Magda G. ze swoją rewolucją, czy pracodawcy sami nie widzą możliwości reorganizacji?
826, który wylądował na słuchawce i twierdził, że "zajebista" praca, bo może se pogadać i dostanie, i tak swoje, teraz stęka, że obcięli mu godziny o połowę, bo nie ma wyników i jeździ obecnie na 4h dziennie.
811 będąca na kierowniczym stanowisku ostatnio powiedziała, że jeżeli z jej działu odejdzie choć jedna osoba to dział się wysypie, w związku z tym wywalczyła podwyżkę 200zł na osobę, sama też otrzymała. Czyli to co mówiłem jakiś czas temu zaczyna się dziać. Wraz z ubytkiem rąk do pracy, rosną płace. A skąd się bierze kasa na podwyżki? Ze zmniejszenia zysku pracodawców. Może za kilka lat, te, tak u nas rozwarte, nożece płacowe trochę się zewrą. 374 też u siebie wywalczył dzień wolny - pt., bowiem pn. i wt. jest co tydz. w delegacji, ale godziny ma płacone normalne bez dodatków, jedynie pokrywany koszt noclegu. Czyli w 4 dni trzaska godz. jak za 5 dni, a nawet więcej, ale piątek ma wolny. Gdzie w latach 90-ych pracodawca na coś takiego by poszedł? Nie podoba się - won!, albo na "Twoje msc. jest 10-ciu innych". Dlatego żyją w fajnych czasach, bo wolnych msc. pracy jest co raz więcej i mogą wybierać, i może w końcu dostaną się na stanowiska, na których będą czerpać satysfakcję z jej wykonywania z pożytkiem dla drugiej strony
poniedziałek, 16 listopada 2015
Poniedziałek
Wczoraj wieczorem 174 miał wypadek drogowy. Wysiadając z tramwaju w mieście ościennym, przystanek zlokalizowany w pasie jezdni, po wyjściu z tramwaju został potrącony przez sam osobowy. Na chwilę stracił przytomność. Powiadomiono pogotowie ratunkowe i policję. 174 po wstępnych oględzinach przewieziono do szpitala w mieście ościennym. Tam zrobiono badania tomografem, zdjęcie RTG nogi, po czym karetką odwieziono do wioski. Dotarł do mnie wieczorem. Do zaistnienia wypadku mógł przyczynić się deszcz padający przez prawie cały dzień. Już u mnie 979 od razu zrobił mu wyrzuty, że po co w ogóle tam jechał, po co pił, jakby nie robił czegoś tam to w łańcuchu zdarzeń nie doszło by do wypadku.
W części nastawienie 979 rozumiem, co zresztą wczoraj tu opisałem jeszcze przed wypadkiem. Teraz 174 mieszka z larwą w mieszkaniu 979 i z tego powodu może go mniej tolerować. Nadto kolejne problemy 174 spadną w linii prostej na 979, a i pewnie mnie się dostanie. Już dziś od rana opiekowałem się 174, czyli zaopatrzenie go w moje kule, wędrówka do przychodni, następnie do ortopedy, ale okazało się, iż na urlopie to do następnego w inny mieście trzeba było już uruchomić kolegę z autem. Chcieli mnie zabrać, ale mam prace do wykonania w domu, zresztą tu ciągle coś jest do zrobienia. Tak, na jakiś czas, bowiem po wizycie u ortopedy 174 przywiozą do mnie z powrotem, mam niby wolne, a przynajmniej jestem sam.
Dziś 979 ma kolejne podejście do egzaminu na prawko, w pracy wziął wolne, w tej samej pracy jego starszy brat też ma wolne, trochę im się przerzedziło.
W części nastawienie 979 rozumiem, co zresztą wczoraj tu opisałem jeszcze przed wypadkiem. Teraz 174 mieszka z larwą w mieszkaniu 979 i z tego powodu może go mniej tolerować. Nadto kolejne problemy 174 spadną w linii prostej na 979, a i pewnie mnie się dostanie. Już dziś od rana opiekowałem się 174, czyli zaopatrzenie go w moje kule, wędrówka do przychodni, następnie do ortopedy, ale okazało się, iż na urlopie to do następnego w inny mieście trzeba było już uruchomić kolegę z autem. Chcieli mnie zabrać, ale mam prace do wykonania w domu, zresztą tu ciągle coś jest do zrobienia. Tak, na jakiś czas, bowiem po wizycie u ortopedy 174 przywiozą do mnie z powrotem, mam niby wolne, a przynajmniej jestem sam.
Dziś 979 ma kolejne podejście do egzaminu na prawko, w pracy wziął wolne, w tej samej pracy jego starszy brat też ma wolne, trochę im się przerzedziło.
niedziela, 15 listopada 2015
Niedziela
Wczoraj 979 po dłuższej przerwie polazł w teren do jakiegoś lokalu na imprezkę z ludźmi z wioski. No i b. dobrze, niech chodzi. Informacja miała jeszcze jedno znaczenie - w nocy będę budzony. To w nocy wypadło o 03:10 kiedy w składzie 979, 826 i inicjator wyjścia czyli kolega od 979, znany mi, który rozszedł się z laską, zostawiając ją i dwie larwy, a teraz potrzebował odreagować. Na szczęście inicjator po jakiś 10min poszedł, a ponieważ 979 też już wyglebiał to za nim 826. Na grupie A zrobiło się pełno, bowiem po odejściu 572 i 172 grupy B i C nadal niegotowe na przyjmowanie składów.
Przy okazji wyjścia 979 w teren słyszałem jego rozmowę ze 174. Otóz 174 informował go przez tel., iż chce sprowadzić jakąś laskę aby zrobić z nią to i owo, na co 979, że owszem, ale tylko w małym pokoju, bowiem jak on wróci do mieszkania to chce mieć duży pokój wolny. Od razu pomyślałem - co on pieprzy? Przecież ponad 4 tyg. śpi wyłącznie u mnie, a tak na dobrą sprawę to od paru lat z małymi przerwami, to skad taki nagly przypływ nostalgii? Można to jeszcze wytłumaczyć średnim lubieniem 174, bo jak już 979 dostał własne mieszkanie i teoretycznie może tam mieszkać, to najmniej w nim mieszka właśnie on. Wcześniej matka, teraz 174.
W związku z wyjściem w teren 979, o 22:30 odprawiłem ze stacji 834, ale jeszcze procedury wyłączeniowe to i tak wyglebiłem 23:30, czyli planowo jak na ostatnie dni. Jeszcze krótko przed zaśnięciem zastanawiałem się czy zrobić aktualizację wpisu tutaj, ale wybrałem położenie się, z perspektywą funkcjonowania w nocy.
Kolejowych spraw fajnie się na radiostacji słucha. Jedzie mechanik ze składem pociągu i na stacji A zgłasza dyżurnemu ruchu:
- "wychodzą" mi godziny i na następnej stacji B chcę zamknąć skład (nagle musiałem przestać pisać, bowiem z zamka usłyszałem odgłosy jego otwierania, to niechybnie 979, a więc musiałem bloga wylogować i z historii usunąć ślady).
aktualizacja 23:20
Po minucie dyżurny ruchu zgłasza:
- na stacji B nie może Pan zamknąć bo brak wolnych torów, na następnej stacji C też brak wolnych torów, podobnie na D, dopiero na E będzie Pan mógł to zrobić
- a jak z jazdą?
- kiepsko, jeździmy po jednym torze tu i do C również
- ja zgłosiłem, to tam gdzie wyjdzie mi 12h tam zamknę.
O ile kolej ostatnio zajmuje się głównymi ciągami, to z tego co widzę boczne są pozostawione w stanie opłakanym, a na stacjach kolejne tory się zamyka z powodu nadmiernego zużycia i nie trzymania parametrów.
Za to ruch na własnej stacji utrzymuje się na poziomie poziomów dotychczasowych. Dziś na noc w torach stacyjnych na grupie A pozostają 979, 174 no i ja. 174 miał wypadek, o którym napiszę już jutro, bo tradycyjnie szykuje się kolejny zajęty dzień to wypadało by się wyspać.
Przy okazji wyjścia 979 w teren słyszałem jego rozmowę ze 174. Otóz 174 informował go przez tel., iż chce sprowadzić jakąś laskę aby zrobić z nią to i owo, na co 979, że owszem, ale tylko w małym pokoju, bowiem jak on wróci do mieszkania to chce mieć duży pokój wolny. Od razu pomyślałem - co on pieprzy? Przecież ponad 4 tyg. śpi wyłącznie u mnie, a tak na dobrą sprawę to od paru lat z małymi przerwami, to skad taki nagly przypływ nostalgii? Można to jeszcze wytłumaczyć średnim lubieniem 174, bo jak już 979 dostał własne mieszkanie i teoretycznie może tam mieszkać, to najmniej w nim mieszka właśnie on. Wcześniej matka, teraz 174.
W związku z wyjściem w teren 979, o 22:30 odprawiłem ze stacji 834, ale jeszcze procedury wyłączeniowe to i tak wyglebiłem 23:30, czyli planowo jak na ostatnie dni. Jeszcze krótko przed zaśnięciem zastanawiałem się czy zrobić aktualizację wpisu tutaj, ale wybrałem położenie się, z perspektywą funkcjonowania w nocy.
Kolejowych spraw fajnie się na radiostacji słucha. Jedzie mechanik ze składem pociągu i na stacji A zgłasza dyżurnemu ruchu:
- "wychodzą" mi godziny i na następnej stacji B chcę zamknąć skład (nagle musiałem przestać pisać, bowiem z zamka usłyszałem odgłosy jego otwierania, to niechybnie 979, a więc musiałem bloga wylogować i z historii usunąć ślady).
aktualizacja 23:20
Po minucie dyżurny ruchu zgłasza:
- na stacji B nie może Pan zamknąć bo brak wolnych torów, na następnej stacji C też brak wolnych torów, podobnie na D, dopiero na E będzie Pan mógł to zrobić
- a jak z jazdą?
- kiepsko, jeździmy po jednym torze tu i do C również
- ja zgłosiłem, to tam gdzie wyjdzie mi 12h tam zamknę.
O ile kolej ostatnio zajmuje się głównymi ciągami, to z tego co widzę boczne są pozostawione w stanie opłakanym, a na stacjach kolejne tory się zamyka z powodu nadmiernego zużycia i nie trzymania parametrów.
Za to ruch na własnej stacji utrzymuje się na poziomie poziomów dotychczasowych. Dziś na noc w torach stacyjnych na grupie A pozostają 979, 174 no i ja. 174 miał wypadek, o którym napiszę już jutro, bo tradycyjnie szykuje się kolejny zajęty dzień to wypadało by się wyspać.
sobota, 14 listopada 2015
Sobota #775
Coś jakby zainicjuję, bo jak wpadnę w wir zajęć zaplanowanych na dziś, to szybko nie siądę do klawy.
Nieustająco wraz z nami na grupie A nocuje 979. Nawet dziś 174 się pytał, czy była wczoraj jakaś imprezka, a jak odpowiedziałem przecząco to zdziwił się czemu nie spał w domu. Odpowiedziałem, że być może z powodu budzącej się w nocy larwy. Od razu dał nowe dane o spaniu larwy przez całą noc, bez przebudzeń. Czyżby 174, pomijajac larwę czuł się tam samotny? Wszak to tu na stacji ruch odbywa się nieustająco i nadal jest jakby centrum spotkań pewnej grupy z wioski, nawet niektórzy w łączności telefonicznej (bo często z drugiej strony pytają się: - gdzie jesteś?) odpowiadają na centrum lub na bazie. A tam 174 z larwą i nikim innym do pogadania, nadto w TV zazwyczaj lecą bajeczki, bo co innego można oglądać przy larwie?
W miarę jak na stacji w pewnych obszarach robi się wreszcie czysto, wewnętrzne taki widok mobilizuje do oczyszczania kolejnych stąd dość abmitne plany na dziś. Się okaże jak z realizacją na koniec dnia.
Tyle teraz, bo czas nas gniecie, a kolejka do zrobienia jak była, tak jest.
Nieustająco wraz z nami na grupie A nocuje 979. Nawet dziś 174 się pytał, czy była wczoraj jakaś imprezka, a jak odpowiedziałem przecząco to zdziwił się czemu nie spał w domu. Odpowiedziałem, że być może z powodu budzącej się w nocy larwy. Od razu dał nowe dane o spaniu larwy przez całą noc, bez przebudzeń. Czyżby 174, pomijajac larwę czuł się tam samotny? Wszak to tu na stacji ruch odbywa się nieustająco i nadal jest jakby centrum spotkań pewnej grupy z wioski, nawet niektórzy w łączności telefonicznej (bo często z drugiej strony pytają się: - gdzie jesteś?) odpowiadają na centrum lub na bazie. A tam 174 z larwą i nikim innym do pogadania, nadto w TV zazwyczaj lecą bajeczki, bo co innego można oglądać przy larwie?
W miarę jak na stacji w pewnych obszarach robi się wreszcie czysto, wewnętrzne taki widok mobilizuje do oczyszczania kolejnych stąd dość abmitne plany na dziś. Się okaże jak z realizacją na koniec dnia.
Tyle teraz, bo czas nas gniecie, a kolejka do zrobienia jak była, tak jest.
piątek, 13 listopada 2015
Piątek
Byłem wczoraj w czymś co można by nazwać mieszkaniem, choć będąc w środku można mieć duże zastrzeżenia czy faktycznie ta nazwa jest dobra. 172 ode mnie przeszedł na stację do laski, nawet nie brzydkiej właśnie na owo a'la mieszkanie. Jak nędznie mogą żyć niektórzy ludzie to to mieszkanie jest tego świadectwem. Praktycznie żadnych mebli, mała umywalka jak w pociągach (tych starszych), bo obecnie to nawet większe są. Światło - żarówka wisząca na drutach na gwoździu na ścianie. Gniazda 230V to bez plastkiku z zewnątrz oprawy z blaszkami, do których wkłada się wtyczkę więc będąc w stanie można się łatwo porazić, a na podłodze pełno gratów, coś jakby na śmietniku zrobic segregację, przy czym trzeba uważać, aby pod nogami nie miażdżyć przedmiotów. Podobne miał kiedyś w wiosce obok, które tu najprawdopodobniej opisałem. Wtedy to było jedno uniwersalne pomieszczenie do wszystkiego.
Jakim że odmiennym jest wobec tego moje mieszkanie, choć zrobione czy utrzymywane w stylu lat 80-tych, to jednak w pełni funkcjonalne.
Ma wejść na stację 172. Jak to wejście ma się odbyć to obowiązkowo przed nim robię w.k., aby nie było falstartu jak już będzie na msc. Zresztą zdjęcia w jakiejś poprzedniej notce. Na taki widok, to przedwczesne prawie pewne to też sztuczne działania wysoce pożadane. Może uda się zrobić kolejne zdjęcia. Tymczasem nadszedł telefonogram o zajęciu szlaku przez 374, to dopiero po jego odprawieniu dalej, będę mógł ściągnąć 172.
aktualizacja 17:00
Jakim że odmiennym jest wobec tego moje mieszkanie, choć zrobione czy utrzymywane w stylu lat 80-tych, to jednak w pełni funkcjonalne.
Ma wejść na stację 172. Jak to wejście ma się odbyć to obowiązkowo przed nim robię w.k., aby nie było falstartu jak już będzie na msc. Zresztą zdjęcia w jakiejś poprzedniej notce. Na taki widok, to przedwczesne prawie pewne to też sztuczne działania wysoce pożadane. Może uda się zrobić kolejne zdjęcia. Tymczasem nadszedł telefonogram o zajęciu szlaku przez 374, to dopiero po jego odprawieniu dalej, będę mógł ściągnąć 172.
aktualizacja 17:00
Trudno będzie inna czcionką, ale bloga teraz nie otworzę, a pocztę moge mieć otwartą, a
wysłanie wiadomości zajmuje mniej czasu. Przyszedł jednak 172. Już po kolejnym w.k.
zrobionym jakieś 2h temu. Ale to jak obecnie wygląda, to jakaś masakra dla (przy żywieniówce
powiedziało by się kubków smakowych) części mózgu odpowiedzialnej za odbiór oczami mięśniaków.
Ja pierdolę, qrwa *ać. Taki wygląd, mógłbym z nim to robić 7 razy dziennie. A wytrysk to jak
kiedyś z 975, można by było mierzyć odległość. Przy okazji tego dziś zrobiłem kolejne zdjęcia,
bo taki wygląd to rzadkość. Zdjęcia zarówno jak leży na pufie na brzuchu z rękami do tyłu, i
takie jak leży na plecach z rękami za głową. Zrobiłem naście fot, bo pamietam, jak kiedyś (no
parę lat temu, jak miał chyba 18 lat) zrobiłem zdjęcia 899 w czasie zapasów, przy których
związałem mu ręce i zdjęcia są własnie ze związanymi rękami, w różnych pozycjach. Prawie z
każdym razem, jak mam czas obejrzeć zdjęcia to mi staje, bo wracają wspomnienia, a jego wygląd
wtedy robił wrażenie. Dziś podobnie ze 172 i mógłbym go nie wypuszczać z mieszkania, ale z
drugiej strony jest świadomość, że to właśnie obecny tryb życia powoduje taki wygląd. Jakby tu
pomieszkiwał, jak to nie raz bywało, to aż tak by mnie nie brało, a tak szczuplutki, umięśniony
(zdjęcia do wglądu parę notek wcześniej), no jednym słowem - zajebisty. Każdy z nas ma jakiś
model, w którym gustuje najbardziej, mimo dość rozstrzelonych widełek wyglądowych.
W nich mieszczą się i niscy, i wysocy, bardziej, mniej umięśnieni, ale pewien szczególny typ
wyglądu jest na szczycie piramidy. I właśnie prawie na szczycie jest obecnie 172, nawet nie
wiem czy obecnie nie na samym szczycie z tych, z którymi mam kontakt. Kiedyś robiłem rankingi
10-ki, ale w głowie (przeto nie do przytoczenia), a obecnie już dawno nie robiłem. A może
trzeba by było zrobić do archiwum kolejną 10 najładniejszych, aby kiedyś zobaczyć jak
zmieniały sie gusty lub bardziej ludzie. Gust to ustabilizowany od dłuższego czasu.
czwartek, 12 listopada 2015
Czwartek
Po paru pochmurnych dniach, ten budzi mnie przedzierającym się słońcem przez pozbawione już częściowo liści drzewa. Jakoś jakby lepiej się funkjconuje odbierając energię słoneczną wokół siebie. Słońce już nisko przeto oświetla większą część mieszkania. Dobrze mieć okna na stronę słoneczną, współczuję tym od strony północnej.
Dokończę wpis z wczoraj, bowiem było późno, 979 już się położył spać, to nie chciałem tyle klepać na klawie.
Nie było by tyle jeżdzenia (ponad 2h) gdyby "zmysłowa" mamusia wpadła wcześniej na pomysł zjawienia się w służbie zdrowia, a nie stękania o nieposiadaniu dyskietki, która teraz nie musi być przy przyjęciu, bowiem obecnie identyfikuje się pacjenta przez nr pesel i spr. czy jest ubezpieczony. No ale jak kobiecie rozgarniętej inaczej to wytłumaczyć, podobnie jak nazywanie jego syna "małym skurwielem". Zapewne myśli o formie obraźliwej, a nie o stylu życia i bycia. Chyba trzeba jej będzie trochę naświetlić problem przy następnym spotkaniu. Podczas jazdy z "małym skurwielem" tam, żona od 972 prowadziła rozmowę ze średnim synem ponieważ najmłodszy z tych w wieku nastu znowu coś tam narobił. Jak zwykle ton odrzuceniowy wobec niego, co znowu spowodowało u mnie wyrzuty sumienia. Szkoda go, co już napisałem kiedyś. Oficjalnie i nie czai się z tym odrzuca go. Wyraża się to w mowie i czynie. Bardziej przepada za starszymi, a niezapomniany jest gest Marcinkiewicza kiedy pingwin w ośrodku pewnego piątku powiedział o nie wydaniu go do domu z powodu zrobienia czegoś tam. Przy małym stopniu rozwoju nie potrafi ukryć negatywnych emocji wobec niego.
Wczoraj też odwiedziła mnie 811, znowu miło pogawędziliśmy przez ponad godzinę, w tym czasie był 979, przewinął się 172, ale zajmowaliśmy kuchnię to udało się bez przerw konwersować. Niestety trochę wychodzi zapuszczenie mieszkania po okresie bytowania tu 573 i 172 oprócz mnie, a także przebywania 979, no ale ten to ma szczególne przywileje, choć ostatnio trochę mu mówię co ma zrobić i robi. Trochę nieudolnie, bez doświadczenia, tak na odpierdol lub tak poprostu ma. W końcu to rasowy już CS.
aktualizacja 16:10
Miałem się trochę rozpisać, ale jak zwykle czas sie nagle skórczył do poziomu prawie nikłego. To krótko. Dopiero dziś po wyprowadzeniu sie 573 i 172 przez krótki moment doznałem efektu bycia samemu w domu. To czasami rewelacyjne uczucie, ale nie wiem czy na stałe to było by dobre. Jak czytam inne blogi to tam mają już przerost takiego stanu. Jak to życie potrafi być przewrotne.
Zbieram się bo zachwilę już bedzie opóźnienie, a jeszcze niedawno było dobrze.
aktualizacja 19:10
To dopiero był dylemat. Odpaliłem symka kolejowego, ale jeszcze nie uruchomiłem i zastanawiałem się przez chwilę on, czy wpis do bloga. Wyszło na wpis, bo ten mogę zrobił wyłącznie jak nikt nie gapi się na ekran, a grać mogę teoretycznie i czasami praktycznie w słuchawkach, niekiedy z podkładem muzycznym, ten aby zagłuszyć dźwięki czegoś bezdennie głupiego odbieranego przez kogoś w pok.A. Poprawiło się po odejściu z gr. B i C składów 172 i 573.
Dziś w obiegu z cysternami przyjechał pełen skład krupnika, już nawet zaproponowałem 181 odbiór (po raz pierwszy), szkoda aby się zmarnowało, tymbardziej, że przyjechało też drugie danie, które przed chwila zeżarłem. Od 181 otrzymałem dziś zaproszenie na sylwestra. No się pośpieszyli, ale będę pamietał, bo miast robić na stacji macierzystej i tu burdel, można go zrobić w terenie i sprzątanie z głowy, a może się jakiegoś mięsniaka wyrwie, wszak towarzystwo młode.
979 ambitnie chodzi na siłownię, też zamierzam zacząć. Dziś było już blisko, ale natchnienie wzięło mnie w czasie przygotowywania żarcia i o 16:00 to trochę niewczas, jutro może uda się zacząć.
Tyle, bo symek na drugim oknie otwarty i czeka.
aktualizacja 23:00
979 przyszedł z a'la imprezki u 832, u którego był też 834 bardziej zaprawiony niż ja resztą czy połową flachy żoładkowej gorzkiej. Czuję się dobrze to też tekst nie jest na czerwono. 979 już zasnął, dlatego mogę jeszcze wpis aktualizacyjny zrobić. To był ewenement, bowiem do 22:50 tory stacyjne były puste, przynajmniej nikt ich nie okupował przez dłuższy czas. Dzięki temu pograłem dziś w symka nawet sporo, bo łącznie przeszedłem jakieś 4h, ale dobrze się grało, prawie cały czas panowałem nad sytuacją.
Miał być 972 w spr. rozwodu z żoną. Tak jak przypuszczałem było to zwykłe ujadanie, bo już wczoraj widziałem reakcje pogodzeniowe. Siedzieli obok siebie, jakby nic się nie stało i jakby dzień wczesniej nie ciskali w siebie qrwami i innym mięsem. Czyli nic nie zmieniło się od lat. Nie wiem tylko jak na to będą obecnie reagują dzieci i jak będą to odbierać i pamietać w przyszłości. Jakie wzorce zapamiętają z tego. Z tego co widzę w otoczeniu, to dzieci alkoholików, albo są również alkoholokami, albo stronią od alkoholu. Rozwiązanie pośrednie jest rzadkie i raczej nie spotykam w otoczeniu. Trudno teraz wyrokować w jakim kierunku polezą ich dzieci, tymbardziej że nie ma ich codziennie z nimi, a są weekendowo.
181 odbieral dziś cysternę ze szkolnictwa, bo przyjechało tego sporo. Był z siostrą i nie wchodził dalej. Stał w świetle ubrany, ale było widać część szyi. Nie wiem dlaczego jak patrzałem na niego, to zapragnąłem bliskiego kontaku z nim. Kolejnych zapasów, czucia jego mięśni, możności ściskania ich itp. Za nim odbierał cysterny umówiłem się z nim na przyszły tydz. na pn. Muszę zrobić z nim flachę i rozwiązać sprawę, ewentualnie przejść do dalszego etapu, może coś jak ze 172. Wracając właśnie z obiegu z cysternami myślałem o 172 i wymyśliłem, że to jakieś pozytywne zrządzenie losu. To co mogę z nim zrobić to oprócz 977 to z nikim innym więc wniosek był taki - należy go utrzymywać jak się da. Obecny stan, kiedy stacjonuje na torach innej stacji, a tu jest przechodnio jest idealny. Do tego łaczność telefoniczna i w zasadzie możemy go ściągać kiedy potrzebujemy. Umówieni jesteśmy na jutro, plan jest aby trochę zaszaleć i przy okazji zrobić kilka zdjęć. Przy okazji nowa pozycja, którą obmysliliśmy już wcześniej. Się okażę jak to wyjdzie. Jak kolwiek, to i tak to co z nim mogę robić to sytuacja pozytywna.
Dokończę wpis z wczoraj, bowiem było późno, 979 już się położył spać, to nie chciałem tyle klepać na klawie.
Nie było by tyle jeżdzenia (ponad 2h) gdyby "zmysłowa" mamusia wpadła wcześniej na pomysł zjawienia się w służbie zdrowia, a nie stękania o nieposiadaniu dyskietki, która teraz nie musi być przy przyjęciu, bowiem obecnie identyfikuje się pacjenta przez nr pesel i spr. czy jest ubezpieczony. No ale jak kobiecie rozgarniętej inaczej to wytłumaczyć, podobnie jak nazywanie jego syna "małym skurwielem". Zapewne myśli o formie obraźliwej, a nie o stylu życia i bycia. Chyba trzeba jej będzie trochę naświetlić problem przy następnym spotkaniu. Podczas jazdy z "małym skurwielem" tam, żona od 972 prowadziła rozmowę ze średnim synem ponieważ najmłodszy z tych w wieku nastu znowu coś tam narobił. Jak zwykle ton odrzuceniowy wobec niego, co znowu spowodowało u mnie wyrzuty sumienia. Szkoda go, co już napisałem kiedyś. Oficjalnie i nie czai się z tym odrzuca go. Wyraża się to w mowie i czynie. Bardziej przepada za starszymi, a niezapomniany jest gest Marcinkiewicza kiedy pingwin w ośrodku pewnego piątku powiedział o nie wydaniu go do domu z powodu zrobienia czegoś tam. Przy małym stopniu rozwoju nie potrafi ukryć negatywnych emocji wobec niego.
Wczoraj też odwiedziła mnie 811, znowu miło pogawędziliśmy przez ponad godzinę, w tym czasie był 979, przewinął się 172, ale zajmowaliśmy kuchnię to udało się bez przerw konwersować. Niestety trochę wychodzi zapuszczenie mieszkania po okresie bytowania tu 573 i 172 oprócz mnie, a także przebywania 979, no ale ten to ma szczególne przywileje, choć ostatnio trochę mu mówię co ma zrobić i robi. Trochę nieudolnie, bez doświadczenia, tak na odpierdol lub tak poprostu ma. W końcu to rasowy już CS.
aktualizacja 16:10
Miałem się trochę rozpisać, ale jak zwykle czas sie nagle skórczył do poziomu prawie nikłego. To krótko. Dopiero dziś po wyprowadzeniu sie 573 i 172 przez krótki moment doznałem efektu bycia samemu w domu. To czasami rewelacyjne uczucie, ale nie wiem czy na stałe to było by dobre. Jak czytam inne blogi to tam mają już przerost takiego stanu. Jak to życie potrafi być przewrotne.
Zbieram się bo zachwilę już bedzie opóźnienie, a jeszcze niedawno było dobrze.
aktualizacja 19:10
To dopiero był dylemat. Odpaliłem symka kolejowego, ale jeszcze nie uruchomiłem i zastanawiałem się przez chwilę on, czy wpis do bloga. Wyszło na wpis, bo ten mogę zrobił wyłącznie jak nikt nie gapi się na ekran, a grać mogę teoretycznie i czasami praktycznie w słuchawkach, niekiedy z podkładem muzycznym, ten aby zagłuszyć dźwięki czegoś bezdennie głupiego odbieranego przez kogoś w pok.A. Poprawiło się po odejściu z gr. B i C składów 172 i 573.
Dziś w obiegu z cysternami przyjechał pełen skład krupnika, już nawet zaproponowałem 181 odbiór (po raz pierwszy), szkoda aby się zmarnowało, tymbardziej, że przyjechało też drugie danie, które przed chwila zeżarłem. Od 181 otrzymałem dziś zaproszenie na sylwestra. No się pośpieszyli, ale będę pamietał, bo miast robić na stacji macierzystej i tu burdel, można go zrobić w terenie i sprzątanie z głowy, a może się jakiegoś mięsniaka wyrwie, wszak towarzystwo młode.
979 ambitnie chodzi na siłownię, też zamierzam zacząć. Dziś było już blisko, ale natchnienie wzięło mnie w czasie przygotowywania żarcia i o 16:00 to trochę niewczas, jutro może uda się zacząć.
Tyle, bo symek na drugim oknie otwarty i czeka.
aktualizacja 23:00
979 przyszedł z a'la imprezki u 832, u którego był też 834 bardziej zaprawiony niż ja resztą czy połową flachy żoładkowej gorzkiej. Czuję się dobrze to też tekst nie jest na czerwono. 979 już zasnął, dlatego mogę jeszcze wpis aktualizacyjny zrobić. To był ewenement, bowiem do 22:50 tory stacyjne były puste, przynajmniej nikt ich nie okupował przez dłuższy czas. Dzięki temu pograłem dziś w symka nawet sporo, bo łącznie przeszedłem jakieś 4h, ale dobrze się grało, prawie cały czas panowałem nad sytuacją.
Miał być 972 w spr. rozwodu z żoną. Tak jak przypuszczałem było to zwykłe ujadanie, bo już wczoraj widziałem reakcje pogodzeniowe. Siedzieli obok siebie, jakby nic się nie stało i jakby dzień wczesniej nie ciskali w siebie qrwami i innym mięsem. Czyli nic nie zmieniło się od lat. Nie wiem tylko jak na to będą obecnie reagują dzieci i jak będą to odbierać i pamietać w przyszłości. Jakie wzorce zapamiętają z tego. Z tego co widzę w otoczeniu, to dzieci alkoholików, albo są również alkoholokami, albo stronią od alkoholu. Rozwiązanie pośrednie jest rzadkie i raczej nie spotykam w otoczeniu. Trudno teraz wyrokować w jakim kierunku polezą ich dzieci, tymbardziej że nie ma ich codziennie z nimi, a są weekendowo.
181 odbieral dziś cysternę ze szkolnictwa, bo przyjechało tego sporo. Był z siostrą i nie wchodził dalej. Stał w świetle ubrany, ale było widać część szyi. Nie wiem dlaczego jak patrzałem na niego, to zapragnąłem bliskiego kontaku z nim. Kolejnych zapasów, czucia jego mięśni, możności ściskania ich itp. Za nim odbierał cysterny umówiłem się z nim na przyszły tydz. na pn. Muszę zrobić z nim flachę i rozwiązać sprawę, ewentualnie przejść do dalszego etapu, może coś jak ze 172. Wracając właśnie z obiegu z cysternami myślałem o 172 i wymyśliłem, że to jakieś pozytywne zrządzenie losu. To co mogę z nim zrobić to oprócz 977 to z nikim innym więc wniosek był taki - należy go utrzymywać jak się da. Obecny stan, kiedy stacjonuje na torach innej stacji, a tu jest przechodnio jest idealny. Do tego łaczność telefoniczna i w zasadzie możemy go ściągać kiedy potrzebujemy. Umówieni jesteśmy na jutro, plan jest aby trochę zaszaleć i przy okazji zrobić kilka zdjęć. Przy okazji nowa pozycja, którą obmysliliśmy już wcześniej. Się okażę jak to wyjdzie. Jak kolwiek, to i tak to co z nim mogę robić to sytuacja pozytywna.
środa, 11 listopada 2015
Środa
Wpis o 04:00... ależ bardzo proszę. Dyżurny ruchu musi do końca funkcjonować, do ostatniego składu odchodzącego, a następnie przed zamknieciem procedury wyłączeniowe to jest już 04:00, a rano trzeba funkcjonować, bowiem 825 przeniósł wejście na stacjł z wczoraj na dziś. No wyjebka jednym słowem.
Skoro nie ma warunków, aby na portalu napisać, bo tradycyjnie tory stacyjne zajęte to na @, a następnie się przekopiuje. Po ostatniej wizycie u 972 tam znowu jest kwestia rozwodu. Pojawiła się, bowiem 972 przechwycił sms-y od swojej żony, w których pisze z (jak on to nazwał) lujem. Ów luj, jest zakochany w jego żone, i (jak było w sms-ach) nie widzi bez niej życia, a ponoć ona również bez niego. To już chyba z piąte podejście. Kiedyś nawet ona złożyła pozew, ale wycofała ze względu na dzieci. W ogóle ze względu na nie trwają w takiej beznadzieji 10 lat, a jeżeli dojdzie do rozwodu teraz, to co powiedziałem 972, to będzie przynajmniej 5 lat za późno. Oboje mogli w tym czasie rozpocząć inne życie, nie denerwować się wzajemnie, owe dzieci mogły tego nie ogladać. Czy się rozejdą to też nie wiadomo, bo podejść było sporo, a koleja może nie dojść do skutku. Z powodu dzieci, sprawa może trwać długo, bowiem ustalenie widzeń i związanych z prawami opiekuńczymi detali może się ciągnąć. Wczoraj jechałem przywieźć najstarszego z ośrodka o zaostrzonym rygorze, dziś jechałem go zawieźć z powrotem, ale na meczu skręcił kostkę i odesłali go do szpitala dziecięcego w mieście ościennym. Tak, na jeżdżeniu upłynęło 2h i 15min.
wtorek, 10 listopada 2015
Wtorek
Rano ok. 06:00, nie patrzę na zegarek, bo następnie mózg zaczyna analizować godzinę i to jest częstą przyczyną dalszego nie zaśnięcia, odszedł ze stacji do wykonywania czynności zarobkowych w innym msc. 979. Zasnąłem dalej, niedługo, bo jakieś 2h. Jedzenie przy świetle, bowiem na dworze pochmurnie, trochę pada i z tego powodu jest znacznie ciemniej jak zwykle.
Wczoraj dopadł nas 812. Nie wpuścilismy go na stację, ale 979, który ją otwarł. Podchodząc do stacji widziałem już jego maszynę zaparkowaną, ale trudno, wchodziliśmy razem z 979 i 897 to ucieczki już nie było. Pobyt jakoś przeżyliśmy, euforii nie było mało tego musieliśmy zdradzić kolejny nr tel. Został nam jeszcze jeden nie znany dla niego. Nie lubię być nękany przez składy niezbyt lubiane, a im więcej ich w obiegu, i im większy napór tym gorzej się czuję.
Wczoraj też wybrałem się do stony. Na trawniku, przez który przebiega skrót walka trwa dalej. Tym razem wysypano w msc. ścieżki ziemię i obsypano trawą. Ludzie chodzą jak chodzili, dodatkowo okrążając klombik ja omijam go na rowerze. Teraz czekać jak tajemniczy ktoś zacznie sadzić krzewy jako żywopłot, ogradzać to tasiemką, budować stalowy płot wysokości 2m, aby tylko nie chodzili tam, bo on tak chce. Że też ludzie tyle energii tracą na wojnę między sobą na dole, a nie walczą z tymi na górze, którzy dziennie ich dymają bez mydła. Tylko, że tu na dole niby równe szanse, walcząc z górą już nie, a lepiej iść na łatwiznę i jakąkolwiek wojenkę prowadzić, aby coś się działo i gdzieś można odreagować inne frustracje.
Nie napisałem, ale wczoraj okazało się, że stacja Warszawa Główna nie bierze, w związku z tym nie odchodzimy ze stacji macierzystej. W jakimś innym terminie będziemy uzgadniać termin pobytu tam.
No i był 172. Pozycję ostatnią ze spankingiem na plecach trochę przerobiliśmy na podobną do robionej kiedyś z 971 ze związanymi rękami na plecach. Musiałbym kiedyś zrobić zdjęcia w tej pozycji, bo zajebiście.
Oprócz tego za chwile ma być 174, a zaraz po nim jedziemy do 972 i z nim po odbiór jego larwy z domu dziecka, następnie po 17:00, to będzie tak na styk, ma wbić 825. O wieczornej imprezce nie wspomnę, bo jutro wolne to tory stacyjne się zajmą. Czyli standard - rozkład jazdy napięty jak baranie jaja.
Na razie fryzjer odchaczony, za darmo, w PUP chcieli mi dać ofertę do koleżanki, która nam już raz napisała "wynik rozmowy negatywny", kolejny termin na 15 gru. To akurat, bo na święta to nie będą zatrudniali.
Wczoraj dopadł nas 812. Nie wpuścilismy go na stację, ale 979, który ją otwarł. Podchodząc do stacji widziałem już jego maszynę zaparkowaną, ale trudno, wchodziliśmy razem z 979 i 897 to ucieczki już nie było. Pobyt jakoś przeżyliśmy, euforii nie było mało tego musieliśmy zdradzić kolejny nr tel. Został nam jeszcze jeden nie znany dla niego. Nie lubię być nękany przez składy niezbyt lubiane, a im więcej ich w obiegu, i im większy napór tym gorzej się czuję.
Wczoraj też wybrałem się do stony. Na trawniku, przez który przebiega skrót walka trwa dalej. Tym razem wysypano w msc. ścieżki ziemię i obsypano trawą. Ludzie chodzą jak chodzili, dodatkowo okrążając klombik ja omijam go na rowerze. Teraz czekać jak tajemniczy ktoś zacznie sadzić krzewy jako żywopłot, ogradzać to tasiemką, budować stalowy płot wysokości 2m, aby tylko nie chodzili tam, bo on tak chce. Że też ludzie tyle energii tracą na wojnę między sobą na dole, a nie walczą z tymi na górze, którzy dziennie ich dymają bez mydła. Tylko, że tu na dole niby równe szanse, walcząc z górą już nie, a lepiej iść na łatwiznę i jakąkolwiek wojenkę prowadzić, aby coś się działo i gdzieś można odreagować inne frustracje.
Nie napisałem, ale wczoraj okazało się, że stacja Warszawa Główna nie bierze, w związku z tym nie odchodzimy ze stacji macierzystej. W jakimś innym terminie będziemy uzgadniać termin pobytu tam.
No i był 172. Pozycję ostatnią ze spankingiem na plecach trochę przerobiliśmy na podobną do robionej kiedyś z 971 ze związanymi rękami na plecach. Musiałbym kiedyś zrobić zdjęcia w tej pozycji, bo zajebiście.
Oprócz tego za chwile ma być 174, a zaraz po nim jedziemy do 972 i z nim po odbiór jego larwy z domu dziecka, następnie po 17:00, to będzie tak na styk, ma wbić 825. O wieczornej imprezce nie wspomnę, bo jutro wolne to tory stacyjne się zajmą. Czyli standard - rozkład jazdy napięty jak baranie jaja.
Na razie fryzjer odchaczony, za darmo, w PUP chcieli mi dać ofertę do koleżanki, która nam już raz napisała "wynik rozmowy negatywny", kolejny termin na 15 gru. To akurat, bo na święta to nie będą zatrudniali.
poniedziałek, 9 listopada 2015
Poniedziałek #770
Nie wiem dlaczego, ale poszedłem spać, a jak się przebudziłem, czy raczej rozbudził mnie wstępnie cierpiący na bezsenność 824, to bolała mnie głowa. Nie wiem jakie mogły być przyczyny, ale następna noc już na stacji macierzystej, to nie będzie mi dane dojść czy zbliżyć się do powodu tego stanu.
Kiedyś tłumaczyłem 824 aby wymianę drzwi wejściowych, którą chce przeprowadzić zamienił na wymianę monitora. Drzwi wejściowe do mieszkania ma w dobrym stanie. Są ponad 30 letnie, ale w tamtych czasach materiały używane były dość dobre i co widać, nadal działają. Do tego na klatce schodowej mają tzw. przepierzenie to też potencjalni włamujący się nie mają bezpośredniego dostępu do nich. Jacyś "doradcy", których nie znam, mimo mojej argumentacji mają większy wpływ. Argumentując wymianę monitora na większy - obecny 17'' na np. 19 wraz z głośnikami od razu - powoływałem się głównie na pogarszający się wzrok i konieczność przemeblowania, zwiększenia odległości między klawiaturą, a owym by oddziaływanie max. zmniejszyć. Mówienie o ludziach, którzy na dawnych monitorach kineskopowych pogorszyli sobie na stałe wzrok nie dało efektu, zresztą żadne argumenty chyba nie. Dziś podpiąłem pod kompa TV, aby mógł spr. jak to będzie mniej więcej wyglądało. Mam taki, to mi wystarczy padało, czy ostatnio często pada z jego ust. Postanowiłem na trwałe się wycofać z doradztwa w kwestiach oszczędności finansowych, czy korzystania np. z dobrodziejstw elektroniki. Trwały opór nie do przejścia zrobił swoje.
Kiedyś tłumaczyłem 824 aby wymianę drzwi wejściowych, którą chce przeprowadzić zamienił na wymianę monitora. Drzwi wejściowe do mieszkania ma w dobrym stanie. Są ponad 30 letnie, ale w tamtych czasach materiały używane były dość dobre i co widać, nadal działają. Do tego na klatce schodowej mają tzw. przepierzenie to też potencjalni włamujący się nie mają bezpośredniego dostępu do nich. Jacyś "doradcy", których nie znam, mimo mojej argumentacji mają większy wpływ. Argumentując wymianę monitora na większy - obecny 17'' na np. 19 wraz z głośnikami od razu - powoływałem się głównie na pogarszający się wzrok i konieczność przemeblowania, zwiększenia odległości między klawiaturą, a owym by oddziaływanie max. zmniejszyć. Mówienie o ludziach, którzy na dawnych monitorach kineskopowych pogorszyli sobie na stałe wzrok nie dało efektu, zresztą żadne argumenty chyba nie. Dziś podpiąłem pod kompa TV, aby mógł spr. jak to będzie mniej więcej wyglądało. Mam taki, to mi wystarczy padało, czy ostatnio często pada z jego ust. Postanowiłem na trwałe się wycofać z doradztwa w kwestiach oszczędności finansowych, czy korzystania np. z dobrodziejstw elektroniki. Trwały opór nie do przejścia zrobił swoje.
niedziela, 8 listopada 2015
Niedziela
18-ka to rewelacyjna impreza. 80 czy nawet 90% mięśniaków na imprze bym przeleciał. Niektóre to takie mięśniaki, że nogi się uginąją. W większości to heterycy, ale po 03;00 w nocy można ich już bezprloblemowo pomacać po rękach i plecach, bo taki kontakt cielesny są w stanie strawić z osoba obcą. Faktycznie trzech w tym 826 nadawało się od razu do akcji. Jak to mięśniaki-skurwiele mimo niskiej temp. na dworze (jakieś 8C) porozbierali się do koszulek, a jak to skurwiele, to mieli koszulki na ramiączkach to też widząc ich ręce wymiękałem, a możność chwycenia ich za te ręce - bezcenna. Tak jak ładni tak problemów na głowach mnóstwo, głównie finansowych, ale te niestety ciążą na życiu bieżącym. Zresztą nawet solenizantka 18-ka, siostra od 181 nie bez problemów, co wyszło na imprezce, bowiem powzięła info, że jej luby poszedł z jakąś blondyną za laubę, dostała schizy i zrobiła scenę, po czym jej luby, kolega siłą rzeczy od 181 poszedł w ciul. Udało się go ściągnąć po jakiś 3h. Też zresztą przejebany mięśniak, ale do tego skurwiel co powiedziałem kilkukrotnie 18-ce, że ma ciężko, bo ze skurwielami relacje są szczególne z czego zresztą mam doświadczenie.
Szokiem dla mnie było wejście na imprezkę 979 czyli rodzimego skurwiela, od razu lepiej się poczułem choć i tak w towarzystwie obecnym czyłem się dobrze, bowiem większość znałem, a jak nie znałem to szybko nawiązałem pozytywne relacje. Wytrzymałem dłużej na imprezce, bowiem 979 szybciej poszedł na stację i jak wszedłem na nią to spał w pok. A na łóżku, mnie pozostał materac na podłodze, ale czego się nie robi dla "przybranych" dzieci.
18-ce współczuję, bowiem rodzice się rozchodzą i wchodząć w dorosłe życie ma dylemat, bowiem ucząc się należą się jej alimenty. Jej to w zasadzie powinno walić od którego z rodziców je dostanie, jednak pojawiają się naciski rodziców aby w ogóle zrezygnowała z nich. Powiedziałem jej, że taka decyzja jest jednorazowa, bo jak raz się zrzeknie i uzasadni to, to jak chce przywrócić alimenty zrzekając się ich wcześniej?
Po za tym 18-ka utwierdziła mnie w przekonaniu flachy ze 181 po scenie jaką widziałem. Otóż 181 z innym mięśniakiem-skurwielem pociągnął z gwinta po czym prawie pocałowali się po tym, tzn. językami się stykli i trochę poślimtrali. Byłem w szoku, że do czegoś takiego doszło, ale zasze zwalam to na nowe czasy i now zachowania. Czy w dawnych czasach bym coś takiego zrobił? No chyba jednak qrwa nie. A to niby heterycy taka scena. Po za tym 826 się włączyły ćwiczenia i ciągle napieralał pompki na ogródku. Mało tego jak przyszedł 979 to postanowili, jak to skurwiel, zrobić sparing na trawie w ogródku. No i do cyca zrobili. Jak dla mnie, co im później powiedziałem, wygrał 979, ponieważ był więcej czasu na górze. Aż się sam zdziwiłem, bo przecież to 826 jest na bieżąco ze sportem i niby powinien być sprawniejszy, to jednak optycznie wygrał 979. Dla mnie lepiej bo mam przy sobie przejebanego skurwiela. Oczywiście kto by z nich zważał na ubrania, ważny jest sparing w terenie to też 979 taki pedentyczny w ubieraniu bez skrópułów zdecydował się na sparing na trawie po deszczu, a więc na upierdolenie się. Ach te skurwiele - kto je zrozumie? Już nie mówiąc o tym, że w ogule była spina między 826 jego bratem i przejebanym skurwielem mięśniakiem łysole, w której m.in. brał udział jako rozdzielacjący 979. Jeżeli dobrze pójdzie to wydarzenia 18-ki opiszę jeszcze później.
No dobra, tyle. I mam dziś jechać do 824, aby pozyskać części kolejowe. Nie wiem jak to qrwa zrobię do cyca. Tyle teraz, lezę spać i choć już 07:20 do spania nagranie branżowe Years & Years - King. 979 i tak śpi to przynajmniej dla mnie, chyba że w śnie odbiera to co puszczam na kompie. Narka.
Obudziłem się o 12:40. Rozpocząłem procedury rozruchowe i przygotowywałem się do wyjazdu do 824. Jak zwykle prawie na styk byłem na dw.PKP. Po 2min przyjechał poc. Do celu dotarłem z 10min opóźnieniem przed ostatnią stacją ruch poc. odbywał się po jednym torze, musieliśmy czekać na jego zwolnienie, aby pojechać dalej.
Jutro opiszę resztę, bo 23:20 to średnio mi się pisze więc nie chce przeciągać, wszak jestem niewyspany po poprzedniej nocy.
Szokiem dla mnie było wejście na imprezkę 979 czyli rodzimego skurwiela, od razu lepiej się poczułem choć i tak w towarzystwie obecnym czyłem się dobrze, bowiem większość znałem, a jak nie znałem to szybko nawiązałem pozytywne relacje. Wytrzymałem dłużej na imprezce, bowiem 979 szybciej poszedł na stację i jak wszedłem na nią to spał w pok. A na łóżku, mnie pozostał materac na podłodze, ale czego się nie robi dla "przybranych" dzieci.
18-ce współczuję, bowiem rodzice się rozchodzą i wchodząć w dorosłe życie ma dylemat, bowiem ucząc się należą się jej alimenty. Jej to w zasadzie powinno walić od którego z rodziców je dostanie, jednak pojawiają się naciski rodziców aby w ogóle zrezygnowała z nich. Powiedziałem jej, że taka decyzja jest jednorazowa, bo jak raz się zrzeknie i uzasadni to, to jak chce przywrócić alimenty zrzekając się ich wcześniej?
Po za tym 18-ka utwierdziła mnie w przekonaniu flachy ze 181 po scenie jaką widziałem. Otóż 181 z innym mięśniakiem-skurwielem pociągnął z gwinta po czym prawie pocałowali się po tym, tzn. językami się stykli i trochę poślimtrali. Byłem w szoku, że do czegoś takiego doszło, ale zasze zwalam to na nowe czasy i now zachowania. Czy w dawnych czasach bym coś takiego zrobił? No chyba jednak qrwa nie. A to niby heterycy taka scena. Po za tym 826 się włączyły ćwiczenia i ciągle napieralał pompki na ogródku. Mało tego jak przyszedł 979 to postanowili, jak to skurwiel, zrobić sparing na trawie w ogródku. No i do cyca zrobili. Jak dla mnie, co im później powiedziałem, wygrał 979, ponieważ był więcej czasu na górze. Aż się sam zdziwiłem, bo przecież to 826 jest na bieżąco ze sportem i niby powinien być sprawniejszy, to jednak optycznie wygrał 979. Dla mnie lepiej bo mam przy sobie przejebanego skurwiela. Oczywiście kto by z nich zważał na ubrania, ważny jest sparing w terenie to też 979 taki pedentyczny w ubieraniu bez skrópułów zdecydował się na sparing na trawie po deszczu, a więc na upierdolenie się. Ach te skurwiele - kto je zrozumie? Już nie mówiąc o tym, że w ogule była spina między 826 jego bratem i przejebanym skurwielem mięśniakiem łysole, w której m.in. brał udział jako rozdzielacjący 979. Jeżeli dobrze pójdzie to wydarzenia 18-ki opiszę jeszcze później.
No dobra, tyle. I mam dziś jechać do 824, aby pozyskać części kolejowe. Nie wiem jak to qrwa zrobię do cyca. Tyle teraz, lezę spać i choć już 07:20 do spania nagranie branżowe Years & Years - King. 979 i tak śpi to przynajmniej dla mnie, chyba że w śnie odbiera to co puszczam na kompie. Narka.
Obudziłem się o 12:40. Rozpocząłem procedury rozruchowe i przygotowywałem się do wyjazdu do 824. Jak zwykle prawie na styk byłem na dw.PKP. Po 2min przyjechał poc. Do celu dotarłem z 10min opóźnieniem przed ostatnią stacją ruch poc. odbywał się po jednym torze, musieliśmy czekać na jego zwolnienie, aby pojechać dalej.
Jutro opiszę resztę, bo 23:20 to średnio mi się pisze więc nie chce przeciągać, wszak jestem niewyspany po poprzedniej nocy.
sobota, 7 listopada 2015
Sobota
Oprócz tego, że dziś ide na 18-kę, to jest dobre, zaraz się odmładzam, to dzień zapowiada się standardowo.
Dzwonił do mnie kolega branżowiec, który w obecnym moim życiu występuje rzadko, to też nie ma numerka. Od nastu lat jest z innym branżowcem, którego kiedyś zresztą podrywałem, bowiem bardzo mi się podobał. Nawet z tego co pamietam wylądowaliśmy w łóżku, ale to tylko takie incydenty. Dziś ich pożycie ma się fatalnie, ale to nawet nie dziś bo szeroko rozumiane wczoraj też. Rozkład sięga już pkt. krytycznego z tego co mówił przez tel. Słuchając go myślałem o dość dobrze ułożonym od lat ruchu poc. na stacji macierzystej. Po usunięciu z grupy C 573, również przeniesieniu się na inną stację 172 zrobiło się stabilnie. Tzn. do godz. popołudniowych tory stacyjne oprócz czasem przejeżdżających składów są puste więc doszło do równowagi pomiędzy czasem dla siebie i dla mieszkania do godz. popołudniowych i obsługą wzmożonego ruchu popołudniowo-wieczornego. Nastała stabilizacja długo oczekiwana i myślę, że podobne wydarzenia jak z 573 nie będą już miały miejsca. Jak to się mówi czy piszę mam nauczkę, a na filmy powinienem reagować inaczej, wszak to filmy i przenoszenie wyobrażeń po nich na życie codzienne nie zawsze się spełnia czego doświadczyłem, a ratowanie innych i im pomaganie nie ma czasami sensu, i lepiej zająć się sobą i obejściem na stacji, jak pomaganiem innym stacjom. Tam są zawiadowcy, którzy kierują ruchem w/g własnego uznania i niech tak będzie. Kiedy innym wokół rosną problemy to u mnie ich ubywa i stan obecny jest oczekiwanym.
Po za tym u znajomej fryzjerki gdzie strzygła mnie praktykantka, druga już odeszła, bo stwierdziła, że ma 18 lat i może robić co chce. Poprzednia to była laska od 222, która podobnie w ostatnim roku nauki doszła do tego samego wniosku. Wioska, co już pisałem kiedyś, nauką nie stoi, a głupota nadal jest kultywowana w społeczeństwie. Odejście pół roku przed końcem nauki - to jest dopiero decyzja życiowa.
Wszedł na stację o 11:30 826. Trochę zaburzył to co pisałem wyżej, czyli korzystanie z bycia samemu na stacji. Jednak w jego przypadku jakoś go trawię, bowiem ćwiczenia, za które się zabrał, zwłaszcza rąk, powodują, że obecnie z przychodzących ma najładniesze ręcę. Nadto mogę go czasami pochwycić za nie czyli przedramie czy biceps, a robi wrażenie.
Dzwonił do mnie kolega branżowiec, który w obecnym moim życiu występuje rzadko, to też nie ma numerka. Od nastu lat jest z innym branżowcem, którego kiedyś zresztą podrywałem, bowiem bardzo mi się podobał. Nawet z tego co pamietam wylądowaliśmy w łóżku, ale to tylko takie incydenty. Dziś ich pożycie ma się fatalnie, ale to nawet nie dziś bo szeroko rozumiane wczoraj też. Rozkład sięga już pkt. krytycznego z tego co mówił przez tel. Słuchając go myślałem o dość dobrze ułożonym od lat ruchu poc. na stacji macierzystej. Po usunięciu z grupy C 573, również przeniesieniu się na inną stację 172 zrobiło się stabilnie. Tzn. do godz. popołudniowych tory stacyjne oprócz czasem przejeżdżających składów są puste więc doszło do równowagi pomiędzy czasem dla siebie i dla mieszkania do godz. popołudniowych i obsługą wzmożonego ruchu popołudniowo-wieczornego. Nastała stabilizacja długo oczekiwana i myślę, że podobne wydarzenia jak z 573 nie będą już miały miejsca. Jak to się mówi czy piszę mam nauczkę, a na filmy powinienem reagować inaczej, wszak to filmy i przenoszenie wyobrażeń po nich na życie codzienne nie zawsze się spełnia czego doświadczyłem, a ratowanie innych i im pomaganie nie ma czasami sensu, i lepiej zająć się sobą i obejściem na stacji, jak pomaganiem innym stacjom. Tam są zawiadowcy, którzy kierują ruchem w/g własnego uznania i niech tak będzie. Kiedy innym wokół rosną problemy to u mnie ich ubywa i stan obecny jest oczekiwanym.
Po za tym u znajomej fryzjerki gdzie strzygła mnie praktykantka, druga już odeszła, bo stwierdziła, że ma 18 lat i może robić co chce. Poprzednia to była laska od 222, która podobnie w ostatnim roku nauki doszła do tego samego wniosku. Wioska, co już pisałem kiedyś, nauką nie stoi, a głupota nadal jest kultywowana w społeczeństwie. Odejście pół roku przed końcem nauki - to jest dopiero decyzja życiowa.
Wszedł na stację o 11:30 826. Trochę zaburzył to co pisałem wyżej, czyli korzystanie z bycia samemu na stacji. Jednak w jego przypadku jakoś go trawię, bowiem ćwiczenia, za które się zabrał, zwłaszcza rąk, powodują, że obecnie z przychodzących ma najładniesze ręcę. Nadto mogę go czasami pochwycić za nie czyli przedramie czy biceps, a robi wrażenie.
piątek, 6 listopada 2015
Piątek
Widzę utarcie się zasady, że wpis powstaje tylko ok. południa, następnie na aktualizacje, nie tyle nie ma czasu, co tory stacyjne zajete i nie ma jak przy nich wpisać.
Wczoraj na stacji przez prawie 4h od południa przebywał 826, bowiem w pracy zepsuł im się komputer a'la serwer i nie mieli jak pracować, czyli nie nękali ludzi przepisywaniem umów telefonicznych. Zresztą ciągle się dziwię, że dają się naciągać na abonamenty, kiedy niewiadomo co będzie za rok? Przecież abonament to okres dłuższy, a kto myślał na początku roku, że rozmowy nielimitowane będą już na kartę dostępne za 20zł? Na szczęście nie mam od lat żadnego abonamentu telefonicznego, na kartę w zasadzie w krótkim czasie mogę zareagować i zmienić ofertę, czego w drugiej opcji już nie zrobią.
Oprócz wchodzącego na stację 979 o 22:35, bowiem pilnuje larwy do 22:25, przez stację przewinęły się 832, 834, 897 i drugi raz wieczorem 826.
W zasadzie to było nawet luźno. Obieg z cysternami opróżnił stację o 18:20, ponowne jej otwarcie o 19:30 spowodowało wejście 826 o 20:00.
Po za tym PUP nęka mnie kolejną ofertą pracy, co może terminowo zaburzyć wyjazd do wawki. Termin 10-go, a 11-go chciałem jechać. Będę musiał 10-go załatwić również pracodawcę jeżeli termin dadzą mi np. 17-go, to było by idealnie, ale czy 7 dni wysępie?
Był wieczorem, zresztą w ciągu dnia też, 826. Ostatnio chodzi na siłownie, zresztą na poważnie zabrał sie za ćwiczenia, nawet u mnie trochę ćwiczy czym mnie drażni, tzn. tymi napinającymi się mięśniami i w wieku 23 lat jest nadal prawiczkiem. To qrwa ze mną jest coś nie tak, czy z nim? Jak, tak wyglądając, można być nadal prawiczkiem? Zresztą z tego co widzę to 3 lata temu też zajebiście wyglądał. Oczywiście wśród kolegów, tak jak dziś przy 979 i 895 mówi o swoim prawiczkowstwie i pociągu do lasek, ale do cyca, coś mi tu nie gra. Toż on wygląda lepiej od 979, a to tylko mnie się wydaje, czy laski inne też nie mają oczu i nie widzą go w tłumie innych kloców.
Oczywiście zachowanie standardowe, jak nie ma innych mięśniaków to daje się tak więcej macać, jak sa to bardzo skromnie. Po za tym, jak to stwierdził 979, 826 jest narcyzem. Ćwiczy i ciągle podziwia swoje ciało, nadto czasami całuje swój własny biceps, jakby był w nim zadużony.
Po wyprowadzeniu się 573 zupełnie inaczej patrzę na osoby na felku. Zresztą jego pobyt będzie ciążył przez najbliższy okres na moim zachowaniu. Sprzątenie grupy C po jego pobycie wnosi trochę nowego o beztroskim życiu nastolatków i inaczej patrzę na takie osoby. Kolejnej do domu nie sprowadzę, wolę zrobić w.k. i mieć wolny czas dalej, niż ściągnąć i "opiekować się" kimś. Po za tym mam jakby na miejscu "swoich" mięśniaków to jakby starcza.
Wczoraj na stacji przez prawie 4h od południa przebywał 826, bowiem w pracy zepsuł im się komputer a'la serwer i nie mieli jak pracować, czyli nie nękali ludzi przepisywaniem umów telefonicznych. Zresztą ciągle się dziwię, że dają się naciągać na abonamenty, kiedy niewiadomo co będzie za rok? Przecież abonament to okres dłuższy, a kto myślał na początku roku, że rozmowy nielimitowane będą już na kartę dostępne za 20zł? Na szczęście nie mam od lat żadnego abonamentu telefonicznego, na kartę w zasadzie w krótkim czasie mogę zareagować i zmienić ofertę, czego w drugiej opcji już nie zrobią.
Oprócz wchodzącego na stację 979 o 22:35, bowiem pilnuje larwy do 22:25, przez stację przewinęły się 832, 834, 897 i drugi raz wieczorem 826.
W zasadzie to było nawet luźno. Obieg z cysternami opróżnił stację o 18:20, ponowne jej otwarcie o 19:30 spowodowało wejście 826 o 20:00.
Po za tym PUP nęka mnie kolejną ofertą pracy, co może terminowo zaburzyć wyjazd do wawki. Termin 10-go, a 11-go chciałem jechać. Będę musiał 10-go załatwić również pracodawcę jeżeli termin dadzą mi np. 17-go, to było by idealnie, ale czy 7 dni wysępie?
Był wieczorem, zresztą w ciągu dnia też, 826. Ostatnio chodzi na siłownie, zresztą na poważnie zabrał sie za ćwiczenia, nawet u mnie trochę ćwiczy czym mnie drażni, tzn. tymi napinającymi się mięśniami i w wieku 23 lat jest nadal prawiczkiem. To qrwa ze mną jest coś nie tak, czy z nim? Jak, tak wyglądając, można być nadal prawiczkiem? Zresztą z tego co widzę to 3 lata temu też zajebiście wyglądał. Oczywiście wśród kolegów, tak jak dziś przy 979 i 895 mówi o swoim prawiczkowstwie i pociągu do lasek, ale do cyca, coś mi tu nie gra. Toż on wygląda lepiej od 979, a to tylko mnie się wydaje, czy laski inne też nie mają oczu i nie widzą go w tłumie innych kloców.
Oczywiście zachowanie standardowe, jak nie ma innych mięśniaków to daje się tak więcej macać, jak sa to bardzo skromnie. Po za tym, jak to stwierdził 979, 826 jest narcyzem. Ćwiczy i ciągle podziwia swoje ciało, nadto czasami całuje swój własny biceps, jakby był w nim zadużony.
Po wyprowadzeniu się 573 zupełnie inaczej patrzę na osoby na felku. Zresztą jego pobyt będzie ciążył przez najbliższy okres na moim zachowaniu. Sprzątenie grupy C po jego pobycie wnosi trochę nowego o beztroskim życiu nastolatków i inaczej patrzę na takie osoby. Kolejnej do domu nie sprowadzę, wolę zrobić w.k. i mieć wolny czas dalej, niż ściągnąć i "opiekować się" kimś. Po za tym mam jakby na miejscu "swoich" mięśniaków to jakby starcza.
czwartek, 5 listopada 2015
Czwartek
Wczoraj przelotnie był na stacji 172. Umówiliśmy się, że zadzwonię do niego dziś po 09:00 i go ściągnę. Zadzwoniłem, przylazł. W ramach robienia "tego", podobnie jak kiedyś tam, zrobiłem miejsce w na grupie A i umówiłem się z nim na a'la zapasy, bo w realnych nie miałbym szans.
No qrwa ja pierdole, jak on ostatnio wygląda to szał macicy, mając go w rękach, obłapiająć przy jakiś tam niby figurach, to cały czas mi stał, że mógłbym go nabić na niego. Do tego te naprężające się mięśnie, możność ściskania ich w rekach, po prostu wyjebka. Po tych a'la zapasach, w których zresztą ostatnią pozycją było jego leżenie na brzuchu, siedziałem mu na plecach, jego ręce były oparte na moich udach, więc wygięte do góry od jego pleców przeto mięśnie na plecach ułożyły się w charakterystyczny trójkąt. Odleciałem. Po tym umówione wcześniej zdjęcia. Zdjęcia się udały, choć oczywiście mam niedosyt, to jutro zrobię jeszcze następne. Tak piszę i piszę to wyjątkowo umieszczę jego zdjęcia.
A tu trochę z przodu
Po za tym codzienny młyn, ale udało mi się w nim sprawdzić i 11-go mam połączenia osobowe do wawki przez Kielce to pojadę tamtędy, tereny mało jeżdżone.
No qrwa ja pierdole, jak on ostatnio wygląda to szał macicy, mając go w rękach, obłapiająć przy jakiś tam niby figurach, to cały czas mi stał, że mógłbym go nabić na niego. Do tego te naprężające się mięśnie, możność ściskania ich w rekach, po prostu wyjebka. Po tych a'la zapasach, w których zresztą ostatnią pozycją było jego leżenie na brzuchu, siedziałem mu na plecach, jego ręce były oparte na moich udach, więc wygięte do góry od jego pleców przeto mięśnie na plecach ułożyły się w charakterystyczny trójkąt. Odleciałem. Po tym umówione wcześniej zdjęcia. Zdjęcia się udały, choć oczywiście mam niedosyt, to jutro zrobię jeszcze następne. Tak piszę i piszę to wyjątkowo umieszczę jego zdjęcia.
EDYTOWANO
Te czerwone plecy to po spankingu. A tu trochę z przodu
EDYTOWANO
W zasadzie to odstąpiłem od zasady, ale niewidać twarzy to jakby nie powinno się nic stać. Po za tym codzienny młyn, ale udało mi się w nim sprawdzić i 11-go mam połączenia osobowe do wawki przez Kielce to pojadę tamtędy, tereny mało jeżdżone.
środa, 4 listopada 2015
Środa
Jak to zwykle bywa przeprowadzka 672 na nowe mieszkanie na kogo spadła? Na mnie, choć to była wersja grubo awaryjna. Wpierw z przewozu wysadził się 374, pierwotnie mający przewieźć meble i rzeczy, następnie 895, który też wstępnie umówił sie na wczoraj i powiedział, że załatwi auto, w końcu przełożył to na dziś, ale oni byli już spakowani, zdeterminowani na noc we własnym łóżku, bez zbędnych osób w pokoju. Nie pozostało nic innego, jak po raz kolejny wyciągnąć auto od 821 i w dwu kursach, bo jednak to nie jest duże auto, przewieźć rzeczy. Cała operacja trwała 7,5h. I ja mam mieć czas dla siebie. A następnie się pytają:
- nie pracujesz i nie masz czasu?
Niech spadają na drzewa z takimi pytaniami, bo przestaję już wytrzymywać jak je słyszę.
W przeprowadzce brał udział 626, z którym miałem kiedyś incydenty sylwestrowe, to jak go zobaczyłem, to aż mi się lepiej zrobiło. Dużo sie nie zmienił, chodzi na siłownie, ale na szczęście strasznie nie przyrósł to w ubraniach, miał obcisłe spodnie, wyglądał dobrze. Wymieniłem się z nim telefonem zapobiegawczo, na razie znalazłem jeden pretekst aby zadzwonic.
Oczami wyobraźni już widzę wyjazd do wawki w totalnej panice, z częścią rzeczy nie zabranych, z nieprzygotowanym wyjazdem pod kątem tego co bym tam chciał zobaczyć i może być jak przy Jasiu Fasoli - Totalny kataklizm.
Miałem opisać już wczoraj sytuację ze skwerkiem k/stonki. Wpierw należało by sobie wyobrazić prostokąt z bokiem a i podstawą b dwukrotnie dłuższą niż a. Jeżeli wewnątrz w środku prostokąta umieścimy kwadrat i w nim narysujemy przekątną od dołu od prawej do góry do lewej to mniej więcej tak wygląda trawnik przy owej stonce, gdzie przekątna to wydeptana w trawie ścieżka o długości jakiś 30m. Pawilon stonki, do którego prowadzi ścieżka w trawie stoi już ze 40 lat i zawsze coś tam było w sensie jakiś sklep, wcześniej grall, społem i coś tam jeszcze to też od zawsze chodzili tam ludzie na skrót. Otóż po tylu latach, przedwczoraj jadę rowerem tradycyjnie przez tą ścieżkę, a tam na środku zrobiony okrągły klombik z roślinkami. Okrążyłem go po trawie z lewej i większość tak robiła jak widziałem, bo była zaskoczona klombikiem na środku ścieżki. Od razu przypomniała mi sie inna sytuacja z okolic przystanku, na który chodziłem dojeżdżając do szkoły więc też 20 lat temu. I tam również zarządca, czy opiekun trawnika lata temu wypowiedział "wojnę" chodzącym skrótem i od tylu lat walczy bezskutecznie z nimi. Walka ta sprowadza się do sadzenia krzewów, rozciągania tasiemek kolorowych, robienia żywopłotów. Wszystko na nic, ludzie jak chodzili tak chodzą. Kiedyś jak tam szedłem z 979 rżnąc przez owy trawnik mijając tasiemkę spytał się czemu okraczam tą tasiemkę. Opowiedziałem mu historię tego skrótu i, jak dla mnie, proste rozwiązanie skuteczne tej sytuacji. Zastanawia mnie proces decyzyjny ludzi odpowiedzialnych za trawniki, zarówno przy tym bloku, jak i przy stonce. Czy nie jest to jak w modlitwie Polaka z filmu dzień świra:
Kto ja jestem? Polak mały
Mały, zawistny i podły.
Jaki znak mój? Krwawe gały.
Oto wznoszę swoje modły
Do Boga, Marii i Syna:
"Zniszczcie tego skurwysyna
Mego brata, sąsiada,
Tego wroga, tego gada.
Żeby mu okradli garaż,
Żeby go zdradzała stara,
Żeby mu spalili sklep,
Żeby dostał cegłą w łeb,
Żeby mu się córka z czarnym
I w ogóle żeby miał marnie,
Żeby miał AIDS-a i raka."
czy to nie jest motorem napędowym owych działań? Bo z drugiej strony jawi się proste rozwiązanie. Skoro ludzie chodzą tam w obu przypadkach od 20 lat to czy nie prościej jest ułożyć dwa rzędy kafelek chodnikowych i sprawa będzie załatwiona na zawsze, a przy kafelkach można wtedy posadzić kwiatki, krzaczki i coś tam jeszcze, i ludzie w porze deszczowej nie będą chodzili po trawie obok, bo w miejscu ścieżki jest błoto. Ale qrwa nie, armaty wytoczone, na celowniku chodzący ciągle, nieustająco po trawniku "jak im sie chce".
- nie pracujesz i nie masz czasu?
Niech spadają na drzewa z takimi pytaniami, bo przestaję już wytrzymywać jak je słyszę.
W przeprowadzce brał udział 626, z którym miałem kiedyś incydenty sylwestrowe, to jak go zobaczyłem, to aż mi się lepiej zrobiło. Dużo sie nie zmienił, chodzi na siłownie, ale na szczęście strasznie nie przyrósł to w ubraniach, miał obcisłe spodnie, wyglądał dobrze. Wymieniłem się z nim telefonem zapobiegawczo, na razie znalazłem jeden pretekst aby zadzwonic.
Oczami wyobraźni już widzę wyjazd do wawki w totalnej panice, z częścią rzeczy nie zabranych, z nieprzygotowanym wyjazdem pod kątem tego co bym tam chciał zobaczyć i może być jak przy Jasiu Fasoli - Totalny kataklizm.
Miałem opisać już wczoraj sytuację ze skwerkiem k/stonki. Wpierw należało by sobie wyobrazić prostokąt z bokiem a i podstawą b dwukrotnie dłuższą niż a. Jeżeli wewnątrz w środku prostokąta umieścimy kwadrat i w nim narysujemy przekątną od dołu od prawej do góry do lewej to mniej więcej tak wygląda trawnik przy owej stonce, gdzie przekątna to wydeptana w trawie ścieżka o długości jakiś 30m. Pawilon stonki, do którego prowadzi ścieżka w trawie stoi już ze 40 lat i zawsze coś tam było w sensie jakiś sklep, wcześniej grall, społem i coś tam jeszcze to też od zawsze chodzili tam ludzie na skrót. Otóż po tylu latach, przedwczoraj jadę rowerem tradycyjnie przez tą ścieżkę, a tam na środku zrobiony okrągły klombik z roślinkami. Okrążyłem go po trawie z lewej i większość tak robiła jak widziałem, bo była zaskoczona klombikiem na środku ścieżki. Od razu przypomniała mi sie inna sytuacja z okolic przystanku, na który chodziłem dojeżdżając do szkoły więc też 20 lat temu. I tam również zarządca, czy opiekun trawnika lata temu wypowiedział "wojnę" chodzącym skrótem i od tylu lat walczy bezskutecznie z nimi. Walka ta sprowadza się do sadzenia krzewów, rozciągania tasiemek kolorowych, robienia żywopłotów. Wszystko na nic, ludzie jak chodzili tak chodzą. Kiedyś jak tam szedłem z 979 rżnąc przez owy trawnik mijając tasiemkę spytał się czemu okraczam tą tasiemkę. Opowiedziałem mu historię tego skrótu i, jak dla mnie, proste rozwiązanie skuteczne tej sytuacji. Zastanawia mnie proces decyzyjny ludzi odpowiedzialnych za trawniki, zarówno przy tym bloku, jak i przy stonce. Czy nie jest to jak w modlitwie Polaka z filmu dzień świra:
Kto ja jestem? Polak mały
Mały, zawistny i podły.
Jaki znak mój? Krwawe gały.
Oto wznoszę swoje modły
Do Boga, Marii i Syna:
"Zniszczcie tego skurwysyna
Mego brata, sąsiada,
Tego wroga, tego gada.
Żeby mu okradli garaż,
Żeby go zdradzała stara,
Żeby mu spalili sklep,
Żeby dostał cegłą w łeb,
Żeby mu się córka z czarnym
I w ogóle żeby miał marnie,
Żeby miał AIDS-a i raka."
czy to nie jest motorem napędowym owych działań? Bo z drugiej strony jawi się proste rozwiązanie. Skoro ludzie chodzą tam w obu przypadkach od 20 lat to czy nie prościej jest ułożyć dwa rzędy kafelek chodnikowych i sprawa będzie załatwiona na zawsze, a przy kafelkach można wtedy posadzić kwiatki, krzaczki i coś tam jeszcze, i ludzie w porze deszczowej nie będą chodzili po trawie obok, bo w miejscu ścieżki jest błoto. Ale qrwa nie, armaty wytoczone, na celowniku chodzący ciągle, nieustająco po trawniku "jak im sie chce".
wtorek, 3 listopada 2015
Wtorek
Nie, no jest zajebiście. Jest rano, a spr. czy faktycznie jest wtorek, bo tyle zajęć mam i tyle załatwiania. Głównie organizuję życie innym, bo jakby spiętrzenie spraw u innych robi się u mnie.
Wczoraj byłem u 972. Tam to jest dopiero poziom umysłowy dyskusji. Siedział jakiś jego kolega i rozmowa zeszła na rekordy prędkości pociągów, choć interesuję się koleją to rekordy prędkości akurat nie mieszczą się w tym. Kolega mówiąc o kolejach francuskich i pociągach TGV nazwał je "deja vu" i nie zdawał sobie sprawy co to znaczy. Użyłe tego sformułowania kilka razy i tak się zastanawiałem, czy mówiąc w gronie swoich znajomych o tym, bo tak się często dzieje, że powtarzamy informacje, nikt go nie poprawił, czy poziom jego znajomych jest na poziomie jego i nie jest wyższy przeto nie ma go kto poprawić, bo oni, albo nie wiedzą jak nazywają się koleje dużych prędkości we Francji, albo nie wiedzą co znaczy deja vu. Przyjechałem do 972 coś ok. 18:00, a znojomy od deja vu ogłosił krótko po 19:00, że idzie do domu, bo się musi okąpać, zeżreć obiad i resztę procedur załatwić. To jego wychodzenie przecięgnęło się 2h i wyszedł o 21:30. Wcześniej przed 21:00 przylazł 974. To ten obrażony, choć wczoraj zachowywał się już troche lepiej. Patrzałem jak się zmienił na podstawie tego co było widać, czyli rąk i szyi. No to jakby wyglądało dobrze, palce nadal szczupłe z widocznymi żyłami, do nadgarstka, czyli nie obrósł tłuszczem jak jego brat i nie napuchł. Szyja też wskazywała na utrzymanie dobrej kondycji. Figura, bo był w jeansach, też niczego sobie. Tylko co mu odwaliło z tym obrażaniem się? Może kiedyś na jakiejś imprezce u 972 wyjdzie.
W ogóle to muszę się zabrać za wyjazd do wawki, wszak stolicę trzeba dość dobrze opanować i nie tracić czasu. Przełożyłem wyjazd na 11-go lub 12-go, wcześniej nie dam razy ze względu na obiegi z cysternami. Trochę w roku szkolnym jestem tym uwiązany, ale za to lepiej organizuję czas przedłużonych weekendów.
Z jakimiś bardziej rozganiętymi znajomymi jak rozmawiam o objeździe komunikacją miejską to poruszam jazdę kierowcy 188 (opis wczoraj), bo sam nadal jestem pod wrażeniem jego jazdy, ach tak jeszcze kiedyś go spotkać na jakiejś linii... Wczoraj dość długo rozmawiałem o tym z 811, poruszając jednocześnie obłożenie stanowisk dolnych przez przypadkowych ludzi, w tym kierowców i motorowych z czasów dużego bezrobocia i relację tego do obecnych czasów malejącego bezrobocia i może ludzie znowu, jak powinno być, będą pracowali tam gdzie się zrealizują.
Wczoraj byłem u 972. Tam to jest dopiero poziom umysłowy dyskusji. Siedział jakiś jego kolega i rozmowa zeszła na rekordy prędkości pociągów, choć interesuję się koleją to rekordy prędkości akurat nie mieszczą się w tym. Kolega mówiąc o kolejach francuskich i pociągach TGV nazwał je "deja vu" i nie zdawał sobie sprawy co to znaczy. Użyłe tego sformułowania kilka razy i tak się zastanawiałem, czy mówiąc w gronie swoich znajomych o tym, bo tak się często dzieje, że powtarzamy informacje, nikt go nie poprawił, czy poziom jego znajomych jest na poziomie jego i nie jest wyższy przeto nie ma go kto poprawić, bo oni, albo nie wiedzą jak nazywają się koleje dużych prędkości we Francji, albo nie wiedzą co znaczy deja vu. Przyjechałem do 972 coś ok. 18:00, a znojomy od deja vu ogłosił krótko po 19:00, że idzie do domu, bo się musi okąpać, zeżreć obiad i resztę procedur załatwić. To jego wychodzenie przecięgnęło się 2h i wyszedł o 21:30. Wcześniej przed 21:00 przylazł 974. To ten obrażony, choć wczoraj zachowywał się już troche lepiej. Patrzałem jak się zmienił na podstawie tego co było widać, czyli rąk i szyi. No to jakby wyglądało dobrze, palce nadal szczupłe z widocznymi żyłami, do nadgarstka, czyli nie obrósł tłuszczem jak jego brat i nie napuchł. Szyja też wskazywała na utrzymanie dobrej kondycji. Figura, bo był w jeansach, też niczego sobie. Tylko co mu odwaliło z tym obrażaniem się? Może kiedyś na jakiejś imprezce u 972 wyjdzie.
W ogóle to muszę się zabrać za wyjazd do wawki, wszak stolicę trzeba dość dobrze opanować i nie tracić czasu. Przełożyłem wyjazd na 11-go lub 12-go, wcześniej nie dam razy ze względu na obiegi z cysternami. Trochę w roku szkolnym jestem tym uwiązany, ale za to lepiej organizuję czas przedłużonych weekendów.
Z jakimiś bardziej rozganiętymi znajomymi jak rozmawiam o objeździe komunikacją miejską to poruszam jazdę kierowcy 188 (opis wczoraj), bo sam nadal jestem pod wrażeniem jego jazdy, ach tak jeszcze kiedyś go spotkać na jakiejś linii... Wczoraj dość długo rozmawiałem o tym z 811, poruszając jednocześnie obłożenie stanowisk dolnych przez przypadkowych ludzi, w tym kierowców i motorowych z czasów dużego bezrobocia i relację tego do obecnych czasów malejącego bezrobocia i może ludzie znowu, jak powinno być, będą pracowali tam gdzie się zrealizują.
poniedziałek, 2 listopada 2015
Poniedziałek
Wczoraj odbył się objazd po
aglomeracji środkami masowego rażenia, bowiem zrobiono je za darmo.
Postanowiłem dzień spędzić w nich przemieszczając się i patrząc
co się gdzie zmieniło, a też przejechać przez nowe tereny.
Wychodząc z mieszkania powiedziałem, że najlepsze będzie jak
nawali pierwsze połączenie o 09:00. Wykrakałem i tak też się
stało. Po 10min opóźnienia ruszyłem pieszo 5km, aby dostać się
do m-ta i w ogóle pojechać w/g RJ. Marszo-bieg zakończył się
2min spóźnieniem na połączenie, którym miałem jechać na
szczęście za 8 min było na Sosnowiec. Pierwotnie miałem jechać
inną linią na Będzin, terenami raczej nieznanymi, a autobusem na
Sosnowiec to już bardziej zaznajomione. Tylko w Siemianowicach
autobus był na tyle załadowany, że ludzie stali, po za tym na
całej trasie wolne msc. siedzące mimo darmowości komunikacji. W
Sosnowcu przy dw. PKP wsiadłem w tram 21, aby wpaść w przygotowany
wcześniej RJ. Dojechałem 21/1 do Dąbrowy Górniczej, tam na tram
przeciwnego kierunku jakieś 5min, to poszedłem do pobliskiego parku
na siku. W ogóle układając RJ nie wziąłem poprawek na siku.
Przez lata układając RJ objazdowe kolejowe, ten czynnik nie
występował, w wagonach jeżdżą przecież ubikacje, tu o tym
zapomniałem i dopiero rano jak byłem w ubikacji to przypomniało mi
się o tej wpadce, bo przesiadki czasami po 5min w terenach
nieznanych. Trasa z Sosnowca do Dąbrowy Górn przez Będzin po w
większości starym torowisku, ale porównując to do nowych
katowickich torowisk, to tu nie wkroczyła jeszcze nowoczesność w
postaci świateł przed, którymi każdorazowo tram musi stanąć lub
zwolnić do 5km/h, aby przejechać, a tu z każdego przystanku
rozruch, dojazd do następnego itd. To też prędkość jazdy średnia
chyba większa niż po nowych torowiskach z nowymi światłami, nadto
podobają mi się stare torowiska, na których buja, tram skacze na
stykach, jednym słowem czuć jazdę. Powrót z D.G. do So-ca dw. PKP
równie udany, choć w drodze zmieniły się motorowe i była obawa
zawalenia już RJ, bo za nim nowa się wdrożyła i zaczęła jako
tako jechać to już miała 4 min w plecy, a przesiadka planowa 3min.
Na szczęście autobus 935 przyjechał również opóźniony 7 min do
tyłu. Mogłem też (tylko nie znałem trasy i przystanków, tu
kłania się niedokładne przygotowanie RJ) wysiąść na
wcześniejszym przystanku i miałbym 5min więcej, bowiem ta linia
zawracała przy dw. PKP i jechała z powrotem jeden przystanek. Tą
linią do przystanku My-ce Tesco, tj. za cmentarzem. Dojechałem z
1min opóźnieniem i wysiadłem. Na szczęście, bo to miejsce
okazało się ruchliwe, zaraz obok cmentarza, był remont marketu i
obok stał toi-toi, z którego skorzystałem. Na tym przystanku jedna
z dłuższych przesiadek 12min a 76 i tym autob. jazda do przyst.
Krawowy Plebiscytowa. Linia ta przebiega przez malownicze tereny, za
Mysłowicami dość pagórkowate, wokół nadajnika TV w Kosztowach i
biegnie do samej kopalni, jednak musialem wysiąść jeden przystanek
wcześniej aby zrealizować 5min przesiadkę. Przystanek w ulicy
domków jednorodzinnych, ale akurat na przeciw jedna działka
niezabudowana domkiem, to przy jej płocie kolejne siku. Teraz aut.
160 najdłuższa trasa czasowo bez przesiadania się ponownie do
So-ca dw. PKP w czasie 78 min. Jadąc 160 weszli na przystanku w
Niwce starsi państwo. Wpierw usiedli przy środkowych drzwiach na
siedzeniach na podłodze. Dziadek po chwili przesiadł się na jedno
z siedzeń na nadkolu. Autobus trzy osiowy - długi solaris, z dwoma
osiami z tyłu. Po chwili wstała i przysiadła się do niego babcia,
mówiąc – to najgorsze miejsce w autobusie, na kole. Zastanawiałem
się czemu, bo dawniej moja babcia też to miała, nie siadało się
na kole. Przecież i tak buda jest amortyzowana, a najbardziej,
zakładając prawa fizyki ciepie w przodzie i w tyle. Może to
jeszcze objaw z dorożek, czy konnych powozów. Ponownie krótka 4min
przesiadka na tram. 24 o 14:53, znowu musiałem wejść w drzewka,
ale na szczęście tram był opóźniony 4min, a dopuszczałem max.
5min bowiem następna przesiadka to tylko 1min. i duże ryzyko jazdy
przy takim opóźnieniu, a aut. 188 odjeżdżał też o 15:03 z
przystanku obok. Jak do przystanku jechało 24 to widziałem już że
dobrze jedzie tzn. szybko bo wozem rzucało, pomyślałem – wygoni
na trasie. Za sterami kobieta, ale na nieszczęście zajechało ją
26 i część trasy jechała za nim. Na szczęście na przystanku do
przesiadki była planowo o 15:08. Za to 188, który miał być po 1min
przyjechał 13min w plecy. Kierowca, jechał dość szybko starając
się nadrobić opóźnienie, a do jego jazdy jeszcze powrócę.
Niestety przez to opóźnienie następna 6min, a w wersji gorszej 8
min. bowiem dwie linie 188 i 622 dublowały się na dwu przystankach
nie doszła do skutku, bo opóźnienie było za duże. Wróciłem
więc 188 do So-ca dw. PKP, bo to był pierwszy autobus, który
przyjechał, nadto nadal opóźniony z kierunku Zajezdni w Zagórzu. Nim sprawnie dojechałem do przystanku dw. PKP. Teraz była już
improwizacja, bowiem na trwałe wypadłem z RJ, nie dało się już
do niego powrócić. Postanowiłem pojechać do Ka-ic, akurat miał
przyjechać 808 o 16:14, ale przyjechał 12 do tyłu, to już
podobnie jak rano z tram, zwątpiłem z jego przyjazdem. Za
kierownicą dziadek, który częściowo niby do pasażerów,
częściowo niby do siebie ciągle coś mówił w kabinie, podobnie
jak pewien kierowca z warszawki, o którym było nawet w mediach, że
„bawi” pasażerów w czasie jazdy, tylko ten w wawce mówił do
mikrofonu i w całym autobusie było go słyszeć, dobrze że ten tak
nie robił. Zamiast zajmować się jazdą ciągle coś komentował i
do Katowic Piotra Skargi dowiózł 11min spóźnienie, mimo nie
zatarasowanych dróg i nowego przegubowego solarisa. W zajezdniach
takie dziadki z dużym stażem to zawsze dostają nowe wozy, bo „im
się należy”. Przerabiałem to kiedyś w zajezdni.
Z Ka-ic 840 o 16:52, ta linia jest ciągle opóźniona, a o 16:55 odjeżdżała 6-ka też na Gliwice. 6-ka pojechała i dopiero po 3min podjechał 840, a odjechał o 16:59 z 7min opóźnieniem. Za sterami ponownie jakiś dziadek, który do Zabrza Goethego pokonując 50min jazdy przywiózł 6 min opóźnienia, był o 17:48. W trakcie jazdy skomunikowałem się z 672, aby podał mi odjazdy na Bytom z Zabrza i 850 z Gl-ic zajezdni. Jechała 17:58 14-ka do Zabrza to też wysiadłem w Zabrzu i poczekałem 10min. Do Bytomia autobusem jakiegoś prywaciarza, dość sporo ich tu w aglo jeździ, ale ten był z wyrąbanym zawieszeniem, każdą dziurę było czuć na budzie, za niedługo mu się buda od wstrząsów rozleci. W Bytomiu wsiadłem, choć chcialem ponownie jechać na kato, do linii 608 z dobrze utrzymanym autob. ze Świerklańca. Linia okrężna po Bytomiu, czas jazdy 43min., w autob. ciepło, bo na dworze robiło się już zimno. Słońce zaszło to z dnia w którym było ok. 12C temp szybko się obniżała i jak wracałem na sam koniec to było 5C. Z 608 przesiadka na 830 do kato. Wypatrywałem w drodze nowy tramwaj, bo chciałem sprawdzić wrażenia z jazdy, ale dopiero przy Hucie Baildon minęliśmy go to dopiero w Rynku wsiadłem do 16-ki też na nowym wozie. Podobnie jak autobusy, tak i tram nowe sa dość sztywne w zawieszeniu. Rozumiem, że na zachodzie i drogi i tory są proste, ale u nas nie, i tram często jeżdżą po krzywych torach, dziurawych drogach stąd konstruowanie takiego zawieszenia jest chyba błędem, albo celową robotą, aby je szybciej wymieniać. Przecież stare 105-ki, jak i stare Ikarusy bez problemu dawały i dają radę na dziurawych torach i drogach. Zresztą na krzywe tory nowych tram się nie puszcza, bo mogą z nich nie wrócić. To co to za zabawkarska konstrukcja? Akurat tym, którym jechałem wóz 825 miał już wywalone zawieszenie i na stykach bardzo nim trzaskało, jakby coś dobijało. W autobusach to jest znacznie bardziej zauważalne i w zdecydowanej większości, oprócz MAN-a na 608 napierdalało zawieszeniem więcej lub mniej. Małe dziury czasami powodowały wstrząs całej budy. Ten nowy tram też, sztywny toporny, drzwi zamykając się dobijają, jakby nie można było jakiś gum amortyzujących wsadzić, ale pewnie by to podrożało produkt finalny. Z pętli słonecznej wracałem innym wozem 826 w tym zawieszenie pracowało już lepiej, ale generalnie i tak wóz był sztywny w torach. Pozostały ostatnie dwie linie i końcowy przystanek w wiosce.
Z Ka-ic 840 o 16:52, ta linia jest ciągle opóźniona, a o 16:55 odjeżdżała 6-ka też na Gliwice. 6-ka pojechała i dopiero po 3min podjechał 840, a odjechał o 16:59 z 7min opóźnieniem. Za sterami ponownie jakiś dziadek, który do Zabrza Goethego pokonując 50min jazdy przywiózł 6 min opóźnienia, był o 17:48. W trakcie jazdy skomunikowałem się z 672, aby podał mi odjazdy na Bytom z Zabrza i 850 z Gl-ic zajezdni. Jechała 17:58 14-ka do Zabrza to też wysiadłem w Zabrzu i poczekałem 10min. Do Bytomia autobusem jakiegoś prywaciarza, dość sporo ich tu w aglo jeździ, ale ten był z wyrąbanym zawieszeniem, każdą dziurę było czuć na budzie, za niedługo mu się buda od wstrząsów rozleci. W Bytomiu wsiadłem, choć chcialem ponownie jechać na kato, do linii 608 z dobrze utrzymanym autob. ze Świerklańca. Linia okrężna po Bytomiu, czas jazdy 43min., w autob. ciepło, bo na dworze robiło się już zimno. Słońce zaszło to z dnia w którym było ok. 12C temp szybko się obniżała i jak wracałem na sam koniec to było 5C. Z 608 przesiadka na 830 do kato. Wypatrywałem w drodze nowy tramwaj, bo chciałem sprawdzić wrażenia z jazdy, ale dopiero przy Hucie Baildon minęliśmy go to dopiero w Rynku wsiadłem do 16-ki też na nowym wozie. Podobnie jak autobusy, tak i tram nowe sa dość sztywne w zawieszeniu. Rozumiem, że na zachodzie i drogi i tory są proste, ale u nas nie, i tram często jeżdżą po krzywych torach, dziurawych drogach stąd konstruowanie takiego zawieszenia jest chyba błędem, albo celową robotą, aby je szybciej wymieniać. Przecież stare 105-ki, jak i stare Ikarusy bez problemu dawały i dają radę na dziurawych torach i drogach. Zresztą na krzywe tory nowych tram się nie puszcza, bo mogą z nich nie wrócić. To co to za zabawkarska konstrukcja? Akurat tym, którym jechałem wóz 825 miał już wywalone zawieszenie i na stykach bardzo nim trzaskało, jakby coś dobijało. W autobusach to jest znacznie bardziej zauważalne i w zdecydowanej większości, oprócz MAN-a na 608 napierdalało zawieszeniem więcej lub mniej. Małe dziury czasami powodowały wstrząs całej budy. Ten nowy tram też, sztywny toporny, drzwi zamykając się dobijają, jakby nie można było jakiś gum amortyzujących wsadzić, ale pewnie by to podrożało produkt finalny. Z pętli słonecznej wracałem innym wozem 826 w tym zawieszenie pracowało już lepiej, ale generalnie i tak wóz był sztywny w torach. Pozostały ostatnie dwie linie i końcowy przystanek w wiosce.
Powrócę do kierowcy autob. 188 tak
opóźnionego w Sosnowcu. Po wejściu do wozu, ruszył dość
sprawnie rozwinął znaczną prędkość, ale po chwili zauważyłem,
że dość dobrze daje sobie radę z wozem, a stałem z przodu przy
pierwszych drzwiach (z powrotem siedziałem na pierwszym msc. za pierwszymi drzwiami). W miarę jak pokonywał kolejne metry, byłem
pod wrażeniem jego jazdy. Po kilku przystankach wiedziałem już, że
jest to odpowiedni człowiek, na odpowiednim miejscu. Jazda z nim po
drogach okazała się samą przyjemnością. Autobus płynął po
ulicach za jego sprawą. Taki kierowca to jest 1/100 (podobnie jak
975 w swoim wieku i przy swoim wyglądzie). W całym wczorajszym
objeździe, mogła by się do niego przyrównać motorowa z 24 i tak
w połowie kierowca 76 zajezdni w Katowicach. Ten ze stajni w
Sosnowcu w jakiś konkursach byłby nie do zagięcia, dlatego też na
przystanku Zagórze Kopalnia, jak zobaczyłem jadącego tego samego
to długo nie zastanawiałem i podjąłem decyzję o jechaniu z nim, z
powrotem. Może za parę lat, będzie tak jak w czasach lat 80-ych
kiedy praca była prawie wszędzie i zdecydowana większość mogła
iść pracować gdzie chciała i tam się realizować, to przyjdą
takie czasy, iż kierowcy to będą faktycznie kierowcy czujący tą
pracę, umiejący jeździć, a nie tylko posuwać się do przodu, co
dziś w nowych sprzętach jest na tyle ułatwione, że nawet kobiety
mogą jeździć autobusami. Wspomaganie kierownicy, automatyczna
skrzynia biegów, elektronika w ułatwianiu prowadzenia np. GPS, a w tramwajach
joysticzek do przodu, do tyłu i jak to widać na niektórych filmach
na yt nawet dzieci przy joystickach mogą prowadzić ciężkie
sprzęty. Tylko, że oprócz tej jednej motorowej reszta bała się
przekroczyć 40km/h nawet przy opóźnieniu, posuwała się do
przodu, bo taką pracę kiedyś wzięli, bo innej nie było, to
pomyśleli, będę motorową, będę motorowym, pojeżdżę
tramwajami i dostanę kasę. Podobnie z kierowcami. Dlatego cieszę
się, że na razie nie pracuję w zawodzie, kto by to docenił, kto
by to w ogóle mógł ocenić, bo aby ocenić to trzeba to też
umieć. Wysiadając ponownie na przystanku So-c dw. PKP otwarłem
kabinę kierowcy i powiedziałem:
- jazda z Panem to sama przyjemność, a autobus w pana rękach to płynie przez ulice
- ale to tak na serio czy taka ironia
- jak najbardziej serio, jeździłem w zajezdni w komunikacji miejskiej.
Przeciwwagą do kierowcy ze 188 był z
14. Dziadek, który posuwał się do przodu wozem w wywalonym
zawieszeniem, ale mimo tego nie udawało mu się omijać zapadniętych
studzienek i w zasadzie we wszystkie wpadał. No co, no obydwoje
posuwali się do przodu, jeden lepiej, jeden gorzej.
Reasumując wyjazd bardzo udany, takich
dni darmowej komunikacji powinno być więcej. Drugie i trzecie
śniadanie zjedzone i nawet brakło jednej klapsznity, ale od razu
przypomniało mi się o babci w studni 4 dni, to odechciało mi się
jeść.
Odnośnie napełnień w pojazdach, to
po za kilkoma kursami to tylko w ich części reszta w tym nawet 840,
który prawie zawsze jeździ pełny, były wolne miejsca siedzące.
Do nie wszystkich info o darmowej komunikacji mogło dotrzeć na
dowód 3 osoby chciały skasować bilety, jedna kupić u kierowcy
autobusu.
I jeszcze refleksja n.t. wygody. Masowo produkowane plastikowe siedzenia (wandaloodporne), które aby zniszczyć trzeba spalić lub połamać pod kątem małej zniszczalności spełniają swoje zadanie, ale po iluś przejazdach o 18:00 mnie już tyłek bolał. Fakt ludzie przeważnie nie przemieszczają się tyle czasu w środkach masowego rażenia.
Po za tym zauważyłem, że o ile kiedyś potentatem w produkcji autobusów był Jelcz, to teraz Solaris i prawie wszystkie zajezdnie mają te wozy. Są tego plusy, bo eksploatacja jest tańsza, przez łatwą dostępność części zamiennych i ich niską cenę, ze względu na skalę produkcji.
I jeszcze refleksja n.t. wygody. Masowo produkowane plastikowe siedzenia (wandaloodporne), które aby zniszczyć trzeba spalić lub połamać pod kątem małej zniszczalności spełniają swoje zadanie, ale po iluś przejazdach o 18:00 mnie już tyłek bolał. Fakt ludzie przeważnie nie przemieszczają się tyle czasu w środkach masowego rażenia.
Po za tym zauważyłem, że o ile kiedyś potentatem w produkcji autobusów był Jelcz, to teraz Solaris i prawie wszystkie zajezdnie mają te wozy. Są tego plusy, bo eksploatacja jest tańsza, przez łatwą dostępność części zamiennych i ich niską cenę, ze względu na skalę produkcji.
niedziela, 1 listopada 2015
Niedziela
Wiem, wiem, wczoraj nic nie napisałem, ale jak to przy sobocie, do tego przedświątecznej ruch na stacji duży przeto prawie w ogóle nie byłem na niej sam, a jak już to naonczas było coś innego do zrobienia jak akurat wpis. Dziś też będzie skromnie, bowiem szykuję się do objazdu komunikacją miejską po aglomeracji. RJ ułożony na 12h jeżdżenia od 09:00 do 21:20. Oby przesiadki się udały, jak któraś zawiedzie, to są rozwiązania alternatywne, ale nie generalne. Na podróż drugie i trzecie śniadanie zrobione, herbata w but. po 2 ltr. coli nalana to nie zdechnę jeżdżąc. Dopiero dziś rano kapnąłem się, że nie zrobiłem przerw na siku. Przesiadki są tak krótkie, że dopiero ok. 13:00 mam 10min. Taki drobiazg, o którym zapomniałem.
Subskrybuj:
Posty (Atom)