Brak wczorajszej notki, to w części jest odpowiedzialny symek. No co zrobić, staram się już od niego uniezależniać, ale droga długa, tzn. to i tak pozostanie na jakimś, pewnie akceptowalnym poziomie.
Wczoraj jednak udało mi się tak ustawić, aby na stacji jakieś prace wykonać i tak też było. Szlifowanie drzwi balkonowych, choć teoretycznie powinno być zrobione w dwie godziny, rozciągnęło się na prawie cały dzień, bo co jakiś czas "prowadziłem" ruch w symku.
W środę pojechałem popołudniu z 979 do 824 zamontować mu przedłużenie biurka z tylu obecnego, bo mam bardzo małe biureczko, pod monitor 19-kę. Już kiedyś z boku na dwu kątownikach zrobiłem przedłużenie w bok, aby monitor odsunąć od oczu, wtedy jeszcze kineskopowy, później już lcd 17-ka, a teraz z powodu pogarszającego się wzroku, postanowiłem kupić mu 19-kę, na ten to już przy rozdzielczości 1024x768 jakoś się patrzy w miarę normalnie. Operacja trwała może 1,5h, + do tego dojazd to łącznie wyszło z pakowaniem się ok. 3h. To i tak dość sprawnie poszło. na miejscu nawet bardzo sprawnie. Jest to mocna konstrukcja, na trzech dużych kątownikach, nadto zostanie zrobiona noga jeszcze, aby na na pewno było stabilne. Z noga pojadę w przyszłym tyg.. W ogóle tego czasu ciągle brakuje.
Jeszcze przed wyjazdem 979, nie miał humoru, dzwonił przez tel., że mam być gotowy, bo jak nie to on to pierdoli i jedzie gdzieś indziej. Pytałem się o godzinę, o której będzie, aby już nie ujadał, ale sam nie wiedział. Poprzestałem więc na dociekaniu, bowiem nie chciałem go drażnić dalej. Po przyjściu, po pracy przeszło mu, bo na miejscu zaczął się uspokajać, tym bardziej jak mu powiedziałem, że już dawno ustaliliśmy, iż jak jesteśmy podminowani, to mamy się omijać więc może wyjazd przełożyć na następny dzień. Chyba to go trochę uspokoiło i jazda samochodem wypadła już bez spiny. Wyluzował się i później już było ok. Nie dociekałem co go tak zdenerwowało, bo też ustaliliśmy, że nie pytamy drugiego, jak jest wqrwiony, co mu się stało, ponieważ to niepotrzebnie utrzymuje napięcie, i przypomina o źródle nerwowości.
Co do symulatora, to w części biorą w nim udział jakieś dzieci, dlatego np. nie stosuję formy porozumiewania się fonicznego, tylko wszystko piszę z klawiatury. To daje mi złudzenie trochę wyższej średniej wieku niż jest w rzeczywistości. Z początku miałem trudno, nie wszystko w ich opisach jest napisane jak dla blondynki. Tzn. nie abym nią był, ale czasami brakuje napisania jasno co trzeba zrobić, aby działało i w ciągu grania dochodziłem do tego, nierzadko dostając od nich minusy, którymi w ogóle się nie przejmuję. Oprócz ocen przez innych graczy jest jeszcze rating automatycznie liczony przez serwer i dziś spojrzałem, w ciągu ostatnich dwu dni, z tych co brali udział w symku mam najwyższy. Mogę być zadowolony. Przeważnie prowadzę ruch na nastawni, ale przed dwa ostatnie dni, z powodu ruchu na własnej stacji, przesiadłem się na skład. Przed wczoraj miałem na końcu trasy 75min w plecy, a wczoraj do końca nie dojechałem, bo stacje pośrednie się zamknęły, a na ostatniej miałem 50 min do tyłu. Na stacji, na której przeważnie siedzę, (nazwijmy to zmiennik), mnie na składzie zrobił 30min opóźnienia, a innemu użytkownikowi 62 min do tyłu.
No ja taki "dobry" to nie jestem. Chyba nie napisałem wcześniej, że symek jest w czasie rzeczywistym i jeżeli na jednej stacji załapałem 30 min opóźnienia to faktycznie w życiu realnym minęło 30 min. Więc jeżeli koledze zrobiono 62 w plecy, tzn. że godzinę dyżurny nie umiał go odprawić ze stacji. Sam symek jest trudny, bowiem należy znać podstawowe przepisy kolejowe, nadto siedząć na nastawni mieć zmysł organizacyjny, bo czasami jest na prawdę ciężko i mimo, że to tylko symek, to potrafi zmęczyć. Dobra tyle, na dziś, bo dzień napięty, a jak zwykle nie mogłem się powstrzymać i znowu godzinę byłem online w symku. Narka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz