Przylazł wczoraj 626, ale jak to bywa na stacji nie była ona pusta. Jeszcze przed wejściem 626 pod wjazdowym stanął 826, bo nie pracuje i nudzi mu się, co zresztą nie jest dziwne, bo zainteresowań żadnych. Sam 626 też był 50 min później, choć jak się komunikowałem o 14:20, to przekazał, że będzie o 15:10, z czego zrobiła się 16:00, nadto jakoś po 16:00 weszła na stację dziurawiec, ponoć była wczoraj, ale mnie nie było. Poszła jednak do pracy i jeszcze widziała się przed wyjściem z 979. Do wstawienia nowych szyb do drzwi balkonowych należało je wyciągnąć z garażu. Z powodu zagracenia go do max. ekwilibrystycznie należało je wyciągnąć. Do pomocy oprócz 626 zawołałem 826, bowiem wyciągnięcie ich we dwoje było nierealne. Jaki on był koślawy przy tym wyciąganiu to aż strach i cud, że trwale się nie uszkodził, bo niosąc drzwi, poobijał się nimi i tylko słyszałem:
- qrwa, qrwa jebane drzwi...
Tak się zastanawiałem, jeżeli na budowlance, na której pracował też był taki koślawy, to nie dziw, że już tam nie pracuje. To do jakiej pracy on się w ogóle nadaje? Budowlanka, czyli praca na dolnych stanowiskach dla tych nie ogarniętych też mu odpadła. Nic z 626 nie zrobiłem, bo nie było jak. W trakcie pobytu na stacji 826, wszedł 834, który też stracił pracę i mu się nudzi, a na stacji zawsze coś się dzieje to tu lgną jak muchy na lep.
626 uwolniłem od prac ok. 19:00, bo jechał jeszcze gdzieś z kolegą odebrać auto, to nie chciałem przeciągać.
Zadzwonił dziś 673, że nie ma członka do ekipy na wyjazd w góry. Niestety termin 16, 17, 18 sierpnia mam rehabilitację to odpada, a szkoda, bo 673 zawsze był w czołówce mięśniaków, z którymi bym coś chętnie zrobił, a tam pewnie się będzie lało, to i łatwiej, bo jak pisałem wielokrotnie, alko naszym przyjacielem (branżowców). Mało tego, będzie tam też jego młodszy brat, równie ładny jak on. Taka okazja, ale co zrobić, zdrowie trza postawić wyżej, nad bieżące przyjemności, choć nigdy nie wiadomo, co z takich bieżących przyjemności wyniknie w dalszej perspektywie - przykład 172. Ten, co gdzieś na blogu opisywałem, jak się dobierałem do niego po alko to powiedział (co do dziś pamiętam) wprost:
- nie dobieraj się do mnie jak jestem napierdolony, bo dostaje agresora i Ci kiedyś przyjebie.
Oczywiście po tym zdaniu odsunęło mnie od niego, na bezpieczną odległość, ale jak wiemy następna sytuacja ruchowa, odpowiednie przełożenie wajch, jego rekcja na akcję i poszło. Dlatego nigdy nie należy z góry przekreślać tego co może być.
Dziś tyle, bo jakoś późno wstałem, bowiem w nocy oprócz 979 jeszcze nocował 371 i oboje rano k/06:40 wyszli do pracy, a mnie wzięło dalej na spanie.
Krócej trochę, ale zajęć sporo, a przez długie spanie godziny, w których mogę coś zrobić odpadły.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz