Dziś 897 i 895 jadą na kawalerskie brata od 895. Jadą busem i 895 mówi, że nie będzie stawał na tzw. siku. Wywiązała się dyskusja, w której również 979 podał przykład podróży kiedy nie mógł się wysikać, bo kierowca stwierdził nie, bo nie. Sam też kiedyś padłem ofiarą takiego działania, nie, bo nie i tylko dzięki temu, że wracając z nad morza w połowie PL zamknięto gdzieś na przejeździe kolejowym rogatki udało mi się wydostać i z bardzo dużym trudem wysikać, bo tak długo trzymałem, że nie mogłem już po wyjściu popuścić, a oczywiście pojawiły się zaraz głosy czemu tak długo. No najchętniej strzeliłbym w ryj kierowcę i tych co tak mówili, przeto jak sam prowadziłem autobusy, a chcieli sikać to stawałem, niech idą, po co mają negatywnie to wspominać. Organizator wyjazdu, wycieczki, powinien wziąć to w rozkładzie jazdy pod uwagę, aby był on realny. A często zakłada się czasy jazdy jak ciężarówką bez ludzi. Przecież właśnie ich wieziemy, a jak nie chcemy ich wieźć, to może właśnie przenieśmy się na ciężarowe, gdzie towar nie woła siku. Nie wszyscy nadają się do wożenia ludzi, co już tu kiedyś opisywałem, ale to dot. wtedy stylu jazdy. Czasami nawet były takie przypadki, że wychowawczynie stękały, że znowu stajemy, ale zawsze im mówiłem:
- a Pani będzie sprzątać autobus?
Wychowawczynie też się zachowują często jak żona od 972. Siedź grzecznie, siedź prosto, (jak siedzi prosto) czemu siedzisz prosto, nie ruszaj się, nie gadaj z nim tak głośno, nie łaź po autobusie, a na koniec, nie oddychaj. Chyba lepiej by im było wziąć psy z budami i krótkim łańcuchem. Wiem, młodzież też potrafi dać o sobie znać.
Kiedyś kilka lat temu mieliśmy objazd po Mazurach rowerami. W pierwszym dniu przejazd z Ostrołęki do Ruciane Nida założyłem na 9h, czyli wyszło średnio 12km/h. Śmiali się z tego, że taka niska prędkość, ale postoje, własnie na siku, właśnie na piwo, właśnie na zeżarcie czegoś i wyszło prawie tyle. Rozminąłem się z rozkładem jazdy o 20min na minus, bo jechaliśmy nawet dłużej. I właśnie organizatorzy wycieczek też powinni zakładać czas jazdy z postojami, ewentualnymi nagłymi wydarzeniami, a często tak nie jest, a następnie:
- jesteśmy spóźnieni, proszę wycieczki szybciej przechodzić przez zamek, bo nie zdążymy na (np.) obiad.
Po co takie coś, skoro można przyjąć realne założenia i nie gonić się niepotrzebnie, ale wszyscy chcą się teleportować, a podróż dla większości jest czymś zbytecznym i zbyt długim.
Dziś długo spałem. Wczoraj u 824 przebudziłem się ok. 07:00 i nie zasnąłem to też dziś jakby odespałem jeszcze wczoraj więc dopiero zwlokłem się z łóżka 10:30. 979 też tak, choć urzędował dłużej na placu, jakaś imprezka w plenerze to siedzieli. Ciepło to korzystają i dobrze, lato u nas krótkie, a tegoroczne jakieś z dupy. Upałów mało, można na palcach dwu rąk policzyć dni z temp. powyżej 30C (dziś 21C o 12:30). Jak wracałem od 824 to na mojej trasie bilet w cenie jak poprzednio, podnieśli na innych. Na szczęście jadę na krótkiej relacji to może dlatego. Oczywiście mimo słonecznej pogody oświetlenie w poc. włączone, bo jakby inaczej. Jak można zaprojektować skład w którym na okrągło musi się świecić światło, mimo dość sporych okien. Tzn. nie musi, bo chyba raz czy dwa jechałem i było wyłączone i jakoś dało się jechać.
Dwa dni temu trochę wypiłem może za szybko, może na zbyt pusty żołądek, ale efektem było napełnienie wiaderka. To spowodowało niejedzenie już do końca dnia i dopiero rano następnego lekkie śniadanie. Od ponad pół roku obudziłem się z pustym żołądkiem, w którym nic nie zalegało. Jakie to fajne uczucie, mieć pusty żołądek, czułem się tak lekko. Jednak jedzenie ze szkolnictwa w nadmiarze nie jest dobre, ale z drugiej strony tak smaczne, że aż zniewalające. Dylemat co z tym zrobić? Bieżąco wykorzystać okres bez obiegów z cysternami i mniej żreć, aby tam nie zalegało. Fajnie się pisze, ale wczoraj znowu obiad, bo się uparł (niby też się odchudza), u 824, a na stacji macierzystej połowa pizzy dużej z poprzedniego dnia, o której powiadomił 979, aby wchłonąć, bo nie będzie się nadawać do jedzenia jak jeszcze dzień poleży. I jak tu do cyca, się odchudzać. Dziś na śniadanie dwie małe kromki z musztardą. Zupy na razie nie rozmrażam, a zapas jeszcze jest.
W południe zaatakował mnie 826, który jeszcze na budowlance, ale słyszał od kogoś, że chcą go zwolnić. Czyżby nawet na budowlankę się nie nadawał, wszak to mięśniak do cyca to jakby predysponowany do pracy fizycznej.
Zabieram się za jakieś zajęcia, bo już po południu, zaś dzień zleci bezproduktywnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz