Pisałem to wieloktronie, alko naszym przyjaciem. Nam, no dobrze - mnie, jest raz na jakiś czas potrzebny dziki seks. Być może coś jak w czasach pierwotnych bez jakiś konwenansów. Po prostu wchodzę na samca i go dojebuje. To co pisałem wielokrotnie. Lokalne samce-skurwiele, to nie to co 19-ka z Katowic, z włosami na żel, którą jak się chwyci za skórę na klacie to stęka - ale mnie to boli. Tu u skurwieli nie ma że boli. Jeszcze po alko to już w ogóle.
172 chciał aby mu pomógł przy dojściu. Chwyciłem jego organ, dość mocno, a on do mnie:
- chwyć go jeszcze mocniej.
Chwyciłem mocniej, a on:
- jeszcze mocniej,
pomyślałem, nie dziw, że mogę go tak napierdalać, jak tu taką siłę trzeba użyć, aby było dobrze. ale cieszyć się, bo dla mnie to ok. Z drugiej strony jak on dochodzi posuwając samicę, skoro tam takiego uścisku nie ma. Czym ona ma go, do cyca, tak silnie ścisnąć?
Nie wiem dlaczego te mięśniaki-skurwiele nie dorabiają na jakiś laskach, które mają kasę i które chcą takiego mięśniaka-skurwiela, do tego z przeszłością, z tatuażami, z dużym organem i jeszcze chcą mu za to zapłacić. Jakoś nie chce mi się ich "wystawiać", bo rozumiem, że musiałbym im pomóc w starcie w tej branży, ale przeca mogli by zarabiać niezłą kasę na tym. No nie wierzę, że laska posiadająca męża, takiego sierotka w domu, aczkolwiek przynoszącego dużą kasę, nie chciała się dupnąć z rasowym skurwielem- mięśniakiem nadto z dużym organem. Przy odpowiednich warunkach, dyskrecji z obu stron to jest wykonalne, mało tego nawet pożądane przez jedną ze stron. No przecież jak dosiadam takiego 172, mając świadomość jego wyczynów w światku skurwieli to samo to powoduje u mnie większe podniecenie. Podobnie jak ze 174, który jest na skraju widełek wyglądowych, ale jego przeszłość, jego status wśród mięśniaków-skurwieli działa na mój mózg. No przecież jakby wyszło, że cokolwiek zrobiłem ze 174, albo ze 172 to byłbym zajebany od razu.
A 172 tradycyjnie, jak łyknęliśmy flachę, to można było go więcej napierdalać. Mało tego, jak mu związałem ręce za plecami i skakałem na nim, to już po wszystkim mówię:
- to Cię rozwiążę
- nie trzeba, już się wydostałem.
Pomyślałem, po co właściwie go wiąże, jak on się ciągle z tego wydostaje? Oczywiście to też nie ma być takie wiązanie, aby mu ręce zsiniały, ale przeważnie się z więzów wydostaje, chyba że przywiążę go do sztangi, to wtedy widzę jak jest i sznury trzymają.
Już po wszystkim nadszedł 972, który chyba ma ciężkie dni z żoną. (kiedy on ich nie ma, chyba większśsć takich jest). W każdym razie nawet dobrze, iż był 172, bo się zgadali, o problemach skurwielowatych pogadali i razem wydalili się na piwo. I krzyż im na drogę. Siadłem do symka. Jeden mięśniak-skurwiel na dzień starczy.
Dwa dni temu był u mnie lokalny idiota. Kiedyś o nim pisałem. Akurat w TV emitowali 'Kod Leonadra da Vinci" to zaczął nawijać o kościele, Rzymie, papieżach itp. Stale zaczynał od:
- czy wiesz, że...
i tu ciągnął opowiastkę. Po nastym czy wiesz, że... powiedziałem mu:
- nie chodzę do kościoła regularnie, sporadycznie mnie tam widać. Kościołem jako instytucją w ogóle się nie interesuje, nawet nie interesuje się tym co robi władza, więc nie pytaj się stale, czy wiesz, że...
Mimo mojego powiadomienia i tak nawijał dalej o instytucji, w której chodzi się w sutannach. 979 miał go już dość, ale nawijał do mnie to jakby symulowałem słuchanie. Wczoraj przyszedł 834, a w stacji był 979 i mówi:
- ale ten (lokalny idiota) Cię wczoraj męczył gadaniem.
Po jakiś 20 min odszedł 979 i wtem zaczął podobnie jak lok.idiota, nawijać 834. Non-stop napierdalał warami o swojej przeszłości, wyjazdach na kolonie i obozy, o pracy i innych zupełnie mnie nie interesujących pierdołach. Musiałem w filmie Wojna światów włączyć napisy, bo nic z filmu, który kiedyś tam widziałem, nie rozumiałem.
Opowiedziałem tą sytuację wieczorem 979, bo wpierw 834 nagadywał na lok. idiotę, po czym sam mnie męczył opowiadaniami przez 50min. Jakby to jeszcze składnie opowiadał, z sensem, podkoloryzował trochę, ale to jałowe, bezskładne gadanie, z którego mało co mogłem wywnioskować.
Dobra, teraz tyle, bo torchę symek jeszcze, trochę obowiązki. To narka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz