poniedziałek, 8 sierpnia 2016

Poniedziałek #1039

    No i pojechałem nad wodę z 371. Na szczęście jak podjechaliśmy na warsztat, w którym mieszka 371 to zadzwonił 979, aby odebrać go z katos, co mnie ucieszyło, bowiem stękania 371 w większości przejął 979, który po imprezce akurat wracał i jeszcze trochę był pod wpływem. Pojechaliśmy na rogol, bo tam jezioro gurno przepływowe, czyli wszystkie olejki do opalania w nocy spływają i woda na następny dzień jest czysta. Po za tym lubię tam jeździć, bo lokalne mięśniaki są nader urodziwe i podobnie było wczoraj. Było na co popatrzeć, a to jest taki teren, gdzie od lat są dobre widoki. Jak zwykle nie miałem aparatu, ale mózg przez kilka dni będzie miał co odtwarzać. Najlepsze nadeszło na sam koniec, tuż przed naszymi kocami. Tatuś z rocznym lub półtorarocznym przyszłym małym skurwielem i dość obszerną rodzinką. On jakby z pornioli. Pięknie zbudowany, bez zarostu na klacie, brzuchu, z mięśniami z siłowni, bo takich to w pracy i genetycznie się nie ma. Lekki zarost na nogach. Średniego wzrostu już dobrze opalony. Jak przyszedł to ubrany był w koszulkę i krótkie spodenki jeansowe. Spojrzenie na przedramiona i biceps wskazywało na mięśniaka, zresztą pod koszulką dość obcisłą widać było dobrą figurę. Rozebrał się z koszulki i w tym momencie pomyśłałem - dobrze, że leżę na kocu, bo bym się przewrócił. Rozebranie ze spodenek jeansowych wiele już nie zmieniło, nogi też ładne. Co mnie zdziwiło, to na kąpielówki, ubrał tzw. bermudy. Po chuj to nie wiem. W ogóle nie wiem czemu nie przyszedł w nich od razu nad wodę, ale widać u samców też zaczynają królować kreacje. Patrząc na niego myślałem - nie nasz, ale przecież to, że tatuś w niczym nie przeszkadza, wszak 972, 971, 172, 174 to też są tatusiowie, a wiele robią, więc kolejny taki do kolekcji nie byłby zły, a w zasadzie byłby obecnie na pierwszym miejscu. Patrząc na niego chłonąłem każdy jego ruch. Napinające się mięśnie przy ruszaniu się powodowały blokowanie się wzrokiem na nim i dobrze musiałem się pilnować, aby co jakiś czas pokręcić głową to w lewo, to w prawo dla zmylenia przeciwnika i rodzinki. W czasie jego obserwacji, 979 zasnął na kocu, a 371 był w wodzie. Nie wiem jak wytrzymywał w tej piździawicy, ale tam nie wlazłem ani razu.
   Z nad wody zwinęliśmy się ok. 15:00 dość szybko, bowiem już po paru dalszych piwach 979 stwierdził, że chce mu się dupić i musi znaleźć sobie jakąś picz. Wtórował mu przy tym 371, którego też ogarnęła chcica. Wymyślili wyjazd do katos na Mariacką, gdzie niby rzeczone picz miały się przechadzać. Nie dojechaliśmy tam, bo jak już przejechaliśmy pętlę Słoneczną, to 979 stwierdził, że picz chodzą też w parku chorzowskim i tam pojedziemy. No spox. Skręciłem w prawo i do parku. Udało się znaleźć miejsce parkingowe, ale jak zwykle stękający 371 już mi podniósł ciśnienie, że im zagroziłem zostawieniem w aucie, a wrócę środkami masowego rażenia. Przejechaliśmy za 10zł elką z wesołego miasteczka do st. śląskiego, a wracaliśmy pieszo. Siedząc na jednej z ławeczek przechodziła akurat mama z dzieckiem w wózku, który prowadziła, najprawdopodobniej jej mama. Ona dość ładna, jakieś 25 lat, w czerwonych obcisłych spodniach podkreślających jej wdzięki. 979 normalnym tonem, mówi niby w powietrze:
- ach jak bym Ci te czerwone spodnie zerwał i załadował.
  Wtem, ona oddalona o jakieś 7 m od nas, odwraca się powoli idąc dalej i równie powoli pokazuje 979 fakarę. Ten moment omawiali przez najbliższe 10min, śmiejąc się z tego. 979 będzie miał co opowiadać innym skurwielom. W sumie szukanie lasek się skończyło, bo zadzwoniła laska do 979, że chce się z nim spotkać i pogadać. Dla mnie to wybawienie, bo zjazd na stację macierzystą.
    Na niej przez niedługi czas spokój, bowiem wpierw wszedł 826, któremu się nadal nudzi, a 45min po nim 834 z podobnym stanem.
   Idąc spać, oczywiście "przed oczami" miałem mięśniaka z nad wody, rano po przebudzeniu też, ale nic z tym nie zrobiłem, bowiem na stacji na grupie A w torach 979 i 371, który aż dziś nie wszedł na grupę C i mnie nie budził. Jednak przy jego wyglądzie długo pozostanie w pamięci, podobnie jak mięśniaki z Krakowa Prokocimia, które tu opisywałem. Też ich obrazy mózg nadal przetrzymuje.
   Czasu tradycyjnie mam tyle, że nie udało się dłużej pograć w new symka, bo wpierw nie było miejsc, a następnie jak już były, to reszta wyłączyła się w efekcie jeździł jeden skład tzn. wyjeżdżał ze stacji i AI wstawiało go na tor ponownie wiodący do stacji. W ten sposób osiągnąłem 01:00 i wyglebiłem. Dziś chętnie bym pograł, ale znowu pełno obowiązków, więc nie wiem jak będzie. Jaj przewidywał 979 symek mnie wciągnie, bo interakcja z innymi użytkownikami to zupełnie inny stan jak granie z AI, choć sytuacje też potrafią być bardzo ciekawe.
   Tyle, bo czas niedługo wyjść na rehabilitację. Dwa tyg. chodzenia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz